O niebo lepiej cz. IV

Czy my ze sobą flirtujemy? Przecież… Dlaczego on nie może po prostu powiedzieć, o co mu chodzi? Raz mnie całuje. Później tego żałuje. Teraz stara się uwieść, co będzie później? Wolę się nie zastanawiać…  

-To może ja Was zostawię?- wtrąciła się Natalia
-Nie!- zaprotestowaliśmy w tym samym momencie
-Jest dokładnie tak, jak myślałam- rzekła dość cicho, ale tak, byśmy mogli ją usłyszeć

Bez słowa wróciłam do łazienki i ubrałam się w przygotowane wcześniej dżinsy i beżowy sweterek. Uczesałam włosy w kitkę. Chwilę później stałam już gotowa przed Natalią i Dominikiem.  

-Możemy jechać?- zapytał- czy musisz zrobić coś jeszcze?- wrócił złośliwy szef
-Nikt nie kazał Ci przyjeżdżać wcześniej, więc…
-Jedziemy?- zignorował całkowicie moją wypowiedź
-Niestety.
-Nikt nie kazał Ci składać papierów w naszej firmie- odgryzł się
-Słucham?
-Skończcie wreszcie z tym dogryzaniem sobie nawzajem, bo nie przetrwacie tego weekendu- rzuciła rozbawiona Natalia.

Miała rację. On też chyba to zauważył, bo w końcu zamilkł. Uśmiechnęłam się do niej i przytuliłam na pożegnanie. „Do zobaczenia”.
Dominik czekał już przy samochodzie. Chciał otworzyć mi drzwi.

-Oszczędź sobie tej fatygi- poleciłam

Nic nie odpowiedział. Ale z pewnością nie spodobało mu się moje negatywne nastawienie. Przed nami dwa dni, które spędzimy wspólnie na jakichś kolacjach, spotkaniach, konferencjach. Mam nadzieję, że choć trochę nasze relacje ulegną zmianie.  
Jechaliśmy w zupełnej ciszy. W tle grała muzyka z radia. Dlaczego jest tak, że mimo, iż się kłócimy to czerpiemy przyjemność ze swojej bliskości? Ta chemia była wyczuwalna. Nieznana dotąd siła ciągnęła nas ku sobie, a rozsądek- odpychał. Dlatego nie potrafiliśmy się dogadać. Raz, a porządnie dojść do porozumienia. Zawrzeć sojusz. Nieświadomie zaczęłam nucić po cichu piosenkę, jaka właśnie popłynęła z głośników. Mój towarzysz zerknął na mnie. Na jego twarzy igrał tajemniczy uśmieszek. Może powinnam przestać? Musiałam jakoś zmienić panującą dotąd atmosferę. Chyba mu to nie przeszkadzało. Zaczęłam czuć się niezręcznie i również zamilkłam.  

-Dlaczego skończyłaś?
-Nie lubię śpiewać przy świadkach- zaśmiałam się- Poniosło mnie trochę. Po prostu dałam się wciągnąć w ten rytm- wyjaśniłam
-Nie przerywaj proszę- szepnął- masz piękny głos.

Zarumieniłam się na ten komplement. Nie chciałam już śpiewać dalej. Nie po tym wyznaniu. Najchętniej wyszłabym z tego auta i dotarła do hotelu, we własnym zakresie. Ale było już ciemno. Nie miałam zamiaru ryzykować. Chociaż perspektywa spędzenia kolejnych dwóch godzin z tym Panem, w tym pojeździe napawała mnie niemałą grozą, jak i podekscytowaniem. Czy tak będzie już zawsze, kiedy On będzie obok? Jego postać budziła w człowieku jednocześnie respekt i chęć zbliżenia się do niego. Niestety, te dwie sprawy, jawnie się wykluczały.  

-Grosik za Twoje myśli- rzucił wesołym głosem
-Uwierz, że grosik to za mało- podjęłam grę  
-Więc czego żądasz w zamian?
-A skąd masz pewność, że powiem Ci prawdę?  
-Zaufanie to podstawa- skwitował ironicznie
-„Nikomu już nie ufam”- zacytowałam jego słowa- przeczysz sam sobie
-Przy Tobie nie myślę logicznie. Takie wytłumaczenie Ci wystarczy?
-Owszem. Jestem w stanie je zaakceptować.  

I atmosfera w końcu się rozluźniła. Po godzinie dojechaliśmy na miejsce. Dominik zabrał nasz bagaże i razem udaliśmy się do recepcji. Odebraliśmy klucze od swoich pokoi. On- 202, ja 203. Staliśmy się tymczasowymi sąsiadami. Podziękowałam mu za pomoc w  transportowaniu walizki. Zajęłam się rozpakowywaniem swoich rzeczy. Odruchowo spojrzałam na zegarek. O nie! Za 20 minut musiałam być gotowa na pierwszy bankiet! Wyciągnęłam szybko z szafy „małą czarną” i założyłam ją na siebie. Rozpuściłam włosy, poprawiłam makijaż i akurat wybiła 21:00. No tak, Pan Punktualny już po mnie przyszedł… Może myśli, że zapomniałam. Zawołałam, żeby wszedł. Po chwili znajdował się już w pomieszczeniu. Zlustrował mnie swoim spojrzeniem. W końcu ujrzałam aprobatę w jego wzroku. Postawiłam na dość skromną, aczkolwiek odpowiednią kreację. Nie chciałam za bardzo się wyróżniać, to pierwsze takie spotkanie, więc do końca nie wiem, czego powinnam się spodziewać.  

-Możemy już wychodzić- rzuciłam
-Panie przodem- uśmiechnął się, robiąc mi miejsce, abym mogła swobodnie przejść.  

Sala bankietowa była położona na parterze. Zobaczyłam, że przyszło już bardzo dużo ludzi. A co jeśli nie wypadnę zadowalająco?- denerwowałam się. Co sobie o mnie pomyślą? Przecież przyjechaliśmy tu reprezentować naszą firmę!  

-Spokojnie- szepnął wprost do mojego ucha i objął mnie w pasie- rozluźnij się. Zaraz przedstawię Cię kilku osobom.

Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Szef witał się ze znajomymi skinieniem głowy. Przy jednej grupce przystanął na dłużej.  

-Poznajcie proszę moją nową asystentkę. Klara, to jest Monika, Kuba i Rafał.  

Podaliśmy sobie dłonie i pogrążyliśmy się w dość osobliwej rozmowie. Dominik znikł z mojego pola widzenia. No cóż! Jakoś sobie poradzę. Zwłaszcza, że trójka nowych znajomych nie opuszczała mnie na krok. Mieliśmy podobne poczucie humoru i od razu się dogadaliśmy. Nagle zapanowała kompletna cisza. Ich spojrzenia były utkwione w jakimś punkcie za mną. Nie chciałam się odwracać, bo wyszłabym na zbyt ciekawską. Nie musiałam pytać… Sami zaczęli mówić.  

-Co ona tu robi? Przecież podobno skończyła z prowadzeniem firmy- wzburzył się Rafał
-Nie wiem, może przyjechała, żeby zrobić na złość Dominikowi- włączyła się Monika
-Dlaczego ona musi zawsze wtrącać swoje trzy grosze?  
-Eeee, może nie powinnam pytać, ale o co właściwie chodzi?- zabrałam głos
-O tą laskę, która stoi przy Wolskim- gestem wskazali mi, że mogę się obrócić. O cholera! Była naprawdę ładna. Jej uroda, figura…- nie raz wtrącała się w jego życie. Leci na niego, a on nic sobie z tego nie robi. Ona nie potrafi tego zrozumieć. Raz tak się zdenerwowała, że zaczęła obrażać Zośkę- skinęłam głową- Dominik nie wytrzymał, odepchnął ją od siebie i wyszedł.  
-Myślicie, że teraz też…- nie musiałam kończyć swojej myśli
-Tak, na pewno go podrywa. To cała Iwona- przyznała cała trójka- Twój szef chyba będzie potrzebował pomocy.

Fakt, nie wyglądał na zadowolonego z tego spotkania. Podeszłam bliżej. Nie chciałam podsłuchiwać, chciałam po prostu dać mu jakoś dyskretnie znać, że może na mnie liczyć w razie czego. Usłyszałam strzępki ich rozmowy.  

Iwona: Minęło pięć lat, a Ty dalej zachowujesz się jak jakiś pustelnik!
Dominik: Zajmij się swoim życiem, moje w zupełności nie powinno Cię interesować.  
Iwona: A jednak interesuje. Skoro nie potrafisz sobie znaleźć żadnej kobiety…
Dominik: Zamknij się i nie rób scen. Nie tutaj.
Iwona: Jakiś Ty wulgarny. Masz mnie na miejscu, więc korzystaj kotku. Wiesz, że ja zawsze bardzo chętnie…

Dominik był na skraju wytrzymałości. Nasze oczy nagle się spotkały. Ujrzałam w nich niemą prośbę. Nie chciałam wtrącać się w jego prywatne sprawy. Na plecach poczułam czyjąś dłoń.
-Idź- szepnęła konspiracyjnie Monika- i pokaż jej klasę.
-Ja?- zdziwiłam się- ale jak?  
-Udawaj jego dziewczynę…
-Co? Przecież…
-Nie- przerwała mi- z jego strony nie musisz się o nic martwić. Uwierz mi. Będzie Ci bardzo wdzięczny.  

No dobra! Pomogę mu. Niczym nie ryzykuję. Jedynie mój szef może mnie wyśmiać, a ta laska przy wszystkich skompromitować, ale to nic! Czego się nie robi, dla poprawienia relacji z własnym szefem.  
Zaczęłam powoli iść w ich stronę. Kobieta spiorunowała mnie wzrokiem i chyba myślała, że się przestraszę i zostawię ich samych. Bardzo się myliła.  

-To jak? Skorzystasz z mojej propozycji?- zapytała, a wtedy do akcji wkroczyłam ja
-Kochanie, o jakiej propozycji mówi ta Pani?- rzekłam głosem niewiniątka.  

Gdyby wzrok mógł zabijać, już bym nie żyła. Chyba takiego obrotu spraw się nie spodziewała. A co na to Dominik? Uśmiechnął się do mnie i przyciągnął do siebie. Pocałował w czoło i udzielił mi odpowiedzi.  

-Ta Pani… nie mówmy o tym- powiedział chłodnym głosem- Maleńka- zwrócił się do mnie- to jest Iwona. Iwona, to jest Klara- obrzuciłyśmy się wrogimi spojrzeniami.
-Kim ona dla Ciebie jest?- wysyczała  
-Przepraszam, ale jak widać, stoję obok, więc może lepiej gdybyś zapytała mnie?- skierowałam jej uwagę na siebie. We wzroku Dominika ujrzałam dumę. To mnie zmotywowało.  
-Spokojnie Klaro- rzucił uwodzicielskim głosem. Jego dłoń powędrowała na moje biodro i delikatnie je pieściła. O Matko! Chyba zaraz oszaleję- Klara to… Klara jest moja- wyjaśnił w końcu "modeleczce".  

Jak to szczerze zabrzmiało! Mina Iwony- nie do pobicia. Miałam ochotę uwiecznić to na fotografii, ale niestety nie miałam ze sobą telefonu. Ponad jej głową ujrzałam postać Moniki, która unosiła kciuki do góry, w geście zadowolenia.  

-Ale… ale…
-Nie ma żadnego „ale”- stwierdził- my już pójdziemy, na razie.

Odeszliśmy, nadal będąc w dość intymnym kontakcie. Choć wyszliśmy na zewnątrz, gdzie nikt nas nie mógł dojrzeć, mężczyzna nie odsunął się ode mnie. Wręcz przeciwnie- przyciągnął jeszcze bliżej. Był mi wdzięczny. To wszystko… A szkoda. Chyba oboje zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że nas do siebie ciągnie, ale żadne nie umiało tego zaakceptować. Stanęliśmy. Uniosłam głowę do góry. Na jego ustach wykwitł ten czarujący uśmiech.  

-Jesteś wspaniała- wyznał- dziękuję Ci.
-Nie ma sprawy- próbowałam się uwolnić z jego objęć  
-O nie, nie moja kobieto! Teraz już Cię nigdzie nie wypuszczę- szepnął z ustami tuż przy moich ustach.  

Czas nagle stanął w miejscu. Trwaliśmy tak, nie wykonując żadnego innego ruchu. Nasze wargi prawie się ze sobą stykały. Jeszcze kawałek…  

-O tu jesteście!- rozległ się krzyk Rafała, a my momentalnie od siebie odskoczyliśmy- chodźcie do nas, bo zaczyna nam się nudzić- poprosił.

Było nadzwyczaj przyjemnie. Zmęczenie dawało o sobie znać.  

-Wszystko w porządku?- zmartwiła się Monika- odprowadzić Cię do pokoju?
-Pozwól, że ja to zrobię- wtrącił się Dominik
-Nie, poradzę sobie sama- zaprotestowałam
-Nie ma mowy, idę z Tobą. I bez dyskusji.  

Niezręczność. Zawstydzenie. Pragnienie. Nadzieja. Mieszały się ze sobą raz po raz.

* * *

Miałem okazję ponownie ją pocałować! Chętnie bym to zrobił. Niestety, przeszkodzono nam. Ale czy na pewno niestety? Czy oboje nie mielibyśmy później wyrzutów sumienia? Chciałem mieć ją blisko siebie, ale nie chciałem jej skrzywdzić. Chciałem się o nią troszczyć. A jednocześnie nie chciałem sprawiać jej zawodu. To wszystko jest takie skomplikowane. Nie mają racji ci, którzy twierdzą, że coś jest albo czarne, albo białe. Nic takie nie jest… Nic. Każdy ma jakieś swoje wady. Brak chęci zaangażowania- to moja. Największa. Chciałbym, ale nie potrafię. Po prostu nie potrafię. Ukradkiem spoglądałem na ciało kobiety, poruszające się przede mną w wolnym tempie. Cholera! Wiem do czego takie coś prowadzi i chyba rzeczywiście tego nie unikniemy. Zatrzymaliśmy się przed pokojem 203. Wystarczyło jedno spojrzenie w oczy kobiety i już po sekundzie przypierałem ją do ściany, wygłodniały jej ust. Westchnęła głośno, a ja wykorzystałem ten moment i pogłębiłem pocałunek. Klara delikatnie gładziła mój kark. Jęknąłem. Moja dłoń powędrowała na jej policzek, zaś druga błądziła w okolicy talii. Stop! Przecież jesteśmy jeszcze na korytarzu. Stopniowo zmniejszałem intensywność pieszczot. Kobieta odsunęła się ode mnie.  

-Nie ma szans, żebyśmy to dokończyli, w którymś z pokoi?- zapytałem, chociaż z góry znałem odpowiedź. Chciałem jednak, by wiedziała, że to było dla mnie również silne przeżycie.  
-Nie wiem- rzuciła roztargniona- nie. Chyba nie- ostatni raz przejechała opuszkami palców po mojej twarzy, przystając dłużej na ustach- dziękuję za wspaniały wieczór- szepnęła
-To ja dziękuję… pragnąłem tego od naszego pamiętnego zbliżenia w windzie. Wiem, że popełniam ogromny błąd, ale - rzuciłem bezmyślnie i dopiero wtedy zorientowałem się, jak to zabrzmiało. Nie to miałem na myśli. Chciałem sprostować swoje słowa. Gestem dłoni nakazała mi abym milczał.  
-Błędów należy się wystrzegać- powiedziała dość powściągliwie- dobranoc Szefie.  
-Klara!- chciałem ją jeszcze zatrzymać i wyjaśnić wszystko. Było już za późno. Jej sylwetka rozpłynęła się za drzwiami pokoju 203.  





` A oto kolejna część :) Dziękuję bardzo, bardzo za poprzednie komentarze i opinie ;) Mam nadzieję, że tym razem również nie czytało się źle. Pozdrawiam! ;3

Nikka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2325 słów i 13103 znaków.

14 komentarze

 
  • Użytkownik kasia11

    Kiedy next ?

    20 gru 2015

  • Użytkownik Nikka

    @kasia11 Za chwilę :D

    20 gru 2015

  • Użytkownik madziax

    Kiedy kolejna?

    19 gru 2015

  • Użytkownik Nikka

    @madziax Jutro, ale wieczorem ;)

    19 gru 2015

  • Użytkownik Andżelika

    Pisz kolejną

    19 gru 2015

  • Użytkownik Karolina12

    Cudowne ochamm <3 <3 Kiedy kolejna??? <3 <3

    12 gru 2015

  • Użytkownik Nikka

    @KontoUsunięteina12 Dziękuję :3 Jak napisałam niżej, w przyszłym tygodniu coś powinnam dodać ;)

    13 gru 2015

  • Użytkownik emila21

    kiedy kolejna? :)

    11 gru 2015

  • Użytkownik Nikka

    @emila21 Myślę, że w przeciągu tygodnia uda mi się dodać :D

    13 gru 2015

  • Użytkownik claire

    No no... gorrrąco się robi  :rotfl:  pisz kolejną, bo jesteś świetna w tym  :kiss:

    10 gru 2015

  • Użytkownik NataliaO

    No błędów trzeba się wystrzegać.... A historia super. Świetny, przyjemny rozdział. Ciekawie się robi :*

    10 gru 2015

  • Użytkownik Justys20

    Jakie to jest piękne  :kiss:  <3

    10 gru 2015

  • Użytkownik lal

    Kiedy następne super jest to opwiadanie

    10 gru 2015

  • Użytkownik Kamilka889

    Miszczuu mój świetne to jest  :kiss:  <3

    10 gru 2015

  • Użytkownik szalona123

    Wspaniałe! Czekam co dalej <3

    9 gru 2015

  • Użytkownik czarnyrafal

    Kapitalnie'zawiązałaś" intrygę.Ona trochę w stylu"a chciała bym,a boję się" on z "bagażem" wspomnień,chyba zbyt długo chołubionych z przeszłości i zwichniętym przez to z lekka charakterem-mający się ku sobie-na dodatek.Ależ to bajeczna sytuacja. Zobaczymy jak potoczą się losy tej pary,bo zaintrygowałaś tym co dotychczas powstało.  :kiss:  <3

    9 gru 2015

  • Użytkownik Misiaa14

    Oh  oszalejeee cudowne ♡♡♡♡♡

    9 gru 2015