O niebo lepiej cz. XIV

*** Klara ***

Byłam naprawdę bardzo zła. Chociaż zła to nawet mało powiedziane. Byłam wściekła, ale nie zamierzałam robić awantury. Postanowiłam załatwić to na spokojnie. Była sobota, dokładnie 11 godzina, a Dominik nadal odsypiał wczorajszy wypad z chłopakami. Kiedy się obudzi, na pewno odczuje skutki swoich czynów. Ale chciałam dać mu poniekąd nauczkę.
Weszłam do sypialni. Ciągle panował tu półmrok, chociaż promienie słońca próbowały się przedostać do wnętrza przez ciemne zasłony. Hmm. Dlaczego miałabym ich nie wspomóc?- pomyślałam z ironicznym uśmiechem i chwilę później w pokoju było już zupełnie jasno. Mężczyzna przekręcił się na bok i zamruczał, chcąc wyrazić dezaprobatę. I może dałabym mu spokój, gdyby nie zdjęcie, które zobaczyłam dziś rano na swoim telefonie. Zostało wysłane przez „życzliwego kolegę”- tak się zresztą podpisał. To nie koniec mój drogi… Powoli zbliżyłam się do łóżka i usiadłam na nim. Pochyliłam się nad Dominikiem i nie siląc się na ciszę, zapytałam dość głośno.  

-Mówiłeś coś, kochanie?- momentalnie podskoczył i zakrył dłońmi swoje oczy- bo nie usłyszałam!
-Cholera- szepnął  
-Nadal nie słyszę!
-Klara, ciszeeej- poprosił słabym głosem
-Przecież mówię zupełnie normalnie- powiedziałam- to chyba z Tobą dzisiaj coś nie tak- dodałam pospiesznie- trudno, wstawaj- poleciłam- robimy porządki, razem!
-Ja się nigdzie nie ruszam- odburknął i nałożył na twarz poduszkę

Jak chcesz- pomyślałam- ale wydaje mi się, że za moment zmienisz zdanie… Przyniosłam odkurzacz i podłączyłam go do gniazdka. Przystojniak jeszcze nie wiedział, co się święci i tyle jego spokoju. Od dziecka miałam nawyk słuchania muzyki podczas sprzątania, także i tym razem nie mogło się obejść bez tego. Sekundę później w całym domu było słychać głośne melodie. Ale niestety, musiałam również odkurzać! Co za pech… Wyobrażałam sobie w jakim stanie jest teraz mój mężczyzna. Z pewnością wolałby to odespać, w ciszy. Nawet zaczęłam mu współczuć, bo mi samej to połączenie dźwięków zaczęło działać na nerwy, ale kiedy przypomniałam sobie o zdjęciu- podgłośniłam muzykę. I byłam prawie w pełni usatysfakcjonowana. Minęła minuta. Dwie. I doczekałam się reakcji. Dominik ledwie żywy podszedł i wyłączył wszystkie sprzęty. Spojrzałam na niego niewinnie.

-Jednak się ruszyłeś?
-Kobieto, mogłabyś to zrobić później? Obiecuję, że Ci pomogę- przymknął powieki- nawet wszystko zrobię sam. Tylko potrzebuję tabletki i wody, i spokoju, dobrze?
-Ojej, głowa Cię boli?- udałam zaskoczoną- niestety nie mamy ani tabletek, ani wody- spojrzał na mnie jak na wariatkę- robią jakieś testy, sprawdzają czystość i te sprawy, i nie możemy korzystać z wody do dwudziestej- wyjaśniłam z promiennym uśmiechem.  
-Powiedz, że żartujesz?- jego wzrok pełen nadziei wywołał u mnie atak śmiechu.
-Nie, nie żartuję- odparłam- w dodatku naprawdę musimy dzisiaj posprzątać, bo jutro przychodzi do nas Natalia z Marcelem, więc odsuń się i daj mi dokończyć to, co zaczęłam- i nie zważając na jego dalsze protesty dokończyłam pracę.  

Poszedł do kuchni, pewnie liczył na to, że znajdzie coś do picia. Jednak się mylił. Nie ma ani grama żadnej płynnej substancji w naszym domu. Już ja o to zadbałam.

-Ku*wa- usłyszałam i w duchu pogratulowałam sobie pomysłu
-Coś nie tak kochanie?  
-Mleko też nam ktoś zabrał?!- podniósł głos
-Na kaca chciałeś pić mleko?  
-Dlaczego mi to robisz?- stanął na wprost mnie i starał się złapać kontakt wzrokowy.

Uniemożliwiałam mu to zadanie. Uniósł mój podbródek i po chwili spoglądałam już w jego oczy. Pogładził mój policzek.  

-Nie. Dotykaj. Mnie.- wycedziłam przez zęby i odsunęłam się na bezpieczną odległość

Co było oczywiste- na twarzy Dominika malowało się zdziwienie. Nie wiedział, o co mi chodzi… No cóż za ironia losu!  

-Ale…- nie pozwoliłam mu dokończyć
-No i jak tam było z CHŁOPAKAMI?- specjalnie podkreśliłam ostatnie słowo
-Nie rozumiem Twojego zachowania. A z chłopakami było całkiem dobrze, poszliśmy do baru i…
-… i obściskiwaliście się z obcymi laskami, bo te Wasze to Wam nie wystarczają, prawda?- wtrąciłam swoje trzy grosze
-Nie obściskiwałem z nikim- wyjaśnił lekko zdenerwowany- Ty mi w zupełności wystarczasz- uśmiechnął się po raz pierwszy od początku naszej rozmowy- jesteś zazdrosna?
-Skąd możesz wiedzieć, co robiłeś, skoro przywiozła Cię tu żona jednego z Twoich „kumpli”, a Ty nie wiedziałeś nawet, co się dzieje?  
-Nie zdradziłbym Cię, nigdy- zapewnił z żarliwością.  

Wierzyłam mu. Wierzyłam, że to zdjęcie to tylko jakiś głupi przypadek. Mimo wszystko, nie odpuszczę mu tego.  

-Czyżby?- drążyłam dalej
-Pewnie malutka- mówiąc to, przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czoło.
-Dominik- szepnęłam- ja mam zdjęcie

Momentalnie wyczułam spięcie wszystkich jego mięśni. Czyli jednak coś ma za sumieniu- podsunęła moja podświadomość. Zapanowała całkowita cisza. Chciał ciszy, to teraz ją ma. Cisza. Cisza. Cisza. Nadal cisza. Czekałam na jakąś reakcję z jego strony, ale nic. Cisza. I cisza. Podejrzewałam, że próbował sobie przypomnieć cokolwiek z wczorajszej imprezy, ale widząc tą zafrasowaną minę, wiedziałam, że wszystkie jego wysiłki idą na marne. Cisza.

-Jakie zdjęcie?- odważył się w końcu zapytać

Podałam mu telefon. Spoglądał na wyświetlacz z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Patrzył tak chyba kilka minut. Aż na nowo wezbrała we mnie fala złości.  

-Jeszcze się mało napatrzyłeś wczoraj? Może nie tylko patrzyłeś, hmm?- mój chłodny ton oderwał go od własnych myśli  
-Pamiętam to- wyznał równie chłodno- wtedy byłem zupełnie trzeźwy. Ani łyka alkoholu nie miałem wcześniej w ustach- tłumaczył- jeśli mi nie wierzysz, zapytaj Daniela. Podeszła do mnie ta laska- wskazał na zdjęcie- i powiedziała, że chętnie umili mi czas pobytu w tamtym barze- spięłam się na te słowa, ale pozwoliłam mu dokończyć- nawet nie spoglądając na nią, odparłem, że nie jestem zainteresowany… Nie dawała mi spokoju i ciągle wracała. W końcu przestałem na nią zwracać uwagę. Całkowicie się zrelaksowałem i  odetchnąłem z ulgą, bo byłem przekonany, że sobie odpuściła. Ale nie- kontynuował- kiedy oni wyszli zapalić, ja zostałem w środku, chciałem do Ciebie napisać, że wszystko gra i żebyś się nie martwiła- odłożył telefon i spojrzał na mnie ponownie- wtedy znowu pojawiła się ona, a mi zaczęły puszczać nerwy. Jej również. Wtedy się do mnie zbliżyła i chyba liczyła na pocałunek. I to właśnie widać na zdjęciu. Ale się przeliczyła i tego już nie widać. Odsunąłem ją od siebie i powiedziałem, że nie chcę żadnego szybkiego numerku, nie chcę od niej niczego, bo mam w domu swoją kobietę, dla której byłbym w stanie skoczyć w ogień i żadna pierwsza lepsza kobieta mnie od niej nie odciągnie i tylko ta kobieta może mnie dotykać i umilać mój czas- moje serce zaczęło szybciej bić- i chociaż jest cholerną zazdrośnicą- puścił mi oczko- to kocham ją ponad wszystko i nikomu jej nie oddam. Zrozumiała swój błąd, podeszła do nieodpowiedniego faceta i tyle. Nawet przeprosiła i już więcej nie widziałem jej na oczy- zakończył- ot, cała historia.  
-Nie powiedziałeś jej tak- zastanowiłam się chwilę- Wiem, że byś mnie nie zdradził, ale kiedy zobaczyłam to zdjęcie…
-Powiedziałem właśnie tak. No, może nie dosłownie, ale bardzo podobnie- poprawił się- I stąd to całe sprzątanie?  
-I jeszcze brak wody i tabletek…
-Z kim ja żyję- teatralnie złapał się za głowę
-Przepraszam- szepnęłam- ale musiałam się jakoś odegrać za targanie Cię do domu w środku nocy- wytkałam mu język.
-To był ostatni raz, mała- objął mnie, a ja schowałam się w jego silnych ramionach- teraz ja Cię będę targał- szepnął z ustami tuż przy moim uchu.

I rzeczywiście, po kilku minutach niósł mnie do naszej sypialni. Wyrwałam mu się jednak przy samych drzwiach i pobiegłam do auta, by wyciągnąć butelkę wody. Po drodze z torebki wyjęłam jeszcze tabletki i weszłam do pokoju. Zasłoniłam okno. Pocałowałam go w usta.  

-Zostawiam Ci tu wszystko i daję spokój- rzuciłam cicho- ale pamiętaj, że obiecałeś posprzątać później cały dom- jęknął przeciągle- śpij.

Już miałam wychodzić, ale zatrzymał mnie głos Przystojniaka.

-Klara- zrobił przerwę- kocham Cię- uśmiechnęłam się na te słowa.
-Ja Ciebie też, ale wiedz, że Szefowi nie przystoi tak balować- powiedziałam z udawaną naganą w głosie- teraz już śpij- poleciłam i wyszłam, zostawiając go samego.

Dokończyłam porządkowanie domu. Tym razem znacznie ciszej. Po wszystkim usiadłam w fotelu i zaczęłam czytać ostatnio wypożyczoną książkę. Po jakiejś godzince czasu odłożyłam ją ponownie na półkę i pogrążyłam się w myślach. Za dwa tygodnie przedłużamy sobie weekend i wyjeżdżamy. Gdzie? Sama jeszcze nie wiem. Ten wariat mi nie powiedział. Tajemnica. Lub jak kto woli, niespodzianka. Uśmiechnęłam się na samą myśl o wyjeździe. Tak. To było to, czego potrzebowaliśmy. Oboje na to czekaliśmy. Zadzwoniłam do Natalii. Pogadałyśmy chwilę. Przyjaciółka potwierdziła jutrzejszą wizytę. Cieszyłam się, że zobaczę ją jeszcze przed jej podróżą. Miała tu być dwa tygodnie. Została dłużej. Minął już prawie miesiąc. Chciałabym, żeby została jeszcze dłużej. Będę za nią tęskniła. Za jej docinkami. Wsparciem. Wspólnymi rozmowami. Najlepszymi na świecie radami. Koniecznie muszę spróbować ją namówić, żeby została. Lub przedłużyła swój pobyt tutaj. W razie wszelkich problemów, pomożemy jej. Będzie dobrze. Wszystko. Wszystko będzie dobrze.  

____________________________________________________________________________________________________

Został tydzień do wyjazdu. Nadal nie wiedziałam, gdzie się wybieramy, ale Dominik obiecał, że mi niedługo powie, żebym mogła się odpowiednio spakować. Powoli zbliżał się wieczór. Szefa nie było jeszcze w domu, bo musiał coś załatwić na mieście. Siedziałam i czekałam. Włączyłam jakiś pierwszy lepszy program i wpatrywałam się w ekran telewizora. Nagle zadzwonił telefon. Wyrwał mnie z chwilowego odrętwienia. Początkowo myślałam, żeby zignorować dzwoniącego. Stwierdziłam jednak, że to może być coś naprawdę ważnego i odebrałam. Nie myliłam się. Było ważne. Naprawdę ważne. I tragiczne.  

-Halo?- powiedziałam do słuchawki
-Klara- nieobecny, a zarazem chłodny głos Daniela odrobinę mnie zaniepokoił- za chwilę po Ciebie przyjadę. Dominik jest w szpitalu. Miał wypadek. Stan ciężki. Nic więcej nam nie powiedzieli- rzucał pojedynczymi zdaniami, a ja nie zdawałam sobie sprawy z tego, co właśnie mówił.
-Nie mam ochoty na Twoje kolejne durne żarty, Daniel- odparłam lekko zirytowana
-Klara- zaczął- nie żartuję. Naprawdę, cholera. Chciałbym w tym momencie żartować. Nie rób nic głupiego. Będę za 15 minut- rozłączył się.

Jak?! To niemożliwe! Mój Dominik. Mój. Ja. Czułam, jakby mój świat powoli się zawalał. Osunęłam się na ziemie i rozpłakałam. Rozbeczałam się jak małe dziecko. Nie potrafiłam się ogarnąć. Ból. Rozpacz. Niemoc. Bezradność. Stan ciężki? Do cholery! Dlaczego? Dlaczego. Dlaczego. Musiałam wstać i szybko doprowadzić się do porządku. On mnie potrzebuje. Tam. Muszę do niego jechać. Byłam cała roztrzęsiona. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Uderzyłam pięścią w ścianę. Nawet nie poczułam bólu. Kurwa. Mój Dominik. Drzwi od domu się otworzyły i do pomieszczenia wpadł Daniel. Nawet nie zauważyłam upływającego czasu. Bez zbędnych słów podszedł do mnie i przytulił. Głaskał po włosach i zapewniał, że Dominik to silny człowiek. Poradzi sobie. Na pewno. Czy to prawda? Liczyłam na to z całych sił. Całych pieprzonych sił. Których nawet mi zaczęło właśnie brakować.  

-Chodź- szepnął- ubierz się i wychodzimy- polecił ze stoickim spokojem.

Wiedziałam, że to tylko pozory. W głębi duszy też toczyła się w nim walka. Chciał pomóc. Tak jak ja. Ale nie możemy nic zrobić. Nie możemy…

Pół godziny później stałam już pod drzwiami sali operacyjnej. Koszmar. Istny koszmar, którego nikomu nie życzę. Minęły dwie godziny. Nic się nie zmieniło. Nikt stamtąd nie wychodził. Nikt tam nie wchodził. Walczyli o życie. O życie mojej miłości. Mojego szczęścia. Moje. Walczyli o moje życie. Nasze życie. Dopiero teraz poczułam delikatny dotyk na swojej dłoni. Natalia. Przyjechała. Wtuliłam się w nią i rozpłakałam od nowa. Wyobrażam sobie, jak muszę teraz wyglądać. Ale to nic w porównaniu z tym, co przeżywam.  

-Ćśśśś mała- starała się mnie uspokoić- Dominik to naprawdę silny facet- zapewniała jako osoba, któraś z kolei- nie zostawi tu Ciebie. Wie, że go potrzebujesz. Że wszyscy go tutaj potrzebujemy. Że nie wyobrażamy sobie życia bez niego- szepnęła ze łzami w oczach- nie podda się. Będzie walczył.  
-Nie mogę go stracić, Natka- szlochałam- nie mogę!
-Nie stracisz. Odzyskamy go wszyscy, choćbyśmy mieli poruszyć niebo i ziemię.

Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się po raz pierwszy od otrzymania owych wieści. Moje spojrzenie mówiło „dziękuję”. Słowa były tu zbędne. Po kolejnych trzech godzinach czekania, w drzwiach pojawił się lekarz. Poderwałam się jak oparzona. Miałam nadzieję, że ma nam do przekazania dobre wieści. „Operacja się udała. Wszystko będzie w porządku. Pan Wolski niedługo się obudzi. Wszystko będzie dobrze. Wszystko. Będzie. Dobrze”. Chciałam to usłyszeć. Bardzo. Bardzo. Cholernie bardzo! Ale kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały, nie musiał nic mówić. Wiedziałam, że nie powie mi tego, co chciałam usłyszeć. Nie zapewni, że wszystko będzie dobrze. Przynajmniej nie teraz.  

-Nie będę ukrywał faktu, że Pan Dominik bardzo ucierpiał. Stracił dużo krwi. Doznał licznych uszkodzeń zewnętrznych, ale i wewnętrznych. W tym najgroźniejszy to uraz głowy- tłumaczył- jego stan jest krytyczny. Najbliższe godziny wszystko rozstrzygną- momentalnie zrobiło mi się ciemno przed oczami- później pozostaje kwestia czasu, ponieważ prawdopodobnie nie obudzi się przez najbliższy tydzień. Być może będziemy zmuszeni wprowadzić go w stan śpiączki. Przykro mi, ale miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze- zakończył.

Minęła jeszcze chwila, zanim to wszystko do mnie dotarło. I kolejna, podczas której ujrzałam ciemność i usłyszałam czyjś krzyk. I kolejna, kiedy osuwałam się w ramiona tej osoby. I kolejna, kiedy nie było już nic. Ciemność. Cisza. Nic.  

-Klara- przyjaciółka starała się zwrócić na siebie uwagę- nie możesz tutaj całymi dniami przesiadywać… Wiem, że Ci ciężko, ale chodź- chwyciła mnie za dłoń- pojedziemy do domu, weźmiesz długą kąpiel, zjesz porządny posiłek i prześpisz się chociaż kilka godzin- mówiła dalej- jeśli coś się zmieni, zadzwonią do nas, a wtedy natychmiast Cię obudzę, obiecuję- kontynuowała swój monolog- niepokoją mnie Twoje omdlenia mała, musisz odpocząć- wtedy wyciągnęła najlepszą broń- on by tego chciał. Potrzebuje Ciebie i Twoich sił, a żeby mu pomóc, sama musisz ich nabrać- objęła mnie ramieniem- idziemy?
-Dziękuję Ci za wszystko- szepnęłam zrezygnowana- chyba masz rację. Skoro nic nie zmieniło się od kilkunastu dni. Nie wiadomo, kiedy się obudzi- przełknęłam ślinę- i czy w ogóle to zrobi…
-Ej! Nie mów tak- zganiła mnie- obudzi, ale potrzebuje czasu. Śpiączka to skomplikowany stan… musimy czekać- uśmiechnęła się pokrzepiająco.  

Miała całkowitą rację. Przez te wszystkie dni ciągle u niego siedziałam. Trzymałam za dłoń. Mówiłam. Prosiłam, by mnie nie zostawiał. Przeżywałam to piekło razem z nim. Rozpadałam się na milion kawałków, a później starałam się je poskładać. Z pomocą przyjaciół. Daniel. Natalia. I najbliższa rodzina. Tak bardzo chciałam zobaczyć jego spojrzenie. Te iskierki. To ciepło. Jego wzrok. Przytulić go i słyszeć ponownie: Kocham Cię. Sama mu to powtarzałam każdego dnia. Każdego cholernego dnia i miałam nadzieję, że mnie słyszy. W pracy wzięłam urlop, teraz Daniel zajmował się tam wszystkim. Odpowiedzialność za całą firmę spadła na niego. Kiedy doprowadziłam się do lepszego stanu, chciałam mu pomóc. Odciążyć go, ale kategorycznie mi zabronił. Również zauważył, że ostatnio coś słabo wyglądam i tak też się czułam. Omdlenia powtórzyły się, a ja obiecałam sobie, że pójdę do lekarza. Nie teraz. Ale pójdę. Na pewno.  

______________________________________________________________________________________________________


Siedziałam w szpitalnej kawiarence i popijałam kawę, kiedy usłyszałam głos Daniela.  

-Obudził się- rzucił z dumą, a ja zakrztusiłam się napojem

Odstawiłam kubek, po czym chciałam do niego pobiec. Zobaczyć. Dotknąć. Nie było mnie przy nim jak odzyskiwał przytomność. Żałowałam strasznie. Ale teraz już musiałam tam iść. Cieszyłam się jak głupia.  

-Klara- zawołał mnie przyjaciel- tylko…- nie zdążył dokończyć
-Tylko co?- dopytywałam
-Pojawiły się pewne komplikacje- mówił niepewnie- tylko się nie denerwuj, wszystko w swoim czasie wróci do normy- złapał mnie za ramię i pogładził- on, nie pamięta wszystkiego- wyrzucił w końcu z siebie- urazy były tak silne, że jego mózg potrzebuje teraz czasu do regeneracji.
-Nie pamięta mnie?- zapytałam głucho
-Ostatnie, co pamięta to pewien incydent jakoś sprzed dwóch lat…
-To nic. Przypomni sobie- odparłam pełna wiary- pomożemy mu.


Stanęłam przed pomieszczeniem, w którym przebywał mężczyzna. Mój mężczyzna. Wzięłam głęboki wdech. I nacisnęłam na klamkę. Leżał tam z przymkniętymi powiekami, a wokół niego stała rodzina. Chyba nie spodziewał się kolejnego gościa. W zasadzie to dwóch- Daniel wszedł ze mną, trzymając mnie za dłoń.  

Wtedy otworzył oczy. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Nie mogłam wyczytać nic z jego wzroku. Poza obojętnością. Obudził się. Obudził! Po moim policzku potoczyła się łza. Później kolejna. Wszyscy spoglądali na nas w napięciu. Wiedziałam, że mnie nie pamięta. To bolało. Chciałam do niego podbiec, dotknąć. Zapewnić, że jakoś to będzie. Że jest dla mnie wszystkim. Nie zrobiłam tego jednak. Odtrąciłby mnie, ponieważ myśli, że jestem jakimś obcym babskiem! Po jakiejś chwili, dłużącej się w nieskończoność, na twarzy Dominika pojawił się delikatny uśmiech. Niestety, nie był przeznaczony dla mnie.  

-Daniel- wychrypiał słabym głosem
-No stary- odparł jego przyjaciel- umieraliśmy tu ze strachu, ale wiedziałem, że z tego wyjdziesz!
-Złego diabli nie biorą, no nie?- silił się na żart i ponownie na mnie spojrzał- czy ja o czymś nie wiem? Jakaś nowa zdobycz?- mówił z trudem

Zabolało. Zabolało. Wszyscy wstrzymali oddech. Zamknęłam oczy. Nie chciałam, by mój smutek wyszedł na jaw. Oni wiedzieli, on nie musiał.  

-Eee… to- Daniel nie wiedział, co powinien powiedzieć. Nie wiedział na ile może sobie pozwolić w tej właśnie chwili- to nie jest moja zdobycz- zaczął tłumaczyć- to jest Klara. Klara jest…- Dominik nie pozwolił mu dokończyć
-Daj spokój- zakaszlał- wiem, kim ona jest- uśmiechnął się krzywo i dokończył (…)






` Witaam, witaam! ;) Wróciłam z kolejnym rozdziałem. Jak widzicie, trochę się pokomplikowało w życiu Klary i Dominika :D Co o tym myślicie? Przypomni sobie czy ułoży życie z kimś innym? I co w takim wypadku zrobi Klara... Z góry dziękuję za wszystkie komentarze *.*

Nikka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3605 słów i 20091 znaków.

13 komentarze

 
  • MagdaAZ

    Kiedy kolejna?

    30 maj 2016

  • Nikka

    @MagdaAZ Albo dzisiaj, albo jutro ;)

    31 maj 2016

  • mysza

    Jak ich rozdzielisz to przekopie cala planete żeby Cię znaleźć :D

    27 maj 2016

  • Nikka

    @mysza Powinnam zacząć się bać? :D w takim razie, poważnie przemyślę tu sprawę :*

    28 maj 2016

  • lunetka96

    No nie tylko nie to :( oni muszą być razem! :C  ps opowiadanie cudowne <3

    27 maj 2016

  • Nikka

    @lunetka96 Hmmm :D To się dopiero okaże czy muszą, czy nie <3 ale skoro tak twierdzisz... :* i dziękuję ;)

    28 maj 2016

  • lunetka96

    @Nikka ja nawet nie dopuszczam do siebie takiej myśli żeby oni razem nie byli ze sobą :d muszą być i już! :D <3

    29 maj 2016

  • Jolllo

    Zrob kolejny jutro plisss

    27 maj 2016

  • Jolllo

    Cudo mam nadzieje ze kolejna juz niedlugo i pozdrawiam

    26 maj 2016

  • Nikka

    @Jolllo Po pierwsze- dziękuję ;) Po drugie, na pewno nie dodam niczego jutro, bo nie dam rady. Ale postaram się, żeby w przyszłym tygodniu coś się pojawiło ;) Również pozdrawiam!

    27 maj 2016

  • kermitek

    Kiedy następna? ????

    26 maj 2016

  • Nikka

    @kermitek Nie mam pojęcia, chwilowo zastanawiam się, co zrobić z nimi dalej i nie wiem ile to potrwa :)

    27 maj 2016

  • Misiaa14

    On musi sobie przypomnieć; -; cudo

    26 maj 2016

  • Kamilka889

    Chyba szykuj sobue trumne za koncowke

    26 maj 2016

  • Nikka

    @KontoUsuniętelka889 Hmm... uszykowana :D nie mogłam zdradzić od razu wszystkiego ;)

    27 maj 2016

  • Karolina12

    Nic tylko czekać na kolejną część :hi:

    26 maj 2016

  • czarnyrafal

    Nikka po prostu cudo i to Ty tak pokomplikowałaś więc łaskawie ten "węzeł gordyjski "  rozspłaj i nie pozwól Klarze zostać na przysłowiowym " lodzie", bo ona na to nie zasługuje, ani Dominik- już dosyć przecierpiał. <3

    25 maj 2016

  • Tosia12283

    Super ;)

    25 maj 2016

  • Vinyl3

    Pewnie zawali haselkiem ,, pewnie nowa dupa`` czy cos w tym stylu  :kiss: Piszesz po prostu wspaniale <3

    25 maj 2016

  • Nikka

    @Vinyl3 Być może :D dziękuję bardzo :*

    27 maj 2016

  • Czekoladowytorcik

    Musi ją sobie przypomnieć, nie ma innej opcji. On nie zwiaze się z kimś innym tylko "wróci" do Klary :) Jeszcze będą szczęśliwi. Chyba....no i w takim momencie ??!!  ;)

    25 maj 2016

  • Nikka

    @Czekoladowytorcik Właśnie zastanawiałam się, czy wyjawić od razu to, co jej powie, czy potrzymać Was trochę w niepewności :) no i wyszło jak wyszło ;) i dziękuję za komentarz :*

    27 maj 2016

  • Czekoladowytorcik

    @Nikka Błagam tylko żeby to się skończyło dobrze :)

    27 maj 2016