O niebo lepiej cz. XIII

-No powiedz to wreszcie!- poprosiłam łamiącym się głosem

Na twarzy Daniela zagościł dziwny grymas, a po chwili zastąpił go uśmiech. Uśmiech? Jaki uśmiech? O co chodzi?  

-Dominik- kontynuował- Dominik… właśnie tu idzie…- dokończył i odsunął się tak, żebym mogła go zobaczyć.

Nie wierzyłam własnym oczom. Nic mu się nie stało! Szedł w moją stronę cały i zdrowy. Miałam ochotę piszczeć z radości, ale zamiast tego rozbeczałam się jeszcze bardziej. Miałam żal do nich obu, że zagrali sobie na moich uczuciach. Daniel przecież wiedział, jak bardzo się denerwowałam. Spojrzałam mu prosto w oczy.

-Świetny dowcip- rzuciłam z ironią, pokazałam mu środkowy palec, obróciłam się i nie czekając na Dominika, poszłam do kuchni.  

Musiałam ochłonąć. Cholera! Ja się tu denerwuje, odchodzę od zmysłów, a oni sobie żarty urządzają. Odeszła mi nawet ochota na kolację. Stanęłam przy oknie, przodem do panoramy rozpościerającej się tuż za nim. Wdech, wydech. Wdech, wydech. Koniec mazania się- poleciłam sobie w myślach. Usłyszałam głośną wymianę zdań mężczyzn.  

-Co Ty jej zrobiłeś, że uciekła zanim się z nią przywitałem?  
-Nic takiego, nie rozumiem…

Rozmowa ucichła. Po minucie poczułam czyjąś obecność w pomieszczeniu. Dominik. Tak bardzo tęskniłam, ale postanowiłam dać mu nauczkę. Podszedł do mnie i położył swoje dłonie na moim brzuchu. Ani drgnęłam.  

-Cześć- szepnął z ustami przy moim karku- nie przywitasz się ze mną?  
-Nie- rzekłam i odsunęłam się od niego.

Szczerze się zdziwił. Aż byłam gotowa pomyśleć, że nie miał z tym wszystkim nic wspólnego.  

-O co chodzi?- dopytywał zdezorientowany- coś się stało?
-No głupio pytasz- już nie potrafiłam tego w sobie dusić- myślisz, że to było zabawne? Wariowałam tu ze strachu! Od samego rana zastanawiałam się, dlaczego się nie odzywasz… przez głowę przelatywało mi pełno wizji, w których…- przerwałam- i jeszcze ten sen- pojedyncza łza ponownie spłynęła po moim policzku- jesteście idiotami!- skwitowałam  

Mężczyzna podszedł do mnie, uniósł mój podbródek do góry. Kciukiem otarł łzy.  

-Kochanie…- zaczął spokojnie- nie miałem pojęcia, że aż tak się martwisz. Miałem być wcześniej, ale wszędzie były korki i jeszcze jakiś wypadek, więc droga była nieprzejezdna- mówił na jednym wdechu- przepraszam… ale nie rozumiem, co w tym zabawnego?
-Twój przyjaciel i jego świetne pomysły- drwina była wyczuwalna na kilometr
-Coś Ci zrobił?- zmarszczył brwi i spojrzał na mnie z troską
-To Ty nic nie wiesz?- zrobiło mi się głupio
-Nic mi nie powiedział, a Ty uciekłaś zanim zdążyłem dotrzeć do drzwi…

Wytłumaczyłam mu, co tak bardzo wyprowadziło mnie z równowagi. Pokiwał przecząco głową.  

-No tak, cały Daniel. Podjechałem po niego, po drodze i zabrałem go, bo powiedział, że musi tu coś załatwić i obiecał, że zostanie na jakiejś kawie- wyjaśniał- nie wiedziałem maleńka.
-Cieszę się, że wróciłeś.  
-Już dobrze, wszystko wróciło do normy. Jestem przy Tobie.
-Okej, poczekaj chwilkę- szepnęłam- tylko doprowadzę się do porządku i zaraz wrócę.  

Chciałam go wyminąć, ale zagrodził mi drogę. Pochylił się nade mną.

-Nigdzie Cię nie puszczę- jednym ruchem ręki przyciągnął mnie do siebie.  

Nasze ciała stykały się ze sobą, a oddechy przyśpieszyły.  

-Domi…- nie pozwolił mi dokończyć, kładąc swój palec na moich ustach
-Ćśśś, chciałbym się przywitać ze swoją kobietą- jego uwodzicielski głos dotarł do najodleglejszych zakamarków mojego ciała- tak, jak chciałem to zrobić. Tak, jak o tym marzyłem przez dwie bezsenne noce. Tak, jak należy witać się z własną kobietą.

Przyparł mnie do ściany i połączył swoje wargi z moimi. Zrobił to tak żarliwie, że po chwili musieliśmy się od siebie oderwać, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Jego usta zaczęły błądzić po mojej twarzy, a palce podwijać sukienkę. Poczułam, że tracę równowagę. Mężczyzna jakby instynktownie, położył swoje dłonie na moich pośladkach, mocno je ścisnął i uniósł mnie do góry. Oplotłam go nogami w pasie. Nasze języki kontynuowały niebiański taniec. Dominik usadowił moje ciało na jakimś meblu. Zdezorientowana, uniosłam powieki. Siedziałam na blacie kuchennym, a przede mną stał On.  

-Wyglądasz cudownie- wymruczał- to dla mnie?- zapytał błądząc wzrokiem po mojej kreacji
-Mhmmm.
-Prezent?
-Mhmmm.
-Czyli mogę z nim zrobić co zechcę?  
-Tak- zamrugałam kokieteryjnie
-Ściągnąć?
-Możliwe- droczyłam się- ale nie teraz.
-A kiedy?
-Po kolacji.  
-Nie wytrzymam.
-Trudno.  
-Malutka- próbował coś wskórać
-Nie- uśmiechnęłam się z wyższością
-Tęskniłem, wiesz?- wtulił swoją twarz w moją klatkę piersiową
-Wiem- odpowiedziałam szeptem, wczepiając palce w jego włosy- ja też- zaczęłam go miarowo głaskać po głowie.  
-Jak mi dobrze- poruszył się leniwie
-Nie przyzwyczajaj się- udałam oburzenie
-Za późno- rzucił swobodnie, odsunął się i podał mi dłoń- chodź, najpierw zjemy, a później będę musiał Ci podziękował za wysiłek i otrzymać wymarzony deser.

Westchnęłam tylko i dostosowałam się do jego planów. Być może dlatego, że pokrywały się z moimi. Tak, zdecydowanie się pokrywały.  

* * *  

-Pragnę Cię- powiedziałem, pieszcząc delikatnie jej ciało.

Usta błądziły w okolicy pępka, a ręce podtrzymywały biodra, które zaczęły się powolutku kołysać w niezmiennym rytmie. Leżała przede mną zupełnie naga i pozbawiona wcześniejszego wstydu. Należała do mnie. Nie musiała się krępować. Do moich uszu doleciało cichutkie dyszenie. Znałem to. Wiedziałem, co właśnie przeżywała, bo nie raz doprowadzała mnie do takiego samego stanu. Spojrzałem na twarz kobiety. Miała zamknięte oczy. Drobnymi pocałunkami zszedłem nieco niżej.  

-Otwórz oczy- poleciłem, zrobiła to z ociąganiem. To, co spostrzegłem w jej spojrzeniu… całe napięcie spłynęło w dół mojego ciała- a teraz patrz i ich nie zamykaj.

I odnalazłem drogę do jej najwrażliwszego miejsca. Pod wpływem ruchów mojego języka i dłoni, Klara zaczęła pojękiwać. Uwielbiałem ten dźwięk. Reakcja mojej męskości była natychmiastowa. Teraz jednak liczyło się zaspokojenie Klary. Planowałem ją w stu procentach zadowolić. Kiedy zorientowałem się, że niedługo nadejdzie spełnienie kobiety, język zajął się jej wrażliwymi piersiami, a dłonie- dolną częścią ciała.  

-Mmmmm- mruczała, drapiąc paznokciami na zmianę mój kark, a później plecy i ramiona.

O cholera! Zaraz sam tu wybuchnę- pomyślałem. Była już blisko. Cholernie blisko.  

-No dalej, moja słodka- wychrypiałem, unosząc głowę w górę.

Jej wzrok skrzyżował się z moim. Otworzyła lekko usta. Tyle wystarczyło bym mógł je swobodnie zaatakować. I to był ten moment. Klara wzbijała się na wyżyny, a ja zafascynowany obserwowałem jej reakcję. Trzymałem ją w swoim ramionach, aż odzyskała możliwość normalnego funkcjonowania. Kiedy to nastąpiło, pocałowałem ją z ogromną czułością. Chwilę później znajdowałem się już w jej wnętrzu. Rozkosz nie do opisania…

-Kocham Cię- wyznałem, przygryzając jej ucho, w chwili, kiedy oboje doznawaliśmy spełnienia.  

Powiedziałem to po raz pierwszy. Myślałem, że będzie mi trudno. Że nie będę potrafił przyznać się do swoich uczuć. Ale przy niej wszystko było inne. Wszystko przychodziło łatwiej. Wszystko było do rozwiązania. Wszystko było lepsze. O niebo lepsze.  
Nie byłem pewien, czy przyjęła to do świadomości. Być może przyjęła, a pomyślała, że to tylko z przypływu emocji. Jednak wszystkie wątpliwości się rozwiały, kiedy opadliśmy już wyczerpani na łóżko, a ja gładziłem jej twarz.  

-Już myślałam, że nigdy tego nie powiesz- szepnęła- ja Ciebie też- dorzuciła z tajemniczym uśmiechem i wtuliła się w moje ramiona.  

Mimo, iż było już bardzo późno, nie chciało nam się jeszcze spać. Leżeliśmy wpatrzeni w swoje oczy, ciemność rozświetlał jedynie blask księżyca, i rozmawialiśmy… Rozmawialiśmy o przyszłości, o nas, o pracy, o naszym wspólnym życiu. Złaknieni swojej bliskości, nie przerywaliśmy ani na chwilę kontaktu cielesnego. Właśnie bawiłem się jej dłonią, kiedy usłyszałem pewną propozycję.  

-Wyjedźmy gdzieś w któryś weekend- zaczęła niepewnie- spędźmy ten czas, z dala od tych wszystkich znanych twarzy, z dala od pracy, od codzienności. Zróbmy coś spontanicznego!

Zaskoczyła mnie. Przyznałem jednak w duchu, że to naprawdę dobry pomysł.  

-Gdzie byś chciała pojechać?- zapytałem z ciekawości, ze szczerą chęcią spełnienia jej marzeń.  
-Może góry- zastanowiła się- albo nie- zaprotestowała- morze? Sama nie wiem, zaskocz mnie- rzuciła uwodzicielsko.  
-Przyjmuję wyzwanie- odparłem ze śmiechem- ale spróbuj tylko marudzić… a nie ręczę za siebie- cmoknąłem ją w czoło
-I co zrobisz?
-Zobaczysz. Choć nie radziłbym tego sprawdzać…
-Tak jest! Zobaczę, co da się zrobić.

Ciepło jej ciała dawało mi pewnego rodzaju ukojenie. Błogość. Szczęście. Ona jest moim szczęściem. Azylem. Zdecydowanie. Zamilkliśmy, wsłuchani w swoje oddechy. Powoli zapadaliśmy w sen.  


Kiedy się obudziłem, zorientowałem się, że jestem zupełnie sam. Która godzina? Gadzie jest Klara?- w mojej głowie tworzyły się coraz to nowe pytania. Uśmiechnąłem się na samą myśl, że mogła brać teraz kąpiel. Wyobraziłem sobie nas oboje w wannie, po brzegi wypełnionej wodą… piana niczego nie zasłaniała. Miałbym do niej niczym nieograniczony dostęp. Nie zrobiłbym jednak niczego wbrew jej woli. Wzajemna pomoc przy namydlaniu wszystkich części ciała i spłukiwaniu wszystkich trosk. Wszystkiego, co mogłoby zakłócać nasze szczęście. Później wyszedłbym, zostawiając ją samą, by po chwili wrócić z ręcznikiem i móc otulić jej mokre ciało. Sam okryłbym się drugim, po czym chwyciłbym ją w ramiona i zaprowadził do łóżka, i ponownie wtuliłbym się w jej ciało. Nagle się ocknąłem. Przecież nie słychać szumu wody. Nie słychać żadnych kroków. Nie słychać żadnych dźwięków, które mogłyby świadczyć o obecności tej właśnie kobiety w moim domu. Postanowiłem wstać i sprawdzić, co jest grane. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to kartka, która leżała na stoliku, tuż przy lampce. Wziąłem ją w dłonie, a kiedy przeczytałem słowa, które na niej widniały, zamarłem. A konkretnie było to jedno słowo. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam- powtarzałem to w myślach, zastanawiając się nad sensem tego wszystkiego. Co ja tu jeszcze robię? Chciałem biec. Biec za nią. Do niej. Wyjaśnić wszystko. Ale nie mogłem się ruszyć. Stałem jak wryty i nic. Kompletnie nic. Rusz się w końcu- krzyczała moja podświadomość- a ja nadal stałem i gapiłem się na tę kartkę. Mimowolnie została zgnieciona przez mocny uścisk. Moja pięść zaczęła ją miażdżyć, a ja nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Gdzie jest moja Klara? Nie potrafiłem na niczym skupić swoich myśli. Odwróciłem głowę i starałem się skupić na znalezieniu swojego telefonu. Szlag by to… Jego także nigdzie nie ma. Dlaczego stałem jak palant i nie mogłem nic zrobić? Dlaczego? Uderzyłem się ręką w twarz. Raz. Drugi. Trzeci. Za piątym poskutkowało. Nałożyłem na siebie pierwsze lepsze spodnie i koszulę. Wybiegłem z domu. Takie przynajmniej miałem wrażenie. Schody zdawały się nie mieć końca. Choć było ich kilka, czułem się jakbym przemierzał najdłuższe trasy. Jakby mijały godziny, choć tymczasem mijały sekundy. Znalazłem się w ogrodzie. Na pierwszy rzut oka wszystko tu było takie samo. Nic się nie zmieniło. Jednak w całości, coś było nie tak. Poszedłem kawałek dalej. I w końcu zobaczyłem Ją. Stała oparta o ławkę, a przy niej stał jakiś mężczyzna. Serce podskoczyło mi do gardła, a pięści mimowolnie się zacisnęły. Chciałem, żeby skończył jak ta kartka papieru, którą niedawno zgniotłem i wyrzuciłem do kosza. Ona uśmiechała się do niego. Szczerze. Uwodzicielsko. On przejechał dłonią po jej plecach. Wtuliła się w niego ufnie. Bezgranicznie. Poddała się jego bliskości. Zazdrość rozsadzała mnie od środka, ale chciałem mieć dowód. Prawdziwy dowód. I wtedy to się stało. Pocałowali się. Teraz, buzowała we mnie adrenalina, a oni niczym nieskrępowani całowali się w moim ogrodzie. Całowali? Raczej wzajemnie pochłaniali… Słyszałem jej pomruki. Ostatnio tak mruczała, kiedy… Nie mogłem w to uwierzyć! Ten facet próbował mi odebrać kobietę! Moją kobietę! A Ona mu się oddawała, na moich oczach. Byłem przekonany, że podglądając ich, robię coś złego. Że w jakiś sposób moja obecność jest tutaj niewskazana. Chciałem, żeby dowiedziała się w jakiś sposób, że na to patrzę. Chciałem zwrócić na sobie ich uwagę i poznać reakcje. Zobaczyć w oczach smutek, przygnębienie, bezradność. Nic takiego się jednak nie stało. Jego dłoń wsunęła się pod spodnie kobiety. Widziałem to. Widziałem to, jakbym był krok od nich, tymczasem dzieliła nas odległość kilku metrów. Widziałem jak napierał na nią swoim ciałem. Nie pozostawała mu obojętna. Oddawała jego pieszczoty z jeszcze większą żarliwością. A kiedy przypadkiem, nasze spojrzenia się spotkały, nie dostrzegłem w nich nic, co by świadczyło o pomyłce. Ona była zadowolona z takiego obrotu spraw. Cieszyła się, że to wszystko widziałem. Cieszyła się z mojego cierpienia. A ja poczułem się jak totalny idiota. Idiota, który nigdy więcej nie zaufa żadnej kobiecie. Ostatni palant. Skończony palant. Miałem już odchodzić. Pogodzić się z taką sytuacją. Pogodzić się? To było chore! Ale nie potrafiłem zrobić nic innego. Skoro z innym czuła się szczęśliwsza… Ostatnie spojrzenie w ich kierunku. Uchwyciłem ruch jej warg. Usłyszałem bezgłośnie- przepraszam. Po czym, złapała go za rękę i odeszli. Odeszli przed siebie. Zostawili mnie. Ona mnie zostawiła…

-Kochanie- usłyszałem szept, a później poczułem delikatne muśnięcie czyichś warg.
  
Otworzyłem oczy. Klara. Wróciła. Uśmiechnąłem się, ale po chwili mój uśmiech zgasł.  

-Co tu robisz?- szepnąłem- po co wróciłaś?  
-O czym Ty mówisz?- zapytała niepewnie, jakby badając grunt- wróciłam? Skąd?
-Gdzie on jest?- dociekałem nadal nieprzytomny
-Dominik- szturchnęła mnie w ramie- mów, o co Ci chodzi, bo zaraz wyjdę z siebie!
-Zdradziłaś mnie na moich oczach!- dorzuciłem z wyrzutem- jak mogłaś?
-Masz gorączkę?- dotknęła dłonią mojego czoła- nie masz- szepnęła i chciała zabrać rękę, ale przytrzymałem ją przy sobie.  

Teraz, jak nigdy potrzebowałem jej bliskości. Ona tu była. Jeszcze nie odeszła. Jeszcze?- co za pieprzenie głupot! Nie pozwolę jej odejść. Nigdy. Nigdy jej nie pozwolę. Nie odejdzie. I wtedy zdałem sobie sprawę, że Klara z nikim nie uciekła, a to był tylko sen. Sen, który prawie mnie zniszczył. Sen, który przewidywał najgorsze scenariusze. Sen. Tylko sen.

- Śniłaś mi się- powiedziałem cicho- całowałaś się z jakimś palantem i… nie tylko. Nie mogłem na to patrzyć. Ale nie mogłem też nic zrobić!- podniosłem odrobinę głos- nic nie mogłem…

Kiedy dokończyłem, kobieta zaczęła się głośno śmiać.  

-Głupol z Ciebie- przytuliła się do mnie- nie zastąpiłabym Cię pierwszym lepszym kolesiem… Jak mogłeś tak pomyśleć, hmm?- dorzuciła zaczepnie
-To było tak strasznie realne, że myślałem, że zaraz umrę… Chciałem mu dokopać, a nie mogłem się ruszyć! Bezczynność mnie dobijała- wciągnąłem ją na siebie- jak dobrze, że jesteś- przyznałem i pocałowałem ją w czoło.  
-Zawsze będę- zjechałem dłońmi na jej plecy, a później pośladki.  
-Uwielbiam Cię dotykać, czuć, mieć- poruszyła się pod wpływem moich słów i wykonywanego w tym samym czasie masażu
-A ja Ciebie- i jakby na potwierdzenie swoich słów, przylgnęła ustami do mojej szyi.  

Zwiedzała ją milimetr po milimetrze. Uśmiechnąłem się pod nosem. Klara oderwała się ode mnie i uniosła głowę w górę. Była cudowna. Słodka. Piękna. Miałem ochotę na coś więcej. Na smakowanie. Na delektowanie się. Na nią. Nie chciałem, żeby poczuła się wykorzystywana. Walczyłem sam ze sobą. To była cholernie trudna walka.  

-Nie musisz się hamować- rzuciła uwodzicielsko i nie spuszczając ze mnie wzroku, zaczęła poruszać całym ciałem. W górę i w dół.  

Kiedy już chciałem przejąć sprawy w swoje ręce, uśmiechnęła się tylko i zeszła ze mnie.  

-Ale teraz- uzupełniła niewypowiedziany jeszcze wątek- idziemy na śniadanie!

Moja mina naprawdę ją rozbawiła. Ponownie zaczęła się śmiać. Przyłączyłem się do niej i wszystkie wcześniejsze obawy uleciały w niepamięć. Kocham Ją. A ona mnie. Nic nie mogło tego popsuć. Przynajmniej tak mi się wówczas wydawało. Moja. Moja Miłość. Moja Klara. Tylko moja. Idealna. Na zawsze. Tak. Właśnie tak. Moja (…)






` Tak, jak obiecałam- oto kolejna część! Przepraszam za wszelkie możliwe błędy. Dziękuję za Wasze komentarze :) Jeżeli chodzi o następny rozdział, to pewnie pojawi się dopiero pod koniec maja... bo matury i niestety to na nich muszę się obecnie skoncentrować. Pozdrawiam! I jeszcze raz bardzo bardzo dziękuję :3

Nikka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3226 słów i 17616 znaków.

12 komentarze

 
  • Lulu

    Zajebiste podziwiam cie piszesz na prawde super :bravo:  <3

    15 maj 2016

  • Milka

    :bravo:

    10 maj 2016

  • lunetka96

    Wow, super, uwielbiam twoje opowiadania <3

    7 maj 2016

  • Piekna

    Jakie slodkie :bravo:

    4 maj 2016

  • Nikka

    @Piekna Słodkie? No nie wiem... :* +dziękuję ;)

    6 maj 2016

  • wiktoriaosem

    Bosko :*

    4 maj 2016

  • Nikka

    @wiktoriaosem Dziękuję :3

    6 maj 2016

  • Vinyl3

    :kiss:

    4 maj 2016

  • Nikka

    @Vinyl3 :*

    6 maj 2016

  • Tosia12283

    Super :)

    4 maj 2016

  • Nikka

    @Tosia12283 :*

    6 maj 2016

  • Czekoladowytorcik

    Brak mi słów żeby to opisać  ☺
    Nie mogę się doczekać następnej części ❤  
    Powodzenia ;)

    3 maj 2016

  • Nikka

    @Czekoladowytorcik A mi brak słów, żeby opisać moją reakcję na takie komentarze :3 to naprawdę motywuje <3 dziękuję bardzo za obecność i nie- dziękuję za "powodzenia" ;)

    6 maj 2016

  • Czekoladowytorcik

    @Nikka ja zawsze będę obecna :)

    6 maj 2016

  • el

    kocham powodzenia na maturkach :)

    3 maj 2016

  • Nikka

    @el W tym przypadku nie- dziękuję! :D :*

    6 maj 2016

  • Korni

    Kocham! <3 <3 Warto było czekać ^^

    3 maj 2016

  • Nikka

    @Korni Ojej <3 Dziękuję i za komentarz, i za poświęcony czas :*

    6 maj 2016

  • Misiaa14

    Cudowne !!!

    3 maj 2016

  • Nikka

    @Misiaa14 :*

    6 maj 2016

  • czarnyrafal

    Przepiękne i jeszcze raz przepiękne. Bo Ty Nikko nie tylko piszesz , lecz tworzysz klimat- niepowtarzalny klimat i za to Tobie bardzo dziękuję i  wcale nie przejmuję się tym , że dopiero następny odcinek pod koniec maja ,bo warto nań czekać <3

    3 maj 2016

  • Nikka

    @czarnyrafal To ja dziękuję bardzo! ;) Jednak nie wydaje mi się, żeby to było coś pięknego. Po prostu kolejna zwykła część opowiadania, które nie wyróżnia się niczym od innych. Mimo wszystko, cieszę się, że mam tu stałych Czytelników :* to strasznie miłe ;)

    6 maj 2016

  • czarnyrafal

    @Nikka  nie bądż taka skromna, bo to co i o czym piszesz samo w sobie jest piękne , a jeszcze dobór słów też o czymś świadczy. Już przedtem napisałem-tworzysz klimat i to powtarzam. <3

    6 maj 2016