O niebo lepiej cz. XII

*** XXX ***

-Posłuchaj mnie- rzucił głosem nieznoszącym sprzeciwu, a jednocześnie pełnym ciepła.

Gdybym go nie znała, pomyślałabym, że jest zupełnie miłym i czarującym facetem. W rzeczywistości, chociaż nie był ideałem, niewiele brakowało, a właśnie za ideał bym go uważała. Rzecz jasna- mój ideał. Miły? Nie dla wszystkich. Doskonale wie, co zrobić by osiągnąć zamierzone cele. Chociaż wygląda na szalenie sympatycznego, w jego oczach czai się pewnego rodzaju chłód. Być może nie jest to widoczne dla obcych ludzi, ale dla tych, co mają z nim bliższy kontakt… Wpatrywałam się w te oczy. Z pozoru obojętne, a jednak kryjące jakieś pokłady emocji. Czekałam na to, co chciał powiedzieć.  

-Wiem, jakie masz o mnie zdanie- zaczął- ale, kiedy jestem przy Tobie nie myślę już o niczym innym, jak tylko o chwyceniu Cię w swoje ramiona i zapewnieniu bezpieczeństwa- kontynuował- nie jesteś dla mnie żadną zabawką… te wszystkie inne kobiety- przerwał- to było przelotne i nic nie znaczące, jednak pozostawiło to piętno na mojej reputacji. I wiem jedno, nie pozwolę Ci na to, żebyś porównywała się do nich- położył dłoń na moim policzku, a moje serce wypełniło ciepło- nie pozwolę- szepnął- i udowodnię, że znaczysz dla mnie o wiele więcej niż jesteś w stanie sobie wyobrazić.

Zbliżył swoje usta do moich i złożył na nich delikatny pocałunek. Inny od tych wszystkich poprzednich. Będący gwarantem wypowiedzianej obietnicy. Słodkiej obietnicy. Odsunął się ode mnie, a na jego twarzy zagościł tajemniczy uśmiech. Odwzajemniłam go.

-Ubierz się, błagam- mruknął- nie mogę skupić myśli, kiedy stoisz przede mną w takim stroju.  
-Już wychodzę- puściłam mu oczko- wygląda na to, że nie będziemy musieli kontynuować naszych akcji- rzekłam z cieniem smutku- a chciałam poczuć się jak prawdziwa swatka, a tu popatrz- przerwałam na chwilę- sami sobie poradzili…
-Przyznaj, że jednak trochę im pomogliśmy- rzekł z udawanym wyrzutem- teraz będziemy mieli czas, żeby zająć się sobą- poruszył zabawnie brwiami.  

Uwielbiam go. A on doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Zanim wyszłam z pokoju, przybliżyłam się do niego, wspięłam na palce i dotknęłam wargami jego ust. Była to niezwykle szybka pieszczota, po której natychmiast wyszłam. Przebierając się w normalny strój, myślami błądziłam wokół niego. Znaliśmy się od dosyć dawna i nigdy nie okazywał większego zainteresowania moją osobą. Czasami zastanawiałam się, jakby to było, gdybym była jego kobietą. Wyobrażałam sobie jego dłonie błądzące po moim ciele, pomruki zadowolenia, podczas gdy… O Boże! Zagalopowałam się i zdałam sobie sprawę z tego, że nadal się nad tym głowię. Nad nami. Chociaż nie ma żadnych nas. Wcześniej to wszystko pozwalało mi zachować pewien dystans, a teraz? Przemyłam twarz zimną wodą i odetchnęłam z ulgą.  

-Dlaczego nie potrafię być wobec Ciebie obojętna tak, jak dawniej?- zapytałam półgłosem samą siebie.

Byłam gotowa do ponownej konfrontacji. Uchyliłam drzwi i cofnęłam się natychmiast. Serce przyśpieszyło. On tu cały czas stał! A może przyszedł dopiero przed chwilą? Co nie zmienia faktu, że ostatnie zdanie mógł usłyszeć naprawdę. Chwycił mnie w pasie i wciągnął do łazienki, opierając jednocześnie o ścianę.  

-Dlaczego nie mówisz mi takich rzeczy wprost?- rzucił zachrypniętym głosem
-Cały czas tu stałeś?
-Nie. Dopiero przyszedłem, ale usłyszałem to, co powinienem usłyszeć. Odpowiedz mi- ponaglił
-Ja…- jąkałam się- nie wiem. Przy Tobie moja pewność siebie znika. Cholera, nie wiem dlaczego tak się dzieje i nie podoba mi się to.  
-Ale ja wiem- wyszeptał z ustami przy mojej szyi- i cholernie mi się to podoba, wiesz?- rozpoczął pieszczotę, a swoimi biodrami naparł na moje, przygważdżając mnie jeszcze bardziej do ściany.  

Westchnęłam. Jakie to przyjemne… Powędrowałam dłońmi pod jego koszulkę i delikatnie znaczyłam ciało paznokciami. Mruknął coś niezrozumiałego. Spojrzał w moje oczy i pocałował. Tak leciutko jak nigdy dotąd. Podziwiałam jego opanowanie. I sama zaznałam ukojenia. Mężczyzna chyba wyczuł moją postawę i pogłębił pocałunek. Pozwoliłam mu na to. Nie było sensu ukrywać swoich pragnień. Dotknęłam jego policzka. Oderwał się od moich warg, ale nie odsunął.  

-Chodźmy stąd- powiedział z ustami, które nadal były tak blisko moich, że muskały je podczas mówienia.  
-Tylko…- nie dał mi dokończyć
-Do niczego nie dojdzie, słońce- wyjaśnił- przynajmniej nie teraz- uśmiechnął się przebiegle, złączył swoje palce z moimi i pociągnął w stronę drzwi.  

_________________________________________________________________________________________

* * * Klara * * *
  
Mimo, że oficjalnie nikogo nie poinformowaliśmy o naszym związku- większość pracowników szybko się domyśliła, że między nami coś jest. Napięcie. Iskry. Chęć bliskości. Wymiana spojrzeń. Chociaż przy nich nie zachowywaliśmy się jak zakochane szczeniaki, to kiedy drzwi od gabinetu Dominika się zamykały, nie potrafiliśmy się już opanować.  

Siedziałam właśnie na jego kolanach, wtulona nosem w jego szyję. Tymczasem mężczyzna nie przerywał ani na moment swojej pracy. Powinnam już iść- pomyślałam- ale z realizacją tego postanowienia był niewielki problem. Najzwyczajniej w świecie było mi dobrze. Musiałam w końcu się ruszyć. Otworzyłam do tej pory przymknięte powieki i napotkałam jego badawcze spojrzenie.  

-Idę- szepnęłam- a Ty pracuj- chciałam wstać, ale Szef mi to uniemożliwił, kładąc dłoń na moim udzie.
-Zostań- powiedział- chcę Cię mieć przy sobie- dał mi buziaka w czoło
-Ale ja też mam do zrobienia jeszcze kilka rzeczy- tłumaczyłam
-Hmm- zastanowił się- myślę, że Szef nie będzie narzekał, jeśli odrobinę się spóźnisz z wypełnieniem swoich obowiązków- jego palce powędrowały w górę moich nóg- zawsze możesz mu to jakoś wynagrodzić.

Wstrzymałam oddech. Mężczyzna zaczął kreślić znaki na moich biodrach. Moja dłoń w tym czasie powędrowała na jego włosy. To nasza chwila. Chwila błogości. Niezastąpiona. Wiedziałam do czego to może zaraz doprowadzić. Napięcie rosło. Ciszę przerwało głośnie pukanie do drzwi. Natychmiast otrzeźwiałam i poderwałam się na równe nogi.  

-A Ty dokąd?- szepnął wprost do mojego ucha, po czym je przygryzł. Nadal siedziałam na jego kolanach- nagle jego usta znalazły się na moich, miażdżąc je w brutalny sposób.  

Poruszyłam się niespokojnie. Niekontrolowane jęki wyrwały się z naszych gardeł w tym samym czasie. Westchnęłam zdziwiona tą żarliwością. Pukanie się ponowiło. Uwolnił moje wargi, a ja nadal czułam na nich pieczenie. Powrócił do pracy przy laptopie.  

-Proszę- rzucił pewnym głosem.  

Do pokoju weszła niczym niezrażona recepcjonistka. Nie zdziwił ją widok, jaki zastała. Czy to aż takie oczywiste? Przekazała mu plik dokumentów, uśmiechnęła się do nas i wyszła. To był zdecydowanie przełomowy moment.
Podobno wszyscy domyślili się, że jesteśmy razem, bo zauważyli zmianę w zachowaniu Wolskiego. I moim pewnie też. Chodziliśmy z uśmiechami od ucha do ucha. A to chyba o czymś świadczy- stwierdziła jedna z moich koleżanek.  

-Miś- zaczęłam- naprawdę muszę iść. Nie będę przez Ciebie zaniedbywała obowiązków!
-Twoim obowiązkiem jest również sprawianie swojemu mężczyźnie przyjemności, nie sądzisz?  
-Tym się zajmę po pracy- dwuznaczna obietnica przechyliła szalę zwycięstwa na moją stronę.  
-W takim razie, nie pozostaje mi nic innego jak przystać na Twoją propozycję, maleńka- w jego oczach czaiły się iskierki rozbawienia.  

_________________________________________________________________________________________

*** Dominik ***

-Obejrzymy jakiś film?- zaproponowałem
-To ja lecę po jedzenie, a Ty coś wybierz.  
-Kobieta idealna- skwitowałem
-Jeszcze będziesz miał jej dosyć…

Nie wydaje mi się- pomyślałem. Zacząłem się zastanawiać, jakby wyglądało moje życie, gdybym jej nie poznał. Przypadkowe znajomości- odpadały. Już dawno się od tego wyzwoliłem. Ale, czy zaznałbym kiedykolwiek takiego szczęścia? Odpowiedź wydawała mi się oczywista: nie było takiej opcji. Oszalałem na punkcie tej konkretnej kobiety i nic nie mogło tego zmienić. Jednak los postanowił postawić przed nami masę wyzwań. Wówczas nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak bardzo zmienią one nasze życie.  

Wróciła Klara i usadowiła się obok mnie. Objąłem ją ramieniem i zaczęliśmy oglądać komedię, którą wybrałem. Śmialiśmy się do łez. W pewnym momencie, nie mogłem się już powstrzymać. Czułem, że jeśli jej znowu nie pocałuję, to zwariuję. To miała być krótka, niewinna pieszczota, a przerodziła się w długi, wymagający dotyk. Ściągnąłem bluzkę kobiety i zająłem się ubóstwianiem jej ciała. Nie pozostawała mi dłużna. Oboje wiedzieliśmy jak to się skończy, przez co narastało w nas podniecenie. Coraz większe. I w końcu, stało się. Po wszystkim opadliśmy na łóżko. Szczęśliwi. Spełnieni. Przytuliłem się do niej i czule głaskałem jej dłoń. Niestety, musiałem ją zostawić na chwilę, gdyż zadzwonił mój telefon.  

- Halo?  
-Mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia- usłyszałem głos swojego starego znajomego- ale wymaga wielu wyrzeczeń.  
-Mów- rzuciłem zwięźle
-Potrzebujemy tutaj kogoś takiego jak Ty, na góra dwa dni- słuchałem go z uwagą- musimy mieć dobrego doradcę, kogoś zaufanego i od razu pomyślałem o Tobie. Wiesz, że Twoja firma otrzymałaby spore zyski, a my idealnego współpracownika…

To była naprawdę dobra okazja. Wiedziałem, że Daniel poradzi sobie beze mnie, ale nie wyobrażałem sobie dwóch dni bez Klary. Cholera! Nie mogłem jej tam zabrać. Na miejscu przyda się bardziej. Do niej mam całkowite zaufanie i wiem, że nie okłamie mnie, kiedy coś się będzie działo. Różne myśli chodziły mi po głowie. Praca to praca. Pojadę tam- postanowiłem po konsultacji ze swoją kobietą.  

-Poradzimy tu sobie- powiedziała- nie musisz się aż tak martwić. Nie jesteś znowu taki niezastąpiony- rzuciła prowokacyjnie.

Podszedłem do niej i uniosłem jej podbródek do góry.  

-Mam nadzieję, że mówimy tylko o sprawach zawodowych.
-To się okaże- odpowiedziała z niebywałą pewnością siebie, ale kiedy spostrzegła moją minę, dodała szybko- żartowałam, przecież wiesz, że będę tęskniła.  
-Wiem, kochanie- pocałowałem ją w szyję- ja też. I to bardzo, bardzo, bardzo.  

Przytuliłem ją mocno i gładziłem miarowo po plecach. Jasne, że wytrzymamy. Przecież przez dwa głupie dni, nic takiego nie może się wydarzyć- stwierdziła moja podświadomość.
_________________________________________________________________________________________

* * *

Właśnie kładłam się do łóżka i oczekiwałam na telefon od Dominika. Jutro wraca. Planowałam przygotować mu jakąś niespodziankę. Miły wieczór w uroczym towarzystwie- pomyślałam bez cienia skromności. Spojrzałam na wyświetlacz, jedna wiadomość.

„No co się dzieje! Zepsuł mi się mikrofon w telefonie. Przepraszam Kruszynko, na szczęście są jeszcze wiadomości. I możemy swobodnie popisać. Brakuje mi tu Ciebie, wiesz?”

Uśmiech natychmiast rozświetlił moją twarz.  

„No co za pech! Co prawda- Twój głos potrafi zdziałać cuda, ale wytrzymam jeszcze ten jeden dzień. Mi Ciebie też brakuje. Nie mam się do kogo przytulić w nocy i muszę sobie wyobrażać, że jednak tu jesteś ;c"

Odpowiedź nadeszła po dosłownie 2 minutach.  

„Tylko to sobie wyobrażasz? Bo wiesz, mi po głowie chodzą także inne rzeczy… Żałuję, że mnie tam nie ma i nie mogę sprawić, że fantazje staną się rzeczywistością. Ale, niecałe 24 godziny i to się zmieni"

Pisaliśmy tak ponad godzinę. Dowiedziałam się, że miał tam masę pracy i jeszcze jutro musi dokończyć parę rzeczy. Ale był zadowolony. Tylko to się liczyło. Zapytał, co u nas, a ja go uspokoiłam, że wszystko gra. Nic się nie zmieniło. U niego było podobnie.

„Opowiem Ci wszystko w domu. Zaraz po tym, jak się Tobą nasycę. Pokażę Ci, jak bardzo się za Tobą stęskniłem. A to może w sumie trochę potrwać, ale myślę, że nie będziesz żałowała. Uważaj na siebie maleństwo. Tęsknię."

Jeden SMS, a wywołał u mnie przyśpieszone bicie serca. Z podekscytowania nie mogłam długo zasnąć. W końcu jednak się udało.  

Obudziłam się cała przepocona, z uczuciem dziwnego gorąca i krzykiem na ustach. Co jest? Uspokoiłam oddech. Dominik. Śniło mi się, że… natychmiast złapałam za telefon.

„Błagam, uważaj na siebie…"- wystukałam i wysłałam wiadomość.

Ociągając się, opuściłam łóżko. Wykonałam wszystkie poranne czynności i pojechałam do pracy. Nie dostałam od niego żadnej odpowiedzi. Cały dzień chodziłam spięta i nie mogłam się skupić na obowiązkach.  

-Klara, co się dzieje?- troskliwy głos Daniela wywołał u mnie delikatny uśmiech
-Martwię się o niego, nie odpisuje mi, a mam złe przeczucia- westchnęłam z rezygnacją, przypominając sobie swoją pobudkę.  
-Mi też nie odpisuje- przyznał- ale spokojnie, może jest zajęty. Zaraz zadzwonię do tej całej firmy i mu dam popalić- objął mnie ramieniem- a teraz, zrób sobie małą przerwę- puścił do mnie oczko i odszedł.  

Zrobiłam tak, jak mi polecił. Wyszłam z budynku w celu zaczerpnięcia świeżego powietrza. Zadzwoniłam do Natalii. Pogadałyśmy chwilę i humor odrobinę mi się poprawił, jednak uczucie niepokoju nadal mnie nie opuszczało. Może jestem zbyt przewrażliwiona? Wpadam niepotrzebnie w histerię? Ale jeśli chodzi o niego, to inaczej nie potrafię…
Daniel otrzymał informację, że praca została ukończona wcześniej i teraz wszyscy są już w drodze do domu. Odetchnęłam z ulgą.  

Przyszykowałam kolację. Zrobiłam jego ulubione danie. Kupiłam wino. Włączyłam jakiś film i bezwładnie spoglądałam w przewijające się w nim obrazy. Nie dbałam o nic więcej. Chciałam tylko, aby wrócił do domu cały i zdrowy. Była 20:30. A po nim ani śladu. Czekałam. Czekałam. I nic. Kręciłam się w kółko, co chwilę zerkając na wyświetlacz telefonu. Szlag by to!- zaklęłam pod nosem. Jeżeli nie pojawi się w przeciągu kolejnych dwudziestu minut, to dzwonię do Daniela- przyrzekałam w myślach- a jak się pojawi, to go uduszę za kompletną ignorancję i brak informacji! Dochodziła już 21. Dosyć tego- szepnęłam wykończona z nerwów i wtedy właśnie rozległ się dzwonek. Przeraźliwie głośny. Pobiegłam otworzyć drzwi. Miałam ochotę rzucić się na niego już od progu, ale pohamowałam się… To była dobra decyzja, gdyż jak się okazało po kilku sekundach- to nie był On…

-Ja…- zaczął Daniel- On…- spojrzał na mnie z ogromnym smutkiem i najzwyczajniej w świecie przytulił. Podświadomie czułam, że też tego potrzebował.
-O co chodzi?!- podniosłam głos- proszę, powiedz- odsunęłam się od niego, a po moim policzku spłynęła łza- gdzie on jest?

Wziął głęboki wdech i odważył się dokończyć.  

- Dominik (…)

„Nasza miłość jest żywa, więc zaczynamy.
Nasze naiwne serca leżą na stole, miotamy się
nasza miłość pali się w nas,
Płomień miłości i tak nas dopadnie, miotamy się

Gdziekolwiek pójdziesz, cokolwiek zrobisz
Ty dobrze wiesz, że moje beztroskie myśli krążą za Tobą

Będę przy Tobie i nieważne co zrobisz
Bo pokazałeś mi w życiu rzeczy,
których nie widziałam, wszystko co robię, robię dla Ciebie (…)
Byłaś taka młoda, a ja byłem wolny

Może i byłam młoda, ale kochanie nie taką chce być

Więc jesteś tą jedyną

Dlaczego właśnie ja?

Bo pokazałaś mi w życiu rzeczy, których nigdy nie widziałem
Cokolwiek Ci brak, gotów jestem ci to dać (…)"





`

Nikka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2839 słów i 16087 znaków.

14 komentarze

 
  • Iga

    Kiedy mozna spodziewać kolejnej część

    28 kwi 2016

  • Nikka

    @Iga Do wtorku powinnam dodać ;)

    30 kwi 2016

  • Pina

    :yahoo:

    24 kwi 2016

  • Milka

    Super super  <3

    20 kwi 2016

  • Czekoladowytorcik

    Czemu akurat w tym momencie??!!!
    Nie wytrzymam chyba do kolejnej części.. Szybkoo dodaj... :)

    20 kwi 2016

  • Misiaa14

    ......to zakończenie Jezus ;-; xd ale całość świetna; 3

    20 kwi 2016

  • Wiktor

    Witaj. Opowiadanie jest bardzo dobre. Pozdrawiam Wiktor

    19 kwi 2016

  • Nikka

    @Wiktor Jeszcze nie miałam okazji podziękować, więc dziękuję teraz ;)

    30 kwi 2016

  • Bejbe

    Nie nie!!!!!!!!wtym momencie ale opowiadanie supre :bravo:

    19 kwi 2016

  • NataliaO

    Świetne. <3

    19 kwi 2016

  • Korni

    No żeby w takim momencie kończyć?! :D Ale całość cudowna <3 Kiedy dodasz kolejną? ;)

    19 kwi 2016

  • Nikka

    @Korni Z lekkim opóźnieniem, ale odpowiadam- myślę, że do wtorku na pewno coś się pojawi :3 i cieszę się, że się podoba :D i dziękuję ;)

    30 kwi 2016

  • Korni

    @Nikka Nie szkodzi ;) W takim razie czekam z niecierpliwością <3

    30 kwi 2016

  • czarnyrafal

    Następny przepiękny odcinek. Nikko  gdy tylko dostaję powiadomienie o następnym odcinku - biegnę by się nim nasycić, tak nasycić i nie ma w tym powiedzeniu przekręty.To co i jak piszesz właśnie w ten sposób wywołuje reakcję mojego organizmu i tylko szkoda że tak  rzadko to mogę czynić. Ty jednak masz swoje priorytety i według nich pracujes . Nic to ,będę tęskno wyglądał następnego odcinka. :kiss:  <3

    19 kwi 2016

  • Asertywna52

    Uduszę normalnie ,jeśli chodzi o zakończenie  :sciana: .A co do całości to tak jak zawsze wciągająca miła lektura :). Z niecierpliwością czekam na kolejną część ;).

    19 kwi 2016

  • Vinyl3

    <3

    19 kwi 2016

  • Kamilka889

    Nienawidze cie za to zakonczenie!!!

    19 kwi 2016

  • Tosia12283

    Super ;)

    19 kwi 2016