Wybranka ognia - Zmiana

Wybranka ognia - Zmiana- Przestań! - Fey poderwała się, lecz bestia błyskawicznie powaliła nastolatkę na ziemię samym ruchem podbródka. Rudowłosa zaryła szczęką w podłogę. Łzy zaćmiły jej wizję. Przełknęła słony posmak, wiedząc, że musi pomóc Refieldowi. Mężczyzna szamotał się niczym przebity szpilką motyl, łapiąc powietrze histerycznymi haustami.  

- Panie… - cichy głos niewolnicy przerwał napięcie chwili. Aktor gwałtownie puścił zakonnika, podbiegając do krwawiącej dziewczyny. Ze złością wyrwał sople z jej ran i począł gorączkowo tamować strumyki krwi - Próbowałam go powstrzymać, panie… przepraszam… Zawiodłam cię…  

- Nieprawda! Nie zawiodłaś nikogo! - rudowłosa dostrzegła frustrację oraz zupełny chaos w ruchach Aktora.  

- Nie potrafisz jej pomóc… - wystękał tymczasem Refield. Głos zakonnika przepełniała ponura satysfakcja - Twoja moc jest zbyt zanieczyszczona, aby uzdrawiać… Umrze tutaj…

- Nie! Ona nie może umrzeć! Ty! Ty ją uzdrowisz - rzucił Aktor - Ciągle możesz, prawda?  

- Po tym, co zamierzałeś…? - Refield pokręcił głową - Nigdy…  

- Przyznaję, straciłem nad sobą kontrolę. Jej moc… Musiałem ją dostać. Sam rozumiesz - demon w końcu powrócił do ludzkiej postaci.

- Nie, nie rozumiem.  

- Dziewczyna jest bezużyteczna, skoro nie wystąpi w rozgrywkach, więc sądziłem…  

- To źle sądziłeś. Ona nie jest bezużyteczna… Naprawisz ją… - zażądał Refield, próbując wstać. Serce Fey zadrżało, gdy zobaczyła, jak słaby jest jej mentor.  

- Twoja pozycja nie upoważnia cię do stawiania mi warunków - warknął Aktor, zwaliwszy mężczyznę na kolana.  

- Uzdrowię ją… - zakonnik wskazał konającą niewolnicę - jeśli naprawisz Fey.  

- Przyjmuję twoją ofertę, ale nie mogę ci zagwarantować sukcesu ze swojej strony - odparł mężczyzna po chwili namysłu.  

- Wiem.  

- Zatem czyń swoją powinność - mruknął Aktor sarkastycznie, teatralnym gestem zapraszając Refielda do ciała rannej dziewczyny. Brunet uklęknął nad niewolnicą i przyłożył ręce do jej nadgarstków.  Krew momentalnie przestała płynąć, a skóra poczęła się zrastać. Demon obserwował działania zakonnika z pobłażliwym uśmiechem, pod którym Fey wyczuła napięcie. Czyżby bestii naprawdę aż tak zależało na życiu służącej? Tymczasem, jej mentor zbladł, po czym osunął się sztywny obok równie nieruchomej brunetki. Fey zerwała się, lecz nacisk mocy  utrzymał rudowłosą w jednym miejscu. Zaczęła walczyć niby wściekła kotka, aż Aktor odwrócił się ku niej zirytowany.  

- Możesz przestać? Nie wygrasz ze mną, więc daj sobie spokój.  

- Refield… - wydusiła jedynie.  

- Nic mu nie będzie. Obudzą się, gdy oboje odzyskają pełnię sił. Dzień, góra dwa - wyjaśnił mężczyzna, siadając na marmurowej posadzce obok Fey - Co do nas… - dziewczyna odsunęła się błyskawicznie - Spokojnie… Zawarłem umowę z Refieldem, a nie lubię łamać własnych obietnic. Zatem, gwoli wyjaśnienia… Słyszałaś o łapaczach dusz?  

- Straszono mnie nimi w dzieciństwie - odpowiedziała niechętnie. Prowadzenie swobodnej rozmowy z tym czymś, przekraczało jej tolerancję.  

- Jestem straszny? - zapytał Aktor przekornie, całując dłoń nastolatki. Poczuła dreszcz, biegnący wzdłuż kręgosłupa. Był potworem, ale obecnie o tym nie pamiętała. Liczyła się wyłącznie jego bliskość.

- Nie wiem.  

- Kłamczucha. Jestem?  

- Nie. Nie jesteś - myślała coś  odwrotnego, lecz język wcale jej nie słuchał. Ostatecznie, łapacze dusz słynęli z umiejętności kontroli umysłu. Rzucali czar, odbierali rozsądek, rozpalali zmysły, a potem wysysali energię życiową.

- Bardzo się cieszę - palce Aktora, dotknęły jej policzka  - Zobaczysz, jeszcze zostaniemy przyjaciółmi, Fey… - roześmiał się, dostrzegając odrazę na twarzy dziewczyny - Wracając do głównego tematu… Refield uprzedzał, że możesz nie przeżyć?  

- Podjęłam decyzję.  

- A wspominał o bólu?  

- To nie ma znaczenia.  

- Czyżby?  

- Jestem gotowa.  

- Rodziłaś kiedyś? - dziewczyna zbladła gwałtownie. Świat zawirował wokół niej z ogromną prędkością - Widzę, że tak… Och, trafiłem w czuły punkt?  

- Ja… Poród trwał zbyt długo - zalała się łzami.  

- To, co ja ci zrobię, będzie bolało bardziej - odparł bez śladu współczucia. Zadrżała. Dopiero teraz zwątpiła w słuszność swojego wyboru. Jednak nie mogła wycofać się jak tchórz.  

- Dam radę.  

- Skoro tak… - wszedł w jej umysł z zaskakującą delikatnością - Refield tak nie umie, co? Pamiętasz jeszcze, jak bolało? Czytanie myśli jest trudną sztuką, ale ja jestem prawdziwym artystą, na twoje szczęście. Nie dołożę ci zbędnego cierpienia brakiem umiejętności. Zobaczmy… - mocny ucisk niemal odebrał dziewczynie dech - Wiem, wiem… Będzie gorzej - jakby potwierdzając jego słowa nacisk wzrósł aż Fey zaczęło mdlić. Zwymiotowała, brudząc posadzkę. Aktor jedynie skinął głową wyrozumiale. Widocznie reakcja nastolatki go nie zdziwiła. Złapał ją za włosy, zebrawszy je w niedbały kucyk.  

- Dziękuję, już nie… - zwróciła resztę posiłku. Zawstydzona, spuściła wzrok. Aktor otarł usta dziewczyny chusteczką. Gest miał w sobie tyle troskliwości, że Fey niemal całkiem zapomniała, kim jest mężczyzna oraz do czego jest zdolny.  

- Mówiłem… Zanim skończę, będziemy przyjaciółmi - odparł ze śmiechem, gładząc ją uspokajająco po głowie. Rozluźniła się, ból odszedł gdzieś daleko -  Gotowa na ciąg dalszy?  

- To… Nie koniec? - wydukała. Trudno było jej sobie wyobrazić większy ból.  

- Koniec? To był dopiero początek - powiedział Aktor, ponownie sięgając skroni rudowłosej. Tym razem Fey nie mdliło. Tym razem coś usiłowało rozbić jej czaszkę od środka. Z ust dziewczyny wyrwał się wrzask, błyskawicznie stłumiony mocą Aktora. Ból, nie mogąc znaleźć ujścia w krzyku, drążył uparcie głowę nastolatki. Policzki uzdolnionej zalała, płynąca z oczodołów, gęsta krew. Wewnątrz czaszki nastąpiła eksplozja światła i Fey miłosiernie straciła przytomność. Chluśnięcie lodowatą wodą przywróciło ją do życia. Prawie natychmiast pożałowała odzyskania świadomości. Ból wypełniał każdy nerw jej ciała, była dosłownie opleciona siecią płonącego cierpienia. Nie miała łez, by płakać, ani głosu, by krzyczeć. Nie miała nawet siły, by poruszyć palcami. Sparaliżowana bólem, mogła jedynie błagać nieskładnymi myślami o szybką śmierć.  

- Zabij mnie… Skończ to… - wyszeptała nadludzkim wysiłkiem. Aktor pogłaskał policzek dziewczyny.  

- Szszsz… - pocałował nastolatkę jak gdyby była dla niego całym światem. Przez jeden słodki moment istniały wyłącznie jego usta. Wszystko inne odpłynęło  zasnute mgłą. Fey wtuliła się w niego z desperacją. Pozwolił rudowłosej na to, czekając aż ból nieco zmaleje. Kiedy oddech i tętno Fey wróciły do normy, odsunął od siebie nastolatkę. Złapała go za rękę, próbując przedłużyć chwilę odpoczynku w jego ramionach, lecz mężczyzna nie zamierzał dłużej zwlekać. Umysł dziewczyny ponownie poddano torturom, których nie potrafiła znieść. Aktor obrał sobie za cel najbardziej traumatyczne momenty życia dziewczyny i wywlekał je z taką dokładnością, że zaczynała wątpić w to, czy faktycznie próbuje jej pomóc. Ogarnęła ją wściekłość. Skóra zaczęła emitować blask, nabierający intensywności z każdą mijającą chwilą. Nagle, Aktor wtargnął do wspomnień dawno zapomnianych, zupełnie jakby należały do obcej osoby. Znalazła tam ogień, popioły i przerażającą ciszę oceanu, wywołujące wszechogarniającą pustkę. W odróżnieniu od innych pustek ta sprawiała jej ból. Blask wokół dziewczyny zgęstniał. Mężczyzna cofnął się z uśmiechem zadowolenia - Chyba skończyłem… Czujesz jakąś zmianę?  

- Nie wiem…  

- Jak nie wiesz? - zmarszczył brwi - Kto ma wiedzieć?  

- Ja…  

- Jesteś beznadziejna. Niepotrzebnie marnowałem czas. Powinienem wiedzieć, że Refield nie potrafi znaleźć nic dobrego - kopnął pogrążonego we śnie zakonnika niczym truchło.  

- Nie rób tak!  

- Bo? Powstrzymasz mnie? - zapytał z jawną kpiną - Lubisz go, prawda? Co zrobisz, żeby mu pomóc? Czy w ogóle coś zrobisz?  

- Sprawdzasz mnie. Prowokujesz, aby wyzwolić moją moc… - powiedziała uspokojona. Już się nie bała. Widocznie zakonnik przejął metody mobilizacji od swojego mentora.  

- Doprawdy? - kącik ust Aktora opadł sarkastycznie - Uzdrowił ją. Nie jest mi potrzebny - nachylił się nad ciałem mężczyzny, trzymając w dłoni długi sztylet. Ostrze dotknęło gardła Refielda i…  

Upadło z trzaskiem. Rękojeść wciąż jarzyła się bielą. Fey ze zdziwieniem spojrzała na swoją wyciągniętą  dłoń. Aktor gwizdnął z uznaniem, gwałtownym machaniem chłodząc oparzoną rękę - Czyli jednak czujesz zmianę…

- Ja… - owszem czuła zmianę. Potężną zmianę wewnątrz siebie. Teraz w końcu, po raz pierwszy, panowała nad własną potęgą.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik Almach99

    Podoba mi sie.
    Tylko znowu ta demoniczna postac: Aktor. Buuuu

    22 paź 2019

  • Użytkownik Ladies

    @Almach99 Każda bajka musi mieć kogoś takiego  :)

    23 paź 2019

  • Użytkownik agnes1709

    :bravo:

    12 sie 2019

  • Użytkownik Somebody

    @agnes1709  :przytul:

    14 sie 2019

  • Użytkownik fanali

    kiedy następna część? Nie mogę się już doczekać!

    3 sie 2019

  • Użytkownik Ladies

    @fanali Tworzy się i mam nadzieję, że niedługo zostanie opublikowana  ;)

    4 sie 2019

  • Użytkownik Duygu

    Zdecydowanie jedna z lepszych części tego opowiadania. Akcja cały czas zaskakuje, opisy na wysokim poziomie, ciekawe losy bohaterów i świetne dialogi. Kocham  <3

    29 lip 2019

  • Użytkownik Ladies

    @Duygu Trochę się bałyśmy, że słabo wyszło  ;) Dziękujemy i też cię uwielbiamy  <3

    29 lip 2019

  • Użytkownik AnonimS

    Wreszcie dziewczyna ma szansę zaistnieć. Bo do tej pory była bezwolną marionetką w rękach innych . Jedyną jej świadomą decyzją bylo wyrwanie się z dawnego zycię. I wejscie w nieznane.

    29 lip 2019

  • Użytkownik Ladies

    @AnonimS Szansę ma, ale kij ma dwa końce  :)

    29 lip 2019

  • Użytkownik emeryt

    @Ladies, wspaniale, dosyć długo czekałem na kolejny odcinek  
    (dużo dłużej niż na swoją emeryturę) lecz warto było czekać. Potraficie wspaniale tworzyć napięcie akcji. Jeszcze raz dziękuję Wam i serdecznie pozdrawiam.

    29 lip 2019

  • Użytkownik Ladies

    @emeryt To my dziękujemy i ostatecznie przecież teraz też czekasz na emeryturę  :)

    29 lip 2019

  • Użytkownik emeryt

    @Ladies , emerytura nie jest taka ważna, i tak kolejnych nie wydaję w całości, za to kolejne odcinki czytam <od deski do deski>. Aby jak najdłużej. Przesyłam dla Was najserdeczniejsze pozdrowienia.

    31 lip 2019