
 
- W istocie, imponujące - powiedział mężczyzna w krwistym płaszczu Zakonu. Twarz ukrywał za złotą maską. Fey zadrżała. Od dziecka straszono ją Zakonnikami. Wbiła wzrok w ziemię, aby widz nie mógł ukraść jej duszy. Skrzyżowała też palce, chcąc zapobiec czytaniu przez niego myśli - Daruj sobie przesądy - odparł, dostrzegając jej działania - Jak ci na imię?  
 
- Fey, panie.  
 
- Miło cię poznać,Fey. Powiedz, czy byłaś przebadana przez służby Zakonu? Moc taka jak twoja, powinna być ujarzmiona… - odgarnął pasemko czerwonych włosów dziewczyny dłonią w czarnej rękawiczce. Jak on, u licha, wytrzymywał w tym upale?  
 
- Mam potrzebne pozwolenie… - zaczęła nieśmiało.  
 
- Czyżby? Mogę zobaczyć?  
 
- Nie przy sobie… - wskazała wymownym gestem nagie ciało. Zakonnik zachichotał cicho, co zabrzmiało nieco przerażająco.  
 
- Nie jesteś stąd, prawda?  
 
- To aż tak oczywiste? 
 
- Raczej tak.  
 
- Przyjechałam tylko na czas festiwalu. Złożyć modły do bogini.  
 
- Jakoś nie widzę świątyni w pobliżu… Chciałbym cię prosić ze mną, Fey.   
 
- Nie! Znaczy… Nie mogę… Mój mąż…  
 
- Mąż? Jesteś przecież prawie dzieckiem… - w głosie Zakonnika pobrzmiewało zdumienie. Podniosła nieśmiałe spojrzenie na złotą maskę. Wzory smoków wiły się wzdłuż policzków - Miałem nadzieję, że zostaniesz w Zakonie jako adeptka… Talent taki jak twój nie zdarza się często…. - słuchała z rosnącym niedowierzaniem.  
 
- Talent? 
 
- Od kilku miesięcy szukam uczennicy, która miałby wystarczająco dużo pasji, by zwyciężyć w tegorocznych rozgrywkach. Twój występ… Znalazłem to, czego szukałem. Mogę uczynić cię gwiazdą.  
 
Fey otwarła oczy szerzej. Zwycięstwo w rozgrywkach, sam udział w nich, potrafił odmienić los. Żebraków zmieniał w królów, a zwykłych ludzi w panów… Tam skąd pochodziła każde dziecko marzyło o rozgrywkach.  
 
- Rozgrywki, panie? Jestem za stara na naukę… - odparła ze smutkiem.  
 
- Nie musisz uczyć się dużo. Wystarczy nieco doszlifować pewne kwestie…  
 
- Ale moja rodzina…  
 
- Twoja rodzina będzie z ciebie dumna. Chodź ze mną, Fey. Taka szansa nie powtórzy się drugi raz - kusił arystokrata.  
 
- Ja… Muszę się pożegnać, panie… Załatwić parę spraw… - wydusiła cicho, bojąc się, by zakonnik nie uznał jej słów za odmowę.  
 
- W porządku. Masz czas do wschodu słońca, żeby mnie ponownie znaleźć - mężczyzna poprawił płaszcz i ruszył za rozbawionym tłumem.  
 
- Nie znam twojego imienia, panie! - zawołała spanikowana. Jak niby ma go odnaleźć pośród tych wszystkich ludzi?  
 
- Refield - odpowiedział spokojnie, zanim stał się kolejną krwawą plamą krajobrazu. Refield! Fey z trudem stłumiła w sobie chęć pobiegnięcia za nim. Cała Gwiezdna Zatoka znała Refielda - wybitnego znawcę ludzkich charakterów, najmłodszego zwycięzcę rozgrywek, chłopaka, który zdobył wszystko, o czym marzył, a zaczynał jak ona, od niczego. Wystarczyło powiedzieć mężowi, że kolejne miesiące spędzi w Zakonie. Narzuciła jakiś luźny materiał i pobiegła szybko do jedynego miejsca, gdzie mógł przebywać mężczyzna - pijalni. Grelez podczas Festiwalu obfitowało w mnóstwo takich miejsc, jednak mąż dziewczyny zawsze wybierał tę samą ciemną spelunę położoną niedaleko głównego portu miasta. Był tam również tym razem. Zupełnie pijany opowiadał o swoich wątpliwych sukcesach rybackich. Podeszła do niego niepewnie.  
 
- Co tutaj robisz? - powitał ją mąż chrapliwie. Spuściła wzrok niepewnie.  
 
- Dostałam się na rozgrywki. To ogromna szansa… Oczywiście, przez jakiś czas nie będę mogła prowadzić domu…  
 
- Czyś ty do reszty zdurniała?! Jakie rozgrywki?!  
 
- Spotkałam Refielda...Powiedział, że mam talent i…  
 
- Przestań bredzić! Dlaczego Refield miałby w ogóle z tobą rozmawiać?  
 
- Widział mój taniec… Widział, jak panuję nad ogniem…  
 
- Brałaś udział w Festiwalu?!  
 
- Wiem, nie powinnam, ale… - siarczysty policzek gwałtownie uciszył dziewczynę.  
 
- Wracasz do domu. Natychmiast.  
 
- Rozgrywki zmieniają nasze życie! Ja muszę…  
 
- Tylko się ośmieszysz, kobieto - stwierdził jadowicie jej mąż. Pewnie miał rację. Była za stara na poznawanie mocy. Uczestnicy rozgrywek trenowali wszak od wczesnego dzieciństwa. A ona? Nigdy nie nauczono dziewczyny nawet podstaw obchodzenia się z darem, traktując go bardziej jako przekleństwo. Rozgrywki były poza zasięgiem Fey. Może i posiadała talent, jednak talent to zdecydowanie zbyt mało. Refield musiał się pomylić albo ona źle zrozumiała jego słowa. Nieważne. Pora, by wrócić do świątyni i prosić boginię o syna. Tym powinna się zajmować zamiast snuć głupie mrzonki.  
 
 
E. 
6 komentarzy
kaszmir
Bardzo ciekawa część. Dziewczyna która może osiągnąć coś szczególnego, jednak zostaje wyśmiana przez swojego męża. Czy potrafi znaleźć tyle siły w sobie, aby przeciwstawić się bezdusznemu mężowi? 
  
Fajnie rozkręcasz akcję i pozostawiasz czytelnika nie nakarmionego.
Miłego wieczoru
Ladies
@kaszmir Dziękuję, kobiety całe życie mają pod górkę jeśli chodzi o samorealizację... Cóż, może kiedyś doczekamy innych czasów
Duygu
Wspaniałe! Akcja się rozkręca i coraz bardziej mi się podoba to opowiadanie... Czuję, że będzie się działo
 Czuję, że będzie się działo   
 
Somebody
@Duygu Mam nadzieję, że nie zawiedziemy 
 
Almach99
Czyzby to byl juz koniec marzen rudowlosej?
Ladies
@Almach99 Można się domyślić, że pewnie nie 
 
Almach99
@Ladies oczywiscie 😃
agnes1709
Fajnie popisać we dwójkę, też tak chcę Bardzo zgrabnie Wam to wychodzi
 Bardzo zgrabnie Wam to wychodzi
Somebody
@agnes1709 Żaden problem. Teraz jest na lol-u moda na crossy, więc weź Black czy inną koleżankę i do roboty 
 
agnes1709
@Somebody Black przepadła, a Angie się leni
Somebody
@agnes1709 Przecież angie dodała w chuj opowiadań. Zresztą ona nigdy nie cierpi na brak weny... (zazdro) 
 
agnes1709
@Somebody Moja panno, a cóż to za słownictwo? Zupełnie do Ciebie niepodobne
 Zupełnie do Ciebie niepodobne
Somebody
@agnes1709 Zdarza się najlepszym 
 
AnonimS
Ukryty talent i gruboskórny, brutalny mąż. Ciekawe co z tego wyniknie?
Ladies
@AnonimS Coś na pewno 
 
AnonimS
@Ladies tajemniczo ale rozumiem że przedwcześnie nie chcecie zdradzać koncepcji.
shakadap
Brawo
Ladies
@shakadap Dziękuję