Maja nimfomanka tom 3 cz.4 - reaktywacja

Opowieść Grzegorza sprawiła, że postanowiliśmy z Piotrem przeprowadzić własne dochodzenie i zweryfikować krążące o Mai plotki. Piotr zadzwonił do Ryśka - to ten co przejął po nim dziewczynę i umówił się na spotkanie. Wieczorem, w domu Ryśka zasiedliśmy przy piwku, a on rozpoczął opowieść. Na wstępie stwierdził, że gdyby wtedy wiedział jak marnie potoczą się losy dziewczyny, to inaczej zakończyłby z nią znajomość. Zaintrygował nas tym i zaczęliśmy dopytywać o szczegóły, ale on tylko uniósł rękę w geście powstrzymania i powiedział: - Po kolei panowie, po kolei...
Zacznijmy od początku. Skończyliśmy nasze browary; otworzyliśmy następne i Rychu zaczął...
W trakcie jego związku z Mają ta opowiedziała mu, że chwilę przed nim była z kimś. On udał głupiego i dalej drążyć temat. Dziewczyna powiedziała, że ten mężczyzna był w jego wieku i, że generalnie pociągają ją starsi faceci.
- A to dlaczego? - spytał, masz przecież młodego męża, który pewnie nie może od ciebie oczu oderwać. Ona chwilę pomyślała i stwierdziła, że to skomplikowana historia. Po jakimś czasie zaczęła się zwierzać. Powiedziała, że jej matka rozwiodła się z jej ojcem - co akurat nie było takie złe - bo facet był strasznym dupkiem, uzależnionym od gorzały. Impulsem do rozwodu stał się romans matki z kolegą z pracy. Gość okazał się super facetem. Przystojny, zaradny i dobry. Matka wymykała się do niego kiedy tylko stary przysypiał upojony alkoholem lub szedł gdzieś pić do kumpli. Wracała z tych eskapad rozpromieniona i szczęśliwa. Po rozwodzie nowy partner matki zamieszkał z nimi. Pomógł spłacić ojca z mieszkania i roztoczył opiekę nad nimi dwiema. Dla Mai była to diametralna zmiana. Roman - bo tak miał na imię, dbał o jej wykształcenie, płacił za dodatkowe zajęcia i wakacje. Zawsze miał dla nich czas, wysłuchiwał ją i wspierał w różnych życiowych sytuacjach. Zazdrościła matce takiego kochanka, zwłaszcza kiedy w nocy z ich sypialni dochodziły postękiwania i okrzyki rozkoszy matki. Wsłuchiwała się w te miłosne koncerty i wyobrażała sobie, że to ona jest na miejscu matki. Miała już 17 lat, ale koledzy nie interesowali ją - była zauroczona Romanem. Ukradkiem obserwowała go jak pomaga w domu lub naprawia samochód. Ucztą dla jej oczu był jego widok podczas wakacyjnych wypadów. Jego muskularne, wysportowane i opalone ciało wywoływało w jej lędźwiach burzę hormonów. Kiedy byli sami starała się znaleźć jak najbliżej niego; ubrana w jakąś obcisłą bluzkę i szorty kusiła go swoim ciałem. On jednak traktował ją jak córkę i uśmiechał się pobłażliwie w reakcji na te jej dziewczęce zaloty. W jej kodzie męskiego ideału zapisał się właśnie Roman – starszy, opiekuńczy i dobry.
- No dobra – spytał Rysiek.To skąd w takim razie ten młody mąż? "Kiedy zrozumiałam, że na romans z Romanem nie ma szans, a w otoczeniu nikogo w jego typie nie spotkałam, zaczęłam żyć jak zwykła nastolatka. Koleżanki, koledzy, imprezy w gronie rówieśników. Później poszłam na studia i poznałam obecnego męża. Wydawał się w porządku – wysportowany i inteligentny. Był moim pierwszym facetem. Nie miałam doświadczenia w tych sprawach i wydawało mi się, że to co oferuje – szybkie i brutalne zbliżenie, to wszystko w temacie "namiętna miłość”. Niepokoiły mnie jedynie jego alkoholowe ekscesy i upijanie się do nieprzytomności podczas studenckich imprez. Koleżanki uspokajały mnie, mówiąc, że w małżeństwie się ustatkuje."
No dobra – drąży Rysiek, ale skoro już się zdecydowałaś na małżeństwo, to dlaczego wdałaś się w romans z Piotrem.  
Maja zamyśliła się ponownie; widać było, że nad czymś intensywnie myśli. Po jakimś czasie, głęboko odetchnęła i drżącym głosem powiedziała
- Straciłam do męża zaufanie i szacunek – odpowiedziała. Zamyśliła się ponownie i powoli, jakby przywoływała w pamięci jakieś wspomnienia, kontynuowała swoją historię.

"Było to kilka miesięcy po ślubie. Mieszkaliśmy w swoim ciasnym, ale własnym mieszkanku, które pomogli nam kupić matka i Roman. Ja pracowałam tu, gdzie teraz, a mąż jako kierownik budowy w dużej Zachodniej firmie. Dobrze zarabialiśmy, planowaliśmy dzieci. Jednym słowem wszystko układało się wspaniale...
Był już późny piątkowy wieczór. Męża nie było jeszcze w domu. Wcześniej dzwonił, że wylewają beton w zbrojenia i trochę mu zejdzie. Przeleciałam pilotem po kanałach telewizyjnych, ale nic ciekawego nie znalazłam. Wykąpałam się i w łóżku zaczęłam czytać książkę. Gdzieś tak koło 22-ej słyszę jakiś rumor pod drzwiami i majstrowanie przy zamku. Wstałam, żeby zobaczyć co się dzieje. Patrzę przez "judasza”, a tam mój mąż podtrzymywany przez jakiś facetów próbuje otworzyć drzwi. Otwieram i czuję jak bije we mnie woń alkoholu. Mój facet coś bebłocze, że opijali zakończenie ważnego etapu budowy. Jego koledzy łakomym wzrokiem patrzą na mnie. Dopiero teraz zorientowałam się, że jestem w kusej, przeźroczystej koszulce i cienkich majteczkach. Chowam się za drzwi i biegnę do sypialni coś na siebie włożyć. Słyszę jak kolesie tarabanią się do przedpokoju. Zakładam podomkę i wychodzę do towarzystwa. Mój stary jest w opłakanym stanie. Gdyby nie mocne ramiona kolegów pewnie by upadł. Zapraszam ich do salonu. Sadzają męża w fotelu, a sami rozsiadają się wokół stołu. Jest ich czterech. Przepraszają za całe zamieszanie, ale nie mogli kierownika zostawić na budowie w takim stanie. Ja im dziękuję i proponuję herbatę. Idę do kuchni. Po chwili przychodzi tam jeden i pyta, gdzie mam kieliszki, bo oni nie wypili wszystkiego, a kierownik obiecał, że mogą skończyć u niego. Poirytowana wskazuję szafkę. Facet odchodzi, ale po chwili wraca i mówi:
- Kierowniczko przydałaby się jakaś zakąska. Szykuję wszystko i razem z herbatą wnoszę do pokoju. Faceci już się rozgościli. Kilka butelek jest na stole, kieliszki napełnione. Ich kurtki rzucone na drugi fotel.
- Pani się nie gniewa - mówi jeden. Tak w życiu bywa.  
Ja z krzywym uśmiechem, że się nie gniewam i jeszcze raz dziękuję za odtransportowanie męża.
- No to jak się Pani nie gniewa, to proszę się z nami napić.  
Siadam. Biorę do ręki kieliszek, a oni chórem:
- Za zdrowie pani kierowniczki. Wypiłam. Alkohol pali mnie w usta. Zerkam na butelkę ma 50% mocy.  
Oni - no to na drugą nóżkę. Wypijam.  
- Kierowniczka obie nóżki ma zgrabne - zagaja jeden. Śmieją się. Ja bąkam pod nosem jakieś podziękowanie. Przyglądam się im. Typowi robociarze – spracowane dłonie, tureckie sweterki, przybrudzone spodnie, ogorzałe od pracy na powietrzu twarze. Podchodzę do mojego i nachylam się nad nim. Potrząsam za ramię. Nie reaguje. W lustrze widzę jak faceci patrzą się na moje nogi i tyłek. Może to głupie, ale imponuje mi to.
- Kierowniczka opóźnia kolejkę wołają. Wypijamy. Czuję jak alkohol szumi mi w głowie. Patrzę na męża i czuję jak narasta we mnie wkurwienie. Wypijam kolejny toast za moje zdrowie. Pasek od podomki rozluźnia się i widać głęboki dekolt koszulki i majtki. Faceci z uznaniem komentują. Ja zawstydzona poprawiam podomkę. Jeden z nich włącza muzykę. Kolejna pięćdziesiątka zaszumiała mi w głowie. Leci jakiś szybki kawałek ktoś prosi mnie do tańca. Odmawiam, ale facet nalega i ustępuję. Nawet nieźle wywija – myślę. Obraca mną na wszystkie strony, tak, że króciutka podomka odsłania majtki - no i pupę. Moje cycki falują, pasek znów się poluźnia i oczom facetów ukazują się piersi. Tancerz obracając mnie i niby przypadkiem dotyka mojego tyłka lub łapie dłonią rozbujane piersi. Czuję jak wypity alkohol robi swoje, a zwariowany taniec przyśpiesza efekty. Zdyszana siadam, a tam czeka już następna kolejka. Ogarniam się. Ale teraz wolny kawałek i znów proszą do tańca. Facet mocno przyciska mnie w pasie, tak, że piersi rozpłaszczają się na jego torsie. Zionie mi w twarz alkoholem i prawi tanie komplementy. Jego ręka błąka się po moich plecach, co rusz zapuszczając się na tyłek. Strząsam ją. Wtedy facet przysuwa swoje biodra do moich i teraz stanowią jedność. Czuję jak członek mu pęcznieje, a wybrzuszenie ociera się o mój wzgórek łonowy. Podnieca mnie to. Opieram głowę na jego ramieniu i błędnym wzrokiem obserwuję otoczenie. Mój śpi, jak spał. Ale pozostali jak urzeczeni patrzą na nas i cicho coś szepczą do siebie. Facet ośmielony moją biernością zaczyna sobie poczynać coraz śmielej. Łapie mnie za pupę i przyciąga do siebie. Czuję teraz wyraźnie jego członka na moim brzuchu, zupełnie jakby w rozporku miał węża boa. Przytomnieję. Odpycham go i siadam na krześle. Wszyscy są pijani, domagają się herbaty, ale kiedy wstaję, wołają:
- Szefowa wypije na drogę. Wypijam i idę do kuchni. Po chwili przychodzi jeden i zaczyna bez ogródek.
- Pani Maju z pani to super laska, masz świetne nogi i dupę, a cycki to bym schrupał na śniadanie.
Patrzę na niego i mówię:
- Pan się chyba zapomina?!  
Ale on w śmiech. Podszedł do mnie i złapał mnie za piersi. Próbowałam go uderzyć, ale wykręcił mi obie ręce i przytrzymał z tyłu. Zaczęłam się cofać, aż oparłam się o szafkę. Wtedy on wszedł biodrami pomiędzy moje nogi. Jedną ręką przytrzymał moje, a wolną zaczął macać piersi. Podomka rozsunęła się i jego łapa dostał się pod bluzkę. Poczułam szorstką skórę jego dłoni na delikatnym ciele piersi, a brodawki podrażnione przez brutalny atak stwardniały momentalnie. Zaczął mnie obśliniać po całej twarzy usiłując wepchnąć jęzor w usta. Wyrywałam się, ale on był silniejszy. Wepchnął rękę pomiędzy moje nogi i mocno ugniatał krocze. Zaczęłam wołać:
- Nie! Nie!  
Ale on nakrył dłonią moje usta i wysyczał
- Jak będziesz krzyczeć to przyjdzie reszta i dopiero zacznie się jazda.  
W myśli przyznałam mu rację. Poddałam się. Jego dłonie objęły moją głowę, a jęzor zaczął badać wnętrze jamy ustnej. Śmierdział alkoholem i potem. Macał cycki i wepchnął łapę w majtki. Po chwili jego gruby i szorstki paluch wszedł w pochwę. Zaczął się śmiać, że moja cipka jest gotowa na przyjęcie jego kutasa. Wtedy oprzytomniałam i zaczęłam go prosić, żeby tego nie robił.
Na to on - Dobrze, ale mi obciągnij!
Chyba nie mam wyjścia, pomyślałam. Tam pijana tłuszcza, a tu perspektywa niechcianej ciąży.
- Dobrze - powiedziałam. Usiadłam na taborecie, a on wyjął chuja. Zaleciało od niego moczem. Wzięłam go za kutasa i jak psa na smyczy poprowadziłam do zlewu, gdzie umyłam go dokładnie. Siedzę znów na taborecie i myślę: zrobię mu szybką laskę ręką, facet się spuści i po sprawie. Obrabiam go jedną ręką, obrabiam drugą i nic. Kutas ledwie trochę stwardniał. Trudna rada bez loda się nie obejdzie. Biorę do ust, a facet stęka z rozkoszy. Liżę go i ssę. On twardnieje i zaczyna poruszać biodrami wpychając mi go głęboko do gardła. Na szczęście nie jest duży. Pomagam sobie ręką, ale to trwa i trwa. Wypity alkohol spowalnia jego reakcje. Usta mi już drętwieją. W końcu facet łapie mnie za włosy, wbija chuja po nasadę i spuszcza się. Jego sperma leci i leci, wypełnia mi całe usta i ścieka po brodzie. Czuję jak kolacja wędruje mi do góry, ale ten ciągle trzyma mi głowę. Wreszcie uwalniam się i biegnę do zlewu, gdzie zwracam jego spermę i sałatkę jarzynową. Wstrząsają mną torsje, aż tu z tyłu słyszę oklaski. Odwracam głowę, a tam w drzwiach stoi cała ekipa i z uciechą bije brawo, wołając, że oni też tak chcą. Okazało się, że kiedy mozoliłam się z pijanym chujem i siedziałam na taborecie odwrócona do drzwi, to w tym czasie zniecierpliwieni brakiem herbaty goście, podeszli do drzwi i obserwowali całą scenę."

Piwo się skończyło - woła Piotr. Rysiek przerywa opowiadanie i mówi - skoczę do sklepu i zaraz wracam. Siedzimy z Piotrem i komentujemy to co usłyszeliśmy.
Rychu wraca, otwieramy browar a on ciągnie dalej opowieść...

-"Panowie! Proszę! - mówi Maja - Dajcie mi spokój... Idźcie już...  
- Oni - Wyjdziemy jak się zabawimy.  
- Zawołam męża. Krzyczę, ale oni są już przy mnie, wpychają do ust jakąś szmatę, biorą za ręce i nogi i niosą do sypialni. Widzę jak mąż śpi w fotelu niczego nieświadomy. Drzwi się zamykają. Rzucają mnie na łóżko, któryś przynosi flaszkę i piją z gwinta. Podsuwają mi i zachęcają do picia. Waham się, ale w końcu biorę i pociągam duży łyk. Może mnie to znieczuli - myślę, bo ratunku znikąd. Alkohol piecze w gardło, pociągam jeszcze raz. Faceci są zachwyceni. Szybko opróżniają butelkę przyglądając się mojemu ciału lubieżnie. Drżę ze strachu i emocji. Trzęsą mi się kolana, a serce omal nie wyskoczy z piersi. Mężczyźni rozbierają się powoli. Nie wiem czy się patrzeć, czy odwrócić wzrok. Przymykam powieki. Spod drżących rzęs widzę jak się obnażają. Ich kutasy są wielkie i żylaste, jak ich spracowane dłonie i ręce. Boże, nie dam rady – myślę. Jak moja mała muszelka poradzi sobie z tymi pytonami? Siadają na łóżku wokół mnie. Dotykają szorstkimi dłońmi mojego ciała. Od kostek stóp, przez łydki, kolana, uda wspinają się ku mojej zestrachanej cipki. Rozkładają mi nogi i masują krocze przez majtki, które powoli wilgotnieją od soków płynących z mojego wnętrza. Zdejmują mi bluzeczkę. W głupim geście osłaniam nagie piersi. Łagodnie odrywają od nich moje dłonie i rzucają się na nie. Szorstkie dłonie i języki sprawiają, że sutki twardnieją, a ja dyszę z podniecenia. Krew pulsuje mi w skroniach, brak mi tchu. Czuję ich zjełczały pot i przetrawiony alkohol. Całują moje włosy, uszy, policzki. Wreszcie, któryś składa wilgotny, cuchnący pocałunek na moich ustach. Odbija mi się, ale nie wymiotuję – już nie mam czym! Czuję jak czyjaś łapa wsuwa się w majtki. Jestem tam mokra! Gruby paluch obraca się i wchodzi do środka. Po chwili dołącza drugi i wespół zespół rozpychają się w cipce. Pojękuję cicho, chociaż postanowiłam leżeć jak kłoda. Jestem na siebie zła bo zaczyna mi się to podobać. Zamykam oczy, żeby zmobilizować się do większej kontroli nad ciałem. Czuję zapach niemytego chuja przy twarzy. Otwieram oczy i widzę wielki łeb kutasa zbliżający się do moich ust.
Facet rozkazuje - Otwórz usta!  
Kręcę przecząco głową. Łapie mnie mocno za twarz, ściska nos, brakuje mi tchu. Otwieram usta, żeby zaczerpnąć powietrza – wtedy wpycha mi czubek chuja. Krztuszę się! Mam odruch wymiotny, ale opanowuję go. Pod językiem czuję grudki "serka” zgromadzonego wokół niemytego żołądzia. Zapach i smak moczu. Boże! Za co! - myślę. Ja czyścioszka, delikatna kobietka w mocy tych drabów. Facet przewraca mnie na bok, klęka i wsuwa mi kutasa. Szczęki nieomal wyskakują mi z zawiasów, kiedy wepchnął go dotykając migdałków. Czuję jak rośnie mi w ustach. Sapię próbując złapać oddech. A on wpycha go jeszcze głębiej. Krztuszę się i ślinię z oczu płyną mi łzy. Ktoś zdejmuje mi majtki!!! Jezuuuu! Zaraz się zacznie! Czyjaś głowa ląduje między udami. Czuję liźnięcia jęzora i palce na łechtaczce. Język jest ciepły, delikatny.  
Wyrok odroczony! - myślę i dziękuję Bogu. Oralne pieszczoty sprawiają mi przyjemność, łechtaczka staje się nadwrażliwa. Jęczę z rozkoszy. On rozszerza palcami muszelkę i liże wnętrze cipki, jakby chciał zjeść smakowitą ostrygę. Mam totalny odjazd. W ustach pulsuje gruba pała, poprzez twarde sutki pod wpływem pieszczot rozlewa się po szyi i piersiach błoga rozkosz, a nabrzmiała od krwi - z nerwami na wierzchu cipka - sączy rozkosz na uda, brzuch i głębiej, gdzieś do środka. Jeden bierze moją dłoń i zaciska na pulsującym członku. Kutas nie mieści mi się w ręku. Czuję pod palcami, grube, pulsujące żyły. Przesuwam dłoń. Trwa to całą wieczność zanim docieram do czubka, a tam wielki łeb, jak buława hetmana. Przeraża mnie to i znów wyobrażam sobie jak to coś rozrywa moją biedną kuciapkę. Trwa to tylko chwilę i znów się zapadam w rozkosz, gdzieś przed totalnym odlotem, myślę – jakoś dam radę, jak tysiące kobiet. Tłumaczę sobie, że oni mają żony i one jakoś to wytrzymują, bo nie słyszałam, żeby ostatnio jakaś zeszła zaruchana na śmierć. Ta myśl mnie uspokaja. Moje ciało jest jak uzbrojona bomba, gotowe w każdej chwili eksplodować.
Facet wepchnął mi do cipki cztery grube palce i szybko porusza nimi. Jest ciasno, ale daję radę, jęczę, pokrzykuję i myślę ich kutasy są tylko ciut, ciut grubsze – dasz radę, myślę. Wyjmuje chuja z moich ust – jaka ulga! Poruszam szczękami jak bokser po silnym ciosie. Jest dobrze myślę. Nagle czuję, że mineciasz i palcówkasz w jednym skończył. Nikt mnie nie dotyka. Jest cicho jak przed atakiem obcych wojsk. Otwieram oczy i widzę trzy pały skierowane w moją stronę. Oni stoją dookoła łóżka jak azteccy kapłani przed złożeniem ofiary. Zaczynam znów panikować. Przecież one są dwa razy większe od chuja mojego męża, a i on potrafił mnie ostro wyruchać. Wprawdzie szybko kończył, ale i tak cipka bolała mnie przez kilka godzin. Może oni też są krótkodystansowcami – myślę i czepiam się tego jak tonący brzytwy, chociaż wgłębi świadomości wiem, że tanio się nie wykpię. W końcu jeden mówi:
- Ty pierwszy Józek.
Ciąża!
- Załóżcie gumki – proszę!
- Nie mamy – odpowiadają. - Jak zaciążysz to pójdzie na konto męża. Może urodzisz takiego ładnego chłopaka jak ja – mówi jeden i uśmiecha się szyderczo odsłaniając ubytki w zębach. Jezu co to będzie? - myślę. Liczę szybko... Okres miałam dwunastego….teraz jest… Uff! Chyba będzie bezpiecznie. Facet klęknął między moimi udami, położył chuja na moim brzuchu. Kurwa! - moje myśli wrzeszczą, on się kończy powyżej mojego pępka. Przecież on mi wejdzie do macicy!! Zaczynam sapać jakbym chciała dotlenić organizm przed biciem rekordu w swobodnym nurkowaniu. Gość rozszerza palcami cipkę (moją biedną ciasną bidulkę) i wpycha czubek do środka. Boli, kurwa jak boli! Krzyczę:
- Nie! Nie! Ale na nim nie robi to wrażenia i dalej robi swoje. Lekko wycofał się i wepchnął go głębiej. Zadzieram nogi, szukam optymalnej pozycji dla jego sztychów – może chociaż trochę mniej będzie bolało – myślę drąc się wniebogłosy. Czuję jak kutas dociera do ostatniej bazy i jego łeb zdziwiony, że to koniec zatrzymuje się. Czuję w środku palący żar. A to dopiero początek. Teraz kutas rozpycha się na boki, jakby było jeszcze gdzieś trochę miejsca. Jak boli! Boże jak boli! Jego tłok jak XIX wieczna parowa maszyna porusza się w przód i tył. Kiedy to się skończy – myślę. Unoszę głowę i zerkam na krocze. Widzę grubą pydę jak wysuwa się i znika w środku, a skóra brzucha napina się, aż do mojego pępka. Facet kładzie się na mnie całuje szyję i liże uszy, wpycha głęboko jęzor w usta jakby chciał zbadać stan moich migdałków. Moje piersi ocierają się o jego zarośniętą kościstą klatę. Sutki są twarde, wielkości orzecha laskowego. Nie wiem jak długo to trwa. Dla mnie całą wieczność. Jestem mokra od potu, moja cipka płonie żywym ogniem. W końcu facet przyśpiesza, jęczy i mocnym sztychem wbija się aż do wejścia macicy. Czuję strumienie spermy wypełniające moje wnętrze. Józek unosi się na rękach i powoli wysuwa kutasa. Boże jeden z głowy – myślę. Bolało jak cholera, a moje wrzaski słyszeli chyba na Księżycu, ale teraz wiem, że dam radę. Unoszę się na łokciach i patrzę na cipkę. Wargi sromowe są napuchnięte i czerwone od pulsującej w żyłach krwi. Czuję jak pochwa próbuje wrócić do swoich zwykłych rozmiarów. Biedaczka! - myślę – jeszcze nie wie, że to nie koniec! Ze środka na prześcieradło wypływa sperma Józka.
- Nawet nieźle wyszło – słyszę i spoglądam w stronę skąd przyszła ta uwaga. Patrzę, a tam jeden drugiemu pokazuje coś w smartfonie. Włącza odtwarzanie i słyszę jakieś nienaturalne wrzaski i jęki. Po chwili dociera do mnie, że to ja! Skurwiele wszystko nagrali.  
- Skasuj to – proszę.
- Nie! - odpowiada - to na pamiątkę, a może pokażemy kierownikowi bo przespał taką orgietkę. Śmieją się urągliwie. Ktoś przyniósł kolejna flaszkę, która krąży z rąk do rąk. Pociągam spory łyk i czuję się jak twardzielka, która da radę całemu światu. "

Rysiek przerywa i przynosi piwo z lodówki. Mamy już nieźle w czubie i z podnieceniem komentujemy opowiadanie naszego gospodarza.
- Nigdy mi nawet nie napomknęła o tych wydarzeniach – mówi Piotr. Wydawała się taka świeża i niewinna, ale do męża do rzeczywiście miała zadrę i chciała się rozwieść. Ja to bym nawet na to poszedł, ale rozwód, podział majątku i dramat dzieciaków mnie powstrzymały. Chociaż dupa z niej była super i żadna z tych, które miałem, tak się nie pieprzyła, a wiecie, że trochę przerzuciłem tego towaru. Ciekawe co teraz porabia; tak nagle zniknęła z firmy? - -Zdziwiłbyś się – powiedział tylko Rychu i zaczął swoją opowieść.
- Widać było, że przywoływanie tych dramatycznych chwil wzbudza w niej skrajne emocje – powiedział Ryszard. To przez dłuższą chwilę milczała, a w oczach miała łzy, to nagle wybuchała histerycznym śmiechem. Dlatego staram się wiernie opowiedzieć to co mówiła, bo sam w trakcie jej relacji nieraz poczułem się nieswojo, chociaż niezły zemnie drań.

"Kolejny oprawca podszedł do dziewczyny. Kazał jej uklęknąć na krawędzi łóżka. Dasz radę! - powtarzałam sobie w myślach to zaklęcie. Sperma nadal wycieka mi z cipki, kapie na prześcieradło i barwi je śladami krwi. Czuję jak pochwa pulsuje podrażniona i poocierana. Oparta na łokciach, z wypiętym tyłkiem czekam na kolejny akt dramatu.
- No Mietek do dzieła – zachęcają go koledzy, bo jak się kierownik obudzi, to nie będzie zachwycony. No właśnie. Kurwa! - myślę, gdzie jest mój rycerz i obrońca? On tam sobie śpi, a tu te draby masakrują moją pusię.
- A mówił, że ma taką cnotliwą żonkę i nikt jej nie zaliczy – powiedział inny i wszyscy zarechotali
- A teraz rżniemy ją jak świeże drewno w tartaku.
Mietek staje za mną. Głaszcze moje pośladki i krocze. Józek ileś Ty jej wlał tego Twojego szajsu – woła. To z niej leci jak woda z kranu. Rozsmarowuje spermę kolegi po moim tyłku, wkłada do pochwy palec, jakby maczał pióro w kałamarzu, a następnie wpycha mi go w odbyt. Nie! - protestuję i zaraz myślę – dobrze, że się załatwiłam wieczorem i wykąpałam. Jaki byłby wstyd, gdyby natrafił na gówienko i się ufajdał. Kurwa idiotko! Czym Ty się przejmujesz! Oni Cię tu gwałcą, a ty się przejmujesz, czy ten śmierdziel się ubrudzi!? Czuję jak palec przesuwa się w odbycie. Po chwili dołącza do niego drugi. Moje zwieracze są w formie i szybko nabrzmiewają krwią. Teraz czuję jak jego maczuga dobiera się do mojej małej. Po smarowidle Józka wchodzi jednym sztosem i zatrzymuje się na tylnej ścianie pochwy. Czuję jakby mnie rozrywali końmi. Drę się jak poparzona, a ten bez pardonu wpycha swoją pałę i wyciąga, wpycha i wyciąga. Boże jak boli! Wcale nie jest lepiej! Nie dam rady! Skamlę o łaskę – nie tak mocno, proszę, boli. Próbuję jedną ręką zablokować jego brzuch, który uderza o moje pośladki z głośnym plaśnięcie, ale facet wykręca ją i kładzie mi na plecach. Przyśpiesza jeszcze bardziej, jakby chciał mnie ukarać za ten akt niesubordynacji. Patrzę między nogi i widzę jak dzida wbija się w rozjątrzone do czerwoności ciało, a jaja jak piłki golfowe wystrzeliwują w przód, jakby ścigały się z kutasem, kto pierwszy dotrze do celu.
No i co chojraczko – myślę. Zaruchają cię na śmierć. To jednak jest możliwe! Już widzę te nagłówki w szmatławcach i zafrasowaną minę tego mojego pijanicy... Jakie zdjęcie byłoby najlepsze do artykułu...? Może to z wakacji w Grecji..? Kolejny sztos sprowadza mnie na ziemię. Jestem zlana potem, zachrypnięta od krzyku. Nagle ktoś chwyta mnie za włosy i odrywa twarz od prześcieradła, które miętolę ustami i rękami z bólu. Opuchniętymi od łez oczami, a może nosem wyczuwam chuja, który w charakterze knebla atakuje usta. Przy pierwszy moim krzyku, pakuje się do środka. Jezuuuu! I znów ten smród! Czy oni nie słyszeli o mydle!? Dławię się, kiedy członek swoim wielkim łbem rozrywa mi krtań. Boże, uduszę się! Biję rękami na oślep i rzucam ciałem na boki w rozpaczliwej próbie ratunku.
Facet przytomnieje i wyciąga chuja, a ja wymiotuję żółcią, z nosa ciekną mi smarki. Oddycham ciężko. Temu z tyłu nie przeszkadza to w kontynuowaniu dzieła zniszczenia. Czuję jak palce w odbycie ocierają się o ściankę oddzielającą go od pochwy. Nagle Mietek zatrzymuje się, wyciąga chuja i palce. Popycha mnie na łóżko, na bok. Kładzie się naprzeciw mnie, wzdłuż mojego ciała. Podnosi moją nogę i układa się na "łyżeczkę”, ale od frontu. Łapie kutasa ręką i szuka wejścia do mojej komnaty. Mocno zdewastowanej i zdemolowanej, ale ciągle mojej. Boże, jakby było wspaniale móc ją porzucić, oderwać się od ciała i nie czuć tego okropnego bólu! Marzenia piękna rzecz, a tu rzeczywistość skrzeczy! Wepchnął drąga, a jego żołądź wyruszył ponownie na wyprawę speleologiczną do mojej jaskini. Sapie mi w twarz niestrawionym alkoholem. Rozszerzonymi z bólu i podniecenia źrenicami przyglądam się mu. Ma nawet ładną twarz, taką męską. Wepchnął go do połowy zaskamlałam żałośnie.
- On – moja stara też tak się darła, kiedy ją brałem, ale jak urodziła Krzysia, to jej się tam wszystko na dole uregulowało i teraz nawet lubi tę zabawę – powiedział, próbując mnie pocieszyć. No, ale teraz jest tu i teraz! - myślę. Jego ruchy są mniej gwałtowne, a członek ociera się o wewnętrzną stronę łechtaczki. Zaczynam się rozluźniać i czerpać z tego przyjemność. Czuję jak od wzgórka łonowego rozlewa się po moich lędźwiach błoga przyjemność. Już się nie drę, tylko jęczę z rozkoszy. On mnie całuje i głaszcze po plecach, w palcach obraca sutki, od których znów promieniuje rozkosz i rozlewa się po piersiach, szyi, twarzy i plecach. Te dwie siły dążą do siebie jak dwie armie. Miejsce bitwy jest, gdzieś w okolicach mojego pępka. Narasta we mnie błogie napięcie. Armie są już blisko siebie i prowadzą ogień zaczepny. Powoli odpływam...Wiję się na chuju jak robak na haczyku. Jest Ok!. Będzie dobrze! Mietek przestał się poruszać i obserwuje mnie jak prostuję i zginam ciało w paroksyzmach rozkoszy. Jest mi tak dobrze, że do kolejnych wrażeń zmysłowych, doszły zapachowe. To zapach piżma i jaśminu. Zupełnie jak zapach mojego kremu na celulit.  
Zaraz! Stop! Odwracam głowę skąd dochodzi do mnie ten zapach, a tam, tuż za moimi plecami, leży ten od duszenie członkiem, i w tym momencie, łapą wybiera mój krem ze słoiczka. Krem za dwie stówy! Kurwa zabiję dziada!! Patrzę jak rozsmarowuje go na kutasie, a następnie drugą ręką rozchyla mi pośladki i wciska do odbytu. Jestem taka wkurwiona, że dopiero po chwili dociera do mnie co planuje.  
-Chyba cię pojebało! - wołam. Zapomnij o tym! Jak chcesz go tam wcisnąć?
- Spokojnie kierowniczko – mówi - Wesele tyle kosztowało, a teraz ma się nie zmieścić?  
Całą rozkosz w jednej sekundzie trafił szlag. Powróciły strach, złość i ból. Próbuję się wyrwać, ale Mietek jest po stronie kolegi, a nie mojej. Było miło, ale się skończyło – myślę. Obejmuje mnie mocnymi ramionami i przyciska do siebie. Ten drugi przykleja się jak taśma do moich pleców, gmera przy mojej pupuni, wpychając do środka resztki kremu. Wepchnął dwa paluchy i wpycha go głębiej rozcierając na ściankach odbytu. Jezu!! Teraz to już na pewno mnie rozerwą – myślę i wraca panika. Serce wali jak młotem, dyszę. Każdą cząstką ciała śledzę jego ruchy. Włożył jeszcze jeden palec i teraz cała trójka rozpycha się w mojej dziewiczej dupci.  
- Panowie, dajcie spokój. Przecież używacie sobie do woli. Zrobię wszystko tylko nie to – mówię skamląc.
- Dobra, no to jedziemy - mówi facet. Mietek obejmuje mnie jeszcze mocniej, że tracę oddech i nie mam siły się bronić. Ten z tyłu jedną ręką naciągnął pośladek, odwracam głowę, jak pacjent, który chce widzieć pobieranie swojej krwi. Cały odbyt i okolice wypełnione są kremem. Kurwa, kremem za dwie stówy! Drugą ręką facet kieruje chuja do dziurki. Jego łeb jest biały od kremu jak śnieg. Odbyt nerwowo pulsuje. Wciągam powietrze, kiedy czubek zaczyna wsuwać się do środka. Boże!! Jaaaakiii! Bóóóól! Wydaję z siebie ryk rannego zwierza.
- NIE!! NIE!!NIE!! - wołam, krzyczę, wyję. Gość już nie pomaga sobie ręką. Kutas jest w środku, w jednej trzeciej długości i czuje się w mojej pupci jak na wczasach. Może trochę mu ciasno, ale to jego problem. Kurwa co ja gadam!! Teraz i Mietek się uaktywnił. Piszczę-wyjąc, skamlę-charcząc. Jestem na granicy utraty przytomności. Kutasy jak w silniku na przemian wsuwają się do cipki i wysuwają z dupki by po chwili rozpocząć odwrotny proces – sama termodynamika – myślę. Kroczę jest rozciągnięte we wszystkie strony. W środku czuję jakby palił moje wnętrzności ogień. Kutasy trą o siebie oddzielone tylko cienką ścianką co wzmaga podniecenie gwałcicieli. Przyśpieszają. Biję rękoma na oślep próbując odepchnąć napastników. Drapię napierające biodra i klatki piersiowe. Chwytają mnie za ręce i ściskają jak w imadle.
- Unieście jej nogę wyżej – woła ktoś - to zrobię zbliżenie na dolne partie. Kurwa i jeszcze ten filmowiec. Będę gwiazdą filmów porno – przelatuje mi przez myśl. Mietek zaczyna stękać i przewracać oczami. Zaraz się spuści, myślę i kolejny z głowy. Czuję jak członek pulsuje we mnie przygotowując się do strzału. Nagle facet wyrywa brutalnie chuja, klęka przy mojej głowie, łapie za włosy i pomagając sobie ręką, spuszcza się na moja twarz. Długie strumienie spermy oślepiają mi oczy. Sperma dostaje się do nosa, a kiedy otwieram usta w kolejnym okrzyku skargi, także do ust i gardła. Wycieram oczy, a Mietek wyciska ostatnie krople na mój policzek. Każe mi lizać. Posłusznie kręcę młynka na jego czubku i więdnącego wkładam do ust. Po chwili Mietek wstaje, a atak z tyłu nasila się. Gość przewraca mnie na brzuch, leży na mnie całym ciałem i wbija chuja po nasadę. Jeezu! Nie! Przecież on zaraz dotrze do dwunastnicy – myślę panikując. Facet wyciąga chuja, tak, że w środku zostaje tylko łeb, by po chwili z całym impetem wbić się do końca. I tak raz za razem Wierzgam nogami i targam rękami brudne od potu, spermy i wymiocin prześcieradło. Pęka mi odbyt. On przyśpiesza i pompuje mnie jak gumową lalę. Kopię stopami materac, rzucam głową na boki, zagryzam w ustach kawałek prześcieradła i krzyczę z bólu. Po krótkiej jeździe wbija się we mnie i skowycze, a ja czuję jak uwalnia spermę. Powoli wyciąga kutasa, a sperma podnosi swój poziom w odbycie jak Wisła w Wyszkowie podczas powodzi. Wylewa się ze mnie i ścieka po pośladkach i udach. Gość pomaga sobie ręką i uwalnia ostatnie strumienie spermy na moje plecy.
Wszystko mnie boli. Leżę bez ruchu i ciężko oddycham. Wraca mi świadomość. Sięgam ręką do pupy i delikatnie macam, a tam rozorana, pulsująca rana, z której wypływa jakaś ciecz. Patrzę na dłoń, to sperma zmieszana z krwią i jeszcze czymś. Przetaczam się na plecy, unoszę na łokciach i patrzę na pusię. Tam też jest nie najlepiej. Wargi sromowe napuchnięty jak po nieudanym zabiegu wstrzyknięcia botoksu. Pomiędzy nimi zieje przekrwiona pulsująca dziura. Katem oka widzę, że gwałciciele ubierają się. Jeden ze śmiechem mówi:  
- Pani Maju, jakby co to jesteśmy do dyspozycji.
Pierdolcie się – wołam.  
- Wolimy panią odpowiadają i rechoczą. Film wyszedł klasa. Jak pani chce to następnym razem obejrzymy go wspólnie.  
- Nie będzie następnego razu gnoje, co wy sobie myślicie, to był gwałt, zgłoszę to na policję – krzyczę.  
Nie mam więcej sił i opadam na materac. Otulam się prześcieradłem i zwijam w pozycji embrionalnej. Słyszę jeszcze jak trzaskają drzwi. Zapada cisza, a ja w sen."

gonzo

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 5967 słów i 33031 znaków, zaktualizował 10 sie 2018.

1 komentarz

 
  • disciple

    Mocne opowiadanie;) Gonzo brawo.

    28 mar 2018