Po horyzont - Część 5

Otworzyła oczy i pierwsze co ujrzała to szara zasłona prysznicowa. Wydawało się jej, że podłoga raz podnosi się, raz opada, a przecież efekt procentów musiał przez noc wyparować. Podniosła się z drewnianej podłogi i zbliżyła się do małego okienka, przez które ujrzała ocean. Statek najwyraźniej płynął w nieznane, co jeszcze bardziej zaniepokoiło Susan. Chwyciła za klamkę, a drzwi otworzyły się tym razem bez problemu. W kajucie panował nieład, ale nikogo nie było. Szybko wróciła do małej łazienki i blokując je tylko mopem, zrzuciła nieświeże ubranie i weszła pod prysznic. Zastanawiała się, co takiego się wydarzyło tamtego dnia. Pocałunki oszusta zapamiętała doskonale, chociaż wolała wyrzucić je ze swej pamięci. Przy nim traciła głowę, chociaż nigdy wcześniej się tak nie zachowywała. Kiedy skończyła poranną toaletę, wymknęła się do pomieszczenia, gdzie trzymała walizkę, owinięta tylko w ręcznik. Nachyliła się, aby wydobyć czyste ubranie. Myśląc, że jest wciąż sama, zrzuciła mokry ręcznik i zaczęła wkładać na siebie bieliznę, kiedy sięgała po bluzkę, usłyszała za sobą głos.
- Wstałaś
Podskoczyła jak oparzona, orientując się, że stoi prze nim w samej bieliźnie.  
- Wyjdź, natychmiast – dodała zmieszana, a na jej policzkach pojawiły się rumieńce.
- Czemu? Takie widoki to dla mnie nie nowość – dorzucił, opierając się jedną ręką o ścianę.
Rzuciła w niego mokrym ręcznikiem, który przylepił mu się do twarzy.  
- Wypad! - dodała dobitniej, wyrzucając go na zewnątrz.
Uwolnił się od materiału we frotę, ale drzwi od kajuty zostały zamknięte, ale nie na klucz.  
- Cnotka się znalazła – syknął cicho, odchodząc z uśmiechem satysfakcji.
Miedzianowłosa przebierała się jak najszybciej mogła, w końcu spięła w kok niesforne kosmyki i zaczęła szukać oszusta. Stał przy sterze, zerkając co chwila na przyrządy nawigacyjne.  
- Mogę wiedzieć, dokąd mnie zabierasz?
- A co, wszystko musisz wiedzieć?
- Tak, wyobraź sobie, że do tej pory moje życie było przewidywalne – odezwała się, łapiąc równowagę.
- Czas to zmienić. Wiesz, jak na razie to doskonale radzisz sobie na statku. Raz płynąłem z taką jedną, co non stop wystawała za burtę i haftowała – zaśmiał się.
Kiedy tylko to powiedział, dziewczynie faktycznie zrobiło się niedobrze.  
- Wiesz, fale kołyszą co chwila, trzeba się przyzwyczaić, ale mam na to sposób … ruda, gdzie jesteś?

Obejrzał się, ale dziewczyny nigdzie nie było w pobliżu. Zabezpieczył ster i wszedł pod pokład. Z toalety dochodziły znajome dźwięki, spodziewał się, że tak to się skończy.  
- A jednak i ciebie wzięło – zaśmiał się głośno.
- Zamknij się! - krzyknęła, wychodząc do kajuty.
Pobladła i wyglądała nie najlepiej.  
- Chodź ze mną, mam cudowny specyfik na takie okoliczności, przepisu mojego znajomego.
Zaprowadził ją do kuchni, gdzie zaczął szukać czegoś po szafkach. Wreszcie wydobył blender, do którego zaczął wrzucać jakieś składniki, dolał wody, wymieszał i po chwili nalał dziewczynie solidną porcję napoju.
- Co to?
- Lek, wypij do dna.
Wychyliła jeden łyk, potem drugi, nie smakowało to najgorzej i wyczuwała nutkę imbiru.  
- To jest dobre na kaca i mdłości. Zaraz cię postawi na nogi, a potem coś zjemy.
- Powiedz, dlaczego wypłynęliśmy? Uciekasz od tej szatynki?
- Skąd taki pomysł?
- Bo ją oszukałeś, detektywie – zaśmiała się lekko, przypominając sobie ostatnie zajście.
- Nie twoja sprawa co komu mówię. Mogę być kim chcę, a tobie nic do tego, ale nie waż się więcej mnie wydawać, rozumiesz?  - spojrzał na nią poważnie.
- Na drugi raz lepiej, abyś mnie wcześniej wtajemniczył.
Lucas spoglądał na dziewczynę, przypomniał sobie co mu chodziło po głowie, kiedy wychylił za dużo rumu. Tamtego wieczora miał ochotę na coś więcej, ale kiedy złapał się na tej myśli, zachciało mu się śmiać. Zwykle interesowały go albo tancerki z klubu, albo kobiety, dzięki którym mógł zaznać nie jedną przyjemność, doświadczone i chętne na nowe doznania. Susan nie dość, że broniła się, niczym dziewica, to jeszcze często obrywał od niej. Zaczął się zastanawiać, czy ta rudowłosa towarzyszka, faktycznie kogoś kiedyś miała, zaczynało go to intrygować.  
- Posłuchaj, znam dużo ludzi, których będziemy spotykali po drodze, kobiety też, więc od razu mówię, nie życzę sobie, abyś mi przeszkadzała. Jeszcze jedno, strój.
- A co ci nie pasuje?
- Kupię ci ciuchy, jak dotrzemy do portu.
- A co ci się nie podoba w mojej sukience?
- Nie możesz wyglądać jak moja partnerka, bo …
- Bo co?
- Mam potrzeby, a ty odstraszasz ode mnie, bo myślą, że z tobą jestem.
- To trzeba było mnie nie brać ze sobą, skoro tak ci przeszkadzam.

Wyszła na pokład, siadając na małej ławeczce. Poczuła się jak piąte koło u wozu, spodziewała się, że Lucas nie jest dla niej, ale kiedy przypomniała sobie, jak przytulał się do szatynki, coś w niej pękło. Pomyślała, że oszalała, skoro zaczyna się do niego tak przywiązywać. Słyszała jak mówił o dziwkach przez telefon, więc od razu odrzuciła niedorzeczne myśli.  
- Ruda, nasz układ jest jasny, pomagasz mi tylko, dostajesz wynagrodzenie i tyle, rozumiesz? - zbliżył się do niej po chwili.
- Tak, zrozumiałam, czysty interes – odparła obojętnym tonem, wpatrując się w fale.
Słońce mocno grzało, niebawem ujrzała na horyzoncie zarys lądu. Weszła do kuchni, aby coś zjeść. Nie wiedziała czego się może spodziewać, ale brnęła w to dalej. Wcześniej nawet nie marzyła o podróżach statkiem, nie chciała się przyznać, że dopiero teraz płynęła po raz pierwszy w życiu. Wreszcie po pewnym czasie dobili do portu.  
- Co teraz? - spytała, kiedy Lucas cumował mały yacht.
- Za mną, robota czeka – dodał, po czym założył plecak.
Znów był w przeciwsłonecznych okularach. Ruszyli po pomoście, a Susan się wciąż wydawało, że wszystko się kołysze. Chodziła śmiesznie, więc oszust syknął.
- Też tak kiedyś miałem, przyzwyczaisz się.
- Zobaczymy.
Ruszyli przed siebie, idąc wzdłuż alejki wysokich palm. Miasteczko tętniło życiem, mijało ich pełno turystów, którzy przybywali do tego kurortu tłumnie. Jednak Lucas doskonale wiedział dokąd zmierza, dotarli do kilku piętrowego murowanego domu, który miał obdrapane ściany. Nie wyglądało to na dzielnicę bogaczy. Gdy wyszli na drugie piętro po skrzypiących schodach, oszust zapukał do drzwi, z których odchodziła farba. Otworzył im rosły mężczyzna, w rozciągniętej żółtej koszulce i szarych szortach do kolan. Jasne włosy były rozczochrane, jakby dopiero co wstał.  
- Lucas!
- Tom!

Przywitali się, jak para dobrych kumpli, po czym brunet wszedł do środka, ale przed Susan nieznajomy zatrzasnął drzwi. Stała jak wryta, nie spodziewając się takiego traktowania. Pomyślała, że to jakiś cham lub prostak, skoro tak się zachowuje. Po chwili ktoś otworzył ponownie.  
- Wchodź – odparł jej towarzysz podróży.
Zmierzyła go tylko wzrokiem. W pomieszczeniu panował okropny nieład. Rzeczy były porozrzucane, na stole leżały poprzewracane flaszki po alkoholach. Na suficie kręcił się starodawny wiatrak, który nie wiele pomagał, aby ulżyć w upale. Z drugiego pokoju, który wyglądał nie lepiej jak ten, wyszły dwie młode dziewczyny w krótkich sukienkach. Jedna była murzynką z kręconymi krótkimi włosami, a druga mulatką o długich ciemnych włosach, spiętych w kucyk. Patrzyły na nią spod byka, jakby jej widok je drażnił.  
- Wracajcie do łóżka i zamknijcie drzwi, mam interes do omówienia – rzucił nieznajomy do kobiet.
Niechętnie wróciły, zatrzaskując za sobą wrota, aż wiatrach na suficie na chwilę się zatrzymał.  
- Co to za jedna? Mówiłem, abyś nie mieszał przyjemności z pracą - dodał Tom, wskazując na rudowłosą.
- Ona pracuje dla mnie – dorzucił Lucas, uśmiechając się lekko.
- Zostałeś alfonsem, zmieniłeś branżę?
- Nie jestem dziwką, jeśli to masz na myśli! - oburzyła się Susan, podchodząc bliżej.
- Pyskata siksa, skąd ją wytrzasnąłeś brachu?
- Mam swoje sposoby. Tom, sprawa jest prosta, gdzie jest łup, miałeś mi dać namiary, pamiętasz?
- A tak, pokaż telefon, zaznaczę ci lokację.
- Nic się nie zmieniło?
- Sprawdziłem, możesz działać, tylko po co ci ona?
- Wiem co robię, niech cię o to głowa nie boli, dostaniesz fanty, więc wypłać kasę, bo niedługo się zgłoszę po swoją dolę.
- Jak po wszystkim będziesz się chciał zabawić, to ci załatwię nawet trzy takie – odparł, wskazując na pokój obok.
- Zobaczymy, ale dzięki za cynk. Dawaj klucze, bo nie będę spał na łodzi.
- Byłbym zapomniał, trzymaj – podał mu breloczek.
- Idziemy, baw się dobrze Tom.
- Dopiero się rozkręcamy – uśmiechnął się, wchodząc do pomieszczenia, gdzie czekały na niego dziewczyny.

Lucas wyszedł na zewnątrz, a za nim rudowłosa. Gdy znaleźli się na ulicy, oszust zaczął coś sprawdzać na mapie w telefonie, po czym ruszył przed siebie.  
- Dokąd idziemy?
- Będziemy tam nocować, nie na statku. Mam pewną miejscówkę, taki domek, sama zobaczysz.
- Jak wygląda tak samo, jak to coś z tym wiatrakiem, to wolę statek.
- Ale z ciebie pesymistka.
Szli dobry kawałek w upale, aż Susan zachciało się pić, a po drugie suszyło ją po wczorajszym piciu rumu.  
- Pić mi się chce.
- Czekaj, skoczę po wodę – dodał, znikając w pobliskim sklepiku.
Gdy wrócił z mineralną, dziewczyna zaczęła pochłaniać zawartość, jakby była na środku pustyni.  
- Ej, zostaw coś dla mnie.
- Kup sobie drugą – zaśmiała się, pokazując płyn na dnie butelki.
- Tak zrobię, co za wariatka – syknął przez zęby.
Wreszcie sam ugasił pragnienie, skierowali się na wzgórze, na którym znajdowała się parcela z niewielkim domkiem i basenem, otoczona białym ogrodzeniem.  
- A gdzie ta rudera? - spytała, kiedy zbliżali się do bramy.
- Oto ona, wiem, że to nie najwyższy standard, ale dobre i to. To na czas zlecenia, Tom jest wspaniałomyślny.
Wkroczyli na podjazd i rudowłosa oniemiała. Zadbany ogródek, przystrzyżona trawa, na której pracowały zraszacze. Lucas przekręcił zamek w drzwiach i gdy tylko weszli do środka, włączył natychmiast klimatyzację. W obszernym salonie znajdowała się wygodna kanapa, pięćdziesięciocalowy telewizor i barek.  Przez przeszklone drzwi widać było ogród oraz niewielki basen, z czystą wodą.  
- Mówisz, że to nie najwyższy standard?
- Nocowałem w lepszych – dorzucił, nalewając sobie do szklanki whisky z karafki.
- A ty znów pijesz?
- Muszę się odstresować.
- A to nie nałóg przypadkiem?
- Pilnuj własnego tyłka, ruda wariatko – syknął przez zęby, wychodząc do ogrodu.

AuRoRa

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda i miłosne, użyła 1983 słów i 10948 znaków, zaktualizowała 28 mar 2019. Tagi: #przygodowe #miłosne

3 komentarze

 
  • emeryt

    @AuRoRa, jak zwykle odcinek wspaniały. Oby tak dalej. Dziękuję za niego. Przesyłam pozdrowienia i czekam na kolejne odcinki.

    27 mar 2019

  • AuRoRa

    @emeryt dzięki, staram się pisać ciekawie :)

    28 mar 2019

  • dreamer1897

    Ruda się wstydzi? Przecież nie paradowała nago:rotfl:  
    Przynajmniej postawiła sprawę jasno, że nie jest dziwką. Gdyby nie dziewczyny w łóżku pomyślałbym, że Tom będzie dla niej kluczową osobą, ale kto wie?  
    Szykujmy się na mega wyprawę :bravo:

    27 mar 2019

  • AuRoRa

    @dreamer1897 Ruda jest nieprzewidywalna, nawet Lucas nie wie, co się wydarzy. Tom jest pośrednikiem, który pomaga oszustowi, prowadzi swobodne życie. Czeka ich jeszcze sporo przygód po drodze.

    28 mar 2019

  • AnonimS

    Lucas dostrzega w niej kobietę tylko jest przywyczajony do łatwych podbojów :P

    27 mar 2019

  • AuRoRa

    @AnonimS Bo to taki lekkoduch z natury no i ma zielone na kluby :)

    28 mar 2019