Zagubiona w błękicie. Rozdział 4

Jason  
Zmarszczyłem brwi obserwując Rebeccę. Zauważyłem, że Estelle zatrzymała się tuż przy samej przeszkodzie, a nigdy wcześniej jej się to nie zdarzało. Coś musi być nie tak pomyślałem. Zawołałem do siebie dziewczynę, po czym przyjrzałem się jej badawczo.  
Wyglądała inaczej. Twarz miała ściągniętą, cienie pod oczami i wyraźny brak siły. Kurczowo zaciskała dłonie na lejcach i patrzyła na mnie szmaragdowymi oczami.
— Co się z tobą dzieje? Wydajesz się być jakaś nieobecna. Coś się stało? — zapytałem, ale zamiast odpowiedzi dostałem milczenie i spuszczenie głowy w dół.
— Nic, wszystko w porządku. — skłamała, wiedziałem.  
— Nie kłam, przecież widzę. Znamy się już tyle czasu, możesz mi powiedzieć. — nastolatka obejrzała się na mnie nie pewnie po chwili mówiąc:
— Eh... Chodzi o to, że... — czułem, że chcę powiedzieć coś ważnego, bo tylko wtedy się zacina. — Moi rodzice się rozwodzą.  
Kiedy to usłyszałem, odniosłem wrażenie jakby ktoś zdzielił mnie z liścia w twarz. Rebecca ma dopiero szesnaście lat, to musi być dla niej ogromny cios.  
— O boże... Nawet nie wiesz, jak mi przykro. Trzymasz się jakoś?
— Nie wiem. Niedługo będziemy mieli sprawę w sądzie, pewnie będą chcieli wiedzieć z kim chcę zamieszkać. A ja... Nie mam pojęcia, bo wolałabym mieszkać z nimi obojgiem. — powiedziała. Dostrzegłem w jej oczach lśniące łzy, to wyznanie musiało ją wiele kosztować.  
— Wszystko się ułoży, na pewno. Jeśli chcesz, możemy skończyć na dzisiaj. — zaproponowałem, a po minucie dziewczyna pokiwała głową zgadzając się.  
***
Wróciłem do domu zaraz po wyjściu Rebecci. Jako że mam z nią lekcje w ostatnich dwóch godzinach pracy, to kiedy kończymy, mogę iść do domu.  
Omal nie dostałem zawału, kiedy wszedłem na patio. Na fotelu który stał w rogu, siedziała Sally. Blondynka gdy tylko mnie zobaczyła, wstała i podeszła kilka kroków bliżej.  
— Co tutaj robisz? — zapytałem wyczuwając w swoim głosie złość.
— Przyjechałam, by się z tobą zobaczyć. Nie odbierasz telefonu, dlatego stwierdziłam, że to jedyny sposób na to, byśmy mogli w końcu porozmawiać. — zmrużyłem oczy zdając sobie sprawę z tego, że ona jest szalona. Ani trochę nie dociera do niej fakt, że między nami już wszystko skończone.  
— Ale ja nie mam najmniejszej ochoty z tobą rozmawiać, a co ważniejsze, nie mamy o czym. Dlatego odejdź stąd, bo jeśli tego nie zrobisz, zadzwonię na policję. — odpowiedziałem stanowczo.  
Nie myślcie, że przesadzam. Ta dziewczyna doprowadza mnie do szału, ale nie w pozytywnym sensie. Lecz gdy na nią patrzyłem, nie dziwiło mnie to, że się w niej zakochałem. Była piękna. Miała wspaniałą figurę. Charakter też miała cudowny, dopiero później dotarło do mnie, że to tylko pozory. Sally była mistrzynią manipulacji, owinęła mnie sobie wokół palca. Bawiła się moimi uczuciami, pozwalała na to, bym je jej okazywał. Mówiła mi, że mnie kocha, a w rzeczywistości zabawiała się z innym facetem za moim plecami. Pewnie myślicie, że mogłem się czegoś domyślić. Ale tak nie było. Miała dokładnie opracowaną strategię, to co mi mówiła, te wszystkie kłamstwa były tak prawdziwe, że nie byłem w stanie w nie nie wierzyć. Byłem zaślepiony jej urodą i upozorowanym pięknym wnętrzem. Były takie chwile, w których zaczynałem się zastanawiać, ale zaraz potem pojawiała się i sprawiała, że zapominałem o wszystkim poprzez namiętny i zmysłowy seks usypiający moją czujność.  
Kochałem ją, cholera... Naprawdę ją kochałem. Ale zniszczyła wszystko, nigdy nie będę w stanie ponownie jej zaufać. Teraz już nie uda jej się nade mną zapanować.  
— Dobrze, odejdę. Ale wiedz, że wiele tracisz odtrącając mnie. — słysząc to, nie mogłem się powstrzymać od śmiechu.  
— Ha, nie żartuj. Powiem ci to prosto w twarz, i może wtedy zmądrzejesz: Już wolałbym być zagryziony przez psy, niż ponownie się z tobą związać. To byłoby o wiele przyjemniejsze niż twój dotyk. — mówiłem bezustannie wpatrując się w osłupiałą dziewczynę.  
Prychnęła kręcąc głową, po czym odeszła dając mi tym upragniony spokój.  
Minął już tydzień od mojej rozmowy z Emily, na temat jej zachowania w wobec mnie. Szczerze?To nie spodziewałem się zbyt dużej zmiany, i faktycznie taka nie była. Ale zauważyłem, że gdy do nich przychodzę, nie ucieka za każdym razem gdy powiem jej cześć. To chyba jakiś postęp, prawda?
Już od wczoraj mam w głowie ułożony plan. Gdy tylko zostawiłem torbę w mieszkaniu, poszedłem w stronę jej domu. Wszedłem, po czym zawołałem Richarda, a gdy nie uzyskałem odpowiedzi, skłoniło mnie to do myślenia, że go nie ma. W szybkim tempie znalazłem się na górze, zapukałem do pierwszych drzwi które rzuciły mi się w oczy. Nie musiałem długo czekać na reakcję, po niespełna minucie Emily stała przede mną z miną wyrażającą zaskoczenie. Jej czarne włosy opadały swobodnie na ramiona, które jak zazwyczaj zakryte były bluzą. Tym razem miała na sobie szarą z kapturem i czarne dżinsy. Patrzyliśmy na siebie przez dłuższą chwilę, w końcu postanowiłem się odezwać.
— Hej, zanim zdążysz powiedzieć cokolwiek, wiedz, że twoje bezczynne siedzenie w domu właśnie dobiegło końca. — po tych słowach, nastolatka jeszcze bardziej zmarszczyła brwi.
— Dlaczego...? — zapytała.  
— Ponieważ zabieram cię na wspólną przejażdżkę. Teraz. Już. Wychodzimy. — ponaglałem ją. Nie zdążyła nawet zareagować, kiedy pociągnąłem ją za rękę by wyprowadzić ją z pokoju. Ale wiedziałem, że nie miała nic przeciwko temu bo nie protestowała.  
***
— Jesteś okropny. Wiesz o tym prawda? — zadała pytanie w chwili w której siedząc na grzbietach koni, przemierzaliśmy piaszczystą drogę. Uśmiechnąłem się szeroko, zaraz potem mówiąc:
— Oczywiście. A właśnie, zapomniałem was sobie przedstawić. — powiedziałem zaraz potem patrząc na moją klacz. — To, jest Bella. — dodałem klepiąc ją lekko po szyi.  
— Jest śliczna. Ale jedno mnie zastanawia, ty i klacz? Myślałam, że jako facet, wolisz ogiery.  
— Na początku o tym myślałem, ale jak tylko zobaczyłem tą księżniczkę, od razu się zakochałem. — odparłem w dalszym ciągu z uśmiechem na ustach. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłem jej uśmiech. Delikatnie uniosła kąciki ust jednocześnie ukazując rząd białych zębów. Wiedziałem, że od dzisiaj będę musiał widywać go codziennie.  
***
— O czym myślisz? — zadałem pytanie, kiedy stojąc na klifie, podziwialiśmy zachód słońca.
— O... — zaczęła, ale nie dokończyła, ponieważ w ostatniej chwili się zawahała i zamilkła. Jednak po chwili ponownie rozchyliła usta i kontynuowała: — Czy zastanawiasz się czasami nad tym, jak wyglądałoby by twoje życie, gdybyś w niektórych momentach, podjął inną decyzję? — zapadła między nami cisza. Westchnąłem jednocześnie przeczesując palcami włosy, po czym odpowiedziałem:
— Tak... I to zbyt często. — odparłem ponurym tonem, zaraz potem patrząc na nią. — Dlaczego pytasz, coś się stało?  
— Nie. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. — usłyszałem, ale nie musiałem się wysilać, żeby zorientować się, że kłamie.  
Emily
— Nie wiem, czy dobrym pomysłem będzie wysyłanie cię do szkoły. — powiedział dziadek jednocześnie napełniając paszą korytko w boksie Ernesto.
— Dlaczego? — zapytałam. Może brzmi to dziwnie, ale chcę by dziadek zapisał mnie do pobliskiego liceum. Myślę, że byłaby to dodatkowa odskocznia od tego co mnie dręczy.  
— Posłuchaj, wiele się wydarzyło. Ja po prostu się o ciebie boję. Może na razie spróbuj się wstrzymać, niedługo zaczynają się wakacje, pomyślimy o tym we wrześniu. — zaproponował.  
Przez kilka dłuższych chwil zastanawiałam się nad tym, czy powinnam tak łatwo odpuszczać, ale zrobiłam to. Pewnie jak zwykle ma rację i lepiej będzie na razie poczekać z pójściem do szkoły. Zaraz po zakończeniu rozmowy, wróciłam do domu by wziąć krótki prysznic, ponieważ dzisiejszy dzień był naprawdę upalny. Zabrałam ze sobą ubrania, w które planowałam się przebrać, po czym poszłam do toalety. Zaraz po zdjęciu z siebie przepoconych ubrań, dostrzegłam w lustrze swoje odbicie. Gdy patrzyłam na posiniaczone i pokaleczone ciało, nie mogłam uwierzyć w to, że dwie najważniejsze osoby w moim życiu, były do tego zdolne. Jedną z nich był mój ojciec, sama myśl o nim przyprawia mnie o mdłości.
W pewnej chwili zauważyłam ciemny siny pręg na prawym nadgarstku. Wspomnienia wróciły do mnie jak bumerang.  

"— Puść mnie, błagam. — mówiłam dławiąc się łzami, ale chłopak nie reagował. Ściskał z całej siły moją rękę tuż przy dłoni. Napierał na mnie swoim ciałem, przyciskając tym samym do ściany jednego ze starych budynków, w którym już od dawna nikt nie mieszka. Poczułam jak wolną dłonią rozpina suwak moich spodni i po chwili wkłada ją do środka. — Przestań! — krzyczałam i szarpałam się na wszystkie strony, z nadzieją, że ktoś mnie usłyszy, lecz pomoc nie przychodziła. Z braku siły do tego by się bronić, jeszcze bardziej zaniosłam się płaczem.  
— Zamknij się, suko. Przez tyle czasu musiałem udawać, że coś do ciebie czuję. Przez tak długi czas się z tobą użerałem, tylko po to, by cię przelecieć. W końcu dostrzegłem, że nic z tego nie będzie, więc teraz muszę sobie radzić sam.”  

Gwałtownie potrząsnęłam głową, nie chcąc by przypomniało mi się to, co działo się później.  
Ha, jakbym w ogóle chciała o tym pamiętać.  
Odsunęłam się od lustra i zanurzyłam w wannie wypełnionej ciepłą wodą.  
Wczoraj gdy wracaliśmy z przejażdżki, Jason zaprosił mnie na ognisko, które ma odbyć się dzisiaj wieczorem. Jako że pracuję nad sobą i swoimi napadami paniki, przystałam na jego propozycję. Powiadomił mnie, że będzie ktoś jeszcze oprócz naszej dwójki, ale nie pytałam mimo tego, że zapaliła się we mnie iskierka niepokoju.  
Zbliżała się już godzina ósma, czyli godzina rozpoczęcia ogniska. Za pięć minut mam się u niego pojawić, ale wiem że dojście tam, nie zajmie mi zbyt długo, więc się nie śpieszyłam. Na ten wieczór nie szykowałam się długo, zostałam w tym co miałam na sobie czyli w czerwonej koszuli w kratę i w czarnych dżinsach.  
Gdy już znalazłam się na jego podwórku, właśnie wychodził z domu z plastikowymi talerzykami w dłoni. Kiedy mnie zauważył, uśmiechnął się i podszedł.  
— Miło mi, że postanowiłaś przyjść. — miałam już odpowiedzieć, ale zza pleców Jasona dobiegł męski głos krzyczący:
— Siema stary! — i po chwili pojawił się obok niego wysoki brunet z dziewczyną u boku.  
Na pierwszy rzut oka szatyn był bardzo dobrze zbudowany. Podobnie jak Jason, ale miał odrobinę węższe barki. Jego kwadratowa szczęka i brązowe włosy opadające kosmykami na czoło sprawiały, że wyglądał dojrzale. Nie widziałam jego oczu, ponieważ zasłaniały je okulary przeciw słoneczne. Czarny podkoszulek odsłaniał umięśnione i opalone ramiona.  
Wyglądał na pewnego siebie, i pełnego świadomości, że jest przystojny. Zaś dziewczyna którą obejmował, wyglądała o wiele łagodniej. Była niższa od niego o głowę. Miała delikatne rysy twarzy i jasne blond włosy okalające jej rozpromienioną twarz. Na sobie miała białe szorty i różową koszulę związaną w połowie brzucha.  
Jason spojrzał na nich, i zaraz potem zabrał głos:
— Dobrze, że jesteście. Emily to jest Oliver i Maia, dwójka moich najlepszych przyjaciół. — powiedział — Emily jest wnuczką Richarda. — uściślił.
— Miło mi cię poznać. — odparła blondynka wyciągając w moją stronę dłoń którą po chwili uścisnęłam.
— No, no, no... Dawno nie widziałem tak pięknej istoty. — wyrwał się Oliver. Maia momentalnie zareagowała, uderzając go w głowę. Chłopak zaśmiał się i dodał: — Oj, przecież wiesz, że i tak to ty jesteś dla mnie najpiękniejsza. — po tych słowach cmoknął ją w policzek. Rozległ się cichy chichot, po czym wszyscy czworo udaliśmy się w stronę rozpalonego ogniska.  
Siedziałam na drewnianej ławce, podczas gdy chłopaki dorzucali drewna do paleniska. Dochodziła godzina jedenasta, co sprawiło, że zaczął doskwierać mi chłód. Chciałam iść do domu po bluzę, ale Jason mnie uprzedził i przyniósł swoją, która swoją drogą była na mnie o wiele za duża. Gdy mi ją podawał, Oliver patrząc na nas narysował w powietrzu serce, na co blondyn zareagował dosyć zabawnie. Pokazał mu środkowy palec.  
Po dłuższym czasie wpatrywania się w płomienie, nawet nie zorientowałam się, że Maia usiadła obok mnie.  
— Jason to wspaniały chłopak. — odezwała się, dając o sobie znak. Wzdrygnęłam się, a gdy szok minął przeanalizowałam jej słowa, ale nic nie powiedziałam. — Uwierz mi, wiem, że poznaliście się niedawno ale... Wiedz, że na niego możesz liczyć w każdej sprawie. Znamy się już od siedemnastu lat, szmat czasu i... Stwierdzam, że nie ma na tym świecie chłopaka który potrafiłby tak słuchać i pomagać, jak on.
Obejrzałam się na nią i zaraz potem na niego. Westchnęłam, a sekundę później rozległ się kolejny głos, tym razem należał on do Olivera.  
— Jakiś czas temu napisałem nową piosenkę. Ktoś chętny? — zapytał trzymając w dłoni gitarę. Jason i Maia bez wahania przytaknęli, a ja choć byłam lekko zmieszana, zrobiłam to samo. Oliver podszedł do drewnianej ławki, po czym usiadł na niej i ułożył gitarę na kolanach. — Chciałbym ją zadedykować wyjątkowej dziewczynie. Maiu skarbie, to dla ciebie. — dodał a minutę później do moich uszu dobiegł cudowny dźwięk gitary a zaraz potem pierwsze słowa piosenki.

The cool air running through my hair
Nights like these, doesn’t seem fair
For you and I to be so far away

The stars all shimmer like a melody
Like they’re playing for you and me
But only I can hear their sound

Maybe if I ask them they will play for you
I try wishing on one, maybe I’ll try to
It doesn’t look like there’s much for me to do

I want to hold on to you
Just like these memories I can’t undo
I want to hold on to you
Without you here that’s kinda hard to do

I want to hold
I want to hold on to you  

Kiedy skończył, wszyscy troje zaczęliśmy klaskać. Maia wstała i podbiegła do niego zaraz potem zarzucając mu ręce na szyję. Potem zaś odsunęła się z czułością go pocałowała. Spojrzałam na Jason i po chwili obdarzyłam go ciepłym uśmiechem.  


----------------------------------------------------------------------------------------------------
Piosenka: Griffin Peterson - Hold on to you
Hejka.  
Miałam się pojawić z powrotem w sobotę, ale i tak nie mam co robić więc postanowiłam dać wam kolejny rozdział.  
Trochę rozczarowuje mnie fakt, że udziela się tak mało osób, ale zawsze tak było wić muszę się przyzwyczaić.  
Piszcie jak wam się podobało, o ile się podobało i widzimy się niebawem ;)

Wiki1212

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2776 słów i 15353 znaków, zaktualizowała 23 sty 2017.

5 komentarzy

 
  • Heartlove

    Ciekawe co dalej <3 Opowiadanie mega!:*:*:*

    26 sty 2017

  • Lolitkaa1

    Wciągające :D czekam na kolejną :) rozdziały dodajesz co sobotę? :)

    24 sty 2017

  • Christina

    Mi się podobało! Opowiadanie jest mega, z łatwością mogło by być książką. Mam nadzieję, że się doczekam wydania twojego dzieła. <3 Całusy! <3

    24 sty 2017

  • blogerka

    Super:)

    23 sty 2017

  • nastolaka

    Cudo :*:*:*<3<3<3 swietne opowiadanie :*:* czekam na kolejna z niecierpliwoscia :*:*<3<3

    23 sty 2017