Zagubiona w błękicie. Rozdział 14

Jason
Pierwszy raz od bardzo długiego czasu obudziłem się z poczuciem, że jestem szczęśliwy. W chwili w której otworzyłem oczy, zdałem sobie sprawę z tego, że moje życie od dzisiaj będzie w każdym dniem piękniejsze. Wstałem i podszedłem do szafy by zaraz potem wyjąć z niej ciemne dżinsy i biały podkoszulek.
Po szybkim śniadaniu, udałem się w stronę stajni. Gdy tylko upewniłem się, iż wszystko jest w porządku skierowałem swoje kroki do domu Richarda. Nie musiałem czekać długo by ujrzeć przed sobą dziewczynę, na widok której od razu poczułem latające w brzuchu motyle.
— Hej.
— Hej. — odpowiedziała. Zrobiłem krok do przodu i przytuliłem ją do siebie. W pewnej chwili usłyszałem szelest w pokoju obok i od razu zacząłem się denerwować.— Czy twój dziadek...
— Tak, już o wszystkim wiem. — odparł na niedokończone pytanie wychodząc z salonu. — I żebyś nie musiał się tak stresować powiem ci, że bardzo się cieszę z tego, że jesteście razem. Co prawda, jest pomiędzy wami mała różnica wieku, ale to nie istotne. Ważne jest to, że oboje darzycie siebie wyjątkowym uczuciem. W pełni to popieram, ale... Jason wiedz, że jeśli ją zranisz to już nigdy ci nie zaufam. — jego ton był bardzo poważny i stanowczy co momentalnie wprawiło mnie w poczucie ogromniej odpowiedzialności.
— Jasne. Rozumiem, ale nie masz się o co martwić. Nigdy nie skrzywdzę mojego aniołka. — mówiąc to, oplotłem płaski brzuch Emily i cmoknąłem ją w policzek. Nastolatka w jednej chwili pokryła się rumieńcami. Richard uśmiechnął się, po czym zostawił nas samych kierując się do kuchni. Wyraźnie dostrzegałem to, że Emily w dalszym ciągu strasznie się zawstydza kiedy mówię jej coś miłego lub okazuję jej uczucia. — Eh... Minie jeszcze sporo czasu zanim się do tego przyzwyczaisz. No ale cóż, popracujemy nad tym. A tym czasem, powiedz mi co dzisiaj robisz? — zapytałem zakładając jej kosmyk włosów za ucho. — Za za jakiś czas jadę do Erici, a do tego czasu pomyślałem, że moglibyśmy gdzieś wyjść. Co ty na to?
— No dobrze. Ale nie musisz jechać do szpitala sam, mogę pojechać z tobą. Oczywiście, jeśli się zgodzisz. — powiedziała ciągle lekko skrępowana.
— No pewnie, że możesz jechać. To dla mnie naprawdę wiele znaczy, dziękuję. — odpowiedziałem, po czym po raz kolejny ją objąłem.
***
Razem z Emily przekroczyliśmy próg sali trzymając się za ręce. Kiedy tylko dziewczyna o ciemnobrązowych włosach odwróciła głowę w naszą stronę, jej wargi delikatnie się rozchyliły.
— Em... Czy coś mnie ominęło? — zapytała, zaraz potem ukazując rząd białych zębów w ślicznym uśmiechu. Oboje to  odwzajemniliśmy i chwilę później usiadłem na brzegu łóżka a Emily na krześle stojącym obok, ale mimo to nie puściłem jej dłoni.
— Wszystko wyjaśnię ci później. Ale teraz chcę wiedzieć, jak się czujesz. — doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że zapytała nas o to, by choć na chwilę zmienić temat. Lecz ja nie potrafiłem teraz o tym rozmawiać, chcę wiedzieć czy z nią wszystko w porządku.  
— A... Nie chcę żebyś się martwił, ale... Nie jest najlepiej. Od jakiegoś czasu coraz gorzej się czuję, ale spokojnie będzie dobrze. — po tych słowach przygryzłem delikatnie dolną wargę z całych sił powstrzymując się przed płaczem. Gdy spojrzałem jej w oczy wiedziałem, że z każdym dniem jest coraz bliżej tego co nieuniknione. Nie chcę, ale prawda jest taka, że codziennie o tym myślę i to mnie dobija. Emily najwyraźniej wyczuła to, że jestem spięty ponieważ zaczęła gładzić moją dłoń kciukiem. Robiliśmy to już wcześniej, zanim zaczęliśmy się spotykać. Kiedy jedno z nas jest zdenerwowane lub przygnębione to właśnie pomaga najbardziej.
Otrząsnąłem się odrobinę i powiedziałem jej, że głęboko wierzę w to, że będzie tak jak mówi. Pół godziny później opuściliśmy budynek. Postanowiliśmy udać się do Olivera i Mai. Wpadłem na ten pomysł kilka minut po wyjściu ze szpitala. Weszliśmy do mieszkania bez pukania, bo Oliver poinformował mnie, że nie muszę tego robić. W salonie nikogo nie było, a w momencie w którym miałem zawołać chłopaka, usłyszeliśmy jednoznaczne odgłosy dochodzące z góry. Ale mimo to, jednak zaryzykowałem i wykrzyknąłem jego imię. Wszystko nagle ucichło a ja i Emily nie mogliśmy wytrzymać i sekundę później pękaliśmy ze śmiechu. W głębi duszy miałem małe poczucie winy za to, że im przerwałem ale w większości byłem cholernie rozbawiony.
Po czasie liczącym mniej więcej pięć minut oboje pojawili się na schodach ubrani. Żadne z nas nie odezwało się słowem. Patrzyliśmy po sobie w milczeniu, zauważyłem wypieki na policzkach Olivera jak i Mai, przez co ponownie miałem ochotę wybuchnąć śmiechem, ale w ostatniej chwili się powstrzymałem.
— Hej... Co tam?— zaczął. Najwyraźniej postanowił udawać, że nic się nie działo na co przystałem tak samo jak pozostała trójka. Chciałem odpowiedzieć na jego pytanie, ale w tej samej chwili w pomieszczeniu rozległ się krzyk Mai.
— O. Mój. Boże! — wrzasnęła i podbiegła do nas tak szybko, że prawie się przewróciła. Jej wzrok był skupiony na naszych rękach i splecionych ze sobą palcach. — Wiedziałam! Wiedziałam, że coś się między wami wydarzy! Od kiedy? Jak? Mówcie! — nie pamiętam kiedy ostatnio była tak podekscytowana, ale powiem szczerze, że trochę się jej boję. Gdy blondynka z niecierpliwością czekała na to, aż coś powiemy, Oliver podszedł i od razu się wyszczerzył kiedy zobaczył na co tak energicznie zareagowała jego dziewczyna.
— No... faktycznie, gratuluję. A teraz gadać, ja też chcę to usłyszeć. — odezwał się i zaraz potem usiadł na kanapie.
— Eee... My... — Emily próbowała coś powiedzieć, ale nie szło jej to najlepiej dlatego ją wyręczyłem.
— Zaprosiłem ją do siebie na wieczór byśmy obejrzeli razem film. I tak się to wszystko potoczyło, że od wczoraj jesteśmy razem.
— Ale jak! Zapytałeś ją? Całowaliście się? — tym razem nie dałem rady się nie zaśmiać.
— Nie pytałem, zrobiłem to kiedy byliśmy na randce jakieś trzy tygodnie temu. Ale wtedy, nie była jeszcze pewna. A odpowiedź na drugie pytanie to, tak. Dwa razy. — kiedy tylko wypowiedziałem te słowa, odniosłem wrażenie, że Maia zaraz wybuchnie od nadmiaru emocji, a dziewczyna stojąca obok mnie spłonie ze wstydu. Naprawdę muszę ją nauczyć, jak się obchodzić ze świadomością posiadania prawdziwego chłopaka. Bo doskonale wiem, że Mark nim nie był. Wykorzystywał ją a na koniec zrobił coś, za co mam ochotę go zamordować. I mam nadzieję, że ktoś kiedyś to zrobi.
Słysząc tą nowinę, wykonała tą samą czynność jak wcześniej jej chłopak, czyli usiadła na kanapie. Podejrzewała, że zaraz prawdopodobnie zemdleje jeśli tego nie zrobi. Obdarzyłem ją uspokajającym uśmiechem i objąłem Emily w pasie.
— Okey... Nie chcę, by Maia oszalała, dlatego zmienię temat. Jakiś czas temu rozmawiałem z nią o pewnym pomyśle. Mianowicie chodzi o to, byśmy w sierpniu wyjechali we czwórkę nad morze. — wpatrywałem się w przyjaciela zastanawiając się nad jego słowami. Przygryzłem delikatnie policzek od środka myśląc nad propozycją, a po niedługim czasie odparłem:
— W sumie, dla mnie to całkiem ciekawe. Raczej nie powinienem mieć problemu z wzięciem urlopu więc, mi pasuje. A ty kochanie? — zapytałem spoglądając w stronę drobnej nastolatki stojącej u mojego boku. Odwróciła głowę w moją stronę i po chwili spojrzała też na  siedzącą naprzeciwko nas parę.
— Ja, nie wiem...
— Ej, młoda co jest? Ja wiem, że jesteśmy od ciebie starsi, ale przecież wiesz, że nie musisz się nas bać. — skomentował Oliver, kiedy wyczuł niepewność i strach w głosie dziewczyny.
— Nie boję się. Tylko nie wiem, czy dziadek mi na to pozwoli, w końcu jeszcze nie ukończyłam osiemnastu lat.  Zapytam się go i dam wam znać. — oznajmiła, co przyjęliśmy i zaczęliśmy rozmowę na inny temat.  
***
— A to — mówiła wskazując na fotografię w albumie, na której znajdowały się trzy osoby grające w grę planszową — Była nasza tradycja. Zawsze w święto Dziękczynienia siadaliśmy wieczorem i graliśmy w gry planszowe. — powiedziała, po czym uśmiechnęła się delikatnie. Odwzajemniłem to, zaraz potem odpowiadając słowami:
— Ooo... To ty? Taka malutka, urocza... Oczywiście, teraz też jesteś bardzo słodka. — odparłem nachylając się nad nią i cmokając w usta. Zaśmiała się i przekręciła kartkę bym mógł obejrzeć kilka kolejnych zdjęć. W głębi, bardzo cieszył mnie fakt, że z własnej woli chciała pokazać mi album ze zdjęciami z dzieciństwa. To oznacza, że pozwala mi na to, bym bardziej poznał jej przeszłość. Ufa mi.
— O boże... Pamiętam to! To był dzień moich ósmych urodzin, i pojechaliśmy razem z rodzicami do zoo. To był jeden z najlepszych dni mojego życia. Teraz jest trochę inaczej... — zaczęła, ale przerwała w połowie zdania. Spojrzałem na nią i wtuliłem twarz w jej szyję. Nie chciałem by teraz o tym myślała, bo wiedziałem ile ją to kosztuje. Jednak, nie mogłem. Zbeształem się w myślach, zaraz po zadaniu pytania.
— Nie chcę cię denerwować, ale chciałbym wiedzieć... Jak wyglądały twoje urodziny i święta, po śmierci twojej mamy? — bałem się, nie miałem bladego pojęcia, jak na to zareaguje. Myśli które w jednej chwili pojawiły się w mojej głowie, były nie do zniesienia.
Po co ją o to pytasz, debilu. Przecież wiesz, że nie lubi o tym rozmawiać!
Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że nie powinienem zaczynać tego tematu.
— W zasadzie to, urodzin w ogóle nie miałam. Tata przeważnie o nich zapominał, jak wyglądały moje siedemnaste urodziny, to już wiesz. — tak, wiem i szczerze? Cholernie tego żałuję. — A jeśli chodzi o dzień, w którym zaś skończyłam lat szesnaście... No cóż, było ciekawie. Przez cały dzień siedziałam w domu, ponieważ moja jedyna przyjaciółka wyjechała do ciotki, a wieczorem,eh... Tata tak się upił, że musiałam zanosić go z salonu do sypialni, bo nie był w stanie sam ustać na nogach. Najlepsze. Urodziny. Świata. — wypowiedziała wszystko bez najmniejszej iskierki emocji. Kiedy to usłyszałem, po raz kolejny miałem ochotę w coś uderzyć, ale wiedziałem, że nie postąpię dobrze ukazując przed nią to jak bardzo byłem wkurzony.
— Bardzo mi przykro, skarbie. Ale nie martw się, to już przeszłość. Teraz masz mnie, a ja dopilnuję tego by twoje kolejne urodziny były jak najlepsze. Obiecuję. —Przysunąłem się bliżej, zaraz potem łącząc nasze usta ze sobą. — Uwielbiam te twoje rumieńce. — dodałem, a dziewczyna zareagowała cichym chichotem.
— Jesteś kochany, dziękuję.   — odparła.

_________________________________________________________
Hejka.  
Może i rozdział nie jest długi, ale według mnie cholernie słodki :D  
Tutaj tak samo jak w poprzednim, proszę nie zwracać uwagi na małe błędy w wyrazach ponieważ czas na dokładne sprawdzenie rozdziału będę miała dopiero wieczorem.  
Piszcie w komentarzach jak wam się podobało i co sądzicie o związku Emily i Jasona ;)
Widzimy się niebawem :)

Wiki1212

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2048 słów i 11519 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik cukiereczek1

    Rewelacyjna część jak zawsze :* :) Jason i Emily powinni być razem i on jej da to szczęście co ona potrzebuje po tych przejściach. Czekam na kolejną z niecierpliwością dodaj coś szybko :* :)

    25 lut 2017

  • Użytkownik Wiki1212

    @cukiereczek1 Dziękuję <3

    25 lut 2017

  • Użytkownik nastolaka

    Ummm no to tak :* cudowny rodzial :* uwielbiam Jasona i Emily :* on jest taki czuł i kochany dla niej :* mam nadzieję że jej nie skrzywdzi :* ogolnie uważam że masz mega talent i proszę rozwijaj go :* czekam na kolejną część z niecierpliwością <3 Pozdrawiam czeplutko i życzę DUZO weny :

    25 lut 2017

  • Użytkownik Wiki1212

    @nastolaka Dziękuję <3

    25 lut 2017