Zagubiona w błękicie. Rozdział 19

Emily
Siedziałam na jego kolanach i tak jak zawsze nie potrafiłam opisać tego jak się czuję, kiedy z czułością mnie całował. Jego język powoli splatał się z moim wprawiając mnie w cudowny nastrój. Jednak kiedy się odsunął, westchnęłam rozczarowana pragnąc by ponownie to zrobił. Patrzył prosto w moje oczy wiedząc, że właśnie wyrwał mnie z transu, w którym byłam przez co najmniej sześć minut. Zabrał rękę z mojego lewego biodra i odgarnął za ucho kosmyk włosów który niesfornie opadał mi na czoło.
—Uwielbiam te twoje słodkie usteczka. — powiedział po chwili przysuwając kciukiem po mojej dolnej wardze. Zaśmiałam się i w tej samej chwili, do salonu weszli Oliver wraz z mają mówiąc:
—Nie chcemy przeszkadzać, ale mamy wam do powiedzenia kilka rzeczy. — usłyszawszy dane słowa, zwróciłam głowę w ich stronę. Jason zrobił to samo zaraz po tym jak chwycił mnie za dłoń i splótł ze sobą nasze palce. Daliśmy im nieme pozwolenie, po czym chłopak zaczął: — To dla nas naprawdę ważne, więc jestem trochę zdenerwowany, ale nie przejmujcie się. A więc zacznę od tego, że... Wczoraj wieczorem trochę rozmawialiśmy i, po czasie stwierdziliśmy, że zaczniemy  starać się o dziecko. — kiedy tylko ta informacja do mnie dotarła, nie wiedziałam jak się zachować. Wewnątrz rozsadzały mnie emocje. Ledwo powstrzymywałam się przed tym, by nie zacząć piszczeć i nie rzucić się na nich ze szczęścia.
—To super! Jejku, nawet nie wiecie jak się cieszę, że w końcu postanowiliście założyć rodzinę. — odparłam na jednym wydechu, przez co po tym jak skończyłam mówić, zakręciło mi się w głowie z braku powietrza w płucach. Jason tak samo jak ja był naprawdę zadowolony z faktu, że jego przyjaciele dorośli do tego by być rodzicami.
—Też jestem podekscytowany, uwierz. Choć nie wiem co bardziej mnie cieszy, to że być może niebawem zostanę ojcem czy raczej perspektywa częstszego seksu. — odpowiedział, sekundę później obejmując Maię w pasie i dając jej buziaka w policzek. Dziewczyna przewróciła oczami i uderzyła go delikatnie z otwartej dłoni w głowę. — Ale to nie wszystko, jest jeszcze jedna rzecz o której chcielibyśmy z wami porozmawiać. Jeszcze tego nie wiecie, ale odpisałem kontrakt i tak jak mówiłem wczoraj Mai, wyjeżdżam po wakacjach. A ona... Jedzie ze mną.  
Zamarłam. W pokoju zapadła grobowa cisza. Każdy patrzył po sobie nie odzywając się słowem. W końcu jednak Jason po czasie liczącym mniej więcej pięć minut zdołał powiedzieć:
—Jeśli wtedy będziecie szczęśliwi, to... Jestem w stanie to zaakceptować. Co prawda życie bez was będzie cholernie nudne, ale z czasem chyba się przyzwyczaję. — Znam go, i od razu połapałam się, że ostatnie zdanie nie było prawdą. Oni też zdali sobie z tego sprawę, ale mimo tego uśmiechnęli się na wieść, że jedno z nas przynajmniej w połowie nie ma nic przeciwko ich decyzji. Teraz wszyscy skupili się na mnie. Po całym moim ciele rozlał się stres. Nie miałam pojęcia co powiedzieć, prawda jest taka, że Maia jest jedyną dziewczyną jaką tutaj znam. Jest moją jedyną przyjaciółką i boję się, że kiedy wyjedzie nie zdołam znaleźć drugiej takiej samej osoby. Milczałam bo byłam pewna, że teraz to jest jedyna rzecz którą mogę zrobić. Jednak po nieokreślonej ilości czasu skłamałam mówiąc, że to popieram. Nie miałam najmniejszej ochoty na drążenie tego tematu, ponieważ odnosiłam wrażenie, za dosłownie za kilka sekund po moich policzkach zaczną płynąć łzy.
Na całe szczęście, Oliver przerwał niezręczną ciszę i zaproponował wyjście na plażę na co wszyscy przystaliśmy.  Kiedy byliśmy już na miejscu, mój chłopak bezustannie namawiał mnie do tego bym weszła z nim do wody, ale broniłam się przypominając mu, że nie posiadam umiejętności pływackich. Starał się mnie przekonać mówiąc, że nie muszę pływać, wystarczy tylko, że zamoczę nogi do kolan. Tym razem zaprzeczyłam o wiele bardziej stanowczo, i koniec końców udało mi się wygrać. Leżeliśmy na kocu podczas gdy Maia i Oliver świetnie się bawili ochlapując się wodą. W pewnym momencie poczułam jak chłopak lekko podciąga mój jedwabny podkoszulek do góry chcąc odsłonić brzuch. Szybko złapałam  go za rękę i skarciłam wzrokiem. Nie chciałam by zobaczył jak okropnie wygląda moje ciało. Nie jestem jeszcze na to gotowa, to zbyt trudne. Chyba zrozumiał co chciałam tym przekazać, ponieważ po chwili pokiwał lekko głową i przytulił się do mnie zaraz potem szepcząc:
— Przepraszam, kochanie.  
                                                                         ***
Stałam przed lustrem patrząc na swoje odbicie. Już od dziesięciu minut przyglądam się sobie, zastanawiając się nad wszystkimi osobami, zdarzeniami które doprowadziły mnie do tej chwili. Spoglądając na kompletnie płaski i blady brzuch, gdzieś w głębi czułam się szczęśliwa. Widok mocno zarysowanych żeber wprawił mnie w coś w rodzaju ekstazy, ale z drugiej strony wywołał bitwę pomiędzy moimi myślami.

„Dziewczyno co ty ze sobą robisz... Tak nie można!”

„Nie słuchaj tego, wyglądasz pięknie. Co prawda mogłabyś jeszcze schudnąć kilka kilogramów, ale i tak...”

Pustym wzrokiem patrzyłam przed siebie, do czasu aż usłyszałam zachrypnięty męski głos.
—Dlaczego to robisz? — zapytał. Drygnęłam wystraszona momentalnie opuszczając materiał jego podkoszulka. Speszona cofnęłam się o kilka kroków kiedy on zmniejszał odległość między nami. Gdy już znalazł się piętnaście centymetrów ode mnie, kontynuował: — Powiedz mi...
—A... Ale co? Wszystko jest w porządku skarbie, nie masz się o co martwić. — zapewniałam go, choć byłam pewna, że i tak mi nie uwierzy.  
—Wiem, że nie jest. Przecież widzę. Martwię się o ciebie, Emily... To nie tak, że tego nie zauważam, tylko nie wiem co robić, boję się. Z każdym dniem coraz bardziej dostrzegam to co się z tobą dzieje i nie mam już sił. Rozmawiałem z Oliverem, z twoim dziadkiem... Sam szukałem pomocy, bo ty tego nie widzisz. Nie widzisz, że to co robisz ze swoim ciałem, jest złe. Nie chcę cię wpędzić w poczucie winy tym co teraz powiem, ale... Niedawno straciłem siostrę, jedną z dwóch najważniejszych kobiet w moim życiu. Drugą jesteś ty, i nie pozwolę na to, by ciebie też mi odebrał. — mówił drżącym głosem. Spojrzał głęboko w moje oczy, po czym powiedział coś czego ani trochę się nie spodziewałam. — Kocham cię, słyszysz? Tak bardzo cię kocham... Nie byłbym w stanie żyć, gdybyś ode mnie odeszła. — moje usta mimowolnie się rozchyliły, zaraz po tym jak jego słowa dobiegły do moich uszu. W tej samej chwili uświadomił sobie to co powiedział, i przygryzł dolną wargę po chwili wzdychając. Próbowałam uspokoić nerwy, przełknęłam ślinę i cicho zapytałam:
—Kochasz mnie? — zadając to pytanie, dokładnie go obserwowałam. Wziął głęboki oddech.
—Tak... Czuję to już od dłuższego czasu, nie chciałem byś dowiedziała się o tym w takich okolicznościach ale, tak wyszło. Wiem, że może ty jeszcze nie jesteś w stanie powiedzieć co do mnie czujesz, ale to nic... — pociągnęłam nosem w tym samym czasie unosząc dłoń by otrzeć łzę samotnie spływającą po mojej twarzy.
—Przepraszam Jason, ale nie potrafię. Wszystko co wydarzyło się w mojej przeszłości, namieszało w teraźniejszym życiu. Choć się staram, nie umiem głośno wyznać, co naprawdę do ciebie czuję a wiedz, że pragnę tego bardziej niż czegokolwiek. — nie dałam rady, poddałam się. Kilka sekund później, moje policzki zalewały strumienie łez. Mężczyzna momentalnie objął moją twarz dłońmi, próbując mnie uspokoić.
Po niezliczonej ilości czasu udało mi się dojść do siebie po niekontrolowanym napadzie paniki, które zważywszy na fakt, że mam wrodzoną wadę serca zdarzają się u mnie dość często.  
—Już lepiej? — zapytał siedząc ze mną na krawędzi łóżka jednocześnie głaszcząc kciukiem moją prawą dłoń. Pokiwałam z wahaniem głową, na co chłopak zareagował wydychając z płuc dużą ilość powietrza. — To moja wina, nie powinienem tego mówić. Nie chciałem, żebyś się denerwowała, wybacz... — powiedział zaraz potem opierając czoło na moim prawym ramieniu. Chciałam mu powiedzieć, że nie powinien się obwiniać. Może i prawdą jest to, że jego słowa przyczyniły się do mojego wybuchu płaczu, ale mimo wszystko boli mnie to, że zwala winę na siebie. Przytuliłam się do niego i obejmując ramionami jego szyję,wyszeptałam:  
— Nie mów tak, skarbie. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że to od ciebie usłyszałam. —  odparłam po chwili muskając wargami jego policzek.  
Jakiś czas później, choć ani trochę tego nie chciałam, wróciliśmy do poprzedniego tematu. Zdecydowałam się opowiedzieć mu o tym jak kiedyś wyglądało moje życie. Wspomniałam o fakcie, że kiedy byłam młodsza zmagałam się z nadwagą, a gdy ukończyłam czternaście lat nawet rodzice zaczęli mi to wytykać, i właśnie od tego wszystko się zaczęło. Rożne diety, ograniczenie jedzenia, ciągłe ćwiczenia... Teraz już nie potrafię z tego wyjść. Jason zapewnił mnie, że zrobi wszystko by mi pomóc. Słysząc to, miałam łzy w oczach. Drążącym głosem podziękowałam mu, na co odparł obdarowując mnie spojrzeniem swoich cudnych błękitnych oczy oraz najpiękniejszym uśmiechem jaki przyszło mi widzieć.
                                                                               ***
Otworzyłam oczy, ale nie zobaczyłam obok siebie Jasona. Zaniepokojona przeniosłam się do pozycji siedzącej, i po chwili rozejrzałam się po pokoju. Wstałam, po czym zeszłam po schodach prosto do kuchni licząc na to, że właśnie tam go zobaczę. Jednak moje podejrzenia ani trochę nie były trafne, ponieważ jedyną osobą jaką ujrzałam w tym pomieszczeniu był Oliver. Stał odwrócony do mnie plecami i najwyraźniej palił papierosa, co wywnioskowałam z chmury dymu. Lekko zawiedziona, że nie znalazłam Jasona przeszłam przez próg i powiedziałam głosem tak cichym, że nie jestem pewna czy mnie usłyszał.
—Jason ma rację, nie powinieneś palić. — usłyszawszy jego śmiech, domyśliłam się, że jednak mnie usłyszał. Zgasił papierosa w popielniczce i odwrócił się w moją stronę z szerokim uśmiechem na twarzy.
—Hej aniołku. Co tak wcześnie wstałaś? — zapytał po chwili oglądając mnie od góry do dołu. Zignorowałam to i odparłam.
—Obudziłam się i zobaczyłam, że Jasona nie ma obok... Wiesz może gdzie jest? —mówiąc to byłam coraz bardziej przejęta. To była nasza czwarta noc tutaj, zawsze gdy otwierałam oczy, leżał obok mnie.
—Spokojnie. Kazał ci przekazać, że wyszedł do sklepu ponieważ jak się okazało skończyły nam się wszelkie zapasy jedzenia, więc pewnie zaraz wróci. — powiedział. Pokiwałam głową w tym samym momencie spostrzegłam, że jego wzrok skupiony jest na moich odsłoniętych ramionach. Skrępowana wlepiłam spojrzenie w podłogę z nadzieją, że nie zwróci na to uwagi, jednak po raz kolejny się pomyliłam. Kilka sekund później, ponownie się odezwał: — Podejdź do mnie na chwilkę. — zrobiłam to o co mnie prosił, lecz z wahaniem i niepewnością. Gdy już stałam mniej więcej piętnaście centymetrów od niego, uniósł prawą rękę i opuszkami palców dotknął mojego lewego ramienia, na którym widniały odrobinę już wyblakłe siniaki pozostawione przez ojca. — Boli cię...? — wyszeptał zaraz potem spoglądając mi w oczy. Pokręciłam przecząco głową. Kilka miesięcy temu Maia wraz z Oliverem poznali moją historię, opowiedziałam im to między innymi dlatego, że nie chciałam nic przed nimi ukrywać.
Przez chwilę miałam ochotę strącić jego rękę i uciec z powrotem do pokoju, by nie musieć o tym rozmawiać, ale druga strona mnie nalegała bym się od tego powstrzymała. Tak więc zrobiłam. Nie chciałam by wyczuł, że się boję. Bo tak było, całe moje ciało drżało pod wpływem strachu. Chłopak westchnął po chwili cofając się od kilka kroków.
—Mała... Co się dzieje? Nie rozumiem. Ja wiem, że dzieli nas osiem lat różnicy, ale to nie powód do tego byś się mnie bała. Odkąd tylko cię poznałem, to zawsze kiedy zostajemy sami co i tak nie zdarza się często, patrzysz na mnie jak na jakiegoś przestępcę. Nie chcę żeby tak było, bo naprawdę cię lubię... — po tych słowach dłonią delikatnie uniósł mój podbródek bym na niego spojrzała. — Nie uciekaj ode mnie. To że jestem starszy, nie oznacza, że nie potrafię rozmawiać z ludźmi takimi jak ty. Posłuchaj... Możesz mi zaufać w każdej sprawie, rozumiesz? Jeśli tylko będziesz miała jakiś problem, możesz ze mną porozmawiać i możesz być pewna, że zrobię wszystko co tylko będę mógł by ci pomóc. — nawet nie zorientowałam się, że podczas gdy on mówił, łzy napłynęły mi do oczu. W jednej chwili zrobiło mi się cholernie głupio ponieważ zdałam sobie sprawę z tego, że ma rację. Tylko jego tak traktuję i sama nawet nie wiem dlaczego. Wyrzuty sumienia uderzyły we mnie z taką siłą, że nie byłam w stanie powstrzymać się od płaczu. Nie planowałam płakać, ale to było silniejsze ode mnie.
—Dziękuję i przepraszam... Tak bardzo będę za tobą tęsknić. — mężczyzna uśmiechnął się słabo, zaraz potem odpowiadając:
—Ja za tobą też, młoda. — powiedział, po czym przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Pięć sekund później dobiegł do moich uszu niski i zachrypnięty głos.
—No proszę, wychodzę raptem na dwadzieścia minut a mój najlepszy przyjaciel odbija mi dziewczynę. — odsunęłam się od Olivera i odwróciłam się w stronę Jasona który w momencie w którym na niego spojrzałam odkładał na stół reklamówkę z produktami.
Podeszłam do niego w dalszym ciągu trochę zmieszana przez rozmowę z Oliverem. Chłopak oplótł mnie rękoma w pasie po czym podniósł do góry bez najmniejszego wysiłku. Wywołał tym cichy chichot z mojej strony. Uciszył mnie zaraz potem cmokając mnie w usta.
—Hej słońce. — powiedział jednocześnie odstawiając mnie na ziemię. Oparłam dłonie na jego klatce piersiowej, po chwili coś sobie uświadamiając.
—Właściwie to... Nie powinnam pozwalać ci się całować, bo jestem na ciebie zła. — chłopak zmarszczył brwi.
—Co? Za co? Co złego zrobiłem? — jego nagły natłok pytań mnie rozbawił, jednak moim celem na tą chwilę było udawanie rozzłoszczonej, by dać mu nauczkę za to co zrobił.
—Wyszedłeś, bez słowa. Nie zostawiłeś nawet jednej głupiej kartki. — mina Jasona po wypowiedzeniu przeze mnie tych słów, była bezcenna. Naprawdę uwierzył, że jestem na niego zła. Co prawda z początku byłam zaniepokojona, ale nie targała mną złość. Blondyn przeczesał palcami włosy, nie wiedząc co robić.
—Kotku... Przepraszam. Nie budziłem cię, bo chciałem ci zrobić niespodziankę w postaci śniadania, ale i tak już wszystko przepadło, bo się obudziłaś. — patrząc na niego nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać.  W przeciągu kilku sekund znalazłam się przy nim i ponownie ułożyłam dłonie na jego piersi.
—Oj... Jesteś taki słodki kiedy się stresujesz. — chłopak wykrzywił wargi w lekkim uśmiech.
—Dostanę buziaka za bycie słodkim? — zapytał. Zbliżyłam się do niego a w momencie w który miałam go pocałować, zrezygnowałam. Pokręciłam przecząco głową i powiedziałam:
— Nie tym razem. — po czym już nic nie mówiąc po prostu wyszłam. Kiedy wchodziłam na pierwsze stopnie schodów prowadzących na górne piętro, usłyszałam głos mojego chłopaka:
—Ta dziewczyna jest niesamowita. — na co jego przyjaciel odparł słowami które sprawiły, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
—Tak masz rację stary, jest cudowna. Nie pozwól jej odejść.
                                                                                ***
Gdy tylko wróciłam do pokoju by się przebrać, postanowiłam zadzwonić do dziadka żeby dowiedzieć się, czy z Azirem wszystko w porządku. Tak bardzo chciałabym już być przy nim... Jedyne co sprawia, że chcę wrócić do domu jest to, że za nim tęsknię. Pragnę go zobaczyć, przytulić. Zawsze tak się czuję, kiedy gdzieś wyjeżdżam i nie mogę zabrać go ze sobą. Za każdym razem gdy wracałam do domu po wakacjach, czułam się tak jakby ktoś wbijał mi sztylet w serce. Czułam pustkę. Jednak mimo tego, byłam szczęśliwa mając świadomość, że jest zdrowy.
Jakiś czas później z ust Jasona padła propozycja dotycząca spaceru. Dochodziła już godzina ósma wieczorem, ale nie miałam nic przeciwko temu.
Trzymając się za ręce szliśmy po chodniku, a dookoła nas pełno było przeróżnych straganów i ludzi. Lecz to nam nie przeszkadzało, dla nas liczyło się tylko to, że byliśmy razem. W pewnym momencie przystanęliśmy przy jednym ze stoisk. Obracałam w dłoniach naszyjnik ze srebrnym serduszkiem, a Jason stał za mną i obejmował mnie w pasie jednocześnie opierając brodę na czubku mojej głowy. Chwilę później usłyszałam jak z jego strony pada pytanie, czy ten naszyjnik mi się podoba. Przytaknęłam, a zaraz potem dostając polecenie bym odeszła trochę dalej czekała z zamkniętymi oczami. Może i było to oczywiste, ale ja niczego nie podejrzewałam. Nie miałam pojęcia co zamierza zrobić. Do momentu gdy coś zimnego zetknęło się z moją skórą pomiędzy obojczykami. Zaraz potem poczułam jak wilgotne usta bardzo ostrożnie muskają moje. Rozchyliłam powieki nie wiedząc co się dzieje. Odruchowo spojrzałam w dół i wtedy dostrzegłam na swojej szyi identyczny naszyjnik jaki oglądałam przed chwilą. Skierowałam wzrok na Jasona, który wpatrywał się we mnie z uśmiechem. Odwzajemniłam go następnie stając na placach w tym samym czasie obejmując go za szyję.
—Nie musiałeś tego robić, ale tym sobie na to zasłużyłeś. — powiedziałam łącząc nasze usta w namiętnym i czułym pocałunku.


______________________________________________________
Hejka.  
Tak jak mówiłam, witam ponownie w sobotę ;)
Mam nadzieję, że rozdział się podobał i jesteście ciekawi jak skończy się ta historia :D
Piszcie w komentarzach co myślicie :)  
No to chyba tyle... Do zobaczenia w następną sobotę ;)

Wiki1212

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3328 słów i 18510 znaków.

3 komentarze

 
  • Christina

    Jak zawsze część zadziwiająca!:*:*:*

    26 mar 2017

  • nastolaka

    Cudowne :*:*:*:*:*:* ale masz talent <3    
    Czekam na kolejną część z niecierpliwością:*

    25 mar 2017

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną z niecierpliwością :* :) :*

    25 mar 2017