Zagubiona w błękicie. Rozdział 21

Jason
Dzisiaj jest bardzo ważny dzień dla Emily. Jej pierwszy dzień w szkole. Wczoraj, była tak zestresowana, że nie miałem pojęcia jak ją uspokoić. Teraz jest już lepiej, co bardzo mnie cieszy. Zaraz po powrocie Richard oznajmił nam, że wszystkim się zajął i że od września może zacząć uczęszczać do szkoły policealnej w mieście.
Tak jak jej powiedziałem, już o godzinie siódmej byłem u niej i czekałam aż będzie gotowa bym mógł ją podwieźć. Jako że nie należy ona do osób, którym długo zajmuje wyszykowanie się, już po piętnastu minutach pojawiła się w kuchni jak zawsze piękna i nadzwyczaj radosna. Przytuliłem ją i zaraz po tym jak pożegnała się z dziadkiem, ruszyliśmy do auta.
Po niespełna dziesięciu minutach byliśmy już na miejscu. Lecz ona w dalszym ciągu tkwiła na siedzeniu pasażera. Wcześniej wydawała się być odstresowana, ale teraz widzę, że to były tylko pozory. Tak naprawdę, się bała. Zamknęła oczy i oddychała głęboko próbując odegnać negatywne myśli. Sięgnąłem po jej lewą dłoń i splotłem ze sobą nasze palce. Pogładziłem ją kciukiem.
—Spokojnie, kochanie. Wszystko będzie dobrze. Wiem, że się boisz ale nie masz powodów, naprawdę. A jeśli jednak coś się będzie działo, wystarczy że do mnie zadzwonisz i przyjadę niezależnie od niczego. Choć myślę, że nie będzie takiej potrzeby, bo wiem, że sobie poradzisz. Wierzę w ciebie. — powiedziałem patrząc jej głęboko w oczy. Naprawdę wierzyłem, że jest na tyle silna by zwalczyć strach i pójść tam z podniesioną głową. Jest dzielna.
—Dziękuję... — spojrzałem na jej usta. Zbliżyłem się i po chwili obdarzyłem ją krótkim ale czułym pocałunkiem. Gdy się odsunęła, na jej wargi wkradł się delikatny uśmiech. Odwróciła się jednocześnie otwierając drzwi samochodu. Przez chwilę obserwowałem ją jak odchodzi, odwróciłem wzrok dopiero wtedy, gdy jej sylwetka zniknęła za dwuskrzydłowymi drzwiami bodajże prowadzącymi do holu budynku. Jeśli mam być szczery... Wszystkie moje mięśnie były napięte. Nie tylko Richard się o nią bał.
Boże proszę, niech wszystko pójdzie dobrze...
***
Wróciłem do domu, ale nie mogłem znieść ciszy panującej w salonie, dlatego czym prędzej z powrotem wyszedłem. Chciałem jakoś zapełnić ten czas oczekiwania na powrót Emily, w tym celu wybrałem się na cmentarz.
Gdy już przekroczyłem jego bramę, wziąłem głęboki oddech i poszedłem w stronę grobu Erici. W momencie, kiedy przy nim stanąłem poczułem jak moje oczy robią się wilgotne od łez. Obejrzałem każdy skrawek pomnika, czując narastający w sercu ból spowodowany jej stratą. W końcu jednak otrząsnąłem się na tyle, by wydusić z siebie kilka słów.
—Cześć, siostrzyczko. Dawno mnie tu nie było... Przepraszam. Musiałem sobie wszystko ułożyć, nie było mi łatwo po twoim odejściu. Bardzo za tobą tęsknię. — powiedziałem zaciskając usta w cienką linię. Nie chciałem płakać, nie przy niej. — Muszę ci powiedzieć, że trochę się pozmieniało. Mój związek z Emily znacznie się rozwinął, a Maia i Oliver za kilka miesięcy biorą ślub. Wiem, że gdybyś nadal była tutaj z nami, byłabyś szczęśliwa. Znalazłabyś świetnego chłopaka, a ja jako twój starszy brat powiedziałbym mu, żeby się o ciebie troszczył i że jeśli cię skrzywdzi, to oberwie. — zamilkłem na chwilę, po czym się zaśmiałem przypominając sobie podobną sytuację sprzed czterech lat. Wtedy Erica spotykała się z jednym z chłopaków z klasy, i pamiętam, że za każdym razem gdy gdzieś wychodzili, odchodziłem od zmysłów. Uśmiechnąłem się, i kontynuowałem: — Chodziłabyś do szkoły, być może nawet do tej samej klasy co Emily... Byłaś cudowną dziewczyną, najlepszą siostrą jaką mogłem sobie wymarzyć. Wiedz, że kiedyś na pewno się spotkamy. Nie wiem za ile to nastąpi, ale obiecuje że przyjdę do ciebie, i znowu będzie tak jak dawniej. A teraz muszę już iść, ale postaram się przychodzić częściej. Kocham cię maleńka.
Odszedłem. Dopiero gdy znalazłem się na siedzeniu kierowcy, zorientowałem się iż mimo tego, że z całych sił starałem się powstrzymać łzy, nie dałem rady. Pociągnąłem nosem i otarłem mokrą twarz. Przekręciłem kluczyk w stacyjce i odjechałem.
Już od pięciu minut ponownie stałem na parkingu przed budynkiem szkoły, ponieważ dokładnie kilka minut wcześniej dostałem SMS'a od Emily, że skończyła zajęcia. Stałem oparty o drzwi, gdy nagle moim oczom ukazała się drobna dziewczyna o ciemnych włosach wychodząca na zewnątrz. W chwili gdy dzieliło nas już tylko dwadzieścia centymetrów, chwyciłem ją w ramiona i mocno przytuliłem podnosząc do góry.
—Nareszcie. Te sześć godzin to była dla mnie wieczność. — słysząc mój komentarz, zaśmiała się zaraz potem odsuwając się ode mnie i przechodząc na stronę po której znajdowały się drzwi do miejsca pasażera. Kiedy oboje już byliśmy w środku, po raz kolejny zacząłem się w nią wpatrywać. Po dłuższej chwili, gdy moje oczy uważnie analizowały każdą część jej ciała, poczułem mrowienie w okolicach podbrzusza, co było wyraźnym znakiem, bym przestał. Policzyłem do dziesięciu jednocześnie zamykając oczy, po czym zapytałem: — No dobrze, w takim razie... Czy moja Piękna, ma ochotę na wyjście do kina?— po raz kolejny rozległ się jej uroczy śmiech.
—Pewnie że tak, Bestio.

Emily  
—Wszystkiego najlepszego księżniczko. — usłyszałam po czym otworzyłam oczy. Gdy to zrobiłam, ujrzałam nad sobą Jasona wpatrującego się we mnie z uśmiechem.
—Dziękuję, ale nie ściskaj mnie tak bo mnie udusisz. — powiedziałam, a mężczyzna zaśmiał się zaraz potem odpowiadając:
—Przepraszam, ale nic nie poradzę na to, że tak lubię się do ciebie przytulać. —odparł cmokając mnie w szyję. Po chwili podjęłam próbę wyswobodzenia się z uścisku, jednak kiedy tylko spróbowałam, od razu spotkałam się z jego sprzeciwem. — Nie, nie, nie... Proszę, zostań ze mną jeszcze chwilę, przecież jest weekend.
—Jest już po dziesiątej.
Po tych słowach podniosłam się do pozycji siedzącej i odszukałam dolną i górną część bielizny niedbale rozrzucone po łóżku. Poczułam jak Jason delikatnie gładzi palcem moje nagie plecy. To skłoniło mnie do przemyśleń, czy może by jednak nie zostać jeszcze na jakiś czas, lecz moja druga połowa zganiła mnie za to, i kazała wstać, tak więc zrobiłam.  
Wstałam i podeszłam do torby w której znajdowały się moje ubrania. Wczoraj wieczorem, Jason ponownie zaprosił mnie do siebie na wspólne oglądanie filmu. Tym razem zaszczyt wybrania filmu przypadł mnie i padło na komedię romantyczną. Było już dosyć późno kiedy się skończyła, więc dostałam propozycję od niego, żebym została na noc. Na czym się to skończyło? Chyba nie muszę mówić.
Odwróciłam głowę i zobaczyłam mojego chłopaka siedzącego na krawędzi łóżka. Ubrany już w bokserki, przecierał dłonią zaspane oczy. Zaśmiałam się i nie mogłam powstrzymać się przed skomentowaniem jego zachowania.
—Jesteś strasznym leniem. Mógłbyś spać cały dzień, co? Te siedem godzin snu ci nie wystarczyło? — zapytałam spoglądając na jego rozczochrane włosy i jednocześnie przywołując w myślach to co działo się w nocy. Wstał i podszedł do mnie.
—Nie. Ale warto było, każda spędzona noc z tobą jest o wiele lepsza od spania. — zmniejszył odległość między nami do tego stopnia, że zostało między nami raptem kilka centymetrów. Nachylił się z zamiarem pocałowania mnie, ale w ostatniej chwili zakryłam mu usta dłonią.
—Na takie pieszczoty miałeś czas w nocy. — oznajmiłam.
—Potrafisz być okrutna, ale mimo tego i tak cię kocham. — dał mi buziaka w policzek. Przewróciłam oczami i z powrotem zaczęłam szukać czystej bielizny i ubrań.  
Kiedy już oboje doprowadziliśmy się do porządku, zeszliśmy na dół. W połowie schodów zamarłam, na co Jason zareagował pytaniem czy coś się stało. Dopiero chwilę później zobaczył to samo co ja, dwie osoby siedzące na kanapie. Odgłos naszych kroków przykuł ich uwagę. Owe postacie odwróciły się w naszą stronę. Wstali, a moje usta momentalnie się rozchyliły.
—Maia, Oliver?! — krzyknęłam zaraz potem podbiegając do nich, Jason był zaraz za mną. — Co... Ale jak to?! Co wy tu robicie! — nie byłam w stanie opisać tego, jak się wtedy czułam. Ostatnio widzieliśmy się z nimi prawie trzy miesiące temu. Nie mogę uwierzyć, że naprawdę tu są.
—Nie mogliśmy przegapić twoich urodzin. Wszystkiego najlepszego, mała. — powiedział od razu biorąc mnie w objęcia. — Tęskniłem. — dodał cmokając mnie w czoło i podając białą torbę średnich rozmiarów w której znajdował się naszyjnik z kluczem wiolinowym i mały pluszowy miś z kartką na której napisany był wiersz.
—Nie musiałeś... — powiedziałam ze łzami w oczach na skutek wzruszenia. Odparł szerokim uśmiechem i dłonią potargał mi włosy. Zaśmiałam się i sekundę później podeszła do mnie Maia która również wręczyła mi podarunek a Oliver wdał się w rozmowę z Jasonem.
***
Dzień minął szybciej niż się tego spodziewałam. Zanim zdążyłam się zorientować dochodziła już godzina osiemnasta. Siedzieliśmy wszyscy przy ognisku które zostało przygotowane przez mojego chłopaka i jego przyjaciela. W pewnej chwili blondyn zwrócił się do mnie, mówiąc:
—Skarbie, chciałbym na chwilę wybrać się z tobą na spacer. Chcę porozmawiać, dobrze? — zapytał. Choć z początku trochę się zestresowałam nie wiedząc o co chodzi, zgodziłam się. Maia i Oliver nie mieli nic przeciwko temu dlatego jak tylko oznajmiliśmy im, że przez jakiś czas nas nie będzie, poszliśmy po konie.
Po mniej więcej piętnastu minutach dotarliśmy do celu którym jak się okazało był klif z którego mięliśmy piękny widok na jezioro i pozostałość wsi. Zeszliśmy z wierzchowców i po chwili staliśmy już naprzeciwko siebie. Mężczyzna ujął moją twarz w dłonie i zaczął:
—Zabrałem cię tutaj, ponieważ chciałem dać ci prezent osobiście i przy okazji coś powiedzieć.—oznajmił zaraz potem wyjmując z torby kwadratowe pudełeczko obwiązane delikatną różową wstążką.
Trzęsącymi się dłońmi odwiązałam ją i powoli uniosłam wieczko. Moim oczom ukazała się biała pozytywka z figurką konia stojącego na tylnych nogach.
Nie wierzę...
Jest dokładnie taka sama jak ta którą miałam w dzieciństwie... Podniosłam głowę i spojrzałam na niego zamglonym od łez wzrokiem.
—Pamiętałeś... — wyszeptałam by nie usłyszał jak drży mi głos.
—Oczywiście, jak mógłbym zapomnieć. Posłuchaj Emily, jesteś dla mnie kimś wyjątkowym. Zanim cię poznałem, moje życie wyglądało zupełnie inaczej. Po rozstaniu z Sally, długo nie mogłem się pozbierać. Naprawdę ją kochałem, chciałem się jej oświadczyć. Ale tego samego dnia dowiedziałem się o jej zdradzie. — na dźwięk tych słów, gwałtownie wciągnęłam powietrze. — Byłem zdruzgotany, do czasu aż pojawiłaś się ty. Wiem, że znamy się raptem od ośmiu miesięcy, ale kiedy tylko zobaczyłem cię po raz pierwszy gdy weszłaś wtedy do kuchni, nie mogłem przestać o tobie myśleć. Wiem, że nie miałaś łatwo. Twoja przeszłość zostawiła wiele bolesnych śladów, ale pamiętaj że teraz będzie już tylko lepiej. — dokładnie wsłuchiwałam się we wszystko co mówił. Wiedziałam, że jest to prawdą, ostatnio czuję się o wiele lepiej ponieważ już nie widuję ojca. Od czasu do czasu stara się ze mną skontaktować, lecz już nie przyjeżdża. Cieszy mnie to, bo nie zniosłabym więcej jego widoku. —Kocham cię, mam nadzieję, że nigdy o tym nie zapomnisz. Mam nadzieję również na to, że będziemy razem już do końca... Nie wyobrażam sobie budzić się co rano ze świadomością, że już nie ma nas. Mówiłem to przed chwilą, i setki razy wcześniej ale wiedz, że kocham cię całym swoim sercem. — powiedział, po czym nachylił się i kilka sekund później połączył ze sobą nasze usta. Zacisnęłam palce na materiale jego koszulki próbując choć trochę zapanować nad buzującymi we mnie emocjami.
Odsunąwszy się od niego, uśmiechnęłam się delikatnie i po chwili powiedziałam:
—Też bardzo cię kocham, Jason. Trudno jest mi uwierzyć, jak wpłynąłeś na moje życie. Zanim tu przyjechałam, byłam strachliwa, zamknięta w sobie. Ty pomogłeś mi się otworzyć i zapomnieć. Jesteś najlepszym chłopakiem jakiego kiedykolwiek poznałam. Naprawdę... Nie chcę nawet myśleć co by było gdyby wszystko potoczyło się inaczej, nie byłabym z tobą i nie wiedziałabym, że jest na tym świecie ktoś taki jak ty. Nigdy cię nie opuszczę, kochanie. Nigdy. — odparłam i po raz kolejny pozwoliłam na to, by mnie pocałował. Tym razem pocałunek był o wiele bardziej namiętny. Chyba wspominałam już o tym, że uwielbiam, kiedy mnie całuje.
***
Kiedy wróciliśmy, Maia z Oliverem nawet tego nie zauważyli ponieważ byli za bardzo zajęci sobą. Jason przystanął i po chwili wydał z siebie dźwięk podobny do kaszlnięcia. Szybko wrócili do rzeczywistości i popatrzeli na nas wyraźnie lekko zawstydzeni. Razem z mężczyzną znajdującym się obok z powrotem zasiedliśmy na drewnianej ławce. Okrył mnie kocem leżącym kilka metrów dalej i objął ramieniem. Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy w ciszy, ale po mniej więcej dziesięciu minutach przerwał ją Oliver.
—Dobra, jako że jesteśmy tutaj tylko przez ten weekend, przygotowałem dla was akustyczną wersję piosenki która znajdzie się na mojej płycie, byście mogli jej posłuchać osobiście. Lecz wcześniej... Jest jeszcze coś o czym powinniście wiedzieć. — oznajmił spoglądając na swoją dziewczynę. Nie rozumiałam o co chodzi, ale nie musiałam się wysilać by dostrzec radość malującą się na ich twarzach. Kobieta wzięła głęboki oddech szykując się do przekazania nam tej wiadomości.
—Jestem w ciąży.
Nie kontrolując się, zaczęłam piszczeć i czym prędzej rzuciłam się jej na szyję krzycząc jak bardzo się cieszę. Jason mimo tego, iż też bardzo cię ucieszył, zachował zimną krew i najzwyczajniej w świecie podszedł do Olivera i pogratulował mu tego, że niebawem zostanie ojcem.
Gdy emocje już trochę opadły, wróciłam na swoje miejsce. Jakiś czas później zobaczyłam w dłoniach czarnowłosego mężczyzny gitarę. To w jaki sposób ją trzymał, mnie urzekło. Obchodził się z nią delikatnie, jakby była dla niego najcenniejszą rzeczą na świecie. W chwili w której jego palce musnęły struny instrumentu, zamknął oczy. Wczuwał się. On i gitara tworzyli jedność. To było piękne. Minutę później rozległy się pierwsze akordy, które po niedługim czasie złączyły się z głosem chłopaka.  

I don't want another pretty face
I don't want just anyone to hold
I don't want my love to go to waste
I want you and your beautiful soul

I know that you are something special
To you, I'd be always faithful
I want to be
What you always needed
Then I'll hope you see the heart in me

I don't want another pretty face
I don't want just anyone to hold
I don't want my love to go to waste
I want you and your beautiful soul

You're the one I wanna chase
You're the one I wanna hold
I won't let another minute go to waste
I want you and your beautiful soul
Your beautiful soul, yeah

Byłam pod ogromnym wrażeniem. Jestem pewna, że nigdy nie słyszałam niczego bardziej poruszającego i szczerego. To o czym pisze i śpiewa jest po prostu niesamowite. Wiem, że praktycznie wszystkie piosenki które do tej pory napisał są o Mai. Ma ogromne szczęście mając takiego chłopaka. To skarb.
Rozejrzałam się dookoła, i nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu. Przez chwilę wydawało mi się, jakby to co dzieje się w tej chwili, jest tylko moim snem. Zawsze o tym marzyłam. O życiu w którym jestem otoczona ludźmi, którym na mnie zależy, którzy mnie kochają. I teraz... To pragnienie się ziściło. Czy może być coś lepszego od posiadania świadomości, że masz obok siebie kogoś komu możesz zaufać, kogoś kto będzie przy tobie mimo wszystko? Ta trójka ludzi sprawiła, że na nowo uwierzyłam, że warto żyć. Kiedyś było to dla mnie nierealne, spokój i harmonia kompletnie nie pasowały do mojego poprzedniego życia. Ale przez ten czas, zdałam sobie sprawę z wielu rzeczy. Lecz najważniejsze o czym nigdy nie mogę zapomnieć jest to, że czasem musimy upaść, byśmy potem mogli wstać ze zdwojoną siłą.


__________________________________________________________________
Hejka.  
Otóż, jak mówiłam w zeszłym tygodniu, jest to ostatni rozdział.  
Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie i, że ta historia wam się podobała.  
Co do samego rozdziału wydaje mi się, że jest całkiem okey ale jestem też ciekawa waszych przemyśleń.  
Niestety mam kolejną złą wiadomość, ponieważ teraz znów muszę zniknąć na jakiś czas by skończyć pisanie kolejnego opowiadania.  
Ale jak tylko je skończę, ponownie wrócę z nową historią :D  
Nie jestem w stanie określić ile czasu mi to zajmie, ale mam nadzieję, że będziecie cierpliwie czekać :D  
No a teraz... Czas na obiecaną niespodziankę :D
Mianowicie, pragnę was poinformować iż w przyszłości zamierzam napisać drugą część Zagubionej w błękicie!  
Nie wiem jeszcze kiedy, bo mam kilka innych projektów, ale już teraz mogę wam to zapewnić :D  
Cieszycie się? Piszcie wszystko w komentarzu! <3  
Na sam koniec chciałabym wam wszystkim podziękować za wsparcie, za to, że poświęcacie swój czas na to by czytać to co piszę. Nawet jeśli nie jest was wiele, to nie wiecie jakie ma to dla mnie znaczenie. Jeszcze raz dziękuję :*  
No dobrze, to chyba tyle. Do zobaczenia wkrótce!

Wiki1212

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3280 słów i 18218 znaków, zaktualizowała 8 kwi 2017.

3 komentarze

 
  • Użytkownik mariplosa

    No druga część koniecznie i to jak najszybciej:) Zakończenie.. Hmm.. mnie troche zdziwiło bo historia  Emilii wcale się nie kończy...dlatego drugą część musisz koniecznie napisać, wszystkie znaki na niebie i ziemi to mówią :) <3  
    Hahaha dawno się nie spóźniałam do pracy, dziękuję za nieprzespana noc :* Pozdrawia cieplutko i przy okazji życzę Wesołych Świąt i dużoooooooooo weny :)

    14 kwi 2017

  • Użytkownik Wiki1212

    @mariplosa Dziękuję, bardzo miło mi to słyszeć :D Druga część na pewno będzie bo sama mam już ogromną ochotę zacząć ją pisać :D Również życzę wesołych świąt! :)

    15 kwi 2017

  • Użytkownik nastolaka

    Jej bedzie 2 część<3<3 super ale się cieszę :* rozdział super :*

    8 kwi 2017

  • Użytkownik majli

    Cieszę się i czekam na kontynuację.  :kiss:

    8 kwi 2017