Przepraszam sylwia,że taki bylem i za to,że nie umiem nawet na chwili przy tobie trzymać rąk przy sobie,ale bardzo cię kocham.Kiedy odeszlas i zostalem sam tęsknilem i martwilem sie każdego dnia i musiałem cię znaleźć bo bez ciebie moje życie nie ma już sensu.
Michał kocham cię.
-Wróć do mnie.
-Przeciez wrocilam.
-Do mojego mieszkania.
-Mam umowę nie mogę.
-Przeżyje,ale pracę masz rzucić!
-Nie!
-Nie chce słyszeć odmowy!nic cie nie nauczyła wczorajsza sytuacja?!
-Nauczyła mnie tego,że mam swojego obrońcę który zawsze przyjdzie mi na ratunek.
-Tak kotku,ale mogłobyc naprawdę niebezpiecznie!
-Ale nie było!
-Widziałem jak cię dotykal i nie mogę pozwolić żebys tam wróciła!
-A co z dzieckiem nie bylabym już taka atrakcyjna?
-Jestes za młoda na to żeby zniszczyć sobie życie!
-Może i racja.W takim razie może wogule najlepej jak przestane współżyć z kim kolwiek!
-Ze mna możesz!
-Nie mogę.
-Przecież ja jestem odpowiedzialny.
-Ale nie mogę sobie zniszczyc życia.
-Nie zartuj ze mnie.Ja poprostu martwię sie o ciebie!
-A kiedyś znów przestaniesz?
-Wątpię kochanie.Zawsze będę się o ciebie martwił.-powiedział Michal a Sylwia sie ucieszyla jednak niewiedziala ,że wszystko znowu się zepsuje.
Michał zaczął pracować jak szalony zapominając przy tym o Sylwi która miala już tego dość i nie mogła tego znieść.Pogodzila sie z Patrycja mimo tego co jej zrobiła i zrozumiała,że poprostu ona zakochała sie w niej i nie mogła znieść tego ,że ona jest z Michałem.Gdy jej nadzieję prysly to nie miala niczego do stracenia.Z czasem jednak zrozumiała ,że sylwia ma prawo wyboru jak każdy.
Tyle już razem w sumie nie licząc kłótni jesteście,że dziwie się,że masz dosyc tego,że on ciągle pracuje.-stwierdziła patrycja.
Wiem ,że nie powinnam tego mówić,ale ja nie chce być z kims kto czas poświęca tylko pracy.
-Rozmawialas z nim o tym?
-Próbowałam jednak mnie nie słuchał.
-Może znowu jakas sie koło niego kręci.
-Myslisz?!
-Nie...tak żartuje!Napewno pracuje nad czymś ważnym.
-Ok rozumiem,ale ważne jest też to żeby mial dla mnie czas.
-No racja.Ja muszę już isc.
-Czekaj!
-Hm?
-Slyszalam,że wyjeżdżasz.
-Tak.
-Czemu?!
-Widzisz ja też gonie ostatnio za praca a najlepsza jest niestety daleko.
-Eh no tak.
-Jak już wyjadę to dam ci znac.
-Byłoby milo.
-Ok pa.
-pa.-powiedziała sylwia i została sama.Miala ochotę zadzwonic do Michała ,ale wolala żeby to on wykonal pierwszy krok.Snula sie tak po kuchni gdy nagle zadzwonił do niej Michal.
Czesc kwiatuszku.
-Hej.-odpowiedziala obojętnie.
Mam mała prośbę.
-Jaką?
-Byłem u ciebie z dwa tygodnie temu i zapomnialem czerwonej teczki.Możesz mi ja przywieźc?
-Jasne.-powiedziała udając wesoła.
-Dzięki.Czekam.
Sylwia miala juz dość jego obojętnosci,ale pomyślała,że skoro tak się bawi to teraz ona będzie dla niego taka sama jaki on był dla niej.wzięła teczkę i zawiozla mu ja stawiając szybko na stole.
Dzięki skarbie.-powiedział Michal zaopatrzony w swoje papiery a sylwia już miala wychodzić.
Zostań.-powiedział Michal.
Wiesz nie chce mi sie.Jazda autobusami jest meczaca.-powiedziała sylwia licząc na to ze ja zawiezie.
-Racja.Idz na autobus bo jeszcze będziesz musiała czekać.-powiedział Michal a ona miala dość i wyszla.
Postanowiła zostać sama jak i tak już właściwe była.Michal w końcu skończył swoją pracę i chciał pogadac z Sylwia ,ale ona mu nie odpisywala na zadna z wiadomości.Dlugo myślał dlaczego aż w końcu doszedł do tego,że ignoruje go tak jak on to robil przez jakis czas.Postanowił pujsc do niej i z nią porozmawiać.
Sylwia za to już miala isc spac kiedy nagle zjawił sie pod jej drzwiami Michał.
Co tu robisz?!-spytała sylwia.
Chcialem trochę spędzić czasu z moja dziewczyna.-powiedział Michal i złapał ja za reke.
Ale żeby tak późno?!Jest 23!
-Mi to nie przeszkadza.-powiedział Michal i zamknął drzwi.
Mialam isc spac.
-To pojdziesz.Chyba ci nieprzeszkadzam?
-Niewiem.
-Jak to niewiesz?!
-Chcialam zaprosic sobie jakiegos miłego chlopaka.
-Naprawdę?-spytał zaskoczyny.
-Żartuje.
-Mam nadzieję.Widzę ,że bardzo spiaca jestes.
-Tak.
-Powiem ci,że ja tez miałem dziś męczący dzien.
-Przez osiem godzin stales na nogach?!
-Nie.
-To wątpię.Niewiem jak chcesz zostać to zostań.
-po to przyjechalem.
-Aha po to..
-no żeby spędzić z tobą trochę czasu.-powiedział a sylwia poszła umyć zeby.
Tylko jest maly problem skarbie.-stwierdził Michal.
Ciekawe jaki?
-Zapomnialem pizamy.
-Jeszcze nie wyrzuciłam twoich ciuchow.
-Dobrze wiedzieć!-powiedział Michal i zaczął ich szukać i znalazł cos dziwnego.
Sylwia!-krzyknął głośno Michal
Tak?!
-Co to jest?!
-Niewiesz..
-Wiem,ale.czemu to jest u ciebie!
-Musiałam sprawdźic.
-Kiedy go robilas?
-Tydzień temu.
-Przecież się zabezpieczamy!
-Dlatego pewnie jest negatywny!nie boj sie.Nie jestem w ciąży.
-Mialas uważać!
-czyli jestem dla ciebie zabawka do seksu,tak?
-Tego nie powiedziałem!
-Będzie lepiej jak już pojdziesz i nigdy juz nie wrócisz.
-Co?!
-Nie musisz się już martwic bo ty napewno nie będziesz kims z kim będę i założe rodzine!
-Sylwia ja..
-Zabieraj wszystkie swoje rzeczy i się wynos!-powiedziała sylwia.
Jutro pogadamy jak trochę ochloniesz.-powiedział Michal gdy zawiazywal buta a sylwia zaczela wątpić w to czy kiedy kolwiek była dla niego ważna skoro bal się tego co mogłoby się stać i że musiałby wsiąść odpowiedzialnosc za kogos oprócz siebie.
Michal mial przez chwilę nadzieję ,że sylwia nie chciala tego powiedziec i wiedzial,że nie powinnien tego mówić ,ale nie chcial żeby ich najlepsze lata życia były poświęcone wychowaniu dziecka bo nie chcial żeby później któreś z nich stwierdziło ,że to już nie daje rady a ich dziecko zostało poszkodowane.
Pogadamy jak ochloniesz.Dobre sobie!-pomyślała sylwia i próbowała zasnac.
Michał za to wiedzial już,że sylwia ma go za niezlego palanta.Następnego dnia pojechał do niej z kwiatami a ona oddala mu tylko bluze która zostawil.
Czekaj!
-Co?!
-Nie chcialem wczoraj żeby tak to zabrzmialo!
-Nieważne jak,ale ważne co powiedziałes to dało mi do myślenia.
-Czyli?!
-Nie możemy być razem.
-Przecież ja nie jestem taki jak myslisz!
-A szkoda.Kiedyś myslalm ,ze bardzo cię kocham.
-I tak nagle po jednym moim zdaniu zmienilas zdanie?!
-Tak.-powiedziała sylwia i zamknęła drzwi.
Sylwia otwórz.-prosił michal,ale ona ignorowała to aż on w końcu zaczął walić w drzwi.
Otwórz!-powiedział coraz bardziej przerażony Michal,ale sylwia w końcu wyszła bo musiała isc do pracy.
Nie możemy się roztac!-wolal michal a ona udawała obojętna.
Sylwia pogadajmy!
-Nie mamy o czym!
-Wiem jestes zla.Wątpię jednak żebys mnie nie kochała.
-To uwierz chociaż w to,że muszę pracować i nie mam czasu.
-Wiem.Źle wtedy zrobiłem i wczoraj.Przepraszam.
-Nie ma za co.Powiedziałes co myslales.
-Ale nie chce cię stracić przez jakieś głupie gadanie!
-To nie było głupie.Uświadomiłes mi,ze nie jestes tym z kim powinnam być bo za jakiś czas obudziłabym sie sama i jeślibym miala pecha to jako samotna matka.
-Właśnie tego chcialem uniknąć!
-Czego?!Tego ze wpadlabym cży tego ze moglam być w ciazy a ty niekoniecznie jestes rodziny.
-Poprostu mamy jeszcze czas na dzieci!
-Tak mówią ludzie którym niezależy na poważnym związku a po moim bylym na kolejny "wolny"układ"nie mam ochoty.Tu nie wejdziesz!-powiedziała Sywia i zamknęła drzwi.Michal dlugo myślał nad tym wszystkim jednak nie chciał znowu się zawieść na dziewczynie jak kiedyś na joannie której się oświadczył a tydzień później ona poznała kogos innego.Skoro sylwia nieakceptuje jego potrzeb to może i lepiej ,że to juz koniec.Nie mial już zamiaru czekać na nia i bezskutecznie nawiązywać z nia kontaktu.
Zaczęły sie swieta które miały symbolizować znak pokoju jednak dla niego znakiem tegorocznych byla rozpacz i samotność po stracie swojej milosci.Mial ochotę napisać do niej jednak bał sie.Wiedzial ,ze ona też spędza te święta samotnie i niewiedzial czy z nowym rokiem sie pogodzą lub czy znajdą kogos nowego czego on sobie niewyobrazal.Przy rodzinym stole ciągle myślał o niej i o tym,że ona jest naprawdę sama w te święta w swoim domu.Mial nawet dla niej prezent którego niechcial dawać w tym ani w przyszlym roku jednak czekal na nia cały ten czas.
Musisz isc z nia pogadac!-powiedział jego brat.
Z kim?!
-Z tą przez która patrzysz w okno zamiast uczestniczyc w swietach z rodzina.
-Żeby to było proste.
-A czego sie boisz?
-Tego że mnie odtraci.
-Znowu?!co ryzykujesz?!Nic!A masz szansę wiele zyskac!
-Nie każdy jest takim optymistą jak ty bracie!
-Ale każdy ma szansę na to co ja jeśli sie postara i w to uwierzy.To ze mam pieniądze nie wykluczylo tego że mam cudowna rodzine której nie oddalbym za nic a sam wiesz,ze kiedyś nie bylem taki a bylem straszny!Jednak ona mi to wszystko wybaczyla gdy postaralem sie o to z całych sil.
-Masz rację muszę isc do niej!
-Dowiem się chociaż jak ma na imie?
-Sylwia.
-Czekaj ona nie mieszkała z ciotka?
-tak mieszkała.
-Ma na nazwisko Dańczuk?
-Tak.
-Szkoda mi tej dziewczyny.
-Znasz ja?!
-Znam jej ciotkę i coś tam o niej opowiadadala,ale ci powiem,że ta ciotka raczej na kogos przyjaznego nie wyglada.
-To akurat wiem.
-Nie dziw sie Sylwi,że chce uniknac takiej osoby która nie chce stworzyć z nia czegoś poważnego bo czuję się wtedy jak zabawka.
-Wiem spiepszylem to!
-Ciszej i wyrażaj sie !Sa tu moje dzieci i rodzice!
-Tak wiem przepraszam.Ide do niej!-powiedział zdecydowanie.
-Trzymam kciuki.
Michal był już przed drzwiami i odwazyl sie zadzwonic.
Czego chcesz?!-krzyknęła ledwo co sylwia.
Złożyć ci życzenia.-powiedział i rozgladal się czy kogos nie ma w środku.
Niewiem na co ty liczysz.-stwierdziła zawiedzona sylwia.
Mogę wejść?pogadamy?-spytał michał.
Przecież nie ma o czym.
-Ja cie nadal kocham Sylwia.
-muszę ci cos powiedziec.
No powiedz.
-Też tęsknilam za tobą.-powiedziałq Sylwia a Michal ja pocałował
Materiał zarchiwizowany.
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
Ksiezniczka25
Boskie, kiedy kolejna???