Deszcz ostatni.

Zrozumiał. Bez tego ona nie mogłaby tego zrobić. Oczywiście to zależy od ciebie.
– Widzisz, ja też niczego nie zrobię bez przyzwolenia Diany. Nie mogę zrozumieć, że ona jest za, w tych sprawach
– A ty? Czy ona jest tylko dla ciebie?
Wyczułem, że wie o czymś. Czyżby Diana powiedziała Camille o Itzala?
– Ona mam mnie zupełnie, ale jest również całkiem wolna i ma wolną wolę.
– Czyli, gdyby kogoś chciała, a ten ktoś ją, nie miałbyś nic przeciw?
– To nie tak, ona sądziła, że będę zły jak mi powie o Itzali. Ona jest aniołem. Diana nie zrobiła tego dla rozkoszy, chciała mu dać miłość, bo nikt mu tego nie dał. Fakt, że on sam zamknął przed tym drzwi.
– Wiem i rozumiem, ale nie miałam jego na myśli. Kiedy powiedziałam o tym Georgowi, on mi coś wyznał.
– Nie chcesz powiedzieć, że pragnie Diany?
– On ją pokochał i oczywiście, że zapragnął. Nie pozwolił temu się rozwinąć, bo była twoją żoną, a potem poznał mnie. Mimo to nadal to ma.
– Diana o tym nie wie.
– Teraz już tak, popatrz.
Zobaczyłem, że Chloe idzie brzegiem sama, a Diana i George rozmawiają.
– Diana go lubi i lubiła.
– Wiem. Pewnie nie poszło mu to łatwo. To ja go poprosiłam, żeby jej to wyznał. I pewnie wiesz, co ona zrobi, prawda?
– Nie za bardzo. Z pewnością mi o tym najpierw powie.
– Oczywiście, tylko nie wiem, czy ona na to pójdzie.
– Wątpię, żeby w wypadku Georga, było to tylko pożądanie.
– Pragnienie jest nieodłączne, kiedy jest miłość.
– Nie jestem pewny. Myślę, że można kogoś kochać i nie pragnąć. Mówię o takich relacjach, nie w rodzinie. Tam każdy kocha inaczej, a jednak nie pragnie, chyba, że mąż żony i odwrotnie.
Pomyślałem, czy wówczas kochałem Rozalindę, chyba nie. Czy Diana kochała Itzala? Chyba nie. Diana jest miłością, a ja po prostu chciałem pomóc Brazylijce. Zobaczyłem, że zostawia Georga i idzie do nas. Camilla się oddaliła i pobiegła do Chloe.
– I co myślisz, kochanie? – zapytała i wtuliła się we mnie.
– Dlaczego ja zawsze dowiaduję się ostatni?
– Nie jest tak. To dla mnie nowe. Czułam, że to więcej niż zwykłe lubienie z jego strony. Tyle lat to ukrywał.
– A jak przyjęłaś wyznanie Camilli?
– Rozumiem ją. Daj jej siebie.
– Chcesz tego? – mocno się zdziwiłem.
– To nie tak. Jesteś specjalny.
– Skoro tak mówisz. Camilla jest cudowną duszą. Raz czy dwa razy przeszła mi taka myśl, że ona może też mnie pragnąć, to miało było wówczas, gdy ją leczyłem, Czułem coś, ale wiedziałem, chociaż wiedziałem, że kocha Georga.
– Euri jeżeli możesz, zrób to dla niej.
Poczułem coś i rzekłem, nie wiedząc czemu.
– Jeżeli możesz i chcesz, daj mu siebie.
Ona uśmiechnęła się tylko i rzekła.
– Zaczekaj, zapytam o coś Camilli.
Podeszła do niej, a Chloe jakby wiedziona przeczuciem podbiegła do Georga. Widziałem, że chwilkę tylko rozmawiały i Diana wróciła do mnie.
– Czyli dobrze, zrobię to, a ty?
– Mam jeszcze drugą żonę.
Diana uśmiechnęła się i szepnęła.
– Nie doceniasz kobiet.
Wyjęła mały liścik. Poznałem pismo Koi. Właściwie jedno zdanie.
,, Amo– san. Wiem, że Camilla cię kocha i pragnie. Daj jej siebie, jeżeli możesz".
Popatrzyłem na Dianę.
– Czytałaś to?
Zrobiła zdziwioną minę.
– Widziałeś, że koperta była zamknięta. Dlaczego bym miała czytać nie moją korespondencję?
Podałem jej list.
– Jest jak ja, chociaż inna – skwitowała.
– Co masz na myśli, kochanie.
– Wszystko dla ciebie zrobi. I nigdy nie narzeka, w tym jesteśmy podobne. Inne zaś w tym, że gdyby to ona była porwana i więziona przez Itzala, pewnie by chciał go zabić, ale to moja droga była właściwa.
Poczułem ciepło na sercu.
– Tak kochanie. Masz rację. Czyli co mam się kochać z Camillą, a tobie zezwalam byś pokochała się z Georgiem. Tylko to nie będzie rutyna.
=  Oczywiście. Jest jeszcze jedna rzecz, której twój miecz nie potrafi odciąć.

Wiedziałem, co ma na myśli.
– Chloe – powiedziałem cicho.
– Tak. Mówiłam Ci, że możesz. Teraz myślę, że musisz.
– Zrobię, co powiesz.
– O nie! Ty jako człowiek nigdy tego nie zaakceptujesz. Bo jesteś jej ojcem. Nawet ja nie rozumiem do końca, dlaczego ona tego pragnie, a jeszcze mniej wiem, dlaczego ty ją. Może naprawdę jest jakaś niedokończona nić z poprzedniej karnacji.
– Nie wierzę w reinkarnacje. Kensi– Omura twierdzi, że była moją żoną w poprzednim wcieleni, a ty moją siostrą.
– Może... Wiem, że cię kocham. Wiesz Euri, ja sądzę, że jednym z powodów, dlaczego wszystkie kobiety cię pragną, jest fakt, że ty tego nie chcesz. To brzmi jak paradoks. Twoja odmowa tylko to wzmacnia. A u Chloe to jest jeszcze bardziej.
– Ale jestem jej ojcem!
– Tak. W takim razie wejdź w najgłębszą część swojej duszy i zobacz, dlaczego tego nie odrzucasz. Dlaczego tego chcesz.Masz mnie. Masz Koi. Mógłbyś mieć nas wszystkie, pojedynczo i razem. A jednak Chloe jest dla ciebie specjalna. Znajdź powód i albo to odrzuć raz na zawsze lub to zrób, bo tak nigdy obydwoje nie zaznacie spokoju. Wiesz mi ja długo zastanawiałam się co zrobić z Itzalą? W końcu, kiedy się zdecydowałam, nie myślałam, co ty pomyślisz, nie myślałam o Tobie. Pomyślałam, że jeżeli tego nie zrobię nigdy, sobie nie daruję, że mogłam komuś ofiarować miłość, a tego nie zrobiłam. Czasami trzeba umrzeć, by pokazać komuś miłość, czasem trzeba mu dać wszystko, łącznie z ciałem. Ja wówczas dałam mu wszystko, ale to nie wystarczyło. Kto wie, może gdybym tego nie zrobiła on by ani ciebie, ani mnie nie uratował.
– Przecież to było później.
– Tak, Euri. Dlatego pomyśl o tobie i Chloe właśnie w ten sposób. Jakby czas płynął odwrotnie. Może ona zaczęła być z Aishą, bo nie mogła mieć ciebie, może chciała mnie, bo nie mogła mieć cię, może w końcu zdecydowała być z tym Norwegiem z tego samego powodu. Powtarzam ci, poszukaj odpowiedzi w sobie. Ciebie hamuje sam akt, a dla niej to jest najmniej ważne. Mówię ci jako twoja żona i jej matka.
– Nie wiem.
– Wiem, że nie wiesz. Koi, coś mi powiedziała. To stało się, kiedy umarła jako dziecko. Pamiętasz?
– Była w niebie.
–– Watashi wa tengoku ni imashitaga, naze modotte kitanedesu ka? Ona powiedziała tengoku i oczywiście miala na myśli niebo. Kiedy cię zobaczyła tam, nie byłeś sam. Byłeś łączny z Chloe. Ona rozmawiała z Kensi– Omura o tym co jest jej problemem. Wiesz, co jej powiedział?
– Co?
– Tsu o bunri suru koto wa dekimasen. Keno hoho de nomi furufirumento o tassei dekiru tame, setsuzoko ga hitsuyodesu. Soshite, ame wa sono ken de sore o tachikiru koto sea shimasen. Kare wa sore o nikutai–teki no mite, soreha seishin–tekina mono ni sugimasen. Anata wa ken to chitsu no yo ni kirihanasemasen.
– Mówisz, że powiedział chitsu nie kasubuta?
– Mówię to automatycznie, wiesz, że nie znam japońskiego. Co powiedziałam?
– Że nie można rozdzielić jedności. I że to da jej tylko spełnienie. Powiedział, że to jest duchowe, ale najbardziej proste, jest spełnienie fizyczne. Miecz i pochwa to jedno. Widzisz u Japończyków, wszystko ma znaczenie. Dlatego oni zawsze chowają miecz do pochwy. Miecz samurajski to katana, a pochwa to saja. W ogólnym znaczeniu pochwa miecza to kasubuta. On użył słowa oznaczającego kobiecy organ. To nie mogła być pomyłka.
– Tak, wszystko jasne. Wygląda na to, że nie mam wyjścia. Ty mnie kochasz, Camilla, Chloe. W Japonii została Aisha i Koi. Jesteś dobra i spełnisz pragnienie Georga. Jutro Chloe się o tym dowie, albo już wie i znowu będzie chciała mnie pokochać, a ja jej nie odmówię. Być może zapragnie Georga. Dla mnie możecie to robić razem. Wszyscy, a ja już pasuję. To jest jakiś obłęd. Mówimy o miłości a wygląda jakby tylko seks się liczył. Czy ta wyspa ma się zamienić w miejsce wolnej miłości? Każdy z każdym? Albo wszyscy razem? Możesz mnie przekonywać, Camila i Chloe i Aisha i jeszcze mistrz Kensi – Omura. Oczywiście z perspektywy mężczyzny, jest miło kochać się z piękną kobietą, która cię miłuje. I mógłbym to zrozumieć i pokochałbym się z Chloe. Raz drugi i trzeci. Czemu mamy robić to pojedynczo? Z pewnością polubiłabyś robić to ze mną i Camillą. Ze mną i Chloe. Ze mną, Georgem. Camilla też by to polubiła i Chloe też. Możliwości się zwiększają w miarę większej liczby osób. Może Koi i Aisha by dołaczyły? A może i młodzi chłopcy?
Diana patrzyła na mnie zdziwiona.
– Tak o odbierasz?
– Tak.
– Masz do mnie pretensję, że pokochałam się z Itzala?
– O nie. To zrobiłaś z czystej miłości.
– Och, bo już się martwiłam. Ja nie mam do ciebie żalu, że zrobiłeś to z Aishą i Rozalindą...
– Kochanie, nie rozumiesz. To, że coś zrobiłem, nie znaczy, że muszę do końca życia. Fakt, gdybym wiedział, że nie ma innej drogi, aby Rozalinda się zmieniła, zrobiłbym to jeszcze raz. Mówiłem Chloe, że gdyby to miało wrócić ci życie, zrobiłbym to z nią wiele razy, ale dla celu, nie dla rozkoszy, nie dla spełnienia jej pragnienia, ale to, co wy chcecie, jest dla mnie nie do przyjęcia. Kocham cię i wiem, że jesteś miłością, ale nie zrobię tego, nawet dla ciebie. Nie sądzę, że to przyniesie coś dobrego, gdybym spał z Camillą ani jeżeli ty byś to zrobiła z Georgem. A już na pewno, gdybym spał ze swoją córką. Nie.
Kiwnęła głową i powiedziała.
– Dobrze, przekażę im twoją decyzję. A co ze mną?
– Możesz zrobić, co zechcesz i nie zmienię nastawienia do ciebie. Idę pływać.
Nie była zdziwiona, nie czułem różnicy. Pozostała ta samą Dianą, którą kochałem.
– Diano, poproś Chloe. Diana poszła od razu w kierunku córki i chwile rozmawiała, a po chwili córka do mnie podeszła.

– Co się tatku?
– Chcę ci coś powiedzieć.
– Tatku ja wiem. One chcą wszystkie tego z tobą, a mama mi powiedział, że nie zabraniasz jej tego z George. Dlaczego jej nie zabronisz?
– Prawdziwa miłość nie zabrania. Ona wie, czego ja pragnę, ale zrobi, co zechce.
– Nie rozumiem. To nie jest w porządku. One wszystkie i Camilla... To jest pożądanie, a nie miłość.
– Tak mówisz? A ty? Pragniesz mnie, bo mówisz, że mnie kochasz.
Popatrzyła na mnie dłużej.  
– Ze mną jest całkiem inna sprawa. Uznałam, że nie pamiętasz, więc więcej o tym nie wspomnę. Możesz się kochać z każdą z nich. Ja już nie sprawię ci kłopotu.  
Zdziwiłem się i to bardzo. Co wpłynęło na jej decyzję i czego nie pamiętam? Kilka dni wcześniej mówiła, że tylko ona ma do mnie prawo, że nawet Diana nie, a nawet szczególnie Diana.  
– Idę pływać, a wy róbcie, co chcecie. Ja pasuję, raz na zawsze.  
Pomyślałem, że się zmartwi, ale dostrzegłem tylko uśmiech na ślicznej buzi. To była radość triumfu. Zwycięstwa. Całkowitego spokoju.
Po chwili zacząłem płynąć. Słońce stało nisko nad horyzontem. Niebo nie miało chmurki, a słońce zachodziło, czerwieniąc swoją tarczę. Nagle błysnął piorun. Błyskawica uderzyła blisko mnie. Oślepiła blaskiem, nie na tyle jednak, że nie dostrzegłem strugi deszczu, spadającego z bezchmurnego nieba. Natychmiast przypomniałem sobie słowa Chloe. Nie dane było mi dalej myśleć, bo o to oślepiło mnie światło tysiąca słońc. Jednak tylko na chwilę. Nie znajdowałem się już w wodzie. Stałem przed tym światłem i nie miałem wątpliwości, że to światło jest Bogiem. Nie wyglądałem również jak Euri Parker. Miałem trzy metry wysokości. Nie wiem, jak to wiedziałem, ale miałem blond włosy i niebieskie oczy. Miałem złotą zbroję. Nie czułem skrzydeł, być może pozostały ukryte, ale z pewnością byłem aniołem. Aniołem z Nieba.
– Witaj Erielu – usłyszałem głos wielu wód.
– Panie mój – uklęknąłem na jedno kolano.
– Pytaj mój sługo.  
– Czy jestem aniołem?  
– Przecież widzisz, że tak.
– Widzę, ale nie rozumiem. Gdzie jest Euri Parker, czuję go. Czy jest we mnie?
– Jest w wodzie, ale teraz zatrzymałem czas. Nie obawiaj się, nic mu nie jest.
– Panie, ja nie rozumiem. Wiesz, co najbardziej zaprząta mój umysł, czy raczej Euri Parkera.  
– Wiem. Musimy porozmawiać.

W tej samej chwili znalazłem się gdzieś na ziemi. Siedziałem w kawiarni, a na stole stały dwie filiżanki cappuccino. Przede mną siedział mężczyzna, około pięćdziesięcioletni, o srebrnych, krótkich włosach. Miał białą koszulę, białą marynarkę i białe spodnie. Nie widziałem butów, ale pewnie też miały taki sam kolor. Ja byłem za powrót Euri Parkerem, ale tym razem nie miałem wątpliwości, że jestem Eriel, anioł Pana                                                               
– Tak wyglądasz Boże? Wybacz, że w ciebie nie do końca wierzyłem.
– Nie do końca? Nie wierzyłeś wcale. Czy tak wyglądam? Nie. Ja nie wyglądam. Słyszę, ale nie mam uszu. Widzę, ale nie mam oczu. Bóg nie jest człowiekiem. Mój syn przyszedł w ciele, ale ty rozmawiasz ze mną. Nie miałem zmąconego spokoju, kiedy to usłyszałem. Prawdę mówiąc, czułem doskonały spokój. Nie wiedziałem  

jednak nic poza faktem, że jestem i Euri Parker i Eriel, anioł Pana.

– Dlaczego Chloe mnie pragnie?  
– Jest jedyną kobiet, która powinna. Jest jedynie wierna i stoi w prawdzie.  
– Panie, jest moją córką. Czy...

– Chcesz wiedzieć jako Eriel, czy Euri?
– Kenzi–Omura twierdził, że byłem w poprzednim wcieleniu jej mężem, a Diana była moją siostrą. Ja nie wierzę w reinkarnację. Nie mogę przyjąć tego za prawdę.
– Masz rację. Kenzi–Omóra jest w błędzie.
– Jest? On umarł.  

– Dla mnie wszyscy są żyjący. Czytałeś trochę moje słowo, ale tego nie doczytałeś. Czemu czytałeś skoro we mnie wcale nie wierzyłeś?

– Nie wiem. Nie rozumiem. Czy nikt nas nie widzi? Ja widzę sporo ludzi przy innych stolikach i na ulicy. Gdzie jesteśmy?  

– W Singapurze. Nikt nas nie widzi. Oni się ruszają, rozmawiają i piją kawy, ale czas dla nas nie płynie. Powiem ci, ty zrozumiesz. Ta prawda zostanie w tobie, jak jest w Chloe, ale nie zdołasz jej powiedzieć, ani Dianie. Powiem, żebyś wiedział. Jesteś moim sługą. Stworzyłem niebo i ziemię. Stworzyłem Niebo, potem anioły. Potem Ziemię, potem człowieka. Tak naprawdę to mój syn to czynił, bo on zawsze czyni moją wolę. Miałem stworzyć rodzinę na ziemi. Wiesz Adama, a potem niewiastę, zwana potem Ewą. Jednak najpierw stworzyłem dwa pierwsze anioły. Eriela i jego żonę Cheriele. Oni od razu bardzo się pokochali. Nie mogło być inaczej, bo jestem milością. Z ich miłości, oczywiście bez fizycznego kontaktu, jak u ludzi, czysto duchowego, narodziło się dziecko. Dierele.
– Nie rozumiem. Kim są te anioły? Znam je?. Ja jestem Eriel.                                                                                      
– To prawda. Ty jesteś Eriel, a twoją niebiańską żona jest Cheriele czyli Chloe.
Poczułem delkatne zaniepokojenie.
– Kim jest Dierele? Czy to...
– Dobrze czujesz, to Diana.  

– Och!
– Od wieków wysyłam was na misje. Ratowania pewnych dusz. Zwykle wyruszałeś sam, czasem z żoną. Czasem osiągaliście czasem nie, bo nie wszystkich można uratować. Nawet ja bym nie mógł. Ja wiem wszystko, ale taki miałem plan i wolę, a wy jesteście dobrami sługami. Wówczas byliście ludźmi, ale w środku aniolami. Po misji wracaliście, a ludzie, w których przez jakiś czas mieszkaliście, żyli dalej. Zawsze zmienieni. Jednakże mieli nieco inne prawa niż inni. Tym razem stało się inaczej. Właśnie narodził się owoc waszej miłości. Miałeś wyruszyć sam by próbowaź ratować duszę Remiego i Hajze. Czas tam w górze płynie inaczej. Dzień w niebie to tysiąc lat Ziemi. I stało się coś, o czym oczywiście wiedziałem, ale ja zezwalam. Dziecko jak to dziecko. Jej tata zniknął. W odruchu skoczyła za nim, szybciej niż matka zareagowała. Tam nie ma czasu, ale na Ziemi jest. Matka nie może być młodsza od swojego dziecka. Koi widziała ciebie i Chloe, ale nie połączyła faktów. Twoja córka z nieba została twoją żoną na Ziemi. Matka nie miała wyboru i skoczyła również. Nie dla ciebie, tylko dla swojego dziecka. Ot i wszystko. Byliście razem. Widzisz, miłośc jest motorem, a jego najsilniejszym fizycznym odwzorowaniem jest pragnienie. Diana nie wiedział, że jest twoją córką z nieba. Kiedy Chloe się urodziła, bo przyszła na ziemie później, chociaż w niebie były to ułamki chwili, poczuła, że jest z miłości. Ilekroć byłeś blisko z Dianą, to na nią działało, bo pamiętała w jakiś sposób, że jest twoja żona z Nieba. Nie miała zazdrości, ale nadal cię pragnęła. Pamiętała w jakiś sposób inne misje. Tam zawsze byliście mężem i żona, a mąż i żona zawsze są ze sobą blisko. Dlatego powiedziała ci, że nie może być z nikim innym jak tylko ze swoim mężem, ale tego słowa nie mogła wymówić.
– Czy nie zgrzeszyłem, kochając się z Dainą?
– To twoja ziemska żona.  
– Czy nie zgrzeszyłbym, kochając się z Chloe?
– Jest twoją zoną z nieba, gdyby do tego doszło, od razu byś sobie przypomniał. Dlatego ona tego chciała. Wy macie inne prawa. Nie nazywaj brudnym to, co ja oczyściłem. Lot miał kontakt z córkami, a nie zgrzeszył. One zrobiły to, bo naturą kobiety, jest mieć dzieci. Zawsze jak ktoś mi chce pomóc, są same kłopoty. Powiedziałem Abrahamowi, że będzie miał potomka, ale Sara mu podsunęła Hagar. I tak mamy muzułmanów.
Wszystko zrozumiałem. Wszystko poza jednym.
– Dlaczego one wszystkie mnie pragną? Wiem, że kochają, ale to jest nieco krepujące i uciążliwe.
Człowiek ubrany na biało zaczął się śmiać.  
– Tak, Erielu, chyba że wolisz Euri. To nie to, że ponieważ nie chcesz, je pobudza. Został kawałek twojej zbroi na ciele Euri. Masz niewielki pieprzyk na łopatce. Te które cię kochają, nie mogą się powstrzymać, bo działa to na nie jak tysiąc razy mocniejszy, najmocniejszy ziemski afrodyziak.  
– Jesteś wszechmocny, nie możesz tego usunąć? Mam to pierwszy raz, teraz pamietam inne misje.
– To może zrobić tylko Diana i Chloe. Chcesz tego?
– Tak. To wiele ułatwi. Nie chcę by więcej ktoś inny mnie pragnął. Ma prawo Diana i Koi. Nie masz nic przeciwko, że będą obie moimi żonami?
– Nigdy nie miałem. Dawid miał pięćset żon, Salomon tysiąc. Żony Salomona odwodziły go od wiary. On im zezwalał, chociaż sam nie wątpił, ale to doprowadziło do grzechu Izraela. To, że będziesz miał dwie żony, nie jest niczym złym.
– Czy Diana i Chloe będą wiedziały, jak to usunąć.
– O tak. Powiedzą ci o tym. Wiedz, że twoje słowo od teraz nie może już ulec zmianie. Wiedz również, że będziesz wiedział jak i one.
– Co będę wiedział?
– Dowiesz się, kiedy one się dowiedzą. Nie kłopocz się tym. Masz w sobie pragnienie o pewną duszę. Nawet ciebie to dziwi. Nie prosisz o Betty, Clarę, Remiego lub Hajze. Nie prosisz o Itzala. Wiesz dlaczego nie będzie w Niebie.
– Tak, wiem. Diana mu chciała pomóc. Skoro nieplanowo znalazła się na misji, pragnęła coś zrobić dobrego. Jest z miłości dwójki aniołów, więc nie może być nikim innym jak miłością.
– Wszyscy przy was się zmieniali, jeżeli byli dobrzy. On zabił Clarę i nazwał to zawypadek przy pracy. Tym przekreślił swoje zbawienie. Prosisz o Tomine Saro. Nie mogę jej zbawić, bo nie zrobiła nic dobrego, ale przychylę się do twojej niewypowiedzianej prośby i ją wskrzeszę, bo tego byś nie mógł zrobić. Reszta jej nowego życia zadecyduje gdzie spędzi wieczność – Czy potępieni palą się w ogniu?  
– Cirpią, ponieważ nie mogą ze mną być. Taka myśl nie powstała nigdy w moim sercu, aby kogoś palić. Napisane jest to w moim Słowie.
– Tomine Saro oficjalnie zginęła i jej ciało spalono, jeżeli powstanie, zostanie rozpoznana.
– Martwisz się o nieistotne szczegóły. Mój syn zmartwychwstał, a też go nie poznali. Ona będzie wiedziała, kim jest. Koi, ty i inni też, ale nikt inny nie będzie wiedział. Już wracaj. Robią kolacje.
– Panie, co będzie z Euri Parkerem, kiedy Eriel zakończy misje.
– Wrócicie do domu, a oni będą żyć swoim życiem. Diana i Koi będą jego żonami. Chloe będzie z Aishą i z bliźniakami. Będą mieli dzieci. Ahmed uwierzy we mnie. Widzisz, ile dobra uczyniłeś?

Znalazłem się w oceanie. Pamiętałem wszystko, ale z każdym metrem bliżej brzegu, zapominałem. – Wszystko dobrze? Wszyscy się martwiliśmy o ciebie. Walnął piorun, gdzie byłeś, a potem spadła deszcz, a nie było chmury – rzekła Diana.– Diano. Nie chcę.  
-- Czego nie chcesz, kochanie?
– Żebyś była blisko z George. Nie zrobię tego z Camillą.
– O czym ty mówisz! Camilla cię kocha, ale w sercu. Jest szczęśliwa z George. Ja i George? Wybacz, może jednak dostałeś porażenia prądem.
   Odeszła mocno zdziwiona i nieco zaniepokojona. Podeszła Chloe. Oczywiście nie pamiętałem z rozmowy z Bogiem, poza faktem, że Chloe jest moją niebiańską żona a Diana córką. Uśmiechnęła sie do mnie.
– Już wiesz i rozumiesz, dlaczego, prawda?
– Tylko nie mów nic Dianie. Och!
– Posłuchaj mężu. Jesteś nim, ale również jesteś ziemskim mężem Diany. Czuję, że Pan nasz zezwolił, lub nie miał nic przeciw.
– Tak, ale nie mam takiego pragnienia. Będę z Dianą i Koi. Chcę tylko pozbyć się czegoś i wy macie mi pomóc.                     
– Aha. Na razie nie mam pojęcia, o czym mówisz, ale pewnie będę wiedzieć. Pogadam z mamą.  

Kolacja wszystkim smakowała. Chloe powiedziała, ale Diana nic nie wiedziała.
Minęła kilka dni. Wszystko się zmieniło. Co prawda Camille patrzyła inaczej. Przyjechała Roz z Paulem. Potem Koi i Aisha. Za kilka dni Koi musiała jechać na tydzień do Nagano. W sprawach klasztoru. Jak zawsze udzieliła mi pozwolenia na wszystko. Mieliśmy wziąć ślub za miesiąc. Aisha pojechała do Egiptu. W jakiś sposób wiedziałem, że Ahmed uwierzy w prawdziwego Boga. Bliźniacy musieli pojechać na trzy tygodnie do swoich rodziców. Roz i Paul też wyjechali na tydzień, potem Camille i George wyjechali na trzy tygodnie do Europy. Zostałem sam z Dianą i Chloe. Chloe smażyła rybę, Diana podeszła do mnie.– Kilka dni temu, zaraz jak był wypadek z tym piorunem Chloe mi powiedział, że mamy ci w czymś pomóc. Nie wiedziałm o co chodzi, ale dzisiaj obie wiemy. Masz jakiś pieprzyk na plecach. Ponoć to część twoje niebiańskiej zbroi, Erielu.
– Wiesz kim jesteś? – Głuptas. Jasne, że tak. Jestem Dianą, twoją ziemską żoną.
-- Dobrze, ale w niebie...
– Na razie jesteśmy tutaj. W niebie jestem grzeczną i kochaną córką i słucham się mamusi i tatusia. Mamy kawałek ziemi i dbamy o to. Nie pamiętasz?
– Bóg ma poczucie humoru.
– O tak? Skąd wiesz?
– Powiedziałeś, że chcesz się tego pozbyć, bo nie chcesz by ten kawałek zbroi nakłaniał kochające cię kobiety do igraszek.
– Właśne.
– Nie powiedział ci jak  mamy to zrobić?
– Macie wiedzieć.
– Wiemy. Wieczorem ci pomożemy.  
Poczułem się dobrze. Wreszcie mój kłopot się skończy.
    
                                                                       Wieczór.
Leżałem na łóżku i czekałem na Dianę. Koi nie miała nic przeciwko, dawno uważała, że po trzech latach wypadałby być z pierwszą żoną blisko. Jednak Diana nie przyszła sama.– Rozumiesz, że jestem twoją niebiańską żoną – powiedziała Chloe i zdjęła sukienkę. Zanim zdołałem coś powiedzieć, Diana też została bez niczego.
Co wy! – zdołałem wydukać.
– Poszukaj w swoim środku. Tylko tak możemy to usunąć. Postaramy się być z tobą kolejno, ale wiesz, jak jest. Ciało ma swoje prawa. Ona na ciebie czekała więcej niż osiemnaście lat, ja tylko trzy.
Tym razem zajrzałam do środka. Miała racje. W końcu cała nasza trójka była aniołami z nieba.
To była długa noc. Tak, Diana miała rację, ciało ma swoje prawa. Sprawiłem się nieźle, ale ponieważ kobieta przewyższa mężczyznę zdolnościami, podczas mojego odpoczynku one nie traciły czasu. W końcu miało być to raz. Tym razem nie czułem niczego niewłaściwego.
Następnego ranka trzy złote promienie uniosły się do nieba. Euri Parker, jego żona Diana i ich córka Chloe zostali w domku nad oceanem. Mieli miłe sen. Nie za bardzo chcieli się z nim podzielić wzajemnie, chyba cała trójka wiedział, że to nie sen.
Eriel ze swoją żoną i owocem ich miłości odwiedzili ich kilkadziesiąt lat później w miłym miejscu. Tam była Betty Colman, Clara Parker, Camila i George. Koi i 
Kenzi-Omura. Oczywiśćie i Tomine Saro, bo po zmartwychwstaniu w nieco zmienionym ciele stała się uosobieniem dobra i pokory. Wiedziała komu to zawdzięcza. Eriel jego żona i córka Deriel, mieli nową misję. Tym razem dla trójki. Chodziło o siedem dusz. Eriel sprawdził, czy cała jego zbroja została w górze. Córka i matka także sprawdziły swoje. Czekali na burze ich środek transportu na ziemie. W końcu anioł zawsze spada jak błyskawica. Tylko raz był ten zły.

Sapphire77

opublikował opowiadanie w kategorii dramat i miłosne, użył 4612 słów i 25193 znaków, zaktualizował 29 mar o 17:25.

1 komentarz

 
  • Użytkownik Marigold

    I wszystko się wyjaśniło. O ile niebiańskich powiązań między Euri a Chloe się domyślałam, to historia Diany mnie zaskoczyła. A także to, że są aniołami wysyłanymi na ziemię wykonać konkretne zadanie. Ciekawa rozmowa z Bogiem.  
    Całe opowiadanie interesujące (zwłaszcza te pierwsze, usunięte rozdziały), jeden mały minus za parę przegadanych części (wiesz o które chodzi ;) ).  
    Cieszę się, że przeczytałam "Deszcz" :)

    Przedwczoraj

  • Użytkownik Sapphire77

    @Marigold Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Myslę że następne opowiadanko też Ci się spodoba.  :smile:

    Przedwczoraj