Reguła zabijania cz. 5

– Ottonie mam prośbę, czy mógłbyś prześwietlić Clarę?
– Chodzi ci o to szczególne sprawdzenie?
– Tak, mam pewne przypuszczenia, jak wiesz jest sekretarką Deermilda w Remixsie.
– Dobrze, nie ma sprawy.
– Czy będę musiał się rozbierać – zaróżowiła się nieco.
– O ile znam Scotta, nie dał ci nic sztucznego, więc to nie będzie konieczne. Pasek ma metalową sprzączkę. To musisz zdjąć – wskazał palcem.
Clara zdjęła pasek i położyła na oparciu fotela.
– Będziesz ze mną? – zapytała ciszej.
– Oczywiście.
Podążyliśmy za Ottonem. Dywan na podłodze jego salonu zrobiono z pewnego ciekawego włókna. Zmieniało kolory i kształty w zależności od życzenia, a to wypływało prosto z głowy. Należało mieć ze sobą specjalne nakładki wzmacniające fale wizualne. Oczywiście ja i Clara nie mogliśmy nic zrobić. Ktoś o dużych zdolnościach artystycznych mógł stąpać po trawie z kwiatami. Włókna miały limit piętnastu centymetrów, ale wspomagane obrazami 3D sprawiało czasem wrażenie, że ma się krzaki do pasa.
Doszliśmy do pracowni i Otton wskazał Clarze półmetrowej średnicy srebrny okrąg.

Włączył maszynę. Obserwowałem wraz z nim wyniki. Otrzymaliśmy wystarczająca ilość danych.
–To bardzo dziwne, dano jej trening w okresie wieku lat czternaście do piętnastu. Nie sądziłem, że dziesięć lat temu już ktoś posiadał taką technikę. Nauczono ją w rok tego, co ty uczyłeś się czternaście lat.
– Jest tak dobra, jak ja?
– Lepsza.
– Może pani już zejść, Claro.
– Proszę mówić mi po imieniu.
– Dziękuję, Claro – Otton uśmiechnął się do niej miło.
– Nie bardzo wiem, o czym mówiliście – rzekła, kiedy wróciliśmy już do salonu, a ojciec szykował trzy drinki.
Ona popatrzyła na niego zdziwiona.
– To wygląda na mój ulubiony. Nie pije często alkoholu, ale to jest dość słabe. Skąd wiedziałeś, Ottonie?
– Zerknąłem w dane, wybacz.
– Czy teraz się dowiem? – ponagliła.
– Cóż, z badania wynika, że jesteś wytrenowanym zabójcą klasy Q, jak Scott. Tyle tylko, że nic o tym nie wiedziałaś i co bardzo mnie zdziwiło, nie wiem, kto ten trening ci wdrożył.
– Niczego takiego się nie uczyłam. – Zrobiła zdziwioną minę i patrzyła to na mnie, to na Ottona.
– Masz to zapisane w mózgu. Podczas treningu mentalnego i podświadomego powinny rozwijać się u ciebie mięśnie i ścięgna, a tego nie widać.
– Niczego nie dostrzegłem – potwierdziłem.
Otton był na tyle subtelny, że udał, że nic nie wie o tym, co miałem na myśli.
– Jest jeszcze jedna sprawa i jest jeszcze ciekawsza i właściwie jest powodem naszej wizyty. Clara ma unikalne zdolności odczuwania. Wysnuła teorię, że w NX nie było oryginalnego profesora Xsi Minga, tylko doskonały android, nie wiemy nic o Jonesie.
– To zmienia tor wszystkich przypuszczeń – zasępił się Otton.
– Jest coś jeszcze, a to łączy się z moim siedemdziesiątym trzecim klientem.
– Oczywiście, chyba się starzeję. Clara jest niezwykle podobna do Thomasa, oczywiście jest ładniejsza – uśmiechnął się miło.
– Jestem jedynaczką, to musi być przypadek.
– Claro, kochanie, jest za dużo tych dziwnych zbiegów okoliczności. Otton nie ma z tym nic wspólnego, bo już byś wiedziała. W takim razie Ito musi w tym maczać palce. Z tego, co ja rozumem miałaś być gwarantem, że nie wykonam tego zlecenia.
– Co masz na myśli?
– Gdybym to chciał zrobić, miałaś mnie zabić.
– Scott, co ty mówisz!
– To początkowa teoria – ojciec próbował ją uspokoić.
– Ojcze, być może nie wiesz wszystkiego. Zaraz musimy lecieć na spotkanie z Thomasem, mam pewne przypuszczenia.
– Zwykle cię nie mylą. – Baxter popatrzył mi w oczy.
– W ośrodku, z którego mnie zabrałeś, znałem wiele dzieci, ale polubiłem dwójkę. Numer trzy i dwadzieścia siedem. Miał zdolności techniczne, blond włosy i niebieskie oczy. Przypuszczam, że to Thomas Brams.
– W takim razie tak byś odmówił zlecenia. To wszystko jest zbyt proste i szyte grubymi nićmi.
– I ja tak sądzę. Jaki był cel ataku na Calfę, chyba kucharz nie przypalił steku ostatniemu gościowi? – odezwałem się z pewną dozą sarkazmu.
– Wygląda na to, że komuś zależało na waszym spotkaniu, ciebie, Clary i Thomasa.
– Jak zobaczę go, to będę pewny.
– I ja chyba też – szepnęła Clara.
– To chyba idziemy – rzekłem – proszę cię ojcze, poszperaj dyskretnie czy ostatnio Ito nie spotykał się prywatnie z Clarkiem i Larsonem lub jednym z nich.
– Oczywiście. Uważajcie na siebie.
Poszliśmy w kierunku pojazdu.
– Gdzie mieszka Thomas?
– Po drodze – rzuciłem jej uspokajające spojrzenie – lubi zimno.
Czułem, że nadal patrzy na nie pytająco.
– Czy możesz być bardziej konkretny?
Popatrzyłem na nią i delikatnie pocałowałem.
– Arktyka – szepnąłem w jej śliczne uszko.
Wsiedliśmy i nastawiłem współrzędne.
– Scott, ktoś chce zrobić naprawdę coś złego – szepnęła, a jej twarz nieco zbladła.
– Nie wiem, co masz na myśli.
– Poznajmy Thomasa, to będę miała większą pewność, bo na razie mam tylko przeczucie.
Tym razem nie musiałem się aż tak spieszyć, więc ruszyliśmy bardzo wolno, w porównaniu z wcześniejszym startem.
– Dasz mi kiedyś pilotować tę maszynę? – zapytała.
– Nie widzę przeciwwskazań.
Powoli wznieśliśmy się na podobną wysokość jak poprzednio.
– Czemu mieszka w takiej zmarzlinie? – zapytała Clara.
– Nie wiem, ale będziemy mogli go zapytać.
– Daleko tym razem? – wciąż miała pytania.
– Prawie dziewięć tysięcy kilometrów. Dolecimy za dziewięćdziesiąt minut, moglibyśmy szybciej, ale nie musimy się spieszyć.
– Jest już siódma.
– Wpół do dziewiątej nie pójdą spać.
– A skąd wiesz, że tam jest?
– Otton go namierzył, to znaczy znalazł ostatnią trajektorię lotu jego pojazdu.
– Wszystkie domy mają obronę przed rakietami balistycznymi?
– Tak, bogaci ludzie chronią swoje życie.
– Ale gdyby ktoś chciał ich zabić w pracy czy gdzieś indziej?
– Zwykle nikt nie uderza atomem w miasto. Poza tym Mega–miasta mają systemy antyrakietowe. Roboty nie mogą przenosić broni, a androidy do tego zdolne, jeszcze nie powstały
– Sama nie wiem, jak zareaguję, jeżeli naprawdę jest moim bratem, już drżę w środku.
– Rozumiem twój stan, dziwne, że on nie próbował cię szukać.
– Pewnie też nie wiedział. Podobnie jak ty.
– Ja sprawdzałem, niestety byłem jedynakiem – poczułem niemiłe uczucie.
– Do wczoraj sądziłam, że świat jest rajem.
– Nie jest, Claro – powiedziałem smutno.
– Nie chciałem jej mówić, co wiem. Sam wiedziałem pewnie tylko trochę, czyli w rzeczywistości pewnie było jeszcze gorzej. Nadal nie wiedziałem, o co chodziło z tym atakiem, pozornie to nie miało sensu. Mieliśmy hełmy, ale czułem ją, ona pewnie mnie również. Wiedziałem w jakiś sposób, że zastanawia się, co może ją spotkać u Thomasa. Ja natomiast rozmyślałem o ewentualnych możliwościach związanych z wczorajszym atakiem, miałem zbyt mało danych, by utworzyć jakąś konkretną teorię. Lecieliśmy nad oceanem, a w oddali widać było krainę lodu. Obniżyłem lot i zmniejszyłem szybkość, bo byliśmy już pięćdziesiąt kilometrów od domu Thomasa Bramsa. Genialny naukowiec miał żonę, lecz nie miał dzieci.
Na ekranie pokazała się informacja. Namierzył mój statek i wysłał pytanie, kim jestem.
– Scott Siena.
Odczekałem i po dziesięciu sekundach ponowiłem informację z danymi. Niestety, zamiast otrzymać zezwolenia na lądowanie lub w krańcowej sytuacji odmowę, zobaczyłem trzy rakiety, które leciały wprost na nas. Dobrze, że miałem refleks, bo zupełnie nie pomyślałem, że mogę być tak przywitany. Natychmiast włączyłem system antyrakietowy i chwyciłem drążek.
– Clara trzymaj się, mamy kłopoty.
W normalnych warunkach bym wiał, ale przecież chciałem go zobaczyć. Atak oznaczał tylko jedno, ktoś mu dał cynk, że mam zlecenie na jego głowę. I tu sprawa się komplikowała, bo tylko pięć osób o tym wiedziało. Ja, Cara, Otton, Ito i Deermild. Trzy pierwsze osoby usunąłem z listy podejrzanych. Nie podejrzewałem głównego szef produkcji w Remixsie, czyli pozostawał tylko Ito. Oczywiście zamierzałam sprawdzić faceta, którego sekretarką była Clara i w wypadku, gdybym znalazł go winnego, już nie żył. Podobnie Ito. Ponieważ zdrada podczas zawierania umowy jest zawsze karana śmiercią. Zniszczyłem trzy rakiety, ale następne trzy leciały w naszym kierunku.
– To ja, siedemdziesiąt trzy, przestań – posłałem ostateczną wiadomość.
   Niestety następne trzy leciały. Nie chciałem kontratakować, z kilku powodów. Po pierwsze nic by to nie dało. Po drugie, przyleciałem w pokojowych zamiarach, niestety, dawny dwadzieścia siedem, o tym nie wiedział. Zrobiłem unik, co graniczyło z samobójstwem i zszedłem z toru dwóch rakiet. Przeciążenie sięgało dwudziestu G i pokazały mi się ciemne plamki przed oczami, przemknęła mi myśl, że Clara zwymiotuje, ale nic takiego się nie stało. Normalny człowiek mógł nawet umrzeć, ale widocznie moja kochanka i przyszła żona, była czymś lub kimś, co wykraczało poza to, co znałem. Trzecią rakietę rozwaliłem ant – rakietą. Thomas musiał otrzymać moją wiadomość, bo zdezaktywował ostatnie trzy pociski. Otworzył lądowisko i mogłem bezpiecznie wylądować. Kiedy usiadłem łagodnie betonowym parkingu, prawie natychmiast zjechaliśmy kilka poziomów w dół. Naliczyłem osiem, czyli mieszkał, dwa razy głębiej, niż ja miałem garaż. Nawet z całkiem bliska nie można było odgadnąć, że tu w ogóle ktoś mieszka. Weszliśmy do domu. Clara nie wyglądała bardzo źle, co doprawdy spowodowało u mnie zdziwienie.
Thomas i jego żona stali w salonie.
– To naprawdę ty, Siedemdziesiąt trzy?
– Tak.
– Pewnie nie znasz mojej żony, zmieniła się.
Mój zmysł zapachu nie dał mi złudzeń. Thomas był naprawdę moim kolegą z dzieciństwa, a jego żona była również mi znana.
– Trzy? Co za spotkanie!
– Dali mi imię i nazwisko jak tobie. Jestem teraz panią Brams, ale zanim wzięliśmy ślub, dano mi imię Corsa.
Oboje rzuciliśmy okiem na Thomasa i Clarę. On wyczuł również, w końcu ciężko było nie dostrzec podobieństwa.
– Jesteśmy bliźniakami, Thomas.
– Boże, nikt mi nie powiedział.
Wpadli sobie w ramiona i na policzkach Clary dostrzegłem łzy.
– Scott, Ito Usinoko wysłał nam wiadomość, że chcesz zabić Thomasa. Kim jesteś i dlaczego chciałeś to zrobić? – zapytała Corsa.
– Powiem wszystko, tylko dajmy im się nacieszyć chwilę.
Właśnie skończyli i Thomas również wytarł łzy ze swojej twarzy.
– Chodźcie, mamy sobie tyle do powiedzenia. Corsa już ci powiedziała. Kto chce mnie zbić i dlaczego?
– Właśnie Ito Usinoko. Teraz już wie, że będę go chciał usunąć.
– Niesłychane. Co za gracz! Rozmawiał z Larsonem i Clarkiem, by połączyć korporacje. W tej sytuacji rozumiem motyw fałszywego ataku rakietowego na NX – dokończył Thomas.
– Clara ma pewne własności odczuwania i sama mi powiedziała dziś rano, że zabity Xsi Ming–Pao jest fikcyjny. Prawdopodobnie to był android i to taki super dobry.
– Tom, powiedz im bo nic nie wiedzą – Corsa spojrzał na niego z miłością.
Popatrzyłem na nich i cieszyłem się ich szczęściem, ale zanim mieliśmy się dowiedzieć prawdy, razem z Clarą, chciałem wiedzieć jedną rzecz.
– Długo byliście jeszcze w ośrodku i kto was wziął pod skrzydła?
– Byliśmy dwa lata. Oczywiście rozdzielono nas, ale się odnaleźliśmy. Ja trafiłam do Jacka Somerfielda, a Thomasa zabrano do Azji i przebywał w ośrodku Fuji, blisko tego wygasłego wulkanu. To siedlisko samych geniuszy – rzekła Corsa.
Zmieniła się, tylko oczy zostały te same. Ja oczywiście ich czułem, ale gdybym ich zobaczył na żywo, też bym nie miała wątpliwości.
– Tak jak i ty, Corsa straciła rodziców. Mnie powiedziano, że rodzice nie żyją. Nie mamy możliwości sprawdzić, czy i w przypadku Corsy również ją oszukano, czy nie, ale jeżeli mi się uda, będziemy mogli sprawdzić i to jest chyba powód, dlaczego Usinoko gra podwójnie tylko na razie nie wiem, o co mu chodzi.
– Kochanie, powiedz im – Corsa poprosiła ponownie.
– Dobrze, skarbie. Już mówię. Pracuję nad maszyną czasu, ale jak im się udało to odkryć, bo naprawdę nie wiem, jaki mógłby być inny powód.
Niestety niedane nam było dalej się sobą cieszyć. Nagle zaczęło migać czerwone światło i włączył się alarm i to czerwony.
– Boże, leci na nas rakieta z głowicą nuklearną.
– Skąd wiesz, Corso? – zdziwiłem się.
– Thomas jest naprawdę genialny, czujniki wiedzą co leci.
– Ile wytrzyma twój dom? – zapytałem szybko.
– Tyle, co twój, pięćdziesiąt Mega ton.
– Masz schron, może lepiej tam pójdźmy – szepnęła Clara.
– Coś czujesz kochanie? – szepnąłem.
– Nie sądzę, że Baxter jest winny, ale być może go zmanipulowali. Leci coś dużego.
Thomas pobiegł do pulpitu, bo w takich wypadkach sam się wysuwał.
– Mamy cztery minuty. Leci jedna... nie druga również.
Nacisnął jakiś przycisk. Domyśliłem się, co robi. Posłał antyrakiety. Niestety ktoś nas chciał naprawdę zabić, bo ta rakieta nie była zwykłą, miała systemy antyrakietowe. I to nie rakiety, tylko zaawansowane działa laserowe. Po chwili osiem rakiet Thomasa zamieniło się w złom.
– Nie mam więcej, wystrzeliłem w ciebie, ale i tak by pewnie jej nie zdezaktywowały. Do schronu, szybko!
Wpadliśmy do windy i zjechaliśmy następne osiem poziomów niżej. Po minucie Thomas stał przy monitorze, Corsa stała blisko niego, a Clara tuliła się do mnie. Nastąpił błysk na monitorach. Oczywiście osłony optyczne zostały włączone. W bunkrze posypał się drobny beton. Po chwili pojawiła się wartość mocy bomby.
Osiemdziesiąt Mega. Zniszczono dom i nasze pojazdy. Za dwie minuty walnie druga, jeżeli jest tej samej mocy, zostaniemy tu na zawsze.
Niestety druga była mocniejsza, o dwadzieścia Mega ton. Kto i dlaczego zrzucił dwie bomby wodorowe, które mogły zniszczyć wielkie miasto, na czwórkę ludzi?
– Dobrze, że mam tę maszynę, tutaj – rzekł Thomas.
– Jaką maszynę? – zapytała Clara.
– Do przenoszenia w czasie.
– Działa? – zapytałem.
– Wiem, że mogę przenieść żywe jednostki o dwa dni wstecz. Problem jest w tym, że nie będziemy pamiętać tego wszystkiego.
– Ja będę – odrzekłem.
– Jak! – zdziwił się Thomas, a Clara chyba wiedziała.
– Mam szczególną pamięć. Możesz mnie poinstruować, jak to działa? – poprosiłem.
– Prosto. Nastawiasz dzień i miejsce i tyle.
– Lepiej się pospieszcie, leci trzecia. Widocznie wiedzą, że żyjemy. Czuję, że ta rozwali wasz bunkier.
– Ile mamy czasu, Claro? – Thomas nie zadawał pytań, uznał, że moja wybrana jest lepsza od jego maszyn.
– Dwie minuty.
– Starczy. Oby zadziałało. Chodźcie. Ito, poinformował mnie wczoraj, że chcesz mnie zabić, jeżeli spotkamy się dwie doby od teraz. Cieszę się, że się odnaleźliśmy.
– Mam nadzieję, że oni nie wiedzą, że to działa.
– Wygląda na to, że właśnie tego się obawiają. Chodźcie, mamy minutę. To mój drugi prototyp.
Czy dawny Dwadzieścia sześć wiedział, że właśnie cztery osoby będą się tam musiały zmieścić? Staliśmy dość ciasno, piąta by miała problemy. Zamknął wrota i włączył czas. Dokładnie czterdzieści osiem godzin, a miejsce? Każdy w swoim. Clara w domu, ja w swoim, a oni w swoim, bo była dziewiąta piętnaście, wieczór. Nie poczułem nic.

Rakieta z głowicą sto pięćdziesiąt Mega ton uderzyła dokładnie w lej po dwóch poprzednich bombach. Michael Jones sprawdził wskaźniki życia.
– Zginęli, Panie Xsi Ming – Pao. Proszę zawiadomić pana Ito, że może wdrażać produkcję androidów. Ile zajmuje im likwidacja sześćdziesięciu mega–miast?
– Androidy będą gotowe za tydzień. Muszę tylko zmienić ich umysły. Ten super morderca, był nieuchwytny i nigdy nienasycony. Dla naszych rodzin przygotowałem zabezpieczenie. Jesteśmy nietykalni, tylko nasza ósemka. Miliard androidów na mega – miasta powinno wystarczyć. Genialny zabójca z umiejętnościami wyszkolonego komandosa. Wojskowi zawsze o tym marzyli. Myślę, że czterdzieści osiem godzin wystarczy. Dla pewności czas życia androidów nastawię na trzydzieści sześć godzin.
– Doskonale. Cała planeta będzie nasza. Oczywiście jesteśmy zabezpieczeni, że w razie, gdyby reszta chciała nas usunąć...
Xsi Ming uśmiechnął się kwaśno.
– Nie docenia mnie pan, Michaelu.

Dwa dni wcześniej.

Kończyłem trening. I w tym momencie coś mnie uderzyło mentalnie.
– Co u diaska? – szepnąłem do siebie.
Jutro o drugiej po południu miałem spotkanie w Remix Industrial. Dostałem ofertę na zabicie Thomas Bramsa. W mojej głowie działo się coś dziwnego. Widziałem piękną blondynkę, Thomasa Bramsa i siebie w jakimś bunkrze, a Thomas objaśniał mi działanie maszyny czasu. I wszystko sobie przypomniałem. I od razu zacząłem myśleć jak szybki komputer. Znam przyszłość dwa dni do przodu. Co muszę zrobić? To nie trwało długo. Miałem plan, tylko czy zadziała? Musi. Nie chciałem umierać w wieku lat dwudziestu sześciu, ale jeszcze bardziej nie mogłem się zgodzić, by zginęła Clara, Thomas i Corsa, czyli numer Trzy. Zadałem sobie tylko jedno pytanie: Kogo mam zabić i w jakiej kolejności? Cóż, zabijaniem też kierowała pewna reguła.
Następne pytanie brzmiało, kiedy? Po spotkaniu z Clarą. Bardzo mnie korciło, by zobaczyć ją wcześniej. Wiedziałem gdzie mieszka i jeszcze wiele, wiele więcej o tej ślicznej zabójczyni, która jeszcze nie zabiła nikogo. Czyli była przygotowana na coś, tylko na co? Czy miała bronić brata, gdybym zdecydował się go zabić? Wynajął mnie, żebym zabił rzekomego przeciwnika w interesach, a potem sam dał rozkaz, aby puścić bomby wodorowe na jego dom. I podobnie jak w przypadku restauracji NX nasunęło się pytanie, w kogo był nastawiony atak. Na całą naszą czwórkę? Dlaczego? Czyżby chodziło o maszynę czasu? A może jeszcze o coś...
   Ponieważ miałem trochę czasu, postanowiłem sprawdzić wszystkich, którzy zginęli w NX. Dlaczego, nie wiem? Byłem drobiazgowy i miałem poza moimi darami, intuicję. Wszedłem na dane, do których mało kto miał dostęp. Natomiast moje zabezpieczenia sprawiały, że praktycznie nikt nie mógł stwierdzić, że ja to przeszukuję. Pierwsze co stwierdziłem, czy rzeczywiście menażer spółki Larsen & Clark uwiódł żonę Jonesa. Zajęło mi to dwadzieścia minut. Uwiódł. Zostawiłem jego i Profesora Minga na koniec. Zacząłem sprawdzać wszystkich ze zniszczonej restauracji. Kucharza i właściciela, kelnera i kelnerkę. W końcu dziewczynę przy wejściu. I trafiłem. Mikao Togano, córka Usuri Togano, wnuczka Hiroshi Togano. W wieku lat siedemnastu Hiroshi Togano odbił dziewczynę swojemu koledze. Ito Usinoko. Klan Togano był mocny, Usinoko pochodzil z biednej rodziny wasali. Nie mógł się lepiej zemścić. Zasada pieczenia wielu pieczeni na jednym ogniu i tu obowiązywała. Czemu Xsi Ming i Michael Jonas wysłali androidy? Prawdopodobnie chcieli upozorować swoją śmierć. Musieli chcieć być uważani za zmarłych, żeby robić coś bardzo utajonego i bardzo złego. Czyli miałem już listę. Ito Usinoko, Michael Jones, Xsi Ming–Pao. Zastanawiałem się nad Larsenem i Clarkiem. Nie miałem na nich wiele. Moja intuicja mówiła mi, że nie są święci, ale nie są też tak winni, żeby ich zabić. Co do powyższej trójki nie maiłem najmniejszych wątpliwości. Musiałem coś zrobić. Thomas wiedział, że mam go zabić. Niestety nie zapytałem Bramsa, kiedy Usinko mu to powiedział. Wynikało, że niedawno. Być może nawet tego dnia, kiedy rozmawiałem z Baxterem? Prawdopodobnie po ataku na restaurację. Teraz pozostało najważniejsze. Podróż w czasie do tyłu zmienia historię. Musiałem być pewny, o ile mogłem, iż moje wejście w czas nie naruszy zdrowia czy życia czterech bliskich mi osób. Clary, Thomasa, Corsy i Baxtera. Musiałem poczekać do jutra, zabić Usinoko mogłem dopiero po spotkaniu Deermilda. Miałem następny dylemat. Czy mogłem uratować ludzi z NX? Być może jeżeli zabiję Ito, zanim pojedziemy do restauracji, atak nie nastąpi. Czyli miałem bardzo mało czasu. Dosłownie kilka godzin. Szybko zapoznałem się z planami domu Ito. Był bardzo mocno chroniony. Dostanie się tam, było niemożliwe, nawet dla mnie. Co innego Remix. Szef siedział w pracy do późna. Czy miałem powiadomić o tym Ottona? Do niego mogłem lecieć, kiedy tylko chciałem, jednak z kolei on prawie cały czas przebywał w domu, a o tym nie mogłem mówić przez internet. Będzie zdziwiony, kiedy dowie się, że zabiłem zleceniodawcę, bo z całą pewnością dojdzie do tego, że to zrobię. Postanowiłem ich przechytrzyć. Musiałem sprawdzić listę spotkań zarówno Jonesa, jak i Xsi Minga. I znowu szczęście mi dopisało. Okazało się, że przed obiadem w restauracji NX, Ming miał rozmawiać z Ito. Obiad miałem zarezerwowany o siódmej trzydzieści. Ming był tam od siódmej piętnaście. Chińczyk miał spotkanie z Usinoko o szóstej. Musiałem zabrać Clarę prosto z pracy, zawieść ją do domu, założyć najwyższe zabezpieczenia, zabić szefa Remixu w przebraniu Minga, wrócić do domu i dopiero polecieć do restauracji. Tam postanowiłem zabrać panienkę Mikao Togano, zanim nastąpi atak rakietowy. Pytanie było tylko czy zabójstwo Usinoko nie spowoduje zmiany ich planów. Chińczyk i Jones nadal polecą do restauracji. Jeżeli atak nastąpi, a ich androidy tam będą, postaram się ukryć Mikao w moim domu i dopiero zabić Xsi Minga i Jonesa. Z uwagi, że cała ich trójka pozostawała w zmowie, nie miałem pewności, czy się nie ukryją, lub w gorszym wariancie nie zechcą zlikwidować mnie wcześniej. W takim razie musiałem zsynchronizować czas. Zabić Usinoko i zabić Xsi Minga w tym samym czasie. Miałem szanse, że Ito nie podzielił się ze swoimi wspólnikami o palnie zabicia wnuczki swojego dawnego wroga. Czekać pięćdziesiąt lat na zemstę? Hiroshi Togano mieszkał w Japonii i miał siedemdziesiąt dwa lata, a Ito Usinoko miał rok mniej. A może... Mogłem dokonać trzech morderstw w tym samym czasie, tylko musiałem namówić do tego Clarę. I to stanowiło problem. Ona sądziła, że jest delikatną i wrażliwą dziewczyną, która nie skrzywdziłaby muchy. Plan miałem taki, by wykorzystać urodę Clary. Po romansie żony z menażerem firmy Larson–Clark, Michael rozwiódł się z żoną. Z informacji wynikało, że nie miał obecnie kobiety. Nie wiedziałem o jego życiu seksualnym wiele. Mógł mieć androidy lub nikogo. Istniała mała szansa, żeby miał kogoś i to pozostałoby tajemnicą. Jednak musiałem zobaczyć Clarę wcześniej, ale potajemnie. W jej domu i to dzisiaj w nocy. Skoro zakochała się we mnie od pierwszego wejrzenia, powinna to zrobić i dzień wcześniej. Musiałem tylko obejść zabezpieczenia. I w tym momencie doznałem olśnienia. Kot Clary, Ramzes znał mnie, ponieważ on widział mnie wcześniej. To co prawda kolidowało z realnością, ale miało sens.
Spojrzałem na zegarek, dochodziła ósma wieczór. Na dworze zrobiło się ciemno.
Połączyłem się z Baxterem.

Sapphire77

opublikował opowiadanie w kategorii miłość i kryminalne, użył 4051 słów i 23780 znaków, zaktualizował 6 maj o 6:28.

Dodaj komentarz