Dziecko Ognia cz 2

Zjedli wszystko. Dziewczynka koniecznie chciała spróbować piwa, nie chciał jej dać, ale w końcu się zgodził. Uznał, że łyk jej nic nie zrobi.
– Wolę sok – powiedział tylko, kiedy wypiła.
Doszli do wielkiej wygładzonej dechy, która oddzielała kuchnie od reszty karczmy. Na niej leżały dwa konopne worki.
– To wasze ubrania. Dla małej znalazłem spodnie i bluzę. A i jeszcze jedno. Trochę gości mamy i dałem ci dobry pokój, ale tylko z jednym łożem, chociaż sporym – spojrzał na Stelkesa tak, że jego spojrzenie się brunetowi nie za bardzo podobało.  
– Co tak się głupio patrzysz, Kelbus, to dziecko jeszcze. Spać będziemy, bo dwie noce zarwałem.
– Mylisz się albo ci te bitwy w głowie pomieszały. Patrzyłem normalnie, jak dłużej zabawisz, inny pokój dam, jeśli się takowy zwolni. Dziewkę do kąpieli ci przydzieliłem. Tameruna, pamiętasz może?
– Tak, coś sobie przypominam. Ostra trochę, ran mam trochę nowych.
– Powiem, aby uważała. A Lamia sama się umyje.
Dziewczynka na karczmarza spojrzała potem na bruneta, lecz nic nie wyrzekła. Poszli na górę pokój obejrzeć. I znowu Lamia wszystko oglądała i wąchała, ale Stalkes już przestała się tym dziwić. Zostawili worki i do łaźni weszli. Stały tu cztery wielkie balie do kąpieli. Cała sala zrobiona, jak reszta karczmy z wielkich bali, tu jednak dodatkowo drewno żywicą pociągnięto, przez to zapach mieli ładny i świeży las przypominało. Pachniało też olejkami. Karczmarz zatrudniał medyka, co na ziołach wszelakich się znał, a przy tym aromaty różne odkrywał. Balia parowała ciepłą wodą i mężczyzna poczuł się lepiej na myśl, że za chwilę pozbędzie się kurzu, krwi i potu. Weszła Tameruna. Wielka była, prawie wzrostem Stalkesowi dorównywała. Zmierzyła niezbyt miłym wzrokiem dziewczynkę.
– Kelbus mówił o jednej osobie.
– Nigdy miła być nie zaczniesz? Trzy lata cię nie widziałem, ale pamiętam, żeś zawsze taka.
– Dwa lata. Wpatrzony byłeś w Nije to zapomniałeś, że mnie też spotkałeś. Owszem trzy lata temu kąpiel ci robiłam.
Brunet nie zapomniał. Chciała go i chyba apetyt jej się nie zmienił do dzisiaj. Sądziła, że go swoimi obwitymi wdziękami skusi. Stalkes miał swoje zdanie. Prawdopodobnie sława jego intymności i do niej dotarła, bo bezwstydnie podczas kąpieli się tam dobierała, ale odwrotny skutek to przyniosło. Pamiętał, że wściekła się i nawet nie dokończyła mycia. Stalkes zastanawiał się czemu Kelbus ją do mycia wyznaczył, a potem go olśniło. To pewnie ona sama tego chciała! I kiedy tak rozmyślał i spodnie zdejmować zaczął, usłyszał miły głos Lami.
– Ja mogę cię umyć, Stalkes. Z pewnością delikatniejsza będę.
Mężczyzna zdębiał.
– Żartujesz sobie Lamia?
– Wcale.
Twarz Tameruny krwią ze złości napłynęła.
– Co ta mała o myciu wie! Ja już dziesięć lat to robię i jestem w tym dobra.
– Może to i dobry pomysł, Lamia – kompletnie zignorował wypowiedź dużej, ale w sumie ładnej brunetki.
– Dostaniesz swoje monety, nie martw się – zwrócił się do wielkiej kobiety.
Gdyby wzrokiem zabijać mogła, pewne obydwoje by już trupem padli.
– Dureń jeden! – zła jeszcze bardziej, pospiesznie odeszła.
– Woda ładnie pachnie – rzekła Lamia, jakby się nic nie stało. -- Właź, Stalker.
Mężczyzna stał w kalesonach i poczuł się nagle zawstydzony.
– Masz pewność, że dasz radę, Lamia? Może i masz dwadzieścia wiosen, bo z pewnością jak dziecko się nie zachowujesz, chociaż tak wyglądasz.
Ona wcale z nie zaskoczona, zapytała wprost.
– Umiem patrzeć. Nija ci się podobała, ale nie chciałeś jej życia niszczyć. Przed ciążą miała mniejsze piersi. Rozumiem, że wielkich cycków nie lubisz. Wiem, że ci się nie podobam, ale umyje cię dobrze, zobaczysz.
Poczuł się dziwnie, nie pierwszy raz dzisiaj, ale w ten sposób, tak.
– Masz śliczne oczy, jeszcze takich nie widziałem, ale nie rozumiem, dlaczego tak mówisz? Nie powiedziałem, że mi się nie podobasz. Wyglądasz jak dziecko, ale nie odbieram cię w ten sposób.
– Właź, bo woda stygnie – zupełnie pominęła, co powiedział.
– Czy zawsze się myjesz w kalesonach? – zapytała, kiedy już do wody wlazł.
– Zawsze – odparł szybko.
– Kłamczuch. Nie będę jej, tej Tameruny, pytać, ale wiem, że byłeś goły, kiedy cię myła.
Stalkes pomyślał, że powinno być odwrotnie. Ona powinna być zawstydzona, nie on.
– Zostanę tak. Nie chciałbym cię wystraszyć.
On wiedział, co ma na myśli, lecz Lamia z pewnością nie. Pomyślał od razu, że skoro nie wiedziała co to sarna, raczej nie widziała nagiego mężczyzny. Pewności jednak nie miał dlatego, zapytała.
– Nie widziałaś jeszcze nagiego mężczyzny, prawda?
– Nie, czemu pytasz?
– W to akurat łatwo mi uwierzyć.
Lamia zaczęła go myć miękką ściereczką z delikatnie tkanej bawełny. Z pewnością nie zrobił złego wyboru, była niezwykle delikatna.
– Strasznie mi gorąco. Moja sukienka i tak już się na nic nie przyda. Nie będzie ci przeszkadzać, jak wszystko zdejmę?
Po raz kolejny się zdziwił. Co prawda nie robiła wrażenia, że chodzi jej o coś, a on raczej nawet nie myślał o tym. Nie dlatego, że miała wygląd dziecka, chociaż i to miało wpływ. Był bardzo zmęczony i cały czas miał przed oczami wykrzywioną w bólu twarz przyjaciela.
– Jeżeli wolisz. Wcześniej się wstydziłaś. Pamiętaj, że dla mnie jesteś dzieckiem, nawet jeżeli masz dwadzieścia lat.
Ona stanęła przed nim, jeszcze w tym, co miała na sobie.
– Och nareszcie wiem, o co ci chodzi. Ubranie jest uszargane i na nic się nie przyda. Mamy przygotowane szmatki do wytarcia, ale w nich nie będę, bo jestem brudna, poza tym, bym to zamoczyła. To ty masz kłopot, bo z jednej strony wiesz, że nie jestem już dzieckiem, z drugiej wyglądam jak dziecko i nie jesteś pewny, do czego zmierzam. Do niczego. Dzisiaj z tobą nie będę robić miłości.
Dobrze, że niczego nie pił w tej chwili, bo z pewnością by się zachłysnął.
– Lamia, co ty pleciesz! Nie wiesz, co to sarna, ale wiesz, co to się kochać?
– Wiem, bo mi Nija powiedziała. Zapytałam, jak ma tego dzidziusia, to mi powiedziała. Troszkę zdziwiona była, że nie wiem. Popatrzył na nią i w końcu odrzekł.
– Nie wyglądasz na dojrzałą kobietę, ale młodsze dzieci od ciebie to wiedzą, oczywiście bez szczegółów.
Ona znowu rezolutnie odrzekła.
– To prawda, że sporo nie wiem, ale uczę się szybko i chce wiedzieć. Na przykład czemu powiedziałeś, że nie chcesz bym, się wystraszyła? Co miałeś na myśli?
Rozmowa weszła na niezbyt dobry temat dla Stalkesa, szczególnie że Lamia zdjęła już wszystko. Zobaczył swoją podartą koszule i resztkę jej sukni, pewnie z drogiego jedwabiu, dlatego wywnioskował, że jest naga, a nie widział jej gołej, bo nadal myła mu plecy. Natura obdarowała go sowicie, ale w tej chwili pomyślał, że skoro mówi prawdę, nie miała porównania. Zresztą potwierdziła, że nie widziała nagiego mężczyzny. Pomyślał w końcu, że to chyba on się myli, bo ma skojarzenia. Lamia nawet przez ułamek chwili nie dała mu powodu, by sądził, że chce go uwieść. Zachowywała się dziwnie, ale nie czuł niczego, co by mogło na to wskazywać. Dla kontrastu brunetka, którą spławił, z pewnością tego chciała. Mimo że to pomyślał i miał słuszność, męskie prymitywne ego w nim zwyciężyło.
– Jestem pewny, że byś się wystarczyła i koniec!
Lamia stanęła przed nim zupełnie goła, podparła swoje małe piąstki na wąskie biodra i powiedziała.
– Zrobimy zakład? Jak się wystraszę, zrobię, cokolwiek zechcesz, jeżeli nie, ja poproszę o coś, byś ty to zrobił.
Po raz kolejny prymitywny samiec w nim zwyciężył.
– Nie będę z tobą spał.
Nie zrobiło to na niej wrażenia, co powiedział, chociaż lekko się zdziwiła. Stalkes patrzył się w jej buzie i starał się nie widzieć nawet jej małych piersi.
– Kelmus powiedział, że mamy jedno łoże, to gdzie będziesz spał?
No tak, pewnie tego nie wiedziała.
– Myślałem o tym, co ci mówiła Nija. O kochaniu się razem. Nie działasz na mnie w tym sensie.
Powiedział to i dopiero pomyślał, że mógł jej jednak zrobić tym przykrość. Jednak chyba nie zrobił. Lamia była bardzo konkretna.  
– Wcale mnie nie słuchasz. Przecież mówiłam. Nic nie rozumiesz. Skoro Nija mi powiedziała o tych sprawach, połączyłam wszystko. Wiem co to kochanie i wiem, kiedy to działa i jest miłe, a kiedy jest aktem zwierzęcym. Aby to było, wystarczy pragnąć lub czuć pociąg jak samiec i samica w odpowiednim czasie, ale aby było naprawdę miło, ludzie powinni się kochać w sercu i duchu. Wiesz, co mam na myśli. Nigdy tego nie czułeś, chociaż miałeś blisko, do tego uczucia, do Niji. Trochę złamałeś je serce, ale jej mąż to w końcu naprawi albo może i ja to zrobię wcześniej.  
Wszystko, co powiedziała, było prawdą i dziecko w życiu by tego nie wiedziało. Jednak z całej tej wypowiedzi uderzyło go ostatnia część.
– Co zrobisz, Lamia?
Podeszła blisko i dotknęła jego policzków i patrzyła na niego swoimi pięknymi oczami.
– Leczę, jak widzisz. Mam moc przywracania życia i uzdrawiania. Jej serce jest częściowo zajęte tobą i mimo że chce, nie może cię wyrzucić z niego, by więcej miejsca dla męża zostawić. Ja mogę to uczynić, że jej serce stanie się wolne, a nie będzie jej żal. Zostawię w niej tylko miłe wspomnienie ciebie, które nie będzie bolało. Mogłabym łatwo uczynić coś i z twoim sercem, ale tego nie zrobię. Chcę, żebyś sam to odkrył.
Musiał przyznać, że dawno nie czuł takiej błogości jak kiedy trzymała swoje ciepłe dłonie na policzku. Dokładnie wiedział, o czym mówi i równie mocno wierzył, że to nie jest możliwe.
– Zbyt wiele krwi przelałem. Nie wiesz, co przeżyłem, będąc dzieckiem. Wiele tych blizn pochodzi z tego okresu. Moje serce jest ze stali jak mój miecz. Zimne i twarde – poczuł się naprawdę źle, kiedy wspomniał swoje dotychczasowe życie.
Lamia nadal stała blisko i na chwilę zabrała dłonie z jego twarzy. Przybliżyła buzię. Pachniała poziomką.
– Mylisz, się Stalkes. Dokładnie wiem, skąd masz wszystkie blizny. I mylisz się do swojego serca. Obiecałam mówić, jak coś będę wiedziała, więc powiem. Nadal nie wiem, skąd jestem, ale wiem, dlaczego przybyłam. Przybyłam dla ciebie, a jednym z powodów jest właśnie ten, byś poznał swoje serce. Jest gorące jak moje, tylko o tym nie wiesz. Zapomniałeś o zakładzie? Czy już wierzysz, że się nie wystraszę?
   Nie poznawał siebie. Czuł się inaczej niż zawsze. Odganiał te myśli, że powodem jest ta kruszyna, ale szło mu to coraz słabiej.
– Nie wiem co ci mówiła Nija, ale to coś jest duże. A kiedy ludzie to robią, jeszcze większe.
Znowu go pogładziła po policzku i te samo rozkoszne uczucie owładnęła jego ciałem, a dokładnie czuł źródło tej radości i rozkoszy w torsie, tam, gdzie miał serce.
– Powiedziała mi dość, resztę zrozumiałam. Jak pewnie dostrzegłeś, głupia nie jestem.
– Tak z pewnością. Myślę, że jesteś bardzo mądra i dobra. Może nawet lepsza niż Nija. Szczerze mówiąc, krępuję się pokazać ci swoja nagość.
– Czyli wygrałam bez walki? – uśmiechnęła się przekornie.
Stalkes wstał gwałtownie, aż część wody wyleciała z bali.
– To się jeszcze zobaczy – całkiem inne siły zaczęły w nim rządzić.  
Mówiąc to, ściągnął kalesony i patrzył na jej twarz z satysfakcją.
Niestety niczego nie dostrzegł. Strachu, zdziwienia, uwielbienia. Nic. Spojrzała mu w twarz.
– Owszem duży, zgodnie z tym, co mówiła Nija, nie powiedziała, ale domyśliłam się, że organ jej męża jest sporo mniejszy. Twojego nie widziała, jak czuję.
Stalkes przestał się wstydzić i nie wiedział czemu.
– Dobrze, przegrałem. Skoro już jestem goły, to możesz mi umyć uda. Tylko tego nie dotykaj i tyłka również.  
Ona się uśmiechnęła, a on doznał szoku, a właściwie dwóch. Odważył się na nią spojrzeć i zobaczył coś, co powinien dostrzec już wcześniej. Lamia nie miała pępka. Drugi szok był nieco mniejszy, lecz to musiał wyjaśnić najpierw.
– Robiłaś siku? – zapytał wprost.
Ona pokręciła przecząco głową. Wiedział, że rozumie. Nie chodziło mu teraz, tylko od chwili jak ją zobaczył na polance, ale to nie wszystko. On też nie robił, a nawet nie czuł, że chce. Wypił sporo wody ze strumyka i minął już cały dzień, więc powinien.
– Nie robię, od czasu jak cię ożywiłam, ty też nie będziesz. Chyba że chcesz, to przywrócę ci to, co naturalne dla ludzi.
– Nie rozumiem, jeszcze poczekam, chociaż ci wierzę, ale jest coś ważniejszego. Ty nie masz pępka. Wszyscy ludzie mają.  
   Lamia obejrzała swój brzuszek. Był płaski i delikatnie umięśniony. W sumie albo się poprawiła, albo mu się wydawało, że była wcześniej chuda. Jej piersi też się powiększyły, chociaż nieznacznie. Ze zdziwieniem i nawet z małą dozą przyjemności stwierdził, że jej drobne ciałko mu się zaczyna podobać, ale teraz miał większy kłopot. Brak jej pępka! Kim była?
– Faktycznie nie mam. Pewnie się urodziłam inaczej. Jestem z Ziemi, to wiem.
– Wiesz Lamia, to trochę dla mnie trudne. Dajmy spokój. Wierze ci i jak będziesz wiedzieć, powiesz. Przegrałam, więc proś o cokolwiek.
Znowu się tak ładnie uśmiechnęła.
– Nie, o cokolwiek, tylko o jedno. Umyjesz mnie.
Powinien się zdziwić, ale to się nie stało. Powiedział jednak szczerze.
– Umiem władać mieczem i strzelać z kuszy i łuku, ale myć? Jestem pewnie niedelikatny.
– Jesteś głuptaskiem – delikatnie dotknęła mu nosa. Dasz radę. Wyłaź i się wytrzyj. Możesz być tak, lub założyć świeże kalesony, a ja naleję wody i dodam tych ziół, bo miło pachną.
On stał nadal w wodzie prawie po kolana.
– Nie dasz rady, wiadro wody waży swoje.
– Och, kłopoczesz się niepotrzebnie.  
Złapał się na tym, że patrzył na jej małe, ale bardzo kuliste pośladki. Skórę miała gładką i o kolorze jasno wypieczonego chleba. Wyszedł z bali i wytarł ciało. Patrzył nadal na nią i dotychczasowe zdziwienia były niczym w porównaniu z tym, co zobaczył teraz. Wielkie drewniane kubły były opasane w dwóch miejscach mosiężnymi klamrami. Puste ważyły pewnie dziesięć funtów, bo były ze specjalnie przygotowanego drewna. Z wodą ważyły z pięćdziesiąt funów, czyli trzy czwarte, co pewnie ważyła Lamia. Ona nie wzięła jednak dwóch wiader z zimną wodą, tylko postawiła przy ogniu puste, na wrzątek. Wielki miedziany gar z wrzątkiem miał dwa ucha a obok leżała miarka do wody. Litrowy miedziany czerpak z długą rączką. Jednak Lamia wzięła cały gar, który ważył ze dwieście funtów, a dodatkowo był z pewnością gorętszy niż wrzątek. Ona wzięła cały gar, jakby nic nie ważył i nalała, nie wylewając kropli, do kubła, po czym wlała wrzątek do bali, następnie dwa wiadra zimnej, sprawdziła ręką ciepłotę i dolała ponownie całym garem wrzątku. Odstawiła gar na ogień i ponownie sprawdziła ciepłotę.
– Gotowe.
Dopiero teraz zobaczyła, że się gapi na nią z otwartą gębą.
– Co?
– Jak ty... to zrobiłaś? To waży więcej niż ja i jest bardzo gorące.
Popatrzyła na niego miło.
– No tak, zrobiłam to odruchowo. Powinnam przewidzieć, że się zdziwisz. Mnie nie parzy. Mówiąc to podeszła do ognia. Zwykle palono drewnem, ale Kelbus miał węgiel i to najlepszą odmianę, szklistą, która dawała jeszcze większą ciepłotę. Lamia wsunęła rękę do ognia i wyjęła rozgrzany do koloru pomarańczy kawał. Patrzyła chwile ma Stalkesa i położyła rozpalony kawał na powrót pod kocioł.
– Już wiem więcej. Powiem ci rano, a teraz mnie umyj, dobrze?
Brunet nawet zapomniał, że jest nago. Weszła do wody i usiadła, zanurzając swoje drobne ciało po szyję. Podszedł i zaczął jej myć plecy. Po dłuższej chwili wstała i wówczas zaczął jej myć resztę ciała z wyjątkiem intymnych części. Wyszła z wody i otuliła się wielką bawełnianą ścierką, Stalkes nadal w szoku, zrobił to samo i powoli poszli do swojej izby. Ona położyła się na łożu, okryła cienkim prześcieradłem, bo mieli upalna noc. Zanim doszedł do łoża, ona już spała. Jak dziecko, zwinięta w kłębuszek. Położył się, starając być daleko, ale nie z powodu, że obawiał się jej dotknąć. Chciała patrzyć na jej śliczną, uśpiona buzię
W końcu zmęczenie zwyciężyło. Zasnął. Bogowie mieli nad nim pieczę, bo nie miał koszmarów. Często podczas snu widział twarze lub ciała zabitych i konających. Obudził się, a na dworze dawno już dzień się zaczął. Lamia spała nadal, prawie w tej samej pozycji, w jakiej ją zostawił. Przyszła mu pierwsza myśl. Nie kim jest i skąd ma te wyjątkowe zdolności, ale pomyślał, że kupi jej suknię. Tak piękną, jaką miała, zanim coś ją popaliło. Wstał i odział się w nowe ubranie. Zostawił broń. Czuł się lepiej, ponieważ odpoczął, ale też rany nie dokuczały już tak bardzo. O rannej porze nie zastał wielu gości w karczemnej sali. Dostrzegł Niję, uśmiech zdobił jej ładna twarz.
– Dobrze pospałeś Stelkes?
– Czuję się jak młody bóg.
– O tak! Zobacz moje łydki – odwinęła suknię i pokazała – są jak przed ciążą. Lamia to cud. Czuje się tak, że mogłabym tańczyć.
– Tak, ma dary niespotykane – Stalkes nie zamierzał wspominać o tym, że udźwignęła gar z ukropem, a już z pewnością nie chciał ujawnić, że rozgrzany węgiel wzięła w dłoń.
– Zgłodniałeś, co? Zaraz ci coś przygotuję. Jajecznicę i pajdy świeżego chleba z masłem. Pomidory, cebulę i ogórki z ogrodu za karczmą.
– Chciałbym do pokoju zanieść, Lamia śpi jeszcze.
Oczy Niji zajaśniały i uśmiech radości na jej twarzy się pojawił.
– Jak księżniczkę ją traktujesz, lecz to dobrze. Mój chłop dobry, ale dawno śniadania do łoża nie przyniósł.
– Och, to nie tak! Śpi jeszcze, a ja już zgłodniałem, nie chce by sama jadła.
– Nie musisz tłumaczyć, ja rozumiem. Dam za darmo soku z poziomek, bo jej bardzo zasmakował.
Popatrzyła na Stalkesa miło, ale już bez tej tęsknoty niespełnionego.
– Ojca nie ma, chodź do kuchni. Popatrzysz, jak jadło robię, a porozmawiać trochę zdołamy.  
Już miał powiedzieć, że nie ma o czym, ale zawczasu ugryzł się w język. Z pewnością przykrość przyjaciółce by uczynił. Usiadł na drewnianym stołku i patrzył, jak smalcu na patelnie dała, a potem jajca wybijać zaczęła. Odstawiła w chłodniejsze miejsca pieca i jarzyny brać z kosza zaczęła.
– Wczoraj ta wielka czarnula na skarge przyszła. Zła jak osa, żeś ją pognał. Chyba zazdrosna o małą.
– To nie tak. Mocna z niej baba, a ja świeże rany mam, co prawda się goją szybko, jak nigdy. Nie powinienem mówić, ale chyba napaliła się na mnie. Trzy lata temu mnie chciała i nadal jej nie przeszło.
– To i ja nie powinnam mówić, ale chyba słyszałam dlaczego – zarumieniła się lekko, a dalej nie widział, bo jajecznice mieszać zaczęła.
– Czyli szczęśliwa jesteś z mężem, a teraz bardziej będziesz, bo dziecko przyjdzie.
Odstawiła z żelaza i zawartość i na talerz miedziany przełożyła. Nalała soku i chleb kroiła.
– Powiem ci coś. Troszkę miałam smutek w sercu, że mnie wtedy zostawiłeś. Miłość dostałam od mojego i dawałam, ile zdolna byłam, ale jakby coś mnie hamowało do końca i wiedziałam co, ale obudziłam się rano i jakby to przeszło, a do ciebie bardziej gorąca przyjaźń niż kochanie zostało. Może potrzebowałam cię zobaczyć i mi do końca przeszło.
Brunet patrzył i wiedział dlaczego, ale ona o tym nie wspomniała.
– To dobrze, Nija. Radością twoje słowa serce moje napełniły, ale martwi mnie jedno...
– I ja to wiem i wielu mówi o tym. Wojna wielka idzie. Za miesiąc czy dwa do wojny dojść musi. Ani jeden król, ani drugi nie ustąpi. A zaczęło się o kawałek ziemi, kilka lat temu. Warto było?
– Cóż mi mówić o tym. Ja tylko walczyłem i nie o sprawę, tylko dla pieniędzy. Obrzydzenie mam do siebie, a i też od wczoraj zmiana w tym nastąpiła. Dziwne to wszystko. Wybacz, że spytam. Długo to nie potrwa, jeżeli mi odpowiesz, bo i muszę iść na górę, bo jajecznica niedobra, kiedy zimna. Co mówiłaś jej o tych sprawach.
– Ja? – dziewczyna się zarumieniła, z pewnością pojęła. Mało co mówiłam, tylko tyle, że mąż coś zostawia w środku, a Bóg daje życie, a czemu?
– Nic, tak pytam. Pójdę już, może jeszcze pogadamy, jak okazja będzie.
– Mój za trzy dni przyjedzie wozem, dobrze, że w drugą stronę pojechał i miejsce walki uniknął. Może zostaniesz i go poznacie?
– Może tak się stanie. Dzięki za jedzenie.  
Zabrał wszystko, bo dziewczyna na tacy miedzianej ustawiła i położyła całe jadło. Poszedł lekko po schodach. Kiedy wszedł, zobaczył Lamię, że już wstała i ubrała się w to, co dostali od Niji i jej ojca. Spodnie z jeleniej skóry i konopną koszulkę. Białą i trochę za duża, podobnie jak i spodnie.
– Witaj Stelkes, spałeś dobrze?
– Bardzo, chodź, zjemy, bo jajecznica stygnie.
Zaczęli jeść, a dziewczynka oddzieliła jajecznice na połowę.
– Zostawiłem połowę, bo inaczej bym zjadła wszystko.
Mężczyzna zadał pytanie i nie miał pojęcia czemu.
– Czy musisz jeść?
– Obserwował jej buzię i pragnął odgadnąć, co odpowie.
– Zadałeś to pytanie, bo wiesz. Wiesz co? Smakuje mi i robię to dla ciebie. Chciałbyś nie jeść?
Popatrzył na nią i ponownie się zdziwił. Nie miał pojęcia, ile razy jeszcze się tak się stanie.
– A mógłbym?
– Jasne – odrzekła lekko.
– Na razie zjedzmy, Nija dodała tu swoje serce.  
Stalkes zrozumiał, że nie chodziło jej o mięso z krwią, tylko o uczucie. Skończyli, ona patrzyła na jego twarz.
– Chciałabym cię ogolić.
– Ogolić? Nie podoba ci się moja broda?
– Jest powód nieco inny.
– Mój sztylet jest ostry, ale się nie nadaje do tego. Nie mam brzytwy. Kelmus pojechał, nie chcę zabierać Niji czasu, by szukała przyborów.
– Nie kłopocz się zbytnio. Po prostu poproś ją o mydło i resztę, ja chcę cię ogolić. Powtórzył, co mu wcześniej powiedziała, ale z jakiegoś powodu nie usłyszał.
– A umiesz? Gdybym miała brzytwę, sam bym to zrobił.
Dziewczynka tylko patrzyła, jakby chciała, aby sam podjął decyzję. Zabrał tace, talerz i zszedł na dół. Musiał poczekać chwilkę, bo bez pozwolenia nie chciał wchodzić do kuchni. Po kilku chwilach ukazał się Nija.
– Nie musiałeś, posłałabym dziewkę kuchenną.
– Tak przyniosłem, bo z prośbą jestem. Ojca nie ma, a Lamia chce, mnie ogolić. Nie wiem, jak to zrobi, bo brzytwy nie mam, musiała się zawieruszyć podczas bitwy, miecz drugi starciem, ale to nie problem. Mydło i pędzla potrzebuję. Pomożesz?  
Ciężarna kobieta ponownie uśmiechnęła się zagadkowo i zdawało się, że walczy z czymś, co powiedzieć chciała, ale nie mogła lub nie chciała, więc milczała.
– Poczekaj chwilkę, poszukam.
Siedział i czekał. Dawno nie pamiętał takiego czasu jak teraz. Kilka razy brał udział w potyczkach, które przegrali, ale pierwszy raz w takiej, że pewnie pojedyncze dusze z życiem uszły. Czy gdyby był w podobnej sytuacji, postąpiłby identycznie? Nie brano jeńców, tylko zabijano wszystkich w otoczonym pierścieniu. Wiedział, że uczyniłby podobnie, gdyby taki rozkaz otrzymał. Nija wróciła niosąc wszystko, o co prosił na metalowej tacy. Zauważył, że mieli drewniane misy, ale i miedziane oraz mosiężne. Tacki stalowe i miedziane, i pewnie także mosiężne.
– Bardzo ci dziękuję – odrzekł.
Dziewczyna zrobiła zatroskaną minę.
– Nie wiem, czy wam się na coś przyda, ponieważ najważniejszego znaleźć nie mogłam, czyli brzytwy. Być może ojciec ze sobą zabrał.
– Och, to rzeczywiście kłopot – odstawił wszystko w ręce Niji i kiwnąwszy głową na znak pożegnania na górę poszedł.  
Dziewczynka, bo tak ją nadal odbierał, mimo że zrozumiał, że nie jest zupełnie człowiekiem, chociaż tak wyglądała, siedziała na łożu, a gdy wszedł, wstała.
– I co? Nic nie przyniosłeś? – zapytała, ale nie dostrzegł niezadowolenia na jej buzi.
Uświadomił sobie, że Lamia cały czas pozostawała w dobrym humorze, nigdy zagniewana lub niezadowolona, nie była.
– Nija nie znalazła brzytwy, więc zostawiłem resztę potrzebnych przyborów.
Dostrzegł, że otworzyła i tak swoje wielkie oczy.  
,,Jakie są piękne" - pomyślał.
– Przecież ci mówiłam, że zrobię brzytwę.
– Tak mówiłaś? Co! Zrobisz brzytwę? Jak? Do tego trzeba pieca kowalskiego i specjalnych narzędzi.
– Zrobiłam z twojego sztyletu – mówiąc, to pokazała mu, co zostało z jego ulubionej broni.
– Och – wyraził pierwszą swoją emocję, kiedy zobaczył, że ostrze wygląda całkiem inaczej niż poprzednio, lecz prawie natychmiast ponownie zdębiał.

Sapphire77

opublikował opowiadanie w kategorii miłość i przygodowe, użył 4584 słów i 25398 znaków, zaktualizował 7 maj o 8:23.

Dodaj komentarz