Umieszczam piwo w lodówce i czekam na niego. Po czterdziestu minutach słyszę dzwonek do drzwi. Podrywam się z miejsca i biegnę otworzyć.
Po chwili do środka wchodzi Maurycy Leśniewski. Prowadzę go do salonu, a sam idę do kuchni. Pięć minut później wracam z piwem i siadam obok niego.
— Ładnie tu mieszkasz – mówi.
— Dzięki stary, czemu tak rzadko wpadasz?
— Wybacz pracuję na nocną zmianę i nie mam czasu na nic.
— Maurycy nie możesz tak się zaharować na śmierć. Życie jest zbyt krótkie ani się obejrzysz jak będziesz staruszkiem.
— Co ja mogę zrobić muszę zarabiać pieniądze przecież.
— Tak, ale nie harować od świtu do nocy, dlatego mam dla ciebie pewną propozycję.
— Jaką?
— A taką, żebyś został moim pracownikiem.
— Mówisz poważnie?
— Tak.
— Zupełnie nie wiem, co powiedzieć.
— Po prostu się zgódź.
— No dobrze.
— Czyli się zgadzasz?
— Tak, bo zawsze marzyłem, żeby pracować w szkole tańca.
Mężczyźni wznieśli toast stukając butelkami z piwem o siebie.
— Za współpracę! – wykrzyknęli.
— Słuchaj Tomuś może byśmy wyskoczyli na jakieś dupeczki, co?
— Czemu nie.
Czterdzieści minut później siedzimy w klubie ze striptizem. Na scenie ma występ młoda tancerka, która jest przebrana za topielicę. Po występnie Maurycy podchodzi do niej, a po chwili siedzi z nami przy stoliku.
Z tej tancerki jest prawdziwa ślicznotka – myślę.
— Bardzo pięknie tańczysz – mówię.
— Dziękuje jest pan bardzo miły.
— Jaki tam pan jestem Tomasz.
— Miło mi, a ja jestem Irmina.
— Masz śliczne imię.
— Dziękuję.
Nagle rozdzwania się komórka mojego przyjaciela Maurycy ją ignoruje, ale ta po kilku dzwonkach natrętnych, odbiera. Po zakończeniu rozmowy wstaje z krzesła i wychodzi, zostawiając nas samych. Pijemy kilku drinków i zabieram moją towarzyszkę do siebie.
Kiedy, już jesteśmy w moim mieszkaniu, zaciekawiona Irmina zwiedza dom, zaglądając w każdy kąt. Kiedy wraca , mówi
— Masz bardzo przytulne mieszkanie.
Dodaj komentarz