Reguła zabijania cz 2

Nie było jednego rządu ani żadnego rządu. Mimo to oczywiście trwała walka, o wadzę. Ito Usinoko, zajmował bardzo wysoką pozycję, do tej pory równą Clarkowi i Larsonowi. Po zabójstwie Thomas Bramsa pozycja tych dwóch znacznie by spadła, a pana Ito, wzrosła. Niepisanym szefem wszystkich szefów był właśnie mój promotor, Otton Baxter. Robert Russell nie powiedział mi jednego. Na szczycie, oczywiście wśród ludzi, znajdował się ktoś, kto decydował o życiu i śmierci. A takim kimś był obecnie Otton Baxter. Miał setki takich ludzi jak ja. Jednak nikogo o takich zdolnościach. Swoją pracę zacząłem sześć lat temu i byłem jednym z młodszych ludzi w tym zawodzie. Zgodnie ze zwykłą kalkulacją zabijałem dwanaście osób rocznie.
Dokładnie było trochę inaczej. Początkowo ta wartość plasowała się na wysokości dwóch i trzech osób rocznie, potem rosła, a od trzech lat miałem średnio jedno lub dwa zlecenia rocznie. Jak do tej pory nie miałem dziewczyny ani kobiety. Clara oczywiście nie miała pojęcia, czym się zajmuję i ja nie miałem zamiaru jej o tym powiedzieć. Jak już wspomniałem w mega– blokach było wszystko, czyli również restauracje. Od dobrych do najlepszych, ale ci, co mieszkali w pojedynczych budynkach, nie chcieli do nich chodzić. Dla nich budowano specjalne. W okolicy Calfy mieliśmy siedem takich restauracji. Nie muszę dodawać, że obiad w takim miejscu kosztował wynagrodzenie dziesięciu miesięcy dobrze zarabiającego mieszkańca mega– bloku.
W Calfie, jak i na całym znanym świecie wszystko zależało od ilości pieniędzy. Jeżeli mieszkaniec mega–boku chciał zjeść obiad w takiej restauracji, mógł, lecz raczej się to nie zdarzało, skoro za tą cenę mógł kupić dwa super luksusowe samochody lub spędzić pięć razy wakacje w najlepszym resorcie mega–bloku. Na wakacje w dziewiczych wyspach było stać tylko kilkaset osób na świecie.
Kiedy przyleciałem do mojego domu, maszyną, która latała i jeździła, zrobiłem kąpiel, poćwiczyłem godzinę i ponownie wziąłem kąpiel. Miałem jeszcze dwie godzin, z których kilka minut mogłem poświęcić na znalezienie informacji o Clarze. Co lubi jeść i pić. Dodatkowo zamówiłem dla niej kilka drobnych prezentów. Z jej osobą łączyłem pewne plany, bardzo istotne. Moje przeczucia mnie do tej pory nigdy nie myliły. Uznałem mianowicie, że jest to ta wybrana. Oczywiście chciałem, aby i ona podjęła podobną decyzję, czy to akceptuje. Podarunki miano dostarczyć do restauracji pod nazwą NX. Jednej z najlepszych w okolicy Calfy. Clara nie jadła mięsa. Wobec tego zamówiłem różne sałatki i pasty. Oczywiście w takich miejscach serwowano prawdziwe jedzenie, a nie prawie identycznie i smakujące, sztuczne. Prawdopodobnie Clara nie pozna różnicy, ale nie miałem co do tego pewności. Załatwiłem jej pozwolenie opuszczenia mega–bloku. Co sobie myślała? Tego zamierzałem się dowiedzieć podczas tego wieczoru. Skoro wybrała karierę sekretarki w Remixsie oznaczało, że jest wartościową dziewczyną. Z jej urodą mogła zrobić karierę gdzie indziej. W moim odczuciu była idealna pod względem budowy, a po kilku minutach rozmowy odczułem, że jest miła i dobra. Obiad w NX zapowiadał się interesująco.
O szóstej trzydzieści ubrałem się bardzo elegancko i wyleciałem. Mój pojazd osiągał prędkość dziesięciu Machów, ale do tej pory nie potrzebowałem się aż tak spieszyć. Znalazłem się przed jej miejscem zamieszkania w mega–bloku za siedem siódma. Domek wyglądał skromnie, ale czysto. Miała ogródek, mały basen i co wynikało z informacji dla mnie dostępnych, posiadała kota. Nie każdego było stać na zwierze domowe. Clara była całkowicie naturalna, niestety, mimo że miała dopiero dwadzieścia cztery lata, jej rodzice nie żyli. Zginęli dwa lata temu podczas wybuchu w innej części mega–bloku. Takie katastrofy zdarzały się niezwykle rzadko. Oficjalne dane twierdziły, że spowodowała to wada układu mocy. Zginęło wówczas sto siedemnaście osób i była to jedna z największych katastrof od dziesięciu lat. Na Ziemi panował pokój, co nie znaczyło, że nie ginęli ludzie. Umierali zwykle w wieku lat stu dwudziestu. Jeżeli ktoś umierał wcześniej, ludzie z mojej branży mieli w tym udział. Nie muszę dodawać, że nikt mało ważny nie ginął. W danych o Clarze znalazłem informację, że poznała, bardziej niż to mieściło się w normach, jedną osobę, Marka Walberga. Jednak na pierwszym spotkaniu się skończyło, bo rodzice Marka wpłynęli na niego, by zmienił obiekt zainteresowania i ostatecznie pół roku potem wszedł w związek małżeński z inną osobą. Tamta dziewczyna nie była tak ładna, jak Clara Wilkinson, za to, dwa poziomy bogatsza. Z moich informacji wynikało, że Clara była nadal dziewicą.
Początkowo, jakieś dziesięć lat wstecz, umieszczanie informacji o sprawach intymnych stanowiły problem, ale ostatecznie ludzie pogodzili się z tym, że informacje o kontaktach intymnych, są tak jak inne informacje. Z drugiej strony kontakt z androidem nie był rejestrowany, o ile nie nastąpiło uszkodzenie dziewictwa. Po raz kolejny mężczyzn traktowano inaczej i bardziej ulgowo, ponieważ taki mężczyzna mógł mieć setki kontaktów z androidami i nadal uchodził za prawiczka.
Co odczułem i potwierdziły to moje informacje, podobnie jak i ja Clara nie cierpieliśmy maszyn i modyfikowania ciała. To głównie sprawiło, że nie zamierzałem dłużej szukać partnera na życie, bo uznałem, że znalazłem idealnego. Pozostawała kwestia, jak śliczna blondynka to przyjmie.
– Witaj – rzekłem, kiedy otworzyła drzwi.
Od pierwszej sekundy zrobiła na mnie wrażenie. Miała piękną, jasnoróżową suknię ze sztucznego jedwabiu. Nie miała żadnego makijażu, co mnie również ucieszyło. Na nogach miała płaskie buciki z bardzo dobrej sztucznej skóry. W tym świecie na ubranie wykonane z naturalnych materiałów stać było tylko jednostki.
– Gotowa?
– Tak – uśmiech rozgościł się na jej buzi.
Odwróciła się. Dostrzegłem czarnego kota, samca, około dwuletniego.
– Jak ma na imię?
– Ramzes – odrzekła miło.
Poczułem coś, bo wspomniałem swoje imię. Co za dziwny świat, gdzie koty miały imiona, a dzieci numery.
– Pojedziemy gdzieś w obrębie mega–bloku?
– Claro, nie. Zabieram cię do NX
– Jej oczy zrobiły się jeszcze większe.
– Nie będzie mnie stać...– posmutniała.
Zwykle ludzie płacili za siebie, chyba że byli małżeństwem.
– Ja płacę.
Podałem jej dłoń i weszliśmy do mojego pojazdu.
– Musi być szybki, rozwija trzy Machy?
– Dziesięć, ale rzadko muszę tak szybko latać.
– Bardzo się cieszę, że mnie zaprosiłeś. Skoro nakłoniłeś Deermilda, to prawdopodobnie musiało cię to kosztować. Nie sądzę, że zrobił to za darmo. Czy tu, w twoim pojeździe, możemy rozmawiać swobodnie?
– Tak. Nawet najbardziej wścibskie służby nie mają dostępu do mojego pojazdu.
Ruszyłem. Czułem, że jest zadowolona, ale nie z tego powodu, że leci do restauracji gdzie obiad kosztuje dwieście tysięcy kredytek. I to mnie cieszyło.
Dolecieliśmy za dziesięć minut. Zauważyłem dwa pojazdy dla gości.
Właściciel innej wielkiej kompani produkującej broń i sławny lekarz zajmujący się subtelnymi operacjami pamięci neroplaguminowej. Na świecie tylko czterech ludzi się tym zajmowało. Znowu dotyczyło to tylko bardzo bogatych pacjentów, którzy chcieli żyć przez jakiś czas czyimś, innym życiem. Miano w banku pamięci od dziesięciu lat pamięć kilkuset wyjątkowych artystów lub geniuszy czy zwyrodnialców, ale to kosztowało najwięcej. We wszystkich wypadkach było to monitorowane. Facet od wojska nazywał się Michael Jones i pewnie mógłby wiedzieć, kim jestem, oczywiście mógł mieć wgląd w moje nieprawdziwe dane. Prawdziwe znał tylko Otton Baxter. Xsi Ming–Pao musiałby mnie zbadać i wówczas by wiedział prawdę. Weszliśmy witani w drzwiach przez piękną Japonkę. Każdego dnia inna kobieta otwierała drzwi. Wybierano ja minimum pół roku wcześniej i robiono wszystko, by wyglądała najlepiej. Praca była jednodniowa, lecz zapłata równała się półrocznej pracy w dobrej firmie.
– Witam pana panie Siena i panno Wilkinson – uśmiechnęła się pięknie.
Z uwagi na wyjątkowość lokalu mogliśmy widzieć innych gości, o ile wyrazili życzenie lub nie i odwrotnie.
– Pan Xsi Ming–Poa i jego żona Miranda Zao–Ling wyrazili chęć być przez was oglądani, pan Jones, nie.
– Rozumiem, panienko Mikao. Ładny mamy dzień.
– O tak jest śliczny. Poprowadzę państwa do stolika. To dla nas zaszczyt państwa gościć.
Subtelnie przelałem odpowiednią kwotę na jej konto. Podziękowała i się oddaliła. Z moich informacji wynikało, że ma być jeszcze jeden gość. Prawie nikt nigdy nie rezygnował, to kosztowało trzydzieści procent średniej klasy obiadu, czyli sześć tysięcy kredytek.
Clara pogładziła skórzane siedzenie, na którym usiedliśmy.
– Sądzisz, że to prawdziwa skóra?
– Z pewnością. Wszystko tu jest prawdziwe.
– Z jednej strony to lepiej, bo kiedyś zabijano miliony zwierząt dla mięsa i skór. Teraz tylko kilkaset.
– Tak. Zamówiłem, co lubisz. Oczywiście zamów dodatkowo z karty co chcesz.
– Wiem, że tu jest drogo, ale skoro chciałeś, to ... wybiorę deser.
Wiedziała już, co wybrałem dla niej i dla mnie.
– Jesteś wegetarianinem? – zamrugała swoimi złotymi rzęsami.
– Nie, ale mięso jem tylko dwa razy w tygodniu.
– Prawdziwe – kontynuowała.

Wyczułem smutek w jej głosie.
– Tak.
– Rozumiem.
Musiała być bardziej wrażliwą istotą niż myślałem. Jednakże moja odpowiedź na jej stan nie wpłynęła, jakkolwiek odpowiedziałem szczerze i zgodnie z moją naturą.
– Zadam ci pytanie Claro. Gdybyś mnie pokochała, zaczęłabyś lubić więcej ananasa niż mango?
– Wiesz, że moim ulubionym owocem jest mango? – ucieszyła się.
– Wiesz, o co cię pytam?
– Tak. Nie wiem, chyba nie. Dlaczego mnie o to zapytałeś?
– Bo ciężko lub wręcz niemożliwe jest zmienić upodobanie do smaku. Chociaż w stosunku do jedzenia mięsa jest inna kwestia, o której zacząłem niedawno myśleć.
– Tak, ale miłość czasem zmienia nastawienie do wszystkiego. – szepnęła.
– Do tej pory nie miałem okazji się o tym przekonać.
Spoważniała.
– Czuję uczucia innych ludzi, to pewien dar. Wyczułam, że ci się podobam, ale nie względy fizyczne są dla ciebie najważniejsze, gdyby tak było, odmówiłabym przyjęcia zaproszenia.
– To prawda. W twoim wypadku jest odwrotnie.
Zarumieniła się.
– Skąd wiesz?
– Też mam pewien dar.
– Podobnie jak ty sprawdziłam, co mogłam. Nigdy nie byłeś z nikim w związku. Ja spotkałam raz mężczyznę, ale on wybrał inną.
– Niech żałuje.
Poruszyła się nieznacznie.
– Moje odczucia dały mi pełny twój obraz. To, że jesz mięso, jest jedyną rzeczą, która mi troszkę przeszkadza.
– Na razie nic na to nie poradzę.
– Na razie?
– Sama powiedziałaś, że miłość zmienia.
Zarumienia się i poruszyła ponownie.
– Wiesz, że pójście do takiej restauracji to już poważną decyzją, a wspominanie uczuć na wstępie obiadu, jeszcze bardziej.
– To nie wszystko.
– Och, sama nie wiem...
Masz dwie godziny lub dłużej na obserwację i używaj swoich darów, jak wspomniałem twojemu szefowi, jestem człowiekiem poważnym. Zmienił regulamin Remixu odnośnie do ciebie, ale zapewniłem go, że nie umówisz się z nikim więcej spośród klientów.
– Pewnie masz rację. Jestem w wieku, że powinnam w ciągu czterech lat znaleźć partnera na życie. Wiesz, jakie są przepisy.
– Claro, wyraziłem się jasno. Reszta zależy od ciebie.
– Czy muszę podjąć decyzję teraz?
– Nie. Z uwagi na moje możliwości twój rejestr pozostanie czysty. Jeżeli się nie zdecydujesz, nadal będzie w twoich danych tylko spotkanie z Markiem Waldbergiem. Jeżeli chcesz, mogę spowodować wymazanie nawet tego.
Zrobiła zdziwioną minę
– Kim jesteś, że możesz to zrobić?
– Powiedzmy, że mam układy.
– Szef ochrony ma takie?
– Nie, ja je mam.
– Wiesz o mnie coś więcej niż ja o tobie, czuję się nieco zawstydzona.
– Wiem tylko tyle, co znalazłem na ogólnodostępnych stronach.
– Dziękuję.
– Co poza urodą i tak zwaną męskością we mnie ci się podoba? Nie jestem pustym samcem.
– Jesteś zdecydowany i bardzo silny psychicznie i sądzę, że i fizycznie. Jest coś innego, co w zasadzie przeważyło, że przyjęłam zaproszenie. Jest coś w tobie, czego nie dostrzegłam w nikim innym.
Pomyślałem, że nie mogła odkryć, co robię, a gdyby wiedział, to raczej nie mogło być tym czymś. Zastanowiłem się, czy nie muszę jej tego powiedzieć, bo byłoby to bardzo nieuczciwe. Z drugiej strony nie mógłbym tej informacji zostawić u niej na zawsze. Byłaby obiektem ataku wrogów. Mieliśmy obecnie możliwości, by przekazać taką informację i później ją usunąć, nawet jeżeli Clara była całkowicie naturalna. Nie miał nic obcego. Plomby, tatuaży, nie używała kosmetyków i oczywiście nie miała nawet najmniejszych implantów. Takich ludzi można było spotkać w dzikich rejonach świata, a w naszej cywilizacji prawie niemożliwe. Sam miałem kilka wstawek, ale to z powodu mojej pracy.
– Co to takiego, jeżeli możesz powiedzieć – zapytałem.
– Jesteś bardzo uczciwy i wrażliwy. Nie rozumiem, jak możesz być szefem ochrony z takimi cechami.
Kiedy to powiedziała, zastanowiłem się, czy to możliwe. Mówiła to przekonywająco. Skoro taki jestem tak to, jak mogłem być zabójcą. Na razie o tym nie myślałem dłużej.
– Jesteś pewna, że twoje przeczucia cię nie mylą?
– Nie – odrzekła szybko, prawie natychmiast.
Zobaczyłem, że niosą nasze jedzenie. Clarę obsługiwał mężczyzna, a mnie kobieta. Doskonali. Ci ludzie pracowali tu miesiąc. Tylko właściciel i jednocześnie kucharz, pracował tu na stałe.
– Życzymy smacznego – oboje ukłonili się i odeszli.
– Nigdy nie jadłam jeszcze naturalnego jedzenia – rzekła.
– Jeżeli jesz dobrej klasy sztuczne potrawy, pewnie nie odczujesz różnicy.
– Zobaczę – uśmiechnęła się – czemu nie zamówiłeś dla siebie mięsa?
– Z twojego powodu.
– Och, naprawdę?
– Skoro mówię.
– No tak, jesteś szczery. Pewnie wiesz, że moi rodzice zginęli i nie mogą pomóc mi w decyzji. Jest jednak bardziej istotna sprawa. Remix ma w punkcie drugim paragraf, że sekretarka musi być panną. Wątpię, czy pan Ito zgodzi się na zmianę tego paragrafu. Nie wiem również, czy Ronald Deermild nie będzie miał nieprzyjemności. To bardzo niespotykane, że na to się zgodził. On nic nie robi za darmo.
– Ja również. Oczywiście wszystko, co jest związane z tobą, jest całkiem inną sprawą.
Dotknęła mojej dłoni.
– Jedzmy – szepnęła.
Dotknęła moja dłoń, to znaczyło, że prawie na pewno mnie zaakceptowała. Jedliśmy w milczeniu.
– Czuję różnicę – rzekła.                                                                                                                       – Chcesz deser, wspominałaś?
– Nie masz nic w domu? – ponownie się zarumieniła.
Zamrugała rzęsami i szepnęła.
– Przepraszam.
– Nie ma za co. Mam tylko dobry koniak i szampan z 1920 roku.
– Mieszkasz w mega–bloku, naszym czy innym, bo nie mogłam znaleźć o tym informacji?
– Zobaczysz, gdzie mieszkam, skoro chcesz.
Popatrzyła na mnie uważnie.
– Nie chcesz powiedzieć, że mieszkasz poza Calfą?
– Tak, właśnie to chcę powiedzieć.
– Scott, nie jesteś szefem ochrony. Kim jesteś?
– Powiem ci w domu, obiecuję.
– Zanim czy potem?
No cóż, była szczera.
– Zanim i od tego, jak to przyjmiesz, zależeć będzie czy to się w ogóle stanie.

– Jesteś uczciwy, dziękuję.
– Dla ciebie muszę być taki, ale również, chcę.
Teraz ja dotknąłem jej dłoni, a kiedy chciałem ją zabrać, przytrzymała.
– Jestem pewna, że jesteś tym właściwym. Czuję.
– Zobaczymy później. – delikatnie wysunąłem dłoń z jej dłoni.
Dostrzegłem informację, bo wyświetliła się w rogu blatu. Profesor Xsi Ming – Pao wysłał zaproszenie do wspólnej pogawędki. Zamierzałem powiedzieć o tym Clarze.
– Poza nami jest tu Profesor Xsi Ming – Pao z żoną i szef firmy produkującej broń, Michael Jones. Profesor chce nas poznać. Co ty na to?
– Ten od pamięci? To bardzo dziwne, że ludzie chcą to robić. Podobno to zostawia jakiś ślad na później. Rozumiem jeszcze być kimś sławnym, ale jakimś psycholem?
Byłem bliski, by jej powiedzieć o numerach dla dzieci zamiast imion, ale się powstrzymałem.
– Ten świat jest dziwny. Większość uważa, że lepszy niż dwadzieścia lat temu.
– Wówczas były wojny i niesprawiedliwość.
– Ale ludzie byli ludźmi.
– A teraz nie są?
– Skoro sama nie czujesz, nie chcę ci zmieniać nastawienia.
– Nie zastanawiałam się nad tym. Żyjemy dłużej i lepiej.
– Claro, zadałem ci pytanie odnośnie do zaproszenia.
– Gdybyś odmówił, to byłoby wielkim nietaktem?
– Claro, odpowiedz uczciwie. Ja nie dbam o to, co on sobie pomyśli.
– Ale będziesz na mnie zły.
– Nie będę i rozumiem, że już odpowiedziałaś.
Ona widziała, co ja napisałem. Odmówiłem. Zwykle w takiej sytuacji nie powinien więcej pytać, ale zrobił to. Zapytał, kto z nas nie chciał. Clara zadrżała. Zupełnie niepotrzebnie. Odpisałem, że ja.
– Dlaczego to zrobiłeś? – zapytała.
– Powiem ci w domu. Pójdziemy już?
– Tak. Dziękuje ci za wszystko.
Wstaliśmy i poszliśmy do wyjścia. Chińczyk posłał mi miły uśmiech, ale wyczułem coś innego. I Clara również. Powiedziała mi o tym dopiero w pojeździe.
– On by wściekły, a uśmiechnął się do ciebie, widziałeś?
– Nic na to nie poradzę. Tak, ja również odczułem jego odczucia.
– Wyczułam coś jeszcze. Nie wiem, czy nie będzie chciał się zemścić. Pierwszy raz odebrałam taką negatywną energię.
– Nie obawiaj się, Claro. Ty jesteś chroniona.
– Ja? W jaki sposób?
– Kiedy cię zobaczyłem, już podjąłem decyzję. Jest jeszcze jedna sprawa, o której pomówimy w domu, a to jest może najważniejsze.
Wystartowałem i odczułem coś dziwnego.
– Trzymaj się mocno.
Swój pojazd nazwałem Błysk, nie dlatego, że lśnił, tylko ponieważ był super szybki. Normalnie wytrzymywałem przeciążenia, jakie panowały przy starcie statków kosmicznych, ale siedziała obok mnie kobieta i nie wiedziałem nic o jej wytrzymałości i sile. Wcisnąłem guzik antyciążenia i wcisnąłem gaz do podłogi. I dobrze zrobiłem. Fala uderzeniowa eksplodującej rakiety, prawie otarła się o tył srebrnego pojazdu. Z restauracji NX pozostał lej o średnicy stu metrów, a nad dziurą utworzył się charakterystyczny grzyb. Nikt nie mógł przeżyć. Z powodu ogromnego przeciążenia nie mogłem mówić. Kątem oka widziałem bladą twarz Clary. Podświadomie włączyłem system antyrakietowy. Dostrzegłem drugą rakietę, która zmieniła tor i ścigała Błysk. System antyrakietowy zadziałał i eksplozja z pociskiem musiała spowodować chwilowy wirus w systemie atakującej rakiety, bo ponowny wybuch zauważyłem po mniej niż sekundzie, tym razem w powietrzu. Okolicy była bezludna, więc tym razem nikt nie ucierpiał. W drugiej strącanej rakiecie ładunek jądrowy nie zadziałał, ale prawdopodobnie rejon pozostał i tak skażony od pierwszej bomby. Włączyłem systemy obronne w domu, lecz o dziwo ataki ustały. Zastanawiałem się, kogo chciano zabić, mnie czy trójkę pozostałych gości.
Zbliżyłem się do domu i otworzyłem pole siłowe. Wlecieliśmy na parking. Dwumetrowej grubości podłoże zbudowane ze stali, specjalnego betonu przekładanego ołowiem otworzyło się i zaparkowałem pojazd trzy poziomy poniżej ziemi. Twarz Clary sygnalizowała silny szok.
– Co to było Scott!?
– Ktoś chciał nas zabić, niestety z restauracji nie został nawet popiół. To był ładunek nuklearny. Wkrótce będziemy wiedzieli dokładniej.
– Proszę, powiedz mi kim jesteś – powiedziała bez gniewu.
– W tych warunkach będę musiał, ale zanim ci powiem, muszę cię o coś zapytać. Chciałem spędzić z tobą wieczór i chyba wiesz, co dalej by nastąpiło. Nie czułem, że nie chciałaś.
– Chciałam i nadal chcę. Przyjmę każdą prawdę, chyba nie możesz być potworem.
Popatrzyłem na nią. Powoli się uspokajała.
– Czy jesteśmy bezpieczni w twoim domu?
– Nie sądzę, że zechcą to posłać tu bombę wodorową o sile stu megaton. Wówczas Calfa byłaby w wielkim niebezpieczeństwie.
– Nie znam się na broni. Czy sto megaton to dużo?
– Sto lat temu na japońskie miasto Hiroszima zrzucono bombę atomową o sile dwunastu i pół kiloton. Zginęło w ułamku sekundy czterdzieści tysięcy ludzi, a drugie tyle, kilka dni później. Kilkadziesiąt lat później trwała zimna wojna między dwoma mocarstwami Rosją i Ameryką. Dokonano w ciągu dziesiątków lat około czterech tysięcy prób nuklearnych, a tylko kilka wodorowych. Szczególnie w oceanie bomba wodorowa może być nieobliczalna. Jeden z gości, nazywał się Jones. Jego firma pracuje dla kilku korporacji i produkuje broń. Jak do tej pory ulepszono wszystko, co możliwe, ale nie stworzono niczego gorszego niż bomba wodorowa. Są prace nad czymś, co powoduje lokalna czarną dziurę, ale to jest już kompletny wymysł psychopaty. Taka broń zniszczyłaby całą ziemię.
– Boże, nie wiedziałam. Do tej pory sądziłam, że żyjemy w całkowitym pokoju i bezpieczeństwie.
– Nie zupełnie. Z uwagi na powstałą sytuację, niestety nie mogę odwieźć cię do domu.
– Co z Ramzesem?
– Claro, dopóki nie wyjaśnimy, nie możemy ryzykować. Pamiętam o nim. Myślę, że w ciągu czterdziestu ośmiu godzin wszystko się wyjaśni. Chcesz tu siedzieć, czy możemy spędzić czas u mnie w domu. Mam włączone pole siłowe i system antyrakietowy. Mam pewną teorię co mogło się stać i sądzę, że nikt nas już nie zaatakuje, ale całkowitej pewności nie mam. Muszę komuś wysłać wiadomość, a to mogę zrobić tylko z domu.
– Dobrze, pójdę z tobą.
Doszliśmy do windy i po trzydziestu sekundach byliśmy w domu. Rzuciła okiem na pokój.
– Ładnie mieszkasz. – powiedziała to, lecz nadal czułem u niej zdenerwowanie.
– Dam ci coś dobrego do picia i muszę cię zostawić.
Popatrzyła na mnie łagodnie i zapytała.
– Skoro mamy być razem, nie możesz przy mnie rozmawiać?
– Nie wiesz o mnie wszystkiego...
– Wiem wystarczająco, nie chodzi o informacje o tobie tylko to jaki jesteś, a to czuję. Wiem, że nie jesteś potworem i to mi wystarczy.
– Dobrze, w takim razie będziesz mogła być przy mnie, ale muszę cię ukryć przed moim rozmówcą. Co chcesz do picia?
– Wodę.
– Dobry wybór. Jest neutralna. Zaczekaj chwilkę.
– Poszedłem do kuchni i nalałem wody ze szklanego pojemnika. Woda z wodospadu Anioł w dawnej Wenezueli. Najlepsza woda świata, niektórzy twierdzą, że rozpuszczony lód z Arktyki jest lepszy, ale ja preferowałem tę z wodospadu.
Nalałem do dwóch kryształowych szklanek i zaniosłem do salonu. Clara siedziała w rogu kanapy i nie wyglądała najlepiej. Wziąłem wełniany koc i okryłem jej plecy.

Sapphire77

opublikował opowiadanie w kategorii fantasy i miłosne, użył 4047 słów i 23467 znaków, zaktualizował 29 kwi o 20:37.

1 komentarz

 
  • Użytkownik Marigold

    Bardzo nieprzyjazny ten wykreowany przez Ciebie świat przyszłości. Inwigilacja wszystkich sfer życia człowieka. Poza jednostkami większość ludzi szybko dostosowuje się do nowej sytuacji.  Może to dobrze, gdyby nie ta cecha jako gatunek byśmy chyba nie przetrwali.  
    Podoba mi się Scott - zabójca, ale z zasadami, taki trochę buntownik.  
    A wodospad Anioł w Wenezueli - zjawiskowy!

    10 godz. temu

  • Użytkownik Sapphire77

    @Marigold Dziękuję. Wszystkie sf filmy to nam pokazują, a elite dążą do całkowitego Matrixa. Scott jest super. Trochè jak Euri, tylko nie ma problemu z córkã :smiech2: On jest człowiekiem, żeby była jasność.

    9 godz. temu