– Co tam, synu? – zapytał spokojnie.
– Możesz zdezaktywować na pięć minut układ ochrony Clafy?
– To nie jest możliwe na tak długo, najwyżej na minutę. W jakim sensie mam to zrobić?
– Chcę wjechać tam niezauważony, zabrać jedną osobę i jedno zwierze.
Nastąpiła chwila ciszy.
– Mam taką możliwość o dziesiątej trzynaście do dziesiątej czternaście. Następuje wówczas zmiana transformacji mocy i zakamuflowany wjazd i wyjazd z miasta jest nie do końca chroniony. Kto?
– Clara Wilkinson i jej kot Ramzes.
Znowu nastąpiła zwłoka na blisko trzydzieści sekund.
– Masz jutro spotkanie w Remixsie, a to sekretarka Derrmilda, szefa produkcji tej korporacji. Dostałeś stanowisko szefa ochrony. Czy mogę wiedzieć, dlaczego chcesz ją zabrać?
– Powiem ci ojcze, ale nie teraz.
– Oh!
Zareagował tak, bo to wydarzyło się po raz pierwszy od czasu, od kiedy się znamy, żebym mu w czymś odmówił.
– Dobrze – usłyszałam w końcu.
Zdawałem sobie sprawę, że to nie jedyny kłopot, jaki go jeszcze spotka. Rozłączyłem połączenie. Niezwłocznie się przebrałem w strój, ze specjalnym włóknem pochłaniającym promienie elektromagnetyczne co gwarantowało zmniejszenie do minimum wykrywalność. Po chwili ubrany w czarny, obcisły strój i buty, udałem się do mojego pojazdu. Po chwili pokryłem Blask specjalną farbą, pochłaniającą i rozpraszającą promienie wysłane z satelity i radarów naziemnych. Pozostawał jednak pięć procent, ale przerwa w czasie pracy centralnego systemu dawała wielką szansę pozostania niezauważonym. Oczywiście chciałem uchronić Clarę, ponieważ zależało mi na niej. A zamierzałem ją uchronić, bo mogłem spodziewać się reperkusji ze strony sił współpracujących z Ito i Xsi Mingiem. Podejrzewałem Jonesa, że działa razem z nimi. Dowodem wystarczającym byłby, że spotkali się ostatnio. Clara była wytrenowanym zabójcą. Nie wiedziałem kto i jak wstawił taki program do jej mózgu, ale zamierzałem te zdolności wykorzystać. Nie mogłem zabić trzech osób na raz, chyba że spotkaliby się razem. Wiedziałem, że Ito spotka się z Xsi– Mingiem i ich zamierzałem zabić, a Clarę musiałem przekonać, że musi zabić Jonesa, w tym samym czasie lub bardzo blisko tego momentu. Wiedziałem, że to nie będzie łatwe, bo była uosobieniem dobroci i delikatności. Spojrzałem na czas. Dochodziła ósma wieczór. Czekałem. Sprawdzałem na swoich specjalnych stronach z nadzieją, że coś odkryję. Czy ktoś prowadził badania nad takim rodzajem treningu mentalnego, jaki zastosowano u Clary. Skoro była taka jedna osoba, mogło być takich ludzi więcej. Nadal nie wiedziałem, jaki był cel zabicia androidów–sobowtórów: Jonesa i Xsi – Minga. Istniało prawdopodobieństwo, że to Ito Usinoko i Xsi–Ming Pao mieli być wyeliminowani przez Clark & Larsena, jednak nie widziałem powodu, ponieważ planowano atak tylko na samego Thomsona. Według moich przypuszczeń to właśnie Thomas był najważniejszą figurą i chciano się go pozbyć wraz ze mną i Clarą oraz jego żoną, Corsą. A powód mógł być tylko jeden. Maszyna czasu. Chciano dokonać czegoś bardzo złego, co przeczuła Clara. I jedyną przeszkodą ku temu mogłoby być tylko odwrócenie rzeczywistości przez zmianę zdarzeń. Miałem czas do jutra, by dowiedzieć się wszystkiego. A teraz musiałem pojechać po Clarę. Pozostawała tylko jedna kwestia. Czy Clara mi uwierzy? Przeliczyłem na komputerze wewnętrznym, kiedy muszę wylecieć, to musiała być błyskawiczna akcja. Wszedłem do garażu o dziewiątej. Ruszyłem normalnie by nie wzbudzać podejrzeń. Okrążyłem Calfę i dokładnie o dziewiątej dwanaście i pięćdziesiąt dziewięć sekund przekroczyłem granice mega–miasta. Za dwadzieścia sekund zatrzymałem Błysk przed domem Clary. Za dziesięć sekund pukałem do drzwi. Naprawdę miałem szczęście. Ramzes zachował się jak pies. Przyszedł do drzwi i obtarł się o moją łydkę. Za pięć sekund pojawiła się Clara. Nie mogłem ryzykować negocjacji, prezentacji i czegokolwiek innego. Musiałem działać. Kiedy podeszła do drzwi wystrzeliłem środek usypiający. Za dziesięć sekund już umieściłem ją w pojeździe. Ruszyłem ostro i opuściłem granicę Calfy trzy sekundy przed dziewiątą czternaście. Oczekiwałem czy pięć procent zadziała. Nic się nie stało, czyli niewidoczny dla sieci szpiegowania, zabrałem jedną osobę i jedno zwierze z rejonu miasta i nikt niczego nie zauważył. Doleciałem do domu za trzy minuty. Wziąłem Clarę na ręce, a kotek podążył, jakby znał drogę, prosto do mojego salonu. Posadziłem wciąż śpiącą blondynkę na kanapie i sam usiadłem naprzeciw. Ramzes wskoczył mi na kolana. Środek miał przestać działać za dwie minuty. Przez ten czas syciłem mój wzrok jej widokiem i rozkoszowałem się zapachem jej ciała. Otworzyła oczy. Spojrzała na mnie i następnie na kota.
– Kim jesteś? – zapytała spokojnie.
– Wszystko ci wytłumaczę, Claro. Jesteś bardzo niebezpieczna, tylko o tym nie wiesz. We wszystko, co powiem, postaraj się uwierzyć.
– Widzę, że Ramzes cię lubi, to już coś. Mów.
– Nazywam się Scott Siena i jestem kimś, kogo pokochasz. Ja już ciebie pokochałem.
Uśmiechnęła się.
– Poznaliśmy się już?
– Tak, dwa dni temu, czyli według poprzedniej rzeczywistości, ma to się stać jutro. Opowiem ci od początku. Proszę nie przerywaj mi, a potem możesz pytać o co tylko chcesz.
Opowiedziałem jej wszystko od momentu jak zobaczyłem ją w Remixsie do czasu jak weszliśmy do maszyny czasu. Nie omieszkałem opowiedzieć o przebiegu naszego zbliżenia i musiałem opisać jej z dokładnością wszystkie detale jej intymnej strefy. Nie mogłem zadowolić się opowiedzenie jej, że wiem gdzie ma pieprzyki na plecach.
Zareagowała prawidłowo.
– Przepraszam, muszę skorzystać z łazienki.
Wiedziałem w jakim celu. Nikt się sobie nie przygląda aż tak dokładnie, chyba że jest coś bardzo charakterystycznego. Na szczęście Clara miała delikatne przebarwienie skóry na jej lewej stronie najbardziej intymnego organu. Pieprzyk miał kształt łezki.
– Dam ci lusterko – rzekłem i podałem.
Nie miała zbyt mocno zdziwionej miny. Wróciła za trzy minuty.
– Wszystko się zgadza. Muszę jednak się przekonać po swojemu.
Ku mojemu zaskoczeniu podeszła do mnie i pocałowała mnie namiętnie w usta. Kiedy oderwała swoje śliczne wargi od moich, błogość panowała na jej twarzy.
– Wierzę ci. Czyli mówisz, że mam brata bliźniaka. Mogę zobaczyć zdjęcie Thomasa Bramsa?
– Oczywiście, Claro.
Poszliśmy razem do mojego specjalnego pokoju. Konsola się wysunęła i włączyłem ekran. Po kilku sekundach pojawił się obraz twarzy Thomasa. Blondynka patrzyła kilka minut.
– Nie ma wątpliwości. Co sugerujesz?
– Jutro się spotkamy w Remixsie, o ile Baxter ponownie zdoła znaleźć lukę w szpiegowaniu granic Calfy. Jeżeli nie, coś wymyślę. Podam ci namiary gdzie dokładnie o tej porze będzie się znajdował Michael Jones. Kiedy spotkam się z Deermildem, za kilka minut polecimy na spotkanie Osinoko i Xsi–Minga. Zostawisz mnie i polecisz dokładnie w miejsce gdzie spotkasz Michaela. Ja zabiję Xsi– Minga i Ito. Ty zabijesz Jonesa.
Patrzyła na mnie z małą niewiarą.
– Twoje usta smakują cudnie. Wierzę, we wszystko i prawdę mówiąc, kiedy opowiadałeś z detalami o naszym seksie, czułam się podniecona.
– Czułem to u ciebie.
Zarumienia się lekko.
– Jedyne, w co nie mogę uwierzyć to w to, że jestem maszyną do zabijania.
– Nie jesteś zabójcą. Wytrenowano cię na zabójcę.
– Rozumiesz, że nie mogę tego przyjąć.
– Rozumiem. Pójdę się przebrać. Chcesz to posłuchaj muzyki, albo coś zjedz. Mam owoce.
– Poczekam na ciebie.
Kiedy się ubrałem w spodnie i koszulkę, poszedłem do kuchni i wziąłem banana, pomarańcz i kilka truskawek. Położyłem to na talerzu. Wróciłem do salonu. Postawiłem talerz na stole. Musiałem zrobić jej sprawdzian, bo nie miałem wyjścia. Rzuciłem okiem na okolice miejsa gdzie siedziała, czy nie było tu czegokolwiek, co zwiększało ryzyko, że w odruchu może mnie zranić. Sądziłem, że jednak nie jest tak dobra, żeby mnie zabić. Nie zauważyłem nic ostrego ani ciężkiego. Pamiętałem z poprzedniego czasu, jak zareagowała na nagły atak. Tym razem nie musiałem się obawiać, że nie zdoła się obronić.
Niespodziewane uderzenie jest zawsze bardzo trudne do obrony. Ze wszystkich, najbardziej skuteczny jest prosty cios, bo hak czy sierp zajmuje więcej czasu. Co więcej, jeżeli osoba siedzi, jest jej trudniej się obronić. Wstałem i podszedłem powoli. Uniosła głowę i patrzyła z uwagą, ale więcej z zainteresowaniem czego chcę. Wystrzeliłem prawicą jak szybko potrafiłem, a pięść kierowałem na jej śliczną buzię. No cóż, nie doceniłem tego, czym była. Nie zarejestrowałem nawet jej uniku. W ogóle nic nie dostrzegłem. Pociągnęła silnie moją rękę i dostałem kopa w splot, dobrze, że nie miała szpilek, bo prawdopodobnie by mnie zabiła. W kilka milisekund potem zemdlałem.
Otworzyłem oczy i czułem ból na czole. Stała nade mną z pistoletem. Moim pistoletem.
– Co robisz, Scott?! Najpierw się całujemy, a potem chcesz mi złamać szczękę?
– Obiecuję już nigdy więcej cię nie sprawdzać. Jak inaczej mogłem cię przekonać?
Odłożyła broń.
– Wybacz, kochanie.
– Kochanie?
– Jak się kogoś kocha, to zwykle tak się mówi, prawda?
– A kiedy mnie pokochałaś?
– Chyba kochałam cię od zawsze – uśmiechnęła się.
– Wierzysz teraz, że jesteś wytrenowana?
– Chyba nie mam wyboru. Z twojej historii wynika, że i tak byś nie zabił mojego brata, więc jestem wytrenowana w innym celu niż aby nie dopuścić do jego zabójstwa z twojej ręki. W takim razie po co?
– Wiem tyle, co i ty, czyli nic – skwitowałem.
– Sądzisz, że jeżeli zabiję Jonesa, zdołam ujść cało?
– Prawdopodobnie, chociaż całkowitej pewności nie mam, kiedy go zabijesz uruchomisz tym dalsze stopnie swojego programu. Ja wiem co zrobię po zlikwidowaniu Xsi – Minga i Ito, ale ci nie powiem. Jesteś lepsza ode mnie, szkoda, że nie mogę się od ciebie niczego nauczyć.
– Być może jestem wytrenowana, by zabijać, ale wiem jedno. Kiedy jesteś blisko coś się ze mną dzieje. Wówczas jestem tylko zakochaną i spragnioną miłości kobietą. Bardzo mi przykro, że musiałam ci przywalić w czoło.
– Jeżeli mogę wiedzieć, czym dosłałem?
Pokazała swoimi ślicznymi palcami lewej dłoni, podstawę prawej.
– Czyli nie pięścią?
– Wiesz co Scott, ten ktoś czy grupa, nie przewidzieli, że się w tobie zakocham. Kiedy zrobiłam unik, złapałam twoją rękę i kopnęłam w splot, jeszcze nic nie zadziałało, ale potem... Moja prawa dłoń leciała z wyprostowanymi palcami, by ci wyrwać jabłko Adama i wówczas coś zmieniło tor uderzenia i ostatecznie walnęłam cię podstawą dłoni w czoło.
– Jak wiedziałaś, że cię zaatakuję? To nie jest możliwe, żebyś była aż tak szybka.
– Kiedy wstałeś, wyczułam twoje zamiary. Mówiłam ci, że odczuwam.
– To tłumaczy wiele, jakkolwiek jesteś bardzo szybka. Skąd wiedziałaś gdzie mam pistolet?
– Z opowiadania. Oczywiście mógł być w innym miejscu, ale jesteś zorganizowany i masz swoje nawyki.
Objęła delikatnie moje skronie i zaczęła delikatnie muskać ustami moje czoło.
– Boli jeszcze?
– Bardzo.
– Kłamczuch, przecież czuję, że nie.
– Bardzo boli, musisz się mylić. Brzuch też.
– Aha, znaczy, że tam też muszę pocałować.
Po chwili podciągnęła moją koszulę i zaczęła całować brzuch i tors. Chciałem zaprotestować, kiedy zaczęła rozpinać pasek spodni. W uamku chwili zmieniem zdanie i już nie próbowałem jej hamować.
Tym razem pozwoliłem się rozebrać. Jak bardzo istotne jest, by trzymać swoje intymne części w czystości, bo nigdy nie wiadomo, co może się przytrafić.
Dziwne, ale wiedziała co lubię najbardziej. To, że ja wiedziałem co ona lubi, miało sens, ale skąd ona znała moje tajemnice? Oczywiście, że nie chciałem by skończyło się po jednym razie, ale musiałem znowu połączyć się z Ottonem.
Założyłem szlafrok, a Clara została w łóżku. Tym razem nie odkryła swojego ślicznego ciała.
– Jesteś? – zapytał Otton.
– Wszystko poszło dobrze. Czy jest możliwość byśmy wrócili przed ranem do Calfy?
– Niestety. Jednak mam swoich ludzi. Rano odwieziesz panienkę Wilkinson do Remixu. System zapomni, że nie wyszła ze swojego domu. Jesteś zadowolony?
– Bardzo, a co z kotem?
– Na szczęście zwierze domowe jest sprzężone z właścicielem. Nikt nie zwróci uwagi, że kotek jest u ciebie.
– To dobrze. Porozmawiamy jutro.
– Dobrze, synu. Miłej nocy.
– Dla ciebie też, ojcze.
Wróciłem do sypialni.
– Otton załatwi wirus w systemie. Odwiozę cię rano do pracy, a potem przyjdę na spotkanie.
– Czyli mamy cała noc?
– W nocy się śpi.
– Będziemy spać, jest dopiero jedenasta. Wracaj do mnie albo znowu będę musiała coś z tobą zrobić.
– Nie będziesz. Pokonałaś mnie i jestem twoim więźniem.
– Tak już lepiej – mruknęła zadowolona.
Zrzuciłem okrycie i po chwili znalazłem się w jej ramionach. Pachniała cudnie, zauważyłem, że w tej szczególnej sytuacji jej ciało musiało coś dodatkowego wydzielać, co działało na mnie jak afrodyzjak.
Musiałem naprawdę się starać, by zmusić ją do spania. Wyglądało, że chce się kochać przez całą noc...
Po porannej toalecie byliśmy gotowi do wyjścia.
– Odwiozę cię do pracy, a potem się zobaczymy. Ty nie pamiętasz dokładnie wszystkiego, tylko to, co ci opowiedziałem, więc ci przypomnę jak było. Ciekawe czy Deermild przyjdzie jako android, czy tym razem jako realny człowiek. Kiedy cię odbiorę po pracy, wiesz co masz robić?
– Mam spotkać się z Jonesem. Co będzie, jeżeli mnie odstawi?
– Nie jest gejem, z pewnością cię przyjmie, w końcu wie kim jesteś. Prawdopodobnie będzie mocno zaskoczony. Chyba jeszcze nie wie, że będzie chciał ciebie i całą naszą czwórkę, zabić. A może już wie...
– Sądzisz, że będę wiedziała co zrobić?
– Z pewnością. Nie wiem jak go zabijesz, ale jeżeli to zrobisz, to z pewnością uruchomi w tobie dalsze stopnie programu. Ja postaram się jak najszybciej przybyć po ciebie. Masz to – podałem jej coś o wielkości puderniczki.
– Co to takiego?
– To samo będę używał. Zabiję Xsi Minga i starego Japończyka. Wcześniej znajdę i ukryję w bezpieczne miejsce tę młodą Japonkę z restauracji. Nie jestem pewny czy kiedy zabiję Osinoko i Xsi Minga, również będą chcieli rozwalić restaurację NX, czy nie. Swoim powrotem w czasie zmieniłem rzeczywistość, tylko nie wiem w jakim stopniu.
– Zobaczysz, ale... czy nie zginiemy?
– Postaramy się. Jesteśmy teraz w innej rzeczywistości. To znaczy ja jestem i cała nasza czwórka. Nie ogarniam tego. Teoria mówi, że skoro ja jestem inny to i wszystko inne takie jest również. Prawdę mówiąc, nie zauważyłem różnicy, co do ciebie. Jesteś tak samo gorąca.
Zarumieniła się pięknie.
– Zawsze sądziłem, że jestem skromna. A wcale się przy tobie nie wstydzę.
– A czemu miałabyś. Czekaliśmy na siebie całe życie.
– Tak, ale nie powiedziałeś co to robi – pokazała pudełeczko.
– To rozwali okno, choćby było super pancerne, a pewnie jest. Po wybuchu przez nie wyskoczysz, bo pozostanie w budynku nie daje ci wielkich szans na przeżycie. To bardzo zaawansowana technologia. Kokon. Znajdziesz się bezpieczna w kuli o średnicy trzech metrów. Pozostaniesz niewidoczna, a tylko ja będę wiedział, gdzie jesteś. Poczekasz tam na mnie. Przylecę po ciebie Błyskiem.
Popatrzyła poważnie.
– A co będzie, jeżeli nie przylecisz?
– Po piętnastu minutach poziom tlenu osiągnie krytyczną wartość, wówczas powoli zejdziesz na ziemię. Postaraj się uciec i wówczas Baxter cię znajdzie. Wyślę mu wiadomość. Polecicie do Bramsa, wrócicie do czasu z wczoraj i mnie odnajdziecie.
– Tak można w kółko – uśmiechnęła się.
– Teoretycznie tak, ale chyba nie chcesz, żebyśmy byli uwięzieni w dwóch dniach?
– Nie byłoby tak źle – ponownie na jej buzi pojawił się swoisty uśmiech.
– Jesteś bardzo niegrzeczną dziewczynką, Claro – pogroziłem jej palcem.
Pocałowała mnie krótko.
– To lećmy.
Po mniej niż kwadransie doleciałem do budynków Remixu. Pożegnałem się z moją cudną blondynką. Kiedy tylko zniknęła mi z oczu, zacząłem działać. Wysłałem zaszyfrowana wiadomość do Ottona. Prawdopodobnie ciężko mu będzie uwierzyć, ale nie będzie miał wielkiego wyboru. Nastawiłem współrzędne na NX. Restaurację otwierano o dziewiątej, miałem kilka minut. Wiedziałem z praktyki, że dziewczyna już powinna być. Sprawdziłem, zanim wszedłem jej dane biometryczne. Znajdowała się tuż za drzwiami.
Otworzyłem drzwi. Po chwili podeszła, sprawdziła dane na swoim ekranie i zobaczyłem zakłopotanie na jej ślicznej buzi.
– Dzień dobry panu. Ma pan rezerwacje na siódmą wieczór.
– Tak, ale musiałem coś sprawdzić.
– Och, nie rozumiem.
– To nic. Jest wszystko w porządku. To moje zamówienie. Proszę podać je niezwłocznie kucharzowi, są tam również bardzo ważne instrukcje dla pani. Proszę zaraz przeczytać, to ważne.
Obecnie nie posługiwano się kartkami. Z wyjątkiem... dawnej Japonii. Na kartce napisałem w jej języku wiadomość. ,,Jeżeli chcesz żyć, wyjdź za minutę siódma, z restauracji. Nie zawiadamiaj nikogo''. Kartka miała się rozsypać i ulotnić po otwarciu. Takie osoby raczej wykonywały polecenia czy prośby klientów. Miałem nadzieję, że dziewczyna okaże się na tyle rozsądną, by nie zawiadamiać o tym nikogo.
Miałem się tu pojawić i zabrać ją za minutę siódma. Chodziło o precyzje.
Kiedy oddaliła się w kierunku kuchni, wyszedłem. Po chwili już leciałem moim pojazdem. Przypomniałem sobie dokładnie wszystkie czynności, które wykonywałem poprzednio, starałem się dokładnie to kopiować. Wiedziałem, że prawdopodobnie to będzie bez znaczenia.
O oznaczonej porze podjechałem pod kompleks budynków Remixa. Uśmiechnąłem się do siebie, bo wiedziałem, że zaraz zobaczę Clarę.
– Witam, panie Siena, pan Deermild pana oczekuje.
– Doprawdy? Proszę się upewnić.
– Sprawdzałam dwa razy. Zaprowadzę pana do gabinetu.
– Dziękuję. Zamierzam zabrać panią dziś wieczorem do restauracji.
Uśmiechnęła się miło.
– Regulamin zabrania spotkań.
– Proszę się nie martwić o drobiazgi. Mam swoje sposoby, żeby zmienić ten punkt w regulaminie.
Clara szła przede mną. Zapukała do swojego szefa.
– Proszę wejść – odezwał się Ronald.
Był oryginalny. Czyli nie będę mógł znaleźć haka.
– Witam – rzekłem sucho.
– Proszę usiąść. Mam zaszczyt przedstawić panu propozycję od pana Usinoko. Mój szef Ito Usinoko proponuje dla pana, za odpowiednią sumę wynagrodzenia, stanowisko szefa ochrony w Remixsie.
– Tak, znam warunki umowy. Chciałbym coś zmienić. Zamierzam zabrać pannę Wilkinson na kolację.
Ronald nieco zmienił się na twarzy.
– Nie sądzę, by to było możliwe. W warunkach umowy sekretarki zakładów Remix istnieje wzmianka, że ta osoba nie może się umawiać z klientami.
– Rozumiem. Zmienisz to albo rozwiązuje umowę, to znaczy jej nie podpiszę.
– Panie Siena, będę zmuszony skontaktować się z panem Ito.
– Proszę to zrobić, jeżeli pan musi. Ma pan żonę, Ronaldzie?
– Tak.
– O to chodzi. Kiedyś trzeba zrobić ten krok. Panienka Wilkinson jest idealna dla mnie, to poważna sprawa.
– Tak nagle?
– Podejmuję zwykle szybkie i zdecydowane decyzje.
– Dobrze, czy wartość wynagrodzenia nie ulegnie zmianie?
– Chcesz coś utargować, Deermild? Od razu wiedziałem, że się dogadamy. Proszę zawiadomić pana Usinoko, że obniżam kontrakt o milion kredytek.
Uśmiechnął się szeroko.
– W takim razie nie muszę zawiadamiać szefa. Czyli zgadza się pan na dziewiętnaście milionów. W umowie zaznaczę sumę dziewiętnastu tysięcy. Tak jak ustaliliśmy. Napije się pan czegoś?
– Macie dobry koniak?
– Znakomity. Ludwik XIII z 1976 roku.
– Dobry rocznik.
Deermild zawiadomił Clarę, by podała dwa kieliszki. Po chwili przyniosła je na gustownej tacy.
Spojrzała na mnie i czekała, aż wezmę kieliszek.
– Czy mogłabym jeszcze coś dla panów podać lub zrobić?
– Panno Wilkinson, proszę napisać i wydrukować umowę o pracę dla pana Sieny. Kontrakt na rok z wynagrodzeniem dziewiętnastu tysięcy kredytek. Wszystko inne jest identyczne z poprzednią umową.
– Dobrze, panie Deermild. Umowa będzie gotowe za trzy minuty,
Uśmiechnęła się pięknie i wycofała do swojego miejsca pracy.
– Jest miło robić z panem interesy, panie Siena.
– Dziękuję. To za miłą współpracę.
Uniosłem szeroki kieliszek i czekałem, aż utworzy się bukiet. Koniak był bardzo dobry. Deermild z pewnością nie był koneserem, ponieważ wypił od razu cały kieliszek.
– Niezły – odrzekł.
– Czy pije pan ciepłą whiskey?
Zrobił oczy.
– Nigdy, piję z lodem. Czemu pan pyta?
– Nie jest pan miłośnikiem koniaku.
– Nie specjalnie – przyznał.
– Tak właśnie myślałem.
– A pan?
– Przeciwnie.
– To, czemu pan nie wypił?
– Koniak, szczególnie dobry ma bukiet zapachowy, który zaczyna się tworzyć, kiedy trunek się ogrzeje ciepłem dłoni. Picie z lodem jest gwałtem. No ale skoro pan nie przepada, to trudno.
Usłyszeliśmy pukanie.
– Proszę wejść, panno Wilkinson.
Clara przyniosła srebrną tackę, a na niej umowę
– Co mogę jeszcze zrobić? – zapytała.
– Dziękuję panno Wilkinson, to wszystko.
Delikatnie kiwnęła głowa i wyszła.
– Cóż, czas na mnie – rzekłem.
Dodaj komentarz