Zaczęły jeść pierogi. Smakowały znakomicie.
– Aniołku, mogę pokazać mamie twój obraz.
– Tak, możesz. Twoja mama jest bliższa rozumienia, niż sądzisz.
– O czym mówisz, Alex? Znam cię od godziny, a czuję z tobą więź. Zaczynam rozumieć moją córkę.
Sarah wzięła obraz. Na razie nie miał ram i teraz znajdowała się w tekturowej tubie. Przyniosła stojak i rozpięła obraz, dopiero potem odwróciła. Linda zaniemówiła z wrażenia.
– To jest nie do opisania. I to literalne ciepło. A promienie wypływają prosto z serca... Zaraz, widzę je, ale gdzie one są. Jak... to możliwe?
– To prawda, to samo odczułam, kiedy Alex pokazała mi obraz pierwszy raz.
– Znam się trochę na malarstwie, ale jeszcze czegoś podobnego nie widziałam.
– Zobacz mama, to jej szkice. Nie miała pieniędzy, by wziąć jakiś kurs.
– Ale jak widać, nie potrzebuje się uczyć.
– Ja nie malowałam tak dobrze, wcześniej. To stało się, dopiero kiedy poznałam Sarah.
– Co robią twoi rodzice? Muszą być dumni z ciebie. Nie próbowali ci pomóc?
– Mama jest kelnerką w pubie, a tata jest upadłym alkoholikiem. Wcześniej już pił, lecz pogłębiło się, to kiedy mój młodszy brat, Jerry, zginął potrącony przez samochód. Tata nie doszedł jeszcze dna, a kiedy dojdzie, odbije się i stanie się dobrym człowiekiem, jakim jest wewnątrz. Mam co do tego pewność.
– O, przykro mi, że tak się stało. Musiałaś mieć piekło na ziemi. Szczególnie że jesteś wrażliwa.
– Jestem też piękna wizualnie. I nie mówię tego z braku skromności. Tak jest. A ja sądziłam, że jest to przekleństwo, bo kiedy stałam się już nastolatką, wciąż czułam te spojrzenia pełne pożądania. A przecież nigdy nie ubierałam się wyzywająco. Nosiłam sukienki do kolan, a spodnie nigdy nie podkreślały moich bioder i nie eksponowały pośladków. Mogę tak teraz powiedzieć, bo jesteśmy w kobiecy gronie. Nigdy bym nie powiedziała, tego, co teraz, gdyby tu był twój mąż czy syn. Wracając do tego, co powiedziałaś, Lindo, mylisz się. Ja miałam wątpliwości, ale nie czułam się nieszczęśliwa. Nie miałam nienawiści do nikogo. Piekło jest wewnątrz tak jak i niebo. Ktoś może być w piekle, będąc otoczony dobrobytem i być w niebie, żyjąc w nędzy. Oczywiście te dwa pojęcia, są jak wszystkie inne, umowne. Sarah sądziła na początku, że to zrządzenie losu, że mnie poznała. I od razu postanowiła mi pomóc. Ja na początku czułam się trochę zaszokowana i nie mogłam się pozbierać, ale szybko pojęłam. Zrozumiałam, że to się stało dla niej, nie dla mnie.
–Ależ co ty mówisz, Aniołku?
–Czy nie miałaś ostatnio rewelacji, że tak naprawdę do tej pory, nie żyłaś?
–Tak, to prawda. Moje życie do tej pory podporządkowałam tylko jednemu celowi, grze. Dopiero kiedy ciebie poznałam, zrozumiałam, że wszystko, co mam, zostawiłabym dla ciebie.
–Mówiłam ci i powtarzam jeszcze raz. To, co robię i mówię, jest mi dane. Dzięki temu poznałam siebie. A właściwie jedno z drugim jest łączne.
Alex nie skomentowała wypowiedzi, Sarah. Gdyby Sarah istotnie zostawiła granie dla niej, zamieniłaby tylko jedno więzienie, na inne.
Linda popatrzyła tylko na Alex. Wstała i bez słowa podeszła do niej. Objęła ją serdecznie. Wyszeptała bardzo cicho.
– Co mam zrobić?
–Nie musisz nic, masz to w sobie. Po prostu to pokochaj.
– Chyba właśnie to robię – szepnęła przez łzy.
Nawet Sarah nie zrozumiała tego, co powiedziała jej mama. Sądziła, że tak jak i ona pokochała właśnie Alex.
Kiedy Linda troszkę doszła do siebie, zapytała córkę.
– Nie zostawisz muzyki, skarbie?
– Och nie, mamusiu. Muzyka jest piękna, ale jak wszystko, jest tylko narzędziem. A my jesteśmy przywiązani do przedmiotów, nazw i definicji. Na pozór może nie widać zmiany, ale po transformacji już nigdy nie jest jak poprzednio.
– Jest jeszcze jedno. Loyd dzwonił do mnie i rozmawiał również z Samem. Czy Alex ma jakieś niesamowite zdolności muzyczne?
– Ja mam pewne teorie, ale Alex postanowiła, że przeanalizujemy to wspólnie. Myślę, że będzie dobrze zrobić to w wąskim gronie. Ponieważ jesteśmy rodziną, sądzę, że tata i ty możecie uczestniczyć.
– Chcę tylko dorzucić, że to ty postanowiłaś, a nie ja – powiedziała Alex.
– No ale też byś chciała wiedzieć, co jest prawdziwym powodem tego fenomenu?
Alex nie odpowiedziała, tylko się lekko uśmiechnęła.
Sarah pokazała jej swój pokój. Mieli też gościnny, ale poprosiła Alex by spała z nią w jej pokoju.
– Porozmawiam dzisiaj wieczorem z twoim tatą, jeśli się zgodzi, tak zrobimy.
– Ale ja jestem dorosła, jeśli się nie zgodzi, mam swoje studio...
– Cierpliwości, kochanie. Nie myśl o wojnie, jeśli może być pokój. Mnie bardzo zależy na jego zgodzie. I chciałabym, żeby jego zgoda wypłynęła z serca. To jest jego dom, a ty wciąż jesteś jego córką i powinnaś go słuchać.
– Ale po ślubie, będę ci posłuszna, a jego decyzje nie będą już prawomocne.
– Ale dla pełnej harmonii, należy zadbać, by wszystko było akceptowane. Nawet po ślubie, będzie nadal twoim ojcem, prawda?
– Tak, masz rację...
– Sarah, staraj się skupić na dzisiaj, a w zasadzie na chwili. Ja wiem, że do tej pory planowałaś i żyłaś według planu i to tylko w pewnym stopniu było właściwe. Jeżeli zaczniesz żyć świadomie chwilą obecną, to jest właściwe.
– Mówi się, będzie właściwe.
– Ja wiem, kochanie, że są zasady gramatyki, ale powiedziałam właściwie.
– A co właściwie stało się mamie?
– Jest tak jak i ty, w miłości.
– Nie będę zazdrosna, pewnie Clark też się zakocha. Zresztą wcale się mu nie dziwię, jeśli to zrobi.
Alex znowu się tylko uśmiechnęła.
Posłuchaj no Sarah Longridge, ja wiem, że wczoraj mieliśmy ważne sprawy, a dzisiaj przyleciałaś. Lot trwał godzinkę. Myślę, że powinnaś zrobić coś, co powinnaś. Masz wybór albo graj, albo kończ obraz. Mam nadzieję, że nie zabrzmiało to zbyt surowo.
– Dobrze Aniołku. Zaczynam malować.
– Ja nie muszę być z tobą. Będziesz miała chwilę ze sobą. A ja pomogę mamie. W końcu dzisiaj jest wielki dzień.
– Też tak myślę. Wróciłam, a ty poznajesz moją rodzinę. Nie wiem, czy Josh wpadnie, on to jest dopiero zajęty.
– Tak, z nim nie będzie tak łatwo, ale mam nadzieję, że pojmie.
– On jest tylko bratem, Sam jest twoim orzechem do zgryzienia.
– Kocham cię Sarah, ale wierz mi, on jest trudnością dla ciebie. Maluj mnie i nie zajmuj się niczym innym. Pamiętaj oddychać. Każdy twój wdech jest miłością, która wchodzi. Wydech to to, co ci nie pozwala wypełnić nią ciebie całkowicie.
Pocałowała delikatnie usta Sarah i poszła do Lindy.
– Chcę być przydatna, pomogę ci mamo przy obiedzie, dobrze?
– Wiesz, Alex, kiedy powiedziałaś pierwszy raz mamo, zabrzmiało to trochę dziwnie w moich uszach. Rozumiesz, gdybyś była chłopcem... ale teraz już tak nie odczuwam. Odbieram cię jak córkę. I uświadomiłam sobie, że wasza relacja nie jest na zasadzie mąż–żona. I to nie tylko z powodu, że jesteście obie kobietami. Mam rację?
– Masz, bo pojęłaś to szybciej niż ona. Kiedy mówię mamo, odbierasz to, jakbyś miała jeszcze jedną córkę, prawda?,
– Tak, dokładnie. A właściwie niedokładnie. Jest coś głębszego, ale nie potrafię tego wyrazić.
– I nie próbuj. Kłopot z ludźmi polega na tym, że nawet ci, tak zwani bardziej rozwinięci duchowo, próbują określić coś, co się określić nie da. To można tylko pokochać. A przecież samej prawdziwej miłości nie sposób opisać, to czemu próbować określić jej źródło.
– Masz rację, twoje słowa są takie proste. Nam jest łatwiej.
– Już nic nie mów mamo, róbmy obiad. To nasz obowiązek i radość, nie sądzisz?
– Ale jak będziemy się porozumiewać bez słów, jeśli mamy zrobić go razem?
– Och, ja nie myślałam o tym. O przygotowaniu obiadu, mówmy. To naturalne.
– Znowu masz rację. Pozwól mi tylko coś powiedzieć. Kiedyś byłam z czteroma innymi kobietami i przygotowałyśmy obiad i deser. A one mówiły o wszystkim. A ja zaczęłam się im przypatrywać i pomyślałam, czy w ogóle ten obiad wyjdzie i będzie dobry do jedzenia.
– Mam nadzieję, że mówiły o dobrych rzeczach!
– Och, niestety nie.
– To pewnie niektórzy mieli kłopoty żołądkowe.
– Tak i nikt nie rozumiał czemu, przecież produkty były świeże.
– No to do dzieła. Niech miłość przeniknie ten pokarm – szepnęła Alex.
Linda pomyślała, że to piękna modlitwa. Zaczęły wszystko przygotowywać.
Sarah malowała w milczeniu. Najpierw miała mały bunt. Chciała, aby Alex była przy niej. Potem to przyjęła i zrozumiała głębiej co jej aniołek miał na myśli. I kiedy i to niejako nasączyło ją, wówczas poczuła literalnie obecność Alex. A nawet więcej. Nie tylko była z nią, ale i w niej. Czuła swoją i indywidualność, ale również i Alex. I odebrała to jako najcudowniejsze przeżycie.
Czas płynął. Miała jeszcze kilka detali, aby dodać, ale obraz był już gotowy. Usłyszała, że ojciec wrócił wraz z Clarkiem. Uznała, że jest to wystarczający powód, by zostawić obraz. Znowu przez małą chwilkę poczuła zaniepokojenie, ale zaraz odczuła spokój. I wiedziała czemu.
– Część tato, miło cię zobaczyć.
– Witaj, kochanie. Pachnie wspaniale. No pokaż tą Alex. O Clark już pewnie jest w kuchni.
– Alex pomagała mamie przygotować obiad.
– Zaraz się przywitam, tylko umyję ręce.
Sarah weszła do kuchni.
–Tata przyjechał, a sądziłam, że Clark jest z wami.
– Tak wpadł, ale Alex kazała mu umyć ręce. Ja po prostu się w niej zakochałam.
Linda pocałowała Alex w policzek.
– Dobrze, to zaczynam wszystko stawiać na stół. Pomożesz mi, Sarah? Alex jest gościem, nie może cały czas pomagać.
– Ja też mogę się przydać – Clark wrócił z łazienki.
Po chwili wszedł Samuel. Podszedł i ucałował żonę. Potem podszedł do Sarah, przytulił ją, a ona pocałowała go w policzek.
– Tato, to jest Alex – powiedziała.
Alex podeszła do Samuela.
– Miło mi, że wreszcie mogę poznać ojca, cudownej istoty, którą jest Sarah. A ponieważ znam ją, już częściowo znam jej ojca.
Podeszła i podała mu rękę.
– Nie robię tego często, ale pragnę cię przytulić. Mogę?
Alex podeszła pół kroku bliżej, a Sam przytulił ją serdecznie.
– To chyba możemy siadać, dzwoniłam do Josha, ale niestety nie będzie go na obiedzie. Obiecał wpaść wieczorem.
– No to siadajmy, będziemy mogli spokojnie porozmawiać.
– Nie będziecie o tym mówić teraz!
Sarah popatrzyła na Alex.
– Ależ nie. To będzie deser po deserze.
– Mam nadzieję – powiedziała Sarah i zrobiła dziwną minę.
– Czy jest coś ważnego? – zapytał Sam.
–Tak sądzę, ale najpierw zjedzmy ten wspaniały obiad.
– Który by nie powstał, gdyby nie ty, kochanie.
Samuel pomyślał, że Linda zawsze miała łatwość w nawiązywaniu serdecznych relacji.
Zaczęli sobie nakładać, wszystko, co stało na stole.
– Dzisiaj jest bez mięsa, Alex też nie je mięsa ani ryb, jak Sarah. Wspomniała, że uwielbia jedno mięsko, ale nie chcę o tym mówić.
Linda roześmiała się serdecznie. Samuel nie dociekał, co jest powodem jej śmiechu. W odróżnieniu od Sarah cierpliwość stanowiła jego mocną stronę.
Wszystko wszystkim smakowało. Deser mieli mieszany. Linda upiekła czekoladową babkę i podała kruchy placek z czereśniami, który kupiła poprzedniego dnia w sklepie. Do picia mieli sok z mango i herbatę. Sam dostał kawę, mimo że Linda nie była zbyt szczęśliwa z tego powodu.
– Wiesz, że podwyższa ciśnienie – powiedziała Linda.
– Ale tak lubię, jak sama zaparzasz. Ciśnienie podwyższają mi rozmowa z moimi wspólnikami lub kiedy załatwiam interesy. Na szczęście nie często się to zdarza.
Sarah modliła się w środku, by się nie zdenerwował, kiedy będzie rozmawiał z Alex. Poczuła zaraz potem uspokojenie płynące prosto z serca. Spojrzała na swojego aniołka i wyczuła, że Alex czuje jej obawy. Obiad doszedł końca.
– Jest coś ważnego, o czym mam wiedzieć, czy tak?
– Tak tato, chciałam razem, ale Alex poprosiła mnie, że sama się zajmie tą sprawą.
– A co to za sprawa?
– Jeśli mogę prosić pana, Samuelu. Sądzę, że najlepiej jak porozmawiamy w pana gabinecie.
– Nie mam sekretów w domu, szczególnie przed żoną.
– Mama już wie – szepnęła Sarah.
– Dobrze więc, proszę ze mną, Alex.
Kiedy weszli do jego gabinetu, Samuel miał jakby przedsmak natury rozmowy, która miała się zacząć. Usiadł w fotelu i poprosił Alex o to samo.
– Mam nadzieję, że nie chodzi o to.
– Tak, właśnie chodzi o to. Chociaż, nie jest tak, jak pan sądzi.
– Jesteś po imieniu z moją żoną. Czemu nie możemy rozmawiać tak ze sobą?
– Dziękuję Samuelu, to bardzo ułatwi.
– Ile masz lat, Alex?
– Skończyłam dziewiętnaście. Ponieważ wiem, jakie będą następne pytania, powiem wszystko. Nazywam się Alex Abigal. Skończyłam dziesięć klas. Pracowałam na 3/4 etatu w Walmarcie, ale Sarah kazała mi się zwolnić. Moja mama jest kelnerka w pubie, a tata nie ma zajęcia. Ostatnie dziesięć lat pije, a przez ostatnie miesiące prawie nie trzeźwieje. Jest bliski dna. Jeśli do niego dojdzie, to jest nadzieja, że się odbije, więc potem może się tylko windować do góry.
– Przykro to słyszeć o twoich rodzicach, ale ważniejsze jest dla mnie, jeśli można wiedzieć, czemu Sarah kazała ci zostawić pracę.
– Ponieważ stwierdziła, że mam talent malarski. Co muszę potwierdzić. Po skończeniu rozmowy będziesz mógł się przekonać Samuelu, czy się zgadzasz z tą opinią.
– Dobrze, ale nie to jest powodem tej rozmowy, mniemam.
– Tak, to prawda. Kocham Sarah, a ona mnie. Zamierzamy być razem. Odczułyśmy i postanowiłyśmy to razem. Ja wyraziłam na to zgodę z radością, pod warunkiem, że weźmiemy ślub. A ponieważ jest pan jej ojcem Samuelu, więc proszę o jej rękę. Muszę dodać, o czym Sarah wie, że proszę również o zgodę z twoich ust, tato. O zgodę płynącą z serca,
Jeżeli do tej pory coś zaszokowało Samuela Longridga, to słowa Alex wielokrotnie to przekraczały.
Jednak był człowiekiem opanowanym. Dlatego spokojnie zapytał.
– Nie mam w tym doświadczenia, ale nie wyglądasz i nie zachowujesz się inaczej niż normalna zwykła dziewczyna. Aż trudno uwierzyć, że jesteś kobietą, która preferuje kobiety. A Sarah! Zupełnie bym nie przypuszczał tego w najczarniejszych snach.
– Musiałam wyprowadzić najpierw ją z jej błędnych przekonań, a teraz muszę to samo zrobić z tobą, Samuelu. Ani ja, ani Sarah nie jesteśmy lesbijkami. Ona wybrała mnie, a ja ją. Wybrałam ją, a nie płeć, do której należy. Wiem, że to zabrzmi niezrozumiale, ale ja nie preferuję takich związków. Na ogół. Co mam na myśli, mówiąc to, to osobny temat. Wracając do tematu tej rozmowy, rozmawiałyśmy o tym z Sarah i postanowiłyśmy postawić tę sprawę jasno. Żeby nie było domysłów i niedomówień. Nam nie jest to potrzebne, ale są pewne zasady i zależności. A dla mnie jest ważne, aby nie tylko to, tobie Samuelu, oznajmić, ale dostać od ciebie przyzwolenie. Powiedziałabym, błogosławieństwo, ale z pewnych powodów to nie jest właściwe słowo. Znowu temat na dłuższą dyskusję.
Dlaczego o to proszę? Tego potrzebuje i Sarah. A skoro Sarah to i ja również. Bo nie pragnę niczego dla siebie, czego nie pragnę dla niej.
A jeśli chodzi o nasz związek, wiem, jak świat to oceni. Ocena świata nie jest ważna ani dla mnie, ani dla Sarah. Jesteśmy w miłości. Jedynej i prawdziwej. Nie mogę w tej chwili mówić o tej miłości, ponieważ nie będę zrozumiana.
– Wychowałem moją córkę właściwie i kocham ją. Kocham również moich synów i oczywiście żonę. Jak możesz mówić, że nic nie wiem o miłości!
Samuel zrozumiał, że się uniósł, a nie zdarzało mu się to często. Natychmiast to skorygował i uspokoił.
– Proszę mi wybaczyć, że się uniosłem, ale to moja córka. I jej dobro i szczęście jest dla mnie najważniejsze.
– Samuelu, jak usłyszałeś wcześniej, potrzebuję nie tylko twojej zgody, ale abyś naprawdę czuł, że jest, to coś, co całkowicie akceptujesz. Powiedziałam, że jestem w miłości. A to znaczy, że jest to więcej niż kochać. W ludzkim rozumieniu zakochanie się to, wybuch miłości. Być w miłości jest czymś jeszcze wyższym. A w zasadzie jest początkiem, tego, co jest miłością. Sarah nie jest obiektem miłości, jest miłością. Dla niej ja również nie jestem podmiotem. Miłość nie jest stanem uniesienia emocjonalnego. Dla niektórych sex jest miłością. Niestety dla większości. Miłość jest tym, czym wszyscy być powinni, a nie są. Jest siłą, jedynym sensem istnienia, lecz ta miłość nie jest sama z siebie. Miłość jest z Boga. Bóg składa się z nieskończonej ilości atrybutów miłości, a nie jej rodzajów, ale nie chcę więcej określać, bo tak jak i Boga, tak i prawdziwej miłości nie można i nie powinno się opisywać. Każdy ją ma, ale prawie nikt nie jest tego świadomy. Jeśli jest świadomy, jego relacja z Bogiem jest pełna. Ja jestem tego świadoma.
Sarah sądzi, że jest, ale brakuje jej mała odrobinka. Linda jest również bliska i ty Samuelu pojmiesz to wkrótce. Ja nic nie wiem z siebie. Zanim poznałam Sarah, nie miałam nienawiści, nawet do tych, którzy mnie krzywdzili. Zazwyczaj jest to proces. Czasem zajmuje to tysiące żyć. Czasami kończy się w czasie jednego życia, ale ja otrzymałam to jako dar. I do końca nie wiem dlaczego. U mnie stało się to natychmiast. U Sarah trwa to kilka dni i stanie się wkrótce, że to pojmie całkowicie. Ona już pojęła i mogłaby być w tym trwale, ale coś jej jeszcze przeszkadza. Kiedy to dostrzeże i zrozumie, odzyska to na stałe.
– Powiedziałaś, odzyska?
– Tak. Każdy z nas to stracił i dlatego tu jesteśmy. Jesteśmy tu po to, aby to odzyskać. A właściwie nie utraciliśmy tego, jest to z nami cały czas. Tylko musimy to dostrzec. Oczywiście wewnętrznymi oczami.
– Wybacz Alex, miałaś całkowitą rację. Sądziłem, że wiem co to kochać. Wykazałaś mi, że się myliłem. Co zrobić, aby to odkryć w sobie?
– Linda ci pomoże, ona jest bliska. A kiedy jest się tak blisko, nie można się od tego oddalić. Można się zapierać nogami i rękami, a to i tak przyjdzie.
– Alex, wierzę ci. Czuję też w swoim sercu, że jesteś dobra i szlachetna. Jeśli takie jest pragnienie Sarah, daje ci ją.
– Czy mógłbyś to powtórzyć przy niej?
– Tak, poproś i Lindę.
– Wiem, że jest w twoim sercu pytanie. Wypowiedz je.
– To prawda, Alex. Nie interesowałem się zbyt głęboko świętymi księgami, ale czy one nie są przeciwne temu, na co ja przed chwilą wyraziłem zgodę. Muszę dodać, że z radością w sercu.
– Wiele spraw wygląda inaczej niż w rzeczywistości. Ja nie osądzam, ale jeśli mam wyrazić się po ludzku, nie jestem za związkami ludzi o tej samej płci. Ja nie robię tego dla siebie. Raczej dla Sarah. Ona jest już prawie wyzwolona. Nie pomagałaby jej świadomość, że robi coś, czego nie akceptujecie. A nawet nie wystarczyłoby jej, że się tylko zgadzacie. My nie łączymy się cieleśnie. To jest cały czas w niej i było przez ułamki chwil we mnie. Nasz związek jest całkowicie duchowy, mimo że posiadamy ciała. Ja poprowadziłam ją taką drogą, bo inaczej by nie pojęła. A ślub? To tylko wyzwanie. Dla nas, że nie chowamy się w ciemnym rogu. Gdyby jedna z nas była mężczyzną, nikt by nie mrugnął okiem. A można zapytać. Czy to możliwe, gdybyśmy obie były mężczyznami? Ten świat, w którym żyjemy w tej fizycznej percepcji, należy do mężczyzn. I dlatego tak wygląda. Zasadniczo jest równość, ale to ułuda. Jeślibyś dokładnie rozdrabniał, dostrzegłbyś, że wam wolno więcej. Ta wyjątkowa sytuacja jest tylko dlatego, że ja i Sarah jesteśmy kobietami. Kobieta jest w ciele, by dawać. Dawać dziecko. Aby je dać, musi przyjąć. A więc jest ,,do wewnątrz”. Mężczyzna jest po to, by zapłodnić, a więc jest ,,na zewnątrz”. Dlatego duchowe związki mężczyzn są na miejscu. A kobiet, podejrzane. Ja, zanim to otrzymałam, zraziłam się do mężczyzn. Co nie znaczy, że ich nie kocham. Kocham, ale nie ich fizyczność. Kocham ich wnętrze. Ja nie rozgraniczam. Sarah jest bliska, ale nie wie jeszcze całej prawdy. Ona sądzi, że kocha mnie. I myśli, że ja kocham ją, ale tak nie jest.
– Ty kochasz boskość w niej, a ona pojmie, że kocha Boskość w tobie.
– Tak Samuelu, wiesz już wszystko. Teraz już rozumiesz, że wszystko inne jest grą. Ślub, błogosławieństwo, pierścionki. Tu nie chodzi o to, że nam wolno. Że mamy prawo. Wszyscy, którzy tak myślą, mają długą drogę do przejścia. Jesteśmy fizyczni, by doświadczać, a nie by korzystać. Bo jesteśmy istotami duchowymi. Mimo że materia jest faktem, korzystanie z rozkoszy z nią związane jest głupotą. Jeśli jesteśmy świadomi duchowości i nadrzędnego celu, życie jest zadaniem. Pozornym zmaganiem, ale każdy, kto walczy, przegra. Wcześniej czy później. Nie wystarczy zaakceptować, a nawet się z tym zmaganiem zaprzyjaźnić. Prawdą jest tylko dostrzeganie boskości we wszystkim. I jedyna relacja jest tylko z Nim. Jeśli ktoś myśli lub czuje inaczej, żyje w iluzji. Czuję, że to doskonale rozumiesz. Myślę, że mogą już przyjść, nie sądzisz?
– Tak, poproś je.
Alex wyszła z pokoju. Sarah siedziała obok Lindy. Jej oczy i twarz mówiła, że wie, jaki jest wynik rozmowy.
– Samuel was prosi.
Po chwili weszły do pokoju z Alex.
– Twoja wybranka, chociaż wiem, że to niewłaściwe słowo, poprosiła mnie o twoją rękę i moje błogosławieństwo. Wiecie, że nie jestem człowiekiem łatwowiernym. Jednak jej słowa mnie przekonały. Macie moją zgodę i to, co płynącą z serca. Nie obchodzi mnie, co inni pomyślą. Jeśliby wiedzieli, co ja teraz, ich opinia byłaby inna. Alex daje ci moją córkę.
Samuel otarł łzę. Linda wiedziała, że to coś znaczy.
– Tato, obiecałam Sarah pierścionek i obrączki. Jestem chwilowo bez pracy. Mam doskonałe wyczucie rynku. Mogłabym pracować jako twój doradca.
– Twoje wyczucie nie wypływa z wiedzy nabytej w szkole, bo takiej nie posiadasz, prawda?
– Tak, zostało mi dane tego samego, dnia, kiedy poznałam Sarah.
– W takim razie zaczynasz jutro o ósmej. Cieszcie się sobą, ja mam kilka telefonów do załatwienia. Wezmę tylko jeszcze kawałek tego czekoladowego ciasta.
– Czy duchowa istota może lubić smaczny tort?
–Jesteśmy nadal w ciałach. A ciało ma swoje prawa. Ważny jest balans.
Samuel popatrzył na Alex, a następnie wyszedł, podgwizdując cicho.
– Jak to zrobiłaś, Aniołku?
–Mówiłam ci, że to pestka. Mamo, podpowiedz mu w razie czego, będziesz wiedziała co. Jestem pewna, że dojdziecie do tego szybciej, wspólnie.
– A ja, co będę robiła jutro cały dzień? – zapytała Sarah.
– Najpierw dokończ obraz. A potem ćwicz, przecież podpisałaś kontrakt z Sony. Pewnie dadzą ci wkrótce listę utworów do wybrania.
– A co z tobą?
– Ze mną? No dobrze muszę dać ci odpowiedź, w końcu dzięki temu poznasz pełnię.
–A jeszcze nie poznałam?
– Gdybyś poznała, nie pytałabyś, prawda?
–Twoja logika jest nie do zaprzeczenia.
*
Jeszcze tego samego wieczoru Samuel zobaczył obraz, który namalowała Alex. Był oczywiście zachwycony. Następnego dnia Alex zaczęła pracę. Samuel przedstawiła jej listę ofert, które miał do przeanalizowania.
– Potrzebujesz analizy rynku, wykazy z giełd. Notowania? Powiedziałaś, że masz dobre wyczucie rynku. Przypuszczam, że mi chcesz pomóc.
– Samuelu, może nie powiedziałam tego dokładnie. Ja jestem prowadzona. Ponieważ to zaakceptowałam całkowicie, może ci się wydawać, że to ja Alex Abigal, mówię. Nie potrzebuję niczego, będę ci tylko pisać: tak, nie. Wybrane produkty, które powinieneś kupić, a których nie powinieneś. Nikt nie jest całkowicie dobry ani całkowicie zły. Nikt nie mówi całej prawdy ani nie ma kogoś, kto tylko kłamie. Oczywiście mówię o ludziach. Nie będę ci pomagać w grach na giełdach, ponieważ nie nie jest to akceptowane przez moje sumienie. Co będę robić, to mówić ci, kto jest dla ciebie dobrym partnerem, a kto nie. Jaki produkt powinieneś kupić i od kogo. Czasem poproszę cię, byś zrobił coś, co wyda ci się niedorzeczne lub wręcz szkodliwe. Na przykład, poproszę o dofinansowanie kogoś, kogo firma jest bliska bankructwa. A czasem poproszę cię, byś nie finansował kogoś, kto idzie z interesem do góry i ma pewne zyski w najbliższym czasie.
– Jak możesz przewidzieć takie rzeczy?
– Nie potrafię, ale ja ufam miłości.
– A cóż ma wspólnego miłość z interesami?
– Już wkrótce dostrzeżesz, że miłość ma wspólność ze wszystkim. Miłość jest wszystkim.
– Dobrze, nie za bardzo to rozumiem, ale zaczniemy. Czasem wyniki są na drugi dzień, czasami za kilka tygodni.
– Właśnie, będziesz miał dowód. Jeśli raz się pomylę, zwolnisz mnie.
– Ależ Alex, nie ma takiej możliwości, byś nigdy się nie pomyliła!
– Jeśli ja bym to robiła, szansa byłaby 50%. Prawdopodobnie robiłabym jednak większe pomyłki. Zaufaj. Nie mi, zaufaj mocy, która mnie prowadzi.
Samuel miał podświadomie zaufanie do tej niezwykłej dziewczyny. Jednak jego umysł podszeptywał mu, że zbyt mocno jej zaufał. Kiedy jednak doszedł do konkluzji, stwierdził w swoim sercu, że oddał jej córkę. A cały jego majątek nie był dla niego więcej wart niż szczęście Sarah. Musiał czekać na pewien wypadek, aby się przekonać, że jednak jest coś bardziej wartościowego niż szczęście córki.
W czasie kiedy Alex pracowała, Sarah wzięła się do ćwiczeń. Spotkała się z Loydem. W sali, w której ćwiczyła czekała na nią cudowna wiolonczela. Tym razem dla niej. Nie wypożyczona. Sarah wiedziała, że najlepszy obecny wiolonczelista gra na stałe na oryginalnym Stradivariusie. Sarah nigdy nie miała w swoim sercu pragnienia rywalizacji. Była wdzięczna Bogu, że otrzymała talent. A pracą dokonała reszty. Po dwunastu latach ćwiczeń doszła do poziomu, którą większość bardzo dobrych i uzdolnionych artystów osiągała po dłuższym okresie.
– Odnośnie do Alex. Skoro ma taki nadzwyczajny talent, trzeba to podać do ogółu. Musimy wyjaśnić najpierw, co jest powodem tego fenomenu. Oba pomysły z reinkarnacją lub prowadzeniem przez ducha artystki są nie do przyjęcia przez naukę. I możemy narazić się na drwiny.
–Proszę cię, zgromadź kilku krytyków. Co najmniej trzech. I nie tylko z Ameryki. Sama nie akceptuję idei reinkarnacji. Jaquline miała męża. Nastawienie uczuciowe Alex do mnie świadczy, przynajmniej dla mnie, że nie mamy tu przypadku reinkarnacji.
– Jesteście więcej niż przyjaciółkami? Wybacz, że pytam. Znam cię długo, ale nie od tej strony.
– Kocham ją, a ona mnie, ale ponieważ w ludzkim sposobie myślenia, od razu pojawia się ten stereotyp, powiem ci. Nie jestem ani ona nie jest lesbijką.
– Dla mnie to nie problem, obecnie robi się wszystko by dać ludziom wybór.
– Ja nie jestem przeciwna, ale i nie popieram. Natomiast z tego, co czuję, Alex nie jest za tym. Zdaję sobie sprawę, że to wygląda na paradox. A co do spotkania, bardzo mi zależy, aby moi rodzice też byli.
– Nie ma sprawy. Czy chcesz, aby był ktoś z mediów?
– Ktoś bardzo wyważony i poważny.
Dobrze, sądzę, że to potrwa około tygodnia, zanim to zorganizuje. Może szybciej. Zdajesz sobie sprawę, że to niewytłumaczalne. Talent to jedno. A my mamy do czynienia z osobą, która nigdy nie grała. A jeśli tak, to świat by o niej już usłyszał. Nie można teraz, w wieku internetu ukryć, takiego ewenementu.
– Dobrze Lloyd. Jeszcze raz ci dziękuję za wiolonczelę, ma cudny dźwięk.
Resztę dnia Sarah spędziła jak poprzednio, zanim poznała Alex. Tęskniła za nią, ale otuchy dodawała jej myśl, że ją zobaczy wieczorem.
Przyjechała do domu około szóstej. Alex przyjechała z Samuelem dwadzieścia minut potem.
Zjedli obiad z całą rodziną, ale Sarah nie mogła się doczekać, aż będzie sama z Alex.
– Czy przyjdzie czas, że będziemy ze sobą dłużej?
– Cierpliwości, kochanie. Musimy wszystko uporządkować. Pierwsza sprawa. Nawet dla mnie to było niezrozumiałe, ale przyjęłam. Moje wnętrze mi powiedziało, że musimy sprzedać mój obraz na aukcji w Londynie. Zanim do tego dojdzie dzięki Lloydowi, twojej mamie i tacie, obraz znajdzie się na kilku wystawach. Za sześć miesięcy zostanie sprzedany w Londynie.
– Myślałam, że to prezent dla mnie.
– I ja tak myślałam, ale to, co mnie prowadzi, poprosiło mnie o to. Ty masz mnie zawsze, a ktoś będzie bardzo pragnął mieć ten obraz. Tylko tyle wiem. A co do obrazu, który malujesz. Czy już skończyłaś?
– Tak, ale nie chcę go sprzedawać, mimo że widzę cię na co dzień.
– Dobrze, będzie nasz. A ja obiecuję ci teraz, że namaluje coś równie cennego i też pozostanie z nami.
– A i jeszcze jedno Alex. Poprosiłam Lloyda o zorganizowanie spotkania z krytykami. Może wspólnie postanowimy, jak określić twój fenomen grania. Może później Lloyd pomoże ci podpisać kontrakt z jakąś firmą. Jest wielka w Niemczech i w Anglii.
Alex patrzyła chwilę na Sarah, jakby chciała coś usłyszeć, ale Sarah nic nie powiedziała.
*
Minęło sześć dni. W końcu przyszedł czas spotkania, które odbyło się w Salem. Sarah miała i tak dość podróży. Alex pracowała z Samuelem. Jak do tej pory się nie pomyliła. Oczywiście, tak jak mówił Samuel, na niektóre potwierdzenia musieli poczekać.
We wtorek spotkali się w sali. Lloyd zaczął przemowę.
– Mamy tu ewenement, który jest nieznany w historii. Otóż Sarah Longridge poznała w Vancouver znajdująca się z nami Alex Abigal. Zgodnie z tym, co mówi sama Alex, nigdy wcześniej nie grała na wiolonczeli. Za chwilę Alex zagra dla was wybrany utwór. Poprzednio, sama Sarah zrobiła za zgodą Alex pewien test. Wynik tego testu wskazuje na powiązanie Alex ze zmarłą przedwcześnie, prawie trzydzieści lat temu, genialną wiolonczelistką, Jaquline du Pre. Musimy zbadać ten fenomen i jeśli jego wynik będzie do rozpowszechnienia na łamach publicznych, postaram się nawiązać kontakty z firmami nagraniowymi. A teraz przed wami Alex Abigal.
– Alex, co dla nas zagrasz? Mamy z sobą większość nut koncertów na wiolonczelę.
– Żeby rozwiać obawy szanownych krytyków, że coś tu nie gra, proszę, by oni wybrali za mnie, co mam zagrać. Mam tylko jedną prośbę. Sarah musi to zaakceptować. Mówiąc wprost, nie zagram niczego, czego nie zaakceptuje Sarah.
Po chwili ożywionej dyskusji poprosili, by zagrała koncert Barbera.
– Chcecie tego, ponieważ jest to bardzo trudny technicznie, ale ja proponuję B minor opus 104 Dworzaka.
Sarah była stanowcza.
– Dobrze, niech tak będzie. Wierzymy, że Lloyd nie zapraszałby nas na darmo.
– Potrzebuje pani nuty, panno Abigal? – zapytał ją jeden z krytyków.
– Jestem panienką.
Nut nie potrzebuję, ale chcę, by Sarah zagrała kawałek.
Sarah usiadła i zaczęła. Grała około pięciu minut.
– Wiemy, że jest pani dobra, panienko Longridge, ale chcemy posłuchać panienki Abigal.
Alex usiadła i dotknęła wiolonczeli.
– Ma bardzo piękny głos, nie sądzisz Sarah?
–Tak, bardzo.
–Zagram dla was, ale dedykuję to dla mojej miłości, Sarah Longridge.
To, co powiedziała, wywołało mały szmer pomiędzy krytykami. Alex zagrała. Zagrała cały koncert. Po czterdziestu trzech minutach zapada cisza.
–To jest niemożliwe, aby ta osoba nie grała nigdy wcześniej. Biorąc pod uwagę jej wiek, nawet gdyby zaczęła w wieku lat siedmiu czy ośmiu, to i tak jest to ewenement.
Podobne zdanie miało pozostałych dwóch krytyków. Potem Sarah postawiła kwestie odnośnie do zmarłej doskonałej artystki.
Pierwszy odezwał się najstarszy krytyk.
– Może nie w pełni zgodzicie się ze mną, ale ja jako jedyny z was słuchałem na własne uszy Jaquline. Grała wspaniale. Ponad wszelką wątpliwość, panienka Abigal grała lepiej. Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale w moim odczuciu najlepszy obecnie żyjący wiolonczelista Yo-Yo- ma nie gra lepiej.
Jego wypowiedź wywołała duże poruszenie. W końcu zaczęto poruszać sprawę jak to wszystko ułożyć, aby spróbować nawiązać kontakt z jakąś znaną firmą nagraniową. W końcu ktoś poprosił o wypowiedź samą Alex. I tą osobą był Samuel. Alex popatrzyła na nich z uśmiechem.
– Dziękuję ci Samuelu. Chcę wam powiedzieć wszystko w skrócie. Nie zapytaliście mnie, czy jestem tym zainteresowana, aby nagrywać. Otóż nie jestem. Przybyłam tu jednak w pewnym, szczególnym celu. Zrobiłam to dla was, ale głównie, dla mojej miłości, Sarah. Powód, dlaczego tak dobrze gram jest prosty, ale z pewnością go nie pojmiecie. Wierzę, że Sarah to zrozumie. Czekałam aż do dzisiaj, bo odpowiedź na jej pytanie znałam już wcześniej. To o czym mówiłam Sarah, potem Lindzie i w końcu Samuelowi jest to samo. Powtarzałam to wielokrotnie, ale umknęło to waszej uwadze. Od teraz Sarah pojmie to z pewnością. Całkowicie. To, co robię, mówię, maluję i gram, a ostatnio pracuję dla firmy Samuela, nie pochodzi ode mnie. Pochodzi z jednego źródła. Miłość jest tym źródłem. Sarah kochała malować i to nas połączyło. Poznałyśmy się na wystawie malarstwa. Sarah kocha grać, więc i ja zrobiłam to dla niej. Samuel kocha Sarah, dlatego mu pomagam. Poza tym chcę kupić istotne drobiazgi, dlatego postanowiłam zarobić na to.
Sarah spojrzała na nią. I po chwili wyszeptała.
– Aniołku, już wiem, kto kocha kogo. Każdy kościół powtarza: Bóg cię kocha. I to jest prawda, ale on jest miłością. Ważne jest czy my kochamy jego. Teraz rozumiem, że to nie ja kocham ciebie. Ja kocham Jego w tobie i we wszystkim, co jest. Wiem, że tak mnie, kochasz, od początku. A właściwie bez początku. I nie musisz potwierdzać, wiem, że tak jest.
Sarah nie musiała tego mówić przy wszystkich, ale nie chciała trzymać tej radości ani chwili dłużej w sobie.
*
Odbył się ślub. To dla świata, by mógł, o czym plotkować, ale nie zupełnie. Alex zrobiła to dla Sarah. Przecież wciąż jej powtarzała: po ślubie. No to w pewnym sensie, byłoby to nieuczciwe nie wziąć tego ślubu. Zarówno Sarah, jak i później Alex powtarzały zawsze, że nie są tym, za kogo są uważane, a nawet tego nie popierają. Są w miłości i pragną, by to co mają, promieniowało. Zaraz po podpisaniu oficjalnych dokumentów, które dla Sarah i Alex nie miały znaczenia, jeszcze raz przysięgły sobie miłość na wieczność. Obie wiedziały, że to prawda. Zrobiły to daleko za miastem na polu kwiatów.
Sarah dochowała wiernie kontraktu z Sony. Nagrała dla nich kilka płyt. Alex już nigdy nie grała dla nikogo, tylko dla Sarah. Natomiast malowała. Malowała wiele obrazów. Namalowała dla Sarah jeszcze jeden piękny obraz. Sarah z dwoma dziećmi. Otworzyły małe dwunastoosobowy dom dziecka. Zatrudniły kilka osób, po dokładnym sprawdzeniu, że są to osoby, które naprawdę kochają dzieci. Sarah z początku chciała adoptować dzieci, ale Alex wytłumaczyła jej, że to nie byłoby właściwe. Dziecko powinno mieć ojca i matkę. A nie dwóch ojców lub dwie matki. Nie miały zmienić świata. Miały promieniować. Mogły też dawać miłość tym, którzy nie mieli rodziców. Dzieci w ich domu zaznały szczęścia, chociaż w dorosłym życiu, później, nie wszystkie odkryły duchowe prawdy. Przecież każdy ma swoją drogę. A ani Alex czy Sarah, były dalekie, by komukolwiek coś narzucać. Dawały wybór, chociaż pokazywały prawdziwą drogę.
Po wygaśnięciu kontraktu z Sony Sarah przestał występować publicznie. Zaczęła pisać muzykę. Bardzo dobrą i uczuciową. Wszystkie utwory dedykowała, źródłu wszelkiej miłości. Obraz Alex, sprzedano w Londynie za sumę prawie ośmiu milionów dolarów. Sarah nie chciała pogodzić się z tym. Sama w przebraniu chciała kupić obraz dla siebie. Jednak cały czas ktoś podwyższał cenę. W końcu usłyszała w sobie głos. ..Ustąp... Jednak bardzo chciała zobaczyć, kto chce kupić ten obraz. Młoda kobieta w okularach i kapeluszu spojrzała na Sarah.
– Czy ty jesteś Jessica?
–Ty musisz być Sarah Longrige, tak jestem Jessica.
– Tak to ja – powiedziała Sarah.
– Dzięki twojemu telefonowi zawdzięczam, że jestem bardzo szczęśliwa. Ja wciąż kochałam Randy, ale bałam się tej miłości. Nie mogłam dopuścić do serca tego, że ktoś może być tak dobry, A przy tym przystojny i bogaty. Dziękuję ci Sarah. Alex cię ma, a ten obraz zawsze będzie zawsze nam przypominał ciebie. Od tamtego dnia, kiedy ze mną rozmawiałaś, kocham cię. I kocham Alex. Mamy zalążek tej miłości, w której jesteście z Alex.
– Teraz jestem już spokojna w duchu i duszy. Wiem, że obraz jest teraz w dobrych rękach.
Sarah opuściła budynek aukcji. Miała przed sobą długi lot do Portland. Nie tęskniła za Alex. Miała ją w sercu.
A co z nocą poślubną? Nic. Sarah zrozumiała, że to nie ma znaczenia. Mogłoby to być, ale czemu duchowa istota ma zniżać się do uciech materii. Rozkosz cielesna narasta, ma szczyt i gaśnie. A duchowa trwa. Czy duchowa osoba może jednak to robić? Może, ponieważ ma ciało. Może słowo zniżać, nie jest właściwe. W pewnym momencie nie ma już różnicy. Jest kwestia wyboru.
Sarah zrozumiała też, czemu Alex robiła różne rzeczy, które pozornie nie miały nic wspólnego z duchowością. Przypomniała sobie ten poranek, kiedy odkryła, że Alex ruszała jej bieliznę. Wcześniej tego nie zrozumiała. Wówczas Alex nie była zainteresowana jej bielizną.
Obie były dziewczynami czystymi, w sensie czysto fizycznym. I można powiedzieć, że Sarah nawet nieco przewyższała pod tym względem Alex. Otóż tego poranka, Alex miała największe zmaganie. Wiedziała, że wygrała. Chociaż jej zmaganie miało całkiem inne motywy. Czy Alex miała pragnienie fizycznego zbliżenia z Sarah? Oczywiście. Pragnęła się z nią kochać, kiedy Sarah przesuwała twarz nad jej nagim ciałem. Również w teatrze muzycznym, kiedy wyjęła jej wiolonczelę. Może to ciężko zrozumieć, ale pragnęła kochać się z Sarah prawie cały czas. Wówczas, tego ranka, czuła Sarah. Pragnęła napełnić się tym wszystkim, co na tę chwilę pragnęła. Wraz z jej zapachem wchłonęła jeszcze coś. Nie mogła wówczas powiedzieć o tym Sarah, ponieważ ta, nie była jeszcze gotowa. Sarah szła w dobrym kierunku. Czy siła, która prowadziła Alex, mogła się mylić? Wówczas Alex nie mogłaby wytłumaczyć Sarah tego, że pragnie, bo kocha. Wówczas Sarah kochała, bo pragnęła. To trwało do momentu, kiedy uświadomiła sobie, że ocean nie nazywa się Alex.
Czy Alex nie pragnęła Sarah w sensie fizycznym? Oczywiście, że tak. Pragnęła dotykać i całować każdy centymetr kwadratowy jej ciała. I oczywiście pragnęła zatopić usta w jej ustach, a jeszcze bardziej w jej intymności. Co by tym osiągnęła? Pewnie zrujnowałaby wszystkie starania, by pomóc Sarah znaleźć duchowość. Bo jej zostało to dane. I dla niej byłoby to tylko doświadczenie fizyczności. To, co nią kierowało, wiedziało jak najlepiej trafić do Sarah. Alex na tę chwilę wypełniła pragnienie swojej fizyczności. Bo nawet najbardziej zaawansowany w duchowości mistrz, posiada ciało. I nie może tego odrzucić. Może to tylko zaakceptować lub wypełnić, nie czyniąc nic. A Alex była nawet więcej niż mistrzem. Ponieważ nie doszła do tego. To zostało jej dane.
I teraz Sarah zrozumiała to wszystko. Pojęła też, czemu w prawdziwej miłości nie ma strachu. Nie można wejść na czyjś szczyt. Można tylko zdobyć swój.
Dwa tygodnie po ślubie Sarah i Alex pojechały na Bali. To piękna wyspa. Miały do wyboru setki hoteli. Wybrały Villa Agni. Spędziły tydzień pośród przyrody. Trzeciego dnia, kiedy siedziały w środku pokoju, Sarah spojrzała na Alex.
– Wiesz co Aniołku, jesteś kłamczuchem.
– O, a w czym cię oszukałam?
– Cały czas słyszałam, po ślubie”. I co? Nawet mnie nie pocałowałaś.
– Myślałam, że zrozumiałaś.
– Pewnie, że zrozumiałam. I nie chodzi mi nic innego jak fakt. Pamiętasz, kiedy poprosiłaś mnie, bym się nie myła? A potem napisałaś na szkicu ,,brudas”. I wiesz, co potem mówiłaś.
– Dokładnie. Masz rację. Wiesz, że cię pragnę. I mogłabym kochać się z tobą cały czas.
– No taak. Mogłabyś, ale jesteś duchowa i tego nie robisz.
– Sarah, kochanie. Wiesz dobrze jak ja, że dopóki mamy ciała, nigdy nie będziemy całkiem duchowe.
–Tak, wiem o tym. Chcę cię zapytać jedną rzecz. Bo czuję, ale nie zastanawiam się nad tym. Czy ty mnie kiedykolwiek pragnęłaś?
– Kiedykolwiek? Ja cię pragnę cały czas, ale moje pragnienie jest jak kropla w oceanie miłości.
– Czyż ocean nie składa się z kropli?
–Tak, kochanie, masz całkowitą rację.
Alex podeszła do Sarah. Ujęła jej twarz w dłonie i pocałowała ją bardzo delikatnie.
– W sumie to nie rozumiem. Czemu to się stało? Przecież On nie chce tego między kobietami.
– Nigdzie nie powiedział, że nie można kochać,
– Ale czułaś, że cię prowadzi.
– Och nie Sarah, On mi dał poznać miłość. A ja wybrałam ciebie.
– Byłyśmy tyle razy tak blisko by się kochać ze sobą, a to przecież jest złe w Jego oczach.
– Czasem jesteś blisko by zrobić coś złego. To blisko ma milion mil. A czasem ktoś jest równie blisko by mu być posłusznym. I to również jest milion mil. Widzisz!
– Dobrze, miałaś pewność, że nie upadniesz. A jak mogłaś wiedzieć, że ja tego nie zrobię.
– Kiedy zasadzisz ziarno na dobrej glebie, dbasz, podlewasz i usuwasz chwasty, to wiesz, że doczekasz się plonu.
– Ale moja mama a może i tata myślą, że to robimy ze sobą.
– Nie, kochanie. Pamiętasz dzień, którego tak się obawiałaś. Rozmawiałam z nim w jego gabinecie. On się nieco uniósł na początku, bo mu powiedziałam, że nie wie nic o miłości. Kiedy zrozumiał, przyznał mi rację. Oni wiedzą, że między nami jest tylko uczucie. Bo przecież wszystko, co jest widzialne i co nie jest widoczne zwykłymi oczami, jest zanurzone w oceanie miłości. Wystarczy tylko otworzyć oczy duszy. I wówczas wszystko jest jasne. Gdybym wybrała czystego chłopca, wszystko by było inaczej. Mogłabym się z nim kochać i mieć dzieci. Wybrałam ciebie. I nie żałuję ani chwili.
– No to ten ślub był w ogóle niepotrzebny.
– O nie Sarah, był potrzebny. To, co miało być po ślubie to właśnie ta rozmowa.
– Ale ja myślałam, że to będzie coś innego.
– Ja wiem, o czym myślałaś. Już wiesz. I nie czujesz się oszukana, prawda?
– Nie. Dobrze, że to się nie stało. Tak jesteśmy miłością.
– Nie mogło się stać inaczej.
– A czy nasze dzieci to zrozumieją?
– Kiedy będą dorosłe i będą chciały wiedzieć, powiemy im, co jest prawdziwą miłością. Wówczas to będzie dla nich prawdziwe zmaganie.
– Idziemy się przejść
– Tak, ale może dopiero wieczorem. Uwielbiam zachody słońca.
– A ja myślałam, że mięsko.
– Nie wiem, czy to zrozumiesz i uwierzysz, ale nadal jest to aktualne.
– A dzieci? Wspomniałaś o dzieciach. Musimy zrobić in–vitro. I to ja będę matką, tak?
Alex spojrzała na nią z miłością.
– Sarah. Czy sądzisz, że to co dostałam, zdarza się często?
– Chyba nie. Nie. Dlaczego mi to mówisz?
– On pierwotnie nie chciał, by ludzie mieli seks, on chciał, by dzieci przychodziły na świat, tak jak On wszystko tworzył, przez Słowo.
– To znaczy, że my... Sądzisz?
– Nie sądzę, wiem. Miłość nie daje troszkę. Miłość daje. Obie będziemy miały dzieci. Chłopca i dziewczynkę, tylko nikt nie będzie im robił testu DNA. One przyjdą, jeżeli to słowo wypowiemy.
Sarah przytuliła Alex. Wiedziała, że to się stanie a tak w prawdzie, Jest.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.