– Czy mogę cię dotykać albo całować?
Alex patrzyła na nią, ale nic nie odpowiedziała. Sarah patrzyła na anielską twarz swojej miłości. Tak. Miała pewność, że ją kocha. Poczuła, że nie potrafi sobie z tym poradzić. Ponieważ Alex nic nie mówi, Sarah musiała sama znaleźć rozwiązanie. Jednak bez powodzenia. Umiała zorganizować czas, przygotować się do koncertu. A teraz stała przed Alex i nie wiedziała co począć. Podeszła do niej i przytulia ją do siebie.
– Jest mi z tobą tak dobrze – szepnęła Sarah.
Alex uparcie milczała.
– Pragnę całować i dotykać twoje ciało – szepnęła znowu Sarah.
Brunetka nadal próbowała znaleźć odpowiedź, na twarzy przyjaciółki. Czuła, że Alex nic nie odpowie. Patrzyła w jej śliczne oczy i chciała tam zobaczyć przyzwolenie, ale dostrzegła tylko... miłość. Stała bezradna i nagle się zdecydowała. To była ona, Sarah Longridge. Odsunęła się pół kroku od Alex. Zdecydowała się. Tylko nie wiedziała, jak na to zareaguje jej przyjaciółka. Szybko zdjęła ubranie. Przez chwilę dostrzegła coś w oczach Alex. Co to było? Zrób to! Nie rób tego! Boję się! Sarah przywarła do jej nagiego ciała swoim. Sądziła, że teraz ich namiętność wybuchnie, lecz nie wiadomo czemu nie mogła zrobić niczego. Czekała na to coś od Alex, lecz blondynka ją tylko mocniej przytuliła do siebie.
– Możesz zrobić cokolwiek. Całować mnie wszędzie, dotykać.
– Bardzo bym chciała, ale nie mogę. Ponieważ cię kocham.
Sarah poczuła bunt, tylko na chwilkę. Czym jest miłość, o której Alex mówiła? Sarah miała pewność, że nie ma o tym najmniejszego pojęcia.
– Daj mi chociaż trochę tej miłości, o której mówisz, może zrozumiem.
Sarah chciała jej ciała, chociaż miała pewność, że kocha ją sercem. I z tego, co słyszała, Alex pragnie ją również. A przeszkadza jej tylko... miłość.
Jej bunt topniał powoli. Nieodgadnione odsłaniało tajemnice, ale nadal było nie do pojęcia. Teraz stała przytulona do obiektu swojej miłości. Wiedziała, że jest nago i wiedziała, że Alex jest również, ale nagle to przestało się liczyć. Odczuła dotknięcie tej miłości. Dobrze, że Alex ją trzymała. To nie przyszło łagodnie. Wybuch rozkoszy. Ogromny. W ułamku chwili pochłonął jej zmysły, ciało i wszystko, czym była. Nie miała porównania z niczym, co do tej pory przeżyła. Wiwatami oklasków na sali, po udanym koncercie. Zachodem słońca nad oceanem na Bali. Jakby wszystkie rozkosze duchowe zebrały się razem i w ułamku chwili pomnożyły o milion. Co najdziwniejsze nie było tam pocałunku Randy i uczucia podniecenia, kiedy pozowała Alex w sali teatru muzycznego. Sarah miała pewność co do tego, że ich nagość nie ma z tym nic wspólnego. Jej świadomość nie zadała pytania, lecz otrzymała odpowiedź. Zobaczyła wewnętrznymi oczami nagą matkę karmiącą niemowlę. Poczuła, że ma mokre policzki. Wytarła łzy.
– Jak to możliwe? Ty wiedziałaś!
– Poczujesz to kompletnie. Nie mogę nic więcej zrobić. Masz to w sobie. Będziesz dokładnie wiedzieć, kiedy to się objawi. W tej samej sekundzie.
– Czy stałoby się, co się stało, jeśli bym cię dotknęła, lub zaczęła pieścić?
– Nie mogę wiedzieć, co by było, gdyby stało się inaczej. Wiedziałam, że tego nie zrobisz.
– Czy ty mnie chciałaś? – zapytała Sarah.
Jednak Alex nie odpowiedziała. Poczuły obie zmęczenie i położyły się na łóżku, obok siebie
Przez kilka minut leżały w milczeniu.
– Mówiłaś, że potrzebujesz pomocy. Czuję, że to coś zupełnie innego.
– Tak chodzi o ten smyczek. Jak mam go trzymać.
– Och, to nie takie proste.
– Sarah, kochanie. Pokaż mi.
Wstały prawie w tej samej chwili i ubrały się bez słów.
Sarah wzięła smyczek. Alex dotykała jej palców. Oglądała jej dłoń ze wszystkich stron.
– Dobrze, już rozumiem.
– Naprawdę szybko się nauczyłaś trzymać we właściwy sposób. Idziemy się myć?
– Możemy razem?
– Jasne.
– Czy dzisiaj też będziesz spać w piżamce?
– Zrobię, jak zechcesz.
– Mogę w niej spać, a ty nago?
–Tak.
Alex poczuła miłe uczucie w środku serca. Wiedziała, że Sarah jest bliska pojęcia wszystkiego, co do tej pory nazywała miłością, ale nie wiedziała, co to jest. Już niedługo pojmie i wówczas nie potrafi nazwać. Poszły do łazienki. Delikatnie myły swoje ciała, a potem wzajemnie je wycierały. Sarah założyła piżamę Alex. Piżamka była odrobinę za mała, ponieważ Sarah miała o trzy cale więcej niż Alex. Wyglądała w niej uroczo. Zasnęły. Tym razem Sarah nie zapomniała nastawić alarmu na właściwą godzinę.
Alex otworzyła oczy. Pamiętała odczucia z resztek snu, ale samej treści, nie mogła sobie przypomnieć. Czuła się błogo. Od czasu jak poznała Sarah, jej życie odmieniło się całkowicie. Nie musiała zasłaniać uszu, by nie słyszeć wrzasków ojca. Drugą ważniejszą sprawą było uczucie wszechogarniającej miłości. Miała pewność, że to zaczęło się już w muzeum, ale nie potrafiła na początku tego ogarnąć. A teraz wypełniało to wszystkie zmysły i całą głąbie jaźni. Wiedziała, że zostało jej to dane, lecz właśnie w momentach, kiedy kompletnie nie myślała o tym, przychodziło nieodparte uczucie, że to było zawsze w niej, tylko mocno ukryte. Przypomniała sobie wczorajsze doświadczenie. Była spokojna o siebie. Pragnęła Sarah, ale to było ciało. I wiedziała, że za żadną cenę tego nie zrobi w tej chwili. To nie to, że straciłaby wszystko. Ona czuła prowadzenie. Nawet nie chciał nazywać tej siły, chociaż wiedziała, co to jest. Wiedziała, że może kochać Sarah. Pragnienie jej ciała nie miało nic wspólnego z tą miłością. Miłość była wodą, pragnienie ogniem. To ogień walczył z wodą. Woda gasiła ogień. Bez wysiłku. Woda kochała ogień. Dlatego Alex nie musiała się z tym zmagać. U Sarah było inaczej. U niej był to płomyczek, który czekał na suche gałęzie lub cokolwiek, aby się rozpalić. Co Alex mogła jej ofiarować, to tylko wodę. Dlatego tonizowała jej pragnienie łagodnie i spokojnie. Zostawiała jej nadzieję, że to stanie się później. Czy oszukiwała ją? Nie. Wiedziała, że Sarah zrozumie. Prawda jest, ale zrozumieć ją można, dopiero kiedy się zrozumie, że jest prawdą.
Delikatnie odsunęła ramie Sarah. Wyzwoliła się ze słodkiego uścisku i wstała. Szybko wzięła kąpiel. Ubrała się i wyjęła z portmonetki Sarah, dwadzieścia dolarów. Zeszła na dół i wyszła z budynku. Niedaleko hotelu znajdował się duży supermarket, lecz trochę bliżej była mała piekarenka, z której unosił się teraz przyjemny zapach pieczonego chleba. Kupiła tam bagietkę, serek kremowy i dżem z truskawek. Sama wolała malinowy, ale wiedziała, że Sarah preferuje truskawki. Pospiesznie wróciła do pokoju. Miała nadzieje, że zdąży przed budzikiem. Niestety musiała się spóźnić, bo kiedy weszła, usłyszała szum wody z łazienki. Wstawiła czajnik z wodą. Przygotowała dwie szklanki i zaczęła robić śniadanie.
– Hej, dobrze spałaś? – zapytała Sarah.
Wycierała włosy ręcznikiem i miała na sobie hotelowy szlafroczek. Jej czarne włosy kontrastowały z bielą ręcznika i okryciem.
– Tak, miałam miły sen, ale nie pamiętam, co śniłam.
– Pewnie mnie.
– Całkiem możliwe, ale sama wiesz, jak jest ze snami.
– Ja często śnię koncerty albo, że gram z jakimiś ludźmi i nie zawsze są muzykami. Och, jaka jesteś słodka, że zrobiłaś śniadanie.
– Myślałam, że uda mi się wrócić przed alarmem. Musisz mi pokazać, jak się wyłącza, bo może jutro też wstanę wcześniej i kupię świeże bułeczki. Wzięłam dwadzieścia dolarów. Powinnam zapytać, ale spałaś tak miło i mocno.
– Nic się nie stało Aniołku. To, co mam teraz, jest twoje.
Alex nic nie powiedziała, tylko delikatny uśmiech pojawił się na jej twarzy.
– Dzisiaj jak będziemy wracać, musisz zrobić zdjęcie do paszportu. Zapłacę podwójnie, to może fotograf zrobi szybciej i wówczas wyślę kurierem do biura.
– Naprawdę myślisz, że zrobią tak szybko?
– Wszystko zależy dla kogo. Naprawdę to można załatwić w pół godziny. Czasem coś sprawdzają. Z wizami jest inaczej, Kanadyjczycy, szczególnie urodzeni, nie potrzebują wiz. Wiesz, pewnie, że przed zamachem na World Trade Centre, można było przekraczać granicę na prawo jazdy.
– Którego nie posiadam.
– Jesteś zdolna i masz dobrą koordynację, jak będziesz chciała, zrobisz w Stanach.
– Obywatel Kanady może zrobić prawo jazdy w Ameryce?
– Będziesz obywatelem amerykańskim zaraz po ślubie.
– Och, to ty myślisz o tym poważnie.
– A ty nie?
– Tak, oczywiście. Cały czas jeszcze nie mogę w to wszystko uwierzyć.
– Miałaś jeden krótki kontakt z Randy. Jesteś pewna, że wolisz dziewczyny?
Alex zapytała tak specjalnie. Sama czuła swój stan dokładnie, ale chciała usłyszeć, co powie Sarah.
– Ja nie preferuję dziewczyn. Po prostu cię kocham i wiem, że to jest prawdziwe i trwałe. Musimy się trochę pospieszyć. Wyszły szybko. Jeszcze na schodach Sarah zamówiła taksówkę.
– Powinnam była wcześniej zamówić, ale może w sobotę nie będziemy długo czekać.
– Dzisiaj jest niedziela.
– O tak? Zupełnie straciłam głowę.
– Chyba naprawdę się zakochałaś.
– Pewnie, że tak. Prawdę mówiąc, jestem w miłości. Tak jakby mnie coś niosło.
Alex pomyślała, że Sarah jest bliska wyzwolenia. Oczywiście ta wiedza, która ją prowadziła, podszepnęła jej to. Alex w ogóle się nie zastanawiała, skąd to ma, a wczorajsze doświadczenie erotyczne z Sarah było dla niej całkowicie nowe. Nawet nie sądziła, że takie coś może się zdarzyć. A przecież wczoraj wiedziała dokładnie, co się stanie.
Dotarły za piętnaście dziewiąta. Czekały chwile na pracownika ochrony, aby otworzył drzwi.
– Dzień dobry, panno Longridge. Uprzedzono mnie, że będzie pani o dziewiątej. Większość zajęć zaczyna się za godzinę. Otrzymałem też informację od mojego zmiennika, odnośnie do kamery. Zaraz ją wyłączę. O której panie kończą?
– Około piątej.
– Prawie całe osiem godzin grania, to musi być nieco wyczerpujące.
– Ja tego nie czuję, bo się przyzwyczaiłam. Poza tym lubię to.
Alex dostrzegła spojrzenie młodego mężczyzny. Nie odczuła, że patrzy na nią tak jak większość mężczyzn. Zaczęły iść w kierunku swojego pokoju. Niestety Alex czuła jego wzrok. Nie musiała nawet się odwracać. Sarah odczuła jej myśli.
– Większość dziewcząt lubi jak chłopcy się za nimi oglądają lub patrzą.
– Od czasu jak cię poznałam, nie irytuje mnie to już tak bardzo, lecz nie potrafię tego całkowicie ignorować. To przyjdzie.
Doszły do drzwi. Były otwarte. Sarah puściła ją pierwszą.
– Miałam się przyjrzeć wczoraj, ale nie miałam okazji. Wyglądasz nieźle z tyłu. W legginsach pewnie prezentujesz cię super.
– Sarah! Muszę powiedzieć twojemu ojcu, że nie wychował cię najlepiej.
– Będziesz miała z nim trudniejszą konwersację niż ze mną.
Sarah się roześmiała.
– Nie ułatwisz mi?
– Może. Mówiąc poważnie, jestem trochę przerażona.
Alex już miała jej powiedzieć, że w prawdziwej miłości nie ma strachu, ale zawczasu się powstrzymała.
Wzięły się do pracy. Sarah zajęła się przygotowaniem do gry, a Alex zaczęła malować. Sarah zasłoniła kamerę, mimo że nie sądziła, że to dzisiaj będzie potrzebne. Dla pewności zapytała.
– Czy będziesz dzisiaj również chciała, bym pozowała?
– Nie jest to konieczne. Mam twój szkic, a cały twój obraz twojej postaci mam przed oczami i w swoim wnętrzu.
Przez pierwszą godzinę Sarah powtarzała wielokrotnie podobne kawałki. Parę minut po dziesiątej, zaczęła grać koncert Szostakowicza, numer 2 opus 126. W pierwszej chwili nie zauważyła, ale potem dostrzegła, że Alex bardzo silnie reagowała na muzykę. Koło południa Sarah postanowiła zrobić przerwę.
– Mogę zerknąć?
– Jasne.
Na obrazie nie było nic poza tłem i kilkoma kwiatami. Alex nawet nie zaczęła malować samej postaci.
– Widziałam, że bardzo przeżywasz muzykę.
– O! Naprawdę?
–Tak mi się wydaję. Potrafię odróżnić zwykłego słuchacza od zaangażowanego.
– Ja jestem skupiona na malowaniu, ale istotnie czułam całym sercem, co grałaś.
– Masz ochotę coś spróbować?
– Mianowicie.
– Wczoraj trochę mnie zaskoczyłaś tym, że potrafisz dobrze trzymać smyczek. Może masz też wyjątkowe zdolności muzyczne.
– Nic o tym nie wiem. Mam tylko dość wyczulony słuch. Wiem na przykład, że ktoś gra na innym instrumencie niż ty, tylko o wyższych dźwiękach.
–To dziwne, bo ja nie słyszę nic, a słuch mam dobry.
Sarah otworzyła drzwi. Wówczas usłyszała, że gdzieś w budynku ktoś gra na altówce i skrzypcach.
– Niesamowite, miałaś rację. Czy mogę zrobić pewien test?
– Jasne, ufam ci całkowicie.
– Pokaże ci kilka prostych dźwięków. A potem popróbujemy, chcesz?
– Czemu nie?
Sarah zagrała jej siedem dźwięków i zakończyła naturalna wibrą.
– Zagramy pierwszy dźwięk.
– Myślę, że mogę zagrać wszystkie, zapamiętałam pozycję twoich ślicznych palców.
Sarah uśmiechnęła się tylko.
–To niemożliwe, to kwestia słuchu.
– No też tak czuję, ale jak będę blisko palcami, to będę mogła skorygować. Zauważyłam, że im wyżej góry je trzymałaś, to dźwięki były wyższe.
– Dobrze, spróbuj.
Alex usiadła, a Sarah ułożyła instrument między jej udami. Alex zaczęła. Pierwsze próby były kompletnym fałszem, czego zresztą Sarah się spodziewała. Nagle ciało Alex jakby się uspokoiło i Sarah pomyślała, że jej przyjaciółka zrezygnowała. I już miała coś powiedzieć, kiedy zobaczyła, że Alex przyjęła podobną postawę, jaką ona sama zazwyczaj przyjmowała przed grą. I w kilka sekund Alex zagrała doskonale i czysto te siedem dźwięków. I kiedy Sarah nie mogła prawie wyjść z podziwu, Alex zakończyła wibrą.
–To jest wprost niemożliwe. Skoro to zagrałaś, jestem pewna, że masz wrodzone zdolności. Ta wibra! Trzeba grać kilka lat, by to zrobić. Nie masz nic przeciw, abym coś jeszcze sprawdziła?
– Nie, zupełnie. Rób, co chcesz.
Sarach wyjęła swoją komórkę i zaczęła coś szukać.
– Puszczę ci ten sam utwór w innym wykonaniu, a ty powiesz mi, czy czujesz lub słyszysz różnicę.
Sarah zdawała sobie sprawę, że wychwycenie różnicy w takich warunkach graniczy z cudem. Dobrej klasy krytyk potrafi powiedzieć kto gra, o ile nagranie odtwarzano na bardzo dobrej klasy sprzęcie. Sarah puściła koncert na wiolonczele i orkiestrę E minor opus 85, Edwarda Elgara. Po trzecim utworze zapytała Alex o refleksje.
– Odebrałam emocjonalnie trzecie nagranie. Prawdę mówiąc, ciężko odczuć różnice. Następnym utworem, który Sarah przygotowała, był koncert Schumana A minor opus 129. Tym razem już w trakcie drugiego wykonania sama Sarah zauważyła zmianę w odruchach u Alex.
– Kochanie muszę na chwilę wyjść – szepnęła Sarah.
– Czy coś się stało?
– Nic, muszę przynieść, o ile dostanę, kilka książek z łatwymi utworami na wiolonczele. Chodzi o nuty. Poczekasz?
– Pewnie, tylko nie znikaj na długo, bo będę tęsknić.
Sarah podeszła do niej i pocałowała ja delikatnie w usta.
– Postaram się wrócić za kilka minut.
Wyszła. Zaraz za drzwiami wzięła komórkę i zadzwoniła do Loyda.
– Co tam Sarah? Zrobiłem, co mogłem w sprawie twojej przyjaciółki i wiem, że Samuel też poruszył wszystkie możliwości.
– Właśnie dzwonie w jej sprawie. Pochodzi z bardzo ubogiej rodziny z wielkimi problemami. Ma wprost genialny talent malarski, bo widziałam jej szkice, ale dzisiaj doszło coś jeszcze, aż samej mi trudno uwierzyć. Pokazałam jej siedem prostych dźwięków i chciałam ją uczyć. I wyobraź sobie po kilku samodzielnych próbach, nagle opanowała się i uspokoiła w sposób, jaki ja to robię i zagrała mistrzowsko. A żeby było jeszcze mało, zakończyła wibrą.
– Co ty mówisz, niemożliwe!
–Też tak pomyślałam i zrobiłam test. Puściłam trzy kawałki koncertów w różnym wykonaniu. A potem powtórzyłam i wiesz co?
– Mów, bo czuję, że coś mi powiesz ważnego.
– Za pierwszym i drugim razem zareagowała podobnie emocjonalnie, kiedy grała Jacquline du Pre.
– Coś sugerujesz? Reinkarnacja?
– Też tak pomyślałam w pierwszej chwili. Znamy się krótko, mimo to znam ją bardzo dobrze. Nie chcę ci tłumaczyć, czemu tak mówię. To nie to. Idę teraz po nuty z prostymi utworami. Nie można zmarnować takiego talentu.
– Daj znać, jak będzie coś nowego.
– OK.
Sarah doszła do punktu informacji.
– Przepraszam pana, potrzebuję nuty dla początkujących na wiolonczele.
– Mamy kilka klas, ale zaczynają dopiero po drugiej. Poproszę ochroniarza, żeby pani otworzył drzwi, na pewno pani coś znajdzie. To w tamtym kierunku, na drugim piętrze. Sarah udała się we wskazanym kierunku. Młody człowiek już czekał.
– Dziękuje panu.
– Nie ma za co. Ranna zmiana jest dużo mniej nudna. Oprowadzam, otwieram, czasem coś przynoszę.
Sarah wybrała, co potrzebowała. Podziękowała chłopakowi i zaczęła wracać do swojego pokoju. Kiedy była niedaleko od pokoju, w którym zostawiła Alex, usłyszała muzykę.
,,Och, nie sądziłam, że ktoś dobry dzisiaj gra" – pomyślała. ,, Czemu tak dobrze słyszę" – pomyślała jeszcze i coś ją wstrząsnęło.
– O mój Boże, nie zamknęłam drzwi. To Alex – szepnęła cicho.
Weszła i stała w drzwiach dobre dwie minuty. Twarz Alex była mocno zmieniona. Przebiegały tam reakcję na muzykę. W końcu Sarah nie wytrzymała i z wrażenia upuściła książki. Alex spojrzała na nią i przestała grać. Jej piękna twarz wypogodziła się momentalnie.
– Nie wiem jak to wytłumaczyć. Kiedy poszłaś, tuliłam twoje cello, a potem poczułam, jakby mnie ktoś delikatnie dotknął i zaczęłam grać.
– Grałaś koncert Antoniego Dworzaka B minor opus 104.
– Nic mi te nazwy nie mówią. Dobrze mi szło?
– Alex grałaś niezbyt łatwy koncert, bez nut.
– Tak?
– Ludzie ćwiczą godzinami i to przez kilka lat.
– A ty, jak dawno masz koncerty?
– Od czterech lat, ale ponoć mam wyjątkowy talent.
– Może ja też mam, ale zapewniam cię, że to nie ja grałam. No może, nie tylko ja.
Sarah w kilku słowach opowiedziała jej historię z nagraniami, które dała jej słuchać.
– Czy sądzisz, że potrafisz nadal tak grać?
– Nie wiem. Nie mam nut, a w pamięci nic nie mam.
– Poczekaj jeszcze raz na mnie, postaram się przynieść drugą wiolonczelę.
– Och znowu idziesz! Dobrze, poczekam.
Sarah znowu zadzwoniła do Loyda.
– Co tam? Nowe rewelacje?
Sarah czuła, że Loyd jest rozluźniony.
– Prześlę ci, co nagrałam na mojej komórce, a potem zadzwoń.
Przesłała mu kawałek, który zdołała nagrać. W pierwszej chwili była tak zaszokowana, że tylko słuchała, a potem włączyła rekord na swojej komórce...
Doszła do punktu informacji.
– Nic pani nie znalazła?
–Tak, ale potrzebuję drugą wiolonczelę.
– Och! Obawiam się, że w tej sprawie nie będę mógł pomóc. Ma pani szczęście. Dyrektor dzisiaj pracuje. Przyszedł pół godziny temu.
Sarah poszła do dyrektora. Rozmawiała z nim chwilkę i uzasadniła swoją prośbę. Dyrektor wysłuchał i zgodził się od razu.
– Nasz człowiek będzie na panią czekał w przed drzwiami.
Sarah podziękowała i po kilku minutach szła już z drugą wiolonczelą. Kiedy była blisko słyszała, że Alex kontynuuje przerwany koncert. Sarah nadal miała szok, ale już nie tak mocny, jak za pierwszym razem. Kiedy Alex zobaczyła ją, przerwała.
– Widocznie muzyka koi moją rozłąkę – powiedziała do Sarah.
– Alex, dostałam drugą wiolonczelę, zagramy koncert Beethovena na dwie wiolonczele. Nie mamy nut, ale ja pamiętam, a ty i tak nie potrzebujesz.
Usiadła obok i zaczęła stroić nowy instrument. Po chwili zaczęła. Alex grała wyśmienicie. Nawet nie zauważyły, że przyszedł dyrektor. Grały już dobre pół godziny, a dyrektor był człowiekiem dobrze ułożonym i im nie przeszkadzał. W końcu zakończyły efektownie.
– Nie wiedziałem, że pani przyjaciółka dość dobrze gra.
– Proszę się nie pogniewać, panie dyrektorze, ale nie jest pan dobrym krytykiem.
– Och, lubię muzykę. To wszystko. A czy powiedziałem coś niewłaściwego?
– Tak. Pani Abigail gra świetnie, prawdopodobnie lepiej ode mnie.
– Och, dobry żart. Jeśliby tak było, znałbym ją. Przecież pani jest bardzo znana.
– Ja dopiero gram od dzisiaj – powiedziała Alex.
Dyrektor odszedł. Wciąż się śmiał.
–Ty chyba żartowałaś, prawda?
– Nie, Alex. Jest kilkanaście osób na świecie, które grają lepiej ode mnie. A ty jesteś jedną z nich! Grasz lepiej. Tylko co my z tym zrobimy?
–Ja myślę, że skoro przyszłaś, to będę kończyć obraz. Jak będzie dobrze, to może dzisiaj skończę, ale muszę wziąć wszytko do hotelu.
Sarah zaczęła dalej grać trudne przejścia. Po godzinie jeszcze raz odwiedził je dyrektor.
– Przyszedłem się zrewanżować za wadliwą ocenę. Zamówiłam obiad. Czytałem na pani profilu, że jest pani wegetarianką. Zamówiłem to samo dla pani Abigail.
– Jest pan bardzo miły, dyrektorze. Uwielbiam mięsko, ale chętnie zjem roślinki – powiedziała słodko Alex.
Dyrektor się ukłonił i odszedł.
– Mówiłaś, że jesteś wegetarianką, a mięso jadłaś, bo nie miałaś wyboru!
– Miałam na myśli ciebie – szepnęła słodko Alex.
– Jestem też duchowa – odrzekła lekko urażona Sarah.
– Tę duchową stronę, kocham – Sarah spojrzała na Alex i coś zaczęła rozumieć.
- Och, przepraszam. Przez większą część czasu jestem niesiona czystym uczuciem, lecz czasami zaczynam czuć w sobie bestię. Szczególnie kiedy tak mówisz.
Oczy Sarah paliły się blaskiem.
– Próbuj coś z tym zrobić, bo pożądanie nie ma nic wspólnego z miłością.
– To mnie nie rozpalaj. Poza tym nie kwestionuj mojej miłości, bo mnie ranisz.
– No już dobrze, przepraszam.
Jadły w spokoju. Po obiedzie Sarah zabrała się za przerwane ćwiczenia, a Alex za obraz. Czas płynął szybko i zbliżała się piąta.
– Chyba się zbieramy. Mam nadzieję, że fotograf w naszym mallu będzie czynny.
Sarah zamówiła taksówkę. Wysiadły blisko marketu i poszły do fotografa. Sarah zapłaciła podwójnie i poprosiła, by zdjęcie było gotowe przed południem.
– Zamówię kuriera w południe, proszę mu dać zdjęcia. To bardzo ważne.
Weszły do hotelu. Razem niosły przybory malarskie. W końcu dotarły do pokoju.
– Cały czas nie daje mi spokoju ta sprawa. Kiedy już pojedziemy do domu, coś trzeba będzie z tym zrobić. Co im powiedziemy? Że jesteś reinkarnacją zmarłej artystki albo jej duch prowadzi twoją rękę?
– Zachowaj spokój, kochanie. Może jest jakieś inne racjonalne wytłumaczenie tego ewenementu.
– Jakie może być inne. Grałaś lepiej ode mnie.
– Czy pani Jacquline grała lepiej od ciebie?
– Zmarła osiemnaście lat przed moimi urodzinami.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.