Red Tab cz.3

Gdy wróciłam z ryb, od razu poszłam do matki. Chciałam się jej spytać o wycieczkę na zachód. Nie zdziwiła mnie jej reakcja.
-Wykluczone! Nigdzie nie idziesz! Nawet o tym nie marz - wrzeszczała na cały pokój. Świetnie. Mimo wszystko nie chciałam dać za wygraną.
-Proszę. To ogromna szansa. Miałybyśmy więcej zapasów. Zresztą nic sobie nie zrobię. Wszystko będzie dobrze - próbowałam ją jakoś przekonać.
-Dobrze?! Dziewczyno! Ty przecież jesteś magnesem na kłopoty!
No fajnie. Niestety miała rację. Problem i nieszczęście to moje drugie imiona.
-I tak pójdę - wrzasnęłam, trzaskając drzwiami od łazienki. Śmierdziałam rybami, więc kąpiel była niezbędna. Dopiero po godzinie pozbyłam się nieprzyjemnego zapachu. Rzuciłam się na łóżko. Zamiast spać bezczynnie gapiłam się w drewniany sufit. Rozmyślałam. Uwzględniałam wszystkie pozytywne i negatywne aspekty nadchodzącej podróży. Podjęłam decyzje i nie zamierzam pozwolić nikomu mnie powstrzymać.
**
Nałożyłam na siebie byle jakie rzeczy i cicho wybiegłam z domu. Nie chciałam obudzić mojej mamy. Znając ją, chciałaby mnie powstrzymać. Szlam w stronę domku Edwina. Gdy już dotarłam, zobaczyłam go piekącego ryby na ognisku. Przywitał mnie szerokim uśmiechem.
-Dzień dobry, Irydo! Co cię tu sprowadza?!
-Chciałabym zgłosić swoje uczestnictwo w wycieczce na zachód - powiedziałam poważnym tonem. Uśmiech Edwina jeszcze bardziej się poszerzył.
-Super! Wiedziałem od początku, że się zgodzisz! Dokonałaś właściwego wyboru! Teraz radzę ci się przygotować. Powiedziałem ci dość późno o tej wycieczce. Mam nadzieję, że starczy ci czasu by uzbierać odpowiedni ekwipunek. Zbieramy się tu jutrzejszego ranka. Mało twoich rówieśników się zdecydowało, ale to chyba nie stanowi dla ciebie problemu - zaśmiał się. Dobrze wiedziałam o co mu chodziło. Nie przyjaźniłam się tu z nikim. Miałam trudny charakter, który mało kto akceptował. Do tego jeszcze dochodzi dość przykry fakt. Dziewczyny widziały, że Kamil mnie lubi bardziej niż je. Czerwieniły się z zazdrości, gdy tylko widziały że do mnie podchodzi lub zaczepia na lekcjach samoobrony. Nie tylko je to denerwowało.
-Ostrzegam. Wycieczka nie trwa paru godzin. Będziesz musiała opuścić szkołę na kilka dni. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza?
Parsknęłam śmiechem. Szkoła? Byłam w niej parę razy na miesiąc. Ten głupi wynalazek w wiosce wymyślił jeden z założycieli. Codziennie nastolatki od 12 do 19 lat musieli chodzić do szkoły. Uczyliśmy się tam matematyki, języka angielskiego i innych totalnie nie potrzebnych tu rzeczy. Jedyne co się przydawało to lekcje samoobrony, poruszania się lesie i zielarstwo. Nie dziwne, że pomimo tego, iż mieszkałam tu już 2 lata, chodziłam tylko na te przedmioty. Na początku moja mama nie mogła się pogodzić z moim lenistwem i dużo wrzeszczała. Jednak już przywykła.
-Myślę, że nauczyciele przeżyją te parę dni beze mnie - powiedziałam rozbawiona.
-To super. Pamiętaj! Jutro tutaj o 8:00. Nie spóźnij się!
-Dobra. Ją idę na spokojnie porozmawiać z mamą - powiedziałam, machając mu na pożegnanie.
-Powodzenia - zaśmiał się Edwin.
Gdy wróciłam do domu, zastałam mamę stojącą przy stole w kuchni. Po jej twarzy widać było, że doskonale wiedziała gdzie byłam.
-Skoro i tak cię nie powstrzymam, to pamiętaj by o siebie dbać - powiedziała poddając się.
-Wiem, mamo - podeszłam do niej i ją przytuliłam. Odwzajemniła uścisk. Myślałam, że zacznie krzyczeć głośniej niż wczoraj. Najwidoczniej zdała sobie sprawę, że już nic nie zdziała. Stałyśmy tak przez chwilę.
-Idź się przygotować - powiedziała puszczając mnie. -Jutro się pożegnamy. Dziś mamy dużo roboty.
W ciszy pakowałyśmy najważniejsze rzeczy. W końcu gdy plecak był obładowany, poszłam do łazienki. Po umyciu się poszłam prosto do łóżka. Byłam już nieźle wykończona. Prawie spalam, ale nagle usłyszałam pukanie do okna. Zobaczyłam za nimi Kamila.
-Czego chcesz?! - spytałam, otwierając okno.
-Wyjdź na chwilę. Musimy pogadać - dawno nie słyszałam go tak poważnego. Nie chciałam się kłócić i wyszłam przez okno. Kamil usiadł na starym pniu.
-Nigdzie nie idziesz - powiedział ze złością. Znalazła się niańka.  
-A co? Zabronisz mi? Przyszedłeś tu tylko po to, by mi to powiedzieć? Podjęłam już decyzję. A teraz nara. Idę spać.
-Nie skończyłem - wrzasnął tak, że aż podskoczyłam. -Nie pozostawiasz mi wyboru. Też idę. Nie chcę, by stała ci się krzywda, Ir.  
-Miałeś nie iść - jego zachowanie coraz bardziej mnie irytowało.
-Jeśli na wschodzie nie radzisz sobie bez mojej pomocy, to co dopiero zachód. Rozszarpią cię tam. Przyciągasz kłopoty.
Super. Cały czas mi ktoś to mówił. Gdybym nie była tak cholernie śpiąca, to bym go z chęcią pobiła.
-Rób co chcesz. Idę spać - syknęłam i wróciłam do pokoju. Zamiast dobrze się wyspać, myślałam tylko o tym, co ten debil mi powiedział. W końcu nastał ranek.

******************
Wiem, pierwsze rozdziały nudne i krótkie, ale w dalszych postaram się rozkręcić historię :)

opopoo12

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 935 słów i 5238 znaków.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Extra

    Super opowiadanie bardzo mi się podoba

    17 mar 2015

  • Użytkownik LoveHaze

    Super opowiadanie <3 kiedy kolejna część?? :*

    16 mar 2015

  • Użytkownik zakr3cona

    To opowiadanie bardzo wciąga ;)

    16 mar 2015