Red Tab cz.19

Oczywiście nie spodziewałam się, że na strzelnicy będę wykazywać się niezwykłymi umiejętnościami. Prędzej przestrzeliłabym sobie stopy niż trafiła choćby w obręcz tarczy. Ethan wyjątkowo nie zamierzał komentować moich popisów. Chyba był świadomy, że od jurta mnie tu nie będzie. Na zajęciach w siłowni było to samo. Wykonałam tylko połowę powtórzeń, a mimo to nie musiałam robić żadnych karnych pompek. Adam, który zwykł czekać na mnie aż dokończę dodatkowe ćwiczenia, był szczególnie zaskoczony.

Gdy wychodziliśmy z małego pomieszczenia, czekało na mnie kolejne dziś zaskoczenie. Pod salą stał oparty o ścianę Wiktor. Widocznie szukał w tłumie wychodzących czyjejś twarzy. Jego spojrzenie zatrzymało się właśnie na mojej.

-To zobaczymy się na stołówce – usłyszałam z boku głos Adama i kiwnęłam głową.

Podeszłam do Wiktora niepewnie.

-Czekasz na kogoś? – zadałam całkiem głupie pytanie.

Podniósł tylko jedną brew i uśmiechnął się tym swoim irytującym uśmiechem.

-Idziemy na obiad? – zagaił, kompletnie ignorując moje wcześniejsze pytanie.

Lekko zdezorientowana pokiwałam głową. Ruszyliśmy ramię w ramię w stronę stołówki. Oczywiście tej całej scence przyglądały się wszystkie pary napotkanych oczu. Rzuciłam okiem na Wiktora. Oczywiście na jego twarzy tkwił uśmiech i zastanowiłam się czy aby na pewnie nie robi mi tego na złość. Szliśmy w kompletnej ciszy. Nawet przy nakładaniu jedzenia, nie zamierzał wytłumaczyć, co ta szopka ma znaczyć. Kiwnął tylko głową w stronę swojego stolika. Stałam w miejscu sama nie wiedząc jak to zinterpretować. Podszedł do mnie, złapał za wolną rękę i pociągnął w stronę swojego stolika. Nawet nie musiałam się rozglądać, by wiedzieć, że byliśmy główną atrakcją stołówki. Wiktor odsunął mi wymownie krzesło, które zwykło być puste. Zajęłam wyznaczone miejsce i zatopiłam się w myślach. Wiktor podał mi widelec i nóż, których zapomniałam zabrać w tym całym zajściu.

-Co teraz? Może zamierzasz mnie nakarmić? – zapytałam żartobliwo-ironicznym tonem, choć w tym momencie nawet to by mnie nie zdziwiło.

-Akurat jeśli o to chodzi, to myślę, że dajesz sobie spokojnie radę sama – parsknął.

Patrzyłam się podejrzanie jak szybko pochłania makaron. Nie zdarzyło się jeszcze by miał większy apetyt ode mnie.

-Co z tobą nie tak?

-Mam dobry humor. Jedz, bo będę musiał na ciebie czekać – wskazał widelcem na moją porcję.

-Nie będziesz. Co ty w ogóle robisz? Myślałam, że jadasz samotnie – powiedziałam, zabierając się w końcu za mój makaron.

Wzruszył ramionami. W sumie czego ja się spodziewałam? Rozbudowanych odpowiedzi?

-Opuszczam kolację. Idziemy z resztą zbadać teren wokół garnizonu przed jutrzejszą misją. Masz tremę?

Skrzywiłam się. Trema to z pewnością nie było najlepsze określenie. Strach czy ekscytacja również. Raczej nazwałabym to chorą odmianą ciekawości. Coś takiego, co czują te wszystkie głupie bohaterki horrorów włażąc w nocy do ciemnych piwnic, z których wydobywają się nienormalne dźwięki. To nawet pasuje do obecnej sytuacji. Myśląc o tym w mojej głowie pojawiła się kolejna śmiesznie niepokojąca myśl. Co jeśli nie zmieszczę się do tego tunelu? Przez ostatnie dni wpychałam w siebie ogrom kalorii. A jak mój tyłek ugrzęźnie w połowie?

Rozmyślanie przerwał wybuch śmiechu Wiktora.

-Co? – zgromiłam go wzrokiem.

-Mina którą przed chwilą zrobiłaś była komiczna. O czym tak myślisz, że oderwałaś się od jedzenia?

Ze strachem patrzyłam na swoją niedojedzoną porcję. Wiedziałam, że nie przełknę teraz nic więcej. Przynajmniej do kolacji. Przy dobrym jajku sadzonym mój upór pewnie zmięknie.

-Co jak nie zmieszczę się w tunelu? – spytałam z realną grozą w głosie.

Po raz kolejny dostarczyłam Wiktorowi powodu do śmiechu. Nie wiem czemu moje obawy były dla niego taką rozrywką. Popatrzyłam na niego wilkiem i zrobił coś czego znowu kompletnie nie mogłabym przewidzieć. Wtopił dłoń w moje włosy i zaczął je energicznie czochrać. Oczywiście z powodu wyuczonych reakcji obronnych, walnęłam go mocno w rękę.

-Chciałem wiedzieć, czemu wszyscy tak bardzo lubią to robić – wzruszył ramionami i rzucił gniewne spojrzenie w stronę zwykle zajmowanego przeze mnie stolika.

O tak, teraz się zemszczę. No może to żadna zemsta, ale przynajmniej popróbuję mu pograć na nerwach.

-Cayo przynajmniej robi to delikatnie, a ty szarpiesz jakbyś próbował dostać się do mózgu – powiedziałam z przekąsem.

-Do czego? – odpowiedział z kpiną w głosie i denerwująco podniósł brew.

Dobra. Jestem w to słaba. Poddałam się i wróciłam do makaronu. Wiedziałam, że strach przed jedzeniem nie będzie trwał długo.

-Poza tym lepiej by już cię nie nachodził. Niech zajmie się Imogen – burknął bardziej do siebie niż do mnie.

Uśmiechnęłam się. Jednak połknął haczyk.

-W sumie racja. Ale zawsze został Sam, Adam… - droczyłabym się dalej, ale właśnie zabił mnie wzrokiem.

Nie mogłam uwierzyć, że prowadziliśmy tego typu konwersacje. Bardziej to przypominało przepychanki jakiejś chorej psychicznie, słodkiej parki. Wróciliśmy do rozmowy na bardziej ludzkie tematy. Powiedział mi ze szczegółami przebieg jutrzejszego dnia. Pobudka o 4, szybka przekąska i długa droga. Nasze bagaże podobno zostały już przygotowane i czekają u niego w pokoju. Jedyne co zostało mi do zrobienia to subtelnie się pożegnać i dobrze wyspać. Dyskutowalibyśmy pewnie dłużej, ale kazał mi przygotować się do historii (tak właściwie to nie wiedziałam, czemu zna mój plan zajęć) i odprowadził do pokoju. Tam już czekała z rozdziawioną buzią Imogen. O dziwo dokładnie tę samą mimikę miała Joanna.

-Co to miało być?! – wrzasnęła Imogen.

Podrapałam się po głowie. Wiedziałam, że teraz nie uda mi się wymyślić zręcznego kłamstwa. Tym bardziej, że na mojej osobie spoczywało dodatkowe czujne spojrzenie Joanny.

-Przepraszam, że nie zjadłam dziś z wami – wyjąkałam. Tonący brzytwy się chwyta.

Dostałam obrzucona przez Imogen twardą jak skała poduszką.

-Masz mi wszystko powiedzieć i to natychmiast! Siadaj!

Czułam się jak zbity pies i posłuchałam jej rozkazu. Zaczęłam opowiadać, co ostatnio zaszło pomiędzy mną i Wiktorem. Naginałam lekko fakty. Pominęłam temat misji i moich wątpliwości o pozostaniu w garnizonie. Przez całą historię oglądałam najróżniejsze ekspresje malujące się na twarzach dziewczyn. Nawet Joanna zdjęła surową, codzienną maskę i zadawała najróżniejsze pytanie. Gdy skończyłam usłyszałam bardzo trafny komentarz podsumowujący tą sytuacje i pewnie wiele innych, które ostatnio miały miejsce w moim życiu.

-Nieźle się wkopałaś – powiedziała Joanna.

-Prawda – zawtórowała jej żywo uradowana Imogen – Ale z drugiej strony to takie słodkie. Oboje macie jakieś problemy z psychiką i ogólnie ukazywaniem uczuć.

-Rzeczywiście, Imogen. Niezwykle słodkie – mruknęłam.

-Oj, źle to zabrzmiało. Chodziło mi że w sumie myślałam, że Wiktor po prostu w ogóle nie posiada żadnych uczuć. No wiesz. Robot. A tu takie zaskoczenie! I to jeszcze do ciebie! Podczas, gdy prawie każda dziewczyna ma na niego ochotę!

-Masz dar pocieszania. Poza tym nie wiem, czy on coś do mnie czuje. Może się tylko bawi.

-Nie – wtrąciła Joanna – Nigdy się tak nie zachowywał.

-Widzisz! – wykrzyknęła Imogen – Też wątpię by to była jakaś tam zabawa!

Popatrzyłam się w sufit. Powoli trafiały do mnie wnioski dziewczyn. Czy możliwe by to rzeczywiście było coś? Jakieś uczucie z jego strony? A jeśli tak to co dalej? Sama nie byłam w stanie określić swoich własnych.

Wiedziałam jednak, że za każdym razem jak widziałam jego uśmiech coś we mnie drgało. Gdy dowiadywałam się czegoś nowego o nim czułam radość. Jak mnie całował, w mojej głowie rodziły się dziwne, radykalne marzenia. Pierwszy raz od śmierci ojca poczułam aż taką nienawiść do tabletki. Nie musiałam jej nawet zażywać, żeby czuć jej skutki na sobie. Odebrała mi zdolności do pełnego odczuwania i ukazywania uczuć. Dopiero tu zaczęłam je odzyskiwać. To Wiktor je obudził.
Wiedziałam jednak, że nie powinnam o tym myśleć. Żyje się krótko. Prawdopodobnie zginę na misji, więc myślenie o miłostkach było totalnie nie na miejscu.

-Dobra, dziewczyny. Trzeba się zbierać – Joanna wstała i ubrała marynarkę.

Poszłyśmy z Imogen za jej przykładem i po chwili słuchałyśmy jednym uchem wykładu. Imogen skrobała ołówkiem karykaturę nauczyciela, a ja rozmyślałam o jutrzejszym dniu. Wszystkie zajęcia minęły mi niezwykle szybko. Na kolacji nikt ze znajomych nie poruszył tematu obiadu, za co byłam im dozgonnie wdzięczna. Przed pójściem do łóżka przytuliłam mocno Imogen, co kompletnie nie było w moim stylu. Bałam się, że zacznie podejrzewać, że coś jest nie tak. Na moje szczęście jedynie poklepała mnie bo głowie i mruknęła coś  w stylu „I tak się gniewam, że tak długo mi nie mówiłaś o Wiktorze”.

Bardzo szybko zasnęłam, po mimo wielu rozmyślań. Obudziło mnie lekkie potrząśnięcie ramieniem.
-Zbierz się szybko. Spotkamy się przed wyjściem – szepnął Wiktor.

Skradał się na tyle umiejętnie, by nie oderwać od snu żadnej z dziewczyn. Ubrałam się i pościeliłam łóżko. Wydawało się, że byłam równie cicha, jednak przy zamykaniu drzwi od pokoju nagle czyjaś dłoń szarpnęła klamkę. Świetnie. Zaraz będę musiała spowiadać się Imogen. Na korytarz za mną wyszła jednak Karina, czego najmniej się spodziewałam. Zanim jednak zdążyłam zacząć się jakoś bronić, Karina zabrała głos.

-Jedziesz na misje, tak?

Nie była głupia, a i tak pewnie po południu wszyscy będą o tym wiedzieć. Przytaknęłam głową.

-Masz wrócić w jednym kawałku – powiedziała władczym tonem.

Nie wiedziałam, czy to co słyszałam, było efektem wczesnej pobudki, czy jakiś omamów.

-Co?
Karina wzruszyła tylko ramionami.

-Jesteś jedyną godną mnie rywalką – powiedziała i wróciła w ciszy do pokoju.

Pewnie postałabym chwilę w korytarzu i analizowała to całe zajście, ale miałam przed sobą zadanie do wykonania. Ruszyłam w stronę wyjścia. Wiktor czekał już z dwoma plecakami. Podał mi mój i pokrzepiająco się uśmiechnął. Jedyne co mogłam zrobić to oddać ten uśmiech i ruszyć za nim w ciemny, powoli wybudzający się las.


___________________
Przepraszam za spóźnienia i błędy. Do końca jakieś 3-4 rozdziały :)

opopoo12

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1885 słów i 10765 znaków.

6 komentarzy

 
  • Ewcia:D

    Ale macie problemy... Skoro jesteście tacy mądrzy, to może sami napiszcie fajne opowiadanie, bez chwili przerwy, jak nie macie nic innego do roboty. Inni też muszą mieć czas na swoje życie prywatne, a nie tylko pisać i pisać. Wy myślicie, że to tak łatwo, ale skoro macie tyyyle czasu na czytanie, to przeznaczcie go na pisanie własnego opowiadania, a nie męczyć innych autorów. Rozumiem, ja też czekam na kolejną część, ale nie męczę innych o to, bo to tylko pogarsza sprawę. Autorko, życzę weny i czasu, żebyś rozwiązała swoje problemy i wróciła do nas! ;)

    2 sty 2017

  • opopoo12

    @Ewcia:D Dziękuję bardzo za wyrozumiałość :) Spróbuję jak najszybciej powrócić z nowym rozdziałem, jak tylko ogarnę życie po przeprowadzce :)

    3 sty 2017

  • Nela149

    @Ewcia:D inni autorzy różnych opowiadań maja jakos czas na wszystko i potrafią pogodzić szkole , prace , pisanie i wszystko inne. Maja nawet gorsze problemy ale starają sie i widać ze im zależy a patrząc na odpowiedz pod komentarzem @masakra autorka chyba jasno sie wyraziła...

    4 sty 2017

  • Ewcia:D

    @Nela149 nie wszyscy autorzy mają czas, wiem o tym, bo czytam tutaj dużo opowiadań, ale ja nie mam z tym problemu i rozumiem, jeśli komuś wypadnie jakaś rzecz, zabraknie weny, albo coś. Nie naciskam, tylko po prostu czekam, bo naciskanie nic nie zdziała. Dlaczego wszyscy muszą znaleźć jakieś błędy? Wytykać błędy innym, że nie mogą dodać opowiadania na czas? Są rzeczy ważne i ważniejsze. Jeśli ktoś tego nie rozumie i nie ma cierpliwości na tyle, żeby czekać to nie czekajcie. Takie jest moje zdanie i prawo do niego mam, a to, że wam się moje zdanie nie podoba, to już nie moja wina.

    5 sty 2017

  • Nela149

    @Ewcia:D XDDDDDDD

    15 sty 2017

  • Masakra

    Fajna ta twoja systematyczność. Miło ze o nas pamiętasz i wgl. Nie chce ci sie pisać to poprostu to napisz albo zrób epilog. COKOLWIEK. Bo twoje zachowanie jest beznadziejne.

    3 gru 2016

  • opopoo12

    @Masakra nie chcę mi się pisać

    11 gru 2016

  • Kuba230

    @opopoo12 pfffff... brawo !  :jupi: powiem Ci ze jesteś jednak niezła  :jupi: a twoje zachowanie ? Jeszcze lepsze  :ciuch:

    14 gru 2016

  • opopoo12

    Niezbyt bardzo rozumiem. Mam przepraszać i ze szczegółami opisywać życiee prywatne by dostać trochę zrozumienia? Piszę przede wszystkim dla siebie i pisanie teraz epilogu mija się kompletnie z moją wizją. Kontynuacja oczywiście będzie, ale w związku z słabą tolerancją na moją systematyczność, stanowczo odradzam ją czytać.

    17 gru 2016

  • Kuba230

    @opopoo12 Aha ? Pogratuluje ci tylko ze wgl chcesz pisać  :ciuch:

    18 gru 2016

  • Jjttt

    Długo ?????

    25 lis 2016

  • Kak

    Kiedy next ?

    1 lis 2016

  • Olifffka<3

    Super :dancing:

    1 lis 2016

  • Karolina12

    Cudne  <3 wkońcu wróciłaś :yahoo:  :yahoo:

    1 lis 2016