Niespodziewana miłość 2 cz.7

Lecąc samolotem pracowałam na komputerze. Cieszyłam się na wspólny wyjazd. Kacper cały czas spał. Był wtedy taki słodki. Przed wyjazdem musiał uporządkować wszystkie sprawy w firmie i praktycznie nie spał całe noce. Filip nie przyjechał do nas ponownie. Kacper umówił się z Marceliną, że zadzwoni po powrocie do Polski. Kończąc pracę na komputerze pogłaskałam Kacpra po głowie.
-Czemu czasami czuję się przy tobie jak mały chłopczyk?~tak czułam, że nie śpi.
-Nie chcę nic mówić, ale jesteś o 2 lata starszy. Kacperku…~zaśmiałam się.
W samolocie zamówiłam sobie kawę. Nie była zbyt smaczna, ale może już taki urok tych napojów "w niebie”. Po wyjściu z samolotu od razu poczułam falę gorącą. Zakwaterowaliśmy się w hotelu. Był cudowny. Sama nie wiem ile Kacper musiał na niego wydać. Najwyższe piętro z pięknym widokiem na morze. Idealny pokój z każdym meblem ustawionym i dopasowanym. Dopiero teraz dowiedziałam się od Kacpra, że mamy tu zostać aż 2 tygodnie.
-Przez Ciebie wzięłam ubrania tylko na tydzień.
-Ile masz koszulek?
-Około 13.
-Właśnie dlatego powiedziałem, że na tydzień. Jak kobieta gdzieś wyjeżdża to weźmie dwa razy tyle rzeczy ile jest potrzebne.
-Sprytnie to wymyśliłeś.
-Taka jest już moja rola.
TYDZIEŃ PÓŹN IEJ
Tu jest po prostu cudownie. Codziennie dostaję śniadanie do łóżka. Wychodzę na balkon i widzę przepiękne niebieskie morze a słońce otula moją skórę z każdej strony. Jedzenie jest po prostu obłędne, a mój ukochany jeszcze lepszy. Bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Zdecydowanie więcej rozmawiamy i mamy dłuższe chwilę dla siebie. Leżę sobie na plaży jest mi tak przyjemnie.
-O mój Boże!~zimne dłonie Kacpra na moim brzuchu.
-Chodź ze mną do wody.
-Nie. Jest mi za ciepło tutaj.
-Woda jest ciepło.
-Właśnie poczułam, jaka jest ciepła.
-Naprawdę. Tylko na skórze taka Ci się wydaję.
-Nie i koniec.~założyłam z powrotem moje ulubione Ray Bany i zamknęłam oczy delektując się słońcem.
-Nie ma tak łatwo.~Kacper wziął mnie na ręce.
-Kacper! No puszczaj mnie!~mimo, iż próbowałam być poważna śmiałam się jak mała dziewczynka. Kacper wrzucił mnie do wody.
Może zrobię mu mały żart. Wzięłam sporą ilość powietrza i zanurkowałam jak najniżej mogłam.
-Bu.~wskoczyłam mu na plecy.
-Nie strasz mnie tak nigdy.~był cholernie poważny.
Jak ja go strasznie kocham. Jeszcze kilka lat temu nawet bym nie pomyślała, że nasze losy mogą tak się potoczyć. Patrząc wstecz nie widząc przyszłości nigdy nie powiedziałabym że to mój przyszły mąż. Cholera czy on musi być taki wspaniały. Jego uśmiech, zachowanie, męskość, włosy, ciało. On jest jak pewien składnik, w którego organizmie mi brakuje a on go uzupełnia. Jest dla mnie absolutnie wszystkim. Wracając do hotelu przypomniałam sobie o czymś bardzo ważnym. Muszę sprawdzić coś w moim kalendarzyku. Miałam rację! Powinnam dostać 12 dni temu miesiączki.
-Kacper mam tu możliwość odwiedzenia jakiegoś lekarza?
-Źle się czujesz?
-Nie.
-To, co jest?
-Chyba jestem w ciąży.
-Tak, ale za 3 dni wracamy do domu.
-Okej to poczekam.~miałam wrażenie, że nie ucieszył się.
-Czemu tak dziwnie na mnie spojrzałaś?
-Nie cieszysz się.
-Nie o to chodzi.
-To o co?
-Pogadamy przy kolacji.
-Dobrze.
Jadłam naprawdę smaczne risotto z owocami morza, które popijałam sokiem ananasowym.
-Po prostu boję się.
-Czego?
-Jeśli twoje przypuszczenia są prawdziwe to w ciągu jednego miesiąca zostałem ojcem dwójki dzieci.
-No i?
-Boje się, że nie podołam takiemu wyzwaniu. Mam dopiero 29 lat.
-Jeszcze nic nie wiadomo. Nawet jeśli to sądzę, że na pewno sobie poradzisz. Jesteś wspaniałym narzeczonym widziałam jak bawisz się z Filipem i jak potrafisz zająć się takim maluchem. Sądzę, że będziesz dobrym ojcem.
-Skoro tak myślisz.
Wstałam w nocy i od razu wiedziałam, że Kacpra nie ma przy mnie. Wyjrzałam przez okno. Ujrzałam go palącego papierosa.
-Kacper znowu?
-Nie to normalne, legalne, kupione w sklepie.
-Czuję, że coś Cię trapi.
-Ja też tylko...sam nie wiem co.
-Pomyśl, czy jest to coś związanego ze mną, może Filipkiem albo Marceliną.
-Nie wiem muszę to wszystko na spokojnie przemyśleć. I nie myśl, że to przez to, że możesz być w ciąży. Bardzo się cieszę tylko czuję jakiś taki ciężar którego nie potrafię się pozbyć.
-Rozumiem. Musisz sam odkryć to w sobie co Cię boli. Znam w pewnym sensie to uczucie. Czułam się dokładnie tak samo jak wyjechałam i mieszkałam w Dublinie. Niby wyglądałam na szczęśliwą, ale w głębi serca czułam jakiś ciężar, którego nie mogłam odkryć. Potrzebujesz czasu.
-Wiem kochanie. Chodź spać, bo już jest późno.
-No dobrze. Zawsze możesz ze mną o wszystkim porozmawiać. Bardzo Cię kocham.
-Ja Ciebie też myszko. Dobranoc.
Reszta wakacji minęła dobrze. Zauważyłam, że Kacper dużo myśli. Cieszyliśmy się słońcem, wodą i sobą nawzajem. Dzisiaj jemy razem bardziej uroczystą kolację. Sama nie wiem z jakiej okazji. Może powodem jest to, że jutro już wracamy. Z jednej strony trochę mi szkoda, bo bardzo będzie mi brakować tego ciepłego słońca, w którym się po prostu zakochałam z drugiej zaś pojutrze się dowiem czy rośnie we mnie drugie życie. Postawiłam dzisiaj na coś bardziej klasycznego. Mam na myśli jedyną elegancką sukienkę i szpilki, które wzięłam na ten wyjazd. Czerwona sukienka i czarne szpilki zawsze dobre. Usta delikatne w kolorze nudę. Włosy lekko pokręciłam a wychodząc z pokoju moją szyję delikatnie spryskałam moim ulubionymi perfumami które były w postaci lekkiej mgiełki. Zjechałam na dół do jadalni. O dziwo nikogo nie było. Tylko przy jednym stoliku paliła się świeca. Stał przy nim Kacper. Odsunął mi krzesło. Przecież taki mężczyzna jak on musi być dżentelmenem.
-Już doszedłem do wniosku co mnie męczy.
-No to słucham uważnie kochanie.~złapałam go za dłoń.
-Boli mnie powrót Marceliny z moim synem. Chodzi bardziej o to, że nie utrzymywałem z nim kontaktu przez tyle czasu. Nie wiem tylko dlaczego mi nie powiedziała. Wiadome jest to, że nie wrócilibyśmy do siebie, ale płaciłbym alimenty i zajmował się synem. Jeszcze te dziwne siniak na jego ciele. Czuję, że dzieję mu się krzywda a ja nawet nie wiem o co chodzi.
-Wyrzuciłeś to z siebie. Teraz powinno być Ci lepiej.
Przypomniała mi się droga życiowa Kacpra. Jak był nastolatkiem. Miał tak dużo marzeń. Lubił komputery, sport i słuchał fajnej muzyki. Teraz jego marzenia się spełniły. Od myślącego nastolatka zmienił się we wspaniałego mężczyznę i genialnego prezesa i milionera. Jak wiele pracy go to kosztowało, żeby zajść tak wysoko i przezwyciężyć wszystkie swoje słabości i wady.
-Zapomniałem Ci powiedzieć. Wyglądasz bardziej nieziemsko niż anioł.


Mam nadzieję, że część choć w małym stopniu przypadła wam do gustu. Następna część będzie w najbliższym czasie. Przepraszam was, że ostatnio robię takie długie przerwy w dodawaniu kolejnych fragmentów opowiadania. Mimo wszystko życzę dobrej nocy i miłego czytania.
Pozdrawiam.
Tajemniczazakochan

Tajemniczazakochan

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1311 słów i 7270 znaków.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik LesnaMoc

    Mega

    19 gru 2016

  • Użytkownik blogerka

    Super :)

    18 gru 2016

  • Użytkownik Caryca

    Rewelacja  ;)

    18 gru 2016

  • Użytkownik cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną z niecierpliwością:* :* :) dodaj coś szybko  :*

    18 gru 2016

  • Użytkownik Tajemniczazakochan

    @cukiereczek1 :* postaram się dodam na pewno w czwartek :* :) :*

    18 gru 2016

  • Użytkownik cukiereczek1

    @Tajemniczazakochan ok życzę dużo weny. :) :*

    18 gru 2016

  • Użytkownik Malawasaczka03

    Cudne, również życzę Ci dobrej nocy;)

    18 gru 2016