Niespodziewana miłość 2 cz.6

Bardzo was przepraszam za tak długą nieobecność. Niestety mam tymczasowo natłok obowiązków. Praca, rodzina, obowiązki i oczywiście zbliżające się święta. Części będą jeszcze przez okres dwóch tygodni dodawane troszeczkę rzadziej. Przepraszam was bardzo, ale mimo zmęczenia siadam do pisania, kiedy tylko mogę… Mam nadzieję, że będziecie, choć w małym stopniu wyrozumiali.

Długo zastanawiałam się, czy powiedzieć Kacprowi na temat otrzymanej wiadomości. W końcu uznałam, że lepiej go nie martwić. Mimo wszystko otaczający mnie świat wydawał się inny. Idąc ulicą odwracałam się co jakiś czas i patrzyłam czy nikt za mną nie idzie. Po pewnym czasie uznałam, że wpadam w jakąś paranoję. Po pracy przyszłam zmęczona do domu. Od dnia, w którym otrzymałam niepokojącego maila minęły 3 miesiące. Od razu zabrałam się za robienie obiadu. Zrobiłem krem z brokułów i rybę na parze. Do domu wszedł Kacper.

-Hej kochanie.~krzyknęłam z kuchni.

-Cześć.

-Coś się stało?

-Nie.~odpowiedział beznamiętnie. Odłożyłam łyżkę, którą mieszałam zupę i udałam się do przedpokoju. Kacper akurat zdejmował buty.

Pocałowałam go w policzek i szepnęłam do ucha.

-Mam wrażenie, że jesteś smutny.

-Nie wszystko w porządku.~zabrał moje ręce oplatające jego ramiona i poszedł na górę.

Trochę zasmuciło mnie jego zimne w stosunku do mnie zachowanie, ale wzruszyłam ramionami i wróciłam do gotowania. Po ugotowaniu i nałożeniu wszystkiego na talerze. Poszłam do naszej sypialni. Kacper spał w samych dresach. Pogłaskałam go po głowie wczepiając palce w jego miękkie i lśniące włosy. Nadal nie mogę się nadziwić, jaki on jest przystojny. Pocałowałam go delikatnie w policzek i już chciałam wychodzić, gdy zatrzymała mnie jego ręka.

-Zostań.~ powiedział to tak jak mały chłopiec od swojej mamy.

-Kacper obiad jest na stole.

-Nie jestem za bardzo głodny.

-Dziś od rana nic nie jadłeś. Zjedz.

-Dobra.

-Coś się na pewno stało.

-Powiem Ci przy obiedzie.

Czyli jednak miałam rację. Siedzieliśmy jedząc nic do siebie nic nie mówiąc.

-Mam syna.~ łyżka sama wypadła mi z rąk.

-Nie rozumiem.

-Sam nie wiem jak to się stało. ~wstałam od stołu i podparłam się ręką o stół.

-Jak to nie wiesz. Zdradziłeś mnie?

-Nie!

-No to gdzie w tym wszystkim kurwa syn?~rzuciłam czystym talerzem o podłogę.

Ostatnio mam straszne wahania nastroju. Byłam taka wściekła.

-Ma 2 lat.

-Wytłumacz mi to wszystko.

-Sam nie mogę się z tym pozbierać. Spotkałam Marcelinę.~moja stara przyjaciółka wróciła po prostu lepiej być nie może.

-Czyli chcesz mi powiedzieć, że to jest wasz syn ?

-Tak. Mam zamiar zrobić testy na ojcostwo.

-Zaproś go.

-Kogo?

-Tego chłopca.

-Filip to jeszcze maluch. Tylko widzisz Ala ja nie jestem pewny, że to moje dziecko.

-Pogadaj z Marceliną czy możesz go jutro gdzieś ze sobą zabrać.

-Dobra.

Następnego dnia Kacper przyjechał z małym chłopczykiem. Gdy go zobaczyłam nie miałam już żadnych wątpliwości. To było coś niesamowitego…to podobieństwo było na tyle uderzające. Kacper bawił się z małym a ja patrzyłam na to wszystko z boku.  

-Ala zostaniesz z nim chwilę, a ja pójdę do toalety?

-Jasne kochanie.

Usiadłam obok chłopca i patrzyłam jak się bawi. Całą noc myślałam o zaistniałej sytuacji i uznałam, że nie mogę za przeszłość winić Kacpra. Zastanawia mnie tylko jedno… Czemu Marcelina nic mu nie powiedziała? Kacper wyglądał cały czas na bardzo zestresowanego. Może się bał.

-Już jestem. Zaraz będzie Marcelina odebrać małego.

-Dobra. To ja już może pójdę na górę i się położę, bo trochę słabo się czuję.

Zeszłam jeszcze po szklankę i wtedy po całym domu rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi. Kacper wziął małego na ręce i poszedł otworzyć. Oparłam się o ścianę w holu i piłam wodę. Mimo wszystko chciałam usłyszeć tę rozmowę.

-Cześć.~Kacper starał się być opanowany.

-Przyszłam tylko po dzieciaka. Ooo kogo to moje oczy widzą czyżby biedną, małą, bezbronną Alicję.

-O co Ci chodzi?~od razu w mojej obronie stanął Kacper.

-Wielki Pan prezes Kamiński ze śliczną modeleczką.

-Chyba będzie lepiej jak już pójdziesz. Zadzwonię a wtedy umówimy się na spotkanie i omówimy szczegóły.

Nic nie odpowiedziała tylko wzięła torbę chłopczyka i wyszła. Miałam wrażenie, że nie kochała tego dzieciaka. Zachowywała się tak jakby chciała mu zrobić krzywdę. Może tamten mail, który otrzymałam 3 miesiące temu też był od niej? Nie chcę sobie już tym zaprzątać głowy. Było mi tak strasznie smutno.

Staraliśmy się z Kacprem o dziecko niestety bez skutecznie. Osunęłam się o ścianę i zaczęłam płakać.

-Ala co jest?

-Kacper przytul mnie po prostu.

Usiadł obok mnie i odstawił szklankę z wodą, którą trzymałam w dłoniach. Rozpłakałam się jak małe dziecko. Kacper cały czas przytulał mnie i głaskał po głowie.

-Co się stało mała?

-Mam tyle problemów. Wróciła Marcelina, ogółem jestem zmęczona i jeszcze, mimo że się staramy nie możemy mieć dziecka.

-Na to potrzeba czasu Ala.

-No nie wiem Kacper. Może ze mną jest po prostu coś nie tak.

-Raz już byłaś w ciąży Ala.

-Tak, ale to było dwa lata może coś się zmieniło od tego czasu.

Długo nie mogłam zasnąć. Dzisiaj skumulowało się tyle spraw. Od kilku dni praktycznie nie zmrużyłam oka. Z jednej strony jestem piekielnie zmęczona z drugiej zaś jest coś, co nie pozwala mi spać spokojnie. Mam wrażenie, że ktoś cały czas mnie obserwuje. Być może wpadłam w jakąś paranoję. Dni mijały spokojnie. Filipek przyjeżdżaj do nas a ja bawiłam się z nim. Przebierając małego zauważyłam na jego skórze dziwne ślady. Trochę mnie to zaniepokoiło. Byłam z chłopczykiem sama w domu. Po kilku godzinach pracy Kacper w końcu wrócił do domu. Odwiózł syna do matki i z powrotem wrócił do domu.

-Za tydzień jedziemy na wycieczkę.

-Nic nie mówiłeś. Gdzie?

-Majorka. Odpoczniemy trochę od codzienności.

-Ale pod jednym warunkiem. Dzielimy koszty.

-Ala przestań.

-Nie chcę, żebyś za mnie płacił.

-Za chwilę będziesz moją żoną. Mamy mnóstwo kasy więc proszę Cię przestań już z tymi kosztami. Kochamy się, a to jest najważniejsze.

-Rozmawiałeś już z Marceliną o wizytach Filipa u nas?

-Tak za 2 miesiące wracają do Frankfurtu.

-Co mam przez to rozumieć?

-Sam nie wiem co mam z tym zrobić. Zacznę się tym martwić dopiero za miesiąc.

-Chcesz utrzymywać kontakty z synem?

-Jasne, że chcę, ale nie wiem, czy pozwoli mi na to jego matka. Do niej nadal czuję tylko nienawiść i obrzydzenie.

-Muszę Ci coś powiedzieć.

-No mów.

-Dzisiaj zmieniając Filipkowi pieluszkę zauważyłam na jego ciele dziwne ślady. Sama nie wiem co mam o tym myśleć. W ogóle cała ta sytuacja. Nagle wyszło, że jesteś ojcem. To wszystko dzieje się tak szybko.

-Wiem, ale nie mam na to wpływu, ale mimo wszystko nic nie zmienia się między nami. Kocham Cię i nie pozwolę, żeby coś nas rozdzieliło.~mówiąc to pocałował mnie.




Lajkujcie i komentujcie (koniecznie). Mam nadzieję, że część choć w małym stopniu przypadła wam do gustu. Życzę miłego czytania i dobrej nocy.


Pozdrawiam.


Tajemniczazakochan

Tajemniczazakochan

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1353 słów i 7334 znaków.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik Andzia1989

    Kiedy bedzie nastepna czesc?

    13 gru 2016

  • Użytkownik Sanderka

    Kiedy następna? :*

    12 gru 2016

  • Użytkownik Malawasaczka03

    Meeega ;D

    11 gru 2016

  • Użytkownik cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną z niecierpliwością  :* :)

    8 gru 2016

  • Użytkownik Caryca

    Jak zawsze  mnie nie zawiodłaś  , pozdrawiam  i pisz koniecznie dalej  :)  życzę dużo  ciepła  i slońca :)

    8 gru 2016

  • Użytkownik KAROLAS

    Super

    7 gru 2016