Nadzieja umiera ostatnia cz. 2

Olaf oparł dłonie po obu stronach mojej głowy, nachylił się i szepnął:  
- Jeśli robisz mi tylko złudną nadzieję, to uwierz, że pożałujesz… Ale jeżeli rzeczywiście jesteś w stanie mi pomóc to oddaje się w Twoje ręce- jego niski głos tuż przy moim uchu przyprawił mnie o ciarki (...)

______________________________________________________________________

Czas jakby stanął w miejscu… Tkwiliśmy w tej samej pozycji. Czułam jego oddech na swojej szyi. Coś przyciągało nas ku sobie jak magnes. Mimo, że nie powinnam angażować się w jego życie prywatne- okazało się to niemożliwe już na samym początku. Zapatrzona w Pana Idealnego nie usłyszałam nawet pukania do drzwi. Na szczęście on oprzytomniał szybciej, jednak nie na tyle, by coś uszło uwadze jego matki. Zakaszlała znacząco. Olaf zareagował natychmiast.
- Już Pani lepiej?- zapytał mnie - chętnie pomogę… sam wiem, jaki to ból, jeśli COŚ komuś wpadnie do oka i nie chce wypaść- spojrzał na mnie znacząco- lub KTOŚ- to dodał znacznie ciszej; nikt poza mną tego nie mógł wychwycić.
- Yyyy… tak tak, wszystko w porządku- podjęłam jego grę- to nic takiego.
Pani Lidia- matka mężczyzny przyglądała się nam przez dłuższą chwilę. Następnie zapytała czy na pewno nie napiję się herbaty. Od razu było widać, że to tylko pretekst, by skontrolować to, co dzieje się w pokoju syna. Chyba nie do końca wierzyła w moje możliwości.
- Nie, dziękuję. Ja już pójdę…- odwróciłam się w stronę wyjścia- jeśli zdecyduje się Pan na moją propozycję, to proszę zadzwonić. Będę czekała.- zakończyłam i zaczęłam powoli wychodzić.  
Usłyszałam jeszcze skrawek rozmowy:
- Synu- mówiła kobieta- to dla Twojego dobra, ale jeżeli nie chcesz, znajdziemy kogoś innego, nie musisz robić…-nic na siłę- chciała dokończyć, ale nie było jej dane, gdyż w połowie zdania przerwał jej ON.
- Chcę- odrzekł krótko i zdecydowanie- ale więcej nie wtrącajcie się do mojego życia (…) chwile później trzasnęły drzwi i nastała cisza.  

Ufff- pomyślałam, nie było aż tak źle! Co ja gadam! Było dobrze, zaskakująco dobrze. Teraz wystarczy poczekać na decyzję i powoli działać. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu.
- Haloo?
- Nie wiem jak Ty to zrobisz, ale dzisiejszy wieczór rezerwuj dla mnie!- mamy dużo spraw do nadrobienia, obejrzymy jakiś film, napijemy się winka, poplotkujemy, bo ostatnio to nie nagadałyśmy się za bardzo- ciągnęła swój monolog Pola. Co Ty na to?- spytała w końcu

Super pomysł- pomyślałam. To chociaż na chwilę pozwoli mi oderwać myśli od przystojnego sportowca.  

- Dobry plan! Ty to wiesz jak uszczęśliwić człowieka
- Proszę, powiedz to mojemu przyszłemu mężowi…
- Najpierw go znajdź, a później może coś mu o tym wspomnę- żartowałyśmy.- kontynuując, o której u mnie będziesz?  
- Wpadam o 20, szykuj się, bo mam dla Ciebie niespodziankę!  
- Okeeej, buziaki  

Kiedy doszłam do domu ogarnęło mnie dziwne uczucie senności. Włączyłam muzykę i położyłam się spać. Wstałam po 2 godzinach. Posprzątałam w domu i zaczęłam szykować jedzonko. Do przybycia mojej przyjaciółki zostało jeszcze trochę czasu, więc postanowiłam się odświeżyć. Zawsze po takich babskich wieczorach wychodzimy gdzieś na miasto, więc pewnie i tym razem nie będzie inaczej. Przejrzałam całą szafę i oczywiście stwierdziłam, że nie mam się w co ubrać- typowe kobiece gadanie. Ostatecznie zdecydowałam się na czarną spódniczkę i bluzkę w szarym kolorze. Do tego założyłam buty na obcasie. Przejrzałam się w lustrze
- No całkiem, całkiem- pomyślałam- ale czegoś tu brakuje.
Mój wzrok padł na pobliską komodę, gdzie stała biżuteria. Wzięłam do ręki delikatną, srebrną bransoletkę i założyłam ją. Teraz pozostało mi tylko pomalować się i uczesać. Postawiłam na standard- wyprostowałam włosy, a makijaż ograniczyłam do minimum, ale tak, żebym wyglądała przyzwoicie. Już kończyłam, kiedy rozległo się pukanie do drzwi.
  
- Wejdź- krzyknęłam, ponieważ wiedziałam doskonale, kto przyszedł.
Po chwili dołączyłam do Poli i zaczął się na dobre nasz wielki wieczór. Dawno się tak dobrze nie bawiłam. Wspominałyśmy dawne, szkolne czasy. Pierwsze zauroczenia, imprezy itd. Poszła kolejna butelka wina, humorki coraz bardziej nam dopisywały. Wtem przypomniało mi się, że ta mała pracoholiczka wspominała coś wcześniej o jakiejś niespodziance.  
- Dobra powiem Ci, bo i tak musimy zaraz się zbierać małpo!- zrobiła przerwę w swojej wypowiedzi, a ja oczekiwałam na ciąg dalszy- skontaktowałam się ostatnio z Rafim, z tym Rafim! Iiii… Zorganizowaliśmy spotkanie naszego rocznika, ale tylko tych osób, z którymi się przyjaźniliśmy! No i jak się pewnie domyślasz, to spotkanie jest ZARAZ!- mówiła tak szybko, że prawie zabrakło jej tchu.
- Naprawdę?!- w moim głosie dało się słyszeć zaskoczenie i radość- no to na co czekamy? Lecimyyyy!

W klubie, do którego weszłyśmy nie było jeszcze takiego tłoku. Już przy samym wejściu zobaczyłyśmy "swoją paczkę” i skierowałyśmy się w ich stronę. Piski, okrzyki- zdawały się nie mieć końca. Minęło chyba z 5 lat, kiedy widzieliśmy się ostatni raz. Prawie cała noc upłynęła nam na tańczeniu. Nikt "nie podpierał ścian”. Docenialiśmy to, że mimo obowiązków, których każdy z nas ma mnóstwo- daliśmy radę się umówić.  
Miałam już dosyć tańczenia, więc poszłam po drinka. Stanęłam przy barze i oczekiwałam na swoją kolejkę. Że też akurat teraz, większości zachciało się pić!  
Nagle poczułam znany mi zapach perfum i otulające ciepło czyjegoś ciała tuż za sobą. Niemożliwe! To nie mógł być On…  

* * *

Chłopaki długo starali się mnie namówić, żebym wyszedł z nimi do jakiegoś klubu. Nie miałem chęci na żadne zabawy, zwłaszcza teraz. A poza tym- niby jak miałem tam normalnie funkcjonować? Oni jednak nie odpuszczali.

- No dawaj stary: posiedzimy przy barze, zagadamy do jakichś dziewczyn… poobserwujemy, a potańczyć przyjdziemy jak już będziesz swobodniej się poruszał- przekonywali.
W sumie, co mi szkodzi- pomyślałem. Nie będę odbierał im tej przyjemności. Przyszykowaliśmy się i ruszyliśmy w drogę. Pierwsze, co dało się zauważyć po wejściu do pomieszczenia- to dosłownie tłum kobiet. Jakiś wieczór panieński, czy co? Chłopakom od razu uśmiech zagościł na twarzach. Pokazałem im na migi, żeby poszli i zagadali do nich, zaś sam poszedłem w kierunku baru. I nagle stanąłem jak wryty! Przede mną stała moja przyszła wybawczyni. Wyglądała bardzoo…- cholera!- zdecydowanie nie da się tego określić słowami… Dziwiłem się, że żaden koleś jeszcze jej nie poderwał. I wtedy wpadł mi pewien pomysł do głowy.

Podszedłem bliżej. Poznała, że to ja, chociaż była obrócona tyłem. Czułem to- takie samo uczucie jak wtedy- w moim domu.  
Odwróciła głowę, w jej oczach było widać zaskoczenie, a na ustach zagościł uśmiech.  
- Czeeeść- powiedziała nieśmiało
- Hej- mówiąc to nachyliłem się do jej ucha- przyznam, że miałem wątpliwości czy tu przyjść, ale w tym momencie wszystkie się rozwiały- mimo iż grała głośna muzyka, mój szept wywołał u niej podobną reakcję, jak poprzednio.

Kolejka zamiast zmaleć- powiększała się, a to wiązało się z gorszym ściskiem. Chcąc nie chcąc, musieliśmy przybliżyć się jeszcze bardziej. Hmmm… całkiem miło, pomijając gościa pchającego się na mnie z tyłu. I nagle- Ada wypuszcza telefon z rąk. Czy to było planowane? Nie wiem, ale nie ma za wiele miejsca do manewrów. Schyla się, jednocześnie ocierając o mnie. A ja nie pozostaje wobec tego obojętny. Próbuje nad sobą zapanować. Szlag by to! Dlaczego ona tak na mnie działa? Jednym, zwinnym ruchem pomagam jej się wyprostować i pomimo trudności- powoli wydostaje nas z tego tłumu. Ciągnę ją cały czas za rękę, drugą wspierając się na kuli. Kiedy dochodzimy do najbliższego pustego miejsca, odcinam jej drogę ucieczki, chociaż wiem, że wcale by nie uciekła- nawet gdyby miała taką możliwość. Jedno spojrzenie w jej oczy i wszelkie wątpliwości znikają- to, co wydarzyło się przed chwila, nie było przypadkiem!
- Taka z Ciebie spryciara?- mówię, nie przerywając kontaktu wzrokowego - To, co powiesz na to (…)

Nikka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1579 słów i 8495 znaków.

2 komentarze

 
  • grafoman

    Bardzo zgrabne opowiadanie. Masz duży talent . Postacie które tworzysz są prawdziwe. Widzę i czuję  ;)

    10 lip 2015

  • Jaga

    Fantastyczne <3

    10 lip 2015