Nadzieja umiera ostatnia cz. 19

-Co Cię tak gnębi?- zapytałam przystojniaka, miał niewyraźną minę
-Była jakaś podejrzanie miła, nie podoba mi się to. Ona coś knuje- wyznał- chodźmy do środka malutka- rzucił po chwili- nie będziemy tu tak wiecznie stać- pocałował mnie szybko w czoło i pociągnął do domu (…)

_____________________________________________________________________


Odpoczęliśmy trochę po podróży. Obejrzeliśmy jakiś mało interesujący film. Zakomunikowałam Olafowi, że muszę pojechać do pracy, żeby uzupełnić papierki, bo dzwoniła do mnie sekretarka. W sumie, bardzo dziwne. A gdybym była właśnie gdzieś na Majorce, to co? Miałabym przylecieć z powrotem, ponieważ taki mają kaprys? Ale z tego względu, że jestem na miejscu, chcę to załatwić od razu.

- Aduu. Chciałbym dzisiaj wyjść gdzieś z chłopakami- powiedział
- Oczekujesz mojej zgody?- zapytałam z kpiącym uśmiechem
- Nie, kochanie- odrzekł- informuję Cię, ale nie chcę żebyś została sama, więc…
- Okej- przerwałam mu- umówię się z dziewczynami i też gdzieś wyskoczymy.  
- Jesteś wielka- podszedł i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku
- Tylko, nie szalej tam- pogroziłam mu palcem, a on go przygryzł
- Uwielbiam Cię taką zazdrosną.
- Nie jestem zazdrosna. Ale jak pomyślę o tych wszystkich laskach, które ślinią się na Twój widok!- rzekłam z udawanym oburzeniem
- Hmmm… Ślinią się? Nie zauważyłem- wyznał szczerze- ale skoro tak, to dzisiaj to sprawdzę- uśmiech zagościł na jego twarzy. Prowokował mnie.  

Zignorowałam te słowa i odeszłam. O nie! Tak się nie będziemy bawić. Przesadziłeś kotku- pomyślałam. Teraz będziesz musiał odkupić swoje winy.  

- Ejjjj- złapał mnie za ramię- żartowałem!

Nie odzywałam się nadal. Widząc jego strapioną minię miałam ochotę jeszcze trochę potrzymać go w niepewności.  

- Maleństwo, słyszysz?- dopytywał
- Nie- nalałam sobie soku, wypiłam i skierowałam się do wyjścia
- Kobieto, bo zaraz zwariuję- kroczył za mną- co ja gadam? Już zwariowałem… na Twoim punkcie- odwrócił się  
- Jesteś słodki- wskoczyłam mu nagle na plecy. Tego się nie spodziewał!
- Moja mała kusicielka- szepnął- wiedziałem, że udajesz!  

Buziak na pożegnanie i opuściłam w końcu mieszkanie Olafa. W sumie całkiem fajny pomysł z tym wypadem. Zapytam dziewczyn, co one na to. Pola nadal w delegacji. Szkoda. Wraca dopiero w przyszłym tygodniu, ale to też nadrobimy!  
Ogarnęłam całą papierkową robotę i zdradziłam swój pomysł koleżankom.  

- Super! Od dawna marzyłam, żeby gdzieś się wyrwać!
- Ja jestem za!
- No pewnie, że lecimy!

Okrzyki zalewały mnie z każdej strony. Ustaliłyśmy, gdzie się spotkamy. Miałyśmy być gotowe o 20. Najpierw idziemy do Joli- sekretarki- a później jakieś party. To mi zupełnie odpowiadało. Poplotkowałyśmy chwilę i zaczęłyśmy się zbierać. No pięknie! Z przyzwyczajenia pojechałabym do swojego mieszkania… Nic by się nie stało. Fakt, ale nie wiem, czy nie czekałaby tam na mnie jakaś niemiła „niespodzianka”. Wolałam nie kusić losu.  

- Wróciłam!- zawołałam od progu
- Tak szybko? O Jezu! W ogóle nie odpocząłem- zażartował
- Ej!- trzepnęłam go w ramię i przesłałam całusa w powietrzu- wychodzimy o 20.  
- My też- odparł- może spotkamy się w jakimś klubie?- zaproponował
- Myślę, że to da się zrobić- przyznałam- napiszesz mi, gdzie jesteście i dołączymy do Was.  
- Kocham Cię- wpił się w moje usta  
- A ja Ciebie- odpowiedziałam, kiedy się w końcu oderwaliśmy

No to szykowanie zaczęło się na dobre. Dlaczego facetom wszystko idzie tak szybko? Podczas, gdy Olaf przygotował się w jakieś pół godziny, ja ślęczałam nad swoim wyglądem grubo ponad godzinę, a i tak nie byłam zadowolona z efektu końcowego.  

- Ślicznie wyglądasz- Idealny stanął za mną i przyglądał się naszym odbiciom w lusterku- mam ochotę to z Ciebie zdjąć- wymruczał z wargami przy mojej szyi, wskazując na sukienkę  
- Co to, to nie! Nie męczyłam się po to, żebyś teraz rozwalał to arcydzieło- zganiłam go- chociaż nie powiem, Twój tok myślenia przypada mi do gustu- przechyliłam głowę lekko na bok
- Mmmm- usłyszałam w zamian- później Ci o tym przypomnę- zapewnił z żarliwością

Wyszliśmy z domu i rozdzieliliśmy się. On w jedną, ja w drugą. Przynajmniej tak to miało wyglądać, ale mężczyzna stwierdził, że nie puści mnie nigdzie samej w takim stroju. Tak więc, uzyskałam darmową podwózkę.  
Nasz babski wieczór okazał się fantastycznym pomysłem. Wypiłyśmy, pogadałyśmy. Nawet śpiewałyśmy i tańczyłyśmy, chociaż nie byłyśmy pijane. Po prostu dobrze się bawiłyśmy. Nagle dostałam smsa. To Pan Przystojny napisał mi, gdzie się znajdują, z dopiskiem: „czekamy z niecierpliwością”. Dziewczyny zareagowały bardzo entuzjastycznie. Nawet za bardzo. Mam nadzieję, że wśród jego kolegów są wolni strzelcy, bo jeśli nie, to ciemno to widzę. Tylko ja i jedna koleżanka z tego towarzystwa miałyśmy swoich wybranków. Reszta, no cóż. Czekała na tego jedynego- odpowiedniego.  
Dojechałyśmy do tak dobrze znanego mi klubu. Tu pierwszy raz „nieoficjalnie” i przypadkowo spotkałam się z Olafem. Zalały mnie wspomnienia. Chwilę później uderzyła fala gorąca. W pomieszczeniu nie było jakiegoś wielkiego tłumu. Można by rzec, że było całkiem komfortowo. Od razu zauważyłam mojego zazdrośnika i jego ekipę. Poszłyśmy w ich stronę. Jakaś kobieta mnie uprzedziła i stanęła przed Olafem z kokieteryjnym uśmiechem. Po moim trupie, małpo!- pomyślałam. Na szczęście kiwnął przecząco głową, a ona odeszła. Niedługo potem gnieździła się w ramionach jakiegoś napakowanego typka.  

- Cześć chłopaki- odezwałam się pierwsza
- A co to za ślicznotka?- zapytał jeden z nich
- Przedstawiam Wam moją Adę- zazdrośnik przygarnął mnie do siebie i otoczył silnymi ramionami- Ada, to: Maciek, Mateusz, Kamil i Bartek- uścisnęliśmy sobie dłonie
- A to moje koleżanki: Jola, Kasia, Emila i Ala- po kilku minutach już swobodnie rozmawialiśmy.

Oczywiście porobiły się nam parki. Niby gawędziliśmy razem, ale było widać, że niektórych ciągnie do siebie jak ćmy do ognia. Złapałam spojrzenie Olafa i uśmiechnęłam się do niego z czułością.  

* * *

- Zatańczymy?- szepnąłem wprost do jej ucha

Nie odpowiedziała. Po prostu chwyciła mnie za dłoń i pociągnęła w powoli narastający tłum. Przygarnąłem ją do siebie. Wsłuchani w muzykę, spoglądaliśmy w swoje oczy, jakby nic poza nami nie istniało. W końcu zmęczeni, wróciliśmy na zarezerwowane wcześniej miejsca. Prawie nikogo nie było. No to chłopaki wzięli się do roboty!- pomyślałem.  
Zaproponowałem Adzie drinka. Kiwnęła głową na zgodę. Chwilę później siedzieliśmy wtuleni w siebie, sącząc niespiesznie napój. Alkohol sprawiał, że robiła się śmiała. To, co wypiła tutaj i tam, z dziewczynami chyba zaczyna dawać swoje skutki. Na szczęście miałem wszystko pod kontrolą. Zostaliśmy sami, reszta hulała na parkiecie. Jedni bardziej trzeźwi, inni- noo… trochę mniej. Ale chodziło o to, żeby się rozluźnić i zapomnieć o codziennych troskach. Kusicielka nagle wstała i umiejscowiła się pomiędzy moimi nogami. Patrzyłem na nią jak zahipnotyzowany. Co ona zamierza zrobić? Zaczęła powoli poruszać się w rytm muzyki. Nikogo w pobliżu nie było- uspokoiłem się- miała wolną rękę. Jej biodra kołysały się delikatnie na boki, a wygłodniałe spojrzenie błądziło po mojej twarzy. Cholera! Obrót, zniżyła się i przejechała dłońmi w górę moich spodni. Zaczerpnąłem powietrza. No nie!- cofnęła się. Wiedziała, co robi! Wiedźma jedna!- oblizałem swoje wargi. Zareagowała natychmiast. Wskoczyła mi na kolana, a ja, nie czekając na zaproszenie, wdarłem się językiem do jej gardła. Westchnęła. Odepchnęła mnie lekko, jęknąłem rozczarowany. Później to sobie obiorę- postanowiłem. Teraz parkiet!  



- Olaf?- zamruczała sennie, kiedy się w końcu obudziła
- Tak, Mała?
- Jesteś cudowny- szepnęła i przeturlała się na mnie.

Wróciliśmy dość późno. Byliśmy na tyle zmęczeni, że od razu zasnęliśmy. Dopiero teraz mieliśmy chwilę dla siebie. Sam na sam. W moim łóżku.
Pozwoliłem jej przez chwilę górować nade mną. Tym razem ona dotknęła swoimi ciepłymi wargami moich i zatopiła je w długim, gorącym pocałunku. Jej włosy opadały falami, łaskocząc delikatnie moją twarz. Przejechała językiem od policzka, ku brodzie, aż dotarła do szyi. Mmmmm- westchnąłem z nadmiaru doznań, drzemiących gdzieś w środku mnie. DO tej pory- to ona miała inicjatywę w swoich rękach. Czas to zmienić. Złapałem ją za kark i przyciągnąłem z powrotem do siebie. Przeciągnęła się, niby to przypadkiem ocierając nogą o moje krocze. Z nieznaną mi dotąd zachłannością przywarłem do jej ust. Moje dłonie rozpoczęły swoją wędrówkę. Dotarły do końca bluzeczki i wślizgnęły się pod nią, drażniąco powoli, unosząc ją do góry. Może i była ładna, ale w tym momencie zupełnie zbyteczna. Ada siedziała teraz na mnie w samej bieliźnie. Zaczęła poruszać biodrami. O cholera! Moje palce spoczęły na jej pośladkach i uszczypnęły je, by sekundę później mogły gładzić obolałe miejsce. Nie speszona moimi pieszczotami, nie przestawała się kołysać. Wzmocniłem uścisk na jej biodrach. Wydała pomruk niezadowolenia i oderwała się ode mnie. Spojrzenie miała niewyraźnie, rozmarzone, pełne obietnic, ale i wątpliwości. Choć wiedziałem, że już się nie wycofa, poczułem pewne ukłucie. Chyba zauważyła cień przebiegający przez moją twarz i schyliła się, by zdjąć mi bluzkę. Pomogłem jej, unosząc się do siadu. Popchnęła mnie na poduszkę i zaczęła wodzić swoimi ustami po moim ciele. Aaaahhh!- wyrwało mi się, kiedy dotarła do podbrzusza. To jeszcze nie było to, a ja już miałem ochotę uwięzić ją pod sobą i dać prawdziwą rozkosz. Wróciła nieśpiesznie do góry i utonęliśmy w kolejnym pocałunku. Wymagającym, ostrym, chwilami kusząco niebezpiecznym. Ręka kobiety zjechała na moje bokserki. Jęknęła, gdy poczuła reakcję mojej męskości na swoje pieszczoty. Nie odpuszczała i torturowała mnie dalej. Nie pozostawałem jej dłużny. Gwałtownie obróciłem nas tak, że teraz ona leżała pod spodem. Uśmiechnąłem się uwodzicielsko i przygryzłem płatek jej ucha. Niepokojąco powoli przesuwałem się w stronę ust, ale nie dotknąłem ich. Językiem zaznaczyłem ich kontur i powędrowałem do szyi. Wiła się pode mną, spragniona czegoś więcej, co miało nastąpić, ale jeszcze nie teraz! Podniosłem ją z czułością i odpiąłem stanik. Przywarłem do jej piersi, liżąc i ssąc na zmianę.

-Proszęęęę- jęczała- Olaaaaf!

Brzuch, pępęk- nie omijałem żadnego zakamarka. Ściągnąłem dolną część garderoby mojego maleństwa i wpełznąłem swoim językiem, niczym wąż, w jej kobiecość. Oddała mi się zupełnie. Okrzyki, westchnienia- nakręcały mnie maksymalnie. Sam zaraz wybuchnę- pomyślałem. Smakowała fantastycznie. Najchętniej schrupałbym ją w całości. Język zastąpiły zwinne palce. Ustami wróciłem do jej warg.

- Jezu, jesteś taka piękna- szepnąłem- i taka czuła na mój dotyk. Podoba mi się to, bardzo- kontynuowałem- spójrz na mnie- nakazałem niskim, gardłowym głosem, zanim stało się to, co miało dać jej ukojenie- chcę. Widzieć. jak…- nie dokończyłem, a ona odleciała w otchłań rozkoszy.  

Przytuliłem ją do siebie i czekałem aż wróci do naszego świata.  

- Ja…- zaczęła ledwie słyszalnie- o kur*a! To było… brak mi słów- jej rozanielony głos sprawił, że miałem ochotę dać jej jeszcze więcej doznań.  
- Wiem kochanie, też to czuję- odpowiedziałem i pocałowałem w czoło.  

Kiedy już do siebie doszła, kontynuowaliśmy. Ada zajęła się jedną z moich ulubionych części ciała, która teraz pragnęła znaleźć się głęboko w niej. Dokładnie „badała” każdy centymetr. Ohhhh! Poczułem tam jej wargi. Chwyciłem ją delikatnie za głowę i chciałem podciągnąć wyżej, do mnie. Ale nie! Ona miała inne plany. Odwdzięczenie się, choć nie miała za co… Po chwili i ja osiągnąłem spełnienie. Oblizała się, spoglądając na mnie spod przymrużonych powiek. Wyglądała tak ponętnie.  

- Wiesz, że wyzwalasz we mnie najdziksze żądze?- zapytałem niskim głosem, z ustami tuż przy jej szyi.  
- W takim razie uwolnij je, specjalnie dla mnie- uśmiechnęła się prowokacyjnie
- Ohhh, dla Ciebie wszystko- wyznałem całkiem szczerze.  

Jednak wcześniej miałem zamiar trochę się podroczyć z jej ciałem. Skierowałem swoje biodra, w stronę wewnętrznego zakończenia ud kobiety. Napierałem delikatnie na jej kobiecość i wycofywałem się. Pojękiwała i niespokojnie wierciła się pod moim dotykiem. Ciche okrzyki tłumiłem swoimi ustami. Byliśmy gotowi na siebie już od samego początku, ale to miało być niezapomniane przeżycie. Miała później wszystko czuć i myśleć o mnie.  
Traciłem powoli zmysły. Ona także. Błagała, bym w końcu to zrobił. I uległem. Zagłębiłem się w niej dość stanowczo, pewnie, ale z dozą ostrożności. Nie chciałem sprawić jej bólu. Założyła mi swoje nogi na biodra i oplotła nimi. Teraz mogła czuć mnie całego. Stopiłem nasze wargi w jedność, w namiętnym pocałunku. Oddawała go z równą mocą. I zacząłem się w niej poruszać. Jej paznokcie wbijały się w moje plecy. To mnie nakręcało jeszcze bardziej. Złapałem dłonie mojego maleństwa i położyłem wysoko ponad naszymi głowami, trzymając w swoim uścisku. Zwiększyłem tempo, zgraliśmy się idealnie.
-O tak, kochanie! Marzyłem o tym…- szeptałem gorączkowo, w przerwach pomiędzy całusami- Jesteś. Tylko. Moja. Kocham Cię

* * *

Zaraz zwariuję! Wzdychałam bliska szaleństwa. Jego skóra, ocierająca się o moją. Jezuuu! Nigdy nie śniłam o czymś takim!  

- Jeszczeeee- kwiliłam- szybciej

Ooooo! Zaraz, zaraz! Spełnienie zbliżało się wielkimi krokami. Spowolnił. Zrobił to specjalnie! Przyjemna udręka trwała i trwała.  

- No dalej Maleństwo, zrób to dla mnie

Ostatnie mocne pchnięcia i doszłam jak na jego komendę. W tym samym czasie, wykrzyknęliśmy swoje imiona. Opadł na poduszkę obok mnie i przytulił do siebie. Nasze oddechy nie potrafiły się wyrównać.  

- Kocham Cię- rzekłam cicho

Miarowo gładził moje nagie ramię. Położyłam głowę na jego klacie i wsłuchiwałam się w niespokojne bicie serca swojego mężczyzny. Należymy tylko do siebie. Nic ani nikt tego nie zepsuje.  

- Ładny początek dnia!- powiedziałam uszczęśliwiona- Większość par robi to wieczorami albo w nocy. A my- nie dokończyłam
- Z Tobą mógłbym to robić cały dzień, kotku- na samą myśl przeszły mnie ciarki- takie pobudki życzę sobie już do końca życia- poczułam jak się uśmiecha

I udowodnił, że jego słowa były prawdziwe. No, prawie cały dzień. Około 17 wyszliśmy w końcu z łóżka. Zaspokojeni, ale nadal głodni doznań, jakie dawaliśmy sobie nawzajem. Wzięliśmy szybki prysznic, zjedliśmy i zamierzaliśmy wyjść na spacer. Pogoda była piękna. Nasze humory jeszcze lepsze niż zwykle. Dopieszczona- tryskałam energią. Zauważył to i skwitował śmiechem. Jego wzrok był pełen miłości i obietnic. Nagle w kuchni pojawił się Czader. Podbiegł do moich nóg i zaczął się o nie ocierać. Pogłaskałam go i wyciągnęłam miseczkę. Dałam mu jedzenie i przypatrywałam się jak smakołyki powoli znikają z naczynia. Może teraz wszystko zacznie się układać- nadzieja nie opuszczała mnie na krok- sprawy z przeszłości już zamknięte, nowe życie rozpoczęte w wielkim stylu. Moje rozmyślanie przerwał pies, trącający mnie nosem po łydce.  

- Ejjj!- pogroziłam mu palcem, ale byłam w niebiańskim nastroju, więc usiadłam na podłodze. Wskoczył mi od razu na kolana i wtulił, jakby czuł się zupełnie bezpiecznie.  
Złapałam wzrok Olafa. Z nieodgadnioną miną właśnie dopijał sok. Jego palące spojrzenie przewiercało mnie na wskroś.  

- Przestań- poleciłam cicho, aby nie obudzić zasypiającego Czadera
- Ale co?
- Patrzeć na mnie w ten sposób- tłumaczyłam
- Jaki?- ohhh, mój romantyk postanowił rozpocząć swoją grę
- Taki, taki… No wiesz jaki!- rzuciłam niecierpliwie- przez to nie mogę się na niczym skupić. Myślę tylko o…
- O czym?- zmysłowa nuta dotarła do moich uszu
- Olaf!- wysyczałam oburzona, po czym zaczęłam się śmiać.  

Pupil niechętnie zszedł z moich nóg i poszedł do swojego kojca. Wstałam i wyczyściłam się od sierści zwierzaka. Zrobiłam łyk napoju i stanęłam za krzesłem Idealnego. Oplotłam go ramionami i zapytałam, czy idziemy. Długo nie musiałam czekać na odpowiedź. Przed wyjściem, przyciągnął mnie jeszcze do siebie i złożył krótki, lecz pełen czułości pocałunek.  

- Byłeś nieziemski, dziękuję- wyszeptałam do ucha ukochanego
- Ty także- zaczął- ależ nie ma za co! Polecam się na przyszłość- żartobliwy, a zarazem uwodzicielski ton dotarł do najczulszych miejsc mojego ciała, wywołując rozkoszne mrowienie

Cholera! Jak on to robi?! Idąc, wesoło dyskutowaliśmy na różne tematy. Przysiedliśmy na ławeczce w parku i delektowaliśmy się doskonałą aurą.  

- Tęsknisz za grą? Brakuje Ci tej adrenaliny?- zapytałam z ciekawości
- Na początku, traktowałem to jako własną porażkę… Nie potrafiłem się z tym wszystkim pogodzić. Za wszelką cenę chciałem wyjść na boisko i pokazać, na co mnie stać- kontynuował, wpatrzony gdzieś w odległy punkt- ale teraz… wiem, że z czasem dojdę do siebie i wrócę tam, gdzie moje miejsce. Muszę czekać. Bo nie pozostało mi już nic innego jak ćwiczyć i czekać- przerwał- ale teraz mam jeszcze Ciebie- zaszczycił mnie swoim spojrzeniem i przejechał kciukiem po moim policzku- kobietę, która wywróciła mój świat do góry nogami. Czuję się jak nowo narodzony! Dzięki Tobie- zakończył.  
- Kochanie- wzruszyłam się jego słowami- jesteś całym moim światem. Mam nadzieję, że pierwszy mecz rozegrasz właśnie ze mną?- zapytałam z błyskiem w oczach
- Z Tobą?- zdziwił się
- Nie będzie aż tak tragicznie... Obiecuję, że się przyłożę!- odparłam zdeterminowana
- Jasne Mała, zagramy!

Nie żartowałam. Postanowiłam, że poćwiczę trochę grę, za plecami Olafa i później olśnię go swoimi zdolnościami. Już wstępnie uzgodniłam to ze swoim dawnym klientem, który ochoczo przystał na mój pomysł. W wolnym czasie, kiedy mój mężczyzna będzie zajęty- ja będę ćwiczyła! Kilka wskazówek i jakoś to wyjdzie. Wiadomo, że nie ma co liczyć na cud, ale zawsze coś. Wracaliśmy do domu, inną drogą niż zazwyczaj. Ta była raczej wyludniona, spokojniejsza, ale prze to bardziej niebezpieczna wieczorami, dla samotnie spacerujących osób. Dla nas także okazała się nie najlepszym wyjściem.

- O proszę, kogo ja tu widzę!- usłyszeliśmy za sobą znajomy głos, przepełniony żalem i wściekłością. Wiktor. Nie odwróciliśmy się, szliśmy nadal do przodu, nie zwalniając kroku- no, no! nasza zakochana para postanowiła mnie ignorować?- zapytał wyzywająco- nie radziłbym- zagroził

Spojrzałam przez ramię i stwierdziłam, że ledwie stoi na nogach. Był pijany, a w ręku trzymał jakiś przedmiot. Wzdrygnęłam się, kiedy zrozumiałam, co to może być. Wzmocniłam uścisk na dłoni Olafa i wyszeptałam mu do ucha, co jest grane. Stężał i odwrócił się w stronę naszego prześladowcy.  

- Czego chcesz?- jeszcze panował nad swoim głosem
- Ha, ha, ha! Czego chcę?- powtórzył- chyba żartujesz? Masz coś, co należy do mnie- bełkotał
- Nie mam nic Twojego- Idealny stanął tak, aby zasłonić mnie swoim ciałem. Drżałam na myśl, jak ta „potyczka” może się skończyć- ostatnio wyraziłem się chyba dość jasno?
- Ona była kiedyś moja- wykrzyczał, a ja zamarłam z przerażenia
- Kiedyś! Te czasy już dawno minęły!- wysyczał Olaf.  

Wiktor wyciągnął broń przed siebie i zaczął celować w naszym kierunku.  

- Nie- pisnęłam zanosząc się od płaczu. Wybiegłam przed Idealnego. Nie dam go skrzywdzić- zostaw nas w spokoju… odłóż to- prosiłam- wyjedziemy stąd, nie pokażemy Ci się więcej na oczy i zapomnimy o wszystkim! Nikt nie dowie się o tym, co tu zaszło- czy rzeczywiście tak myślałam? Chyba nie, po prostu chciałam jakoś na niego wpłynąć. Nie poskutkowało.
- Za późno!- wrzeszczał jak szalony, spojrzał na mnie ostatni raz wzrokiem pełnym zawiedzenia, smutku, goryczy- zmieniłaś się! Odmówiłaś mi! A jeśli ja nie mogę Cię mieć, to już nikt nie będzie Cię miał!- nacisnął na spust…  

Głuchy łomot, spadającego ciała odbił się echem w tym przerażająco pustym miejscu, gdzie otrzymanie jakiegokolwiek wsparcia od osób trzecich, graniczyło z cudem (…)

Nikka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3936 słów i 21134 znaków.

11 komentarze

 
  • ~szalona~

    Niech się okaże że on popełnił samobójstwo  :devil:

    13 lis 2015

  • Malin0wa

    Napisz dalszą część błagam.... Jesteś najlepsza <3 i niech oboje przezyją ;)

    21 sie 2015

  • --

    Ej ona ma nie umrzeć, on też !!! Czekamy :D

    19 sie 2015

  • czarnyrafal

    Zabawiasz się z nami Autorko w niebezpieczny sposób-chcesz paru zawałowców mieć na sumieniu-a na to się zanosi.Tak poważnie znowy wycyzelowane do granic piekne pełne czaru opowiadanie-brawo! <3

    19 sie 2015

  • Justys20

    Co za napięcie  :O czekam na kolejną część

    19 sie 2015

  • Marlens

    O rany, tylko nie to.!

    19 sie 2015

  • Jaga

    Najlepsze!!! <3

    18 sie 2015

  • mysza

    Chyba nie umrą?! Zawsze straszysz śmiercią :D

    18 sie 2015

  • Nikka

    @mysza Nie zawsze! :D Nie straszę, przecież nikt nie powiedział, że umrą... Może tylko zostaną zranieni? Może wyjdą bez zadraśnięcia? A może nie... ; > Później wszystko się okaże ;)

    19 sie 2015

  • Misiaa14

    Niech  trafi w ręke albo coś  w tym stylu  ale nie tak żeby  umarła !! Cudne *-*

    18 sie 2015

  • kujawka

    Super

    18 sie 2015

  • nacpanapowietrzem

    W takiej chwili? :(  
    Jak zawsze cudownee <3

    18 sie 2015