Nadzieja umiera ostatnia cz. 18

- O czym tak szepczecie?- zaczęła od progu
- O tym, że wyjeżdżam za godzinkę- w głosie Wiktora dało się słyszeć smutek. Czy miedzy nimi coś zaszło? Dziwnie się zachowywali.
- Przecież dopiero wczoraj przyjechałeś…
- Tak, ale muszę wracać. Siadajcie i jedzcie- postawił na stole naleśniki i wyszedł (…)

______________________________________________________________________


* * *


Z przyśpieszonym biciem serca nałożyłam koszulkę, poprawiłam makijaż i zeszłam do chłopaków. Mówili przyciszonymi głosami. Nie usłyszałam nic, poza „rozumiem”, które kończyło całą rozmowę. Dlaczego właściciel tego pięknego domu wyjeżdża? Przyjechał i już ma dosyć? A może to wczorajsze zajście… Może myśli, że… Nie! Wszystko sobie wyjaśniliśmy. Nie mieliśmy do siebie pretensji, więc o co mogło chodzić?- zastanawiałam się.
Pewnie o kobietę- wpadło mi nagle do głowy. W pierwszej chwili poczułam ukłucie rozczarowania. Opanuj się! On nie jest Twoim facetem. Na szczęście…Ty masz już swojego księcia- podpowiadała moja podświadomość- ma takie samo prawo jak Ty, do rozpoczęcia nowego życia i zamknięcia starego rozdziału! Taki typowy pies ogrodnika ze mnie- podsumowałam

Zjedliśmy naleśniki i wzięliśmy się za trening. Rozciąganie mięśni. Uginanie i prostowanie nogi. Nie wzięłam ze sobą ciężarków, ponieważ nie spodziewałam się, że będzie tu ze mną Olaf. Ale jakoś sobie poradzimy. Zamiast tego wprowadziłam mu typowe ćwiczenia rozgrzewające- trucht w miejscu, odrobina zgięć, wyprostów, podskoków. Trzeba powoli go przyzwyczajać do trudności czyhających na boisku. Po około 40 minutach, miał już dosyć. Rozleniwił się! Po powrocie bierzemy się ostro do pracy- już ja o to zadbam!  
Do pokoju wszedł Wiktor i oznajmił, że powoli się zbiera. Podszedł do Idealnego i pożegnał go uściskiem ręki. Wymienili jakieś porozumiewawcze spojrzenia, których ja nie rozumiałam. Później przyszła kolej na mnie. Stanął przede mną i uścisnął.

- Uważaj na siebie!- rzucił, będąc już przy drzwiach

To wszystko nie dawało mi spokoju. Miałam jakieś złe przeczucia. Tu nie chodziło o kobietę, tego byłam pewna na sto procent. W takim razie, o co?  

- Kochanie- zwróciłam się do swojego mężczyzny- powiedz mi proszę, co jest grane?
- Maleństwo- odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy i założył je za ucho- nic takiego. Wszystko w porządku. Nie musisz się niczym martwić.
- Czy to ma jakiś związek z…?- wiedział, o czym próbuje mu powiedzieć
- Nie- skłamał, ale wtedy jeszcze się nie domyślałam prawdy

Poszedł wziąć prysznic, a ja zajęłam się podlewaniem kwiatków. Wychodząc, usłyszałam gdzieś w krzakach skomlenie. Ojeeej!- wpadłam w zachwyt, gdy spostrzegłam małego szczeniaczka. Zawsze chciałam mieć psa, ale ciągle twierdziłam, że to nieodpowiedni moment. Teraz nadarzył się idealny! Wzięłam zwierzaka na ręce i zaniosłam do domu. Wyciągnęłam miseczkę i nalałam mu wody. Następnie nakarmiłam go. Jaki słodziutki- pomyślałam. Do kuchni wszedł Olaf.  

- Zobacz, kogo znalazłam!- pisnęłam, unosząc psiaka do góry
- A co on tu robi?- zapytał zdziwiony- no stary! Tylko nie odbij mi kobiety!- zażartował, spoglądając na Czadera. Był tu od kilku minut, a ja już znalazłam mu odpowiednie imię.  
- Nie wiem, siedział w krzakach i piszczał, więc go zabrałam- gadałam uszczęśliwiona po raz drugi tego poranka.

Chyba nie trudno się domyślić, że większość południa spędziłam na zabawie z nowym pupilem. Idealny przyglądał się temu z nieodgadnioną miną. W końcu ruszył do domu, by po chwili wrócić z aparatem w dłoniach. Sesja rozpoczęła się na dobre. Najpierw robił zdjęcia mi z Czaderem. Gdy miał już dość zapełnioną pamięć naszymi wizerunkami, dołączył do mnie, utrwalając każdą kolejną minutę na dalszych fotografiach. Ja, On i Czader- cała wspaniała rodzinka- uśmiechnęłam się na tą myśl. Niespodziewanie otrzymałam soczystego buziaka w usta. Mmmm- mój przystojniak! Ciekawe jak to będzie, gdy wrócimy już do domu? Tęskniłam za swoimi przyjaciółmi, rodzicami… Nie mogłam doczekać się dnia, kiedy ich wszystkich odwiedzę. Rzecz jasna z Olafem.

- Chodźmy z nim na mały spacer- zaproponowałam
- Niezły pomysł kochanie- usłyszałam w odpowiedzi- ale nie mamy ani obroży, ani smyczy.
- Hmmm… no rzeczywiście- posmutniałam- nie pomyślałam o tym.
- Ale, od czego masz mnie?- rzucił pośpiesznie- pojedziemy z nim do miasta i kupimy potrzebne rzeczy
- Kocham Cię- uwiesiłam mu się na szyi
- Ehhhh…- westchnął teatralnie

Po jakichś 40 minutach byliśmy z powrotem w ogrodzie i szykowaliśmy się do wyjścia. Podążaliśmy tymi ścieżkami, co poprzednio aż dotarliśmy do tak znanego nam parku. Rozłożyliśmy się w cieniu, a zwierzaka puściłam luzem. Niech sobie trochę pobiega! Położyłam głowę na ramieniu swojego towarzysza i błądziłam wzrokiem za czworonogiem. Dochodziła 18. Dookoła panował spokój i cisza. Żadnych niechcianych odgłosów. Jedynie ptaki odgrywały swój koncert nad naszymi głowami. Przez ten czas, nieźle się rozleniwiłam… ale każdemu przydaje się taka odskocznia od codzienności. Mnie zmusiły do tego okoliczności. Mimo to, byłam zadowolona! Bardzo zadowolona!

Właśnie mieliśmy się kłaść spać, kiedy usłyszałam samochód wjeżdżający na podjazd. Wystraszyłam się w pierwszym momencie, ale po chwili zorientowałam się, że to auto Wiktora. Znowu wrócił?! Olaf spiął się i kazał mi zaczekać na górze. Nie posłuchałam go jednak i podążałam za nim. Moim oczom ukazał się okropny widok.

- Jezuu!- krzyknęłam zrozpaczona- co Ci się stało?

Nie odpowiedział. Prawdopodobnie nie miał już na to sił. Jak on dał radę tu dojechać w takim stanie? Miał całą poobijaną twarz. Z warg kapała mu krew. Tak samo jak z koszulki. Tylko tam znacznie bardziej. Natychmiast pomogliśmy dostać mu się do domu. Przyniosłam z łazienki apteczkę i zaczęłam opatrywać rany poszkodowanemu. Cholera! Brzuch miał pocięty nożem. Tak na moje oko, otrzymał jakieś 2-3 niewielkie ciosy. Z tym trzeba udać się do lekarza! Zaprotestował, kiedy o tym wspomniałam. „Nie dzisiaj”. Zajęłam się wszystkim i zabandażowałam zranione miejsce. Podałam mu wodę i usiadłam razem z Olafem na fotelu, naprzeciwko przybyłego.  

- Już po sprawie- zaczął- złapaliśmy go… w każdej chwili możecie wrócić do domu albo wykorzystajcie swoje urlopy do końca i zostańcie tutaj, tak z resztą będzie lepiej i bezpieczniej.
- Co? Jak to?!- oburzyłam się- dlaczego znowu ryzykowałeś?
- Domyśl się- odpowiedział  
- Jaaa… dziękuję Ci- szepnęłam- to dla mnie wiele znaczy.  
- Ja też dziękuję stary- dołączył się Idealny- dobra robota!- poklepał go po ramieniu
- Już po wszystkim- rozpłakałam się ze szczęścia.
- No nie do końca- podjął Wiktor- zostańcie jeszcze albo tutaj, albo u Ciebie- rzekł spoglądając na Olafa- nie mamy pewności, czy nie miał jakichś wspólników, którzy mogliby dokończyć zaczęte przez niego „dzieło”- odrzekł z odrazą

Ten dzień przyniósł mi wiele cudownych niespodzianek. Nie miałam ochoty od razu stąd wyjechać. Pogadam o tym z moim zazdrośnikiem, ale to jutro… dzisiaj chciałam zasnąć jak najszybciej. Nie było mi to dane. Po północy obudziły mnie jęki, dochodzące z pokoju na dole. Olaf spał niewzruszony. Nie mogłam tak tego zostawić i poszłam sprawdzić, co tam się dzieje. Moje oczy musiały przyzwyczaić się do ciemności, dopiero później dostrzegłam postać Wiktora rzucającą się niespokojnie na łóżku. Podeszłam bliżej i wyciągnęłam rękę w stronę policzka poszkodowanego. Przejechałam po nim delikatnie, by nie sprawić mu jeszcze większego bólu. Uspokoił się i spojrzał na mnie spod przymkniętych powiek.  

- Księżniczko, jesteś tu- mówił jakby był w transie, przyłożyłam palce do jego czoła- gorące- stwierdziłam na głos
- Nie tak jak Ty…- odpowiedział leniwie
- Masz gorączkę i bredzisz…
- Nie! Bardzo dobrze wiesz, że nie jesteś mi obojętna- wyznał- chciałbym być na miejscu tego Twojego Olafa. Kurwa! Oddałbym wszystko, by tak było- odzyskał przytomność rozumu- ale to się nie stanie i nie musisz się mnie bać. Nie zrobię nic wbrew Twojej woli. Teraz pragnę tylko jednego- nim zorientowałam się, co zamierza, leżałam już pod nim, a jego usta spoczęły na moich

Szarpałam się, próbując wyrwać ciało z uścisku mężczyzny. On nie odpuszczał, a ja nie miałam już siły, żeby walczyć. Próbowałam krzyczeć. Oderwał się ode mnie z szelmowskim uśmiechem na twarzy. Rozpłakałam się na jego oczach.  

- Ja- zaczął- Ada, przepraszam… nie płacz, proszę- błagał desperacko
- Nie rób tego nigdy więcej, słyszysz?- uwolniłam się w końcu- nigdy więcej!- podniosłam głos- nigdy!- wysyczałam przez zaciśnięte zęby- Nie pozwolę Ci, abyś ponownie rozwalił moje życie! Kocham Olafa. Jest całym moim światem. Nie uda Ci się sprawić, żeby było inaczej! Nienawidzę Cię! Jutro nas tu nie będzie- wyszłam z jego pokoju cała roztrzęsiona.  

Wchodząc tam, chciałam tylko pomóc. Myślałam, że może coś mu potrzeba. Wody, zmienić opatrunek, cokolwiek… a on wykorzystał sytuację, ponownie. Dlaczego całe moje życie musi być takie skomplikowane?!- zastanawiałam się- uporządkowałam stare sprawy, a one powracają, w dodatku ściga mnie jakiś debil, no już nie… ale ścigał, a teraz to! Nie potrafiłam przejść obojętnie wobec takiego czegoś. Kurczę! Z samego rana zaczynam pakowanie! Nie obchodzi mnie, co sobie pomyślą obaj mężczyźni. Tak musi być i basta.
Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Mój ukochany spał, a ja targałam ubrania z szafy i wrzucałam do walizki. Aż tak dużo tego nie było.  

- Maleństwo- usłyszałam zaspany głos- co Ty robisz?
- Pakuje się, nie widać?- zapytałam odrobinę za ostro
- Ejjj- podszedł do mnie i przytulił. Nie potrzebowałam niczego więcej
- Wyjedźmy stąd- poprosiłam
- Dobrze- odpowiedział- ale teraz wracamy do łóżka- wziął mnie na ręce i przeniósł jak królewnę

Uwielbiałam w nim dosłownie wszystko. Raz był romantyczny, kochany, a kiedy indziej władczy i nieustępliwy. Za każdym razem- delikatny i czuły. A to rzadkość… Doskonale rozumiał, kiedy miał odpuścić i dać mi czas dla siebie, a kiedy rozbawić, dodać otuchy, pocałować.  
Przykrył nas kołdrą i przyciągnął mnie do siebie. Uśmiechnęłam się. Odwzajemnił mój gest, gładząc jednocześnie moje nagie ramię. Powoli wracałam do siebie. Uspokoiłam się na tyle, by ponownie zasnąć. Otworzyłam oczy jak było już po 10. Olaf zniknął, ale z łazienki dobiegały odgłosy spadającej wody. Bierze prysznic- pomyślałam- w sumie, mi też by się przydał. Niewiele myśląc, ruszyłam w tamtym kierunku. Nie zauważył jak weszłam. Stał tyłem do drzwi i miał przymkniętą kabinę. Rozebrałam się szybciutko i dołączyłam do niego. Odwrócił się. Pierwszy raz byliśmy w swoim towarzystwie całkiem nadzy i nieskrępowani. W jego oczach widziałam cień zachwytu pomieszany z pożądaniem. Namydlił dłonie i odszukał mojego wzroku. Pokiwałam przecząco głową. Nie chciałam, by właśnie w tym domu wydarzyło się między nami coś więcej. Nie tutaj. Uszanował to. W zamian, ja chwyciłam mydło i zaczęłam rozprowadzać je opuszkami palców po jego ciele. Wciągnął głośno powietrze. Zrobiło się strasznie gorąco. Nie tylko przez parę, unoszącą się w całej łazience. To my tworzyliśmy taką atmosferę. Kiedy skończyłam, on uniósł moją brodę i pochylił się nade mną. Widziałam, że ledwo nad sobą panuje. Ja tak samo. Zanim wyszliśmy, całowaliśmy się do utraty tchu, badając najczulsze miejsca naszych ciał. Sami przedłużaliśmy czas do tego, co nieuniknione, a na co tak bardzo mieliśmy ochotę. Nakręcaliśmy siebie nawzajem, czekając na upragniony moment. Wiedzieliśmy, że postępując w ten sposób, zapewnimy sobie o wiele lepsze i głębsze doznania…
Chciałam opuścić ten dom jak najszybciej. Od razu wzięłam nasze torby i zaniosłam do samochodu. Jeszcze kilka rzeczy i będziemy gotowi. Na korytarzu natknęłam się na tego idiotę. Nawet nie spojrzałam w jego stronę. Chyba mu się to nie spodobało, bo zagrodził mi drogę, uniemożliwiając wydostanie się na zewnątrz. Kochanie, gdzie jesteś?- pomyślałam. Oby telepatia zadziałała!

- Mogę przejść?- odezwałam się w końcu
- Nie, najpierw buziak
- Oszalałeś do reszty?! Myślałam, że wczoraj wszystko sobie wyjaśniliśmy- podniosłam głos
- Nie księżniczko, z mojej strony nie wygląda to w ten sposób- zrobił krok w przód
- Nie podchodź do mnie- ostrzegłam
- Oj Ada, Ada- nie posłuchał, próbowałam się przecisnąć do wyjścia, ale nie dałam rady
- Zacznę krzyczeć!

Roześmiał się tylko na moją uwagę i puścił mnie wolno. Nie wytrzymam tutaj ani minuty dłużej. Wrzuciłam resztę bagaży do pojazdu i wróciłam do pokoju, gdzie zastałam Olafa, stojącego przy oknie. Przylgnęłam do jego pleców. Wykorzystałam sytuację i opowiedziałam mu o wszystkim, co związane ze mną i Wiktorem, a co wydarzyło się w ostatnim czasie. Zesztywniał, a ja wzdrygnęłam się ze strachu. Może już mnie nie chce?  

- Jesteś zły?
- Jestem wkur***ny!
- Na mnie?
- Nie- ociągał się z odpowiedzią
- Kocham Cię, słyszysz? Kocham Cię ponad wszystko. Nikt nigdy nie znaczył dla mnie tyle, co Ty…- mówiłam gorączkowo- nie chcę Cię stracić. Nie zniosłabym tego. Oboje o tym wiemy. Chcę Ci pokazać, że jesteś fantastycznym facetem, bo czasami zachowujesz się jakbyś w to wątpił. Popełniasz błąd! Ale jesteśmy tylko ludźmi. Nie poznałam dotąd tak troskliwego, kochanego, zabawnego, czułego mężczyzny, aż trafiłam na Ciebie- wspięłam się na palcach i pocałowałam go w kark- Pociągasz mnie. Twój umysł, ciało, wnętrze, sposób bycia, dosłownie wszystko! Sam wiesz jak reaguję, kiedy znajdujesz się w pobliżu. Twój dotyk, głos, śmiech… Na pewno będziemy się kłócili nie raz, a później z powrotem godzili. Takie błędne koło. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej- zapewniłam- To świadczy o tym, że zależy nam na sobie! Cholera! Nie jestem najlepsza w przemówieniach- zaklęłam- wiedz, że liczysz się tylko Ty- przerwałam- no i teraz jeszcze Czader- uśmiechnęłam się przez łzy.

Odwrócił się i objął mnie ramieniem. Wszelkie moje wątpliwości- rozwiały się. Staliśmy tak chwilę, ostatni raz podziwiając piękno tej okolicy.

- Jedźmy- poprosiłam
- Idź do samochodu, ja tylko szybko coś załatwię i zaraz do Ciebie dołączę- oznajmił z determinacją wymalowaną na twarzy  

Zrobiłam jak chciał. Nie wiedziałam, jakie miał zamiary, ale wcale mnie to nie obchodziło. Zabrałam ze sobą psiaka. Zajęłam miejsce kierowcy i czekałam.  

* * *

To, co zaszło między nami w łazience… Yhhh- ona jest cudowna. Nie mogłem oderwać wzroku od jej pięknego ciała. Czas się zatrzymał. Byłem tylko ja i ona. My. Tak bardzo jej pragnąłem! Musiałem się jednak powstrzymać. Długo jednak nie wytrzymam. Ada także, widziałem po jej minie, że tego chce tak samo jak ja. To się stanie, a ja zadbam o to, żeby było romantycznie… Marząc tak, doszły mnie strzępki rozmowy. O ile można tak było to nazwać. Moje maleństwo dyskutowało z Wiktorem. Już miałem interweniować, kiedy on odpuścił. Nie zostawię tak tego- powziąłem za swój plan. Kobieta przyszła i objęła mnie od tyłu. Poczułem przyśpieszone bicie serca. Tylko ona mogła wywołać taka reakcję w moim ciele. Chciała wracać. Powiedziałem, by poczekała w aucie. Nie mogła być świadkiem tego, co zaraz miało nastąpić. Z pewnością można jej przypisać jakiś udział w tych zapędach, ale nie obwiniałem jej. To on wykorzystał słabość psychiczną kobiety. Jeszcze dziś wieczorem, wyrzucę go z jej głowy. Dupek. Ona postawiła na szczerość. Nie ukrywała tego przede mną. I dobrze. Właśnie tak buduje się prawdziwy związek. „On nic dla mnie nie znaczy”- wierzyłem w to. Wyznała mi miłość. W takich słodkich słowach… Ocknąłem się.  
Przekroczyłem próg kuchni, ale tam go nie znalazłem. Natknąłem się na niego w salonie. Tym razem, to ja zagrodziłem mu drogę.  

- Chyba musimy sobie coś wyjaśnić- zacząłem
- Nie wydaje mi się- odparł pewny siebie
- Nie obchodzi mnie, co Ci się wydaje, a co nie!- byłem na granicy wybuchu- posłuchaj kretynie… to, że nam pomogłeś nie oznacza, że teraz możesz żądać w zamian wszystkiego, czego tylko zapragniesz!- gdyby wzrok mógł zabijać, on już by nie żył- jesteś jeszcze większym idiotą niż myślałem, jeżeli chciałeś wykorzystać tę sytuację, by ją zdobyć. Gra na uczuciach? Żałosne. Ada jest moja nie pozwolę Ci jej skrzywdzić. Już pokazałeś, na co Cię stać. Brawo skurwielu- zamachnął się, ale zrobiłem unik- dotknij jej jeszcze raz, a mnie popamiętasz!- nigdy nie uderzyłem chorego, ale on był pieprzonym wyjątkiem- pożałujesz, że się urodziłeś, zrozumiałeś?- nie czekałem na odpowiedź i wyszedłem, trzaskając drzwiami.  

Usiadłem na miejscu pasażera, ponieważ Śliczna zajęła to, które zazwyczaj jest zarezerwowane dla mnie. Spoglądała na mnie z przerażeniem. Bała się, że ją zostawię. Ale ja tak szybko nie odpuszczam. Po tym, co mi powiedziała, miałem na nią jeszcze większą ochotę niż wcześniej.  

- Dzisiaj ja poprowadzę, a Ty odpocznij trochę- uśmiechnęła się słodko
- W takim razie, ja będę mógł poświęcić ten czas, na inne rzeczy- położyłem rękę na jej kolanie i sunąłem nią w górę. Zatrzymałem się i puściłem jej oczko. Zaczerwieniła się.  
- Ej, ej… nie wolno obmacywać szoferów!- zganiła mnie  
- Przepraszam kochanie, to ta sukienka tak kusi. Wyglądasz w niej, co najmniej jak- hmmm…- po prostu nikt Ci nie dorównuje! Tak seksownie- ściszyłem głos i zabrałem dłoń, oblizując wargi.
- Bo zaraz będę kazała Ci wysiąść i iść na pieszo!- zażartowała
- Okej, już jestem grzeczny!- uniosłem ręce w geście kapitulacji

Wróciły nam dobre humory. Całą drogę żartowaliśmy, wygłupialiśmy się i śmialiśmy. Jak zakochani nastolatkowie. Od czasu do czasu robiliśmy przystanki, ponieważ bez tego istniało prawdopodobieństwo, iż Czader zostawi nam w aucie „niespodziankę”. Woleliśmy nie ryzykować. Kiedy zbliżaliśmy się już do naszego miasta, oznajmiłem, że śpi u mnie. Próbowała się sprzeciwić, ale nic to nie dało. Ze mną nie wygrasz mała- skwitowałem. W głębi duszy oboje pragnęliśmy spędzać każdą wolną chwilę w swoim towarzystwie. Chłonąć swoją bliskość. Poza tym miałem pewne plany na dzisiejszy wieczór. Podjechała pod mój dom. Wypuściliśmy od razu psa. Naszą nową pociechę. Ktoś stał na progu i czekał. Nie rozpoznałem jej w pierwszej chwili. Zmieniła się. Ale to już nie mój interes. Poczekała aż dotrzemy do wejścia. Ada chyba domyśliła się, kogo właśnie mamy przed sobą. Chwyciła mnie za dłoń. Splotłem nasze palce.

- Czego chcesz?- zapytałem nawet nie siląc się na uprzejmość
- Eeee, cześć- rzekła wyczuwając grunt- nie wiedziałam, że kogoś masz…
- Jak widać, mam, ale co to ma do rzeczy?  
- Chciałam porozmawiać.
- No to słucham?  
- Ale- spojrzała posępnie na Złośnicę
- Nie mamy przed sobą żadnych tajemnic, albo mówisz przy niej, albo do widzenia.  

Wtedy zaszczyciła spojrzeniem Moją Kobietę. Przez jej oczy przeleciał cień lęku i zrozumienia. O co mogło chodzić? One się znają, czy co?

* * *  

- Kamila- podała mi dłoń
- Ada- odpowiedziałam niechętnie
- Nie kojarzysz mnie, prawda?
- A powinnam?- nie wiedziałam, skąd mogłybyśmy się znać
- Ty nic nie pamiętasz, no tak… wtedy, ja, ja- jąkała się. Zastanawiałam się, co próbowała mi powiedzieć.
- Kamila! Powiedz wreszcie, o co Ci chodzi!- Idealnemu powoli puszczały nerwy. Pogładziłam delikatnie kciukiem jego rękę.  
- Nie wiem czy powinnam!- odparła tym samym zniecierpliwionym tonem
- Najpierw przychodzisz tutaj, zawracasz nam głowy, a teraz nie wiesz, czy powinnaś nam powiedzieć, co konkretnie chcesz?- drążył- przyszłaś popatrzyć, poobserwować? A może masz jakieś inne plany? Co?!
- Kochanie- wtrąciłam się- spokojnie, proszę.
- Nie będę spokojny dopóki ona tutaj jest. Cieszę się, że ode mnie odeszłaś!- zwrócił się w jej stronę. Wyglądała jakby dostała cios prosto w serce. Ona nadal go kocha- pomyślałam. Za późno, zdziro!- Nie rób przedstawienia, nie zgrywaj tutaj teraz cnotki, okej? Po prostu, wyjdź!- polecił już przyciszonym głosem.
- To ja Cię wtedy uratowałam- Kamila zdobyła się na odwagę, by wyznać prawdę i natychmiast ucichła. Badała moją reakcję.  

Zbladłam. Nie musiała nic więcej mówić. Doskonale wiedziałam, co miała na myśli twierdząc, że to ona mnie uratowała. Szok! Olaf także stał jak wryty.  

- Wtedy, przechodziłam obok jego domu- podjęła tytułem wyjaśnienia- usłyszałam jakieś krzyki. Najpierw pomyślałam, że dobrze się tam zabawiacie- pięści Olafa zacisnęły się- ale coś mi nie pasowało. Ty szlochałaś tak głośno… nie sposób było przejść obok bez interwencji. Bez pukania, wparowałam do pokoju Wiktora i zamarłam! Wtedy Ty momentalnie ucichłaś, straciłaś przytomność- kontynuowała, a ja słuchałam w skupieniu- próbował mnie uderzyć. Nie na rękę mu było to, iż ktoś przyłapał go w takim momencie. Chwyciłam wazon i przywaliłam mu- uśmiechnęłam się na tą myśl- ubrałam Cię, wyciągnęłam z budynku i zadzwoniłam po karetkę i policję- zrobiła przerwę- uprzedzając Twoje kolejne pytanie- znałam go z wcześniejszej szkoły. Chodziliśmy tam razem, on się przeprowadził i przeniósł do Waszej. Postanowiłam go odwiedzić. W tym miejscu, o tym czasie znalazłam się zupełnie przypadkiem…- zakończyła ze smutkiem w oczach, a z moich kapały łzy.  
- Nie wiem, co mam powiedzieć. Próbowałam się dowiedzieć tyle razy, kto był moim wybawcą… Nikt nic nie wiedział. A teraz: pojawiłaś się tak nagle i oznajmiasz mi, że to Ty- mówiąc to, zakryłam obiema dłońmi twarz, mężczyzna przytulił mnie do siebie- wiem, że trochę późno, ale dziękuję!- podniosłam na nią wzrok i uniosłam kąciki ust w uśmiechu, ona zrobiła to samo.  
- Nigdy nie jest za późno- rzuciła na odchodnym- Cieszę się, że z tego wyszłaś. Życzę Wam szczęścia. Tworzycie idealną parę. Do zobaczenia!- jej postać znikła za bramą, a my staliśmy jeszcze chwilę pogrążeni w swoich własnych myślach.

Dlaczego akurat ona? Była mojego obecnego faceta! Co za ironia! Nienawidzę jej za to, że on tyle przez nią wycierpiał. Wdzięczna jestem jej za to, że teraz jest mój. Ale, ona mnie uratowała! To znacznie bardziej komplikuje sprawy. Dlaczego? Dlaczego?! Nie chce być jej dłużniczką! Wyglądała jakby mówiła szczerze. „Tworzycie idealną parę” co to miało być? Jakieś ukryte ostrzeżenie? Mniej się na baczności mała- przestrzegała moja podświadomość.

- Co Cię tak gnębi?- zapytałam przystojniaka, miał niewyraźną minę
- Była jakaś podejrzanie miła, nie podoba mi się to. Ona coś knuje- wyznał- chodźmy do środka malutka- rzucił po chwili- nie będziemy tu tak wiecznie stać- pocałował mnie szybko w czoło i pociągnął do domu (…)




` No to łapcie kolejną część. Ta trochę dłuższa od wcześniejszych :D Dziękuję za poprzednie komentarze! Bardzo, bardzo ;) No, a teraz chciałabym przejść do sprawy, o której już wspominałam. Chodzi o, jakby to ująć... współpracę? To chyba najodpowiedniejsze słowo. Mam taki mały problem- duży wachlarz możliwości, pomieszany z częściowym brakiem weny na wykorzystanie ich. Znając mnie, zamknę je wszystkie w jednym rozdziale i będzie po opowiadaniu, a jeszcze nie chciałabym kończyć, bo mam parę pomysłów na później. Dlatego potrzebuje kogoś, kto mi doradzi przed opublikowaniem, powie: o nie, stop! Przegięłaś... To wyrzucamy, to dodajemy, to zamieniamy! Innymi słowy- potrzebuję prawej ręki ;3 Bo sama to już za długo nie pociągnę tego, a w sumie, z kimś mogłoby być ciekawiej i fajniej :) Jakieś świeże pomysły, nowe spojrzenie, obiektywne, coś nowego. Dogadamy się! Oczywiście zaznaczę przy danej części, że była pisana z kimś na spółę. Ogromna prośba- wiem, ale liczę na Was! ;* Gdyby ktoś był chętny, to zapraszam serdecznie! Jeśli nie, to trudno- dociągnę to jakoś do nieuchronnego końca. Pozdrawiaaam <3

Nikka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 4585 słów i 24948 znaków.

5 komentarzy

 
  • 0wero0

    kolejne proszę :D

    15 sie 2015

  • Nikka

    @0wero0 Przyznaję się bez bicia, że nie wiem kiedy będzie kolejna ;c Ale postaram się, żeby nie trwało to aż tak długo ;)

    16 sie 2015

  • czarnyrafal

    @0wero0 Poczytak jomentarze i odpowiedzi Autorki a nie wyrywaj się z bezsensownymi żądaniami-ogarnij się. :whip:

    17 sie 2015

  • Nikka

    @czarnyrafal Spokojnie ;* Cieszę się, że czekacie na kolejne części, więc nie robi mi różnicy- czy napisze coś raz czy trzy razy :D Wszystko rozumiem. Mimo to, dziękuję za wstawienie się za mną! ;)

    17 sie 2015

  • Misiaa14

    Boskie  jak  wszystko co piszesz ;*

    15 sie 2015

  • Nikka

    @Misiaa14 Ojej, dziękuję bardzo ;* Nie spodziewałam się, że aż tak Wam się spodoba :) Jestem mile zaskoczona :D

    16 sie 2015

  • czarnyrafal

    Uf ale namieszałaś.Aż bałem się bać taki natłok zdażeń perfekcylyjnie "namotanych"Życzę Tobie byś znalazła wspólnika dla dobra opowiadania i nas wiernych czytelników.Jeśli nie "daj na wstrzymanie"tzn pomału poukładaj te fragmenty które masz i jeszcze wolniej zastanawiaj się jak pouzupełniać"dziury"między nimi.My czytelnicy wykażemy maximum cierpliwości-nie będziemy poganiać,lecz cierpliwie czekać na ciąg dalszy.Glowa do góry Autorko jest ok.Życzę dalszego zwiękzonego dopływu weny twórczej.

    15 sie 2015

  • Nikka

    @czarnyrafal Dziękuję ;) Skorzystam z tych wskazówek na pewno ;* Bo wydaje mi się, że nikt mnie tu nie wspomoże, ale to nic! Jakoś dam radę ; > Przynajmniej się postaram. Jeszcze raz dziękuję- tym razem za motywację i wytrwałość w czytaniu! :)

    16 sie 2015

  • czarnyrafal

    @Nikka Chciałbym,ale nigdy nie miałem "ciągot"" w tym kierunku i miast pomóc mógłbym pogmatwać-a to już by było nie fajnie.Tymczasem trwamy  z myślą że jednak ktosia lub ktoś sie znajdzie. Powodzenia <3

    16 sie 2015

  • Marlenka

    Może powinnaś zacząć współpracę z jedną z autorek ,które publikują tu swoje opowiadania o podobnej tematyce ? Kilka z nich pisze naprawdę dobre opowieści :) Od razu mówię ,że ja się nie znam na takim doradzaniu , jeszcze bardziej bym coś spieprzyła :D

    15 sie 2015

  • Nikka

    @Marlenka To byłby całkiem dobry pomysł, ale opowiadania tych Autorek zajmują im wystarczająco dużo czasu ;) Wiem sama po sobie, że to nie jest takie proste :D A moje opowiadanie i tak dobiegnie niedługo do końca. Nie spieprzyłabyś! Dałybyśmy radę, ale okeeej ; > Nie namawiam ;* I dziękuję :)

    16 sie 2015

  • nacpanapowietrzem

    Cudoo! <3 *.*

    15 sie 2015

  • Nikka

    @nacpanapowietrzem Dziękuję  <3

    16 sie 2015

  • nacpanapowietrzem

    @Nikka Nie mogę się doczekać następnego rozdziału:)

    17 sie 2015

  • Nikka

    @nacpanapowietrzem Cierpliwości, cierpliwości ;3 Właśnie nad nim pracuję :D Do środy będzie na pewno ;*

    17 sie 2015

  • nacpanapowietrzem

    @Nikka Ciesze się :3 I czekam z niecierpliwością :*

    17 sie 2015