Nadzieja umiera ostatnia cz. 11

Podeszłam do bukietu i wyciągnęłam karteczkę.  
„Podobają Ci się, księżniczko? Prawie jak za dawnych lat. Ja nadal pamiętam…”  
Właśnie w tym momencie zaczęłam się naprawdę bać, że dotąd moje już poukładane życie, ponownie rozpadnie się na kawałki (…)
____________________________________________________________________


Tym razem nie spanikowałam. Chwyciłam kwiaty i najzwyczajniej w świecie, wywaliłam je do kosza. Ktoś próbuje wyprowadzić mnie z równowagi. Teoretycznie nie wiem, kto to może być. Pozostałymi tylko domysły. Nie dam się tak łatwo. Mój prześladowca będzie musiał się bardziej wysilić…  
W pracy czas minął mi dość szybko. Zdążyłam zapomnieć o wcześniejszym incydentach i znacznie się rozluźniłam. Kilka godzin później, siedziałam już u siebie w salonie z moją przyjaciółką. Jadłyśmy ciasto i piłyśmy herbatę. Trochę skromnie- mógłby ktoś pomyśleć. Ale akurat tego potrzebowałyśmy obie. Najpierw pogadałyśmy o jakiś błahostkach, o pracy. Później temat zaczął się zmieniać.  

- A jak tam Twój przystojniaczek z klubu?- zapytała Pola
- Po pierwsze, on nie jest mój- tłumaczyłam- po drugie, jestem tylko jego rehabilitantką- nie zabrzmiałam chyba zbyt przekonująco
- Taaaa… jasne- odpowiedziałam z kpiącym uśmieszkiem na twarzy
- Ty mi lepiej powiedz, co u Ciebie?- zaczęłam- bo słyszałam, że wiele się pozmieniało od naszego ostatniego spotkania, co?- dodałam zgryźliwie- i nikt nie raczył mnie o niczym poinformować- zakończyłam z wyrzutem.
- A skąd Ty wie…- przerwała- on Ci powiedział! Co za papla…- rzekła ze śmiechem- nie chciałam zapeszyć i dlatego nic nie mówiłam.
- Dobra, dobra! Opowiadaj mi tu szybko, co jest grane między Wami.  

Nasłuchałam się jaki on jest słodki, uroczy, romantyczny, zabawny, kochany… Nie znając go i słysząc takie pochwały pomyślałabym, że to jakiś pieprzony ideał. Ale znałam i wiedziałam, że rzeczywiście posiadał te cechy w mniejszym lub większym stopniu. Dowiedziałam się, w skrócie jak to się „narodziło”, potem kolejne spotkania, miłe smski, buziaczki i te sprawy. Aż w końcu wyszło jak wyszło. Nie są oficjalnie razem, chociaż tak się zachowują. Mimo, iż wyjechał niedawno- ona już za nim okropnie tęskniła. Ale wpadli- pomyślałam- po uszy. Ale miło patrzeć na nią taką rozpromienioną. To jej zdecydowanie służy. Co ta miłość potrafi zrobić z człowiekiem? Wcześniej niedostępna dla mężczyzn, niezależna, dumna i pewna siebie- stała się pod jego wpływem mniej zdeterminowana, bardziej nieśmiała i wrażliwa. Dla mnie zawsze pozostanie tą samą kochaną Polcią. Słuchałam dalej jej opowieści i z każdym słowem zdawałam sobie sprawę z siły jej uczuć wobec niego. Niepotrzebnie miał jakiekolwiek wątpliwości. A krótka rozłąka, na pewno zbliży ich jeszcze bardziej- po powrocie Tomiego. Zasugerowałam jej, co on czuje. Próbowała ze mnie wyciągnąć coś więcej, ale nie ugięłam się. Obiecałam mu, że nie powiem za wiele i miałam zamiar dotrzymać słowa! Poplotkowałyśmy jeszcze trochę, przyjaciółka wypytywała mnie jeszcze o Olafa, ale wyczuła mój opór, więc nie drążyła.
Nastała chwila ciszy. Postanowiłam ją wykorzystać i opowiedzieć jej o dzisiejszych wydarzeniach. Ona znała mnie najlepiej i najdłużej. Wtedy, kiedy mój świat się załamał, wspierała mnie jak tylko umiała. Nasza przyjaźń przetrwała już tyle lat.  
Zaczęłam od sytuacji z albumem i skończyłam na bukiecie kwiatów i dołączonym do niego liściku. Na twarzy Poli pojawiła się powaga. Przez cały mój monolog nie odezwała się ani słowem. Była dobrą słuchaczką. Teraz analizowała wszystko po kolei- widziałam to po jej oczach. Czekałam aż wyrazi swoje zdanie. Milczała nadal. Coś jest nie tak- pomyślałam- coś ją dręczy.

- O co chodzi, Pola?- zapytałam- jest coś, o czym powinnam wiedzieć?
- Nie, nie…- rzekła niepewnie- tak się tylko nad czymś zastanawiałam… Przepraszam.
- Co o tym myślisz? Niepotrzebnie panikuję, prawda?
- Takich spraw nie można bagatelizować… Nie wiadomo czy jedno ma związek z drugim. Ale nie możesz ryzykować. W najbliższym czasie uważaj na siebie, mała. Coś tu śmierdzi w tym wszystkim- kontynuowała- gdyby coś się działo, dzwoń do mnie! Ciężko stwierdzić, czy odważyłby się jeszcze raz, wiedząc, co mu grozi. Ale z drugiej strony, to psychol! Dzisiaj nie zostawię Cię samej, znajdzie się dla mnie jakieś wyrko?- uśmiechnęła się  
- Jasne, że tak. I dziękuję Ci… Potrzebowałam w miarę obiektywnej oceny, a właśnie od tego mam Ciebie- zjadłyśmy ciacho i postanowiłyśmy obejrzeć jakiś film.  

Później zadzwoniłam jeszcze do Olafa, żeby uzgodnić godziny spotkań w najbliższych dniach i poszłyśmy spać- byłyśmy wyjątkowo zmęczone. Rano zjadłyśmy pyszne śniadanko i rozstałyśmy się.  

Kolejne dni mijały w miarę spokojnie. "Psychol od smsów" nie odzywał się, co przyniosło mi widoczną ulgę. Jeśli chodzi o ćwiczenia z Olafem- to musiałam przyznać, że robił powoli postępy. Na początku widziałam w jego oczach smutek, cierpienie. Teraz wyzbył się tego i zastąpił radością i zawziętością. Oczywiście długa droga przed nami, ale z takim podejściem, możliwa do pokonania. Co w końcu udało mu się zrozumieć. Jednym słowem- sielanka. Ale do czasu…

- Olaf, przepraszam, ale dzisiaj musimy zmienić godzinę naszych „zmagań”. Proponuję 18, u mnie w gabinecie. Co Ty na to?- zapytałam pełna nadziei
- Jasne, mała. Nie ma problemu.

Przyjechał o wyznaczonej porze. Zaprosiłam go do pomieszczenia i zaczęliśmy od powtórzenia całej serii poprzednich ćwiczeń. Czyli tzw. „prosta stopa, palce, noga do góry”. Zajęło to nam około 10 minut. Następnie- krótka przerwa. Basen musieliśmy sobie odpuścić, ale postanowiłam wprowadzić coś nowego, a mianowicie ciężarki.  

- Praca z obciążnikami różnego rodzaju polega na tym, że leżymy sobie swobodnie z wyprostowanymi nogami: w tym przypadku jedną, a drugą możesz zgiąć, jeśli będzie Ci wygodniej- instruowałam, a on wykonywał moje polecenia- okej, i podnosimy wyprostowaną nogę do góry, ale powoli, bardzo powoli. Najpierw wykonaj to bez ciężarków, żeby się przyzwyczaić i wyczuć moment, do którego jesteś w stanie podnosić kończynę tak, by nie odczuwać bólu. Na razie skoncentrujmy się na tym- kontynuowałam- teraz uwaga!- ostrzegłam- zawieszam najlżejszy z możliwych ciężarków… i dajesz!- zachęciłam- ale stoop, stoop! Ja wiem, że on nie należy do najcięższych i widzę, że Ty też to wyczułeś, ale powoli, bo nic z tego nie będzie- uśmiechnął się na moją uwagę i powrócił do pracy. Na koniec zostawiłam kilka standardowych ćwiczeń.
- Ufff, ale mnie wymęczyłaś dzisiaj- powiedział podchodząc do mnie pewnym krokiem- idę pod prysznic, zaraz wracam- dał mi buziaka w czoło i wyszedł.

Siedziałam i czekałam na mężczyznę. Ten stan przerwał mi dźwięk nadchodzącej wiadomości. Anonim. Otworzyłam i ku mojemu ogromnemu zdziwieniu ujrzałam… swoją sukienkę! która obecnie powinna wisieć w szafie. Nabyłam ją kilka lat temu, ale nie miałam serca jej wyrzucać ani oddawać. Zwłaszcza, że stała się swoistym symbolem dotychczasowych wspomnień. Uwielbiałam w niej chodzić. Podpis pod zdjęciem głosił: „ Mmmm, to moja ulubiona. Dlaczego już jej nie nosisz? Tylko marnuje się w Twojej szafie. Ale jeszcze tego wieczoru założysz ją właśnie dla mnie! Czekam z niecierpliwością.”

* * *  

Wyszedłem tylko wziąć prysznic, ale kiedy wróciłem- spostrzegłem, że coś jest nie tak. Jej mina mnie bardzo zaniepokoiła. Trzymała w dłoni telefon.

- Coś nie tak? Ten psychopata znowu napisał?- zapytałem zdenerwowany głosem

Nie odpowiedziała. Po prostu podała mi telefon. Zobaczyłem sukienkę. Cholera- pomyślałem i wyobraziłem sobie w niej jej właścicielkę. Od razu zrobiło mi się gorąco. Efektowna- trzeba przyznać. Aż za bardzo. Uffff, ale przewinąłem wiadomość niżej i od razu się spiąłem.  

- Nie wracasz do domu!- zacząłem- śpisz dzisiaj u mnie! A jutro wymienimy Ci wszystkie zamki- rzekłem stanowczo
- Ale…- próbowała walczyć o dojście do słowa
- Nie ma żadnego „ale”, rozumiesz? Nie wrócisz tam! Nie pozwolę Ci na to- podszedłem do niej i spojrzałem głęboko w oczy- Jeśli jeszcze raz takie coś się powtórzy, idziemy to zgłosić na policję i tak do skutku. Oni muszą coś z tym zrobić. Nie ma co zwlekać… Nie oddam Cię nikomu- zakończyłem i pocałowałem ją szybko w usta. Zwykły „niewinny” całus.

Nie skomentowała tego, ale czułem, że ma wątpliwości. Miała to wypisane na twarzy. Powiedziała, że spróbuje najpierw zadzwonić do Poli. Streściła jej krótko sytuację, ale Poli niestety nie było w domu. Wyjechała w delegację. Jednak jak się później dowiedziałem, chciała jak najszybciej wrócić, by wesprzeć Adę, ale nawet przy najszczerszych chęciach nie dotarłaby do niej dzisiaj. Piękność stojąca obok mnie mówiła dalej do słuchawki:

- No okej, okej. Olaf zaproponował mi nocleg, ale głupio mi było znowu korzystać z jego…- nagle zabrakło jej słów- usług- dokończyła i chyba wbrew woli uśmiechnęła się.

Boże, kobieto- jak ja bym chciał, żebyś Ty korzystała z moich „usług” codziennie- pomyślałem rozmarzony.  

- Taaak, taak. Powiem mu, żeby o mnie dbał i pilnował- puściła oczko w moją stronę- mhmm, okej, trzymaj się Polcia- odłożyła telefon na biurko.
- No to postanowione. Jedziemy do mnie!- stwierdziłem z miną zwycięzcy- 1:0 dla mnie, mała.

Trochę pogadaliśmy, wypiliśmy wino, obejrzeliśmy jakąś tandetną komedię… Prawie zasnęliśmy na kanapie.  

- Dobra… Lecimy spać- szepnąłem, by jej nie wystraszyć

Nie miała ze sobą nic na przebranie, więc tak jak wcześniej- do spania pożyczyłem jej swoje ubrania. Miałam taką ogromną ochotę pocałować ją ponownie, pragnąłem jej bliskości, ale widziałem, że jest zmęczona i odpuściłem. Odprowadziłem ją tylko do drzwi, przytuliłem, życzyłem dobrej nocy i poszedłem do siebie.
Nie mogłem zasnąć. Po głowie chodziły mi różne myśli. W dodatku na zewnątrz rozpętała się burza. I wtedy usłyszałem leciutkie pukanie. Nie było wątpliwości, kto to…

- Wejdź, nie śpię- powiedziałam na tyle głośno, żeby zdołała dosłyszeć
- Nienawidzę burzy!- rzekła- wiem, może i zachowuje się jak dziecko, ale nic nie poradzę… mogę się położyć obok Ciebie?- zapytała nieśmiało

Jezu! Wysłuchałeś moich modlitw. Dzięki Ci!  
Odsunąłem kołdrę i poklepałem miejsce obok, zachęcając ją tym samym do położenia się przy mnie.

- Przytul mnie- poprosiła albo mi się wydawało, lecz postanowiłem wykorzystać moment i przyciągnąłem ją do siebie. Leżała tyłem do mnie. Nos zanurzyłem w jej włosach i wdychałem ten nieziemski zapach, zaś rękę przerzuciłem przez ciało kobiety. Chwyciła ją i połączyła ze swoją w mocnym uścisku. I tak zasnęliśmy.  

W sumie to nie wiem, kto pierwszy się obudził. Leżeliśmy wtuleni w siebie, nie wydając żadnego dźwięku ani nie poruszając się, w obawie, że zakłócimy sen tej drugiej osobie. Kiedy tak odpoczywaliśmy, poczułem jak jej ręka wyplata się z mojej. Chce dyskretnie mnie opuścić?- zastanawiałem się. Jednak nie. Przez materiał bluzki zaczęła masować brzuch. Źle się czuła? Nie myśląc długo, odsunąłem delikatnie jej rękę. Podwinąłem ubranko i zacząłem masować ciało w tej okolicy, co ona przed chwilą. Spięła się, by minutę później całkowicie się zrelaksować. Przysunęła się do mnie bliżej. Kreśliłem opuszkami palców kółeczka w jedną i w drugą stronę. Westchnęła. Na co ja zareagowałem uśmiechem.  

- Mmmm, jak dobrze- wymruczała- chyba rośnie mi konkurencja.
- Przestało chociaż troszkę boleć?- szepnąłem tuż przy jej uchu- konkurencją się nie martw, coś wynegocjujemy w tej kwestii…- podsumowałem

Gdy skończyłem, obróciła się w moją stronę. Tak mógłbym się budzić codziennie- przeszło mi przez myśl. Leżeliśmy spoglądając sobie w oczy i nie odzywając się. Taka cisza była o wiele bardziej znacząca niż jakbyśmy właśnie rozmawiali. Przerwałem ją jednak.

- Czy nie uważa Pani, że należy mi się jakieś podziękowanie?- zmrużyłem przy tym oczy.
- Hmmm… ja o nic nie prosiłam. To Pan wyszedł z inicjatywą- kontynuowała zaczętą przeze mnie grę.  
- I nie należy mi się żaden buziak?
- No, może jeden- zrobiła przerwę- ale taki malutki, w policzek.
- Ehhh… kobiety!- westchnąłem teatralnie, na co ona wybuchła śmiechem. A ja dołączyłem do niej.

Myślała, że odwróci tym moją uwagę i, że nie zorientuje się, kiedy będzie chciała mi „podziękować”. Myliła się… Idealnie wyczułem moment i obróciłem głowę tak, by zamiast w policzek-dostać całusa prosto w usta. Zaskoczyłem ją. Wydała dźwięk protestu, ale nie zważałem na to. Przytrzymałem jej wargi swoimi, drażniąc delikatnie. Później dołączył do tego język i moje maleństwo poddało się. 2:0- pomyślałem jakby to była jakaś głupia rozgrywka. Zawisłem nad nią, nie przerywając naszych pieszczot. Słyszałem jej przyśpieszony oddech. Z moim było podobnie. Oparła ręce o moją klatkę. Zrozumiałem zamiary kobiety. Chciała zmienić nasze ułożenie. Pozwoliłem na to. Usiadła na mnie, tym razem to ona atakowała- nie ja. Co za odmiana- satysfakcja rozpierała mnie od środka. Westchnęliśmy w tym samym momencie. Błądziłem dłońmi gdzieś pod koszulką, którą miała na sobie. Ona robiła to samo ze mną. I nagle stop. Przestała. Przerwaliśmy pocałunek. Przed sobą ujrzałem jej zaczerwienione usta i policzki- w tym samym kolorze. Zaś oczy błyszczały, ale były jeszcze nieprzytomne. Tak jak moje.

- Jesteś piękna-wyszeptałem

I nagle rozległ się dźwięk telefonu.  

- nie odbieraj- kusiłem, przejeżdżając językiem po jej szyi
- muszę- jęknęła- to Tomi

Przez całą rozmowę rozpraszałem ją jak tylko potrafiłem. Działało. W pewnych momentach zatrzymywała potok słów i zastępowała go milczeniem. Ciekawe, co sobie pomyśli, ten cały Tomek? W gruncie rzeczy, w ogóle mnie to nie obchodziło. Kontynuowałem swoją wędrówkę. Jakoś dobrnęła do końca pogawędki i rozłączyła się patrząc na mnie z tajemniczą miną pełną wyrzutów. Coś się szykuje- zdążyłem pomyśleć i od razu dostałem poduszką w głowę.  

- Ała! Za co?- rzekłem urażony
- Bardzo dobrze wiesz, za co!- wycelowała we mnie palcem wskazującym, a ja podniosłem ręce w geście poddania- Tomek pytał, czy bezpiecznie przetrwałam noc…- znacząco spojrzała na mnie.
- I co mu odpowiedziałaś?
- Że zależy, pod jakim względem „bezpiecznie”. Chyba zrozumiał, bo o nic więcej nie pytał- uśmiechnęła się uroczo, wstała i chciała wyjść z łóżka. Ale w ostatnim momencie złapałem ją za dłoń. Nie utrzymała równowagi i spadła prosto w moje ramiona. Czyli tam, gdzie było jej miejsce (…)

Nikka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2850 słów i 15300 znaków.

11 komentarze

 
  • Użytkownik Nikka

    Dzisiaj wieczorem, najpóźniej jutro dodam kolejną ;)

    30 lip 2015

  • Użytkownik czarnyrafal

    Kochana sprężsie i pisz dalej plisss <3

    30 lip 2015

  • Użytkownik melania

    Boziu, ja chce kolejne

    29 lip 2015

  • Użytkownik ktosia

    Niecierpliwość jest jedną z cech człowieka-kiedy następna część-szybko plisss.

    29 lip 2015

  • Użytkownik Domiii

    Kiedy następna?   <3

    29 lip 2015

  • Użytkownik Paulaaaa

    No po prostu niesamowite opowiadanie :)

    29 lip 2015

  • Użytkownik BlankSpace

    Jejkus no mega! Trzyma w napieciu i bardzo ciekawe!  <3

    29 lip 2015

  • Użytkownik Marlens

    Wooooow... zaje*iste chce jeszcze...

    28 lip 2015

  • Użytkownik Jaga

    Wymiata <3

    28 lip 2015

  • Użytkownik czarnyrafal

    Przy czytaniu zapomina się o prozie życia tak jest to oowiadanie napisane.Cóż więcej dodać-oby tak dalej Autorko. <3

    28 lip 2015