Nadzieja umiera ostatnia cz. 12

- I co mu odpowiedziałaś?  
- Że zależy, pod jakim względem „bezpiecznie”. Chyba zrozumiał, bo o nic więcej nie pytał- uśmiechnęła się uroczo, wstała i chciała wyjść z łóżka. Ale w ostatnim momencie złapałem ją za dłoń. Nie utrzymała równowagi i spadła prosto w moje ramiona. Czyli tam, gdzie było jej miejsce (…)


* * *


Nie miałam się czego złapać, żeby nie upaść. No nie! Spadłam prosto na niego. Zaplanował to- przejrzałam jego zamiary. Ale kolejnego kroku mężczyzny nie zdołałam przewidzieć. Jak tylko poczułam twardy grunt- Olaf od razu zaczął mnie łaskotać. Wyginałam się i wierciłam, próbując uniknąć następnych „ciosów”. Jak łatwo się domyślić, nie udało mi się. Całej tej przepychance towarzyszył nasz niepohamowany śmiech, przeplatany moimi jękami protestu.
     
- Przestań już, proszę- błagałam pełna nadziei, że wysłucha moich próśb. Ale gdzie tam! Szedł dalej w zaparte. Po chwili, ku mojej uldze, odpuścił.
- I co będę z tego miał?- zapytał sunąc dłonią w górę mojej nogi.
- Moją wdzięczność?
- Jestem bardzo wymagający i nie wiem, czy to wystarczy…- jego niski głos przyprawił mnie o gęsią skórkę.  
- Wobec tego, jakie masz życzenia?
- O której dzisiaj kończysz?- usłyszałam
- Powinnam być wolna o 17, a dlaczego pytasz?
- Chcę Cię gdzieś zabrać- powiedział z nieodgadnionym uśmiechem
- Gdzie?
- Niespodzianka kotku, musisz uzbroić się w cierpliwość…
- Okej, to chociaż podpowiedz mi jak mam się ubrać- wyswobodziłam się z jego ramion
- Jakbyśmy byli tam sami, to śmiało bym Ci zasugerował, żebyś nie traciła czasu na ubieranie- puścił oczko- ale w tym przypadku będziemy wśród tłumu, więc zdaj się na intuicję- zrobił znaczącą przerwę- najwyżej nas wyrzucą- dodał

No świetnie!- pomyślałam- Nie ma co, niezła rada. Nie drążyłam więcej tematu. W końcu wyszliśmy z sypialni. Zajęliśmy się typowo porannymi czynnościami. Po nich, najedzeni i ogarnięci, udaliśmy się do mnie. Olaf wcześniej zadzwonił do swojego kolegi, który zajmuje się wymianą zamków, podał mu mój adres i mieliśmy oczekiwać go w najbliższym czasie. Ten to ma dar przekonywania! Dojechaliśmy na miejsce. Mój ideał sprawdził czy wszystko gra i dopiero wtedy pozwolił mi wejść do środka. Przeszedł ze mną każdy pokój i kazał dokładnie się przyjrzeć, czy czegoś nie brakuje. Było w porządku. Ktoś zapukał do drzwi. Oczywiście- fachowiec. Przywitaliśmy się i przedstawiliśmy krótko, co jest grane i z czym mamy do czynienia. Bez problemu założył mi nowe zamki z umocnieniem, dosłownie w godzinkę. Bardzo mu podziękowałam i zapłaciłam za fatygę. Polecił się na przyszłość. Ja jednak wyraziłam zdanie, że lepiej by było gdyby taka potrzeba się nie nadarzyła.

- No, teraz będę mógł w miarę spokojnie zasnąć- rzekł zaraz po wyjściu swojego kolegi- bez obawy, że ktoś zechce Cię w nocy odwiedzić.  
- Bałbyś się o mnie?- zapytałam wyzywająco

Podszedł do mnie i nic nie mówiąc, przygwoździł swoim ciałem do najbliższej ściany. Ręce położył po obu stronach mojej głowy. Czułam się jak wtedy, w klubie. O matko! Jak on wspaniale pachnie- przeszło mi przez myśl. Zamknęłam oczy i wdychałam jego zapach. Nie musiałam otwierać powiek, by się zorientować, że odległość między naszymi twarzami niebezpiecznie zmalała. Czekałam na chwilę, kiedy nasze usta się połączą. Jednak nic takiego nie nastąpiło. Powoli otworzyłam oczy i ujrzałam w jego ślepiach iskierki rozbawienia. Cofnął się o krok. No nie- on się ze mną bawił! Skoro tak, to pożałuje. Oj, igrasz z ogniem!- moja podświadomość wyrywała się , by mu dokopać. Podejmuję wyzwanie! Zobaczymy, kto jeszcze dziś wieczorem będzie błagał o litość. Role się odwrócą. Teraz postanowiłam nie komentować niczego. Ominęłam go w milczeniu, podeszłam do lodówki i wyciągnęłam sok. Nalałam do dwóch szklanek. Jedną dałam Panu Idealnemu. Mierzyliśmy się w ciszy.

- Jesteś zła?- zapytał
- Nie- skłamałam- niby za co miałabym być zła?
- Za to, co się stało przed minutą, lub raczej za to, do czego nie doszło.
- A co się stało? Oświeć mnie- odparłam głosem wypranym z wszelkich emocji.

Uśmiechnął się tylko na moje słowa, dopił napój i wyszedł, żegnając się zwykłym „Do później. Będę po Ciebie o 19- dorzucił”. Do tego czasu zrobię z siebie bóstwo. Pożałujesz, że ze mną zadarłeś- szepnęłam złośliwie zaraz, gdy opuścił mój dom. Fakt, dość ograniczony czas. Zaledwie 2 godzinki, ale dam radę- pocieszałam sama siebie.
Nie mogłam się doczekać. Byłam ciekawa, co interesującego wymyślił. Gdzie chciał mnie zabrać. Z pewnością to coś ważnego dla niego- inaczej nie zapraszałby kogoś w ostatniej chwili tylko by odpuścił.  
  
Po pracy pojechałam prosto do mieszkania. Zrzuciłam z siebie ubranie i pobiegłam pod prysznic. Punkt 17:30 wyszłam z łazienki. Skierowałam się do swojej sypialni. Otworzyłam szafę i przeglądałam jej zawartość. Hmmm… Wiem!- pisnęłam uradowana i wyciągnęłam jedną z wieczorowych kreacji. Idealnie nadaje się na tę okazję. Wybrałam jeszcze buty i wszystko przyszykowane! Założyłam na siebie to cudo i dobrałam do niego delikatny naszyjnik. Następnie poszłam się pomalować i uczesać. Proste włosy?- nie, zbyt oklepane… Pokręcić?- nie, zbyt pretensjonalnie… - co by tu zrobić?- zastanawiałam się i wpadłam na genialny pomysł. Kiedyś z Polą uczyłyśmy się układania takiej jednej fryzury. Dość elegancka, ale przy tym nie ograniczająca swobody. Ciekawe, czy nadal będę potrafiła ją zrobić? No, do dzieła. Chodziło o koczka, ale nie takiego zwykłego, w którym włosy wystają z każdej strony, a po góra 3h trzeba go poprawiać. Ten był unikatowy. Poli mama to mistrzyni wśród fryzjerów, także powinno wyjść całkiem, całkiem.
Upinałam, przekładałam, umacniałam wsuwkami- aż w końcu wyszło! Z przodu delikatnie wypuściłam grzywkę po obu stronach i lekko pokręciłam. Swe zmagania zakończyłam użyciem lakieru do włosów. To jest to…- podsumowałam, spoglądając na swoje odbicie. Później- makijaż i byłam prawie gotowa.
Paznokcie! Szybko, szybko. Zdecydowałam się na kremowy kolor i zabrałam się za malowanie.  

Ufff…- jeszcze pół godzinki- stwierdziłam. Koniecznie musiałam podejść do lusterka i zobaczyć efekt końcowy.

Jasno beżowa sukienka, przeplatana koronką, przylegała do mojego ciała, ukazując smukłą, a zarazem wysportowaną sylwetkę. Rękawy „trzy-czwarte” nadawały delikatności. Buty podwyższyły mnie dokładnie o 10cm i były ukoronowaniem całej kreacji. W odpowiedni sposób ich brąz kontrastował na tle jasnej sukienki. Do tego mała torebeczka- „kopertówka”, w tym samym kolorze. Cienki, złoty naszyjnik i kolczyki, i meta! Nie uważałam się za jakąś piękność, ale w tym momencie sama musiałam stwierdzić, że wyglądałam zabójczo! Ostatnie poprawki i byłam gotowa. Usłyszałam pukanie do drzwi. Przyjechał 10 minut wcześniej. Ale lepsze to niż jakby miał się spóźnić. Podeszłam do klamki i przed naciśnięciem zrobiłam kilka głębokich wdechów i wydechów. Nacisnęłam. I aż zaniemówiłam. Właśnie powinnam skakać z radości, iż postawiłam na elegancję… Miał na sobie czarne, idealnie dopasowane spodnie; tej samej barwy marynarkę, a pod spodem jasną bluzkę. Włosy jak zwykle w nieładzie, ale innym niż zazwyczaj. Tak jakby to był zamierzony efekt. No, no! Schrupałabym go najchętniej- ta myśl nie opuszczała mnie już do końca dnia.  
Stał bez słowa i najzwyczajniej na świecie obserwował. Zmierzył mnie od dołu do góry.

- Kurczę, mała!- wypuścił dotąd wstrzymywane powietrze- wyglądasz obłędnie.
- Dziękuję, Ty także wyglądasz obłędnie- powtórzyłam jego słowa- powiesz mi wreszcie, dokąd jedziemy? I, gdzie Twoja kula?
- Moja kula w aucie, ale nie zamierzam z niej korzystać przez cały wieczór- zaczął- a jedziemy najpierw do moich rodziców, a później na bal. Odbywa się co roku, w celach charytatywnych. Zawsze jest mnóstwo ludzi, bo to dobra okazja do zabawy i pomocy innym- wyjaśnił- miałem nie iść, ale doszedłem do wniosku, że wolę spędzić ten czas w towarzystwie niż siedzieć samemu w pustym domu- skończył swój monolog.
- Cieszę się, że to ja mam okazję pójść tam z Tobą- powiedziałam szczerze
- Nie było innej opcji!- odpowiedział

* * *

Kiedy otworzyła mi drzwi, miałem ochotę od razu się na nią rzucić. Cholera! Jak ona wyglądała… strasznie pociągająco. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. I jakim sposobem miałem się skupić przez cały wieczór? Stary! Weź się w garść- przywoływałem się do porządku.
  
Pojechaliśmy najpierw do moich rodziców. Usiedliśmy, chwilę porozmawialiśmy. Matka doskonale ukrywała zdziwienie, widząc moją rehabilitantkę jako towarzyszkę wieczoru. Wcześniej nic nie podejrzewała, ale pewnie jutro zasypie mnie mnóstwem pytań.  
O 20- byliśmy już na miejscu. Wynajęty na uroczystość budynek zdawał się być jakby z marzeń każdego człowieka. Coś nieprawdopodobnego! Wjazd wysypany kamyczkami, ogromna brama- wówczas otwarta na oścież, wokół budowli- tarasy. Nieopodal rozciągał się widok na strumyk, otoczony z każdej strony drzewami. Nigdy wcześniej tu nie byłem, ale już zaczynałem żałować!  

Przedstawiłem Adę kilku osobom, od razu złapała z nimi kontakt. Ucieszyłem się, widząc ją rozpromienioną pośród moich znajomych, ale coś mnie niepokoiło. Od momentu, kiedy po nią przyszedłem, miałem wrażenie, że mnie unikała.  
Z każdą chwilą robiło się coraz bardziej tłoczno. Najpierw odbyła się licytacja, losowanie, a później- muzyka wypełniła wszystkie zakamarki budynku. Ada znikła mi z oczu. Ale nie bałem się o nią. Tu była bezpieczna. Nagle dostrzegłem ją wśród tańczących par. Już jakiś koleś ją poderwał… Mimo woli, zacisnąłem pięści. Byli zdecydowanie zbyt blisko siebie. W myślach przewidywałem jego kolejny krok. Nie wytrzymałem i podszedłem do nich.

- Odbijany- zakomunikowałem, a koleś się ulotnił
- Co Ty wyprawiasz?- zapytała z wyrzutem
- Tańczę z kobietą, którą zaprosiłem na imprezę. To takie dziwne?
- Nie- to ostatnia rzecz, która wydobyła się z jej ust.

Chciałem ją do siebie przyciągnąć, ale czułem opór. Z tamtym… tańczyła tak, że się prawie ocierali o siebie, a do mnie boi się zbliżyć?- kipiałem w środku. Odkąd spostrzegłem zaciekawione spojrzenia mężczyzn skierowane w jej stronę, cały czas miałem ją na oku. Mogłem się spodziewać, że zrobi tu szał. Ale nie spodziewałem się swojej reakcji na to.  
Spróbowałem ponownie ją przytulić, dotknąć, ale bez skutku. Wymykała mi się z rąk

- O co chodzi?- postanowiłem nie owijać w bawełnę- widziałem jak blisko tańczyłaś z tym facetem… aż dziwne, że nie podusiliście się z tego ścisku- rzekłem z ironią- a jednak teraz stoisz jakieś pół metra ode mnie i nie pozwalasz się dotknąć. To jest odwet za rano, tak?- podjąłem po krótkiej przerwie.  
- Hmmm, jakiś Ty domyślny- wymruczała ocierając się o mnie, by chwilę później obrać znów bezpieczny odstęp. Czyli tamto ją ruszyło. Jest jeszcze dla mnie nadzieja!
- Tego właśnie chcesz?- zapytałem rozbawiony- walka?
- Niczego nie pragnę bardziej. Walka.

Piosenka się skończyła i podziękowałem jej za taniec. Okej, sama tego chciała. Walka. Stanąłem przy barze i kupiłem drinka. Zbliżyła się do mnie jakaś kobieta. Mniej więcej około 20 lat, dosyć ładna, ale nie tak jak moja złośnica. Zaczęła rozmowę. Zaproponowałem jej coś do picia. Czułem na sobie czyjś palący wzrok. Chyba nie trudno domyślić się czyj. Sama zabawiała się nadal- w dodatku ten pajac stawał się śmielszy w stosunku do niej- a na mnie spoglądała jakby miała ochotę mnie zabić. Wcześniej gdzieś z nim wyszła i wróciła aż nadto zadowolona. Ale to dopiero początek. Ruszyłem z nowo poznaną osobą na parkiet. Nieźle wywijała. Miałem wrażenie, że chciała czegoś więcej… Nie dałem się sprowokować. Tylko niewinne uśmiechy, przytulanie i takie tam. Nic poza tym. Nagle dziewczyna przymierzyła się do pocałunku. Zareagowałem w ostatniej chwili, ale jeszcze zdążyłem uchwycić oskarżycielskie spojrzenie Ady. Kiedy wytłumaczyłem 20latce, że nic z tego- zrozumiała. Jednak nie mogłem nigdzie znaleźć Mojej Małej. Wyszedłem na taras. Było pusto, więc zauważyłem ją od razu. Stała w samym rogu, pochylona nad barierkami.  

- Wracaj do swojej nowej koleżanki- szepnęła
- Zazdrosna?- wiedziałem, że walczy sama ze sobą, by się przede mną nie wydać. Uparciucha jedna!- bo ja o Ciebie bardzo- kontynuowałem, ściągając na siebie jej uwagę- i nie zniosę ani sekundy dłużej jak jakiś facet będzie Cię dotykał lub obejmował- stanąłem tuż przy niej i zjechałem dłonią, kreśląc drogę od jej ramienia po same palce i złączyłem je ze swoimi w uścisku, podążając wzrokiem za ich śladem.- wygrałaś- stwierdziłem ze smutkiem- nie wytrzymam dłużej w tej niemocy,  nie dzisiaj- nie widząc żadnej reakcji z jej strony, po prostu odszedłem. Spacer w odosobnieniu dobrze mi zrobi- pomyślałem.

* * *

Nie mogłam dłużej patrzyć jak ta dziewczyna się z nim obściskuje. Tak, byłam zazdrosna i to cholernie. Nie chciałam się przyznawać do tego przed samą sobą, więc tym bardziej nie przyznałabym się przed nim. Ten głupi zakład- walka. Nigdy więcej na coś takiego nie pójdę… Mam, co chciałam. Ale kiedy usłyszałam, co Olaf miał mi do powiedzenia- zmiękłam. Zrobiło mi się tak strasznie ciepło w środku, chociaż byłam nadal zła. Na niego i na siebie. Nie odpowiedziałam nic na jego wyznanie. A on po prostu odszedł.  
Nie mogę tego tak zostawić!- spanikowałam, że już jest za późno
Zdjęłam buty, wzięłam je w rękę i pobiegłam w ślad za Idealnym. Dostrzegłam, jak mi się wydawało, jego sylwetkę.

- Olaf! Poczekaj!- zawołałam, lecz nie zareagował

Dogoniłam go zasapana. Było strasznie ciemno. Ale jakoś dałam radę. Stanęłam przed nim. Kompletnie nic nie widziałam. Puściłam buty z rąk. Wspięłam się na palce i go pocałowałam- najczulej jak tylko potrafiłam. Nagle usłyszałam delikatne chrząknięcie.  

- Nie przeszkadzam Wam w czymś?- doszedł do mnie ten znajomy głos, w który przed chwilą wsłuchiwałam się jak zaczarowana. Niestety, gdzieś z ciemnej oddali. Jak to możliwe?- pomyślałam przerażona. Momentalnie odskoczyłam na bok. O Boże! Co ja najlepszego zrobiłam?! (…)



Hej Wam!  
Mam wrażenie, że się powoli "wypalam", a każda kolejna część robi się coraz bardziej monotonna i przewidywalna. Wiem, co chcę napisać później, ale jeszcze jest na to zdecydowanie za wcześnie :D Jak będziecie mieli jakieś pomysły na pojedyncze wydarzenia to możecie mi podrzucić kilka, a na pewno w którymś momencie je wykorzystam ;) Czekam! Dziękuuuuję i miłego czytania ;*

Nikka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2821 słów i 15257 znaków.

12 komentarze

 
  • czarnyrafal

    Dlaczego piszesz o monotonii. Wcale tak nie jest. Jest coraz bardziej intrygująco a Twoja wyobrażnia pokazuje nam kapitalne aspekty "życia" Trywialne tak trzymoć  niech będzie pochwałą dla Ciebie Autorko. <3

    2 sie 2015

  • Nikka

    @czarnyrafal Dziękuję bardzo :) Chodzi o to, że pisząc kolejne części- kompletnie ich nie czuję, dlatego właśnie, że są moje :D Nie potrafię się wczuć w rolę potencjalnego czytelnika i ocenić obiektywnie tego, co napisałam, więc wszystko robię na tzw "czuja" ; >

    2 sie 2015

  • czarnyrafal

    @Nikka Udaje się to Tobie to świetnie.Co tu dużo pisać-rób tak dalej-ja Tobie podpowiedziałem co nieco-jeśli zechcesz to wykorzystać będę się cieszył. <3

    2 sie 2015

  • yzo

    kiedy kolejna część?

    1 sie 2015

  • Nikka

    @yzo Postaram się żeby była jeszcze dzisiaj ;)

    2 sie 2015

  • czarnyrafal

    Zwykłe Fo-pa.Zdenerwowanie jej, ciemnośc i co z tego wynikło-aż  strach się bać. Chłopak jako zakochany w niej gentleman powinien/choć nie wiem czy to zrobi/zdać sobie to uświadomić i tym bardziej do niej "przylgnąć" <3

    1 sie 2015

  • kafelek

    A ja tu widzę zerżnięty fragment z Natchnienia

    1 sie 2015

  • Nikka

    @kafelek Który konkretnie? Bo chyba nie cała część? Zapewniam, że nic nie jest "zerżnięte". Wszystko pisałam sama. Może historia lub jakieś wydarzenie jest powtarzalne, ale nie spisane. Niemożliwe, żeby coś było "słowo w słowo" takie samo... Następnym razem poproszę o dokładniejsze opisanie tego, co rzekomo " użyczyłam sobie" z czegoś innego  ;)

    2 sie 2015

  • Roxy

    Boże, on jej musi wybaczyć. Inaczej być nie może!!! Muszą się pogodzić. Niech ta sytuacja po prostu zamieni się w ubaw. Nie wytrzymam do kolejnej części!!!

    1 sie 2015

  • melania

    Boshe, cudoooo cudoo i jeszcze raz cudo

    31 lip 2015

  • czarnyrafal

    Znowu perełka w Twoim wydaniu.Pisz dalej zdając się  na swoją wyobrażnię a będzie coraz fajniej.Wyrazy podziwu dla Autorki. <3

    31 lip 2015

  • Misiaa14

    On musi jej wybaczyć !!! Cholera musi  ...niech ona sie  rozryczy  hah niech  go przeprasza !!! :D

    30 lip 2015

  • kala

    Idealnie! Z niecierpliwością czekam na kolejne części i co chwila sprawdzamy czy są. Jak nie masz weny to poczytaj cos romantycznego, a we na wróci ;)

    30 lip 2015

  • Marlens

    Hahaha, cyrk na kółkach. ! ;D  pękam ze smiechu;D  fajnie byłoby gdybyś to w żart obróciła, niech się nie kłócą. ;)

    30 lip 2015

  • bunny

    O kurczaczek! Co to się narobiło

    30 lip 2015

  • yzo

    haha, pocałowała przechodnia? ale sie narobiło, chyba jej wybaczy, przecież to pomyłka :p

    30 lip 2015