Nadzieja umiera ostatnia cz. 7

Złapałem ją za rękę, splotła swoje palce z moimi. Cudowne uczucie! Odwróciłem głowę, bo coś mi nie pasowało. Miałem jakieś złe przeczucia. I wtedy zobaczyłem samochód- pędzący wprost na nas (…)  
______________________________________________________________________

Oceniłem szybko sytuację, odrzuciłem błyskawicznie kulę i szarpnąłem z całej siły za rękę kobiety. Upadliśmy wprost na chodnik, udało nam się w ostatniej chwili. Od auta dzieliły nas już tylko centymetry. Przed oczami przeleciało mi całe życie- na szczęście nic się nie stało!  
Nie wiedziałem, co z Adą, leżała obok mnie nic nie mówiąc. Jezuu!- przestraszyłem się.

- Ada, Ada proszę odezwij się do mnie- błagałem.
- Olaf…- usłyszałem w końcu jej głos- nic mi nie jest…
- Na pewno? Spójrz na mnie.
- Tak, tylko jakieś zadrapania- powiedziała łamiącym się głosem.
- Kurwa! Debil nie potrafi jeździć, a pcha się na ulicę!- wrzeszczałem- Pokaż się maleństwo- chwyciłem ją za podbródek i uniosłem dotychczas opuszczoną głowę ku górze.  

Gdybym wiedział, kto to, zrobiłbym wszystko, by tego grubo pożałował. To mogło się skończyć gorzej, znacznie gorzej. Ada rzeczywiście miała lekkie zadrapania na twarzy i ramieniu, poza tym wszystko było okej.

- Jedziemy do szpitala- to nie była prośba
- Nie ma mowy! Olaf… już dobrze, to tylko małe rany- przekonywała.

Jeśli chodziłoby o mnie- potrafiłbym podjąć decyzję. Ale tu w grę wchodziło JEJ życie. Nigdy nie darowałbym sobie, jeżeli… Nawet nie chcę o tym myśleć!
Dobra, skoro ona czuje się na siłach, to nie będę robił nic wbrew jej woli.  

- Chodź, wrócimy do Ciebie i opatrzę Ci to paskudztwo- zaproponowałem- dasz radę wstać?
- Tak, Olaf ja…
- Tak, mała?
- Dziękuję- rzekła słabym głosem.
- Chyba żartujesz? Nie masz, za co dziękować skarbie- objąłem ją i ruszyliśmy z powrotem do jej domu.

Kiedy byliśmy już w środku, kazałem usiąść mojej poszkodowanej na blat w kuchni, a sam poszedłem do łazienki poszukać apteczki. Wróciłem, zastając ją w tej samej pozycji. Moje biedactwo- pomyślałem. Zbliżyłem się do niej, a ona jak na zawołanie uniosła swoją twarz. Zacząłem delikatnie przemywać rany kobiety. Złość we mnie kipiała. Ona chyba to wyczuła, gdyż położyła swoją dłoń na mojej i pogładziła lekko. Przydatny okazał się jedynie plaster i opatrunek na ramię. Reszta wyglądała w porządku. Uspokoiłem się, widząc jej uśmiech. Odwzajemniłem go. Nagle usta tej piękności znalazły się tuż obok moich. Nie potrafiłem się oprzeć, przygryzłem jej wargę i pocałowałem.  
- Mmm… smaczne- szepnąłem, oblizując się.
I powtórzyłem pieszczotę ponownie. Ona nie pozostawała mi dłużna. Wędrowała rękoma po moim ciele, aż przypadkowo otarła jedną z nich o moje krocze. Docisnąłem do niej biodra, by dłużej rozkoszować się tym dotykiem. Jęknęła, a ja odpowiedziałem jej tym samym.
Ałłć! Oderwałem się od niej z bólem.

* * *

- Co się stało?- zapytałam zaalarmowana jego sykiem pełnym cierpienia.
- Noga. Czasami daje o sobie bardziej znać niż zwykle.

Natychmiast otrząsnęłam się i wstałam, by dokonać obserwacji. No tak, ale ja jestem głupia- stwierdziłam w myślach. Przecież on też upadając, mógł sobie coś zrobić. Pochłonięta jego dotykiem, zupełnie zapomniałam o świecie. Byłam w innej krainie- zbyt idealnej, by okazała się prawdziwa. Ale teraz już wróciłam i muszę coś zrobić. Chociaż Olaf zapewniał mnie, że nie miał żadnych obrażeń. W tej kwestii wolałam jednak zaufać sobie. Mógł na przykład nie chcieć mnie denerwować i nie wspomniał nic o boleści. Tak jak poprzednio- stał teraz bez niczego do podparcia. Uparty głupol! Jego noga nie wymagała ciągłej stabilizacji, jednak, aby uniknąć wszelkiego ryzyka, lepiej jest, gdy porusza się o kuli. Zwłaszcza teraz, gdy niedawno przeżyliśmy upadek i dość spory wstrząs.  

- Pokaż ją- powiedziałam wskazując na jego kończynę.
- Daj spokój- odburknął z niecierpliwością- każdy kaleka musi się do tego przyzwyczaić.
- Czy Ty jesteś normalny?- krzyczałam- miałeś kontuzję, to znaczy nadal ją masz… Ale wyjdziesz z tego! Tak trudno Ci się z tym pogodzić?! Wiem, że to nic przyjemnego i potrafię to zrozumieć, ale przestań zachowywać się jak dziecko! Przez to, co wydarzyło się kilkanaście minut wcześniej, stan Twojej nogi mógł się pogorszyć- widząc przerażenie i złość w jego oczach kontynuowałam- spokojnie, nie chcę Cię straszyć, ale daj sobie pomóc!- zakończyłam cała czerwona od wysiłku.
- Dzięki, potrafię sam o siebie zadbać. Zostaw mnie w spokoju- odrzekł i po prostu wyszedł.

Co ja takiego zrobiłam?- zastanawiałam się. W końcu należał mu się taki czas szczerości. Wiem, że dla faceta to męka, jeśli nie może czegoś szybko osiągnąć. Przed nim jeszcze trochę pracy, ale tak jak mówiłam- razem damy radę. Ja tu próbuję mu to uświadomić, martwię się o niego, a on wychodzi! Patrzcie, patrzcie, jaki oporny człowiek się znalazł… Ehhh- jego sprawa, co z tym zrobi. Nie będę się prosiła!  
Już siedziałam w pracy za biurkiem, kiedy odezwał się mój telefon. Podskoczyłam od razu, bo myślałam, że to może on. Ale gdzie tam! Pewnie teraz siedzi zadumany i jego honor cierpi z powodu moich słów. Trudno, bardzo się martwiłam, ale kolejny ruch należał do niego.

- Tomi!- odebrałam z uśmiechem na twarzy.
- Aż tak się za mną stęskniłaś? Gdybym wiedział, to zadzwoniłbym wcześniej.
- Jaki żartowniś z Ciebie, za Tobą nigdy- zaprzeczyłam z radością.  
- Jasne, jasne… zobaczymy się dziś? Zanim mi odmówisz, to posłuchaj do końca. Niedługo muszę wyjechać na kilka dni, a potrzebuję porozmawiać właśnie z Tobą. Tylko Ty potrafisz mi doradzić w TYCH sprawach, zwłaszcza, że chodzi o kogoś, kogo również znasz. Proszę- wyczułam powagę w jego głosie. No cóż, w TYCH sprawach, to ja mu chętnie pomogę.
- Ktoś tu się zakochał?- zapytałam wesoło- Jasne, że Ci pomogę. Możesz przyjechać po mnie do pracy i wtedy pojedziemy do mojego królestwa. Pasuje?
- Ada, jesteś wielka! Dziękuję Ci- wyczułam ulgę w jego głosie. Chyba naprawdę mu zależy na tej kobiecie. W sumie, ciekawe kto to, podobno ją znam…
- Bądź tu o 18 i ani minuty dłużej! Zrozumiano?- uwielbiałam z nim tak swobodnie rozmawiać.
- Tak jest, Jaśnie Pani! Buziaki i do zobaczenia- i rozłączył się.

Hmm… Godziny upływały mi bardzo powoli. Osoby, z którymi byłam dzisiaj umówiona- wielce mnie zaskoczyły. Robiły takie postępy, że byłam z nich dumna! I takie podejście jak oni- powinien mieć każdy, kto uległ jakiemuś wypadkowi. Podziwiałam ich od zawsze, ale dzisiaj dopiero zrozumiałam, ile dla nich znaczy nawet malusieńka poprawa!  
Już 18! Czas na mnie- stwierdziłam. Kiedy wyszłam, zobaczyłam czekającego na mnie Tomiego. Przywitałam się z nim i ruszyliśmy w drogę. Pięć minut później byliśmy na miejscu.  

- Może się przejdziemy?- zapytał niepewnie
- Dobra, tylko zostawię w domu torebkę i zaraz wracam.

Chodziliśmy po pobliskim parku. W końcu usiedliśmy na ławeczkę. Coś go nurtowało. Powiedziałam mu, żeby w końcu wyrzucił to z siebie. Tak też zrobił. Zaskoczenie na mojej twarzy, wywołało u niego śmiech. No tego to ja się nie spodziewałam. On był zakochany po uszy w Poli! Mojej Poli! Kurczę- ale numer! Zaczęłam cieszyć się jak głupia.
Ta małpa nawet nic mi nie wspomniała o tym, że się z nim spotykała. No nie!  

- Ale super- krzyknęłam uradowana, rzucając mu się na szyję- Takie ciacho jak Ty i taka laska jak Ona to idealne połączenie! Zawsze Was tam ciągnęło do siebie, a tu taka niespodzianka po tylu latach- gadałam jak nakręcona.
- Też się cieszę. Problem polega na tym, że nie wiem, czy ona czuje coś do mnie. Nie chcę zepsuć naszych relacji, dlatego nie mam pojęcia, co zrobić… Ratuj kobieto!
- Niedługo wyjeżdżasz, nie będzie Cię tylko kilka dni. Zasugeruj jej przed wyjazdem, że bardzo Ci na niej zależy i spędźcie jakoś miło czas- zaproponowałam- znając Polę, będzie do Ciebie dzwoniła już pierwszego dnia, odkąd wyjedziesz- uśmiechnęłam się na samą myśl o tym.
- Tak myślisz? Jezu, dziękuję Ci! Tego właśnie potrzebowałem! Taka przyjaciółka jak Ty, to wielki skarb- po usłyszeniu tych słów zrobiło mi się ciepło w serduchu.  

Zarówno Polę jak i Tomka traktuję jak swoje rodzeństwo, więc nie pozwolę im zmarnować tej szansy. Poza tym, oni do siebie pasują jak nikt inny. Chyba już nic po tej nowinie nie popsuje mi dzisiejszego dnia.
Zaczęliśmy szykować się do powrotu. I wtedy z chmur lunął na nas deszcz. Nie było sensu biec, ani chować się pod drzewami- szliśmy delektując się każdą kroplą. Śmialiśmy się jak głupi. Pewnie ludzie pomyśleli, że jesteśmy nienormalni. Taka pogoda, a my sobie idziemy spacerkiem i szczerzymy się do siebie.  
W końcu dotarliśmy do mnie cali mokrzy. Musieliśmy się jakoś wysuszyć. Pobiegłam do swojego pokoju i wyciągnęłam coś na przebranie. Z Tomim będzie gorzej- zauważyłam.
Ale jakoś dał radę. Ściągnął koszulkę i od razu zaczął ją suszyć, korzystając z suszarki.

- No brawo, geniuszu- powiedziałam- wiesz, ile to Ci zajmie?  
- Spokojnie! Ja nie dam rady?
- Jak chcesz, chciałam Ci zaproponować coś lepszego, ale radź sobie sam- puściłam mu oczko- a ja idę się ogarnąć do łazienki.

* * *  

Jaki ze mnie debil!- szepnąłem do pustych ścian pokoju, w którym właśnie się znajdowałem.  
Po takiej cudownej chwili, po prostu wyszedłem… Czułem jednak, że gdy tego nie zrobię, to mogę powiedzieć o kilka słów za dużo. Fakt faktem- ona szczerze oceniła sytuację, a ja nie potrafiłem przyznać jej racji. Rzeczywiście zachowuje się momentami jak jakiś rozpieszczony dzieciak! To się musi zmienić… Teraz chcę naprawić to, co rozwaliłem wcześniej. Wpadłem na wspaniały pomysł- tak mi się przynajmniej na początku wydawało. Zadzwoniłem do kwiaciarni i zamówiłem bukiet najpiękniejszych kwiatów, spośród wszystkich, jakie tam mają.  

- Będzie gotowy za 40 minut, pasuje Panu?- zapytała uprzejmie pani, z którą rozmawiałem.
- Pewnie, że pasuje. Dziękuję bardzo i do zobaczenia- zakończyłem.

Dobra! To teraz szybko coś zjem i się przebiorę, bo nie wyglądam zbyt zachęcająco w tym ubraniu- planowałem- a później odbiorę kwiatki i pojadę do niej.

- Ale leje- zauważyłem, wychodząc od siebie.

Po godzinie 19 byłem pod jej domem. Wdech, wydech! Stary weź się w garść i idź ją przeproś- nakazywała moja podświadomość.
Zapukałem raz, drugi, ale nikt nie otwierał. Dziwne, już dawno powinna być w domu. Ale zaraz, zaraz- usłyszałem jakiś dźwięk dobiegający z wnętrza mieszkania. Drzwi się otworzyły i kogo tam widzę?
To ten sam facet, z którym się wtedy przytulała. Tomek, czy jak mu tam.  
Cholera!- zacisnąłem pięści. On stał w samych spodniach i w dodatku cały mokry. Pewnie skończyli wspólną kąpiel! Nie, ona by mi tego nie zrobiła… Nieważne, co robili. Zamiast niego powinienem być tam ja- a jeszcze niedawno tak swobodnie poruszałem się- w takim stroju, po jej domu.

- Przepraszam, chyba się pomyliłem…- mówiąc to, odwróciłem się i odszedłem ledwie powstrzymując się, by nie zrobić czegoś głupiego. Od środka zżerało mnie nieznane dotąd uczucie żalu, czy to zazdrość?
Kwiaty podarowałem jakiejś starszej Pani, która właśnie przechodziła obok.
- Olaf! Poczekaj- usłyszałem za sobą tak dobrze znany mi głos, ale nie zatrzymałem się. Wsiadłem do taksówki i odjechałem (…)



Łapcie kolejną część ;) Starałam się, żeby wyszła trochę dłuższa niż poprzednie, ale pewnie nie zawsze będę miała taką wenę :D I jak zwykle dziękuję za komentarze! :*

Nikka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2240 słów i 11998 znaków.

10 komentarze

 
  • Użytkownik czarnyrafal

    Znowu zagęściłaś sytuację. Kobieto-ogarnij się- bo będziesz miała na sumieniu kilku potencjalnych zawałowców jakk tak dalej pójdzie. Hahaha. <3

    25 lip 2015

  • Użytkownik Nikka

    Następną część postaram się dodać jeszcze dzisiaj wieczorem, a jeśli mi się nie uda- to jutro do południa będzie na pewno ;)

    19 lip 2015

  • Użytkownik Mela_110

    Czekam na kolejna czesc z niecierpliwoscia.. Mega wciagajace ;)

    19 lip 2015

  • Użytkownik grochzkapustą

    No to teraz wypadałoby żeby Ada wyjaśniła Olafowi całą tą sytuację oraz co łączy ją z Tomim

    19 lip 2015

  • Użytkownik kujawka

    Jak zawsze bardzo dobre :)

    19 lip 2015

  • Użytkownik Basia;)

    Świetne.. W sumie jak zwykle.. ';) życze dużo weny.. ;)

    18 lip 2015

  • Użytkownik Ona18

    Mega mega <3 boskie

    18 lip 2015

  • Użytkownik mysza

    Teraz mi szkoda Olafa. Boje się, że będzie cierpiał i uważał za gorszego bo ma problemy zdrowotne. Dla mnie jest wspaniały <3

    18 lip 2015

  • Użytkownik Marlens

    Kurcze naprawdę dobre i nie mogę się doczekać następnej części. !:D

    18 lip 2015

  • Użytkownik fluttershy

    Świetne  :) kiedy następna część ?

    18 lip 2015