Moja pierwsza miłość cz. 6

Następnego dnia zrobiłam to samo co poprzedniego moja codzienna rutyna jest taka sama. Wcześniej potrafiłam cieszyć się z każdego dnia tutaj a teraz jest jakoś tak inaczej. Nie mam na nic ochoty, ciągle jestem znudzona rozkojarzona zmęczona nie wiem co się ze mną dzieje. Może to przez Adriana może przez jego obecność zmieniłam się i widzę teraz wszystko inaczej może to dlatego że tęsknie za nim i mam świadomość że on też za mną tęskni. Narazie jeszcze nie potrafię odkryć co do niego czuje, wiemy o sobie tak mało, tak naprawdę znamy tylko swoją przeszłość o niczym innym nie rozmawialiśmy. Poprzedniej nocy Adrian zadzwonił do mnie jeszcze raz była już wtedy 23 i byłam zdziwiona tym telefonem. Sądziłam że pójdzie spać ale powiedział mi że przez cały czas myślał tylko o mnie i nie mógł się powstrzymać. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, o szkole znajomych i takie tam jednym słowem nic konkretnego.  
Ciągle zastanawiałam się jak powiem mu w poniedziałek że może jest dla mnie kimś więcej. Co wieczór układałam sobie całą rozmowę w głowie przemyślałam każde zdanie tak żeby miały sens, ale za każdym razem wychodziło coś zupełnie innego i wszystko zaczęło mi się mieszać. Adrian powiedział mi że chciałby tutaj przyjechać i mnie zobaczyć bo nie może wytrzymać tej odległości między nami. Potem zaczelam się zastanawiać co z nami będzie gdy on wróci do Ameryki a ja zostanę tutaj w Polsce, przecież nie zostałby tutaj na stałe zostawiając ojca samego. Z drugiej strony nie wiem czy w ogóle będziemy razem więc narazie to tylko takie gadanie.  
Wreszcie zapytałam się go gdzie mieszka, powiedział że u swojego brata, wcześniej na to nie wpadłam a przecież mówił mi o nim wtedy w parku kiedy po raz pierwszy dotknęłam ust chłopaka i to jakiego chłopaka, lepszego nie mogłam już sobie wyobrazić. Ala tez do mnie dzwoniła jesteśmy w stałym kontakcie najpierw wysyła mi lekcje a potem obgadujemy wszystkich po kolei tak jak to dziewczyny zwykle robią. Mówiła że Adrian staje się bardziej otwarty znalazł sobie już kolegów i czuje się coraz lepiej w naszej szkole.
Poszłam na dół zrobić sobie kawę i pooglądać telewizje akurat leciał mój ulubiony serial. Po godzinnym siedzeniu na kanapie postanowiłam że pójdę na spacer do lasu, zawsze uwielbiałam odciąć się trochę od telefonu. Był tam domek na drzewie który zbudowaliśmy razem z Olą Szymonem i Tomkiem. Gdy byliśmy mali nie wychodziliśmy z niego nawet na sekundę. Zawsze przychodziliśmy tam i bawiliśmy się do nocy. Oczywiście mając 10 lat nie obchodziło nas że możemy się przeziębić liczyły się tylko gry i zabawy. Muszę przyznać, że trochę tęsknie za dzieciństwem, żadnych zmartwień obowiązków ani problemów, ale nie chciałabym znowu być małą dziewczynką. Bycie nastolatką ma swoje plusy, możesz wyjeżdżać sama na weekend, spędzać czas z przyjaciółmi i obgadywać wszystkich dookoła, nie chodzić do szkoły o ile rodzice nie zorientują się że udajesz przeziębienie.  
Weszłam do domku, w kącie leżały jeszcze nasze stare zabawki. Stojący przy ścianie zestaw kuchenny którym bawiłyśmy się z Olą a chłopaki siadali przy małym stoliczku czekając na jedzenie którego nigdy nie zjedzą przypominało mi dużo wesołych chwil. Spojrzałam na nasze zdjęcia które wisiały wszędzie na ścianie, młode uśmiechnięte twarze dzieci które nigdy się nie rozstawały. Wszystko było wtedy takie proste. Dzisiaj jest inaczej nasze życie jest bardziej skomplikowane, nikt nie wiedział wtedy jak potoczą się sprawy większej wagi. Nikt nigdy nawet nie pomyślałby że Tomek, najmilszy chłopak na świecie, młodszy brat, wspaniały syn i przyjaciel zachoruje i nigdy więcej nie będziemy mogli go usłyszeć, poczuć, objąć.  
Na środku były porozrzucane zabawki chłopaków samochody, małe żołnierzyki, klocki, piłki najbardziej lubiane przez nas rzeczy były nam teraz zupełnie nie potrzebne. Leżały tam zakurzone i trochę nadpsute wszyscy o nich zapomnieli nie wchodziliśmy tu od bardzo długiego czasu. Na podłodze zauważyłam list był cały brudny ale podniosłam go i przeczytałam.

Kochani rodzice, Szymku, Olu i Karolciu!
Jeśli to czytacie to pewnie odeszłam już z tego świata i jestem w lepszym miejscu. Pisze ten list przed samym wyjazdem do szpitala. Widzę jak martwicie się o mnie, dziewczyny chciałem wam powiedzieć żebyście nie rozlewały za mnie łez, ruszcie dalej ze swoim życiem znajdźcie mężów i załóżcie rodziny. Mój bracie nawet nie wiesz jak bardzo będę za tobą tęsknił mam nadzieje że znajdziesz dobrego przyjaciela i piękną kochającą żonę która urodzi ci małe szkraby. Jestem tylko zawiedziony że nie będę mógł być dla nich wszystkich wujkiem. Drodzy rodzice nie załamujcie się, bądźcie silni i wychowujcie dalej moje rodzeństwo nie pozwólcie aby zostali ze wszystkim sami, pomagajcie bez względu na wszystko. Mam nadzieje że choć trochę poprawiłem wam humor jednak ja wylewam tutaj morze łez. Powoli godzę się z myślą że odchodzę z tego świata powoli ale odchodzę. Pozdrawiam was wszystkich i ściskam z całego serca.
Tomek

Łzy lały mi się same nie mogłam się powstrzymać, czytałam to z wielkim bólem w sercu. Wyobrażałam sobie co czuł pisząc ten list przecież nie każdy by tak zrobił, ale mój brat jest wyjątkowy. Zawsze myślał o innych nie zważając na siebie, mógł być głodny ale dzielił się jedzeniem, spał na podłodze żeby inni mogli się wyspać. Ja byłam trochę do niego podobna chociaż nie robiłam takich rzeczy jakie on zrobił. Pomagałam ludziom którzy tego potrzebowali. Tomek był wspaniałym chłopakiem wyobrażam sobie jakim byłby mężem, ojcem, dziadkiem i jest mi przykro że nie mógł tego doczekać.
Z moich oczu nadal leciały łzy tak że całe moje policzki były mokre a dekolt i bluzka wilgotna. Usiadłam na małym krzesełku, na miejscu gdzie zawsze siedział Tomek, gdy nagle zadzwonił telefon a ja aż podskoczyłam ze strachu.
-No hej piękna wreszcie mogę z tobą pogadać.
Usłyszałam Adriana ale nie mogłam powiedzieć ani słowa. Gdy tylko chciałam otworzyć usta gardło zaciskało się mimowolnie nie dając niczego powiedzieć.
-Halo Karolina słyszysz mnie, co się dzieje - lekko poddenerwowany krzyczał w słuchawkę a ja nadal siedziałam cicho. Chciałam wykrzyczeć wszystko co czułam ale nie mogłam nie potrafiłam.
-Karolina do cholery odezwij się bo zaczynam się martwić o ciebie! - czułam że Adrian dłużej nie wytrzyma dlatego postanowiłam powiedzieć tylko jedno słowo na które było mnie stać.
-Adrian....
-Nareszcie Karolina co się stało, powiedz mi szybko.
-Adrian ja... - chciałam ale nie potrafiłam po prostu nie dałam rady tego było już za wiele.
-Co, co się stało słyszę że płaczesz odpowiedz mi szybko co się stało - błagał mnie abym powiedziała, ale nie byłam wystarczająco silna na tą rozmowę.
-Adrian nie mogę teraz rozmawiać - powiedziałam to tak szybko jak umiałam żeby nie rozpłakać się w słuchawkę i rozłączyłam się.
Odrzuciłam telefon na stół ale Adrian dzwonił co chwilę nie dając mi spokoju dlatego wyłączyłam komórkę. Wzięłam list ze sobą i poszłam do domu.
Zawołałam wszystkich na dół zdziwieni usiedli na kanapie nie wiedząc o co chodzi. Położyłam list na stole i usiadłam obok nich.
-Najpierw przeczytajcie a później porozmawiamy.
Mama zaczęła czytać na głos a ja znowu zaczęłam płakać przypominając sobie wszystkie emocje z przed paru chwil. Oli zaczęły napływać łzy do oczu a mama nie mogła nic więcej powiedzieć, położyła list na stole tak żeby wszyscy mogli sami go przeczytać. Mijały minuty, wszyscy siedzieli cicho ze łzami w oczach wpatrując się w kartkę a ja razem z nimi.

Amerykanka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1474 słów i 7965 znaków.

1 komentarz

 
  • cukiereczek1

    Czekam na kolejną z niecierpliwością dodaj coś szybko :) :* :) :*

    11 mar 2017