LOVE ME TENDER || #5

Tata się nie pojawił.

Czekałam na niego u Austina, a on zadzwonił do mnie mówiąc, że już jest w domu. Byłam na niego zła, bo spędziłam tu niepotrzebne godziny, a nawet rozmawiałam z Bieberem. Nie tak wyobrażałam sobie ten dzień. Austin zaoferował nawet, że mnie odwiezie do domu, ale szybko zaprzeczyłam i po tej nowinie natychmiast się stamtąd ulotniłam.

Zamknęłam drzwi od domu i odłożyłam deskorolkę na swoje miejsce, a potem zdjęłam buty. Chwilę potem moją drogę zagrodził tata, który zły na mnie patrzył.

- Hej – mruknęłam. - Zaniosłam papiery, a ciebie nie było.

- Ponieważ zadzwoniłem do Justina, aby przekazał ci, że masz przyjść do konferencyjnej – wycedził zły, a ja w szoku otwarłam usta.

- CO.

Nie mogę uwierzyć, że Justin to taki podły człowiek, że nawet nie powiadomił mnie o tym, że tata mnie wzywał do siebie i przez ten cały czas siedziałam bezczynnie z Bieberem.

- Powiedziałem Justinowi, żeby ci powiedział, że masz przyjść do mnie – powtórzył. - Dlaczego nie przyszłaś?

- Nic nie wiedziałam! - obroniłam się. - Alessa mi powiedziała, że miałeś spotkanie z inwestorami z Paryża!

- A Justin miał dodać, że miałaś do nas przyjść w sprawie twoich praktyk we Francji!

- Nic mi nie powiedział! - krzyknęłam. Byłam tak bardzo zła na Justina za to, że mnie okłamał. Staż we Francji to było moje marzenie, a tata robił dosłownie wszystko aby mi w tym pomóc, a teraz? Teraz gdy być może to była ostatnia szansa Justin to po prostu zniszczył.

- A mi powiedział, że wiedziałaś i wolałaś być z Austinem! – podszedł bliżej, a ja zastanowiłam się gdzie jest mama. Serce mi dudniło w piersi i myślałam, że zaraz się rozryczę.

- Wyszłam z Austinem, ponieważ nie chciałam siedzieć z Bieberem w twoim gabinecie. Austin potwierdzi, że nic nie wiedziałam! Jak możesz myśleć, że bym to tak zignorowała gdy wiedziałeś jakie to jest dla mnie ważne, co? – on po prostu we mnie zwątpił. Nienawidziłam tego, że zawsze traktował mnie tak jakbym była gównem. Wymagał ode mnie abym była najlepsza i narzucał mi z góry dyscyplinę, a gdy przyniosłam czwórkę to miałam karę. Rok temu nie wychodziłam w ogóle z domu tylko siedziałam wśród tych wszystkich książek, ucząc się na egzaminy końcowe. Chciał po prostu abym była najlepsza.

- Masz szlaban – oświadczył poważnie, krzyżując ramiona.

- Mamo! – wrzasnęłam i minęłam ojca. Chwilę potem kobieta zbiegła po schodach i spojrzała raz na mnie, a potem na tatę.

- Co się dzieje? – oparła dłonie na biodrach i z wyrzutem spojrzała na swojego męża.

- Mam szlaban za nic – rzekłam. - Tata twierdzi, że celowo nie przyszłam na spotkanie, a prawda jest taka, że Justin mi nic o tym nie powiedział.

- To prawda? – mama spytała.

- Tak – rzekłam. - Nic nie wiedziałam, że mam się tam pojawić.

Mama przeniosła wzrok na tatę.

- Nie wierzysz jej?

- Nie – powiedział niemal od razu, a ja moja szczęka leżała chyba przy ziemi. - Od jutra przez dwa miesiące po szkole będzie przychodziła do mnie do pracy.

Zacisnęłam szczękę i miałam nadzieję, że mama mnie jakoś uratuje, ale ona po prostu wzruszyła ramionami.

- Dlaczego? – zapytałam.

- Może się czegoś nauczysz.

- Nieprawda. Tobie nie o to chodzi – zaśmiałam się bez krzty humoru. - Gdyby to było inne twoje dziecko byś po prostu pogłaskał po głowie i wybaczył, a mi? – parsknęłam. - Nie mam w ogóle od was wsparcia – dodałam i ostatni raz na nich patrząc, weszłam na górę do swojego pokoju. Nie trzasnęłam w ogóle drzwiami, ale zakluczyłam je i zanim zdążyłam zrobić to z łazienką aby Madison do mnie nie przyszła – było za późno.

- Co się stało? – zapytała, gdy ja podeszłam do szafy i przyłożyłam dłonie do policzków.

- Zjebałam sprawę – odpowiedziałam i wyjęłam z szafy krótkie spodenki i biały cropp top. - Będziesz mnie kryła jak wyjdę? – spojrzałam na nią, gdy usiadła na moim łóżku.

- Co powiedział tata?

- Nic.

- Nie wierzę ci.

- Po prostu mam szlaban. Przez dwa miesiące po szkole będę chodziła do jego firmy.

- O kurwa – skomentowała Madison.

- Tak – zaśmiałam się i chwyciłam swoje rzeczy. - Wychodzę o dziesiątej, więc jak coś to powiedz rodzicom, że śpię czy coś innego – machnęłam ręką.

- Spoko. Jack może cię podwieźć do ''Cinema''.

- Skąd wiesz, że tam idę?

- Bo tylko tam wpuszczą twoją bandę – odpowiedziała z uśmiechem, a ja wywróciłam oczami i udałam się do łazienki, a wcześniej dziewczyna przez nią weszła do swojego pokoju. Jest to naprawdę dobre rozwiązanie, bo między naszymi pokojami jest łazienka, a nikt do niej nie wchodzi oprócz nas.

Godzinę później siedziałam na łóżku z MacBookiem i oglądałam serial. Napisałam do przyjaciół czy dzisiaj mogą wyjść, ale jeszcze nie odpisali. Chłopak Madison do niej przyjechał i zgodził się mnie podwieźć pod klub. Miałam nadzieję, że Cameron, Matt i Kylie będą mogli dzisiaj wyjść.

Kiedy tylko spotkam Biebera naprawdę zapytam go czy nie kupić mu jakiś tabletek na pamięć, bo w tym wieku takie zaniki wróżą coś złego. A potem kiedy nie będzie wiedział o czym mówię zapytam go co miał mi powiedzieć.

I tak jestem na niego cholernie wkurwiona.

Jeśli tak bardzo ma mnie dosyć to mógł mi to powiedzieć od razu. Spowodował tylko kolejną kłótnię i szlaban przez takie coś. Justin po prostu lubi niszczyć chyba wszystko. Chwyciłam telefon, ponieważ zawibrował; dostałam powiadomienie z whatsappa.

Flawlessxboy: JESTEM GOTÓW NA IMPREZĘ.

Kylieizzle: JA TEŻ.

Mattysuck: I JA KURWA TEŻ.

Badlands: :-)

Flawlessxboy: Och nie, coś się stało, tak?

Badlands: Powiem wam wszystko potem, okej? Jack mnie podwiezie pod klub :-)

Mattysuck: O której? Muszę być w domu przed 2.

Badlands: 22? Chcę się upić, ale nie za bardzo cri.

Kylieizzle: Yeah, okej. Spotkamy się przed wejściem.


O dwudziestej pierwszej pokazałam się rodzicom w kuchni, szykując sobie kolację. Nie wymieniłam z nimi ani słowa i wróciłam na górę. Chwilę potem Madison zbiegła po schodach i im powiedziała, że mają do mnie w ogóle nie wchodzić. Zgodzili się, a Jack podczas tego stał oparty o ścianę i się śmiał. Wróciłam do swojego pokoju, wepchnęłam pod pościel poduszki i całość przykryłam aby w razie czego uwierzyli, że wciąż jestem w domu. Zeskoczyłam z balkonu i przemknęłam pod pokojem braci, a potem zatrzymałam się pod furtką pani Morgan. Jack podjechał chwilę potem samochodem, a ja wślizgnęłam się do środka.

- Dzięki – rzekłam, patrząc na niego. Uśmiechnął się, pokazując swoje śnieżnobiałe zęby.

- Nie ma sprawy – zaczął. - Mads powiedziała mi o twoim szlabanie.

- Och – mruknęłam i spuściłam głowę. - To żenująca sprawa. Będę musiała przez dwa miesiące siedzieć u ojca w pracy i chyba się zanudzę.

- Nie będzie może tak źle – zaśmiał się i chyba chciał mi tym dodać otuchy, ale cóż – nie wyszło mu to. Spojrzałam na niego z politowaniem, a on nic nie powiedział.

Dziesięć minut później podziękowałam mu za podwózkę, życzyłam dobrej nocy i wyszłam z samochodu widząc moich przyjaciół. Szybko udałam się w ich stronę, a gdy się przywitaliśmy poszliśmy do kolejki. Ochroniarzem był przyjaciel brata Matta i dzięki temu mieliśmy tu darmowy wstęp.

Myślałam, że ten wieczór spędzę z przyjaciółmi bez żadnych problemów, ale to tak szybko zniknęło, gdy zobaczyłam Justina Biebera jak stał kilka metrów ode mnie, w kolejce i rozmawiał z chłopakami, z którymi tu zapewne przyszedł.

Ja pierdole.


xxx

o nie, szykuje się jakaś drama.

livney

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1464 słów i 7829 znaków.

4 komentarze

 
  • Olifffka<3

    <3

    18 sie 2016

  • niezgodna

    <3

    17 sie 2016

  • Aga1922

    Genialne opowiadanie ;)

    16 sie 2016

  • livney

    @Aga1922 dziękuje :)

    16 sie 2016

  • kay~

    Kiedy kolejna część ?:D

    15 sie 2016

  • livney

    @kay~ jak napiszę

    15 sie 2016