Przerażona nie umiałam się ruszyć, a tym bardziej wstać, ponieważ wzrok tego mężczyzny kompletnie mnie przerażał. Był naprawdę mocno wkurzony, a obecność tego drugiego faceta oraz jego syna w ogóle nie powodowała, że choć na chwilę zmienił wyraz twarzy. Milczał, a jego klatka unosiła się i opadała, więc wstałam na chwiejnych nogach i syknęłam czując ból w kolanie. Spojrzałam na bolące miejsce i jęknęłam widząc, że mam zdarte kolano i, że leci krew.
Jak to możliwe przecież spadłam na tyłek.
- Cholera - mruknęłam widząc czerwony ślad. Chciałam dotknąć tego, ale usłyszałam ten zdenerwowany głos.
- Ile ty masz lat dzieciaku? - zwrócił się do mnie, więc spojrzałam na niego dumnie unosząc głowę.
- Szesnaście - odpowiedziałam, stając prosto. Chciał coś dodać, ale wtedy jego synek złapał go za dłoń.
- Tatusiu, chcę do domku - powiedział zaspanym głosem i piąstką przetarł swoje oczka. Miał na sobie piżamę w samochodziki, a w prawej dłoni trzymał figurkę Batmana.
- Za moment Jaxon - powiedział oschle do syna, a ja skrzywiłam się, że tym samym tonem jakim mówił do mnie, mówi do swojego syna.
Trochę dupek z niego.
- Eric idź z Jaxonem do samochodu - wydał polecenie, więc ten mężczyzna wziął chłopca za rękę i wsiadł z nim do samochodu.
O czym on chce ze mną, kurwa, rozmawiać? Przysięgam, że gdy tylko zobaczę Kylie, Matta i Camerona będą mieli przesrane, bo to jakby przez nich się w to wpakowałam.
- Co ty tu robisz sama? - zapytał.
- Zwiedzam okolicę - posłałam mu sztuczny uśmiech.
Ah, bo wiesz przyjaciele namówili mnie na nielegalne wyścigi, ale pojawiła się policja więc spieprzałam przez park i jakoś tak wyszło, że wpadłam na ciebie, dupku.
- Nie wierzę ci.
- I dobrze, nie musi pan. Teraz przepraszam chcę wrócić do domu - już chciałam go minąc, kulejąc na prawą nogę, ale on złapał mnie za ramię i byłam zmuszona spojrzeć na niego i powstrzymać się od powiedzenia czegoś niemiłego.
- Gdzie mieszkasz?
- Mama mnie uczuła, że mam nie rozmawiać z nieznajomymi.
- A mnie uczono szacunku, więc chcę tego samego od ciebie - warknął i bardziej ścisnął moje ramie, a ja się skrzywiłam.
- Jezu Chryste niech mnie pan puści, bo zacznę krzyczeć - powiedziałam głośno i liczyłam na to, że ten cały Eric jakoś zareaguje czy coś.
- Nie będziesz szlajała się sama po mieście, więc spytam jeszcze raz. Gdzie mieszkasz?
W sumie miałam trzy opcje:
a. zaczynam krzyczeć, że chce mnie porwać, ale dosłownie nikogo tutaj nie było
b. mówię mu gdzie mieszkam i mam świety spokój
c. skoro on chce mnie zawieźć do domu to rodzice się dowiedzą, że nie jestem u Kylie.
- Kurwa - syknęłam, uderzając się z drugiej ręki w czoło. - Jestem idiotką.
- Co się stało? - zapytał.
- Nie będę z panem rozmawiała, więc niech mnie pan zawiezie na jakiś przystanek czy coś.
- Jasne, więc wsiadaj do środka - skinął, na samochód, a ja spojrzałam na niego i przełknęłam ślinę. Bałam się do niego wsiadać, ponieważ nie znam go, ale myślę, że on mnie nie porwie ani nie zabije, ponieważ w środku siedzi jego dziecko, plus ten Eric, więc mam nadzieję, iż to jakoś przeżyję.
Jednak to szybko zniknęło, gdy on mnie popchnął, a ten Eric wysiadł i skinął do tego mężczyzny po czym przeszedł na drugą stronę, a ja odprowadzając go widziałam jak wchodzi do apartamentu.
- No dalej dzieciaku. Nie widzisz, że mój syn tam czeka?
- Oh, jasne, przepraszam - wydukałam i przeszłam na drugą stronę i wsiadłam do środka. Chwilę potem ten pan sam zajął miejsce i ruszył z parkingu.
Czułam się cholernie dziwnie, bo w całym samochodzie unosił się jego zapach, więc cholera jasna, aż mi się gorąco zrobiło. Nie był w ogóle brzydki, a był wręcz przystojny. Jego brązowe włosy, które były ścięte po bokach były zaczesane w grzywkę do tyłu, a ten czarny garnitur i pieprzony złoty Rolex na nadgarstku powodował, że miałam doczynienia z jakąś ważną osobą, czy kimś takim.
Ale wciąż był dupkiem.
- Jak masz na imię? - ciszę przerwał chłopczyk, siedzący za mną. Odwróciłam się w jego stronę z uśmiechem i wyciągnęłam do niego rękę.
- Mam na imię Olivia, ale wszyscy mówią na mnie Via.
- Jestem po prostu Jaxon - uścisnęliśmy sobie dłonie, a on pokazał mi swoją figurkę.
- Mam jeszcze Supermana i Iron Mana.
- Ale fajnie - przyznałam. - A Kapitana Amerykę też masz?
Jaxon pokręcił przecząco głową.
- Lubisz Kapitana Amerykę?
- Bardzo - uśmiechnęłam się i zignorowałam prychnięcie ze strony kierwony. Wywróciłam oczami i poprawiłam okulary.
- Ile masz lat? - zapytał.
- Szesnaście.
- A ja mam tyle - wyciągnął przed siebie siedem palcy.
- Jaxon masz pięć lat - jego tata westchnął.
- O popatrz tyle - pokazałam mu zaciśniętą pięść, a on się uśmiechnął. Mój telefon zaczął dzwonić więc usiadłam prosto i wyjęłam go, zauważając to, że dzwoni Kylie.
- Gdzie ty kurwa jesteś?! - wydarła się tak, że się skrzywiłam i odsunęłam na moment od siebie telefon.
- Nie krzycz - powiedziałam cicho. - Nie jestem sama.
- Złapali cię? - spytała w szoku. - Ja pierdole chłopaki, policja złapała Vię! - krzyknęła i, kurwa, byłam pewna, że on mnie usłyszał.
- Kylie zamknij się i mnie posłuchaj. Uciekłam im i w ogóle żyje nic mi nie jest, a resztę ci wytłumaczę potem – powiedziałam do telefonu trochę zła, bo wciąż ten facet siedział obok, a na dodatek tutaj było przecież dziecko, więc mam nadzieję, że swoje zapędzy aby na mnie krzyczeć czy przeklinać ogarnie.
- Okej w takim razie napisz jak już będziesz w domu. Będę cię kryła przed rodzicami.
- Gdyby mama zadzwoniła powiedz jej, że śpię czy coś. Tata na pewno siedzi jeszcze w biurze - odpowiedziałam patrząc na swoje nogi. Niepotrzebnie zakładałam krótkie spodenki, a przez co mam to coś na kolanie.
- Trzymaj się - Kylie się rozłączyła, a ja spojrzałam na radio, które było wyłączone. Byłam totalnie pewna, że on słyszał co Kylie do mnie mówiła i mam pieprzoną nadzieję, że on jakoś tego nie skomentuje czy coś. Inaczej miałabym przejebane gdybym musiała mu powiedzieć to, co się stało przedtem.
- Mogę włączyć radio? - spytałam, patrząc na niego i zauważając jak zaciska szczękę.
- Nie - odpowiedział niemal od razu, na co ja wywróciłam oczami.
- Dlaczego? - skrzyżowałam ramiona.
- Mój samochód, moje zasady - warknął, zerkając na mnie.
- Tato? - naszą wymiane zdań przerwał Jaxon.
- Tak synku? - spojrzał na niego w lusterku. Chłopiec poprawił swoje blond włosy, a ja właśnie zrozumiałam, że ten chłopiec ma inne włosy niż jego ojciec.
Jaxon wdał się w matkę, huh.
- Pojedziemy do kina?
- Kiedy?
- Nie wiem - wzruszył ramionami, a ja włączyłam mimo wszystko radio, bo cholera nie mogę wysiedzieć w ciszy, zwłaszcza z tym dupkiem.
- Co ja powiedziałem o nie włączaniu radia? - syknął i je przyciszył, a ja je podgłośniłam.
- Sama sobie pozwoliłam.
Akurat leciała piosenka ''Close'', a ja się uśmiechnęłam, ponieważ lubię ją. Wciąż nie znałam jego imienia i to było cholernie denerwujące.
- Jak ma pan na imię?
- Książkę piszesz?
- Encyklopedię - mruknęłam z przekąsem. Za każdym razem gdy słyszałam jego denerwujący ton głosu miałam wrażenie, że jakieś pieprzone pioruny za każdym razem uderzają gdy mówi.
- Justin - odpowiedział po chwili.
- Ładne imię, proszę pana - mój głos był dosyć przesłodzony, ale kompletnie mi to nie przeszkadzało. Usłyszałam jego cichy śmiech, ale to nie trwało długo. Spytałabym o jego wiek, ale nie chcę go bardziej denerwować, ponieważ sama mam już dosyć tego wieczoru.
Od tego dnia nie wychodzę z domu po dwudziestej, czytam lektury i przykładam się bardziej do nauki, ponieważ rok szkolny kończy się za jakieś trzy miesiące.
- Czym zajmuje się twój ojciec? - Justin zagadnął po chwili, a ja swój wzrok przeniosłam na niego, a potem oblizałam wargi. Nie lubię o tym mówić, bo potem każdy ocenia mnie przez pryzmat pieniędzy ojca oraz tego, że przez to nie mam nic w głowie.
- Jest prezesem Lopez Sport Company - wyjaśniłam, a chwilę potem samochów gwałtownie zahamował. Zaalarmowana spojrzałam na niego.
- Jesteś córką Toma Lopeza? - jego oczy się rozszerzyły, a ja zmarszczyłam brwi i przez chwilę myślałam czy aby na pewno powiedziałam to, co miałam powiedzieć.
- No - szturchnęłam językiem wnętrze policzka i poczułam jak moje serce przyśpiesza.
- Cholera miesiąc temu zacząłem z nim współpracę - zaśmiał się i ponownie ruszył. - Zdziwi się gdy powiem mu, że jego córeczka nie jest taka grzeczna na jaką wygląda.
- Nie zrobisz tego - warknęłam.
- Dlaczego? - oblizał powoli wargi. - Kiedy się dowie, że jego córeczka uciekała przez policją to...
- Zatrzymaj się do cholery - syknęłam, odpinając pasy.
- Co? Nie, odwiozę cię do domu. Wiem gdzie mieszkasz.
- Gówno mnie to obchodzi - ugryzłam się w język, gdy przypomniałam sobie, że Jaxon siedzi z tyłu.
- Żartowałem.
- Widocznie takie żarty mnie nie śmieszą. Niech pan się zatrzyma.
Ostatecznie zjechał na pobocze, a ja otwarłam drzwi i byłam gotowa aby wyjść, jednak on złapał mnie za rękę, przez co ja się wyrwałam.
- Uważaj na siebie.
- Taaa. Poradzę sobie. Do widzenia, proszę pana.
- Pa, Via - pożegnał się Jaxon, a ja posłałam mu lekki uśmiech.
- Pa, Jaxon.
Dosyć. Gdy spotkam Kylie, Matta i Camerona przysięgam, że nie ręczę za siebie.
Naprawdę mogłam zostać w domu, jednak teraz lepszą opcją było nawet złapanie się przez policję, niż jazda samochodem z takim dupkiem jakim jest Justin, a także który współpracuje z moim ojcem.
Kurwa, ja to jednak mam pieprzonego pecha.
XXX
omg, długi wyszedł mi ten rozdział i w sumie myślę, że taka długość będzie. tak mi się to fajnie pisało, że aż nie mogę się doczekać jak dalej będą wyglądały ich relacje.
2 komentarze
niezgodna
bedzie love?
livney
@niezgodna nie wiem hahahaha
Natusik
@niezgodna Wydaje mi się, ze będzie jak sama kategoria opowiadania podpowiada.
livney
@Natusik dobrze mowisz! (:
Natusik
@livney Wiem
niezgodna
@livney
niezgodna
@Natusik Oliwia jest nie przewidywalna, dlatego spytałam
livney
@niezgodna lol nie śmieszneXD
niezgodna
@livney co??
livney
@niezgodna nic, cri
anik123321
omg!!!! zajebiste!!!! kiedy kolejna?
livney
@anik123321 omg dziekuje! + kolejny rozdzial powinien pojawic sie w tym tygodniu jak wszystko dobrze pojdzie xx