LOVE ME TENDER || 15

Z zainteresowaniem wpatrywałam się w ekran, na którym były wiadomości od Justina. Zastanawiałam się czy odpisać czy to po prostu zignorować, ale ostatecznie stwierdziłam, że tego nie mogę tak zostawić, ponieważ jestem ciekawa jak to będzie wyglądać.

Ja: yeah, nudny ten sobotni wieczór.

Ja: gdzie chcesz mnie zabrać?

Zagryzłam wargi, gdy wysłałam drugą wiadomość i wstałam, zauważając jak Madison patrzy na mnie ciekawskim wzrokiem.

– Kto to był? – wiedziałam, że o to zapyta.

– Chłopak, którego poznałam jakiś czas temu – przyznałam po części prawdę. Siostra się szeroko uśmiechnęła, a potem położyła mi dłonie na ramionach. Nigdy nie zrozumiem tego, że Madison w tym roku będzie obchodziła swoje siedemnaste urodziny. Wyglądała tak młodo.

– Wychodzisz z nim? – uśmiechnęła się szeroko, a ja przytaknęłam i sprawdziłam ponownie wiadomości.

Justin: niespodzianka.

Justin: Za pół godziny będę pod twoim domem.

– Cholera muszę się pośpieszyć – powiedziałam do siebie i szybko weszłam do pokoju. Madison podążyła za mną już gotowa na wesele, a gdy zobaczyła jak stoję nie zdecydowana przed szafą, postanowiła mi pomóc.

– Masz tą śliczną sukienkę w moro, więc ona będzie idealnie pasować – przyznała, biorąc wieszak z sukienką. – Jest ładnie i dziewczęco. Poza tym dżinsowa kurtka też się nada i do tego te śliczne buty na grubym korku.

– Wydaje mi się, że za bardzo się wystroję dla niego – mruknęłam z przekąsem.

– Och, daj spokój – Mads wywróciła oczami i wepchnęła mi w ręce ubrania. – Idź do łazienki i się pośpiesz, a potem zrobię ci makijaż i warkocze.

– Nie chcę tego.

– Chcesz!

Dwadzieścia minut później jęczałam z bólu, gdy Madison kończyła robić mi drugiego warkocza. Nie lubiłam mieć tak zrobionych włosów, ale czasami to była konieczność, bo nie dość, że były długie to na dodatek się nigdy nie układały. Jednym plusem było to, że nie miałam mnóstwa kosmetyków nałożonych na twarzy.

– Długo jeszcze? To boli – wywróciłam oczami.

– Już skończyłam – powiedziała wreszcie, a ja wstałam i szybko założyłam swoje buty, ponieważ nie chciałam się spóźnić. Wrzuciłam do torebki wszystkie potrzebne rzeczy i upewniłam się, że wzięłam telefon, a potem zgasiłam światło i zamknęłam pokój. Madison też szła na dół, a gdy mama zobaczyła nas z kuchni zawołała do siebie.

– Wychodzicie?! – krzyknęła, a ja wywróciłam oczami.

– Tak, będziemy późno – odezwała się Madison.

– Tylko uważajcie na tym weselu – dodała. Wcześniej ustaliłyśmy, że nie powiemy rodzicom, że wychodzę chyba na randkę, ponieważ byłam pewna, iż nie pozwolą mi iść. Tak więc mama tego nie sprawdzi, więc jest okej.

– Cholera zapomniałam powerbanka – mruknęła grzebiąc w torebce. – Idę po niego.  

– Ja też już idę. Baw się dobrze – pocałowałam ją w policzek, a potem Madison życzyła mi dobrej nocy i zniknęła w domu. Wyszłam szybko z podwórka i rozejrzałam się po okolicy, aby znaleźć gdzieś samochód Justina.

Nigdzie go nie było, więc musiał się spóźnić. Ruszyłam w stronę centrum, a po drodze wyjęłam telefon i napisałam do przyjaciół.

Badlands: IDĘ CHYBA NA RANDKĘ

Badlands: MOJE TYPICAL LIFE CHYBA PRZESTAJE ISTNIEĆ

Flawlessxboy: z kim idziesz?

Flawlessxboy: jeśli idziesz do mnie to przepraszam, ale gra z Mattem i chipsy ważniejsze

Mattysuck: XDDDDDDD

Kylieizzle: Z KIM ZNAM GO

Kylieizzle: Nie mow tylko, ze to ten typek ze szkoly pls pls pls

Badlands: nigdy, cri. Ten jest O WIELE LEPSZY

Kylieizzle: baw się dobrze  

Flawlessxboy: uważaj na siebie

Mattysuck: chcemy go poznać  

Badlands: kiedyś hahaha

Schowałam telefon do torebki i z naprawdę dobrym humorem przyśpieszyłam. A wtedy ktoś zaczął wołać moje imię. Odwróciłam się, widząc jak Justin biegnie w moją stronę. Zmarszczyłam brwi i podeszłam do niego.

– Nie przyjechałeś samochodem? – zapytałam z niedowierzaniem, ponieważ nie spodziewałam się tego, że Justin przyjdzie pieszo.

– Przyjechałem taksówką, więc tak, będziemy iść pieszo – podszedł bliżej.

Zrobiło mi się gorąco widząc jak Justin jest ubrany. Nie miał na sobie garnituru, a nawet mówił do mnie normalnym tonem głosu.

– Jesteśmy dopasowani – parsknęłam, widząc koszulę moro Justina. Do tego miał spodnie w kolorze khaki, które były luźne w kroku, a zwężały się przy łydkach; miał też czarne vansy i Boże, wyglądał naprawdę dobrze.

– Ślicznie wyglądasz – przyznał, lustrując mnie wzrokiem, a ja się zaśmiałam.

– Dzięki – odpowiedziałam, gdy już ruszyliśmy. – Dokąd idziemy?

– Zwiedziłaś kiedyś Los Angeles nocą? – zapytał, a ja z zainteresowaniem spojrzałam na niego i szybko zaprzeczyłam. – Więc dzisiaj to twój szczęśliwy dzień – zaśmiał się.

– Mówisz poważnie?

– No poza tym, idziemy coś zjeść, więc – wzruszył ramionami. – Wyłączyłem telefon, więc nikt nam nie przerwie.

– A co z Jaxonem?

– Jaxon jest u moich rodziców – wyjął jakąś kartkę i zaczął ją uważnie czytać. – Na początek idziemy coś zjeść. Nie daleko tutaj jest restauracja, a potem weźmiemy taksówkę i pojedziemy do Beverly Hills.

– Zaplanowałeś to wszystko?

– Nie podoba ci się? – spytał powoli i prawie zmiął kartę, ale stanęłam przed nim i chwyciłam go za dłonie.

– Nie, wow, po prostu nie spodziewałam się, że wymyślisz coś takiego – przyznałam szczerze, a potem na ustach Justina pojawił się szeroki uśmiech. – Mów dalej.

– Nie – pokręcił głową. – Na razie tyle ci powinno wystarczyć.

– Okej – Justin objął mnie ramieniem, a ja krzyknęłam wewnętrznie. – Mam nadzieję, że zaliczyłeś do tego znak Hollywood.

– Oczywiście – odpowiedział dumnie. – Do tego Aleję Sław i do tego Long Beach.

– Nie jest tego za dużo, więc dobrze – zaśmiałam się. Long Beach znajdowała się za miastem, więc weźmiemy na pewno taksówkę. Chociaż szczerze nie wyobrażam sobie Justina jak siedzi z tyłu i pozwala aby ktoś inny kierował.

– Mamy jeszcze dużo czasu, więc – wychrypiał, a ja poczułam podekscytowanie na wieść co jeszcze przyniesie ten wieczór.

*

– Nie zjem tego – powiedziałam, odsuwając od siebie talerz. Justin spojrzał na mnie zdziwiony, a ja skrzyżowałam ramiona i oparłam się o krzesełko.

– Co? Jak to?

– To wieprzowina – odpowiedziałam, kiwając głową na talerz.

– Nie jesz mięsa?

– Nie, że nie jem mięsa, ale nie tknę wieprzowiny.

Justin westchnął zrezygnowany i przywołał kelnerkę, która chwilę potem podeszła do nas. Rzuciła mi nienawistne spojrzenie, co nie uszło uwadze Justina, i spojrzała na mojego towarzysza.

– Coś podać? – spytała, słodkim, przesłodzonym głosem przez co wywróciłam oczami. Justin zaśmiał się i położył dłonie na blacie.

– Tak, poproszę pizzę hawajską – zamówił, a ja się uśmiechnęła. Zapisała zamówienie, a potem odeszła. – Lepiej? – uniósł brew.

– Tak, dzięki – przyznałam z uśmiechem i napiłam się wody. Wówczas pomyślałam o tym, że w sumie nie mam z nim żadnych wspólnych tematów. Muszę coś szybko wymyślić, bo nie chcę aby było niezręcznie.

Chociaż już od początku było dziwnie.

– Dzisiaj tata mi powiedział, że nie muszę przychodzić do firmy – powiedziałam.

– Tak? I co powiedziałaś?

– No, że skończę mój szlaban – przełknęłam ślinę, bo praktycznie to nie powiedziałam Justinowi dlaczego tak w ogóle spędzam czas w firmie.

Oby o to nie zapytał, bo wiem, że się zdenerwuje.

– Czemu w ogóle masz ten szlaban?

Kurwa, prosiłam o coś.

– Tata złapał mnie po pijaku jak wracałam do domu – powiedziałam szybko. Justin przechylił głowę w bok i wiem, że mi nie uwierzył, ale nie powiedział nic, ponieważ przyszła kelnera z moją pizzą.

– Co chcesz robić w przyszłości?

– Czemu pytasz? – spytałam podejrzliwe. Zaśmiał się i spojrzał na mnie rozbawiony.

– Jestem ciekawy.

– Więc, uhm. Chcę być dziennikarką i mieć możliwość podróżowania po świecie i pisania oraz mówienia o rzeczach, które mnie interesują.

– Na przykład?

– Jesteś architektem, więc musisz lubić rysowanie i wszystko co z tym związane. Ja kocham podróżować i poznawać różne miejsca, kultury oraz ludzi i w sumie to mi daje takie możliwości.

– A co z pisaniem?

– Pisanie to nie problem – zaśmiałam się, ale nie takiej odpowiedzi oczekiwał Justin. – Jestem najlepsza w klasie z angielskiego – dodałam.

– Czyli musisz być lubiana.

– Niekoniecznie – przyznałam ze śmiechem. – Mam więcej wrogów niż przyjaciół. Każdy uważa, że jestem tylko rozpieszczonym dzieciakiem z bogatej rodziny, ale to nie jest prawda. Nie wiedzą jak wygląda moje życie, a w prawdzie nic nie wiedzą – wzruszyłam ramionami. – Mam opinie suki w moim liceum razem z Kylie.

Justin parsknął śmiechem, a to nie uszło uwadze innym klientom.

– Dlaczego?

– Ponieważ – przerwałam, nie wiedząc jak ubrać to w słowa. – Chyba jak w każdej szkole znajduje się ktoś, kogo gnębią. Odkąd pojawiłam się z Kylie w liceum staramy się bronić te dzieciaki i w sumie za to najwięcej nas obgadują albo coś. Nie martw się, mam to gdzieś.

– Mam nadzieje – powiedział szczerze.

Wyszłam z restauracji i zaczekałam na Justina, ponieważ regulował rachunek. Nie wiedziałam, gdzie teraz idziemy, bo zapomniałam.

– Aleja gwiazd – pojawił się przy mnie chwilę później, więc szybko przeszliśmy na drugą stronę.

– Daleko to jest? – spytałam, ponieważ nogi mnie już trochę bolały od tych butów. Nie przepadałam za noszeniem butów na obcasie i trochę tego żałuje, no ale chciałam przecież dobrze wyglądać.

Ha – ha.

– Dziesięć minut, nie więcej.

– Nigdy nie byłam w tej części miasta, więc mam nadzieję, że nie tu nie zostawisz.

– Nie byłaś?

– Los Angeles jest duże, więc czego ty ode mnie oczekujesz – parsknęłam.

– Więc powiedz mi czemu dostałaś ten szlaban.

Jezus, nie znowu, Justin.

– Czemu pytasz? – zaczęłam nerwowo bawić się rękawem mojej dżinsowej kurtki. Oblizał usta i spojrzał na mnie.

– Okłamałaś mnie mówiąc, że to przez to, iż byłaś pijana.

– To nie twoja sprawa, Justin – odpowiedziałam oschle.

– Jak powiesz to będzie moja.

– Boże, czemu jesteś taki uparty? – zatrzymałam się i stanęłam przed nim. – Czemu nie odpuścisz tej sprawy, gdy już jest za późno?

– Za późno na co? – zmarszczył brwi, a ja zagryzłam wargi, ale pieprzyć to. Powiem mu.

– Jakiś czas temu mój tata miał spotkanie z inwestorami z Paryża, którzy byli z branży dziennikarskiej. Wiesz, brali udział w pokazach mody i w ogóle, a ja miałam szansę dostać praktyki u nich we Francji gdybym się pojawiła tego dnia. Ale wiesz co? – uśmiechnęłam się sarkastycznie. – Ktoś miał mi to przekazać, ale tego nie zrobił, więc moje marzenia przestały istnieć, a za to, że się nie pojawiłam dostałam ten gówniany szlaban, o który pytałeś.

Powiedziałam to wreszcie. Jakiś kamień spadł mi z serca, gdy mu to wyznałam, i aż chciało mi się śmiać widząc jego zdezorientowaną minę. Wyglądał tak jakby się nad czymś ważnie zastanawiał, a gdy wreszcie coś zrozumiał otworzył usta w szoku i zrobił krok w tył, ciągnąc się za włosy.

– Kurwa mać – przeklną, patrząc na mnie przerażonym wzrokiem.

– Tak, Justin to twoja wina, ale nie martw się – uśmiechnęłam się sztucznie. – W życiu miałam już wiele porażek, więc jedna czy dwie kolejne nie robią mi już różnicy – wzruszyłam lekceważąco ramionami. No i proszę cię, nie przepraszaj ani nic, bo nie chcę tego.

Był smutny. Nie widziałam go jeszcze w takim stanie i naprawdę niech to będzie ostatni raz. Patrzył na mnie nieprzytomnym wzrokiem i aż nie wiedziałam co mogę w takiej sytuacji powiedzieć.

– Poza tym jak już mówimy sobie te rzeczy to też chcę ci coś powiedzieć – odezwał się Justin i podszedł bliżej. Uniosłam pytająco brwi i czekałam aż zacznie kontynuować. – Nie wiedziałem, że masz iść na spotkanie, bo Soph mi tego nie przekazała, więc to nie moja wina. A po drugie zaprosiłem cię tu, ponieważ mam dla ciebie propozycję – wychrypiał, a ja zmarszczyłam brwi, bo nie przypuszczałabym, iż Soph będzie do tego zdolna, że tego mu nie powie. Zresztą temat zamknięty, nie ma co do tego wracać, ale dobrze, że to sobie wyjaśniliśmy.

– Słucham – mruknęłam, a Justin się rozejrzał, a potem się uśmiechnął.

– Nie będziemy rozmawiać o tym tutaj, więc chodź – splótł razem nasze palce, a przez moje ciało przeszły przyjemne dreszcze. Justin mnie prowadził, a ja się uśmiechałam jak idiotka widząc jak całą swoją dłonią zakrywa moją. – To nie miało tak wyglądać, ale pojedziemy moim samochodem.

– Co? Mówiłeś, że nie przyjechałeś nim – powiedziałam szybko.

– Tak, ale jak wyszłaś z restauracji to zadzwoniłem do Dennisa aby mi go przywiózł.

– Gdzie jedziemy?

Tylko nie mów, że do ciebie, proszę.

– Muszę ci coś pokazać, a to nie zajmie nam dużo czasu. Mam to w samochodzie.

Chwilę potem Justin się zatrzymał i wziął kluczyki od mężczyzny, którego nie zdążyłam zobaczyć, bo już zniknął, a potem otworzył mi drzwi od białego Range Rovera.

Jak w fanfiction, ha – ha.

Wsiadłam do środka, a potem Justin okrążył samochód i sam zajął miejsce kierowcy. Wziął coś z tylnego siedzenia, gdy zapinałam pasy i położył mi na nogach fioletową teczkę.

– Otwórz i zobacz – polecił i ruszył.

– Co w tym jest?

– Po prostu zobacz – powtórzył, a ja jednym ruchem otworzyłam teczkę, a moim oczom ukazało się kilka rysunków jakiegoś budynku. Przy szkicu wszystko było wyraźnie rozpisane, a po obejrzeniu nich, nie rozumiałam co Justin chciał, abym z tym zrobiła.

– Co to jest? – spytałam, patrząc na niego. Uśmiechnął się pod nosem, a potem odwrócił się w moją stronę.

– Pamiętasz jak rozmawialiśmy o Miami? Tym wieżowcu z grami w środku?

– Pewnie.

– Wziąłem się za to i narysowałem projekt no i muszę to niedługo przedstawić.

– To znaczy?

– Za dwa tygodnie lecę do Miami i chcę abyś mi towarzyszyła – rzekł, patrząc na mnie uważnie, a ja w szoku puściłam szkice.


a/n: omg kolejny co ma ponad 2k słów!!! aaaaaa mam pomysł na kolejne opowiadanie o gangach i tych sprawach też o Justinie omgg

livney

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2569 słów i 14773 znaków, zaktualizowała 15 wrz 2016.

5 komentarzy

 
  • Czicza

    Czekam na next! :D

    16 wrz 2016

  • Milka

    Wow zajebiste  :bravo:

    16 wrz 2016

  • Olifffka<3

    KC !!

    15 wrz 2016

  • livney

    @Olifffka&lt;3 jeju to urocze, że przy każdym rozdziale to piszesz aw <3

    15 wrz 2016

  • Olifffka&lt;3

    @livney no bo to prawda ????^3^

    16 wrz 2016

  • Nataliiia

    Kiedy next???

    15 wrz 2016

  • livney

    @Nataliiia postaram sie dodac jutro :-)

    15 wrz 2016

  • Nataliiia

    @livney ok

    15 wrz 2016

  • lilika23

    Supeeeeer ❤❤❤ czekam na next

    15 wrz 2016

  • livney

    @lilika23 jutro moze haha

    15 wrz 2016

  • lilika23

    @livney. Cieszy mnie to bardzo ;)

    15 wrz 2016