LOVE ME TENDER || 10

Zapukałam cicho do drzwi i czekałam chwilę, ponieważ miałam nadzieję, że usłyszę ''proszę''. Nie chciałam wchodzić tak od razu, bo nie chciałam go bardziej denerwować, ale kiedy nie usłyszałam nic, przełknęłam ślinę i weszłam do środka.

Justin stał do mnie tyłem, prawą rękę trzymał w kieszeni spodni od garnituru, a drugą trzymał telefon przy uchu.

– Tak rozumiem, ale nie sądzi pan, że to ryzykowne? Mam na myśli to, że konkurencja mogłaby się domyślić jaki omawiamy projekt od dłuższego czasu, no a poza tym pomysł ze stworzeniem kolejnego spa jest dosyć przereklamowany, zgadza się pan? – głos Justina brzmiał tak bardzo oficjalnie i poważnie, że aż zaczęłam się go obawiać. Mówił płynnie, nie za szybko, ale też nie za wolno, a co najważniejsze – wyraźnie. Zazdrościłam mu tego, gdyż ja mówiłam szybko i niewyraźnie toteż ludzie mieli problem z zrozumieniem tego, co wówczas mówiłam. Najgorzej było z rodzicami, ponieważ oni mieli największy problem, ale ja myślę, że oni mnie powinni rozumieć.

Jednak prawda jest taka, że czasami rodzice wiedzą najmniej o swoich dzieciach. Nie wiedzą jakie są naprawdę, jak przeżywają niektóre sprawy, jakich mają znajomych, bo mówią im tylko to, co powinni wiedzieć. Osoba, która zawsze jest wiecznie uśmiechnięta, pomaga innym, ma ogromne poczucie humoru tak naprawdę płacze po nocach wtulona w poduszkę, ponieważ nikt jej nie chce pomóc i nie rozumie tego co siedzi wewnątrz niej. A dzieci przed rodzicami ukryją wiele rzeczy.

Przez chwilę bolało mnie serce, bo zdałam sobie sprawę, że Jaxon nigdy nie będzie miał tego problemu. Justin zawsze widzi i wie wszystko. Jestem pewna, że Justin dla Jaxona będzie ogromnym wsparciem.

Justin odwrócił się w stronę biurka, chcąc wziąć jakieś kartki, ale widząc mnie zastygł w bezruchu i  lekko się uśmiechnął. Podeszłam bliżej i czekałam co zrobi dalej.

– Owszem zgadzam się. Przedyskutujemy to za kilka dni, gdy będę u pana. Tak, do zobaczenia – szybko się rozłączył, a ja właśnie pomyślałam, że dobrze będzie jak się wytłumaczę z mojego spóźnienia.

– Przepraszam, że jestem tak późno, ale udzielałam korepetycji – rzekłam, wstrzymując oddech. Justin przestał marszczyć brwi aż wreszcie lekko się uśmiechnął. Odłożył telefon i okrążył biurko, stając bliżej mnie i opierając się o nie. Dostałam palpitacji serca widząc jak krzyżuje ramiona i przybiera pozę poważnego biznesmena, którym z pewnością jest.

– Dużo słyszałaś? – zignorował to, co wcześniej powiedziałam, zadając inne pytanie.

– Nie, prawie nic – odpowiedziałam niemal od razu. – Dlaczego?

– To prywatna rozmowa, o której miałem pojęcie tylko ja i mój rozmówca, a teraz także ty – przechylił głowę w bok, patrząc na mnie uważnie.

Och, wpadłam.

– Mam kłopoty? – zaczęłam się bać, bo co jeśli powie mojemu tacie, że podsłuchiwałam? Wcale tego nie robiłam, po prostu pogrążyłam się w moich rozmyślaniach, a to różnica.

Justin się uśmiechnął.
– Zależy o jakie kłopoty ci chodzi – wymruczał i oblizał wargi, a ja bardziej ścisnęłam to, co trzymałam w dłoniach.

Nienawidziłam tego, że on tak na mnie działał. Nie przepadałam za nim, a nawet nie darzyłam go sympatią, ale po prostu kto by mu się nie oparł? Nigdy nie miałam jakiegoś wielkiego kontaktu z chłopakami, ponieważ doszłam do wniosku, że chłopcy w moim wieku pozostawiają wiele do życzenia, a Justin... był inny. Był starszy, bardziej doświadczony, dorobił się majątku, a poza tym imponował mi swoją wiedzą o świecie; o tym wszystkim.

Kiedyś jeśli miałabym taką możliwość to chciałabym z nim porozmawiać normalnie i dowiedzieć się co sądzi o niektórych sprawach.

Z jeden strony cieszyłam się, że mogę właśnie z nim spędzać czas, a z drugiej bałam się co może z tego wyniknąć. Byłam pewna, że znosił mnie tylko z przymusu i uważał mnie tylko za głupią nastolatkę.

– No, że powiesz tacie – szturchnęłam językiem wnętrze policzka i zakołysałam się na piętach. Justin się roześmiał i rozbawiony pokręcił głową.

– Och uwierz mi, że nie marnowałbym na to czasu – rzekł.  – Ale mam większy problem?

– To może pomogę? – zaproponowałam, a Justin uniósł brwi i wrócił na swoje miejsce pracy. Zajęłam miejsce naprzeciwko niego i patrzyłam jak wciska przycisk przy lewym końcu biurka.

– Chcesz coś do picia? – zerknął na mnie.

– Cappuccino – odpowiedziałam, a Bieber skinął i chwilę później zamówił dwie kawy.

– Jak chcesz pomóc? – Justin powrócił do tematu. Wziął teczkę i schował ją do biurka, a potem posprzątał z blatu inne papiery, które także gdzieś wsadził.

– Powiedziałeś temu komuś, że pomysł ze spa jest przereklamowany, bo konkurencja mogłaby się tego domyślić, więc...

– Tak – Justin mi przerwał, a ja ciężko odetchnęłam. – Od kilku miesięcy powstają nowe kurorty, salony odnowy czy inne podobne rzeczy. Klient z którym współpracowałem chciał stworzyć coś takiego w Miami, ale doszedłem do wniosku, że to byłoby marnowanie czasu i pieniędzy.

– Miami odwiedza dużo turystów i na pewno takich rzeczy jest tam dużo, więc według mnie też to odpada – stwierdziłam.

– No właśnie – stwierdził jakby to było oczywiste. – Chris tego nie rozumie i pierdoli o tym w kółko, a ja mam tego dosyć.

– Może salon do gier? – zaproponowałam od razu. Justin się wyprostował, a jego oczy zaświeciły. Oparł łokcie o blat, wcześniej machając ręką abym mówiła dalej.

– Co masz na myśli?

– Skoro w Las Vegas są kasyna to dlaczego w Miami nie może być jednego wieżowca w którym mógłby się odbywać różne zawody w związku z grami? Nie znam się na tym za bardzo, ale to chyba lepsze niż kolejne, beznadziejne, spa.

– Czyli masz na myśli, że – przerwał i wziął kartkę oraz ołówek. Przysunęłam się bliżej aby widzieć co ma zamiar narysować. Zaczął od szkicu budynku, a potem się zatrzymał i spojrzał na mnie. – Na kilku piętrach mogły by być kasyna, salony z grami i inne takie bzdety, a na kolejnych mógłby się odbywać różne zjazdy, zawody i tak dalej?

– Dodaj do tego pokoje, restauracje, baseny i może centrum handlowe.

Wykonał jakiś dziwny szkic z którego nie rozumiałam dosłownie nic, a przy tym dodał różne cyfry, liczby i strzałki, a widząc jak profesjonalnie to zrobił postanowiłam go zapytać:

– Jesteś architektem?

– Tak – powiedział, mrucząc pod nosem jakieś obliczenia.. – Projektowałem to – wskazał ręką na przestrzeń między nami, a ja otworzyłam usta, bo nie spodziewałam się, że on zrobił to wszystko.

– Twój pomysł jest naprawdę świetny i myślę, że Chrisowi się spodoba bardziej niż spa – powiedział. Patrząc na dochody jakie przynoszą inne moje instytucje z tą nie będzie problemu jeśli w reklamie będzie nazwisko moje i twojego ojca.

Nie wiem dlaczego mi to mówi, bo mnie to mało interesuje, ale każdego słowa, które wychodzi z ust Justina mogłabym słuchać zawsze.

– Nie potrzebujemy innych sponsorów, po prostu zajmie się tym moja firma i... – Justin przerwał swój słowotok, a ołówek wypadł z jego lewej dłoni. Podniósł głowę i spojrzał na drzwi, mrużą oczy.

– Kurwa mać – przeklną i natychmiast wstał, aż się wzdrygnęłam. Poprawił swoją marynarkę oraz krawat i podszedł do drzwi, które z impetem otworzył. Odwróciłam się w tę stronę i aż rozszerzyłam oczy widząc kobietę, z którą miałam ostatnio problem, bo nie chciała mnie wpuścić.

– Czy ja cię czasem, do jasnej cholery, nie zwolniłem? – zapytał oschle. Widziałam jak ręce jej drżały; trzymała w nich tacę z dwoma filiżankami. Nie odpowiedziała. – Zadałem pytanie, a gdy ja o coś pytam oczekuję odpowiedzi.

– Przyniosłam pańską kawę.

– Kawę której nie chcę – prychnął.

Okej, jeśli nie chcesz jej pić to po prostu weź moją i nie urządzaj pieprzonych scen, bo potem znowu będę bała się do ciebie, Bieber kurwa, odezwać.

– Słucham? – sapnęła. Naprawdę chciało mi się śmiać widząc jej minę, bo wiem, że na to zasłużyła. Ale tak czy siak nie powinna denerwować Justina, bo dla niej się to dobrze nie skończy.

– Jesteś głucha? Nie powtarzam czegoś dwa razy.

Dziewczyna zmrużyła gniewnie oczy, a teraz wyglądała jak wkurwiona suka.

– To, że ze mną spałeś i mnie spławiłeś nie upoważnia cię do traktowania mnie jak jakąś szmatę.

Co kurwa?

– Nie tylko u mnie się nie spisałaś – zaśmiał się bez krzty humoru.

– Weź tę pieprzoną kawę i daj mi spokój. Czy twoja nowa zabawka czasem na ciebie nie czeka? – spojrzała na mnie, a ja zmarszczyłam brwi, bo nie wiedziałam o co jej chodzi.

Zabawka? Czy ona jest na lekach?

Justin podążył za jej spojrzeniem i widząc, że patrzy na mnie znowu spojrzał na nią.

– Powiedziałem, ci ostatnio, że nic nie wiesz, a jak znowu chcesz urządzać swoje pierdolone dramaty to wypierdalaj – byłam zaskoczona z jaką nienawiścią do niej mówił, że aż w szoku uniosłam brwi. Oni naprawdę w przeszłości mieli ze sobą dużo wspólnego.

A teraz razem pracują. Cóż za zrządzenie losu.

– Szybko ci się znudzi? – uśmiechnęła się fałszywie. – Czy ją też wykorzystasz?

– Zamknij się, Soph, jeśli nie wiesz o czym gadasz.

– Lepiej uważaj! – stanęła na szpilkach, mówiąc do mnie. – Nie wiedziałam, że zmieniłeś swoje upodobania, Justin. Jedna rzecz się zgadza, a druga? – zacmokała.

– Via, nie jest blondynką, Justin.

Co. Do. Kurwy.

Soph wetknęła tackę Justinowi i odwróciła się trzaskając drzwiami, a wtedy usłyszałam jego syk i dźwięk spadających i trzaskających się na drobne kawałki dwóch, białych filiżanek.

– Co za wstrętna i pojebana suka – splunął, zdejmując krawat. Na jego białej koszuli były dwie plamy po kawie, a ja wstrzymałam oddech.

Miałam dwa powody:

a. Jestem w pomieszczeniu z naprawdę, naprawdę, NAPRAWDĘ wkurwionym Justinem,

b. Albo to przez to, że zdjął koszulę i dosłownie widziałam jego wyrzeźbioną sylwetkę oraz tatuaże.

…  

Tak, to chyba druga opcja jest trafiona.


a/n: końcówka jest do bani, ale chciałam dzisiaj dodać, no i dodałam cri.

W OGÓLE TO CIEKAWE CO UKRYWA JUSTIN, ALBO CO JEST JEGO SŁABOŚCIĄ, NIE? B)))

livney

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1886 słów i 10589 znaków.

4 komentarze

 
  • Użytkownik niezgodna

    :bravo:

    10 wrz 2016

  • Użytkownik livney

    @niezgodna TY SERIO TO CZYTASZ COXD

    10 wrz 2016

  • Użytkownik lilika23

    Nic dodać, nic ująć jak zwykle cudowne, boskie, świetne i mogłabym wymieniać w nieskończoność epitety aby opisać jak super piszesz. Tylko jeden problem za krótkie tak fajnie się czyta i szybko kończy xD Oby wena się długo cb trzymała. Czekam niecierpliwie na next! Pozdrawiam :* <3

    10 wrz 2016

  • Użytkownik livney

    @lilika23 ich długość nie powala, ale ostatnio często je dodawałam, więc nie widziałam sensu pisaniu ich strasznie długich. Postaram aby były dłuższe niż 1500 słów jak było teraz xx

    10 wrz 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    Boskie; *

    10 wrz 2016

  • Użytkownik livney

    @Misiaa14 dzięki!

    10 wrz 2016

  • Użytkownik kaay~

    Czekam na next!

    10 wrz 2016

  • Użytkownik livney

    @kaay~ tez sie nie moge go doczekac! :-)

    10 wrz 2016