Nic dla mnie cz 6

-Zaskoczyłaś mnie- Powiedział do mnie książę.
-Czym wasza wysokość?
-Związałaś włosy, tak jak ci kazałem, byłem pewny że będą z tobą większe problemy.
Oj będą i to jeszcze jakie, nie masz pojęcia człowieku na co się piszesz.
-Nic nie powiesz?
-Nie wiem co mogłabym powiedzieć wasza wysokość- spuściłam głowę.
-Od dzisiaj będziesz mieszkała na tym samym piętrze co ja, drzwi w drzwi. Dostaniesz specjalny zegarek, który będzie cię informował, kiedy będę cię oczekiwał. Zrozumiałaś?
-Oczywiście wasza wysokość.
-Możemy darować sobie to wasza wysokość? Jeśli nie ma w pobliżu ludzi, nie zwracaj się do mnie tym tytułem.
-Dobrze, będzie jak sobie ... Pan życzy- głupio mi tak było do niego mówić.
-Nie nie nie !! Tak też nie, jesteśmy zapewne w tym samym wieku, masz już osiemnaście lat prawda?
-Tak.
-Zatem musimy być na ty, męczy mnie to całe tytułowanie się. Mam jeszcze czas na zabawę, by się wyszaleć, malować do nocy.
-Rozumiem , będę stała na straży twojej prywatności.
-Nareszcie, jakaś normalna postać w tym zamku- zaśmiał się.
Zaczynałam się już gubić, z jednej strony chłopak, mi grozi z drugiej zachowuje się jak mój przyjaciel, nie wiedziałam jaką mam taktykę przybrać.
-Bastian?- usłyszeliśmy za sobą cichy głosik.
-Cella, czy coś się stało?
To była ta dziewczyna... Z przyjęcia i ze schowka, zaschło mi w gardle, bo wyglądała strasznie, oczy miała podpuchnięte, jakby nie spała całymi dniami, wyglądała jakby ktoś naciągnął na szkielet skórę, włosy związane miała w kitkę, co jeszcze bardziej ukazywało jej zły stan.
-Nie, ja tylko wyszłam się przejść, leżenie całymi dniami mnie nudzi.
-Rozumiem kochana- książę podszedł do dziewczyny i pocałował ją w czoło.
-Kto to jest?- zapytała i spojrzała na mnie.
-Szanowna Pani, jestem służącą księcia. Miło, mi że mogę Panią poznać- ukłoniłam się nisko.
-Szmata- prychnęła na mnie i odwróciła się w przeciwnym kierunku.
Chciałam podejść do niej i uderzyć ją w twarz, ale bałabym się, że ją zabiję. Wyglądała tak nędznie.
Książę nie ruszył za nią, stał w miejscu w którym go zostawiła. Ręce miał zaciśnięte w pięści.
-Codziennie jest gorzej, mimo tak zaawansowanej medycyny... ehh dobrze idźmy do twojego pokoju.
To wszystko tutaj jest bardzo dziwne, jak tak szybko z pełnej życia dziewczyny Cella, zmieniła się w chodzącą śmierć.
-Proszę to jest, twój pokój- weszłam do skromnego pokoiku, w którym było mnóstwo obrazów, wyglądał trochę jak magazynek na obrazy księcia. Na środku stało łóżko, przykryte materiałem w kolorze królewskim, na stoliku leżało pudełeczko.
-Zalla, to jest ten zegarek o którym ci mówiłem, nie musisz go ładować. Gdy tylko usłyszysz dźwięk, masz przerwać każdą czynność, którą robisz i zjawić się u mnie, na wyświetlaczu będziesz widziała, gdzie się obecnie znajduję.
Chciałam się zapytać czy jak będę sikać, też mam przerwać i biec z wywalonym jęzorem... ale to wydawało się takie oczywiste.
Założyłam to na nadgarstek, i natychmiast się włączył.
-Mam taki sam, więc i ja wiem gdzie jesteś i co robisz. Dlatego radę uważać.
Zaschło mi w ustach, wszystko będzie wiedział, kolejnym problemem będzie jakoś oszukać ten zegarek.
-Idę do siebie, rozgość się i przebierz w rzeczy z szafy.
Wyszedł a ja zostałam sama, odetchnęłam głęboko i usiadłam na łóżku.

W nocy obudziły mnie śmiech i dziwne odgłosy, dochodzące z za drzwi. Strasznie chciało mi się pić, nie dostałam wyraźnego zakazu wychodzenia z pokoju, dlatego bez wahania, otworzyłam drzwi i wyszłam na korytarz. Drzwi do pokoju Bastiana były uchylone i to z za nich dochodziły te dziwne głosy. Zobaczyłam co się dzieje w środku, i prawie zwymiotowałam. Na łóżku leżały dwie nagie kobiety, a pomiędzy nimi Bastian... No pięknie, przyszła żona umiera gdzieś sama w pokoju,a on zabawia się z prostytutkami Zrobiłam krok w przód i natychmiast podłoga zaskrzypiała. Czy w tym zamku wszystko jest w nocy takie głośne? Wzrok księcia, zwróciły się w moim kierunku, i na chwile nasze oczy się spotkały. Uśmiechnął się tylko i powrócił do swoich rozkoszy. Zbiegłam na palcach do kuchni, gdzie zobaczyła  Iane.
-Hej- podeszłam do niej i uśmiechnęłam się.
Dziewczyna rzuciła mi się w ramiona, i pocałowała w oba policzki.
-Widzę, że dostałaś się do kuchni, no no moje gratulacje.
Uśmiechnęła się tylko skromnie i wskazała palcem na mnie.
-Ja? Jestem .. służącą księcia, ale zazdroszczę ci twojej roboty-uśmiechnęłam się i usiadłam na stoliku koło lady.
Wszystko było tutaj takie stare, a jednocześnie nowe. Kuchenki mikrofale, piekarniki, ekspresy do kawy. Natomiast szafki, pojemniki na przyprawy wyglądały jak z przed wieków. Osobiście bardzo podobał mi się ten wystrój. Położyłam głowę na stole i wsłuchiwałam się w dźwięki, kuchni. Na kuchence coś gotowało się w garnku, lodówki cicho brzęczały. Zamknęłam oczy i oddałam się chwili rozkoszy. Po kilku minutach dziewczyna położyła mi rękę na ramieniu i postawiła na stole kubek z gorącą czekoladą i piankami.
-Dziękuję ci bardzo- pocałowałam ją w dłoń.
Upiłam łyk napoju, który rozkosznie rozszedł się po moim języku. Bardzo dawno nie piłam czegoś tak dobrego. Trzymając kubek w dłoniach uśmiechnęłam się, dla takich krótkich chwil, warto znosić wiele. Iana uśmiechnęła się i wskazała na mój nadgarstek.
-A to... to jest moja smycz... Tak dobrze słyszysz smycz, dzięki temu książę wie, gdzie jestem co robię i w każdej chwili może mnie wezwać do siebie- uśmiechnęłam się smutno- koniec prywatności.
Dopiłam swój napój podziękowałam przyjaciółce i wróciłam do swojego pokoju. Drzwi od sypialni księcia były zamknięte,  nie dochodził z za nich żaden dźwięk. Wślizgnęłam się do swojego łóżka mając w ustach smak czekolady.

O 6:00 zapikał mój zegarek, informując mnie, że książę chce mnie widzieć. Ubrałam się szybko w strój służącej i udałam się do sąsiedniego pokoju. Zapukałam cicho i poczekałam na pozwolenie.
-Wejdź Zallo- usłyszałam zaspany głos księcia.
-Witam, dobrze spałeś?- zapytałam podchodząc do okna i odsłaniając zasłony.
-Nie wyspałem się zupełnie- opadł głową w poduszkę.
Wyglądało to dość komicznie, wyglądał jak mały chłopiec którego, mama stara się siłą wyciągnąć do szkoły. Zebrałam z podłogi brudne rzeczy, i uważniej przyjrzałam się księciu. Jedyne co mogłam dobrego o nim powiedzieć... Był obrzydliwie przystojny, jak ktoś z takim paskudnym charakterem otrzymał tak piękne rysy twarzy, i ... ciało.
-Co chcesz na śniadanie?
-Wolała byś nie wiedzieć- spojrzał na mnie dziwnie- ale musi mi wystarczyć, jajecznica i tosty z ciemnym chlebem, i koktajl do picia ten co zawsze, jak powiesz w kuchni powinni wiedzieć.
-Dobrze pójdę, zanieść rzeczy do pralni, i zamówię posiłek. Zjawię się niedługo.
Zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam korytarzem do kuchni. Zamek był śliczny ale i ogromny, moje kroki zagłuszał dywan który biegł po środku podłogi.
-Zalla!- przeraziłam się na dźwięk swojego imienia.
-Lucas, zwariowałeś chcesz żebym umarła na zawał?
-Oczywiście, że nie. Słyszałem czego dokonałaś, nie wiem jak ci się to udało tak szybko, ale jesteśmy pod ogromnym wrażeniem- chłopak stał oparty o ścianę i swobodnie ze mną rozmawiał.
-Nie boisz się, że ktoś nas zobaczy?- zapytałam
-Nikt tutaj nie chodzi, zaufaj mi wiem wszystko o tym zamku- uśmiechnął się.
-A wracając, i tak wiem że to jest wasza zasługa. Dostałam się w łaski króla z waszą pomocą.
-Nie... Zalla nikt z naszych nie był obecny na sali. Obawiamy się, że coś mogą podejrzewać.
-Żartujesz prawda?
-Nie, wszystko co mówię jest prawdą, nie mam w zwyczaju żartować o takich rzeczach- chłopak spojrzał na zawartość moich rąk.
-Będę musiała uciekać, muszę zamówić jedzenie, dla księcia.
-Ty nawet jedzenie mu podajesz?!
-Czy to jest takie dziwne?- zwątpiłam już.
-O tak bardzo, ale o tym później Ci opowiem. Czy to są rzeczy Bastiana?
-Tak właśnie niosę je do prania.
-Daj mi je przydadzą nam się- chłopak wyciągnął ręce w moją stronę.
-A może tak dam ci jedną część tej garderoby? Dziwnie będzie jeśli zginie cały komplet ubrań, mogę co jakiś czas zabierać rzeczy Bastiana jeśli to się jakoś przyda- odparłam.
-Bardzo, a teraz leć już. Zobaczymy się niebawem.
Ruszyłam w stronę pralni, biedniejsza o koszulę Bastiana, którą dałam Lucasowi. Wrzuciłam wszystko do jednego worka i ruszyłam migiem do kuchni.
-Witam, proszę śniadanie dla księcia jajeczni... Moim oczom ukazała się taca z gotowym posiłkiem dla Bastiana.
-Wszystko jest gotowe, przed chwilą zostało wyłożone na talerz więc jest jeszcze gorące- kucharz spojrzał na mnie bacznym wzrokiem.
-Dziękuję bardzo- chwyciłam tacę w ręce i ruszyłam do pokoju, księcia.
-Proszę bardzo, wszystko tak jak prosiłeś.Smacznego.- tacę położyłam na stole blisko łóżka księcia.
-Dziękuję bardzo.
- Udam się do siebie byś mógł w spokoju zjeść- ukłoniłam się i wyszłam z pokoju. Nagle mój zegarek za wibrował i wyświetliła się wiadomość
-Jeśli chcę mogę cię też słyszeć
Poczułam, że nogi odmawiają mi posłuszeństwa.

zakreconadziewczyn

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 1781 słów i 9536 znaków.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik DiscoStar

    Kiedy kolejna część???

    25 gru 2015

  • Użytkownik Misiaa14

    oo  nieźle  cudoo o !!!♡♡♡♡

    16 gru 2015

  • Użytkownik uskrzydlona

    Błagam pisz szybko to jest genialne <3  :rotfl:

    16 gru 2015

  • Użytkownik claire

    Gratuluje talentu  :kiss:

    16 gru 2015

  • Użytkownik lalaleczkA

    uwielbiam :))) czekam na dalszą część. kac książkowy mi się udziela.  czekam na więcej, dużo więcej :bravo: ciężko jest mnie przyprawić o niedosyt, tobie się to udało :)

    16 gru 2015