Nic dla mnie cz 10

Minęły całe trzy dni od, czasu wizyty Luca w moim pokoju, każdy dzień wyglądał identycznie. Pranie, usługiwanie, sprzątanie , jedzenie, spanie. Nie miałam informacji od Lucasa, ale kiedy usłyszałam gdy ktoś szepcze koło pralni, nie umiałam się powstrzymać by nie podsłuchać.
-Dzisiaj w nocy, powiedz innym- usłyszałam obcy szept.
Zaschło mi w gardle, nie mogłam się ruszyć. A więc to dzisiaj, zabiję Bastiana by osłabić króla, i pozwolić Lucowi robić co uważa za słuszne. Pobiegłam do swojego pokoju, i zamknęłam drzwi. Wyciągnęłam z szuflady list.
-Daj mi siły proszę! Wyszeptałam w niebo mocno ściskając list, wrzuciłam go do kominka i mimo dość ciepłego dnia, rozpaliłam w nim ogień by list swobodnie spłonął. Zapukałam do pokoju Bastiana i za zgodą weszłam do środka.
-Nie chcesz czasem czegoś do jedzenia? Jest już pora kolacji.
-Nie dziękuję, nie jestem specjalnie głodny. Ale cieszę się, że jesteś usiądź proszę- wskazał miejsce koło siebie.
-Czy coś się stało?- zapytałam ze strachem.
-Wszystko jest dobrze, chcę tylko, żebyś to miała- zdjął z szyi swój klucz- tak na wszelki wypadek.
-Ale o co chodzi?
-Jeszcze się nie domyślasz prawda?
-Czego?
-Tego- Bastian zbliżył swoje usta do moich i pocałował mnie tak jak nigdy nie byłam całowana. Smakował desperacją i ... łzami. Uświadomiłam sobie, że to ja płaczę. Bastian przerwał pocałunek, i spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Aż tak źle całuję?
Nie mogłam powiedzieć ani słowa, dlatego też sama go pocałowałam tym razem to ja brałam wszystko co dawał mi ten pocałunek. Czułam rękę Bastiana na plecach, wczepiłam palce w jego włosy.
-Wiesz dobrze, że tak nie możemy prawda? - zapytałam przerywając pocałunek.
-Mam to w nosie, nie obchodzi mnie zdanie innych, nie umiem dłużej udawać, że jesteś mi obojętna- wyszeptał te słowa w moje usta. Teraz kiedy moja miłość została odwzajemniona, a ja sama musiałam go zabić i to dzisiaj za kilka godziny. Zapięłam sobie na szyi klucz do jego pokoju i uśmiechnęłam się.
-Zrobiłem ci tyle okropnych rzeczy, katowałem traktowałem jak przedmiot. A ty obdarzyłaś mnie uczuciem. Jesteś szalona Zallo.
Pogłaskałam go po poliku
- To Ty jesteś szalony pokochałeś kogoś takiego jak ja, jestem nikim w twoim świecie.
-Chcę, żebyś została ze mną cały czas, ale musisz wracać do siebie do pokoju. Idź i wyśpij się- pocałował mnie w czoło przez co czułam się bardzo bezpiecznie.
Udałam się do swojego pokoju, związałam włosy w koka i czekałam na pierwszy wystrzał który zasygnalizuje, początek powstania. Cały czas płakałam, kiedy nagle ok 1 w nocy usłyszałam wystrzał kamień spadł mi z serca. Wyciągnęłam z pod łóżka, swoją tajną broń i ruszyłam do pokoju Bastiana, w którym ku swojemu dziwieniu nikogo nie zastałam. Słyszałam krzyki, strzelanina trwała w najlepsze, zbiegłam na dół i zobaczyłam na podłodze dwa ciała, zrobiło mi się niedobrze, pobiegłam co sił w nogach. Kiedy zbiegałam po schodach zobaczyłam potworną scenę, na dole, leżały ciała a koło nich napis: "Będziesz następny wasza wysokość". Wszystko było idealnie zaplanowane, musieli skutecznie zabijać wrogów. Cofnęłam się i uderzyłam w jakiegoś mężczyznę.
-To ty nadal żyjesz? Myślałem że młody zakatował cię na śmierć w tych lochach.
-O kim mówisz?
-O Larym, a pewnie znasz go pod innym imieniem. Hmmm niech pomyślę- zaśmiał się mężczyzna.
Już, wiedziałam o kim mówił, kiedyś słyszałam na kogo mówiono młody, i kto mógł mnie tak skrzywdzić.
-Lucas, pod takim imieniem go znam- powiedziałam oschle.
-No tak, racja mówił coś, że łatwo uwierzyłaś we wszystko co mówił- mężczyzna uśmiechnął się sztucznie odsłaniając swoje obrzydliwe zęby.
Wyciągnęłam broń i bez mrugnięcia okiem strzeliłam mężczyźnie w głowę. Ostatnie co widziałam w jego oczach to zaskoczenie. Patrzyłam jak upada, na ziemię z pustymi oczami. Zabrałam jego broń, a swój prezent od Lucasa... Larego schowałam do bielizny wcześniej go odbezpieczając. W moich żyłach krążyła wściekłość na tego dupka, ale i na samą siebie. Jak tak łatwo mogłam mu uwierzyć? Zrobił dla mnie jedną miłą rzecz i to wystarczyło by uśpić moją czujność, doskonale wiedział co powiedzieć bym stanęła po jego stronie.
Nie wiedziała gdzie iść dalej, zastanawiałam się gdzie może być Lucas, a co gorsza gdzie jest Bastian.
-Skup się dziewczyno!- rozkazałam sobie w myślach.
Chciało mi się płakać, ale wiedziałam, że to mnie tylko osłabi musiałam skupić się  na swoim zadaniu. Nagle uświadomiłam sobie gdzie powinnam biec, jak najszybciej puściłam się biegiem i wleciałam wręcz do pokoju pary królewskiej. Gdy zobaczyłam ilość krwi na podłodze cofnęłam się o krok, jednak na ziemi zobaczyłam ciała strażników, co dało mi do myślenia. Jeśli oni polegli... to albo król i królowa gdzieś się ukrywają albo co gorsza... zostali zabrani gdzieś indziej... Skończyły mi się pomysły gdzie mogłabym iść. Zamknęłam oczy i oparłam się ścianę, nic zupełna pustka. Podniosłam wzrok bo usłyszałam, że ktoś biegnie w moją stronę, wstałam na równe nogi. Biegła do mnie Iana ze łzami w oczach i strachem wymalowanym na twarzy. Wpadła mi w ramiona i cała się trzęsła.
-Co jest kochana, ciiii już dobrze, coś widziałaś prawda?- zapytałam ją.
Dziewczyn nerwowo kiwała głową, i pokazywała palcem w stronę z której przybyła, chwyciłam ją za rękę i pobiegłam za nią, wbiegłyśmy do kuchni, w której rozegrała się istna masakra, ciała... mnóstwo ciał i ten okropny metaliczny zapach krwi.
-Iana, uspokój się, udało ci się uciec jesteś bardzo dzielna. Teraz spróbuj mi pokazać kto to zrobił.
Dziewczyna skupiła się na mojej twarzy, starała się coś powiedzieć, ale z jej gardła wydostawało się tylko ciche  charkanie. Wreszcie dziewczyna zrezygnowała, podbiegła do szafki wyciągnęła z niej jakąś puszkę, rozsypała jej zawartość na blat, i napisała mi, krótką wiadomość. Spojrzałam na nią ze strachem.
-Ale jesteś pewna ?
Pokiwała energicznie głową. Chwyciłam ją za rękę i zaprowadziłam do pokoju Bastiana, otworzyłam drzwi kluczem i wprowadziłam dziewczynę do środka.
-Zostań tutaj schowaj się gdzieś najlepiej jak umiesz. Za jakiś czas po ciebie przyjdę.
Nic zupełnie nic dzisiaj nie trzymało się kupy, Lucas... bo już nie wiedziałam jak mam go nazywać, mówił mi jedno. Nigdzie nie było Bastiana, broń w mojej ręce zaczynała robić się już ciepła od mojej temperatury. Na korytarzu koło pokoju w którym zamknęłam swoją przyjaciółkę przebiegało kilku z "naszych", zorientowałam się, że wszyscy którzy są po "naszej" stronie nie mają lewego rękawa przy swoich strojach. Chwyciłam jednego za szmaty i silnie pociągnęłam. Użyłam do tego całej swojej siły.
-Gdzie jest Lary?- wysapałam.
Jego koledzy wymierzyli we mnie bronie, ale spojrzałam im tylko w oczy i natychmiast pobiegli dalej.
-Powinnaś to wiedzieć nasza nadziejo- zaśmiał się mężczyzna.
-Nie rób ze mnie głupiej, gdzie on jest, mów albo już nigdy nie zobaczysz wchodu słońca- zagroziłam.
-Bo uwierzę, że jesteś w stanie kogoś zabić-zaśmiał się wrednie.
-Jednego z waszych już zabiłam, miał taki okropne zęby... chcesz dołączyć do niego? Dzisiaj już nic się dla mnie nie liczy.
Widziałam strach w oczach chłopaka, udawałam silną ale tak naprawdę sama byłam rozbita na milion kawałeczków.
-Nigdy ci nie powiem, będziesz musiała mnie zabić.
-Ciesze się, że to powiedziałeś.
Puściłam chłopaka i wymierzyłam w niego bronią.
-Poczekaj! Twoja chwila wolności stała się dla nich więzieniem- powiedział chłopak i sam się zastrzelił .
Krzyknęłam, nie sądziłam, że coś mi powie. Ale jeszcze większym zaskoczeniem było dla mnie jego samobójstwo, spojrzałam na swoje ubranie, całe było w jego krwi. Zakręciło mi się w głowie, odbiegłam od niego najdalej jak tylko umiałam, aż nagle przewróciłam się i tak leżałam. Nie miałam siły, było mi niedobrze. Analizowałam w głowie słowa chłopaka, nic zupełnie nic nie zrozumiałam z tego co do mnie mówił. Moich uszu dobiegały krzyki, przekleństwa, kroki, wystrzały. Zamknęłam oczy, i myślałam. Analizowałam, swoje życie w zamku, gdzie czułam się dobrze i wtedy do mnie dotarło. Już wiedziałam gdzie jest Lucas, wstałam chwyciłam broń i pobiegłam w miejsce ,gdzie czułam się wolna.

zakreconadziewczyn

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 1629 słów i 8702 znaków.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Przeslodzone

    Idealne! O mój Boże! To opowiadanie jest... inne, ale oczywiście w pozytywnym sensie❤❤❤

    4 sty 2016

  • Użytkownik zakreconadziewczyn

    @Przeslodzone Dziękuję bardzo za miły komentarz :) <3

    4 sty 2016

  • Użytkownik DiscoStar

    Wow to jest mega!!! <3

    3 sty 2016

  • Użytkownik szalona123

    Wspaniale, liczyłam na to że Bastian zakocha się w niej... <3

    3 sty 2016

  • Użytkownik Urwisek

    @szalona123 Też miałam taką nadzieje <3

    3 sty 2016

  • Użytkownik claire

    @Urwisek i ja xD

    3 sty 2016

  • Użytkownik Urwisek

    @claire :D

    4 sty 2016