Nic dla mnie cz 17

Jak wszystkim wiadomo, po zaślubinach przychodzi czas na dzieci. Nigdy nie wyobrażałam sobie siebie w roli matki, czułam na sobie coraz większą presję by dać Bastianowi potomka. Jednak minął już niemal rok od ślubu, a ja nie mogłam zajść w ciążę.
-Może powinnaś na jakiś czas wyjechać? Odpocząć od tego wszystkiego?- zaproponował któregoś dnia Bastian.
-Uważam, że to dobry pomysł- odparłam smutno.
Wszyscy uważali, że to moja wina. Bastian powinien już dawno począć następcę, a ja powinnam mu go dać.
-Zobaczysz wszystko się ułoży, będzie dobrze kochanie- pocałował mnie w czoło i usiadł koło mnie na ławce.
Odetchnęłam pełną piersią , by powstrzymać łzy. Spojrzałam na swojego męża i uśmiechnęłam się z przymusem.
-Musi być, wyjadę na jakiś czas. Może do Iany, na wsi jest ciszej. Poukładam wszystko w głowie i wrócę za dwa tygodnie- położyłam mu dłoń na kolanie.
Nie było nam łatwo, widziałam , w jego oczach obawę, że nigdy nie dam mu dziecka. A o niczym innym teraz nie marzyłam, codzienne badania, kontrole wykazały, że jestem zdrowa i powinnam bez problemu zajść w ciąże.
-Dobrze, wyjedziesz jeszcze dzisiaj, idę zorganizować podróż- wstał i wrócił do pałacu.
Spojrzałam w górę niebo tego dnia było wyjątkowo śliczne, a słońce pieściło moją twarz promieniami, lekki wiatr niósł zapach drzew. Bardzo dawno nie miałam wiadomości od Iany, ale wiedziałam że zawsze mogę do niej pojechać. Podniosłam się z ławki i ruszyłam do zamku. Gdy tylko przekroczyłam próg zamku, poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. Na wyższym piętrze stała matka Bastiana i wpatrywała się we mnie, dygnęłam jak zawsze i już miałam iść dlaej kiedy zatrzymał mnie jej głos.
-Zallo, możesz podejść do mnie na chwilę?
Zacisnęłam pięści i ruszyłam w stronę kobiety licząc każdy stopień bo zająć czymś myśli, gdy stałam już na górze kobieta znalazła się przy moim boku i chwyciła pod ramię.
-Jak dobrze, że cię widzę. Musimy porozmawiać, zapewne wiesz o czym? - spojrzała na mnie tymi swoimi matczynymi oczami, których nigdy nie mogłam rozgryźć, czy są bardziej serdeczne, czy czekają na jakiś mój błąd.
-Zapewne o naszych problemach- odparłam .
-Dokładnie tak moja kochana, nie chcę byś czuła się , wiem jaką presję wywiera na tobie tradycja, ale czas mija, ciąża trwa dziewięć miesięcy, a więc zostały ci cztery miesiące by ogłosić oficjalnie, że jesteś brzemienna.
Zaschło mi w gardle, wiedziałam że kończy mi się czas ale dopiero teraz zrozumiałam, że sytuacja jest beznadziejna.
-Nie chcę być niedelikatna, ale może będzie konieczna pomoc.
-Co chce pani przez to powiedzieć?
-A to moja kochana, że będziecie musieli wynająć brzuch , ale wtedy to nigdy nie będzie twoje dziecko, matką mimo wszystko będzie tamta kobieta. Oczywiście Ty będziesz wychowywać potomka, jednak nigdy nie będziesz mogła decydować o jego życiu. Rozmyślałaś kiedyś o takiej opcji?
-Nigdy ! Urodzę Bastianowi to dziecko, może nie teraz, może za rok albo dwa! Ale urodzę je sama!
-Ale za rok już będzie za późno ! Dziewczyno, dziecko musi pojawić się dwa lata po waszym ślubie, później nie będzie miało żadnych praw do tronu i cały nasz ród, zostanie zniszczony!
Wyrwałam kobiecie swoją rękę i spojrzała na nią surowym wzrokiem, już chciałam jej powiedzieć , że ma się nie wtrącać ,ale powstrzymałam się i odeszłam w stronę swojej komnaty.
Tego było zdecydowanie za dużo! Jak ona śmiała zaproponować coś takiego! Weszłam wściekła do swojego pokoju, a służąca aż podskoczyła ze strachu.
-Przepraszam, że cię wystraszyłam. Nie chciałam- odparłam cicho.
-Nic się nie stało wasza wysokość, podać może coś do picia?
-Wyjeżdżam, dzisiaj , za parę godzin. Spakuj mi proszę potrzebne rzeczy na dwa tygodnie, odpowiednie na wieś, więc spodnie, bluzy powinny być dobre.
-Ale wasza wysokość, to nie jest dobry strój...
-To nic, zrób co mówię. Pójdę wziąć kąpiel przed wyjazdem.
-Tak jest, wasza wysokość.
Weszłam do swojej łazienki, uwielbiałam to miejsce zawsze przychodziłam tutaj by pomyśleć, odpocząć i pobyć sama. Nalałam do wanny olejków, dorzuciłam suszonych ziół i nalałam gorącej wody. Rozebrałam i się i stanęłam przed lustrem, robiłam to bardzo często. Patrzyłam na swoje ciało i zadawałam pytanie: Co jest ze mną nie tak?
-Wasza wysokość, król Bastian chce wejść.
-Powiedz mu, że biorę kąpiel, jeśli chce porozmawiać o podróży wszystkie plany ma przekazać tobie.
-Tak jest- ta dziewczyna była jak mały ptaszek, poruszała się bardzo cicho i była jedyną osobą w zamku, której mówiłam wszystko. Związałam włosy w wysokiego koka i spojrzałam sobie w oczy, widziałam w nich strach i determinację. Zobaczyłam w lustrze odbicie dziewczyny, stała z wzrokiem utkwionym w ziemię.
-Kochana, nie musisz się bać, nie zrobię ci krzywdy. Zresztą już wiele razy widziałaś mnie bez ubrania- uśmiechnęłam się serdecznie.
-Pomogę przy kąpieli- podeszła szybko i pomogła mi wejść do ogromnej wanny.
-Chcą wynająć surogatke, uważają że nie jestem w stanie urodzić tego dziecka- wyrzuciłam z siebie te słowa.
- Uważam, że to jest już przesadą, a wyjazd jest bardzo dobrym pomysłem. Odpoczniesz wasza wysokość, nabierzesz dystansu i zobaczysz, że po powrocie zajdziesz w ciążę- jej słowa były właśnie tym czego potrzebowałam, pocieszeniem, nadzieją i wsparciem.
Woda dała mi dużo ukojenia, jednak niespełna dwie godziny później byłam już w drodze, do swojej przyjaciółki.  
Wyglądałam za ona samochodu, i myślałam czy czasem ten okropny dzień w którym musiałam strzelać do Bastiana i obrażenia które poniosłam nie są odpowiedzialne za mój problem. Ruchy samochodu okazały się bardzo przyjemne i szybko zasnęłam. Obudziłam się, gdy zatrzymaliśmy się przed domem mojej przyjaciółki, nigdy tutaj nie byłam , ale dostawałam wiele zdjęć, dlatego poczułam się tutaj tak dobrze. Mój przyjazd , został szybko zauważony, wiele osób wyszło by mnie powitać, i zobaczyć jak na żywo wygląda ich królowa. Uśmiechałam się i machałam, dziękowałam za miłe słowa i ściskałam wiele rąk , kiedy przebiłam się przez tłum, i weszłam na teren uroczego domku Iany, cicho zapukałam i czekałam na zaproszenie. Drzwi otworzył mi Colin , który otworzył oczy ze zdziwienia.
-Zalla! Jejku co ty tutaj robisz?- przytulił mnie mocno- tak się cieszę, że nas odwiedziłaś, Iana będzie skakać z radości o ile będzie w stanie- mężczyzna wpuścił mnie do środka.
-Pozwolisz, że tylko wniosą moje rzeczy?- zaśmiałam się po nosem.
-Hahahaha oczywiście, zupełnie zapomniałem, że masz liczną eskortę.
-Niestety jeden będzie musiał zostać, Bastian się uparł.
-Doskonale go rozumiem. Sam zrobiłbym wszystko byś była bezpieczna- uśmiechnął się uroczo.
Czułam się tutaj dobrze, i bezpiecznie, i chciałam by ta chwila trwała wiecznie.

zakreconadziewczyn

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 1291 słów i 7125 znaków.

5 komentarzy

 
  • niezgodna

    będziesz kontynuować opowiadanie?

    3 maj 2016

  • Urwisek

    Cudowne  <3  
    Kiedy kolejna?  :kiss:  
    Mam nadzieję że Bastian jej nie zdradzi a jej nic się nie stanie  
    Może zostanie porwana a Bastian ją uratuje wtedy będzie  :sex:  :sex2: i będą z tego śliczne bliźniaki  

    Wiem powaliło mnie XD
    pozdrawiam kochana  :kiss:

    20 mar 2016

  • Alice

    @Urwisek geniusz xD uwierz nie chcesz mieć bliźniaka. Ale kto królewskiej rodzinie zabroni ;)

    29 mar 2016

  • Urwisek

    @Alice hehehe  :lol2:

    29 mar 2016

  • claire

    Kocham to!!! :) niech ona zajdzie w ciąże

    27 lut 2016

  • Misiaa14

    cudo *-*

    26 lut 2016

  • Ewcia:D

    Pięknie :)

    26 lut 2016