Nic dla mnie cz 13

Siedząc w lochu zdałam sobie sprawę ,że przegrałam.Umrę, ale dzięki mnie żyje Basitan i mam nadzieję, że królowa też dojdzie do siebie po wszystkim. Oparłam się plecami o ścianę celi i zamknęłam oczy, rana bolała mnie bardzo ale już nie krwawiła, cały brzuch miałam obolały. W mojej celi nie było nawet okna bym mogła odliczać minuty do końca mojego życia. Czy jestem z siebie dumna? Jak najbardziej, uratowałam kogoś kogo kocham, pomściłam Cellę, a za chwilę mam nadzieję do niej dołączę.
-Zallo! Gdzie jesteś?- usłyszałam.
-Tutaj, idź za moim głosem- szeptałam.
-Boże drogi, co on ci zrobił?! - nie znałam tego głosu.
-Kim jesteś?- zapytałam.
-Codziennie przynosiłaś mi pranie, masz prawo mnie nie pamiętać- zaśmiał się chłopak.
-Colin... masz na imię Colin prawda?
-Tak jest Zallo, a teraz postaraj się wstać, musimy uciekać i to jak najszybciej- chłopak coś grzebał przy moim zamku.
-Ale jak chcesz to zrobić? Cały zamek jest postawiony na nogi, nie wyjdziemy tak łatwo.
-Nie dla mnie takie problemy.
-Dlaczego mam ci zaufać?
-Bo najlepsze światło pada od północy- coś pstryknęło w moim zamku.
-Bastian tak mówił kiedy malował.
-On mnie tutaj wysłał, nie mamy wiele czasu do wschodu słońca- chłopak zarzucił sobie moją rękę na bark i pomagał iść.
-Gdzie on teraz jest?
-Nie wiem, powiedział, że musi coś załatwić i kazał mi cię uwolnić.
Wyszliśmy na wyższy poziom zamku, szliśmy tak szybko jak tylko mogłam. Colin prowadził mnie jakimiś kątami, nagle usłyszeliśmy za sobą strzał, padliśmy na ziemię.
-Co do cholery!- chłopak szybko odwrócił się na plecy i oddał jeden strzał.- Zallo wstawaj idziemy. Tak cię nie uwolnię, ale czy jest na zamku miejsce w którym czujesz się bezpieczna?
-Jest, pokój z obrazem tam mogę się ukryć na jakiś czas.
-Chodźmy tam.
Gdy już stanęliśmy przed drzwiami, serce waliło mi jak oszalałe. Otworzyłam drzwi, i zobaczyłam na środku moją przyjaciółkę. Podbiegła do mnie i przytuliła się, pogłaskała mnie po włosach i pocałowała w głowę. Jednak szybko zwróciła oczy na Colina i rzuciła mu się na szyję, on radośnie podniósł ją do góry i zakręcił, po czym się pocałowali. Cała scena była dziwna, nie wiedziałam skąd się znają.
-Wiedziałem, że ją tutaj zaprowadzisz. Zallo zdejmij swoje rzeczy i oddaj je Ianie, byle szybko.
-Dlaczego?!
-Uciekniemy razem, jeśli będzie ubrana w twoje rzeczy pomyślą, że to Ty im się urwałaś więc nie będą cię szukać na zamku.
-To jak samobójstwo! Nie zgadzam się- warknęłam.
Dziewczyna podeszła do mnie i pogłaskała po policzku, łzy poleciały mi mimo mojej woli.
-Nie rób tego, to jest niebezpieczne, proszę- chwyciłam jej rękę.
Dziewczyna jednak pokręciła głową i uśmiechnęła się do mnie. Pocałowałam ją w czoło i zaczęłam się rozbierać. Szybko zamieniłyśmy się rzeczami i jeszcze raz spojrzałam na przyjaciółkę.
-Kiedy będziesz już bezpieczna za tydzień lub dwa, napisz list tutaj do zamku do Bastiana, że wszystko z wami dobrze- poprosiłam.
Podeszłam do Colina i pocałowałam w czoło, rozkazałam mu pilnować mojej przyjaciółki i dbać o nią. Szybko wszyli z pokoju, a ja zostałam sama. Siedziałam w pokoju prawię cały dzień, chciało mi się bardzo pić, nie mówiąc już o potrzebach fizjologicznych. Czułam się źle, nie wiedziałam kiedy mogę wyjść z pokoju, i czy czasem nie umrę tutaj, tak jak chciał król. Schowałam się za grubymi zasłonami, gdzie było mi cieplej. Zamknęłam oczy i czekałam aż śmierć zabierze mnie ze sobą. Jednak nic takiego się nie działo, następnego dnia poszukałam w pokoju wody, znalazłam ją w wazonie z kwiatami koło obrazu, napiłam się tylko trochę. Nie wiedziałam jak długo tutaj zostanę, i czy ktoś wie gdzie mnie szukać, ponownie wróciłam pod zasłony i zasnęłam. Śniła mi się Cella, moja mama, królowa i Lucas. Nie był to rozbudowany sen, oni jedynie siedzieli przy jednym stole i milczeli. Obudziłam się zlana potem, i wyjrzałam za okno, gdzieś bardzo daleko, ale jeszcze na teranie zamku unosiły się kłęby dymu. Wiedziałam, że palą zmarłych poległych w walkach, potem rozsypią ich prochy. Tak samo jak zrobili to z moim braciszkiem. Poczułam okropny fetor, i zorientowałam się, że to moja rana zaczyna się psuć. Nie zostało mi wiele czasu, popłakałam się bo cały czas myślałam, że może jednak mi się uda... że dowiem się co z Colinem i moją przyjaciółką, jeszcze raz zobaczę Bastiana będę mogła spojrzeć mu w oczy, te piękne oczy w których często pojawiały się wesołe iskierki. Podeszłam do obrazu i spojrzałam na jednego z chłopców, obraz był jak wierna kopia, dlatego też wiedziałam który to Bastian, miał na brodzie małą bliznę, nigdy nie poznam jej historii. Usiadłam, i zadarłam głowę do góry, od mojego zapachu robiło mi się niedobrze, rana bolała okropnie. Wiedziałam, że jeśli zakażenie dojedzie do krwi, nie będzie już czego po mnie zbierać. Myślałam nad tym co jeszcze mogłabym zrobić, żeby nikomu nie stała się krzywda. Starałam się robić wszystko dobrze, miałam tyle czasu, mogłam powiedzieć Bastianowi, mógł się na to przygotować. Ale nie! Ja wolałam pokazać światu, że jestem silna ! I właśnie mam tego efekty! Leżę tutaj gnijąc, bez wody, bez jedzenia, bez światków. Ciekawe kiedy mnie znajdą, czy wtedy kiedy fetor będzie nie do zniesienia, czy może szybciej. Woda w wazonie nie brała się z nieba, dlatego żyłam myślą,.. nie bardziej nadzieją, że ktoś za chwilę tutaj przyjedzie i uratuje mnie, albo szybciej dobije. Znowu zaczęłam liczyć od zera do dziesięciu i ogarnęło mnie ciepło, nic nie bolało. Jeśli tak ma wyglądać śmierć to ja poproszę.

zakreconadziewczyn

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 1109 słów i 5877 znaków.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik stiles11

    podrywają mi dziewczyne lol, autorka tekstu jest zajeta,a opowiadanie przecudowne :* <3 <3 <3 rozwaliłaś mnie tym fetorem XDDD

    2 lut 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    cóż z nim *

    6 sty 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    ona musi żyć  i być cóż nim na zawsze cudo ♡♡♡♡♡

    6 sty 2016

  • Użytkownik claire

    Kocham to!!! <3 <3 <3 <3

    6 sty 2016

  • Użytkownik szalona123

    Genialne! <3 Czekam na kolejne części! <3

    5 sty 2016

  • Użytkownik Urwisek

    Dobra wybroniłaś się <3 Cudo cudo cudo <3

    5 sty 2016

  • Użytkownik Lili797

    Odebrało mi mowę to opowiadanie jest tak cholernie cudowne

    5 sty 2016