Nic dla mnie cz 12

-To nie może być prawdą! Kłamiesz jak z nut, niby kiedy miałaś zajść w ciążę?!- zaryczała królowa.
-Nie sądzisz wasza wysokość, że ja i twój syn mieliśmy wiele okazji by się do siebie zbliżyć?-  nie odwróciłam się do kobiety, cały czas uważnie patrzyłam na Lucasa.
Na chwilę straciłam pewność siebie, i chłopak to wykorzystał, rzucił się na mnie i mocno uderzył w brzuch. Upuściłam broń i upadłam, ból był okropny na chwilę straciłam wzrok, a w następnej chłopak siedział na mnie okrakiem trzymając mi ręce do góry.
-Ciebie oszczędzę, ale twoje dziecko zginie w twoim łonie- zaryczał Lucas.
Uwierzył, ten idiota uwierzył w moje kłamstwo. Zaśmiałam się w duchu, spojrzałam w oczy chłopaka i widziałam w nich czystą furię. Ponownie dostałam cios w brzuch i kolejny, zaczęłam kaszleć i poczułam okropny metaliczny smak. Przechyliłam głowę na bok i zwymiotowałam krwią.
-Chyba sprawa załatwiona, wątpię by nasz nienarodzony następca, przeżył coś takiego- Lucas zszedł ze mnie i stanął obok. A ja czułam się okropnie, ukucnęłam i ponownie zwymiotowałam,  oczy zaszły mi łzami, nic nie widziałam dopóki nie otarłam oczu wierzchem dłoni.
-Naprawdę myślałaś, że jakiś tam zarodek jest dla mnie problemem?
-Nie, nie myślałam tak ale kupiłam sobie parę sekund triumfu- zaśmiałam się i natychmiast tego pożałowałam.
-Czas zakończyć tą sielankę- chłopak wymierzył broń w królową.
Szybko jednak zmienił zdanie i strzelił we mnie. Upadłam twarzą zwróconą w podłogę, ból był okropny, i nadszedł zupełnie niespodziewanie. Nie mogłam się ruszyć, a na ramieniu czułam ciepło. Liczyłam od zera do dziesięciu i od dziesięciu do zera. Moja mama zawsze uczyła nas tego kiedy byliśmy bardzo głodni, żeby zająć czymś myśli. Ból zyskiwał na sile, a ja nie byłam w stanie nic zrobić. Leżałam na ziemi, nie słyszałam niczego i nie widziałam. Zdałam sobie sprawę że zemdlałam, to było bardzo dziwne uczucie, widziałam ciemność nie mogłam się ruszyć. Ale czułam, że żyję. Naglę przed moimi oczami ukazała się Cella, uśmiechała się do mnie.
-Byłaś dzielna Zallo, i podstępna jak lis. Liczyłam na ciebie i nie zawiodłam się, a teraz musisz wstać i zabić tego gnojka. Proszę cię o jedno pomścij mnie.
Poczułam dziwne mrowienie w głowie i nagle odzyskałam wzrok i słuch, ból był okropny ale dało się go wytrzymać. Nie wiedziałam jak to możliwe, ale czułam ,że to zasługa Celli. Lucas miał wycelowaną broń w króla, natomiast królowa leżała na ziemi. Cicho podczołgałam się do najbliższej broni i strzeliłam Lucasowi w nogę. Upadł, a ja ostatkiem sił wstałam na równe nogi, i podeszłam do chłopaka.
-Chcę, żebyś przed swoją śmiercią wiedział, że nie było żadnego dziecka , kupiłam sobie tym kłamstwem trochę czasu na wymyślenie planu. Wiem też, że jesteś zwykłym tchórzem i kłamcą, wiem też, że to ty podsłuchiwałeś mój zegarek. A skąd to wiem? Bo jesteś idiotą Lucas, i wiesz co ci jedynie wyszło ? Wymyślenie twojego imienia, jakoś tak bardzo mi się podoba i do Ciebie pasuje.
-Nie zabijesz mnie Zallo, nie jesteś mordercą?
-Skąd wiesz kim jestem? Utraciłam dzisiaj to co kocham, przez ciebie! Przez twoje kłamstwa!
- Muszę powiedzieć, że mnie zaskoczyłaś Zallo poznałem inną dziewczynę.
-Jak widać zmieniłam się- pociągnęłam za spust.
Chłopak opadł całym ciałem na podłogę. Koniec... Nie żyje.
-Zabij i mnie Zallo!- usłyszałam głos króla.
-Dlaczego wasza wysokość?
-Nie mam już niczego na tym świecie, zabiłaś mi syna, on zabił mi żonę. Nie mam po co żyć, zresztą zrobiłem okropne rzeczy, chcę już umrzeć.
- Masz mnie tato- usłyszałam głos Bastiana.
Udało mi się ! Spojrzałam na chłopaka stał na równych nogach, widziałam na jego twarzy ból. Popłakałam się, widząc go. Cały ten czas bałam się, że jednak go zabiłam, że mój plan nie wypalił.
-Ale jak to możliwe? Jakim cudem?- król był zdziwiony.
-Od ponad miesiąca, w każdą marynarkę księcia, wszywałam tytanową blaszkę, dokładnie w tym samym miejscu. Wiedziałam, że będę musiała go zabić, ale nie byłabym w stanie musiałam go jakoś bronić. Kiedy pobiegłam do jego pokoju, i zobaczyłam że jest pusty, bałam się że jest już martwy. Chciałam go bezpiecznie zaprowadzić do pokoju w którym byłby bezpieczny.
-Zallo, jesteś genialna! - chłopak podszedł do mnie i przytulił.
-Nie jesteś na mnie zły?
-Zwariowałaś? Uratowałaś mi życie, wszystko słyszałem, ale nie mogłem się ruszyć.
-Podałam ci środek paraliżujący mięśnie, od miesiąca wszystko planowałam.
-Czemu nam nie powiedziałaś? - zapytał król.
-Byliście cały czas zagrożeni. Chciałam uratować was wszystkich, ale mi się nie udało- spojrzałam smutno na królową. Podeszłam do niej pogłaskałam po głowie i zobaczyłam, że oddycha. Chwyciłam swoją spinkę do włosów i rozcięłam nią sznury, którymi związany był król.
-Ona żyje, biegnijcie szybko po pomoc, ale uważajcie. W zamku cały czas trwają walki- spojrzałam na Bastiana, a on uważnie obserwował ojca. Wybiegli razem z pokoju, a ja zwróciłam swoje oczy na kobietę.
- Zallo, dobrze wiesz, że ja tego nie przeżyję. Rana jest zbyt głęboka, chcę jedynie żebyś wiedziała jedno. Ja też wiedziałam co się święci na zamku, i tak samo jak ty chciałam bronić wszystkich których kocham. Uważałam ciebie za zagrożenie, zastawiałam na ciebie pułapki cały czas, ale kiedy któregoś razu, zobaczyłam jak mój syn wprowadza cię do pokoju z obrazem, zrozumiałam, że źle robię. Byłaś i jesteś czymś co daje mojemu synowi siłę.
-Proszę leżeć spokojnie, teraz zacisnę materiał na ranie, więc może boleć- spinką rozcięłam sobie suknie i zrobiłam opatrunek.
-Skąd to wszystko potrafisz?
-Uczyłam się wszystkiego co może przydać się na wojnie- zaśmiałam się smutno.
-Źle cię oceniłam, wybacz mi Zallo. Robiłaś coś na co ja nigdy bym się nie zdobyła.
-Dlatego, że pani miała co stracić. Ja wszytko zyskałam tutaj w zamku.
-A co z twoją rodziną?
-Nie dostałam od nich żadnej wiadomości od czasu kiedy tutaj jestem, cały czas wysyłam im pieniądze, ale nie dowiedziałam się co się z nimi dzieje- zaczęłam płakać.
-Nie płacz Zallo, kiedy zmarł mój synek świat się dla mnie zawalił, Bastian nie wychodził z pokoju cały czas krzycząc, że to jego wina. Ale wszyscy wiedzieliśmy, że było inaczej... No może król uważał, że Bastian nie spełnił swojego obowiązku- kobieta zakaszlała.
-Proszę już nic nie mówić i skupić się na moim głosie, by nie zasnąć- patrzyłam uważnie na kobietę.
Nie wiedziałam co jeszcze mogę powiedzieć , dlatego też zaczęłam śpiewać. Widziałam, że  słabnie, bałam się że nie zdążą z pomocą. Cały czas głaskałam kobietę po dłoni i śpiewałam, nagle ktoś chwycił mnie od tyłu i rzucił na ziemię. Krzyknęłam z bólu , ale nikt nie zdawał sobie robić z tego problemu. Leżałam na ziemi, chciałam się podnieść, ale nie mogłam. Bałam się, że zrobią krzywdę królowej, jednak zorientowałam się, że to król. Kiedy zabrali jego żonę, zwrócił się moim kierunku.
-Zabrać ją natychmiast do lochu i stracić wraz ze wschodem słońca, jako zdrajcę narodu- król uważnie patrzył mi w oczy.
Wiedziałam już, że przegrałam.

zakreconadziewczyn

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 1430 słów i 7517 znaków.

5 komentarzy

 
  • marta1

    Nadal nie rozumiem dlaczego król kazał aresztować Zallę...

    6 sty 2016

  • zakreconadziewczyn

    @marta1 W oczach króla ona jest odpowiedzialna za całe zajście , wiedziała a mimo to niczego nie powiedziała ^^

    6 sty 2016

  • marta1

    @zakreconadziewczyn  ale później wszystko wytłumaczyła im i król przy tym był

    7 sty 2016

  • mag12e

    Wow *♡* kiedy kolejne?

    5 sty 2016

  • ala1123

    Świetne :) dodasz kolejną?

    5 sty 2016

  • pola251990

    Cudo :) kiedy kolejna część ?

    5 sty 2016

  • Lili797

    Jesteś cudowna tak jak twoje opowiadanie

    5 sty 2016