Nic dla mnie cz 3

Wszystkie dziewczyny mieszkały razem w jednym pokoju, tak jak myślałam zostało nas pięć. Nasza sypialnia była bardzo skromna, proste łóżka, żadnych ozdób na ścianach, komodach. Wybrałyśmy łóżka koło siebie ja Iana i Ronie. Codzienne lekcje, kłaniania się, podawania jedzenia, mycia podłóg, prania były bardzo monotonne i każdy nasz dzień przez miesiąc wyglądał tak samo, zaprzyjaźniłam się z dziewczynami. Iana tylko słuchała nas i uśmiechała się niemal cały czas, nie mogła pisać tego co czuje, ani chce powiedzieć, nie miałyśmy do dyspozycji ,aż tyle papieru. Czasem udało mi się przemycić rolkę lub dwie z lekcji historii, dzięki temu dowiedziałyśmy się skąd miłość do gotowania, to, że w domu miała chłopaka, który obiecał że ją poślubi, ale los chciał inaczej udało mu się znaleźć pracę w centrum kraju i wyjechał. Obiecał, że wróci jednak od roku nie napisał, ani jednego listu. Pomyślałam, że był złym człowiekiem, nie zasługiwał na Iane, ja nigdy nie miałam chłopaka, który by spojrzał na kogoś takiego jak ja.
-Zalla, może nam coś zaśpiewasz mówiłaś, że lubisz to robić- zapytała któregoś wieczoru Ronie. Siedziałyśmy w pokoju, rozkoszując się chwilą wolności i spokoju od codziennych zadań i ćwiczeń.  
-Nie znam zbyt wielu piosenek, zazwyczaj wymyślałam je sama- zaśmiałam się cicho.
-Tym bardziej chcemy posłuchać- odezwała się Viva z końca pokoju. Nie rozmawiałyśmy za dużo, ale była miłą dziewczyną.
       ''Wielki bal się rozpoczyna, wino lać się będzie strumieniami pod osłoną nocy dwójka ludzi się spotyka, nigdy być razem im danie nie było. Ona piękna on przystojny, dzisiaj w tę noc połączy ich taniec, zatem Tańcz śmiej się i pij, nie myśl o tym co będzie jutro, Tańcz śmiej się i pij  nie myśl o tym co było wczoraj. Człowiek żyje chwilą , tą namiętną tą znamienną,tą  niezapomnianą, lalalalalalalalala, unieś głowę, śmiej się głośno pokaż wszystkim kim naprawdę jesteś, pokaż że powinni  bać się ciebie ".  
              Melodia była bardzo skoczna, dziewczyny zaczęły tańczyć i śmiać się. Tak powinno być zawsze, powinny być szczęśliwe.  
-Masz piękny głos- zaśmiała się w tańcu Ronie.
Iana zaczęła klaskać w dłonie i mnie przytulać, zrozumiałam że jej też się podobało. Nagle do naszego pokoju wszedł nasz opiekun Erin.
-Nie jest wam tutaj przypadkiem za wesoło? Co tutaj się wyrabia?!- wrzeszczał na nas jak szalony.  
Dziewczyny skuliły się razem, czułam się odpowiedzialna za całe to zamieszanie.
-To moja wina Sir, ja zaciągnęłam dziewczyny do zabawy, nie chciały ale ja nalegałam, proszę ukarać mnie nie je.
-Oczywiście, że cię ukarzę, co do tego nie musisz mieć wątpliwości. Natomiast reszta z was jutro będzie miała dodatkowo dwie godziny pracy. Zolla za mną proszę.
Wyszłam z pokoju, rzucając ostatnie spojrzenie na dziewczyny, mówiły że to nie prawda, ale ja tylko się do nich uśmiechnęłam i zamknęłam drzwi. Szłam w nieznane, było mi obojętne jaką karę dostanę dziewczyny przez chwile miały dobry humor, to było dla mnie ważne. Erin otworzył drzwi i moim oczom ukazała się ogromna sala w której jeszcze trwało przyjęcie na około sto osób. Zaparło mi dech w piersiach, sala była pięknie ozdobiona, a pary tańczące na parkiecie wyglądały ślicznie.
-Nie myśl, że przyszłaś się tutaj bawić, sama posprzątasz cały stół i parkiet, masz to zrobić do jutra do szóstej, plus dodatkowo nakryć do śniadania dla dwudziestu osób, przyjęcie kończy się za niespełna pięć minut, kiedy wszyscy opuszczą salę, dopiero wtedy możesz zacząć sprzątać- wyszeptał w moje ucho mężczyzna.  
Stałam jak słup soli, chciało mi się płakać. Nie możliwością było w siedem godzin zrobić to wszystko co rozkazał Erin. Mimo wszystko musiałam to zrobić, stałam w kącie i czekałam na koniec przyjęcia, nagle ludzie ustawili się w koło,a do środka weszła młoda para, mniej więcej w moim wieku. Wyglądali olśniewająco, wszystkie oczy zwrócone były na nich, mimo że uczyli nas by nie patrzeć na to co nie jest brudną szmatą, daniem czy naczyniem do umycia, nie mogłam się powstrzymać. Każdy ich ruch był idealny, ich ciała uzupełniały się. Kiedy skończyli tańczyć, mężczyzna pocałował swoją partnerkę i spojrzał w moją stronę. Natychmiast spuściłam głowę i oblałam się rumieńcem, zostałam przyłapana na gapieniu się. Nie wiedziałam kim jest mężczyzna na parkiecie, ale modliłam się w duchu by nie doniósł na mnie. Ludzie bardzo wolno kierowali się do wyjść, wylewnie się żegnając i mówiąc jakie to przyjęcie było idealne. Po północy, na sali nie została ani jedna osoba co oznaczało, że mogłam zabrać się do roboty. Naczyń było mnóstwo, podłoga lepiła się od wina, kilka kieliszków zakończyło swoje życie na drewnianym parkiecie, zdobiąc go swoimi drobinkami. Pomyślałam że najpierw zbiorę naczynia po kolacji, następnie szkło, a potem zajmę się podłogą i zmywaniem naczyń. Dzięki normalnemu jedzeniu udało mi się przytyć dwa kilogramy, dzięki czemu miałam odrobinę więcej siły. Po dwóch godzinach, wszystkie naczynia zostały zebrane i zaniesione do kuchni, to samo stało się z resztkami jedzenia, obrus był zadziwiająco czysty, ale i tak zabrałam go do pralni i położyłam nowy w kolorze białym. Zeszłam do schowka po szmaty, mopy i pojemniki na wodę, umycie całej podłogi zajęło mi czterdzieści minut, natomiast kolejną godzinę pastowałam parkiet by błyszczał się jak przed przyjęciem. O czwartej dwadzieścia wszystko było czyste i przygotowane do śniadania. Gdy zamykałam salę usłyszałam głosy, nie powinno mnie to interesować,ale i tej godzinie, cały pałac jest cicho, jedynie żołnierze są na warcie... no i dzisiaj ja. Szłam za głosem, z bijącym sercem w obawie, że ktoś mnie nakryje. W składziku na ręczniki dla całego pałacu, zobaczyłam dwie postacie, tą samą dziewczynę, która tańczyła na parkiecie i jakiegoś chłopaka, widać było, że nie są w pokojowych nastrojach.
-Jeśli nie będziesz cicho, obiecuję że cię zabiję. To moja szansa żeby wkupić się w tę rodzinę. Innej nie będzie, więc z łaski swojej, nic nikomu nie mów- zagrodziła dziewczyna.
-Czego mam nie mówić, że tak naprawdę...
Jak na złość podłoga musiała mnie zdradzić. Pobiegłam co sił w nogach do kuchni, i mam pewność, że nie zostałam zauważona. Nie wiem o czym mówili, o co dokładnie chodziło... to nie moja sprawa ja tutaj tylko zamiatam. Miałam ponad godzinę by pozmywać stertę naczyń, i gdyby nie pomoc kucharza, który miał nocną zmianę, nie udało by mi się to. Dokładnie o szóstej pojawił się w kuchni Erin.
-Niebywałe, jakim cudem ci się to udało?
-Wytrwała praca popłaca - odparłam.
-Widzę w tobie potencjał, podoba mi się to.

zakreconadziewczyn

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 1318 słów i 7016 znaków.

2 komentarze

 
  • mag12e

    superr!! Kiedy następna? Proszę dziś :*

    10 gru 2015

  • claire

    Genialnie :D

    10 gru 2015