Nic dla mnie cz 14 Oczami Bastiana

Oczami Bastiana

Nigdzie jej nie było... Mówili mi, że uciekła. Wiedziałem, że Colin sobie poradzi uśmiechałem się na same wspomnienie o niej, jej pięknym głosie, uśmiechu, jej dobroci serca, tego jak na początku mnie nienawidziła, śmiałem się w duchu z tego. To było takie urocze, myślałem, ze mamy przed sobą całe życie, że zostanie moją przyjaciółką, będzie bawić moje dzieci, doradzać mi jak mam rządzić, wspierać mnie. Ale właśnie teraz uświadomiłem sobie, że nie chcę jej w takiej roli, chciałem by to ona nosiła pod sercem moje dzieci, chciałem codziennie móc patrzeć w te duże piękne oczy, dotykać tych pięknych pełnych ust. Cella mówiła mi, że Zalla jest wyjątkowa, żartowała sobie jak wyglądałaby nasze dzieci, wtedy uważałem, że to niemożliwe. Jak książę ma poślubić zwykłą służącą? Ale z dnia na dzień uważałem, że to możliwe, kiedy bym już zasiadł na tronie mógłbym ją poślubić. A teraz zostały mi tylko marzenia, Zalla jest już daleko od zamku, mój ojciec chciał ją zabić, ale to dzięki niej ja żyję, a moja matka z godziny na godzinę wraca do sił, on nie zrobił nic by nas chronić. Zresztą to już nie ma znaczenia za tydzień odbędzie się moja koronacja, pokonałem ojca i zgodnie z tradycją mogę wstąpić już na tron. Poszedłem do jej pokoju, nie zostało mi nic innego jak wspominać, wszystko wyglądało dokładnie tak jak zawsze, idealnie zaścielone łóżko, ani grama kurzu. Usiadłem i pogładziłem poduszkę, utrata dwóch wyjątkowych osób boli bardzo, istnieje cień szansy, że może za parę lat odnajdę Zallę, ale co wtedy? Przeproszę ją, poproszę o rękę? Co to zmieni? A co jeśli mi nie wybaczy? A co jeśli będzie miała już swoją rodzinę? Chwyciłem poduszkę i rzuciłem w kąt, byłem wściekły na siebie, że ją wtedy zostawiłem. Powinienem zostać z nią przy mojej matce, ale chciałem udowodnić ojcu kto jest lepszy. Nie będę już taki sam, oddałem tej dziewczynie część siebie, a ona oddała mi część siebie. Siedziałem w jej pokoju kilka długich chwil i wspominałem. Następnie wstałem i ruszyłem do matki, by upewnić się, że wszystko z nią dobrze. Kobieta, leżała na łóżku w skrzydle szpitalnym, była podłączona do aparatury która miarowo pikała. Usiadłem na skraju jej łóżka i chwyciłem za rękę. Kobieta otworzyła oczy i spojrzała na mnie ciepłym matczynym wzrokiem.
-Co cię trapi mój mały?
-Nie ma jej mamo! Pomogłem jej uciec, a teraz nie mogę żyć bez jej towarzystwa- powiedziałem to na głos, mimo że nie powinienem okazywać słabości.
-Kochanie moje, odnajdziesz ją.
-Zrobię wszystko by tak się stało mamo- pocałowałem ją w głowę.
-Słyszałam, że pokonałeś ojca. Uważam, że dobrze się stało, twój ojciec nie radził sobie ze wszystkim. Wygrałeś tron, a to chyba większa zasługa niż go tylko odziedziczyć.
-Wiem mamo, a co jeśli nie podołam temu?
-Podołasz, zmieniłeś się. Ona cię zmieniła, rób to co mówi ci serce. Nie bądź takim tyranem jak twój ojciec- moja mama mówiła coraz ciszej, widziałem że musi odpocząć więc wstałem i wyszedłem ze szpitala. Wałęsałem się po zamku, nie wiedziałem gdzie mogę pójść, klucz do swojego pokoju oddałem Zalli, moje schronienie zostało mi bezpowrotnie zabrane. Jednak moje nogi zaprowadziły mnie prosto przed drzwi do pokoju z obrazem. Nacisnąłem klamkę i o dziwo były otwarte, wszedłem do środka i natychmiast ujrzałem ją leżącą pod obrazem.
-Zallo ! Zallo- ukucnąłem koło niej i poczułem okropny zapach- Zallo słyszysz mnie?! Proszę otwórz oczy.
Jednak nie było żadnej odpowiedzi, a ona leżała bez życia. Nie mogłem jej stracić, ponownie.
-Proszę jeśli mnie słyszysz, otwórz oczy, nic nie mów tylko otwórz oczy- głaskałem ją po włosach, mówiłem cały czas. Zawołałem pomoc, przybiegł lekarz i powiedział, że szybko musi trafić na stół operacyjny. Ja zaś zostałem sam w pokoju, w tej samej pozycji w której klęczałem przy Zalli, ona cały czas tutaj była. Mogłem ją uratować, ale... Płakałem, pierwszy raz od śmierci brata zaniosłem się aż takim płaczem. Uratowała mnie, a ja pozwoliłem jej umrzeć i to jeszcze w tym przeklętym pokoju. Tylko raz czułem taki okropny zapach, na wojnie kiedy byłem z ojcem u rannych by dać im otuchy, następnego dnia ten mężczyzna zmarł. Jeśli jej serce przestanie bić... pobiegłem prosto przed salę operacyjną i czekałem. Musi się udać! Nie wiedziałem kiedy zasnąłem, ale obudziłem się przy jej łóżku, wyglądała okropnie ale monitor pokazywał, że żyła. Jej serce biło wolno, ale biło. Pocałowałem ją w czoło i chwyciłem za rękę. Otworzyła oczy i patrzyła na mnie tymi pięknymi oczami.
-Czy wyglądam tak źle jak się czuję?
Zaśmiałem się i pokręciłem głową.
-Wyglądasz idealnie, a teraz leż musisz dużo odpoczywać.
-Oh typowy mężczyzna, nie powinnam żyć, kiedy twój ojciec się dowie, że tutaj jestem...
-Nie martw się on już nic ci nie zrobi, za tydzień przejmę władzę i będziesz mogła zostać tutaj tak długo jak zechcesz.
-Bastian, bo ja muszę iść do łazienki- powiedziała cicho
-Emm... no... dobrze idź zatem- spaliłem buraka jak mało kto.
Ledwo trzymała się na nogach więc pomogłem jej wstać i zaprowadziłem do łazienki, w drodze ponownej nie wytrzymałem i chwyciłem ją na ręce i zaniosłem do łóżka.
-Dziękuję za pomoc- uśmiechnęła się.
- Do usług- przykryłem ją kołdrą- powiesz mi dlaczego ukrywałaś, to co się miało stać?
-Bo bałam się o ciebie, nie przewidziałam konsekwencji, liczyłam że sama sobie ze wszystkim poradzę, ale jak widać było inaczej. Jak się czuje twoja mama?
-Z godziny na godzinę coraz lepiej. Wiesz jak się bałem, kiedy znalazłem ciebie w tym pokoju, zobaczyłem twoją ranę, twoją bladą twarz. Bałem się, że to ostatnia chwila kiedy mogę trzymać cię w ramionach.
Zalla zarumieniła się po same uszy, spuściła wzrok i nerwowo skubała kołdrę. To było urocze.
-Dostałam list od Celli, znalazłam go kilka miesięcy po jej śmierci. Ona była truta, od samego początku, gdy się tutaj pojawiła. Wszyscy uważali ją za zagrożenie, byliście bardzo blisko i wszyscy, po stronie Lucasa chcieli się jej jak najszybciej pozbyć... Zresztą, Cella powiedziała mi, że gdzieś w zamku jest dokładna kopia tego listu. Nie miałam czasu go znaleźć, a zresztą bała się, że może mi się nie udać wyjść z tego cało. Dlatego zostawiła ci kilka informacji w tym liście.
-Ten list teraz nie ma dla mnie znaczenia, nigdzie nie idę kiedy ostatni raz cię zostawiłem o mało nie umarłaś, nie chcę przechodzić tego ponownie.
-Chcę z tobą porozmawiać o tym co się stało, jest bardzo dużo rzeczy których nie rozumiem- dziewczyna położyła się na poduszce i patrzyła w sufit.
-Pytaj, o co chcesz- dodałem pospiesznie.
-Czy Lucas... Lary był Twoim kuzynem?
-Tak. Mój ojciec wygnał swojego brata z zamku, nie miał serca wyrzucać Larego, dlatego też wychowywał się na zamku, tata nie specjalnie go lubił za bardzo przypominał mu brata. Powinien tego dnia wywalić go stąd.
-Dlaczego twój, tata wygnał swojego brata?
-Nigdy do końca nie poznałem prawdy, mówili mi że się pokłócili.
-Wiesz, może o co?
-Nie Zallo, ale dlaczego tak bardzo cię to interesuję?
-Bo mam pewną teorię, co prawda jest bardzo dziwna, ale wszystko zaczyna do siebie pasować- powiedziała cały czas patrząc w sufit.
-Powiedz.
-Nie dziwi cię dlaczego twój ojciec zostawił na zamku Lar'ego ? Dlaczego jego matka zginęła w dziwnych okolicznościach, bo to musiałeś wiedzieć. Obawiam się, że... Bastian to są tylko spekulacje, ale obawiam się, że Lary był twoim bratem.
-Co ty gadasz, to nie może być prawdą! Nie możliwe, wiedział bym!!!!
-Uspokój się mówiłam to tylko domysły, nic pewnego. Ale kiedy tak siedziałam w tym pokoju i patrzyłam na obraz, widziałam w Larym, duże podobieństwo do twojego taty, ten sam kolor oczu, ten sam kolor włosów, oraz to samo znamię które i ty masz. Myślałam, że to blizna, ale macie ją Ty Twój ojciec i Lary. Musisz porozmawiać, ze swoim ojcem i to szczerze, idź proszę a o mnie się nie martw.
Kiedy Zalla tak mówiła, zaczynałem łączyć kropki i wyszedł mi obrazek. Lary nie żyje, nie chcę poznać prawdy. Miałem tylko jednego brata, który zmarł jak byłem mały. Miałem szczęśliwych rodziców.
-Nie, zostanę tutaj, nie chcę znać prawdy, to nic nie zmieni. Ojciec i tak się pewnie wszystkiego wyprze.
-Jak chcesz, a teraz przepraszam ale jestem okropnie zmęczona- uśmiechnęła się i zamknęła oczy.
Siedziałem i patrzyłem, liczyłem jej spokojne oddechy. Uśmiechałem się, ten cały czas kiedy tylko mogłem być blisko jej.
-Wiedziałem, że będą z nią kłopoty, nie domyślałem się jednak, że tak duże- usłyszałem za sobą męski głos.
-Z nią nie ma żadnych problemów, to Ty go stworzyłeś, jesteś dumny z tego co zrobiłeś?- nie odwróciłem się do ojca.
-Chciałem cię chronić, nie przewidziałem, że będziesz w stanie pokochać kogoś takiego, myślałem że kochasz Celle.
-Bo kochałem ją, ale jedynie jak siostrę, zresztą co ty o mnie wiesz? Kiedy ze mną ostatni raz rozmawiałeś? Tak bez powodu, zapytałeś jak się czuję? Przypomnę Ci, dzień przed śmiercią, za którą cały czas mnie obwiniasz- powoli odwróciłem się do ojca.
- Czasu już nie cofnę, wiem że mnie nie znosisz...
-I dobrze wiesz- warknąłem nagle.
-Nie przerywaj mi proszę- pierwszy raz słyszałem to słowo od mojego ojca"proszę"- wiele złego zrobiłem, prawie zabiłem Zallę, myliłem się co do niej. I niestety rozgryzła mnie, ma rację co do Larego.
Oczy mnie zapiekły, nie chciałem tego usłyszeć. To było jak nóż w plecy, ale stało się. Powiedział mi jasno, że miałem jeszcze jednego brata.
-Nie chcę tego wiedzieć, chcę moje dawne życie, kiedy miałem jednego brata, nie dwóch. Kiedy kochałeś mamę, a nie zdradzałeś jej- patrzyłem uważnie na ojca,  
-Kocham twoją matkę, ponad wszystko, i kiedy tak tutaj siedziałem, i słuchałem was, zdałem sobie sprawę, że ty też kochasz tą dziewczynę- musiałem zrobić dziwną minę bo ojciec dodał- dziwnie to brzmi na głos prawa? Kiedy cały czas staramy się walczyć z tym uczuciem, aż nadchodzi chwila i mówimy to na głos.
-Nigdy jej tego nie powiedziałem- spojrzałem na śpiącą dziewczynę.
-Mam nadzieję, że będzie jeszcze wiele okazji do tego- mężczyzna położył mi dłoń na ramieniu- przepraszam synu.
Myślałem, że się przesłyszałem. Ale on powiedział to do mnie, przeprosił mnie, a ja nie mogłem mu tak łatwo wybaczyć.
-Doceniam ojcze, ale potrzebuję czasu.
-Dam ci go tyle ile potrzebujesz- i odszedł.

zakreconadziewczyn

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 2074 słów i 10941 znaków.

5 komentarzy

 
  • claire

    No... brak mi słów! Świetne opowiadanie  :kiss:  <3

    6 sty 2016

  • Misiaa14

    ooo o kocham !!!!

    6 sty 2016

  • Urwisek

    Cudeńko <3

    6 sty 2016

  • Wampiraczek

    Cudne

    6 sty 2016

  • szalona123

    Przecudooowne!! <3  <3

    6 sty 2016