Nic dla mnie cz 16

-A jak właściwie wyglądały wasze zaręczyny?- zapytała w połowie posiłku królowa.
Bastian zachłysnął się herbatą, a ja zaśmiałam się pod nosem, oczywiście nie powiemy im prawdy, dlatego musiałam na szybko wymyślić coś romantycznego, i wytłumaczyć dlaczego nie mam na palcu pierścionka.
-Wasza wysokość, oświadczyny były idealne w każdym calu. Wczoraj Bastian zaproponował mi spacer, zgodziłam się bez wahania. Dzień był cudowny, wyszliśmy do ogrodu i nagle przystanął uklęknął na jedno kolano i zapytał czy zostanę jego żoną. Spojrzałam mu w oczy...
-I co było dalej- dopytywała jedna z kobiet przy stole.
-Zgodziła się, czyniąc mnie najszczęśliwszym mężczyzną w życiu- Bastian dokończył cały czas patrząc mi w oczy.
-Dlaczego nie masz pierścionka?
-Nie potrzebuje, go. Pierścionek ma przypominać o danej obietnicy, mamy inny dowód naszej miłości- uśmiechnęłam się patrząc na chłopaka.
-Czyli, mamy szykować się na ślub? Cudownie uwielbiam przyjęcia- klasnęła w dłonie królowa.
-Liczymy na twoją pomoc matko- mężczyzna nie odrywał wzroku od mojej twarzy.
-Oczywiście, że wszystkim się zajmę, wszystko będzie idealne.
Całe śniadanie, ludzie mówili o naszych zaręczynach, wieść szybko rozchodziła się po zamku. Wieczorem w naszej sypialni, panowała dziwna atmosfera.
-Bastian, co jest nie tak?- zapytałam chwytając go za rękę.
-Czy dzisiaj, przy stole... Czy tak wyglądały twoje idealne zaręczyny?
-Nie głuptasie... Moje nie, ale...
-Celli prawda?-zapytał smutno.
-Tak jej, a my nie mogliśmy powiedzieć jak naprawdę to wyglądało- zaśmiałam się.
- Masz zupełną rację- nagle chwycił mnie w ramiona i rzucił na łóżko- a zatem Zallo- przeciągał każdą sylabę i rozwiązywał krawat- czy wyjdziesz za mnie?
-Tak- przygryzłam wargę i spojrzałam chłopakowi głęboko w oczy.
                                                                  ***
Nie trudno się domyśleć, że ślub był wyjątkowy. Miałam na sobie, piękną długą obszerną suknię, z dekoltem na plecach. W dniu ślubu na zamku panowała atmosfera przerażenia, ale i zachwytu. Siedziałam przodem do lustra, a służąca układała mi włosy radośnie nucąc jakąś melodię. Uśmiechałam się do dziewczyny bo jej radosny nastrój bardzo mi się udzielił, nagle ktoś zapukał do pokoju i wszedł nie czekając na pozwolenie. To była królowa, wstałam pośpiesznie i dygnęłam.
-Wyglądasz cudownie Zallo, chciałam ci coś podarować- kobieta wyglądała na zdenerwowaną.
-Dziękuję wasza wysokość, ale już tyle dla mnie robisz, że kolejne prezenty...
-Nie jest ode mnie, to coś co czekało na ten dzień już bardzo długo, a ja miałam to tylko tobie przekazać- przerwała mi w połowie zdania.
Skinęła na dziewczynę, która posłusznie wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Królowa położyła na stoliku kopertę i małe pudełeczko.
-Przeczytaj listy, wszystko jest wyjaśnione- wstała i wyszła.
Byłam w lekkim szoku, nie spodziewałam się takiego zachowania zawołałam służącą by przyniosła mi trochę wody. Bardzo nie lubiłam wysługiwać się innymi, ale chodzenie po zamku w sukni ślubnej nie jest dobrym pomysłem, dlatego zabrałam się za rozrywanie koperty, gdy spojrzałam na swoje imię napisane czarnym tuszem, natychmiast rozpoznałam to pismo. Pospiesznie wyciągnęłam list i zaczęłam czytać:
"Kochana Zallo!
Jeśli to czytasz, zapewne udało ci się i za parę chwil poślubisz Bastiana. Bardzo żałuję, że nie będę mogła być z wami w tym pięknym dniu, ale kiedy piszę ten list, oczami wyobraźni widzę jak wyglądasz w tej pięknej dużej białej sukni, delikatnym, ale zmysłowym makijażu. Chciałabym stać koło ciebie, gdy będziecie przed tymi setkami oczu musieli obiecać sobie miłość, wierność, uważam, że to bardzo intymna chwila i nie powinna być takim widowiskiem, ale teraz wszystko będzie tak wyglądać. Zallo, może wcześniej nie zdawałaś sobie sprawy, ale będziesz musiała być silna! Kiedy wszystko będzie się sypać to właśnie Ty musisz pokazać, światu ,że masz nad tym kontrolę. Nie mówię tego byś uciekła, z przed ołtarza! Bastian, by mnie za to wskrzesił i zabił ponownie, mówię to bo wiem, że jesteś właściwą osobą, na właściwym miejscu, i kiedy będziesz miała trudny dzień, albo chwilę zwątpienia przypomnij sobie ten list, podnieś głowę i swoim opanowaniem, zwal wszystkich z nóg. Jest też coś co nie daje mi spokoju, przez ten cały czas, kiedy uważasz, że jesteś dla Bastiana tylko służącą... To nie jest prawdą, jesteś dla niego zagadką, i dzisiaj powiedział mi, że zakochał się w tobie do szaleństwa. Piszę to, bo wiem, że nie zostało mi dużo czasu, chcę też żebyś wiedziała, że moja śmierć nie jest przypadkiem, zostałam otruta. Lekarze próbowali mi pomóc, ale już miesiąc temu zrezygnowałam z leczenia. Jest tylko jedna rzecz, której żałuję, tego, że nie miałyśmy więcej czasu, na rozmowy, na śmianie się. Chcę, też przeprosić za swoje zachowanie, wiem , że słyszałaś moją rozmowę w schowku. Cały ten czas, mogłaś zapytać, ale tego nie zrobiłaś, dziękuję ci za każdą sekundę, minutę , godzinę, którą mogłyśmy razem spędzić. Nie będzie mnie z tobą cieleśnie, ale będę stała obok, cały czas trzymając za ciebie kciuki.
Kocham Cię Zallo!
Kocham Cię moja przyjaciółko, siostro, nadziejo"
Dopiero, gdy zakończyłam list uświadomiłam sobie, że płaczę. Na szczęście nie miałam jeszcze makijażu. Zamknęłam oczy by się uspokoić, chwyciłam do rąk pudełeczko i otworzyłam je. Moim oczom ukazała się śliczna, bransoletka wysadzana czarnymi i czerwonymi kamieniami. Do środka był załączony kolejny liścik.
"Niech przypomina Ci wszystkie cudowne chwile, i będzie pamiątką byś nigdy o mnie nie zapomniała"
Natychmiast założyłam ją na rękę i ku mojemu zaskoczeniu pasowała idealnie. Była zimna, dlatego przeszedł mnie dreszcz, byłam tak zajęta tymi listami, że nie zobaczyłam stojącej w kącie odwróconej do mnie plecami, dziewczyny którą wysłałam po wodę.
-Nie musisz tak stać, podejdź tutaj moja droga- wyciągnęłam dłoń do służącej.
-Tak jest wasza wysokość- dygnęła, gdy stała już koło mnie.
-Nie musisz się bać, możesz śmiało zapukać, odzywać się, gdy masz na to ochotę, nie chcę byś czuła się tutaj źle- otworzyłam szufladę i wyciągnęłam z niej pierścionek- chcę żebyś to wzięła i założyła dzisiaj na mój ślub, możesz usiąść wśród gości.
-Wasza wysokość, ale to zbyt wiele dla kogoś takiego jak ja, i tak mam tutaj jak w raju- dziewczyna, zrobiła się nerwowa.
-Jesteś taką samą dziewczyną jak ja, i nie mów do mnie wasza wysokość kiedy jesteśmy same, jestem Zalla. I nie umniejszaj tego co robisz, wiem jak jest ciężko być na każde zawołanie- położyłam jej dłoń na ramieniu i uśmiechnęłam się serdecznie.
Widziałam, że pod wpływem mojego dotyku dziewczyna się rozluźnia i uśmiecha.
-Bardzo dziękuję, a teraz musimy dokończyć przygotowania do ślubu, chodź uważam, że to zbędne bo jesteś niezwykle piękna- spojrzałam dziewczynie w oczy w odbiciu w lustrze.
-Dziękuję ci bardzo, ale ty jesteś równie piękna co ja, każda kobieta na tym świecie jest na swój niepowtarzalny sposób piękna.
-Będziesz cudowną królową- dziewczyna wróciła do układania moich włosów.
Siedziałyśmy jeszcze godzinę w mojej komnacie kiedy uznałyśmy, że wszystko jest gotowe, do całej ceremonii zostało zaledwie dziesięć minut.
-Idź już zajmij sobie miejsce, i tak król musi przyjść by odprowadzić mnie do ołtarza- dziewczyna dygnęła i wyszła z pokoju.
Zostałam sama, i to chyba właśnie było mi na chwilę potrzebne, pogładziłam bransoletkę Celli i schowałam list do szufladki. Spojrzałam na siebie krytycznym okiem, ale dzisiaj wyglądałam bardzo ładnie. A zatem moje, życie miało wyglądać jak to z opowiadań? Miałam żyć w dostatku miłości?
-Jesteś gotowa?- usłyszałam nagle.
-Matko!!- krzyknęłam.
-Nie chciałem cię wystraszyć- ojciec Bastiana cały czas stał przy drzwiach.
-Nic się nie stało- a właściwie stało, wiem , że zrobił to specjalnie.  
-Możemy już iść?- wyciągnął rękę w moją stronę.
-Oczywiście- podeszłam do niego i podałam dłoń.
-Może to nie jest dobra chwila na przeprosiny, ale bałem się to zrobić wcześniej.
-Nie ma o czym mówić- przerwałam mu w połowie zdania, myślał że tak szybko mu wybaczę?  
-Masz tupet dziewczyno, mam nadzieję, że Bastian cię utemperuję- zaśmiał się pod nosem.
-Bastian jest inny, nie jest jak Ty- szłam z podniesioną głową i nie patrzyłam na mężczyznę u mojego boku.
-Niestety ale chyba masz rację, za bardzo wdał się w matkę. Nie przypuszczałem, że tamta... Cella będzie tak długo walczyć, chciałem pozbyć się ciebie w ten sam sposób, ale ktoś w kuchni bardzo cię lubił i pilnował tego co dostawałaś, do teraz nie wiem kto to był-zrobiło mi się słabo. Ten człowiek właśnie przyznał się do morderstwa.
-Jak dobrze, że nie masz tutaj żadnej władzy, i wiesz co? Pozbędę się ciebie szybciej niż myślisz- wchodziliśmy już do ogrodu, gdzie czekali na nas goście i kapłan.  
Spojrzałam pierwszy raz na twarz mężczyzny i zobaczyłam na niej zdziwienie, właśnie tak jak pisała Cella, zwal wszystkich z nóg pewnością siebie.  
Usłyszałam oklaski, uśmiechnęłam się i spojrzałam przed siebie, zobaczyłam Bastiana, który stał uśmiechał się i płakał. To był najpiękniejszy widok na ziemi, gdy poczułam na skórze jego dotyk, wszystko co złe odpłynęło w jednej chwili.
-Kocham Cię -wyszeptał.
-Kocham Cię- odparłam.

Bardzo Przepraszam Was wszystkich za taki długi odstęp czasu!

zakreconadziewczyn

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 1834 słów i 9889 znaków.

5 komentarzy

 
  • claire

    To jest piękne... cudowne, super, exstra, wspaniałe... ach... no brak słów!!!! :) :) :) <3 <3 <3 <3 <3

    15 lut 2016

  • stiles11

    ej czaj, poplakalam się omg

    2 lut 2016

  • dis

    <3  <3  <3

    31 sty 2016

  • Misiaa14

    oh...piękne cudowne no kocham

    27 sty 2016

  • szalona123

    Jak ja to uwielbiam!!!! Kocham to opowiadanie  <3  Kiedy będziesz w stanie dodać nastepną część? <3  <3

    26 sty 2016

  • zakreconadziewczyn

    @szalona123 Postaram się jak najszybciej <3

    27 sty 2016

  • szalona123

    @zakreconadziewczyn to cudownie! Nie mogę się doczekać :rotfl:  <3

    27 sty 2016