Królową zabrano do lochów, tam oczekiwała swojego procesu. Nikt jej nie odwiedzał. Jedyną osobą, która do niej przychodziła, był strażnik przynoszący jedzenie. Mimo wszystko nadszedł czas na konfrontację króla i królowej. Stanął przed jej celą w obstawie trzech strażników.
- Twój sąd odbędzie się za cztery dni. Oni zdecydują co z tobą zrobić, a lista zarzutów jest długa. Dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego przez tyle lat zatruwałaś na myśli i zmuszałaś do tego co ty chciałaś? Dlaczego kazałaś pozbyć się MOJEGO SYNA?!
- Chciałam, by było nam jak najlepiej! A ten bękart jedynie przypominał ci o przeszłości! Nasze dziecko miało zasiąść na tronie nie ON!
- Nasze dziecko? To które sobie wyczarowałaś?
- Lepsze takie, niż jakiś mieszaniec! On nie jest czystej krwi!
- Jest jak najbardziej czystej krwi. Jego matka była z rodu królewskiego. - powiedział i zaczął odchodzić, gdy królowa postanowiła coś jeszcze dodać:
- Oby ten gówniarz tego nie przeżył!
Enar pomimo upływu godzin dalej był nieprzytomny. Królewscy medycy niechętnie pomagali bandycie, ale takie były rozkazy władcy. Razem ze złodziejem w komnacie był jeszcze Drake i Vex. Wade i Kirk wrócili na statek i tam oczekiwali na dalsze wieści. Do pomieszczenia przyszedł król, a dwóch strażników stanęło na warcie przed drzwiami. Spojrzał zmartwionym wzrokiem na leżącego chłopaka. Po chwili wszedł uzdrowiciel.
- Mój Panie.
- Jak on się ma? - spytał król.
- Nie wiemy tego, rany zostały opatrzone, zrobiliśmy, co mogliśmy. Reszta należy do niego.
- Zawołaj głównego medyka. To rozkaz.
- Tak Panie. - pospiesznie opuścił pomieszczenie. Wymienili się. Zamiast starego uzdrowiciela, pojawił się główny medyk.
- Słucham Królu, w czym mogę pomóc?
- Chodzi o niego. Ma przeżyć i wyzdrowieć. I nie interesuje mnie, że już wszystko zrobiliście. Macie się bardziej postarać.
- Królu, rozumiem, ale dlaczego tak zależy władcy na tym złodzieju?
- Już raz go zawiodłem, nie mogę zrobić tego drugi raz. To nie jest zwykły złodziej, to Enar. Mój syn.
- Książę? On żyje?
- Możecie być cicho? Łeb mi pęka.
- Ha, ty mały szczurze, żyjesz. - zaśmiał się Vex.
- Chyba można tak powiedzieć.
- Jak się czujesz, Panie? - spytał medyk.
- Panie? O co chodzi? Vex? - rozejrzał się po pomieszczeniu - Gdzie są Kirk i Wade?
- Słuchaj młody, jesteś na zamku w sektorze medycznym. Nasi wrócili na statek. Medyk wie, że jesteś synem króla. Sam to przed chwilą mu powiedział.
- Co?! On tu jest? - chciał wstać, ale go powstrzymali.
- Nie wstawaj. Jestem tu. Jak się czujesz?
- Jakby mi koń kopytem w głowę przywalił. Co się w ogóle stało?
- W wielkim skrócie, twoja macocha rzuciła na twoje plecy jakiś czar, posyłając cię z wielkim impetem na ścianę.
- A on? - spytał, wskazując na ojca.
- To już wasza rozmowa, ale najpierw dojdź do siebie. Z dobrych wieści, królowa za cztery dni stanie przed sądem, a teraz przesiaduje w lochu.
- Pocieszające. Chwila, a co z dzieciakiem?
- Była wytworem kuli, tak jak podejrzewałeś.
- Ha! Dobry w to jestem.
- Dobra, dobra, teraz odpoczywaj, bo przed tobą trudne decyzje.
Leżąc Enar spędził jeszcze trzy dni, w tym czasie do wszystkich mieszkańców doszła informacja o procesie Królowej i powrocie prawowitego księcia. Stan Enara się polepszył, wprawdzie głowa dalej go bolała, ale dało się z tym już funkcjonować. Teraz czekała go rozmowa z ojcem. Kazano mu zejść do sali tronowej, gdzie drugi na niego już czekał. Udał się tam. Na tronie siedział jego ojciec, po prawej miał Drake'a, a z lewej strony Vexa.
- Enarze z Gildii Złodziei, czy zechcesz wrócić i zająć należyte ci miejsce, Księciu Enarze?
- Nie, Królu. Nie chcę wracać na dwór królewski. Moje miejsce jest tam na ulicach, biegając i okradając ludzi.
- Miałbyś wszystko.
- Mam wszystko. Mam szacunek, mam renomę, jestem najlepszy w tym co robię. Bogaci się mnie boją, jestem ich koszmarem. Czego mogę chcieć więcej?
- By to wszystko, co robisz, było legalne. Synu, chcę ci zaoferować nie tylko powrót na należyte ci miejsce, ale także miejsce wśród żołnierzy. Pragnę, byś został królewskim szpiegiem i zwiadowcą. Nie patrz tak na mnie, Enar. Doskonale zdaję sobie sprawę z twoich zdolności, wykradłeś kamienie rodowe, gdy na zamku były setki ludzi. Jakimś cudem weszliście tu kilka dni temu i gdyby królowa, nikt by o tym nie wiedział. Masz w sobie coś, a ja z chęcią z tego skorzystam. Was to też się tyczy. - zwrócił się do pozostałej dwójki. - Drake dalej będzie nadwornym magiem, a tobie, Vex, ofiaruję dowództwo nad królewską flotom. Wiem, że od lat przewodzisz piratom, i wiem, jak dobrze się rozwijają z twoją pomocą.
- Jest to trudna decyzja, Królu.
- Wiem, dlatego daję waszej trójce czas do namysłu.
Nadszedł dzień sądu byłej królowej. Postawiono jej wiele zarzutów i większość z nich udowodniono. Na procesie wyszło również, że królowa nie miała szlachetnego pochodzenia. Tak dobrze omamiła sobie wszystkich, że nikt nie zdołał tego sprawdzić. Rada sędziów była pod ogromnym zdziwieniem widząc jednego z bardziej poszukiwanych ludzi przy boku króla. Wszystkie sprawy zostały omówione, a oszustka została odesłana do swojego ludu, gdzie czekało ją więzienie bądź egzekucja. To już zostawiają tamtejszemu władcy.
Drake pozostał z królem jako jego nadworny mag. Vex po długim namyśle powrócił do służby królestwu, pod warunkiem że piratów zostawią w spokoju, bo gdy będzie potrzeba, znajdą w nich potężne wsparcie. Król ustał na jego prośbę. Została tylko sprawa następcy tronu.
- I jak synu, zostaniesz z nami? Zechcesz dopomóc Królestwo swoimi nadzwyczajnymi umiejętnościami?
- Tak, ojcze. Wspomogę was moim talentem.
- Talent, talentem, Królu, ale Enar panuje nad magią jak jego matka. Tylko ten tu złodziejaszek nagina cienie, by zawsze mu sprzyjały. Dlatego pod osłoną nocy nie da się go wykryć. - dodał Drake.
- Nie wiesz, że mistrz nigdy nie zdradza swoich tajemnic. - zaśmiał się Enar.
Tak oto, Enar już jako książę, dalej bawił się w złodzieja. Zyskał tym jeszcze większą chwałę pośród bandytów. On sam zaś bawił się doskonale w roli królewskiego szpiega. Ojciec nie raz chciał go zmusić do zamkowej etyki, ale Enar zawsze odmawiał, twierdząc, że to nie jego świat. Trzymał się wersji, że robi to tylko po to, by nie wylądować na stryczku, a tak naprawdę cieszył się, że znów na dach nad głową.
Kirk dalej do niego przychodził z niektórymi zleceniami, które młody książę z chęcią w tajemnicy przed ojcem przyjmował.
Wade służył Vexowi jako jego najlepszy, piracki kapitan. Najczęściej brał udział w eskortach wraz z innymi pirackimi okrętami.
Po stracie królowej wszystkim mieszkańcom żyło się lepiej. Winy i błędy popełnione przez monarchinię zawsze będą w pamięci ludzi, ale wszystko było na dobrej drodze do naprawy wszelkich szkód.
Dodaj komentarz