Wygnany 1

Lata temu pewien owdowiały król, dla dobra swego królestwa, postanowił ożenić się z księżniczką sąsiedniego państwa. Tak miało być lepiej, ale czy tak naprawdę było? Dla króla i jego przyszłej żony, tak. Dla młodego księcia nie. Mając pięć lat, został wygnany przez swoją macochę, która omamiła króla bajeczką o klątwie. Jako kochający mąż, uwierzył jej i postanowił pozbyć się syna. Tak teraz, piętnaście lat później, ten sam młody, niedoszły książę siedział w małym domku, wpatrując się w płonące przed nim ognisko.  
- Ej, młody, pojawiło się zadanie dla ciebie. - zawołał do chłopaka jeden z jego towarzyszy.
- Co tym razem wymyśliliście? - zapytał.
-  Jak możesz wiedzieć, lub nie, król tego królestwa wydaje uroczysty bal z okazji piątych urodzin swojej jedynej córki. Nasz klient stwierdził, że jest to idealna okazja na pożyczenie od władcy jego kosztowności i rodowego klejnotu. Podobno zna człowieka, który dużo za niego zapłaci. O zapłatę dla nas też nie mamy się martwić, bo obiecuje ładną sumkę.  
- Mówisz, że nasz król wydaje bal na część swojej jedynej córki?
- Z tego co mówiono lata temu, ty byłeś małym dzieckiem, to nic cię nie obchodziło, król miał kiedyś syna. Po śmierci jego pierwszej żony syn poważnie zachorował i chwilę po jego drugim ślubie chłopiec zmarł. Mówiono, że długo nie mógł się pozbierać po jego stracie.  
- Hmmm... Interesujące. Ale teraz nie o tym. Przyjmę to zlecenie. Dawno nie mieliśmy porządniejszej roboty. Bal z okazji urodzin, czyli każdy szlachcic może przyjść. Wystarczy ubrać się jak te nadęte buce, a dalej to już łatwizna. Przyjmę je.  
- Wiem, że sam z tym do ciebie przyszedłem, ale zastanów się nad tym. Po pierwsze to nie strefa naszego działania, jesteśmy tu tylko przejazdem. Po drugie chcesz okraść króla u niego w zamku, nie znając rozkładu pomieszczeń. Wszystko będzie chronione przez straże, a ty tylko jeden.
- Rozumiem twoje zmartwienie, ale zrozum, że to będzie nasza ogromna szansa, w szczególności moja ogromna szansa.
- Co ty chcesz sobie udowodnić? I tak jesteś jednym z najlepszych złodziei.
- Sam przychodzisz ze zleceniem, a teraz jak mam zamiar to wykonać, to nagle daruj sobie, bo to niebezpieczne. Nie, nie daruję sobie i nic tego nie zmieni.  
- Dobra, Enar, bo widzę w twoich oczach, że coś jest na rzeczy.
- Jest. Zanim mnie znaleźliście w lesie, daleko od tego królestwa, urodziłem się i wychowałem tu. Znam tutejszego władcę i jego żonę. Jego pierwszą żonę w sumie też.
- Jak? Przecież ty miałeś około sześciu lat, jak cię znaleźliśmy.
- Król jest moim ojcem. Chcę mu przypomnieć o synu, którego wygnał bez mrugnięcia okiem, bo tak powiedziała zazdrosna żona.  
- Czekaj, co?
- Nie teraz. Kiedyś wam to wytłumaczę.  
- Więc co teraz?  
- Teraz czekamy kiedy odbędzie się bal.
- Z przekazanych nam informacji wynika, że za pięć dni.
- Dobrze, mam czas na znalezienie odpowiedniego ubioru.
Towarzysz Enara wyszedł z małego domku, zostawiając chłopaka samego. Jego myśli wróciły do wydarzeń sprzed piętnastu lat, gdy jego przyszłość malowana była jako władca królestwa tak jak ojciec. Tchórz, który wolał się go pozbyć bez mrugnięcia okiem. Ale co się stało, to się nie odstanie. Król i królowa dostaną to, na co sobie zasłużyli. Niech wiedzą, że prawowity następca tronu jest szanowanym w całym królestwie i poza nim mistrzem złodziei. Niech wiedzą, że mimo bycia pięciolatkiem przeżył w lesie i spotkał dobrych ludzi, którzy nauczyli go wszystkiego. Dzięki temu wejdzie na bal niezauważony i zrobi pokaz, jakiego to państwo jeszcze nie widziało. Z cwanym uśmiechem na ustach, wyszedł z chatki, spotykając wszystkich towarzyszy przed budynkiem.  
- Co takiś zadowolony? - spytał jeden.
- Drodzy panowie, szykuje nam się pokaz, jakiego dawno nie było, ale najpierw muszę iść do miasta i znaleźć odpowiedni strój.
Zabrał swojego konia i ruszył w stronę krawca. Jego kreacja musi być zarazem dostojna jak i użyteczna. Musi pomieścić potrzebny sprzęt i broń. I obowiązkowo być w czerni. Enar chwilę krążył po mieście, aż w końcu znalazł krawca. Przywiązał konia do drzewa będącego obok i wszedł do środka.  
- Witam panicza. - przywitał się starszy mężczyzna.
- Witam, potrzebowałbym stroju na bal u króla.
- To pan chyba pomylił krawców. Ja się nie zajmuje szyciem strojów balowych. Podjedzie panicz do Aliny, ona koło katedry szyje to ona paniczowi zrobi strój balowy.
- Nie Henryku, nie szukam takiego stroju balowego. Potrzebuje czegoś, co będzie wyglądało ładnie, ale miało praktyczne zastosowanie.  
- Panicz naprawdę pomylił ludzi, ja nic nie wiem na takie tematy.
- Enar z Gildii Złodziei, mam nadzieję, że teraz przyjmiesz moje zlecenie.  
- Trzeba było tak od razu, paniczu. Dostojny ubiór z miejscem na narzędzia i broń. Kolorystyka?
- Wystarczy czerń. Tylko nie rób żadnych surdutów. Coś na wzór lekkiej zbroi. Chcę to mieć na dzień przed balem.  
- Rozumiem. Wszystko będzie gotowe.

Dodaj komentarz