Wygnany 4

Udało mu się ominąć wszelkich strażników patrolujących drogę do doków. Tam wbiegł na pokład Nocy Zagłady i zdyszany padł na deski. Kirk podszedł do Enara.
- A gdzie się podział twoja wyśmienita kondycja?
- Śmiej się, ile chcesz, ale biegnij co sił w nogach od zamku tu. Ty byś w połowie drogi umarł.  
- Trafne spostrzeżenie. - zaśmiał się. Enarowi udało się opanować oddech i z pomocą Kirka wstał. W międzyczasie podszedł do nich kapitan.  
- Wade. - przywitał go Kirk. - Poznaj Enara, naszego młodego złodziejaszka.
- Enar, wojownik.- kapitan spojrzał na złodzieja.
- Co? - zapytał zdziwiony.
- Twoje imię pochodzi z krain północy, oznacza wojownika. Pytanie, czy rodzice trafnie ci je dali.  
- Zdziwiłbyś się kapitanie, w prawdzie nie jestem za otwartą walką. Jednak preferuje ciche i szybkie działanie.
- Jakby nie patrzeć to tym razem ci nie wyszło.
- Po części tak, po części nie. - wyjął z sakiewki klejnoty. - Kryształy mam. Do skarbca nie udało mi się nawet podejść. Facet co dał ci to zlecenie, Kirk, dał je też Chase'owi. Pojawił się wraz ze swoimi osiłkami i zepsuł wszystko. Pojawiła się straż, włączyli alarm i trzeba było się ulotnić.
- Z jedynych dobrych wiadomości to twój koń do nas przyszedł i jest z innymi w ładowni.  Teraz musimy zastanowić się co dalej.
- Kapitanie, jesteśmy gotowi na wypłynięcie stąd?
- Wszystko jest gotowe. Załoga czeka tylko na znak.  
- W takim razie płyńmy. Byle by jak najdalej stąd.  
- Co z twoim przedstawieniem dla króla? Miałeś mieć taką satysfakcjonującą zemstę.  
- Obecnie po powrocie do zamku grożą mi lochy. Jak sytuacja się uspokoi, to wrócimy.
W zamku Chase i jego ludzie zostali wtrąceni do lochów. Czekali, aż bal na górze się skończy. Gdy już zakończyli zabawę, król wraz z dużą grupą strażników, zeszli do więzienia. Władca dał znać strażnikom by przenieśli Chase'a do sali, w której go przesłuchają. Niedoszły złodziej nie stawiał oporu.  
- Kto dał ci zadanie, by okraść władcę? - spytał strażnik.
- Nie wiem, kim on jest. Czasami przysyła wiadomości za pośrednictwem żebraków.  
- Co mieliście ukraść?
- Klejnoty rodzinne i coś ze skarbca.  
- Klejnoty zginęły, skarbie jest nietknięty. Kto je zabrał?
- Patrząc na to, że Enar był obecny na zamku, to stawiam, że on.  
- Kim on jest?
- Enar to dzieciak, który jakimś cudem zyskał uwagę Gildii Złodziei, która go przygarnęła i w sumie wychowała. Teraz jest jednym z ich najlepszych złodziei.  
- Gdzie może teraz być?
- Sądząc po tym, że knuli coś z piratami, to najprawdopodobniej gdzieś na morzu.  
- Dlaczego mówisz nam to tak bez żadnego sprzeciwu? - spytał król.
- Królu, Enar to mój rywal. Nie raz już psuł mi plany. Pozbycie się go byłoby mi wielce na rękę. Szczyl myśli, że jak należy do Gildii, to może wszystko.  
- Przeszukajcie go i jego towarzyszy. Jeśli nie mają przy sobie klejnotów, a któryś patrol z doków potwierdzi, że piraci wypłynęli, dajcie znać kapitanowi Sprawiedliwości, by szykował się w pogoń.  
- Tak jest, królu.  
Jak można było przewidzieć ani Chase, ani jego ludzie nie mieli szlachetnych kamieni. Mimo wszystko król nie wypuścił ich na wolność. Cała grupa dostała miesięczną karę pozbawienia wolności za grożenie władcy. Grupa strażników wysłana do doków usłyszała od jednego patrolu, że niedługo po uruchomieniu alarmu, statek piracki odpłynął w nieznanym nikomu kierunku. Ze złymi wieściami strażnicy wrócili do króla.
- Panie, patrol potwierdził, że piraci odpłynęli.
- Wiecie, chociaż jaki to był statek?
- Tak, królu, była to Noc Zagłady wraz z kapitanem Wadem. - władca wziął głęboki oddech.
- Zawołajcie kapitana Sprawiedliwości. Ma tu być w przeciągu najbliższych dziesięciu minut! - Minęła krótka chwila i wysoki mężczyzna, koło czterdziestki wszedł do sali tronowej.
- Królu. - ukłonił się, zarazem zdejmując z głowy trójkątny kapelusz. - Chciałeś mnie widzieć.
- Tak, kapitanie Drake. Masz udać się w pościg za tą zakałą tego świata zwaną kapitanem Wadem. Wraz z nim do moich nóg masz przyprowadzić niejakiego hrabię Emmetta, zwanego również Enarem.  
- Wade wiem, kim jest, a ten drugi?
- Jak się okazało, jest złodziejem, który ukradł moje klejnoty rodowe. Masz tę dwójkę przyprowadzić za wszelką cenę. Pirat będzie znakiem dla innych, że ich bezprawie się kończy, a złodziej ma stanąć przed sądem i zawisnąć.
- Oczywiście królu.  Dopilnuje, by tak się stało.
Niedługo potem załoga Sprawiedliwości wypłynęła z portu w pogoń za Nocą Zagłady.

Dodaj komentarz