Jutrzejsze omawianie planu nie nadeszło. Tej samej nocy, w pokoju, w którym został Enar i Wade pojawił się Drake. Mag będący królewskim kapitanem, wszedł do pomieszczenia za pomocą portalu, otwartego na swoim statku. Zaskoczeni uciekinierzy nawet nie mieli czasu zareagować, gdy w pokoju pojawili się królewscy. Nie dając czasu na przetworzenie myśli, Drake znokautował ich zaklęciem i oboje padli na podłogę, a pozostali strażnicy króla, zabrali ich na statek. Do wschodu słońca było jeszcze kilka dobrych godzin, więc gdy ktoś w forcie w końcu zorientował się, że nie ma dwójki gości, było już za późno. Statek z kapitanem Drakem, płynął w stronę królestwa. Przez całą podróż powrotną, Drake utrzymywał dwóch jeńców nieprzytomnych, więc gdy Sprawiedliwość przybyła do doków królestwa, nie sprawiali oni problemów z przeniesieniem ich do zamkowych lochów. Następnie już sam Drake udał się do sali tronowej.
- Witaj, mój Królu. Mam dla ciebie dobre wieści.
- Przyprowadziłeś tego parszywego złodzieja?
- Tak, królu. Jego i tego pirata.
- Gdzie oni są?!
- W lochach. Moi ludzie ich pilnują.
- Zaprowadź mnie tam. Mam z tą szują do pogadania.
Chwilę później król stał przed celą jego syna. Enar i Wade byli zamknięci w osobnych lochach, naprzeciw siebie. Władca z kilkoma strażnikami i kapitanem Drakem weszli do celi młodego złodzieja. Dwóch ludzi króla, złapało Enara za ręce, by go podtrzymać, a reszta stanęła za nim. Drake z królem stali przed chłopakiem.
- A więc hrabio Emmett, mamy do pogadania. - powiedział król poważnym tonem. - Jak to jest być hrabią?
- Jedna z gorszych posad. - uśmiechną się. - Chyba tylko zabawa w księcia była gorsza.
- Tak chcesz pogrywać? - zapytał król. - Dobrze, więc zagramy.
- Nie boję się ciebie.
- Jak się odzywasz do króla, śmieciu? - zapytał Drake.
- To, że jest twoim królem, nie znaczy, że każdy tak uważa. Jak dla mnie jest nic niewartym starcem. - spojrzał prosto w oczy Drake'owi. Ten wykonał jeden ruch dłonią, a chwilę później Enar poczuł uderzenie pięścią w prawy polik. Impet uderzenia spowodował, że głowa obróciła mu się w drugą stronę, a w ustach pojawiła się krew, którą splunął Drake'owi pod nogi.
- Gdzie są klejnoty? - spytał spokojnie król, jakby nieprzejęty.
- Nie mam ich, sprzedałem. - wyszczerzył zakrwawione zęby.
- Ty szujo! Pożałujesz tego!
- Należały mi się w tym samym stopniu co tobie.
- Jak śmiesz, ty parszywy złodzieju? Nie masz prawa do niczego! A coś, co należy do króla, już w ogóle ci się nie należy!
- A co? Może należy się tym jędzą, którymi nas zastąpiłeś?! Gdyby twoi poddani wiedzieli, co zrobiłeś, byłbyś nikim! Zastąpić swojego pierworodnego jakimś gówniarzem z drugiego małżeństwa. - Enar ponownie oberwał pięścią w polik. Przerażona mina króla mówiła wszystko.
- Wiesz, o co mi chodzi, królu. A może ojcze? W końcu to tak powinienem się do ciebie zwracać.
- Królu, ten złodziej jest szalony. - stwierdził Drake.
- O nie, Drake, nic z tych rzeczy. Jestem tym samym chłopcem, któremu pokazywałeś sztuczki. Jestem tym samym dzieciakiem, którego wasz kochany król wygnał i wmówił każdemu, że zmarł z tęsknoty za matką.
- Królu? - spytał zmieszany.
- Nie, to niemożliwe.
- A jednak. Obiecuję ci, że się stąd wydostanę i zamienię twoje życie w piekło jeszcze gorsze niż to, co ty mi wyrządziłeś. Tobie i tej dziwce, która uważa się za twoją żonę. Teraz gdy w końcu odważyłem się ujawnić, że jednak żyje i mam się dobrze, nie odmowie sobie przyjemności z patrzenia jak twoje życie się sypie.
- Mocne słowa jak na kogoś, kto siedzi uwięziony w lochu. - stwierdził król i po chwili namysłu dodał - Pójdziesz na stryczek jak ten tam. Odpowiesz za kradzież i obrazę króla i królowej. Egzekucję przeprowadzimy za trzy dni, do tej pory mają nie dostawać jedzenia.
Król opuścił lochy i udał się do swojej komnaty, by spotkać się z żoną. Gdy wszedł do ich pokoju, królowa od razu wiedziała, że coś jest nie tak.
- Co się stało, kochany? Słyszałam, że Drake złapał złodzieja.
- Tak, tylko okazuje się to skomplikowane.
- Chodź, opowiedz mi o tym. Może dam radę pomóc.
- Dobrze wiesz, że miałem syna.
- Tak, pamiętam tego chłopca.
- W takim razie pamiętasz, co zrobiliśmy?
- Został wygnany.
- Właśnie i wszyscy, którzy o tym wiedzieli, zapewniali, że chłopak nie przeżyje w puszczy sam.
- Pamiętam, ale co to ma wspólnego z tym złodziejem?
- Byłem przed chwilą u niego. Jest młody. Ma może ze dwadzieścia lat. To tyle ile by miał teraz mój syn.
- Tylko mi nie mów, że tylko dlatego mu darujesz.
- Nie, nie o to chodzi, kochanie. Chłopak jest za młody, by pamiętać o młodym księciu, a jednak przywołał jego historię. Wiem, co zrobiliśmy.
- My? - spytała zdziwiona.
- Tak, o tobie też wie. Wygrażał się. Obiecał, że zmieni nasze życie w piekło, tak jak my zmieniliśmy jego.
- Czy ty sądzisz, że on mógł jednak przeżyć?
- Zaczynam sądzić, że tak. Mój Enar, który miał nie przeżyć tygodnia, przeżył piętnaście lat.
1 komentarz
emeryt
Droga Autorko, wymyśliłaś ciekawą historię, jest bardzo wciągająca.Ciekawy jestem jak to pociągniesz dalej. Wyczekuję kolejnego odcinka chyba bardziej niż swojej kolejnego przekazu emerytury, choć inflacja szaleje i w emeryturach, spadek ich wartości widzę przy zakupach. Mam nadzieję że Ty dalsze odcinki utrzymasz wciąż na wysokim poziomie. Serdecznie pozdrawiam.