Mundo Misterioso cz.4

… Byłam przerażona. Po chwili się odsunął delikatnie przekręcił szyję w lewo, potem w prawo, jego usta były we krwi, tak samo jak zęby. Po chwili otworzył oczy i zauważył mnie. Kiedy tylko spostrzegłam się że idzie w moją stronę od razu poszłam. Ale mnie dogonił.

- Diana… Diana zaczekaj!- krzyczał i w tej właśnie chwili pociągnął mnie za ramię tym samym odwracając w swoją stronę.

- Weź mnie zostaw! Boże… jesteś okropny…. – powiedziałam. Kiedy byliśmy nad ty jeziorem to obiecał mi że postara się nie robić czegoś takiego i jakoś inaczej zdobywać krew. No widać że jednak to były tylko żarty….

- Przepraszam ja wiem że obiecałem… ale zrozum taka jest moja natura ja, powiedziałem ci że będę robił to inaczej ale nie potrafię…. Proszę wybacz mi…

- Nie. Okłamałeś mnie, a już myślałam że mogę ci zaufać…. – Powiedziałam i odeszłam.

Siedziałam w pokoju rodzice cały czas pytali co się stało że jestem taka smutna ale w ogóle nie odpowiadałam. Jak on mógł, najpierw mówi co innego a teraz robi też co innego. Ja nie rozumiem jak ja mogłam uwierzyć że on jest dobry, co za idiota.

*Diego*

Pałętałem się tak po mieście przez jakieś dobre 2 godziny. W końcu postanowiłem pójść do Fede, chciałem z kims o tym porozmawiać. Kiedy otworzyłem drzwi zorientowałem się że przyszedłem nie w porę… Oni stali przy kanapie, całowali się, on był bez koszulki i miał rozpięte spodnie a on stała w staniku i krótkich spodenkach. Gdy tylko zauważyli że wszedłem Alex pisknęła i szybko zakryła się koszulką Federico która leżała na podłodze.Od razu ją założyła. A Fede nerwowo zapiął spodnie.

- Przepraszam, ja nie wiedziałem… – zacząłem się tłumaczyć po chwili on odpowiedział.

- Spoko… nic się nie stało… – powiedział.

- Mógłbym z tobą chwilę porozmawiać?

- Tak oczywiście. Kochanie idź na górę zaraz do ciebie przyjdę. – ona pokiwała głową i poszła. – No to co może jakieś piwko co ty na to? – zgodziłem się.

Zaczęliśmy rozmowę o Dianie. Trochę się stresowałem kiedy o tym mówiłem.

- E tam stary weź się tak nie spinaj niedługo jej przejdzie, co ci tak zależy… no bo chyba raczej się nie zakochałeś. – powiedział i zaraz potem zaczął się śmiać a ja się nie odzywałem i tylko cały czas patrzyłem się w ziemię. On po chwili spojrzał na mnie ale już bez żadnego uśmiechu. – Dlaczego nic nie mówisz, Diego… nie mów mi że to prawda… zakochałeś się w niej? – on nic nie wie o tym co do niej czuje. Nikt o tym nie wie.  

- No ja… tak wyszło… – powiedziałem lekko zdenerwowany tą całą rozmową. Fede po chwili znowu zaczął się śmiać zaskoczony.

- Nie no bracie, jestem w szoku. Przecież ty jeszcze nigdy nie byłeś w nikim zakochany. Jeżeli już kogoś miałeś to tylko tak dla zabawy, przeważnie w głowie były ci tylko laski i seks, nic innego. Co za zmiana…

- Oj przestań żadna zmiana. No bo co z tego że jestem w niej zakochany skoro ona mnie nie chce. Wiesz, kocham ją i to bardzo ale raczej nadal będę trwał przy swoich zwyczajach, przyzwyczaiłem się, codziennie seks z inną…to jest zajebista rzecz… – Mimo tego że to mówiłem to cały czas myślałem o Dianie.

- Okey. Jak chcesz. Ale wiesz że jak już jakimś cudem ona zgodzi się z tobą być to będziesz musiał się ustatkować co nie?

- No, tak ale jeszcze nie, może nie długo ale na pewno nie teraz.

*Federico*

Diego jest przystojnym mężczyzną, oczywiście mówię to jako jego brat. Już od 15 roku życia tak się bawi. Wyrobił sobie taką reputację że teraz to każda laska marzy o tym żeby wylądować z nim w łóżku. Jemu się to bardzo podoba. W jednym tygodniu sypia mniej więcej z 5-6 dziewczynami a jeżeli chodzi o ich wiek to tak mniej więcej… 17-20. Raczej nie sypia z kobietami w swoim wieku. Wiecie on ma 24 lata więc, przydałoby się żeby się jakoś w końcu ustatkował, ożenił się, ale nie mogę mu tego wbić do głowy. Jeżeli nie uprawia seksu przez jakiś tydzień to zaczyna wariować. Można w pewnym sensie powiedzieć że się uzależnił.

*Diana*

Siedziałam właśnie na lekcji matematyki. Robiłam zadania które zadała nam pani obok mnie jak zawsze siedziała Alex. Ona nawet nie wyjęła książek tylko cały czas bujała się na krześle a w rękach miała telefon. Była tak tym wszystkim zajęta że nawet nie zauważyła kiedy podeszła do nas pani.

- Alex czy ja ci przypadkiem nie przeszkadzam?? – ona spojrzała na nią. – Tak jak zawsze, nic nie robisz tylko się wygłupiasz dziewczyno ogarnij się trochę i weź się za naukę! – krzyczała.

- No właśnie cały czas tak jest więc powinna się pani już przyzwyczaić…

- Dosyć tego. Jutro chcę cię widzieć z rodzicami czy to jest dla ciebie jasne?

- Nie mieszkam z rodzicami. – Oznajmiła. Nauczycielka zapytałam się z kim, ona odpowiedziała że z chłopakiem, nauczycielka zgodziła się żeby on przyszedł po tym jak dowiedziała się ile ma lat. Po skończeniu lekcji wybrałyśmy się na miasto.

- Jak sobie wyobrażasz tą jutrzejszą rozmowę co?

- E tam będzie dobrze…

- No nie wiem, przecież on nigdy nie był wzywany do szkoły. A założę się że ty mu nic nie mówiłaś o złych ocenach, o tych uwagach, wizytach u dyrektora. A tak jak już zauważyłam, jemu bardzo zależy na tym żebyś się dobrze uczyła. Więc nie wiem czy będzie dobrze.

- Spoko ja mam na niego sposób, ulegnie mi raz dwa. – powiedziała.

- No ja już się domyślam o co chodzi. Ale nie zdziw się jak tak nie będzie. Dziewczyno przecież ty w tym półroczu byłaś już chyba z 15 razy u dyrektora.

I w tej właśnie chwili napotkałyśmy trójkę chłopaków z naszej klasy. Jednym z nich był Oliver ale i tak każdy mówi na niego Olek. To jest chyba "największy” flirciarz z szkole. Każda dziewczyna daje się nabrać na te jego gadki… do Alex to nawet nie próbuje startować bo doskonale wie o tym że ona ma chłopaka który jak się dowie że on jej robi coś takiego to dostanie w mordę. Ze mną już próbował wiele razy ale ja nie jestem taka łatwa. Cały czas się stara ale nie idzie mu najlepiej.

- No hej ślicznotko… – powiedział przyciągając mnie do siebie, ale od raz się odsunęłam.

- Ile razy mam ci powtarzać, DARUJ SOBIE. – powiedziała. Lubię go ale czasami to mnie denerwuje.

- Ale ty jesteś taka seksowna że nie mogę sobie darować… – Zaraz zwymiotuję.

- Dobra przestań się już tak wygłupiać okey? A teraz przepraszam bardzo ale musze już iść. – powiedziałam Ostatnie słowa jakie zdążył mi powiedzieć zanim opuściłam to towarzystwo to było : "I tak będziesz moja”. Nooooo…. Nie wydaje mi się.

Potem kiedy już byłam w domu przyszedł do mnie Xabi, czasami mnie odwiedza o dziwo jego jakoś akceptuję. Siedział ze mną w pokoju i rozmawialiśmy na temat pełni. Powiedział że zawsze kiedy zaczyna się ta cała przemiana to automatycznie jego puls przyśpiesza tak samo jak bicie serca, nawet jak stoi w miejscu. Zaraz potem czuje nagły przypływ energii, po chwili zmieniają mu się oczy a zaraz potem wyrastają pazury, kły i sierść. Może brzmi to trochę dziwnie i obrzydliwie ale oni już tak mają. Potem zapytałam się go jak sobie radził z tym wszystkim kiedy był młodszy. Mówił że dzięki temu że ma nadludzką siłę, szybkość itp. To zawsze miał z w-fu szóstki i piątki.Ale bywały też problemy, tj. niekontrolowane nerwy, lub to że raz prawie doszło do przemiany, też po przez nerwy. Zaciekawiła mnie ta cała historia. W pewnej chwili zauważyłam jak drapie się po szyi rękach i plecach.

- Ej co ty robisz? – zapytałam rozbawiona.

- Chyba mam mały problem z pchłami… – wtedy już nie wytrzymałam u wybuchłam śmiechem.

- No to teraz już wiem żeby na urodziny kupić ci obroże przeciwpchelną – to co powiedziałam rozbawiło również i jego. Po jakimś czas nie wiem w ogóle kiedy to się stało ale zaczęła się wojna na łaskotki. Myślałam że zwariuję. – Niedobry pies ! Zostaw mnie ! – krzyczałam co chwilę. Xabi tak samo jaki i Jorge nienawidzą tego jak ktoś nazywa ich psami, dlatego kiedy to powiedziałam to zaczął mnie jeszcze bardziej łaskotać i w ogóle nie chciał dać mi przez to spokoju.

*Ruggero*

Na następny dzień byłem u Alex w szkole. Powiedziała mi że nauczycielka kazała mi przyjść. Ona stała obok mnie, zapukałem do drzwi kiedy otworzyłem je by sprawdzić czy ktoś tam jest, faktycznie siedziała tam jakaś kobieta która po chwili gdy zauważyła Alex zapytała czy to ja jestem jej prawnym opiekunek powiedziałem że tak i usiedliśmy w pierwszej ławce tuż przy biurku. Byłem ubrany w niebieskie rurki czarne trampki, białą luźną koszulkę z jakimiś napisami i do tego okulary przeciw słoneczne. Nauczycielka poprosiła mnie dowód osobisty więc wyjąłem portfel z tylniej kieszeni dałem jej to po czym zdjąłem okulary i położyłem je na ławce.

- No dobrze… czyli potwierdza pan że Alex jest pańską dziewczyną tak? – zapytała.

- Tak. To niech mi pani powie, po co kazała mi pani przyjść?

- Chodzi o to że Alex, już od dłuższego czasu źle się zachowuje, do tego ma bardzo złe oceny, już dużo razy w tym roku szkolnym wylądowała u dyrektora, prawie na każdej lekcji i to nie tylko u mnie ale też na innych dostaje uwagi, przeważnie za wulgaryzmy lub pyskowanie. – Kiedy ona to mówiła no normalnie myślałem że nie wytrzymam. Już byłem strasznie zły a założę się że to jeszcze nie wszystko. – Bardzo często się spóźnia, a czasami nawet bywa tak że w ogóle nie przychodzi na lekcje. – No i proszę bardzo… Popatrzyłem się na nią zdenerwowany.

- Ehh… a czy jest taka możliwość żebym mógł zobaczyć jej oceny? – powiedziała że i tak i po chwili podała mi dziennik kiedy poinformowała mnie który Alex ma numer od razu zacząłem wszystko oglądać. Normalnie myślałem że mnie szlag trafi. Jedyne pozytywne oceny miała z w-fu ale to i tak nie wiele. Potem jeszcze przeczytałem te uwagi.

- Kochanie chodźmy już stąd, strasznie mi się nudzi. – powiedziała Alex

- Uspokój się. – warknąłem i zaraz potem wróciłem do oglądania dziennika. – Dobrze proszę pani… ja dołożę wszelkich starań żeby ona się jakoś poprawiła, mam nadzieje że jakoś uda mi się na nią wpłynąć. – Potem podałem jej mój numer żebyśmy w razie czego byli w kontakcie. Po jakimś czasie zakończyliśmy tą rozmowę i mogliśmy wrócić do domu.

  

*W domu*

- Co to ma wszystko znaczyć weź mi powiedz! Ja się dziwie jakim cudem nie byłem wzywany wcześniej a może ty nic mi nie mówiłaś co? Alex czy ty nie rozumiesz tego że coś takiego jest po prostu nienormalne?! Dlaczego nie chcesz się uczyć co? Przecież ja doskonale wiem że jesteś mądrą dziewczyną więc dlaczego robisz coś takiego!

- Oj no… przepraszam. Nie denerwuj się tak… – powiedziała wpatrując się w ziemię.

- Matko święta, jak mam się nie denerwować do cholery kiedy dowiaduję się o czymś takim ? Ja cały czas myślałem że wszystko jest w porządku bo tak mówiłaś. A co się tym czasem okazuje ? Że nic nie robisz tylko cały czas się obijasz Alex ja nie rozumiem dlaczego ty mi to robisz. Przecież wiesz że mi zależy na tym żebyś miała dobre oceny i żeby ci się dobrze żyło a ty… nie no aż ciężko w to uwierzyć. – I wtedy ona podeszła do mnie zawieszając ręce na mojej szyi. Miała dość spory dekolt od razu moją uwagę przykuły jej piersi, kiedy się tam spojrzałem to po prostu zrobiło mi się gorąco.

- No już misiu… nie spinaj się tak… przepraszam… – Wyszeptała mi do ucha delikatnie przygryzając jego płatek. Piersiami dotykała mojej klatki.

- Alex przestań… – mówiłem coraz ciężej. Ona mnie nie słuchała i dalej robiła swoje. Jezu no nie wiem co teraz robić, jestem na nią zły ale no ona jest taka seksowna. Po chwili delikatnie pocałowała mnie w szyję.

- Może przestaniemy o tym rozmawiać i pójdziemy na górę…-po tych słowach po czułem jak po woli wkłada mi rękę w spodnie zaraz potem delikatnie zaczęła masować mojego "kolegę”. Zrobiło mi się cholernie gorąco, czułem jak rumieńce wkradają mi się na policzki. Po chwili wyjęła ją i zaczęła rozpinać moje spodnie.

- Słońce, wiesz że ja bardzo chętnie, ale najpierw musisz obiecać mi że już od jutra zaczniesz się normalnie zachowywać i uczyć.

- No dobrze postaram się… – i po tych słowach tak jak mówiłem poszliśmy na górę ale już nie będę opowiadał wam tego co się tam działo…

*Diana*

Jest wieczór, dzisiaj jest akurat pełnia. No już widzę że chłopaki będą mieli nie złą zabawę. Nie wiem dlaczego ale zaczęłam przypominać sobie to co widziałam wtedy… ta krew, jego kły, martwa dziewczyna… te moje przemyślenia przerwał dźwięk telefonu, jak się okazało przyszedł SMS. I to jeszcze na dodatek od Diego... Mimo to przeczytałam. Napisał mniej więcej coś takiego " Diana ja bardzo cię przepraszam za to wszystko… chciałbym z Toba porozmawiać więc proszę, przyjdź teraz do parku musze ci powiedzieć coś bardzo ważnego”. Przemyślałam to i poszłam. Gdy już tam byłam on czekał na ławce. Podszedł do mnie i zaraz potem zaczął mówić.

- Dziękuję ci za to że zdecydowałaś się przyjść, bardzo mi na tym zależało.

- Dobra bez żadnego wstępu gadaj czego chcesz. – I ponownie zaczął mnie przepraszać. Ale teraz mówił w taki sposób że po prostu to mnie urzekło. Na końcu powiedział coś takiego " I bardzo bym się ucieszył gdyby to co teraz chcę zrobić, nie zepsuło naszych relacji jeszcze bardziej…”

- Ale… ale o czy tym mówisz? – kiedy to powiedziałam on zrobił mały krok w moją stronę, delikatnie uniósł mój podbródek lewą ręką a prawą położył na moim biodrze. W pewnej chwili zauważyłam jak pochyla się do pocałunku….

  

I jak może być?? Jeżeli zakończenie jest dziwne to wybaczcie. Oczekuję od was może z... 5 kom.? :D Mam nadzieje że mogę na was liczyć. :D

Wiki1212

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 2710 słów i 14317 znaków.

3 komentarze

 
  • Użytkownik gosia1104

    Świetne prosze cię napisz jak najszybciej c.d :)

    23 cze 2015

  • Użytkownik Wiki1212

    @gosia1104 postaram się :D

    23 cze 2015

  • Użytkownik Miki

    Super ;) podoba mi się ;) najbardziej końcówka ;)

    22 cze 2015

  • Użytkownik Wiki1212

    @Miki cieszy mnie to :)

    23 cze 2015

  • Użytkownik lubię

    zaje*iste

    22 cze 2015

  • Użytkownik Wiki1212

    @lubię cieszę się że się podoba a jeśli mogę zapytać to powiedz mi co podobało ci się najbardziej??

    22 cze 2015