Mundo Misterioso cz.2

... I w tej właśnie chwili nie wiem czy to tak nie kontrolowanie czy specjalnie ale uderzyła go z całej siły z liścia w twarz. I w ogół.e nie wiem jakim cudem ale to pomogło. Kiedy tylko odwrócił twarz w naszą stronę jego oczy z powrotem byłby brązowe i wszystko wróciło do normy. Myślałam że zaraz zacznie na nią krzyczeć że to zrobiła.

- Ja... ja przepraszam ale musiałam.

- Ty...ty mnie uderzyłaś. - powiedział patrząc na nią zdziwiony.

- No tak ale naprawdę nie miałam wyjścia. Jak bym tego nie zrobiła to nie minęła by chwila a zmienił byś się z wilkołaka przy wszystkich i twój sekret wyszedł by na jaw a tego być chyba nie chciał.  

- No... nie masz rację. Dzięki.

- Nie ma za co a teraz już lepiej idź zanim znowu wpakujesz się w jakieś kłopoty.

Jak jak mu powiedziała poszedł. A my wróciłyśmy na lekcje. Kiedy już je skończyłyśmy jak się okazało Ruggero znowu po nią przyjechał. Podeszłyśmy do niego a on od razu zaczął miziać się z Alex.

- Moje kochane maleństwo... - tak ją nazywa i to dość często ponieważ cały czas uważa że jest ona "małą" dziewczynką. Wiecie kiedy zaczęli się spotykać ona miała 14 lat a on 17 więc..., ale jej to nie przeszkadza, podoba jej się to kiedy tak do niej mówi. - Powiedz mi pszczółko jak było w szkole? - ja już miałam tego dość znowu zbierało mi się na wymioty. Musiałam jakoś zareagować.

- Weźcie darujcie już sobie te słodkie słówka bo jest mi nie dobrze. - powiedziałam.

- Ooo a coś ty się ostatnio taka wrażliwa zrobiła na punkcie okazywania uczuć co? Zazdrosna jesteś? - zapytał.

- Ha Ha bardzo śmieszne... - już zaczynał mnie denerwować. W końcu zakończyliśmy ten idiotyczny temat. Kiedy zapytał się czy mnie podwieźć no, musiałam się zgodzić ba naprawdę miałam już wszystkiego dość, strasznie bolały mnie nogi. Wsiadłam do samochodu zamykając za sobą drzwi. Ruggero zapalił papierosa otworzył okno i ruszył. Do domu nie mam aż tak blisko jak się może zdawać. I szczerze to nie śpieszyło mi się zbytnio nie dlatego że mam jakieś problemy z rodzicami tylko tak po prostu. Jechaliśmy powoli oni cały czas rozmawiali o jakiś sprawach domowych, nawet nie słuchałam bo nie było to ani trochę ciekawe. Po jakimś czasie Alex zdecydowała włączyć radio i akurat natrafiliśmy na wiadomości i mówili a jakimś człowieku który popełnił samobójstwo. Mówili mniej więcej coś takiego: " 15 letni chłopak został znaleziony martwy niedaleko miasta Rosario. Policjanci poinformowali nas że z dowodu nastolatka wynika iż ma on na imię Ryan Jones..." Kiedy to usłyszałam normalnie mnie sparaliżowało. Alex od razu spojrzała w moją stronę. Ryan to był... mój brat. Nie wiedział on o tym że nasi "rodzice" tak naprawdę nie są prawdziwymi rodzicami ale kiedy właśnie tylko się dowiedział, załamał się a jego kolega który właśnie mieszka w Rosario zaproponował mu żeby tam zamieszkał. Ja nie chciałam się na to zgodzić ponieważ uważałam że Ryan jest jeszcze za młody na to żeby się wyprowadzać ale jego nie dało się zatrzymać kilka dni później po tym jak oznajmił że się wyprowadza z rana kiedy się obudziłam... już go nie było. Nie mogłam uwierzyć w to co teraz powiedzieli w radiu. Ruggero stanął na poboczu i razem z Alex przyszli do mnie na tył. Było mi tak ciężko, jak go tak bardzo kochałam.W końcu dojechaliśmy do mnie. Kiedy tylko poinformowałam o tym wszystkim rodziców tak samo jak ja byli bardzo smutni.Potem jakimś cudem chociaż sama nie wiem jak mi się to udało ale otrząsnęłam się po tym wszystkim. Jakiś czas potem kiedy siedziałam w pokoju nagle usłyszałam jak ktoś puka do drzwi.  

- Proszę. - powiedziałam i po chwili się otworzyły. Ale nie byłam zadowolona z tego kogo tam zobaczyłam. To był Diego. - Po co żeś tutaj przyszedł. Nie mam ochoty na ciebie patrzeć ani z tobą rozmawiać więc wyjdź. - Byłam na niego zła za to co powiedział wczoraj przed domem i w ogóle nie chciałam z nikim rozmawiać, nie miałam na nic ochoty.  

- Ojojoj co się stało że masz taki humorek ?- zapytał.  

- Nie twoja sprawa.  

- Powiedz mi o co ci chodzi dlaczego tak do mnie mówisz co złego ci zrobiłem że taka dla mnie jesteś co?  

- A nie pamiętasz co mówiłeś wczoraj? Przed domem?  

- Chodzi ci o tą propozycję? Ja tylko chciałem...

- Nie obchodzi mnie to co chciałeś rozumiesz? Nie wiem w ogóle co ty sobie myślałeś?! - zaczęłam krzyczeć  



- Diana jeżeli masz okres to mi powiedz. Przynajmniej będę wiedział dlaczego tak krzyczysz i dlaczego tak łatwo się zdenerwowałaś. - powiedział.  

- Diego proszę cię nie pogarszaj sytuacji.

- No dobrze przepraszam. - Ta dyskusja ciągnęła się jeszcze przez jakiś czas. Ale w końcu zmieniliśmy temat i zaczęliśmy rozmawiać o tym że się go boję i że nie chcę utrzymywać z nim dalej kontaktu. Wtedy on zaproponował mi żebyśmy we dwoje pojechali na wycieczkę. Ja się nie zgadzałam ale on cały czas nalegał i jeszcze na dodatek mówił że to będzie świetna okazja na to żebym nauczyła się mu ufać, ale mnie to w ogóle nie przekonywało. Nie wiem czy się zgodzić, z jednej strony zastanawiam się czy nie powiedzieć tak bo szczerze to jestem bardzo ciekawa tego wyjazdu a z drugiej się cholernie boję. Powiedziałam że może lepiej by było gdybyśmy pojechali wszyscy razem wiecie ja Alex, Ruggero itd... bo w końcu to nie tylko Diego budzi we mnie strach. Ale on powiedział że tak będzie lepiej, że na sam początek przyzwyczaję się do niego a potem on pomoże mi z innymi. Nadal ni byłam przekonana w końcu powiedział.  

- No proszę cię. Zobaczysz że będzie naprawdę fajnie, załatwię wszystko tak że będziesz długo wspominać ten wyjazd oczywiście, pozytywnie. No to jak? Zgadzasz się?...

Wiki1212

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1140 słów i 5931 znaków.

1 komentarz

 
  • Wiki1212

    Czemu tutaj nie ma żadnego komentarza po tym co wcześniej pisaliście myślałam że wam się podoba...

    17 cze 2015